R689. Fielding Liz - C&F Wspólnicy 03 - Pojedynek z czarownicą.pdf

(557 KB) Pobierz
The tycoon's takeover
Liz Fielding
Pojedynek z czarownicą
(The tycoon’s takeover)
109724940.002.png
PROLOG
„CELEBRITY MAGAZINE” KTO KOGO ZŁAPAŁ?
„Sekretny ślub na Saramindzie.
W ubiegłym tygodniu na Saramindzie, która staje się ostatnio modnym
miejsce wakacyjnym, odbył się kameralny ślub Hory Claibourne i Brama
Gilforda. Na tym uroczym zdjęciu widać młodą parę składającą przysięgę
małżeńską w Królewskim Ogrodzie Botanicznym wśród dzikich orchidei.
To już drugi w ostatnim czasie ślub u Claibourne’ów i Farradayów.
Przodkowie obu rodzin założyli w dziewiętnastym wieku szacowny i elegancki
dom towarowy w Londynie, ale od pewnego czasu w związku z walką o
kontrolę nad firmą stosunki pomiędzy rodzinami mocno sięochłodziły.
Jak widać, młode pokolenie doszło do wniosku, że lepiej się kochać, niż
wojować. Młodsza siostra Flory, Romana, i brat Brama, Niall Farraday, całkiem
niedawno wzięliślub w Las Vegas.
Spodziewającsię epoki współpracy w Claibourne & Farraday, życzymy obu
młodym parom wszystkiego najlepszego. ”
WIADOMOŚCI MIEJSKIE, „LONDON EVENING POST”
„Kolejna fuzja Claibourne’ów z Farradayami.
Mamy do czynienia z nowym, ożywczym powiewem w najstarszym
londyńskim domu towarowym. Obecne pokolenie od dawna zwaśnionych
rodzin, gdy w końcu spotkało się, aby wypracować kompromis dotyczący
strategii firmy w nowym wieku, jak widać nie tylko ze sobą rozmawia. Ciche
małżeństwa zawarte pomiędzy pannami Claibourne i spadkobiercami
Farradayów sugerują, że na górze jeszcze nic nie postanowiono.
India Claibourne nadal pozostaje dyrektorem generalnym, ale nasi
informatorzy uważają, że Jordan Farraday jest zdecydowany w najbliższej
przyszłości zająć jej miejsce. Będziemy śledzić rozwój wydarzeń z wielkim
zainteresowaniem. ”
109724940.003.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Czy widziałeś to, J. D. ?
Jordan Farraday oderwał wzrok od wiadomości, która właśniepojawiłasię w
jego poczcie elektronicznej, by rzucić okiem na magazyn otwarty na stronie
zatytułowanej „Kto kogo złapał?”, który podsunęła mu sekretarka.
– Czytujesz „Celebrity”, Christine? Nie miałem pojęcia, że interesujesz się
życiemśmietanki towarzyskiej.
– Mam nadzieję, że pewnego dnia zobaczę tutaj swoje zdjęcie –
odpowiedziała. – Nie byłam pewna, czy już wiesz...
– Wiem – szybko rozwiał jej wątpliwości, zerkając na fotografię swego
brata, który wsuwałobrączkę na palec Flory Claibourne. Poczuł ucisk w sercu,
którego nie potrafił zdefiniować. Czy to była zazdrość? Śmieszne, a jednak
Bram wyglądał jakoś inaczej... Jakby niczego mu nie brakowało do szczęścia.
Jakby znalazł skarb, którego szukał przez całeżycie. Oczywiście, to nonsens. To
był jedynie refleks satysfakcji bijącej od kobiety, która osiągnęła swój cel. – W
popołudniowym wydaniu „Evening Post” była o tym wzmianka – powiedział. –
Byćmoże przedrukowali to stamtąd.
– Bram do ciebie nie zadzwonił? Ani przedtem, ani potem? Podniósł na nią
wzrok, szyderczo wykrzywiając usta.
– A ty byśzadzwoniła?Pokręciłagłową z uśmiechem.
– Panny Claibourne naprawdę mają w sobie coś. Zastanawiam się, czego
używają?
– Używają?
– Jakich zaklęć, uroków, napojów miłosnych – wyjaśniła.
– Twoi bracia byli najtrudniejszymi do zdobycia partiami w Londynie. –
Rzecz jasna zaraz po tobie.
– Dziękuję – odparł sucho.
– A jednak Niall, a teraz Bram ulegli z takąszybkością, żejakiś afrodyzjak
musi wchodzić w grę.
– Żal po stracie żony w końcu blednie, a życie playboya też traci urok. Byli
gotowi na miłość – dodałlekceważąco. – Mój błądpolegał na tym, żenaraziłem
ich na zbyt bliski kontakt z dwiema najbardziej interesującymi kobietami w
Londynie.
– Wkrótce spędziszmiesiąc w towarzystwie tej trzeciej. Ich starszej siostry.
Kobiety stanowczej i doświadczonej, która prawdopodobnie nauczyła je
wszystkiego. Jesteś szalony?
– Nie, Christine, zdecydowany. – Znów zerknął na fotografię. – W
przeciwieństwie do moich braci, którzy, jak widać, mieli co innego w głowie,
moim absolutnym priorytetem jest odzyskanie kontroli nad firmą. I pod koniec
miesiącaosiągnę ten cel.
109724940.004.png
– Nie musisz towarzyszyć Indii Claibourne nawet przez pięć minut, by to
osiągnąć.
– Nie muszę – zgodziłsię. – Ale byłbym nieuprzejmy, gdybym nie dał damie
szansy przedstawienia swoich racji.
– Ty coś knujesz. – Zmrużyła oczy. Gdy nie zaprzeczył, dodała: – To się
skończy łzami. A jeśli sądzisz, że to będą jej łzy, myślę, że powinieneś
przemyśleć wszystko od początku – powiedziała, biorąc od niego magazyn i
podnosząc do góry zdjęcie jak ostrzeżenie. – Zastanów się, co przytrafiło się
twoim braciom, gdy znaleźlisię w towarzystwie panien Claibourne.
– To była tylko przygrywka, Christine. Dopiero teraz rozegra się główne
przedstawienie.
– Igrasz z ogniem, J. D.
– Nie pierwszy raz.
– Gdyby chodziło o pieniądze, postawiłabym na ciebie ostatniego funta. Ale
to zupełnie co innego.
– Czy sugerujesz, że nie wiem, co robię?
– Ależ skąd! – oświadczyła. – Sugeruję, że jeśli naprawdę cenisz sobie
wolność, powinieneś wymyślić jakiś kryzys, którego rozwiązanie wymaga
twojej obecności przez najbliższy miesiąc na drugim końcu świata. Zostaw
sprawę Claibourne & Farraday prawnikom.
– Ucieczka? Żeby jakiś pismak z „Wiadomości miejskich” bawił
czytelników sugestią, że ze strachu uciekłem przed Indią Claibourne? To
dopiero byłoby zabawne.
– Są gorsze rzeczy niż ludzki śmiech. Na przykład małżeństwo, J. D. To
wyrok. Wiem coś o tym. Siedziałam prawie dziesięć lat, zanim udało mi się
uciec.
– Od dawna razem pracujemy, Christine. Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek
na świecie. Naprawdę uważasz, że nie będę w stanie spędzić kilku godzin w
towarzystwie Indii Claibourne, by nie zakochać się w niej beznadziejnie i w
ciągumiesiąca nie paść przed nią na kolana?
– Bukmacherzy już przyjmują zakłady, ile wytrzymasz. Nie uszło jego
uwagi, że uniknęła odpowiedzi na zadane pytanie. Ale przecież Christine nie
znałacałej historii. Dla jego braci kontrola nad C&F była tylko kwestią interesu.
Dla niego miałarównież wymiar osobisty. Głęboko osobisty.
Nie chodziło tylko o firmę. To był publiczny spór sprzed trzydziestu lat,
którego istotę India musiałaznać. Jej ojciec na pewno jąostrzegł, że nie mogła
wygrać. Ale ona uparcie odmawiała pogodzenia się z nieuchronnym losem.
Ani na chwilę nie dałsięzwieść propozycji jej prawników, by on oraz jego
dwaj bracia spędzili w towarzystwie panien Claibourne miesiąc, aby sprawdzić,
jak w epoce rozwiniętych technologii radzą sobie z prowadzeniem sklepu.
Domyślałsię, żegrała na zwłokę tylko po to, by prawnicy znaleźlijakiś kruczek
w umowie sprzed lat, który pozwoliłby jej zatrzymaćkontrolę nad firmą.
109724940.005.png
W gruncie rzeczy nie miał jej tego za złe. Na jej miejscu nie wymyśliłby
niczego lepszego.
Ale umowa była jednoznaczna. Z chwilą przejścia Petera Claibourne’a na
emeryturę, kontrola nad firmąnależnasię Farradayom, czyli najstarszemu z nich
– Jordanowi Farradayowi we własnej osobie. India Claibourne postanowiła
jednak walczyć. Dzięki temu będziemógłodwrócićhistorię i upokorzyćją tak,
jak niegdyś jej ojciec upokorzył jego matkę.
Zorientowałsię, że Christine nadal czeka na jego odpowiedz.
– Zakłady? – zdziwiłsię. – Ale właściwie o co?
– O to, za ile dni padniesz przed nią na kolana – wyjaśniła rzeczowo.
– Dlaczego miałbym to zrobić?
– Żebysię jej oświadczyć. Błagaćją, by za ciebie wyszła.
– Och, daj spokój, Christine!
– Zdaję sobie sprawę, że to dziwacznie brzmi w uszach mężczyzny o takim
nazwisku, bogactwie i wyglądzie. Ale z pewnościązauważyłeś, że ona posiada
to samo.
Oczywiście, że zauważył. India Claibourne była równie urocza jak bogata.
Ale miałajednąfatalnąsłabość – za wszelkącenęchciałautrzymaćwładzę nad
Claibourne & Farraday.
– A więcoświadczynywystarczą, by jakiśszczęśliwiecwygrałzakład?
– Pierścionek zaręczynowy na jej palcu, to jedna możliwość – przyznała. –
Ale główna wygrana należysię za ślub.
– Jak to możliwie w ciągumiesiąca? Christine uniosła jeden palec.
– Niall Farraday Macaulay poślubił Romanę Claibourne w Las Vegas
dwudziestego dziewiątego dnia znajomości. – Podniosła drugi palec. – Bram
Farraday Gifford poślubił Florę Claibourne na Saramindzie trzydziestego dnia.
A jestem pewna, że wszystko, co oni potrafią, ty potrafisz zrobić lepiej i
szybciej.
– Doprawdy? – Wzruszył ramionami. – W takim razie radzę ci, jeśli chcesz
wygrać, byś postawiła wszystko na opcję „nie będzie ślubu”. Uwierz mi, że
niezależnie co tam jeszcze wyczytasz w swoim magazynie, uwodzicielski
uśmiech nie wystarczy, by zaciągnąć mnie do urzędu stanu cywilnego.
– Ta dama ma coś więcej. Ma twoją firmę. Cały dom towarowy. Dlaczego
nie oszczędzisz czasu i pracy prawników i nie zaproponujesz jej kontraktu
małżeńskiego? W ten sposób możecie wygrać obydwoje. Dla każdego
mężczyzny India Claibourne byłabywspaniałąpartią.
– Niczego nie przyznam. Sądziłem, że z zasady jesteś przeciwna
małżeństwu?
– Aranżowanemałżeństwa to co innego. Małżonkowiemają wtedy bardziej
realistyczne oczekiwania. To byłaby korzystna fuzja dwóch firm. A na tym
znasz się wyśmienicie. – Zachwycona własnym pomysłem, ciągnęła: – Nie
rozumiem, dlaczego nie doszło do tego już wcześniej, w czasach gdy częściej
109724940.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin