Rozważania o miłosierdziu cz2.doc

(168 KB) Pobierz

Nie zapominajcie o sakramencie pojednania

     "To właśnie nade wszystko w konfesjonale objawia się miłosierdzie Boże" - pisał w jednym z "Listów do kapłanów" Ojciec Święty. W sakramencie pojednania miłosierny ojciec wychodzi na spotkanie marnotrawnego syna.

     Ojciec Tomasz Roztworowski SJ, wspominając wakacje z Karolem Wojtyłą, pisze: "Uderzył mnie (...) następujący fakt - po porannej Mszy św. jedna z uczestniczek kajaków, prosiła o spowiedź. Patrzyłem z daleka na sprawowany przez Wujka sakrament pojednania. Po skończonej spowiedzi pocałował on ją w czoło, jak czyni ojciec chcąc okazać dziecku czułość i szacunek" (Zapis drogi, s. 201). Jan Paweł II pokazywał swoim przykładem i uczył nas w swoich pismach, byśmy spowiedź zawsze łączyli z tajemnicą miłosierdzia Bożego. Tylko wtedy możemy ustrzec się od pokus i lęków, jakie mogą się w nas rodzić w związku z tym sakramentem. Tylko wtedy w kapłanie zobaczymy miłosiernego ojca, który wychodzi nam na spotkanie i przygarnia nas do serca; tylko wtedy bez niepokoju przejdą nam przez usta słowa: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Tobie"; tylko wtedy konfesjonał będzie świadkiem radości ojca, który nakłada nam najlepszą suknię, daje pierścień na rękę, sandały na nogi i wyprawia ucztę na naszą cześć, bo "byliśmy umarli a znów ożyliśmy, zaginęliśmy, a odnaleźliśmy się". To jest istota miłosierdzia, to jest istota spowiedzi, zdaje się mówić Ojciec Święty nawiązując do przypowieści o synu marnotrawnym (por. Łk 15, 11-32) w dwóch dokumentach: w encyklice o Bożym miłosierdziu (Dives in misericordia) oraz w adhortacji apostolskiej o sakramencie pojednania (Reconciliatio etpaenitentia). W duchu tych tekstów chcemy przygotować się do spowiedzi.

     Podobnie, jak syn marnotrawny na początku naszej drogi pokuty, musimy uświadomić sobie, że oddaliliśmy się od ojca, zgrzeszyliśmy. Spoglądamy na swoje wnętrze dokonując rachunku sumienia. Do tablicy przykazań Bożych przykładamy swoje myśli, czyny. Badamy w czym zawiedliśmy, czego zaniedbaliśmy. Pomocne w tym czytaniu sumienia są różnego rodzaje poradniki rachunku sumienia, np. dla dzieci, młodzieży, małżonków, dorosłych, które drogę nakreśloną przez Boga w Dekalogu i Ewangelii przekładają na język konkretnych pytań. Odpowiadając w szczerości na postawione pytania, dobrze wypełnimy pierwszy warunek dobrej spowiedzi.

     Rachunek sumienia pozwala nam rozpoznać, że tak, jak syn marnotrawny otrzymał od ojca majątek i roztrwonił go, tak i my roztrwoniliśmy dary Boże. Świadomość popełnionego zła i zaniedbanego dobra prowadzi nas do żalu za grzechy. To w nim aktem woli zdecydowanie odrzucamy drogę, która nie wiedzie do Boga, a na którą przez grzeszne czyny i myśli zeszliśmy. Jeśli, pomimo odprawionego rachunku sumienie, nasze serce jest zatwardziałe i nie kieruje się w stronę skruchy, tym bardziej winniśmy dołożyć starań, by ten żal wybrzmiał z naszego wnętrza. Pomocną radę daje w tym względzie św. Faustyna: "Przy każdej spowiedzi wspomnę na mękę Pana Jezusa, i w tym obudzę skruchę serca. O ile to możliwe za łaską Bożą - zawsze się ćwiczyć w żalu doskonałym. Na tę skruchę poświęcę większą chwilę czasu" (Dz 225).

     Zdecydowane odrzucenie grzechów wiąże się z pragnieniem niegrzeszenia na przyszłość z miłości do Boga. Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani by być dziećmi światłości i na to powołanie chcemy odpowiedzieć poprzez decyzję o odwróceniu się od ciemności grzechu. Mocne postanowienie poprawy, wyrażające wolę całkowitego zerwania ze złem musimy przekuć na język konkretnych postanowień. Koncentrujemy się na jednym lub kilku grzechach, z którymi chcemy w sposób szczególny walczyć po spowiedzi. W ten sposób wstępujemy na drogę nawrócenia, drogę która przyprowadza człowieka do Boga, jak syna marnotrawnego do ojca.

     Tak przysposobieni duchowo kierujemy się ku kratom konfesjonału, by w szczerej spowiedzi "zawierzyć siebie samego, pomimo grzechu, miłosierdziu, które przebacza". Wsłuchajmy się w rady Pana Jezusa udzielone św. Faustynie: "Pragnę powiedzieć trzy słowa do duszy, która pragnie stanowczo dążyć do świętości i odnosić owoc, czyli pożytek ze spowiedzi. Pierwsze, całkowita szczerość i otwartość. Najświętszy i najmądrzejszy spowiednik nie może gwałtem wlać w duszę tego, co pragnie, jeżeli dusza nie będzie szczera i otwarta. Dusza nieszczera, skryta, naraża się na wielkie niebezpieczeństwo w życiu duchowym i sam Pan Jezus nie udziela się takiej duszy w sposób wyższy, bo wie, że ona nie odniosłaby korzyści z takich łask szczególnych. Drugie słowo - pokora. Dusza nie korzysta należycie z sakramentu spowiedzi, jeżeli nie jest pokorna. Pycha duszę utrzymuje w ciemności. Ona nie wie i nie chce dokładnie wniknąć w głąb swej nędzy, maskuje się i unika wszystkiego, co by ją uleczyć miało. Trzecie słowo - to posłuszeństwo. Dusza nieposłuszna nie odniesie żadnego zwycięstwa, chociażby ją sam Pan Jezus bezpośrednio spowiadał. Spowiednik najdoświadczeńszy nic takiej duszy nie pomoże. Na wielkie nieszczęścia naraża się dusza nieposłuszna i nic nie postąpi w d skonałości, i nie da rady w życiu duchowym. Bóg najhojniej obsypuje duszę łaskami, ale duszę posłuszną" (Dz 113). W momencie absolucji każdy grzech zostaje odpuszczony i zgładzony poprzez działanie Zbawiciela. Sakramentalna łaska rozgrzeszenia objawia miłosierdzie Boga, czyli prawdę o "miłości, która jest potężniejsza od śmierci, potężniejsza od grzechu i zła każdego, miłości, która dźwiga człowieka z największych upadków i wyzwala z największych zagrożeń". Jest pocałunkiem miłosiernego ojca, który wita marnotrawnego syna.

     Sakrament pojednania wieńczy zadośćuczynienie. Jest ono wyrazem włączenia naszego umartwienia, w mękę Chrystusa, który przez ofiarę krzyża wysłużył nam przebaczenie. Ojciec Święty zachęcał, byśmy nie sprowadzali zadośćuczynienia wyłącznie do odmawiania pewnych modlitw, ale by obejmowało ono akty czci Bożej, uczynki miłości, miłosierdzia i wynagrodzenia. Zadośćuczynienie wyraża nasze zaangażowanie, by rozpocząć nowe życie.

     Pilnujmy, byśmy na spotkanie z miłosiernym Bogiem w sakramencie pojednania przychodzili co miesiąc. A jeśli obciążymy sumienie grzechem ciężkim, to nie zwlekajmy z jego wyznaniem, ale od razu skierujmy się do konfesjonału. Bóg czeka tam na nas. "Powiedz duszom - mówił Pan Jezus do św. Faustyny - gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia; tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawiać dalekiej pielgrzymki ani też składać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia, i wszystko już stracone - nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego; na darmo będziecie wołać, ale będzie za późno" (Dz 1448). A Jan Paweł II dodaje: "Jeżeli chcecie się dowiedzieć, czym jest wewnętrzne wyzwolenie i prawdziwa radość, nie zapominajcie o sakramencie pojednania. W nim kryje się tajemnica ciągłej młodości duchowej" (Kowno, 06.09.1993).
 

Maria Zboralska



http://adonai.pl/graph/milujcie.gif
nr 3-2004
 

Bóg z sercem przebitym

Bóg z sercem przebitym

Maurice Gaidon

Przed wiekami Pan Jezus powiedział Świętej Małgorzacie Marii, że serce Jego płonie miłością do ludzi, a Ona sama została wybrana, aby roztaczać wśród nich płomienie miłosierdzia, którego to Serce nie mogło pomieścić. Niedawno w Łagiewnikach kanonizował Faustynę Kowalską. Jej przeżycia duchowe tak bardzo przypominają przygodę duchową Małgorzaty Marii

 

 

O miłości Wiekuista

"O miłości Wiekuista, każesz malować obraz Swój święty
I odsłaniasz nam zdrój miłosierdzia niepojęty
Błogosławisz kto się zbliży do Twych promieni
A dusza czarna w śnieg się zamieni"

     Któż pojmie miłosierdzie Jezusa Chrystusa? Pana i Stwórcę wszystkiego. Żyjemy w czasach, gdzie zło ma wielką moc, gdzie kusi na każdym kroku i tylko czeka by opętać swoimi sidłami człowieka. I człowiek jakże często w te sidła wpada! Nasze czasy są o tyle złe i straszne, iż zapomina się w nich o Bogu. Bo po cóż o nim myśleć? Są przecież zabawy, telewizja, która karmi nas ogłupiającymi serialami i reklamami, które często wręcz są przesycone wyuzdaniem, przemocą... A gdzie w tym wszystkim jest Jezus Chrystus? Jakże boli niewiara człowieka i jego obojętność na tą niepojętą miłość chrystusową! Bóg każdego dnia, o każdej godzinie, o każdej minucie toczy walkę z szatanem o ludzkie dusze. I jakże często przegrywa...Bo człowiek ma wolną wolę, może wybrać: Życie wieczne z wszechmocną miłością, czy życie człowieka potępionego. Ludzkość się zatraca w złościach tego świata i gniewie...

     Jednak istnieje lekarstwo na całe zło naszego życia. Tym lekarstwem jest miłosierdzie Jezusa! Miłosierdzie to jest tak wielkie, iż całe piekło z jego całą złoscią nie jest w stanie przyćmić tego miłosierdzia jakim pragnie nas ludzi obdarzyć Bóg. Jezus w rozmowie ze świętą Faustyną mówi tak: "Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia". Dlaczego nie chcemy przyjmować Chrystusa miłosiernego? Jezus chce nas przytulić do swojego serca, które pała ku nam niewyobrażalną miłością i miłosierdziem.

     Choć jesteśmy niczym wobec Boga, to pomimo to, Chrystus chce nasze wszystkie grzechy, wszystkie złości zatopić w morzu swjego miłosierdzia. I nie bójmy się przyjąć tej łaski! Tak bardzo zasmucamy Jezusa naszą oschłością, naszą obojętnością.

     Mówi Chrystus: "Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopóki nie zwróci się z ufnością do Miłosierdzia Mojego". Nie znajdzie po trzykroć! Gdzie szukamy tego uspokojenia? W pieniądzach, w pięknych samochodach, w marnych przyjemnościach tego świata. Wszystko przeminie jak zdmuchany pył. A Chrystus chce nam ofiarować swoją miłość, ale miłość prawdziwą, wieczną. Nie opatrzoną potencjalną zdradą, niewiernością, złudzeniem. Chce nam ofiarować swoje miłosierdzie, przez które każdy człowiek może odnaleźć sens i drogę życia. Nie drogę wiodącą do złudnego ziemskiego szczęścia, ale drogę do szczęścia prawdziwego.

     Jednak rozumiem i zdaję sobie sprawę, iż jest to niezwykle ciężkie i trudne do zaakceptowania...Ludzie biegnący nieustannie za karierą, za pieniędzmi, nie mający czasu na Boga. To jest wielka tragedia naszych czasów.

     Gdy piszę te słowa, spoglądam właśnie na obrazek "Jezu ufam Tobie". Pan Jezus mówi: "Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu ufam Tobie".

     Jak wiele osób ma taki obrazek w swoim domu? A jeżeli ma, to czy często zwraca swoje oczy ku niemu...?

     Być może wielu z Was się oburzy na tak moralizatorski wydźwięk moich słów... Nie jestem zakonnikiem, nie jestem księdzem. Jestem bardzo niedoskonałym młodym człowiekiem, który dostrzega miłość Jezusa i jego miłosierdzie. Bo w tym wszystkim tylko jest prawdziwe życie. Jezus Chrystus pragnie szczęścia każdego człowieka, choć my owe "szczęście" postrzegamy w inny sposób. Każda istota ludzka jeżeli chce poznać smak prawdziwej miłości, prawdziwego szczęścia, musi dążyć ku Bogu i jego miłosierdziu! I o tym trzeba głośno mówić! Święta Faustyna była przerażona ilością dusz w piekle i dusz, które tam właśnie zdążały. A ja jestem przerażony tym, iż tak trudno obecnie znaleźć kogoś z kim można porozmawiać o Bogu, o jego miłości do czlowieka, o jego miłosierdziu. Porozmawiać o tym co wieczne i prawdziwe, nie o tym co złudne i krótkotrwałe. Zmieńmy swoje życie, oddajmy się w chrystusowe miłosierdzie, a staniemy się najszczęśliwszymi ludźmi.

"Miłosierdzie Pańskie wyśpiewywać na wieki
Będę przed wszystkim ludem,
Bo ono jest największym przymiotem Boga
A dla nas nieustannym cudem"

     PS. Wszystkich chętnych, którzy chcieliby rozmawiać o Bogu, o jego miłosierdziu, o Jego miłości, o życiu, ale nie tylko, również o wszystkim co Was interesuje, niepokoi, cieszy, to zapraszam do kontaktu pod numerem gg: 880 61 86
 

Sebasian
 

Boża dobroć

Boża dobroć

Św. Faustyna Kowalska

Wybór tekstów z "Dzienniczka s. Faustyny", które są rozmowami miłosiernego Pana utajonego w Najświętszym Sakramencie z ludźmi przeżywającymi rozmaite stany duchowe. Teksty te objawiają dobroć Boga, Jego bliskość i nieustanną gotowość spieszenia z pomocą.

Miłosierdzie Boże

     Zastanawiałem się jaka cecha Boga jest (o ile można poddać je odpowiedniej hierarchii) najwspanialsza i która powoduje, że wierzę w Ojca, Syna i Ducha Świętego. Myślę, że Boże Miłosierdzie dla wielu z nas ma bardzo duże znaczenie i powoduje ono, że nasza wiara jest ciągle żywa. Gdyby bowiem obok wszechmocy, mądrości i wieczności nie istniała możliwość rozgrzeszenia mnie, to Bóg byłby jedynie surowym ideałem, który dobrych stawiałby po jednej stronie, złych zaś po drugiej i nie słuchałby płaczu swoich dzieci. Pewność, że Bóg zmiłuje się nade mną i przygarnie mnie z powrotem, nawet jeżeli przekroczyłem Jego przykazania nadaje życiu sens.

     Bezsprzecznie zatem można powiedzieć, że miłosierdzie Boże dla ludzi ma pierwszorzędną wartość. Myśląc o miłosierdziu dochodzimy do wniosku, że niewątpliwie ważniejsze jest serce niż intelekt. Trudno dokonywać klasyfikacji pojęcia, ale trudno nie wspomnieć o Bożym miłosierdziu oraz miłosierdziu ludzkim.

     Miłosierdzie Boże, to jak pisała święta Siostra Faustyna w swoim "Dzienniczku", największy przymiot Stwórcy. Człowiek nawet będąc tego nieświadomy, najwięcej korzysta z tej łaski Boga. Miłosierdzie Niebieskiego Ojca jest potężniejsze od Jego sprawiedliwości, dlatego chyba utrzymuje w istnieniu cały świat. Święta Siostra Faustyna, mówiąc z ogromnym niepokojem o powiększającym się oceanie grzechu, zwracała na to szczególną uwagę. Miłosierdzie Boże gwarantuje aktywność, żywotność wiary każdego człowieka stwarzając niekończącą się możliwość powrotów do Źródła Miłości przy kratach konfesjonału. Boże Miłosierdzie jest niezgłębione, nie ma takiego przewinienia, którego nasz Stwórca nam by nie wybaczył. Jego drzwi są zawsze otwarte, a my często przechodzimy obok nich jakby nie zauważając. Łudzimy się, że bez Boga damy sobie radę. Nic bardziej błędnego jeśli tak właśnie myślimy, a jednak tak przecież często jest. Z naszej strony potrzebny jest do spełnienia tylko, a może aż, jeden warunek- zaufanie Bogu, by dać się zaprowadzić do źródeł Miłosierdzia. Tak jawi się Miłosierdzie Boże, a jak ma wyglądać miłosierdzie ludzkie? Jest ono gestem duszy, wypływającym z dobroci serca, a skierowanym do ludzi potrzebujących. "Działa" ono, na poziomie trzech płaszczyzn: słowa, często trudnego ale prawdziwego, uczynków, tych znanych z Katechizmu "wobec duszy" i "wobec ciała" i modlitwy, która winna być swoistego rodzaju odwiedzinami tych wszystkich ludzi, miejsc, sytuacji, gdzie trzeba pójść, pospieszyć z modlitwą.

     Dlatego Kościół odchodzi Święto Miłosierdzia Bożego w drugą niedzielę Wielkanocy. Idea Niedzieli Miłosierdzia pochodzi od znanej nam wszystkim świętej siostry Faustyny Kowalskiej. Dnia 22 lutego 1931 roku w Płocku, w czasie jednego z objawień usłyszała ona takie słowa: "Mój obraz w duszy twojej jest. Ja pragnę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, żeby był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być Świętem Miłosierdzia".

     W ten sposób Chrystus sam wyznaczył datę święta i dlatego w ostatni dzień oktawy Wielkanocy liturgia Mszy Świętej jest opracowana szczególnie z myślą o miłosierdziu Bożym, między innymi czytania mówią o życiu pierwszych chrześcijan w miłości i pokoju. Ewangelia opowiada o ustanowieniu sakramentu pokuty - największego dowodu Boskiej miłości, a kolekta rozpoczyna się od słów: "Boże zawsze miłosierny...", prefacja mówi o Misterium Paschalnym.

     Święta Wielkanocne są szczególne, gdyż ukazują nam jak bardzo Bóg nas umiłował i ofiarował swego Syna za grzeszników. Oktawa, czyli przedłużenie obchodów Uroczystości Wielkiej Nocy na cały tydzień, przypomina nam o poświęceniu Jezusa i radości płynącej z Jego Zmartwychwstania. Natomiast Niedziela Biała, zamyka oktawę Wielkanocy, której nazwa pochodzi stąd, że w IV wieku neofici, przez całą oktawę aż do niedzieli chodzili w białych szatach na znak czystości i wstąpienia do Kościoła, zwraca naszą uwagę na miłosierdzie.

     Warto więc zatrzymywać się nad tajemnicą Bożego Miłosierdzia, kontemplować je, wpatrywać się w ludzkie twarze, w których jest lustrzane odbicie samego Boga. Nie ma piękniejszego widoku świata, niż widok ludzi czyniących miłosierdzie.
 

kl. Rafał Bochen


Tekst pochodzi z pisma
Alumnów WSD w Toruniu "SŁUGA" nr 27

Sens zawierzenia się Miłosierdziu Bożemu

     Idea zawierzenia od ślubów jasnogórskich z 1956 r. wpisuje się głęboko w nasz sposób wyznawania wiary i życia Ewangelią. Dnia 17 sierpnia 2002 r. w Łagiewnikach droga zawierzenia weszła niejako w fazę definitywną. Papież Jan Paweł II uroczyście zawierzył świat Miłosierdziu Bożemu, wyrażając pragnienie, by z Łagiewnik wyszła "iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście" [Chrystusa] (Dzienniczek, 1732). Sam ten akt, uczyniony przez następcę św. Piotra, wystarczająco uzasadnia sens naszego zawierzenia się Miłosierdziu Bożemu. Czy wszyscy mamy pójść taką drogą?

     Akt zawierzenia się komuś wyrasta zwykle z poczucia kruchości istnienia i moich ograniczeń, odkrycia niewystarczalności moich pomysłów i poczynań. Nie stanowi jednak tylko prośby o pomoc czy oparcia się na kimś drugim. Zawierzając się, przekraczam siebie w moim doświadczeniu ludzkiego losu, przez co wyrażam swoją godność i wolność. Jeśli jeszcze taka postawa jest owocem zaufania komuś drugiemu, to przez zawierzenie się - czynię wyznanie miłości, buduję relację z tym kimś, a więc tworzę z nim wspólnotę.

     Zawierzenie się człowiekowi zawsze naraża nas na zawiedzenie. Inaczej jest z Bogiem, nie tylko dlatego, że jest On Kimś nieskończonym w miłości, wszechmocnym, wiernym i prawdomównym. Motywem zawierzenia Bogu jest Jego "zawierzenie" się nam, raz uczynione w chwili stworzenia, a dopełnione w tajemnicy Wcielenia i Odkupienia w Jezusie Chrystusie. Słowa gospodarza z przypowieści o winnicy: "Może uszanują mojego syna", wydają się westchnieniem Boga Ojca, który zaufał człowiekowi i posłał doń swego jedynego Syna. Do tej ufnej miłości Boga odwołuje się Jan Paweł II, zawierzając świat Miłosierdziu Bożemu: "Boże, Ojcze miłosierny, który objawiłeś swoją miłość w Twoim Synu Jezusie Chrystusie i wylałeś ją na nas w Duchu Świętym, Pocieszycielu (...) dla bolesnej męki i zmartwychwstania Twego Syna, miej miłosierdzie dla nas i całego świata!"

     Wobec tego zawierzenie się miłosierdziu Bożemu jest zwłaszcza otwarciem serca na przychodzącego do nas Chrystusa, który uwalnia ze śmierci i grzechu. Naszą odpowiedzią stają się słowa z obrazu "Jezu, ufam Tobie!", to krótkie i wymowne zawierzenie się Miłosierdziu, rozlewającemu się w sakramentach, które nas uzdrawiają i karmią. W ten sposób, uwolnieni z grzechu i smutku, wzrastamy w godności dzieci Bożych, przezwyciężając antyewanagelię naszych czasów, która w obliczu zła ogłasza nieobecność Boga. Jakiż "obraz" Boga można ocalić w obliczu ogromu nieszczęść ludzkości? Powie Jan Paweł II, że trzeba "oczyma duszy wpatrywać się w oczy miłosiernego Jezusa, aby w głębi Jego spojrzenia znaleźć odbicie własnego życia i światło łaski (...), którą Bóg zachowuje dla nas na każdy dzień i na dzień ostateczny".

     Zawierzyć się Miłosierdziu, to zdać się na Boga, który jest Początkiem i Kresem mego istnienia, czyli zgodzić sie na Jego zamiary, jakie ma wobec mnie osobiście, wobec mojej rodziny i całej ludzkości; to ofiarować się Bogu, czyli uznać moją przynależność do Niego i Jego panowania nad moim życiem; to nieustannie odwoływać się do tego źródła łaski, którym jest Krzyż, co ma głęboki związek z wyznaniem dobrego łotra umierającego razem z Chrystusem: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa" (Łk 23,42). Owo odwołanie się do Miłosierdzia Bożego w definitywnej godzinie jego życia otwiera przed nim bramy wieczności. Wyrywa go z otchłani beznadziei w obliczu haniebnej śmierci. Wobec biegu historii, który każdego z nas przybliża do śmierci, oraz w obliczu znaków czasu, które coraz wyraźniej mówią, że żyjemy w przełomowym momencie dziejów, zawierzenie się Miłosierdziu Bożemu staje się niejako modlitwą naszych czasów
 

ks. Wojciech Skóra MIC

Nadzieja grzesznika

     Miłosierdzie, które Bóg objawił i ciągle objawia światu, nie jest ani matematycznym równaniem, ani I logiczną konsekwencją. Kto chce się zbliżyć do Miłosierdzia Bożego, musi zapomnieć o I swoich kalkulacjach, sprycie, f przezorności, pozycji społecznej, zamożności, sławie, przywilejach czy dokonaniach. Wszystkie te rzeczy i sprawy wobec świętości i majestatu Bożego schodzą na dalszy plan. Żadne ludzkie osiągnięcie nie może konkurować z miłosierdziem, którego Pan Bóg udziela światu w swojej nieskończonej dobroci. Człowiek potrzebuje Miłosierdzia Bożego i nie może się bez niego obyć. W tym względzie nie ma żadnego wyjątku. Potrzebują go w obfitości zarówno ludzie młodzi, jak i starzy, bogaci i biedni, zdrowi i chorzy.

     W Piśmie św. Miłosierdzie Boże ma swoje zasadnicze miejsce. Zostało ono w sposób bardzo realny ukazane w całej gamie różnorodnych obrazów. Wplecione w życie konkretnych ludzi i społeczności, pomaga nam lepiej poznać i doświadczyć, kim jest Przedwieczny.

     Wczytując się w teksty biblijne, doświadczamy na każdym kroku wielkiej łaskawości Boga. Ten, który jest transcendentny i Stwórcą wszystkiego, pochyla się nad słabością i ograniczonością człowieka, objawia swoją miłość i bezgraniczną dobroć. Bóg, jako najlepszy Ojciec, wychodzi ze swoją łaską o wszystkich. Nikogo nie pomija i nikim nie gardzi. Zależy Mu nawet na największych grzesznikach.

     Wspaniałym obwieszczeniem Miłosierdzia Bożego w Piśmie św. są liczne wezwania I do nawrócenia i pokuty. Kryje I się za nimi miłosierny Bóg, który pragnie przebaczyć niewierności i udzielić odstępcom swego życia. Słowa Jezusa: "Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników" (Łk 5,32), oddają wolę Stwórcy wyrażoną po grzechu pierworodnym. Nawrócenie jest kluczem do skarbca łask, których Bóg pragnie dla wszystkich.

     Ze strony człowieka nawrócenie w Biblii zostało ukazane jako gotowość na przyjęcie Bożego daru i chęć dalszej z nim współpracy. Brak powyższej postawy powoduje z jednej strony odrzucenie Bożej łaskawości, z drugiej - zamyka człowiekowi drogę rozwoju i wzrastania w człowieczeństwie.

     Odrzucanie przez ludzi Stwórcy i Jego łaskawości obracało się zawsze przeciw człowiekowi. Mamy tego liczne przykłady w Piśmie św. Poszukujący sensu życia niezależnie od Boga lub poza Nim, doświadczali wcześniej czy później osobistej tragedii. Ich położenie, po ludzku patrząc, nierzadko bywało beznadziejne. Pomimo jednak tak trudnej sytuacji i popełnionego przez nich zła, ratunkiem dla nich pozostawało nie cofnięte nigdy przez Boga miłosierdzie. Każdy, kto się nawracał, modlił i czynił pokutę, doświadczał Bożego zmiłowania.

     Nieustanne udzielanie się łaskawości Bożej miało decydujący wpływ na życie duchowe Narodu Wybranego. Częsta i wytrwała modlitwa w naj różnorodniej szych potrzebach życia prywatnego i społecznego, przenikająca całą Biblię, jest oczywistym świadectwem wiary i ufności ludu w Boże miłosierdzie. Pomoc, jakiej doświadczał Naród Wybrany lub poszczególni jego członkowie, była zawsze spostrzegana jako niezasłużony dar ze strony Boga.

     W celu wyproszenia upragnionych łask, w tekstach modlitw biblijnych często pojawia się bezpośrednie odwołanie do Miłosierdzia Bożego. W nim pokładano nadzieję i za nie wielokrotnie dziękowano. Można nawet powiedzieć, że Miłosierdzie Boże dla społeczności Izraela było właściwie celem modlitwy. Obecność Boga miłosiernego w życiu Narodu Wybranego była treścią zasadniczą Bożego Objawienia. Na kartach Biblii Bóg dał się poznać w swoim niezgłębionym miłosierdziu i jako taki został przyjęty przez Izraela. Swoją troską i zbawiennym działaniem obejmował On jednak nie tylko Naród Wybrany, ale także całą ludzką społeczność.

     Uniwersalizm Miłosierdzia Bożego najpełniej urzeczywistnił się w Osobie Jezusa Chrystusa. Zbawienie, którego On dokonał, jest najwspanialszym przejawem, a jednocześnie dziełem Miłosierdzia Bożego. O nim też mówił w Ewangelii św. Jan (3,16): "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne". W krzyżu Jezusa Chrystusa zrealizował się odwieczny plan zbawienia. Jezus cierpiący i konający na krzyżu stał się objawicielem i wyrazicielem miłości miłosiernej Boga względem każdego człowieka.

     Dzięki zbawieniu Chrystusowemu zostały otwarte prz...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin