Mill - O wolności - opracowanie.doc

(114 KB) Pobierz

J. S. MILL

O WOLNOŚCI

 

Walka, miedzy wolnością a władzą jest najbardziej uderzającym rysem najwcześniejszych znanych nam okresów historii

Ale w daw­nych czasach był to bój między poddanymi lub pewnymi klasami poddanych a rządem.

Wolność oznaczała ochronę przed tyranią władców politycznych. W pojęciu ogółu władcy (z wyjątkiem nie­których ludowych rządów Grecji) zajmowali z konieczności antagonistyczne stanowisko wobec ludu, którym rządzili. Rząd skła­dał się z jednej osoby, rodu lub kasty, które otrzymywały władzę dziedzicznie lub zdobywały na drodze podboju, a w każdym razie nie sprawowały jej na życzenie rządzonych

Władzę rządzących uważano za koniecz­ną, ale także za wysoce niebezpieczną — za broń, którą mogli skie­rować równie dobrze przeciw swoim poddanym, jak przeciw nie­przyjaciołom zewnętrznym

Celem patriotów było ograniczenie władzy panującego nad społecznością i właśnie to ograniczenie oznaczało dla nich wolność

Usiłowano ją zdobyć w dwojaki sposób:

·                     za pomocą uzyskania pewnych przywilejów zwanych politycznymi swobodami lub prawami, któ­rych przestrzeganie było obowiązkiem władcy i których pogwa­łcenie przez niego usprawiedliwiałoby opór lub ogólny bunt

·                     późniejszym sposobem było wprowadzenie konstytucyjnych hamulców, za pomocą których uczyniono zgo­dę społeczności lub jakiegoś ciała mającego reprezentować jej In­teresy koniecznym warunkiem do wydawania ważniejszych po­stanowień rządu

Dzięki postępowi spraw ludzkich nadszedł jednak czas, gdy lu­dzie przestali uważać niezależne rządy władców mających przeciw­ne im interesy za konieczność natury. Stopniowo to nowe żą­danie wybierania czasowych władców stało się naczelnym celem dążeń partii ludowej, gdziekolwiek partia taka istniała, i w znacz­nym stopniu zajęło miejsce poprzednich prób ograniczenia potęgi władców

W miarę postępu walki o ustanowienie rządu na drodze okresowego wyboru niektórzy ludzie zaczęli sądzić, że przykłada się zbyt wielką wagę do samego ograniczenia władzy. Potrzeba było, by władcy utożsamili się z ludem, by ich wola i interesy były wolą i interesa­mi narodu

Naród nie potrzebował ochrony przed swoją własną wolą; nie było obawy, by tyranizował samego siebie. Niech rząd będzie rzeczywiście przed narodem odpowiedzialny i łatwo usuwalny, a na­ród będzie mógł powierzyć mu władzę i decydować sam o jej uży­ciu.

{Mniemanie, że lud nie potrzebuje ograniczać swojej władzy, mogło się wyda­wać aksjomatem, gdy rząd ludowy był tylko marzeniem lub opi­saną w książkach dawną przeszłością}

„Lud" sprawujący władzę to nie zawsze ten sam lud, nad którym ta władza jest sprawowana; a „sa­morząd", o którym mowa, nie oznacza, że każdy rządzi sobą, lecz że każdym rządzą wszyscy pozostali. Ponadto wola ludu jest w praktyce wolą najliczniejszej lub najaktywniejszej części ludu, większości lub tych, którzy za większość uchodzą: lud może wiec pragnąć pognębienia jednej ze swych części i środki ostrożności dla zapobieżenia temu są równie potrzebne jak przeciw każdemu innemu nadużyciu władzy. A zatem ograniczenie władzy rządu nad jednostkami nie traci nic ze swojej doniosłości, gdy dzierżyciele władzy są stale odpowiedzialni przed społecznością - to zna­czy przed jej najsilniejszą partią

Podobnie jak inne tyranie, tyrania większości budziła z początku i budzi jeszcze pospolicie obawę głównie wtedy, gdy znajduje wy­raz w zarządzeniach władz publicznych. Myślący ludzie spostrze­gli jednak, że społeczeństwo będące samo tyranem - tyranizują­ce zbiorowo poszczególne jednostki, z których się składa - nie ogranicza się do czynów wykonywanych rękami jego politycz­nych funkcjonariuszy

Społeczeństwo może spełniać i spełnia swo­je własne zlecenia; a jeśli wydaje zlecenia niesłuszne zamiast słusz­nych lub dotyczące rzeczy, do których nie powinno się wtrącać, uprawia tyranię społeczną straszniejszą od wielu rodzajów poli­tycznego ucisku; albowiem chociaż nie grozi zazwyczaj tak suro­wymi karami, to pozostawia mniej sposobów ucieczki, wnika o wiele głębiej w szczegóły życia i ujarzmia samą duszę. Dlate­go ochrona przed tyranią urzędnika nie wystarcza; potrzebna jest także ochrona przed tyranią panującej opinii i nastroju; przed skłonnością społeczeństwa do narzucania za pomocą innych środ­ków niż kary prawne swoich własnych idei i praktyk jako reguł postępowania tym, którzy się z nimi nie godzą

znalezienie granicy oraz utrzyma­nie jej wbrew wszelkim zakusom jest równie koniecznym warun­kiem należytego układu stosunków ludzkich, co ochrona przed Neolitycznym despotyzmem

Upodobania i niechęci społeczeństwa lub jakiejś potężnej jego części głównie określały w praktyce normy, których ogół miał przestrzegać pod groźbą kar nakładanych przez prawo lub opinię

Celem niniejszego szkicu jest stwierdzenie jednej bardzo pro­stej zasady, która winna przyświecać wszelkim próbom kontrolo­wania lub przymuszania jednostki przez społeczeństwo, bez wzglę­du na to, czy używa ono siły fizycznej w postaci sankcji prawnych, czy też przymusu moralnego opinii publicznej. Zasada ta brzmi,  że jedynym celem usprawiedliwiającym ograniczenie przez ludzkość, indywidualnie lub zbiorowo, swobody działania jakiegokol­wiek człowieka jest samoobrona, że jedynym celem, dla osiągnię­cia którego ma się prawo sprawować władzę nad członkiem cywilizowanej społeczności wbrew jego woli, jest zapobieżenie krzywdzie innych. Jego własne dobro, fizyczne lub moralne, nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem. Nie można .go zmusić do uczynienia lub zaniechania czegoś, ponieważ tak będzie dla niego lepiej, ponieważ to go uszczęśliwi, ponieważ zdaniem in­nych osób będzie to mądrym lub nawet słusznym postępkiem. Są to poważne powody, by go napominać, przemawiać mu do rozu­mu, przekonywać go lub prosić, lecz nie, by go zmuszać lub karać w razie, gdyby nas nie słuchał. Każdy jest odpo­wiedzialny przed społeczeństwem jedynie za tę część swego postępowania, która dotyczy innych.

Despo­tyzm jest uprawnioną metodą rządzenia barbarzyńcami, byleby miał na celu polepszenie ich losu i usprawiedliwił swoje środki rzeczywistym osiągnięciem tego celu.

Wolność jako zasada nie ma zastosowania do stanu rzeczy poprzedzającego okres, w którym ludzie stali się zdolni do przeprowadzania reform na drodze swo­bodnej dyskusji między równymi. Aż do tej chwili nie ma dla nich nic lepszego jak ślepe posłuszeństwo dla jakiegoś Akbara lub Ka­rola Wielkiego, jeśli mają szczęście go znaleźć. Ale gdy tylko lu­dzie nauczyli się dochodzić do ulepszeń za pomocą przekonywa­nia lub namawiania, przymus jako środek uży­ty dla ich własnego dobra, czy to bezpośrednio, czy w formie przy­krości i kar za krnąbrność, staje się niemożliwy do przyjęcia i da­je się usprawiedliwić tylko wtedy, gdy jest stosowany w obronie bezpieczeństwa innych ludzi.

Uważam użyteczność za ostatnią instan­cję we wszystkich etycznych kwestiach; ale musi to być użytecz­ność w najszerszym znaczeniu tego słowa, ugruntowana na niezmiennych interesach człowieka jako istoty postępowej

Osobnik może zaszkodzić innym nie tylko czynem ale i bez­czynnością i w każdym z tych wypadków słusznie odpowiada przed nimi za szkodę. Co prawda w drugim z tych wypadków trze­ba być o wiele ostrożniejszym ze stosowaniem przymusu niż w pierwszym

właściwa dziedzina ludzkiej wolności:

·                 obejmuje wewnętrzną sferę świadomości: żądanie wolności sumienia w najszerszym znaczeniu tego słowa; wolności myśli i uczucia; absolutnej swobody opinii i osądu we wszystkich przed­miotach praktycznych lub filozoficznych, naukowych, moralnych lub teologicznych

·                 wymaga swobody gustów i zajęć; opracowania planu naszego życia zgodnie z naszym charakterem; działania jak nam się podoba, pod warunkiem pono­szenia konsekwencji, jakie mogą nastąpić - bez żadnej przeszkody ze strony naszych bliźnich, dopóki nasze czyny im nie szkodzą, choćby nawet uważali nasze postępowanie za głupie, przewrotne lub niesłuszne

·                 z tak pojętej swobody każdej jednostki wynika swoboda, w tych samych granicach, do zrzeszania się jed­nostek; swoboda łączenia się w każdym celu nie przynoszącym szkody innym, przy czym przypuszczamy, że zrzeszające się osoby są pełnoletnie i nie są zmuszone lub zwiedzione

Starożytne republiki rościły sobie prawo, popierane przez filozofów do regulowania każdej części prywatnego postępowania przez władze publiczne na tej podstawie, że cielesna i duchowa kar­ność każdego obywatela leży w interesie państwa - sposób my­ślenia dopuszczalny w małych republikach otoczonych przez po­tężnych nieprzyjaciół, zagrożonych ciągle upadkiem na skutek ataku z zewnątrz lub rozruchów wewnętrznych, dla których nawet krót­ki okres osłabienia energii i panowania nad sobą mógł tak łatwo być zgubny, że nie mogły czekać na zbawienne i stałe skutki wol­ności

              W świecie nowożytnym większe rozmiary państw, a nade wszystko odłączenie władzy duchowej od doczesnej (niedopuszczające do kierowania sumieniami ludzi przez tych, którzy kontro­lują ich ziemskie sprawy), zapobiegły tak wielkiemu wtrącaniu się prawa do szczegółów życia prywatnego

Ale represję moralną sto­suje się jeszcze energiczniej względem tych, którzy nie zgadzają się z panującą opinią w sprawach osobistych, niż nawet względem tych, którzy mają odmienne zdanie w sprawach społecznych, gdyż reli­gia, najpotężniejszy z czynników wchodzących w skład uczuć mo­ralnych, ożywiona jest niemal zawsze albo ambicją hierarchii stara­jącej się kontrolować każdą dziedzinę ludzkiego postępowania, lub tez duchem purytanizmu

 

O WOLNOŚCI MYŚLI I SŁOWA

Przypuśćmy, że rząd jest tego samego, co naród, zdania i nigdy nie myśli o stoso­waniu żadnego przymusu inaczej jak za jego zgodą. Ale odmawiam ludowi prawa do stosowania takiego przymusu, czy to własnymi siłami, czy też za pośrednictwem rządu. Sama władza tego rodzaju jest nieprawowita. Najlepszy rząd nie ma do niej większego prawa niż najgorszy. Jest ona tak samo lub bardziej jeszcze szkodliwa, gdy się ją sprawuje zgodnie z głosem opinii publicznej niż wbrew nie­mu

"Nie możemy nigdy być pewni, że opinia, którą usiłujemy kneblować, jest fałszywa; a gdybyśmy byli tego pewni, zakneblowanie jej byłoby nadal złem”

Po pierwsze, opinia, którą próbujemy zagłuszyć za pomocą au­torytetu, może być prawdziwa. Ci, którzy pragną ją zagłuszyć, przeczą, rzecz jasna, jej prawdziwości, ale nie są nieomylni. Nie mają prawa rozstrzygać tej kwestii dla całej ludzkości i nie po­zwalać żadnej innej osobie na wyrobienie sobie o niej sądu, Ludzie, którzy odmawiają wysłuchania opinii, ponieważ są pewni jej fałszywości, zakładają, że ich pewność równa się pewności absolutnej

Nazywać jakieś twierdzenie pewnym, gdy jest ktoś, kto zadałby mu kłam, gdyby mu na to pozwolono, ale tego po­zwolenia nie posiada, znaczy pasować nas samych i tych, którzy się z nami zgadzają, na sędziów pewności, i to sędziów, którzy nie wysłuchają strony przeciwnej

W naszym wieku, który opisywano jako wiek „pozbawiony wiary, lecz żywiący strach przed sceptycyzmem" - w którym lu­dzie są pewni nie tyle prawdziwości swych opinii, ile tego, że nie wiedzieliby, co bez nich począć - wymaganie opinii, by ją chro­niono przed publicznymi napadami, opiera się nie tyle na jej praw­dziwości, ile na jej znaczeniu dla społeczeństwa

Ludzie nie służą gorliwiej prawdzie niż omył­ce, a dostateczne zastosowanie prawnych lub nawet społecznych kar kładzie zwykle kres propagandzie tak jednej, jak drugiej. Rze­czywista przewaga prawdy polega na tym, ze gdy opinia jest praw­dziwa, można ją zagłuszyć raz, dwa razy lub wielokrotnie, lecz w ciągu wieków znajdą się zazwyczaj ludzie, którzy ją będą od­krywać na nowo, póki nie pojawi się w momencie, gdy sprzyjają­ce okoliczności pozwolą jej uniknąć prześladowania i wzmóc się na tyle, by odeprzeć wszystkie późniejsze próby jej zdławienia

Największą szko­dę wyrządza się tym, którzy nie są heretykami a których cały roz­wój umysłowy jest skrępowany a rozum sterroryzowany obawą przed herezją. Kto może obliczyć, ile świat traci na tym, że istnieje mnóstwo obiecujących intelektów połączonych z lękliwymi cha­rakterami, które nie mają odwagi pójść za jakimś śmiałym, ożyw­czym i niezależnym biegiem myśli, by nie doprowadził on ich do czegoś, co by miało pozór niereligijności lub niemoralności?

Swoboda myśli nie jest potrzebna głównie lub jedynie do wytwarzania wielkich myślicieli; przeciwnie, jest ona równie, a może bardziej, niezbędna dla przeciętnych ludzkich istot, gdyż pozwala im wznieść, się na poziom umysłowy, do osiągnięcia którego są zdolne. Wielcy myśliciele pojawiali się nieraz i mogą pojawić się znowu w atmosferze niewoli duchowej

Jakkolwiek niechętnie człowiek mający silne przekona-nie może dopuszczać możliwość, że opinia jego jest fałszywa, p0' winien się zastanowić nad tym, ze choćby ona była prawdziwa, będzie wyznawana jako martwy dogmat, a niejako żywa prawda, jeśli nie stanie się przedmiotem gruntownej, częstej i śmiałej dyskusji

Jeśli nauczyciele ludzkości mają być powiadomieni o wszystkim, co wiedzieć powinni, musi istnieć całkowita swo­boda pisania i ogłaszania drukiem. Gdyby jednak szkodliwe działanie braku wolności słowa, w wy­padku gdy przyjęte opinie są prawdziwe, ograniczało się do trzy­mania ludzi w nieświadomości podstaw tych opinii, można by po­myśleć, że jest to zło intelektualne, ale nie moralne i nie zmniejsza wartości wpływu tych opinii na charakter. Faktem jest jednak, że bez dyskusji zapomina się nie tylko uzasadnienia danej opinii, ale także aż nazbyt często jej znaczenia

Sposób wyznawania chrześcijaństwa przez większość wierzą­cych okazuje nam, w jakiej mierze doktryny zdolne do wywiera­nia najgłębszego wpływu na umysł mogą pozostać w nim jako martwe wierzenia nie docierające nigdy do wyobraźni, uczuć lub rozumu

pierwsi wyznawcy doktryn wyznają je rozumiejąc ich treść, jednak gdy doktryna staje się panującą następni wyznawcy przyjmują ją bezrefleksyjnie i abstrakcyjnie- nie stosują się do niej, a nawet jej nie zrozumieją

Jeśli w którejkolwiek z wielkich spornych kwestii jedna z dwóch opinii ma większe prawo od drugiej nie tylko do tolerancji, lecz do poparcia i zachęty, jest nią ta, któ­ra w danym czasie i miejscu uzyskała mniejszość głosów. Jest to opinia, która reprezentuje w chwili obecnej zaniedbane interesy

Ideał moralności chrześcijańskiej jest raczej negatywny niż pozytywny ; raczej bierny niż czynny; mający na celu raczej niewinność niż szlachetność, raczej wstrzymywanie się od złego niż energiczną pogoń za dobrem; a w jej przepisach „nie będziesz" zbytnio góruje nad „będziesz". W trwodze przed zmysłowością stworzyła ona bożka ascetyzmu, który stopniowo dzięki kompromisom zmienił się w bożka legalności. Moralność ta ofiarowuje nadzieję nieba i groźbę piekła jako z góry wyznaczone i właściwe bodźce do prowadzenia cno­tliwego życia i spada pod tym względem poniżej poziomu mędr­ców starożytnych oraz nadaje etyce ludzkiej charakter zasadniczo egoistyczny, ponieważ oddziela poczucie obowiązku poszczególnego człowieka od interesów jego bliźnich, poza wypadkami, w których daje mu interesowną pobudkę do ich uwzględniania

wolność opinii i jej wyrażania jest koniecz­na dla duchowego szczęścia ludzkości (od którego wszelka inna jej pomyślność zależy) z czterech odrębnych powodów:

·                     jeśli zmuszamy jakąś opinię do milczenia, nie możemy być pewni, że nie jest ona prawdziwa. Zaprzeczać temu ozna­cza zakładać swoją własną nieomylność.

·                     choćby opinia, której kazano zamilknąć, była błędna, może ona zawierać i zwykle zawiera cząstkę prawdy. Ponieważ ogólna lub panująca opinia w jakimkolwiek przedmiocie rzad­ko lub nigdy nie jest całą prawdą, reszta prawdy może do nas dotrzeć tylko dzięki kolizji między przeciwnymi opiniami.

·                     nawet jeśli przyjęta opinia jest całkowicie prawdziwa, lecz nie może ścierpieć, by ktoś ją mocno i poważnie zwalczał, będzie wyznawana przez większość tych, którzy ją przyjmują, po­dobnie jak przesąd, bez głębokiego zrozumienia lub odczucia jej uzasadnienia

·                     gdy znaczenie samej doktryny zaginie lub osłabnie i utraci swój żywotny wpływ na postępowanie i charakter; dogmat stanie się czczą formalnością i za­miast skłaniać do dobrego, będzie tylko zajmować miejsce, nie dopuszczając do rozwijania się rzeczywistych i gorących przekonań wyrosłych z rozumu lub osobistego doświadczenia

Obowiązkiem opinii władzy jest potępiać każdego, po którejkolwiek stoi on stronie, jeśli broni swej opinii w sposób zdradzający nieszczerość, złośliwość, bigoterię lub nietolerancję; lecz nie wnioskować o tych przywarach na podsta­wie stanowiska, jakie ktoś w danej kwestii zajmuje, choćby ono było naszym poglądom przeciwne; i oddawać zasłużone honory każdemu, bez względu na jego opinię, kto spokojnie rozpatruje i uczciwie wyłuszcza opinie swoich przeciwników, nie przesadza­jąc niczego z ujmą dla nich i nie ukrywając niczego, co przemawia lub mogłoby przemawiać na ich korzyść. Taka jest prawdziwa mo­ralność publicznej dyskusji

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin