Vardeman Robert E. - Mroczne dziedzictwo.doc

(2518 KB) Pobierz



Wull^icma erupcja

Yunnie zerknął oszołomiony na stertę płonącej ska-
ły. Gdyby to otwór z lawą wypluł lepką skałę, nie biegła-
by ona niczym coś żywego!

Ciekawość popychała go dalej, aż osiągnął górującą
nad parującymi szczelinami krawędź.

- Czym jesteś? - wyszeptał. Niespodziewanie stwór
znacznie przewyższający jego sześć stóp wzrostu stanął dęba
i rozrzucił tęgie, świecące jak serce obozowego ognia ra-
miona. W centrum bezkształtnego oblicza pojawił się
otwór gardzieli, ukazując rozpalone do białości wnętrze.

Yunnie krzyknął i odskoczył.

Każdy oddech wbijał mu sztylet siarkowego gazu
w gardło i piersi. Oczy łzawiły i zaczęły zwodzić. Pomy-
ślał, że ma przed sobą ścieżkę i... potoczył się po zboczu.

Młócąc w powietrzu, Yunnie szykował się na spo-
tkanie własnej śmierci!


Serii Maf fo He Sittertof

Arena

Przeklęta Kraina

Mag Marnotrawny

I zaśnie pokój
Mroczne Dziedzictwo

Ift^tofUil:

Popiofy Słońca
Pieśń Czasu

Trylogia:

Szepczący Las

Zerwane Ofeowy

Ostateczne Poświęcenie


iMJKŁ



TM

iiie tkatiiering


MROCZNE DZIEDZICTWO

Robert E.
Vardeman


MROCZNE DZIEDZICTWO

Tytuł oryginału: DARK LEGACY

Autor: Robert E. Vardeman

Copyright © 1996, 1999 Wizards of the Coast, Jnc.



Ali rights reserved.

Wydano na podstawie umowy z Harperj&i

Magie: The Gathering jest znakiem hafięłjc

Coast, Inc.

Wszystkie prawa zastrzeżone

Polish language rights with ISA Sp. z o.o

Powielanie i rozpowszechnianie tej książki w jakikolwiek sposób
przy użyciu wszelkich nośników jest całkowicie zabronione bez
pisemnej zgody właściciela praw autorskich i wydawcy.
Miejska Biblioteka Publiczna
i ... f      \              WROCŁAW

000174760



ISBN 83-87376-45-0

liewski             

 

Wydawca: ISA Sp. z o.o.
Tłumaczenie: Paweł Wrześniewski
Korekta: Marzena Pił
Skład: Maciej Byczyńs

Informacje dotyczące sprzedaży hurtowej, detalicznej i wysyłko-
wej:

ISA Sp. z o.o.
ul. Fort Wola 22
00-961 Warszawa
tel. (0-22) 634 47 90
tel./fax (0-22) 36 88 31


Dla Petty. Zawsze.


lONItmMM

Tak wielu ludzi pomogło mi przetrwać burze, jakim sta-
wiłem czoła podczas pracy nad tą książką, że pewien jestem,
iż niechcący niektórych z nich pominę. Przepraszam.

Tymi, którzy dbali, zachęcali i walczyli tak ciężko ir na-
szego boku są:

Dr Amy Tarnowet;

Amy Antle, Dorothy, Mary i wszyscy pozostali w chemo-
pokoju;

Molly Brown, Anna, Terry i legion innych na czwartym
piętrze NW, których imiona mi umykają;

Max Mottram.

Oraz najwięksi przyjaciele na tym i każdym innym świecie:

Fred i Joan Saberhagen, Kathy i Danny 0'Connor, Rene
i Bill Hallett, Craig Crissinger, Kate Keefe, Sue i Dennis
Keefe, TJ i MacLean Zehler, Dennis i Lou Liberty, Steve
Donaldson, Petra Hager, Patricia Rogers i Scott Denning,
Mikę Stackpole i Liz Danforth, Stephanie Boutz, Dan
Maccalum, Sal DiMaria, Rabbit, Mikę i Marilyn Kring,
Mikę i Denise Wernig, Bill McClellan i Erie Klammer, Jodi
Stinebaugh, Audra Struble, Roslee Orndorff, Pat Weber,
Raina i Sean Robinson, Jenniffer Robertson, Simon Hawke,
Martin i Laurie Cameron, Geo. i Lana Proctor, Mikę Mont-
gomery, Al Sarrantonio, Victoria Lopez; Rosę Fehr, Steve
Dolch, Alicia, Martha, Carol, Matthew i inni w Van Buren;
Sherry Rohrig, Allison Almąuist, Caroline Alexander i inni
w Wherry; Sue Kramer; Geoff Comber.

Uchylam kapelusza za zrozumienie przed Kathy Ice, Kij
Johnson i Jana również.

I dodatkowe specjalne podziękowania dla Gordona Garba
i Hildreth Garb. Słowa nie wystarczą, aby wyrazić mą
wdzięczność za waszą uprzejmość i wielkoduszność.


Rosdslat
i

MOC NAPEŁNIAŁA WĄSKĄ DOLINĘ GĘSTYMI,

wirującymi, białymi oparami z dwu bliźniaczych fuma-
roli. Yunnie zadrżał, kiedy energia rozpłynęła mu się po
kościach i umyśle, napełniając witalnością, jakiej nigdy
jeszcze nie zaznał. Silne ręce odrzuciły burzę płowych
włosów, kiedy zwrócił twarz w stronę ciepłego słońca,
chłonąc jego moc. Błękitne oczy zamknęły się, słońce
ogrzewało jego ogorzałą, brązowawą skórę. Chciałby
tak stać w nieskończoność, pozwalając mocy przelewać
się przez swe wysokie, smukłe ciało.

Uczucie trwało zaledwie sekundy. Na wąskim wystę-
pie Yunnie bezustannie przerzucał ciężar ciała z jednej
nogi na drugą, zaniepokojony myślą o czymś, czego nie
kontrolował, a co zdobywało nad nim przewagę. Zszedł
po pięćdziesięciostopowej pochyłości prosto w fumaro-
le. Przyprawiło go to o zawrót głowy. A może to te
gryzące opary? Albo przepływ energii, który poruszył
jego zmysły?

Wszystko na raz. I więcej.

Mytaru wydął za nim nozdrza, sapiąc niczym leżące
niżej fumarole. Minotaur Urhaalan wielkimi nogami


8


Robert E. Vardcman


wykonywał nieświadomie na skalnym występie posu-
wiste ruchy, muskularne ramiona skrzyżowawszy na
szerokiej piersi i zamknąwszy wielkie brązowe oczy. Yun-
nie przerzucił uwagę ze zbocza na swego przyjaciela.
Mytaru był niewiarygodnie silny i człowiek zazdrościł
mu tej siły. Yunniego niepokoiła jednak wiara minotaura
w prowadzącą go zewnętrzną siłę. W ciągu swego krót-
kiego, trudnego życia Yunnie nauczył się, że polegać
można wyłącznie na sobie. Prawda, Mytaru ocalił mu
kilka razy życie, ale Yunnie nie ważył się wierzyć, że
w czasach niebezpieczeństwa minotaur zawsze będzie
obok niego. On sam musiał stawiać czoła zsyłanym nań
przeciwieństwom losu.

Smakując ogarniające go uczucie wszechmocy wie-
dział, że zdoła tego dokonać. Znowu *opanował go
wyraźny niepokój, zdał sobie bowiem sprawę, iż miejsce
to pulsowało zewnętrzną energią, na której nie należało
polegać. A jednak przelewające się przezeń uczucie było
zbyt potężne, by mu zaprzeczyć, lub je zakwestionować.

-                 Czy czujesz moc? - zapytał chrapliwym głosem My-
taru. - Duchy ziemi wypychają energię tymi otworami
i wysyłają w powietrze, abyśmy ją posiedli!

-                 Coś czuję - powiedział Yunnie. Ponownie szurnął
nogą. - Ziemia trzęsie się pod nami. - Starał się, ale nie
był w stanie wyrazić tego, co naprawdę czuł. Ciągle było
tam coś większego, niż moc i zdolność zamknięte w jego
piersiach, a wywoływało to pewność równie delikatną,
co ożywiającą.

-                 To coś więcej, niż zwykłe trzęsienie ziemi, mój przy-
jacielu - obstawał przy swoim Mytaru. Okrągłe brązowe
oczy zwróciły się w stronę Yunniego. - Ty też tego do-
śwYŁdctasL. Gi^am to w two^ tvrax^. Chcesi. tox\oxyć
skrzydła i polecieć, chociaż nie masz skrzydeł anioła Ser-
ra. Chcesz biec szybciej, niż którykolwiek centaur. Są
wielkie czyny do dokonania, a tylko ty masz po temu


MROCZNE DZIEDZICTWO


9


zdolność i siłę. Moc krzepnie w tobie i pochłania cię.
Przyznaj, że istnieje moc większa, niż ta zamknięta tutaj
- Mytaru wyciągnął rękę i poklepał Yunniego po nagiej
piersi.

-                Para unosząca się z ziemi może zawierać szkodliwe
gazy, które oszukują nas, mamią nasze zmysły, powodu-
ją myśli, iż jesteśmy więksi, niż w rzeczywistości. - Na-
wet mówiąc te słowa Yunnie wiedział, że zadają one
kłam jego wewnętrznym odczuciom. Białe wapory,
wzmacniane oparami siarczanymi, dusiły go i wyciskały
mu łzy z oczu - ich przyczyną nie było podniecenie czy
uczucie ożywienia wypełniające jego ciało niczym woda
dzbanek.

-                To Miejsce Mocy - obstawał przy swoim Mytaru. -
My Urhaalan przychodzimy tu, aby się nim radować.
Pozwalając mu się poruszyć poznajemy nieco z tego,
czego może dokonać interwencja bogów.

-                Czuję moc - przyznał w końcu Yunnie. Zamknął
oczy, pozwalając wibrującej mu pod stopami energii
przeniknąć wzdłuż ciała po kostkach, łydkach i udach,
aż do serca i umysłu. -Jesteś pewien, że nie zrodziła tego
magia?

Minotaur wzruszył ramionami i potrząsnął głową,
ostrożnie polerując czarne, połyskujące w jasnym świetle
rogi.

-                Czy czuć tu złem? Za bardzo się martwisz, że magia
pójdzie źle. Wojna Braci to przeszłość, a nas nie dotknęła
tak, jak resztę Terisiare:

-                To nie jest prawe - upierał się Yunnie. - Nie powin-
niśmy czerpać zadowolenia z takich uczuć potęgi. Pro-
wokują nas do myślenia, że jesteśmy kimś więcej, niż
w rzeczywistości.

Jego słowa nie trafiły na podatną glebę. Mytaru pod-
szedł do postrzępionej krawędzi występu, odwrócił się
w stronę buchającego parą otworu i zaczął ponury la-


10              Robert E. Yardeman

ment, wzmagający tylko uczucie niepodatności, którego
doświadczał Yunnie. Śpiewana barytonem lamentacja
mówiła o dawnych śmierciach i przyszłym smutku,
sprawiając, że próbującemu coś powiedzieć Yunniemu
słowa więzły w gardle. Opuścił występ, na którym stał
Mytaru i wspiął się na położony wyżej obszar. Wędrując
w górę skalnej szczeliny znalazł inną perspektywę rzyga-
jących pierzastymi chmurami fumaroli.

- Twarz - powiedział, wychwytując spojrzeniem wy-
nurzającą się z trzewi ziemi głowę wielkiego minotaura.
- A'nozdrza wydmuchują oddech świata. - Wielkiej ka-
miennej głowie brakowało oczu, ale Yunnie dodał w wy-
obraźni po jednym z każdej strony buchających parą
otworów. Dwa wielkie kamienie, oba wielościenne,
z szarej kompozytowej skały, nadawały stworzonemu
przezeń minotaurowi podejrzanie błyszczący wygląd.
Strumień krystalicznie czystej wody dzielił się tu i opły-
wał oba boki wulkanicznego obszaru, przydając iluzji
srebrzystymi nitkami włosów i podkreślając zarys obli-
cza. Pod skalistym podbródkiem wody łączyły się na
nowo, tym razem jak wodospad kłębiąc się i kipiąc przed
przewaleniem się do znajdującej się poniżej sadzawki.

Spojrzał w tył na przyjaciela ciągnącego swą pełną
smutku pieśń. Jakże minotaury cierpiały! Jego życie było
trudne, a spędzone na wybrzeżu morza Ilesmare tak
bardzo różniło się od życia Urhaalan. Przed laty łykowa-
ta, chytra ryba, na której opierała swój byt cała wioska
Shingol, odpłynęła na południe i nigdy już nie wróciła.
Utrata podstawowego składnika diety zmuszała wielu
rybaków do znalezienia sobie nowego zajęcia. Pozosta-
jąc na brzegu i szukając nowych dróg fortuny Yunnie nie
odnosił wrażenia straty, podczas gdy kilku członków
jego rodziny dalej pracowało przy wyciąganiu daleko-
morskich sieci z mniej wartościowymi rybami. On -
w przeciwieństwie do swej starszej siostry Essy i jej męża,


MROCZNE DZIEDZICTWO              U

jednookiego i niedowidzącego Heryeona - nie odczu-
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin