Becnel Rexanne - Swatka 04 - Pogromca serc.pdf

(1262 KB) Pobierz
Microsoft Word - Becnel Rexanne - Swatka 04 - Pogromca serc
REXANNE BECNEL
POGROMCA SERC
PROLOG
„LONDON TATTLER”, 18 stycznia
Po bez mata dwóch latach nieobecności w kręgach towarzyskich Londynu powrócił z
pobytu w krajach Orientu James Lindford, wicehrabia Farley. Jego matka i ojczym,
wicehrabiostwo Acton, wydali w swoim domu przy Portman Square wytworną kolację na
jego cześć. On sam zamierza pokazać się towarzystwu na balu u Edgertonów w następny
wtorek.
„LONDON TATTLER”, 22 stycznia
Hrabia i hrabina Basingstoke ogłosili zaręczyny swojej najmłodszej córki, przepięknej
lady Catherine, z Jamesem Lindfordem, wicehrabią Farley. Choć niektórych zaskoczyło to
wydarzenie, wasz wierny korespondent od dawna już podejrzewał, że para ta stanie na
ślubnym kobiercu. Wszak lord Farley jest żywotnie zainteresowany sprawami zagranicznymi
naszego wielkiego kraju, a hrabia Basingstoke jest jednym z najbardziej zaufanych doradców
króla w tych kwestiach. Należy mieć nadzieję, że teraz lord Farley tym chętniej osiądzie w
ojczyźnie i zajmie się polityką zagraniczną, zaprzestając pogoni za przygodą, jaka przystoi
jedynie młodym dżentelmenom stanu wolnego.
„LONDON TATTLER”, 30 stycznia
Urocza lady Catherine Winfield wraz z narzeczonym Jamesem Lindfordem, lordem
Farleyem, widziani byli w Operze Francuskiej. Wszyscy są zgodni co do tego, że jest to
najpiękniejsza para, jaką przyszło nam podziwiać ostatnimi czasy. Mówi się, że uroczystości
ich zaślubin przewyższą świetnością ślub księcia i księżnej Ashbourne.
„LONDON TATTLER”, 4 lutego
Połowa towarzystwa z wyższych sfer Londynu zapewne pozostaje dziś w łóżkach,
złożona gorączką, gdyż pomimo śnieżycy, która nawiedziła miasto zeszłej nocy, na przyjęcie
zaręczynowe do rezydencji Basingstoke'ow przybył istny tłum. Dam w głęboko
wydekoltowanych kreacjach widziano tam więcej niż na balu w pełni lata. Lady Catherine,
niebawem wicehrabina Farley, była promienną i niekwestionowaną gwiazdą wieczoru,
otoczoną wianuszkiem wpatrzonych w nią adoratorów.
„LONDON TATTLER”, 6 lutego
Rozeszła się paskudna plotka, która wnet okazała się niczym innym jak szczerą
prawdą. Wasz wierny korespondent dowiedział się, że w niecałe trzy tygodnie po zaręczynach
hucznie celebrowane połączenie rodów Basingstoke'ow i Farleyów może nie dojść do skutku.
Wygląda na to, że szlachetny lord Farley poczynał sobie w zdecydowanie nieszlachetny
sposób - choć wiadomą jest rzeczą, że postępuje tak większość młodzieńców udających się za
granicę. On jednak miał czelność sprowadzić rezultaty swej beztroski do własnego domu.
Biedna lady Catherine jest w szoku i musiała położyć się do łóżka.
„LONDON TATTLER”, 9 lutego
Z hałasu wokół sprawy Farleya wyłania się najświeższa wieść. Taka mianowicie, że
kawalerskie gospodarstwo wicehrabiego powiększyło się teraz o dwoje nowych
mieszkańców. Są to dziewczynka i niemowlę, jego dzieci (z nieformalnego związku). Czegóż
trzeba więcej? Wasz wierny korespondent widział je i z żalem donosi, że niemowlę jest
ciemnoskóre - oczywisty dowód igraszek z jakąś egzotyczną istotą ze Wschodu. Nie ma teraz
wątpliwości co do skandalicznych przygód lorda Farleya za granicą. Dociekliwe umysły
zastanawiają się, czy skoro trasa jego podróży wiodła przez Lizbonę, Neapol, Kair i Bombaj,
zamierza on przedstawić narzeczonej efekty pobytu w każdym z tych portów?
„LONDON TATTLER”, 14 lutego
Święty Walenty przesyła pozdrowienia wszystkim zakochanym. Jednak święty patron
miłości nie jest w stanie naprawić krzywdy, jaką lord Farley wyrządził kobiecie, która z takim
oddaniem oczekiwała jego powrotu z długotrwałych wojaży zagranicznych. Wasz wierny
korespondent jako pierwszy spieszy donieść o oficjalnym zerwaniu zaręczyn pomiędzy
śmiertelnie zranioną lady Catherine a uwodzicielem, lordem Farleyem. Mówi się, że aspiracje
polityczne lorda Farleya nie tylko mu nie pomogą, ale wręcz zaszkodzą: pobłażliwość nie jest
cechą, z jakiej słynie lord Basingstoke.
„LONDON TATTLER”, 19 lutego
Sklep pasmanteryjny przy Fleet Street w pobliżu Chancery Lane stał się sceną nieomal
bójki pomiędzy powszechnie krytykowanym lordem Farleyem a wielmożnym panem Peterem
Wilkersonem, średnim synem markiza Gorhama. Gdyby nie przytomność umysłu pana
Kerrigana Fairchilda, z pewnością polałaby się krew. Zdaje się, że lady Catherine ma wielu
obrońców, którzy nie mogą wybaczyć lordowi Farleyowi śmiertelnego afrontu uczynionego
byłej narzeczonej.
„LONDON TATTLER”, 24 lutego
Dwoje długoletnich służących w miejskiej rezydencji Farleya porzuciło swe posady.
Choć żadne z nich nie miało ochoty wypowiadać się na temat zamętu, jaki zapanował w ich
dotychczasowym miejscu zatrudnienia, żadne także nie zaprzeczyło, że trzy dni temu ktoś
rozbił okno od frontu, podpalono szopę, w której mieści się pralnia, a w jednym z pokoi na
parterze zerwano zasłony.
Wasz korespondent dostrzega aż nadto wyraźnie, że lord Farley musiał postradać
zmysły. Być może na skutek podróży zagranicznych dostał zapalenia mózgu. Tak czy inaczej,
szczęśliwym zrządzeniem losu lady Catherine odkryła jego moralną marność, zanim związała
się z nim na wieczność.
Co do przepięknej lady Catherine, to w poniedziałkowy wieczór triumfalnie powróciła
do towarzystwa na dorocznym raucie u hrabiny wdowy Bedham. We wspaniałej sukni ze
złocistej gazy na ciemnozłotym jedwabiu, ozdobionej rozetami wyszywanymi z pereł,
wkroczyła pod ramię z wielmożnym panem Percivalem Langleyem, znanym powszechnie
jako jej oddany obrońca i wielbiciel...
1
Płacz słychać było w całym domu. Mimo że pokój dziecięcy znajdował się na drugim
piętrze wschodniego skrzydła Farley Park, apartamenty pana domu zajmowały zaś pierwsze
piętro skrzydła zachodniego, i tu dochodził krzyk dziecka, słaby, lecz nie mniej dręczący.
Nawet kiedy James Lindford wycofał się do gabinetu na parterze, gdzie ściany wypełniały
półki z książkami, nie mógł się całkiem odgrodzić od natarczywego dźwięku.
Co jest nie tak z tym dzieckiem, że płacze całymi nocami? Bezradnie przeczesał
palcami potargane włosy, odwrócił się i odszedł od wysokiego okna z widokiem na spowity
teraz mrokiem nocy krajobraz.
Bardziej zasadne byłoby pytanie, co jest nie tak z zatrudnioną przez niego opiekunką,
że nie potrafi uspokoić biednego maleństwa.
Powinien przesypiać ten hałas. Małej Clarissie nie sprawiało to najmniejszego
kłopotu. Ale z drugiej strony starsza z jego córek nie mogła nie spać w nocy. Tyle energii
traciła na sianie zamętu za dnia, że co wieczór padała wyczerpana, tylko po to, by rano
rozpocząć cały zgiełk na nowo.
Przystanął przed niewielkim kredensem z alkoholami i wytężył słuch. Czyżby zapadła
cisza?
Pełne złości, urywane zawodzenie małej Lei rozległo się znowu. Była tak daleko, a
równie dobrze mogłaby znajdować się w tym samym pokoju, tak bardzo jej płacz przeszywał
mu serce i przepełniał dręczącym poczuciem winy.
Jak to się stało, że znalazł się w tej kłopotliwej sytuacji? Co go opętało, żeby
pomyśleć, że może być dobrym rodzicem dla dwóch małych dziewczynek, które tak
niefrasobliwie spłodził? Jeśli wynajęci detektywi kiedykolwiek odnajdą jego trzecią córkę, a
ona okaże się choć w połowie tak nieznośna jak te dwie, skończy w dom u dla obłąkanych.
Gdzieś w oddali zapiał kogut, choć brzask ledwo majaczył nad horyzontem.
Tej nocy nie zazna więcej snu niż każdej innej w minionym tygodniu. Zamiast
pocieszać się whisky, powinien pójść do dziecięcego pokoju i dodać otuchy biednemu,
osieroconemu przez matkę dziecku. Może , przy odrobinie szczęścia, Clarissa pośpi dłużej niż
zwykle, więc będzie musiał zatroszczyć się tylko o jedną nieszczęśliwą córkę, a nie o dwie
naraz.
W pokoju dziecięcym paliła się tylko jedna świeca, ale i to wystarczyło, by ujawnić aż
za dużo. Opiekunka leżała na swoim posłaniu, schowana pod grubą kołdrą, z poduszką
Zgłoś jeśli naruszono regulamin