A.E. Van Vogt - Producenci Broni.doc

(813 KB) Pobierz
A

     A. E. VAN VOGT

    

    

    

  PRODUCENCI BRONI

      (PRZEŁAD: WIESŁAWA I PAWEŁ CZAJCZYŃSCY)

     

     

      SCAN-DAL

       

       

1

 

        Hedrock prawie zapomniał o szpiegowskim promieniu. Tymczasem jarzył się on nadal, a obraz na ekranie wciąż ukazywał cesarską salę konferencyjną, Mężczyźni w dalszym ciąga pochylali nisko głowy nad ręką słodzącej na tronie młodej kobiety o chłodnym wyrazie twarzy, a ich głosy rozbrzmiewały bardzo wyraźnie. Wszystko było, jak być powinno.

        Jednak Hedrock stracił całe zainteresowanie pałacowym wnętrzem i dworską sceną. Lodowate słowa młodej kobiety wciąż wirowały w jego umyśle, chociaż od czasu, gdy je usłyszał, minęło już wiele minut.

        - W obecnej sytuacji - powiedziała - nie możemy sobie pozwolić na ryzyko pozostawienia w naszych szeregach tego zdrajcy i szpiega Producentów Broni. A zatem, generale Grali, z powodu czystej przezorności równo godzinę po obiedzie aresztujesz kapitana Hedrocka i go powiesisz. Czas odgrywa tu istotną rolę, ponieważ kapitan zasiądzie do posiłku, jak zwykle, przy moim stole i ponieważ chcę być obecna przy egzekucji.             

        - Zrozumiałem, Wasza Wysokość...

        Hedrock przechadzał się w tę i z powrotem przed urządzeniem podglądowym. W końcu spojrzał ponownie na ekran, który w obecnej, zmaterializowanej formie zajmował cały kat jego apartamentu. Zdawał sobie sprawę, że młoda kobieta wciąż przebywa w sali konferencyjnej. Siedziała tam zupełnie sama, a na jej pociągłej twarzy gościł słaby uśmiech. Uśmiech zbladł, kiedy dotknęła niewielkiego instrumentu zainstalowanego na tronie i zaczęła dyktować przejrzystym głosem, którego barwa przypominała brzmienie dzwonu, Hedrock odprężył się na chwilę, pozwalając, aby sens rutynowych spraw pałacowych, o których mówiła, przeniknął do jego umysłu; potem przestał o tym myśleć. Powodowany rosnącą determinacją, mając przed sobą konkretny cel, nie zamierzał pogodzić się z porażką. Bardzo ostrożnie dostroił urządzenie. Scena z młodą cesarzową zniknęła, ekran zamigotał, ukazując po chwili twarz jakiegoś mężczyzny.

        - Zwołuję Radę Najwyższą Producentów Broni - powiedział Hedrock.

        - Sprowadzenie radnych do biur - odpowiedział ponuro mężczyzna na ekranie - zajmie trochę czasu.

        Hedrock poruszył sztywno głową, czując nagłe podenerwowanie. Mówił spokojnie, lecz miał nieodparte wrażenie, że głos zaraz zacznie mu drżeć. Stał nieruchomo z przymkniętymi oczami, świadomie niwelując napięcie. Kiedy ponownie podniósł wzrok, ekran podzielił się już na kilkanaście kwadratów, z których każdy ukazywał jednego człowieka. Hedrock bez zbędnych wstępów poruszył sprawą wyroku śmierci, jaki został na niego wydany.

        - Nie ulega wątpliwości, że dzieje się coś ważnego. W ciągu ostatnich dwóch tygodni, które upłynęły od cesarskiej konferencji, nieustannie wplątywano mnie w męczące rozmowy z wyższymi oficerami, a tym samym pozbawiano możliwości powrotu do swojego apartamentu. Odnoszę jednak wrażenie, że istotnym czynnikiem, mającym wpływ na decyzję o mojej śmierci, jest czas. Zważcie, że mam zostać aresztowany dopiero w godzinę po obiedzie, to znaczy za jakieś sto osiemdziesiąt minut od chwili obecnej. Co więcej, pozwolono mi powrócić do pokoju na tyle wcześnie, żebym zdążył usłyszeć wyrok. Skoro znają Sklepy z Bronią, muszą sobie zdawać sprawę, że otrzymawszy ostrzeżenie z trzygodzinnym wyprzedzeniem będę miał dostatecznie dużo czasu na ucieczkę - zakończył.

        - Czy sugerujesz - zapytał ostro radny Peter Cadron - że tam pozostaniesz?

        Paskudne uczucie chłodu ponownie spłynęło na Hedrocka. Kiedy znów przemówił, głos drżał mu ledwo dostrzegalnie, chociaż z każdego słowa biła pewność i stanowczość.

        - Proszę nie zapominać, panie Cadron, że analizowaliśmy już charakter cesarzowej. Anormalne socjotechniczne warunki charakteryzujące nasze czasy uczyniły z niej osobę równie niespokojną i żądną przygód, jak jej dziewiętnaście miliardów poddanych. Ona pragnie zmian, ekscytacji, nowych doświadczeń. Ale nade wszystko jest cesarzową, reprezentantką konserwatywnych sił przeciwnych wszelkim zmianom. Rezultatem jest nieustanne rozdwojenie jaźni, niebezpieczny stan braku równowagi, który sprawia, że jest ona najniebezpieczniejszym wrogiem w historii Sklepów z Bronią.

        - Niewątpliwie - odezwał się chłodno jakiś inny mężczyzna -ta egzekucja dostarczy podniety jej niestabilnemu umysłowi. Przez te kilka chwil, kiedy będziesz się szarpał i podskakiwał na stryczku, życie wyda jej się mniej bezbarwne.

        - Pomyślałem - powiedział stanowczym głosem Hedrock - że jeden z naszych Nie-Ludzi mógłby przeanalizować szczegóły całej sprawy i przekonać cesarzową o mojej użyteczności.

        - Skonsultujemy się z Edwardem Gonishem - odparł Peter Cadron. - Teraz proszę cierpliwie zaczekać, a my przedyskutujemy tę sprawę na osobności.

        Rozłączyli się, ale pozostali na wizji. Hedrock widział na podglądzie, jak poruszają się ich usta, jednak nie dolatywał go żaden dźwięk. Rozmowa trwała bardzo długo, a wyjaśnianie czegoś osobie niewidocznej na ekranie zdawało się trwać wieczność. Czas dłużył się niemiłosiernie i Hedrock wstał zaciskając zęby i pięści. Odetchnął z ulgą, kiedy ciszę przerwał głos Petera Cadrona.

        - Z żalem musimy cię poinformować, że Nie-Człowiek Edward Gonish nie dysponuje wystarczającą ilością danych, aby wykorzystać swoją intuicję. Mamy zatem do dyspozycji jedynie logikę i chcemy ci zadać jedno pytanie: W którym momencie twoja szansa ucieczki z pałacu zacznie drastycznie maleć? Czy istnieje możliwość, abyś pozostał na obiedzie?

        Hedrock ze wszystkich sił starał się nie stracić panowania nad sobą, czekając aż minie szok związany z werdyktem Nie-Człowieka. Nigdy wcześniej nie uświadamiał sobie, jak bardzo decyzja o jego życiu i śmierci zależała od tego wspaniale wytrenowanego geniusza intuicji. W okamgnieniu sytuacja Hedrocka stała się niepewna i niebezpieczna. Wreszcie powiedział:

        - Nie. Jeśli zostanę na obiedzie, mój los będzie przesądzony. Cesarzowa lubi się bawić w kotka i myszkę i z pewnością powiadomi mnie o wyroku w trakcie posiłku. Mam pewien plan, uzależniony od jej reakcji emocjonalnych i oparty na przypuszczeniu, ie wytłumaczy mi, dlaczego podjęła taką decyzję.

        Przerwał, spoglądając chmurnie na ekran.

        - Do jakich wniosków doszliście? Potrzebuję wsparcia w każdej możliwej postaci.

        - Jak wiesz, Hedrock - przemówił radny Kendlon, mężczyzna o nalanej twarzy, który do tej pory nie odezwał się ani słowem -przebywasz w pałacu z dwóch przyczyn: po pierwsze chodzi o ochronę Sklepów z Bronią przed niespodziewanym atakiem w czasach, które, jak wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, są niebezpieczne dla naszej cywilizacji. Po drugie, musisz zrealizować własny plan zawarcia przymierza pomiędzy Sklepami z Bronią a rządem cesarzowej. Twoja rola szpiega jest zatem drugorzędna. Wszelkie raniej znaczące informacje, jakie uda ci się zdobyć, możesz wykorzystać na własny użytek. Nie jesteśmy nimi zainteresowani. Ale zastanów się dobrze: Czy kiedykolwiek słyszałeś coś - cokolwiek - co może stanowić podstawę twojej teorii, że cesarzowa planuje coś niezwykłego?

        Hedrock powoli pokręcił głową. Niespodzianie opuściły go wszelkie emocje. Uczucie izolacji, jakiego doznał, było niemal dotykalne. Kiedy w końcu przemówił, jego głos brzmiał sucho, zimno i stanowczo, jakby płynął z jakiejś odległej, lodowatej przestrzeni: - Widzę, panowie, że nie powzięliście żadnej konkretnej decyzji, wciąż mając nadzieję, że za pośrednictwem mojej osoby zostanie zerwany bezpośredni związek z dworem cesarskim. Nie ulega też wątpliwości, że bardzo chcecie się czegoś dowiedzieć o tajemnicy cesarzowej. Wreszcie, jak twierdzicie, chodzi wam również o mój prywatny plan. Biorąc pod uwagę to wszystko, postanowiłem pozostać na miejscu. Nie zgodzili się od razu. To osobliwe, niespokojne usposobienie cesarzowej sprawiało, że najmniejszy błąd z jego strony w trakcie rozmowy mógł się okazać tragiczny w skutkach. Szczegóły. Przedyskutowali je w boleśnie wyczerpujący sposób. Nie należało jednak zapominać, że Hedrock był pierwszym w historii zdrajcą pracującym dla Sklepów z Bronią, który mimo wszystko nie przekazał żadnych informacji zaciekawionej władczyni. Swoim wyglądem, błyskotliwym umysłem i silną osobowością zafascynował młodą kobietę i nadal powinien wywierać na nią taki wpływ. A zatem, o ile cesarzowa nie była zaprzątnięta jakąś tajną i ważną misją, groźba egzekucji stanowiła jedynie próbę, wynik podejrzeń. Ale uważaj. W razie konieczności przekażesz jej tajne informacje dotyczące Sklepów z Bronią, lecz tylko te natury ogólnej, aby zaostrzyć jej apetyt na więcej i...

        W tym momencie brzeczek na drzwiach przerwał rozmową. Zaskoczony Hedrock powyłączał kontrolki i odłączył zasilanie. Następnie, dokładnie zdając sobie sprawę, że na chwilę stracił głowę, już spokojny i opanowany wyjął z krawata gładką, złotą szpilkę i pochylił się nad stołem. Leżał tam pierścień, mały, jasny przedmiot, którego zdobiona główka stanowiła dokładną kopię szpiegowskiego promienia, który został niejako wkomponowany w ciało stałe za pomocą energii wygenerowanej przez doskonałą elektrownię jądrową wewnątrz pierścienia. Hedrock mógł działać szybciej, uwalniając maleńką, automatyczną dźwigienkę przy pierścieniu, ale przede wszystkim chciał odzyskać zimną krew.

        Zadanie było równie delikatne jak nawlekanie nitki. Trzykrotnie chybił i dopiero przy czwartej próbie ręka przestała mu drzeć. Promień zamrugał jak rozbita latarka, tyle że nie było w nim żadnych potrzaskanych części, niczego z wyjątkiem powietrza, W miejscu, gdzie stała maszyna, na narożnym stoliku pozostał tylko koc, jakiego mężczyzna użył, aby nie porysować blatu. Zabrał koc z powrotem do sypialni, znieruchomiał na chwilę z pierścieniem na otwartej dłoni, nie mogąc się zdecydować. Wreszcie włożył go do metalowej puszki mieszczącej jeszcze trzy inne pierścienie i nastawił mechanizm tak, aby doszło do rozpuszczenia pierścieni w przypadku jakiejś ingerencji z zewnątrz. Kiedy wreszcie, chłodny i opanowany, podążył do drzwi, aby odpowiedzieć na natarczywy dzwonek, tylko pierścieniowaty pistolet wciąż otaczał ściśle jego palec.

        W wysokim mężczyźnie, który stał na korytarzu, Hedrock rozpoznał jednego z posłańców cesarzowej. Człowiek ten kiwnął głową na znak powitania i powiedział:

        - Kapitanie, Jej Wysokość poleciła mi, abym cię poinformował, że właśnie podają obiad, i prosi cię, żebyś się stawił natychmiast.

        Przez chwilę Hedrock miał szczególne wrażenie, że sprawiono mu psikusa, i że cesarzowa Innelda już zaczęła swoją małą, ale emocjonującą grę. Niemożliwe, aby już była pora obiadu. Zerknął na zegarek opasujący mu nadgarstek. Pokazywał dwunastą trzydzieści pięć. Minęła godzina od czasu, kiedy cesarzowa wypowiedziała swoimi stanowczymi, kształtnymi ustami wyrok śmierci.

        Szczerze mówiąc, decyzja, czy ma zostać do obiadu, czy też nie, leżała poza nim. To wydarzenie zaskoczyło go zupełnie, mono iż dopiero co mówił radzie, że ma jeszcze całą godzinę do namysłu. Jego położenie konkretyzowało się coraz bardziej, gdy na kolejnych korytarzach, zmierzając do cesarskiej jadalni, mijał zastępy żołnierzy. Okoliczności potwierdzały niezbicie, że miał pozostać. Nieodwracalność tego faktu tak zdumiała Hedrocka, że zatrzymał się w wejściu do wielkiej sali, stał. przez chwilę nieruchomo, uśmiechając się sardonicznie, po czym na powrót stał się sobą.

        Spokojnie, ze słabym uśmiechem przylepionym do twarzy szedł między stołami, przy których ucztowali hałaśliwi dworzanie, aż dotarł do swojego krzesła, piątego od honorowego miejsca cesarzowej.

       

       

2

 

        Hedrocka ominęły koktajle i zupy. Usiadł z melancholijną miną i zastygł w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Przyglądał się zebranym wokół ludziom - młodzi, silni, aroganccy, inteligentni trzydziestolatkowie stanowili osobistą świtę jej cesarskiej mości.

        Poczuł ukłucie żalu na myśl, że wszystko musi się teraz skończyć. Przez minione sześć miesięcy dobrze się bawił pośród tego błyskotliwego zgromadzenia. Ekscytowało go obserwowanie, jak młodzi ludzie smakują owoców niesłychanej mocy -nieposkromiona rozkosz radości, przypominająca mu jego własną, odległą przeszłość. Hedrock uśmiechnął się kwaśno. Jego nieśmiertelność posiadała pewną osobliwą cechę, której wcześniej nie brał pod uwagę -lekceważenie ryzyka aż do chwili, gdy kryzys dopadał go z całą mocą, frywolne traktowanie niebezpieczeństwa tuż przed bezpośrednim zagrożeniem. Oczywiście wiedział, że prędzej czy później uwikła się w coś na dobre, tak że nie pomogą nawet jego tajemne moce. Teraz, tak jak w przeszłości, Uczył się jedynie ostateczny ceł, zupełnie odmienny od tego, co wyobrażali sobie otaczający go ludzie.

        Głos cesarzowej wzniósł się po raz pierwszy ponad zgie& rozmów, wyrywając Hedrocka z zamyślenia.

        - Zdajesz się kompletnie pogrążony w zadumie, kapitanie.

        Mężczyzna powoli odwrócił głowę i utkwił wzrok w oczach młodej kobiety. Chciał przesłać jej coś więcej niż przeklinające spojrzenie, lecz od chwili, gdy zajął miejsce przy stole, czuł, jak szmaragdowe oczy starają się przewiercić go na wylot. Jak zawsze, i tym razem uderzyły go jej szlachetne rysy - wysokie kości policzkowe i wyraźnie zarysowany podbródek - tak charakterystyczne dla słynnej rodziny Isher. Pasja i świadomość nieograniczonej władzy wyryły piętno na jej ładnej twarzy, lecz widać było wyraźnie, że ta kapryśna, błyskotliwa kobieta, podobnie jak wszyscy jej niezwykli przodkowie, pomimo silnego charakteru będzie dalej brnąć w korupcję i intrygi oraz że nadzwyczajna rodzina Isherów przetrwa kolejną generacją.

        Hedrock otrząsnął się z odrętwienia i wyostrzając zmysły poczuł, że w obecnej sytuacji powinien wyprowadzić ją na otwarte pole, jednocześnie tworząc warunki najkorzystniejsze dla siebie.

        - Myślałem, Inneldo - zaczął - o twojej babce siedmiokrotnie zmuszanej do abdykacji, wspaniałej Ganeel, cesarzowej o złotych włosach. Gdyby nie twoje brązowe włosy, wyglądałabyś tak jak ona w młodości. Cesarzowa zacisnęła usta, po czym otwarła je, jakby chciała coś powiedzieć, lecz Hedrock ciągnął dalej:

        - Sklepy z Bronią znajdują się w posiadaniu ilustrowanej księgi jej życia. Przyszła mi właśnie do głowy raczej smutna myśl, że pewnego dnia ty również zamienisz się w taką ilustrację, zajmując miejsce w jakimś zakurzonym Centrum Informacji.

        Ugodził celnie. Wiedział od dawna, że ta młoda kobieta nie potrafiła znieść myśli o starzeniu się czy śmierci. Jej gniew wyraził się błyskiem w zielonych oczach i w rezultacie sprawił to, co czynił zawsze - sprowokował ją do wyjawienia prawdziwych myśli.

        - Przynajmniej ty - warknęła szorstkim, lecz dźwięcznym głosem -nie dożyjesz czasów, kiedy mógłbyś oglądać ilustrowaną księgę mego życia. Może cię, mój drogi kapitanie, zainteresuje, że odkryto twoją szpiegowską działalność w pałacu i jeszcze tego popołudnia zawiśniesz na stryczku.

        Te słowa go zaskoczyły. Teoretyzować, że to nic innego, jak tylko przebiegły, morderczy test, pełna determinacji próba pozbycia się niewygodnego człowieka, to jedno, ale przebywać u boku tak okrutnej i bezlitosnej kobiety, której każdy kaprys zamieniał się bezpośrednio w obowiązujące prawo, i usłyszeć, jak wymawia wyrok śmierci, to zupełnie co innego. W obliczu tak jawnej tyranii cała logika zdawała się wyjątkowo słaba, a teoria nierealna i iście fantastyczna.

        Nagle trudno mu było pojąć sposób rozumowania, którym sam siebie wpędził w takie położenie. Z łatwością mógł poczekać jeszcze generację albo dwie, albo jeszcze więcej, dopóki nie pojawi się jakaś mną kobieta z linii Isherów. Przekonała go logika, argument zarówno biologiczny, jak i historyczny. Odpędził tę myśl i zwalczył ponury nastrój. Następnie zmusił się do odprężenia i uśmiechu. Jakkolwiekby było, sam sprowokował ją do tej odpowiedzi, zanim zechciała wyjawić mu wyrok. Odniósł zwycięstwo psychologiczne, jakże przerażające. Jeszcze kilka innych tego typu zwycięstw i załamanie nerwowe murowane.

        Rozmowy w wielkiej jadami toczyły się nieprzerwanie, lecz przy stole królewskim panowała cisza. Hedrock uświadomił sobie, co się dzieje w jego najbliższym otoczeniu. Niektórzy z młodych mężczyzn wpatrywali się w cesarzową. Inni patrzyli na Hedrocka, przenosili wzrok na cesarzową i ponownie na Hedrocka. Wszyscy byli najwyraźniej zdezorientowani, niepewni, czy właśnie usłyszeli kiepski żart, czy też są świadkami jednego z tych cholernie realnych dramatów, jakie od czasu do czasu serwowała cesarzowa w celu zakłócenia swoim gościom procesu trawienia. Hedrock, coraz bardziej spięty, zdawał sobie sprawę, że właśnie ci ludzie mogą mu uratować życie.

        Kobieta przerwała ciszę, odzywając się miękko i sarkastycznie.

        - Grosik za twe najświeższe myśli, kapitanie.

        Nie mogła tego trafniej ująć. Hedrock stłumił dziki uśmiech.

        - Obstaję przy moim wcześniejszym stwierdzeniu. Jesteś bardzo podobna do wspaniałej, pełnej temperamentu, wybuchowej Ganeel. Główna różnica polega na tym, że ona w wieku szesnasta lat nigdy nie sypiała z żywymi wężami.

        - Co to znaczy? - zapytał jeden z dworzan. - Innelda sypia z wężami? Czy należy to rozumieć symbolicznie, czy dosłownie? Spójrzcie, ona się spłoniła.

        Tak było istotnie. Chłodny wzrok zdumionego, a zarazem zaciekawionego Hedrocka badał objawiające się purpurą policzków zmieszanie cesarzowej. Nie spodziewał się wywołać tak gwałtownej reakcji. Oczywiście za chwilę powróci fala złego nastroju, lecz nie wzruszy to większości z tych śmiałych młodzieńców, z których każdy na własny sposób znalazł pośrednią ścieżkę między konformizmem a indywidualizmem, czego ta młoda kobieta wymagała od swej osobistej świty.

        - No dalej, dalej, Hedrock - zachęcił wąsaty książę del Curtin. -Przecież nie zatrzymasz wyłącznie na swój użytek tej wspaniałej rewelacji. A przypuszczam, że i ona ma swe źródło w ilustrowanych archiwach Sklepów z Bronią.

        Hedrock milczał. Jego potakujący uśmiech zdawał się być adresowany do kuzyna cesarzowej, lecz szczerze mówiąc kapitan ledwo go dostrzegał. Jego spojrzenie i uwaga koncentrowały się na jedynej sobie, która się tu naprawdę liczyła. Cesarzowa Isher siedziała bez ruchu, a rumieniec na jej twarzy powoli ustępował przed złością. Wstała, rzucając oczami niebezpieczne błyski, lecz w jej głosie brzmiała zaledwie cząstka furii, jaką w niej wzbudził.

        - Postąpiłeś bardzo sprytnie, kapitanie Hedrock - odparła ponuro - zmieniając w ten sposób temat rozmowy. Ale zapewniam cię, że ci to nie pomoże nawet w najmniejszym stopniu. Twoja szybka reakcja tylko potwierdza, że byłeś już wcześniej świadomy moich zamiarów. Jesteś szpiegiem i nie zamierzamy podejmować dalszego ryzyka związanego z twoją osobą.

        - Och, daj spokój, Inneldo - odezwał się któryś z mężczyzn. -Nie zamierzasz chyba urzeczywistniać tak przykrej groźby.

        - Uważaj, co mówisz - odparowała gniewnie - albo zawiśniesz obok niego.

        Siedzący przy stole mężczyźni wymienili znaczące spojrzenia. Niektórzy pokręcili głowami z dezaprobatą i zajęli się rozmowami między sobą, całkowicie ignorując cesarzową.

        Hedrock czekał. Wypracował sobie tę chwilę, lecz kiedy nadeszła, zdawała mu się nieadekwatna do sytuacji. W przeszłości ostracyzm ludzi, których towarzystwo cesarzowa tak bardzo ceniła, wywierał na niej ogromne wrażenie. Od momentu swojego przybycia Hedrock zaobserwował coś podobnego dwukrotnie. Lecz nie tym razem. Ta świadomość przeniknęła go dogłębnie, kiedy patrzył, jak kobieta odchyla się na tronie i siedzi nieruchomo z ironicznym grymasem na pociągłej, ładnej twarzy. Uśmiech zbladł, gdy powiedziała grobowym głosem:

        - Przykro mi, panowie, że czujecie się tak, a nie inaczej. Żałuję swego wybuchu, który mógł wam zasugerować, że postanowienie o losie kapitana Hedrocka jest decyzją osobistą. Bardzo mnie jednak zabolało, gdy odkryto, że jest szpiegiem.

        Te słowa robiły wrażenie. Były na tyle ważne, że prywatne rozmowy, które ucichły w chwili, gdy zaczęła mówić, nie zostały ponownie podjęte. Hedrock odchylił się w tył na krześle, czując jak z każdą mijającą sekundą pogłębia się w nim poczucie klęski. Najwyraźniej coś, co kryło się za egzekucją, było zbyt znaczące, zbyt ważne, aby zrównoważyła je zwykła błyskotliwość umysłu.

        Nadszedł czas na drastyczne, niebezpieczne i śmiertelne czyny.

        Przez chwilę zatopił się we własnych myślach. Długi stół z gładkim obrusem z białego płótna, złota zastawa i dwudziestu kilku przystojnych, młodych mężczyzn, wszystko to straciło na znaczeniu pod presją chwili, się tłem jego ponurego celu. Potrzebował słów, które zmienią całą sytuację, oraz działania, które by ją rozstrzygnęły na jego korzyść. Uświadomił sobie, że książę del Curtin mówi już od jakiegoś czasu:

        - ...Nie możesz tak po prostu oświadczyć, że jakiś człowiek jest szpiegiem, i oczekiwać, że w to uwierzymy. Wiemy, że potrafisz być największą i najlepszą kłamczuchą, gdy ci to akurat pasuje. Gdybym podejrzewał, że coś takiego się kroi, przyszedłbym na poranne spotkanie gabinetu. A może tak jakiś mały fakcik?

        Hedrock zaczął się niecierpliwić. Ci ludzie zdążyli już zaakceptować wyrok, chociaż sprawiali wrażenie, że nie zdają sobie z tego sprawy. Im szybciej zostaną wyeliminowani z rozmowy, rym lepiej. Ale teraz uwaga. Trzeba poczekać, aż cesarzowa podejmie decyzję, bez względu na to, jaka ona będzie. Kobieta siedziała sztywno z ponurym wyrazem twarzy, bez cienia uśmiechu.

        - Obawiam się, że będę musiała was poprosić, abyście mi zaufali - powiedziała cicho. - Powstała bardzo poważna sytuacja i tylko ten temat poruszono na dzisiejszym zebraniu rady. Zapewniam was, że decyzja o egzekucji kapitana Hedrocka była jednogłośna, a ja osobiście jestem niezwykle zmartwiona, że zaszła taka konieczność.

        - Naprawdę miałem lepsze zdanie o twojej inteligencji, Inneldo - odezwał się Hedrock. - Czy planujesz kolejny daremny atak aa Sklepy z Bronią i boisz się, że mógłbym się o tym dowiedzieć, a następnie przekazać te wieści radzie Sklepów?

        Kobieta spiorunowała go spojrzeniem zielonych oczu. Jej glos przypominał tarcie metalu o metal, kiedy warknęła:

        - Nie powiem nic, co mogłoby ci dostarczyć wskazówek. Nie wiem Jakiego rodzaju system komunikacji łączy cię z twymi przełożonymi, ale wiem, że takowy istnieje. Moi fizycy często rejestrowali na swych instrumentach potężne Me niesłychanie wysokiego zasięgu.

        - Biorące początek w moim pokoju? - zapytał delikatnie Hedrock.

        Spojrzała na niego, zaciskając gniewnie usta. Powiedziała niechętnie - Nigdy byś się nie ośmielił tu przybyć, gdybyś musiał działać w tak oczywisty sposób. Na tym koniec. Informuję pana, że nie jestem zainteresowana kontynuowaniem tej rozmowy.

        - Chociaż sobie z tego nie zdajesz sprawy - powiedział Hedrock najbardziej opanowanym tonem, na jaki potrafił się w tej chwili zdobyć - powiedziałem już wszystko, co konieczne, aby udowodnić moją niewinność. Kiedy ci wyjawiłem, że wiem, iż w wieku szesnastu lat przespałaś jedną noc z żywym wężem.

        - A! - krzyknęła cesarzowa, a jej ciało przeszył dreszcz triumfu. - Teraz zaczyna się spowiedź. A więc spodziewałeś się, że będziesz się musiał bronić, i przygotowałeś małą przemowę.

        Hedrock wzruszył ramionami. - Wiedziałem, że są jakieś plany co do mojej osoby. Codziennie od tygodnia mój pokój jest szczegółowo przeszukiwany. Przodujące bałwany cesarskiej armii nękały mnie najnudniejszymi, przeciąganymi monologami. Czyż nie byłbym tępakiem, gdybym z tego nie wyciągnął konkretnych wniosków?

        - W dalszym ciągu nie rozumiem - zadźwięczał głos młodego niemczyzny-tej sprawy z wężem. Dlaczego sądzisz, że fakt, iż o tym wiesz, dowodzi twojej niewinności? To dla mnie za trudne.

        -Nie bądź takim osłem, Maddern- odezwał się książę del Curtin. - Oznacza to po prostu, że Sklepy z Bronią znały poufne szczegóły pałacowego życia Inneldy, zanim jeszcze pojawił się u nas kapitan Hedrock. Dowodzi to istnienia bardziej niebezpiecznego systemu szpiegowskiego niż cokolwiek, czego mogliśmy się spodziewać, a prawdziwe oskarżenie przeciwko kapitanowi Hedrockowi głosi, że zaniedbał swoje obowiązki i nie powiedział nam o istnieniu takiego systemu.

        Hedrock myślał: Jeszcze nie, jeszcze nie. Już niedługo nadejdzie kryzys, a wtedy muszę zadziałać szybko, idealnie w porę i stanowczo.

        - Czym się martwicie? - zapytał chłodno. - Trzy tysiące lat dowodzą chyba, że Sklepy z Bronią nie mają najmniejszego zamiaru obalenia cesarskiego rządu. Wtem, że szpiegowski promień jest używany z wielką dyskrecją i nigdy nie wykorzystywano go nocą, z wyjątkiem przypadku, gdy Jej Wysokość kazała przeszmuglować węża z pałacowego zoo. Czysta ciekawość sprawiła, że dwóch naukowców - kobiety obsługujące tę maszynę - z tej okazji nie przerwały swych obserwacji. Oczywiście ta historia była zbyt rewelacyjna, aby miała nie ujrzeć światła dziennego. Może cię zainteresuje, Wasza Wysokość, że napisano na ten temat dwa artykuły psychologiczne. Ich autorem jest nasz największy żywy Nie-Człowiek, Edward Gonish.

        Kątem oka Hedrock dostrzegł, że szczupła kibić kobiety pochyliła się lekko do przodu, usta rozchyliły się, a oczy rozszerzyły z rosnącego zaciekawienia. Cała zdawała się poruszać zgodnie z rytmem jego słów.

        - Co... - zapytała półgłosem - ...napisał na mój temat?

        Hedrock, wyraźnie zaskoczony, dostrzegł jednak odpowiedni moment. Teraz, pomyślał, teraz!

        Drżał. Jednak nic nie mógł poradzić na stan fizyczny, w jakim się znajdował, a co więcej - nie dbał o to. Człowiek, któremu zagrożono śmiercią, powinien zdradzać objawy niepokoju, w przeciwnym razie wzięto by go za istotę nieludzką, zimną- i nie wzbudziłby współczucia. Jego głos wzniósł się ponad paplaninę rozbrzmiewającą przy dalszych stołach; biła z niego dzikość i pasja. Hedrock odniósł kolejne zwycięstwo: szeroko otwartymi oczami patrzyła na niego kobieta będąca pół dzieckiem, pół geniuszem, kobieta głodna całą swą silną, emocjonalną naturą tego, co dziwne i egzotyczne. Siedziała z błyszczącymi oczami, spijając słowa z jego ust.

        - Chyba jesteście szaleni, wszyscy. W przeciwnym razie zaczęlibyście w końcu doceniać Sklepy z Bronią i postęp naukowy, jakiego dokonały. Cóż to za niemądry pomysł, że przybyłem tu jako szpieg, że jestem ciekaw jakiegoś pospolitego sekretu małego rządu. Jestem tu wyłącznie z jednego powodu i Jej Wysokość doskonale sobie z tego zdaje sprawę. Jeśli mnie zabije, świadomie unicestwi swoje lepsze ja; a jeśli wiem coś na temat członków rodziny Isher, to zwykle nie popełniają samobójstw.

        Cesarzowa wyprostowała się z pochmurną miną.

        - Tylko twoja błyskotliwość - warknęła - przedłuża ci życie. Hedrock nie zwrócił na nią uwagi. Nie chciał oddać inicjatywy w rozmowie. Kontynuował więc pospiesznie.

        - Widać wyraźnie, że wszyscy zapomnieliście o swojej historii, albo może specjalnie mydlicie sobie oczy, nie zauważając, co się dokoła dzieje. Kilka tysięcy lat temu Sklepy z Bronią założył człowiek, który stwierdził, że nieustanna walka o władzę, toczona między różnymi grupami, jest szaleństwem, a wojny domowe i inne konflikty muszą się raz na zawsze zakończyć. Był to czas, kiedy świat właśnie się wyłonił z pożogi, w której zginęło ponad miliard ludzi, i znalazły się tysiące chętnych, którzy zgodzili się pójść za tym człowiekiem. Jego teoria głosiła, że rządu, który znajdował sta akurat u władzy, nie powinno obalać. Należało założyć organizację, której by przyświecał jeden, nadrzędny cel: piklowanie, żeby żaden rząd nie zapanował nigdy całkowicie nad swymi obywatelami.

        - Każdy człowiek, który czuje się pokrzywdzony, powinien mieć możliwość kupienia broni defensywnej. Stało się to realne, dzięki wynalezieniu elektronicznego i atomowego systemu kontroli, który pozwolił na wznoszenie niezniszczalnych Sklepów z Bronią i produkcję broni służącej do obrony. Nie mogą jej wykorzystywać gangsterzy ani kryminaliści, lecz jedynie ludzie potrzebujący ochrony.

        - Z początku ludzie sądzili, że Sklepy to swego rodzaju podziemna organizacja antyrządowa, która będzie ich ochraniała przed złem. Stopniowo zdali sobie jednak sprawę, że nie ingerowały one w życie mieszkańców Isher. Ratowanie własnego tyłka należało do poszczególnych jednostek czy grup. Chodziło o to, aby każdy człowiek mógł się nauczyć, jak sam może się obronić. Siły, które próbowały zniewalać ludzi, powstrzymywała świadomość, że nie mogą tego czynić bezkarnie. Doprowadzono zatem do wielkiej równowagi pomiędzy rządzącymi a rządzonymi.

        - Okazało się, że konieczne było jednak podjęcie dalszych kroków, nie w celu ochrony przed rządem, lecz przed drapieżnym interesem prywatnym. Cywilizacja stała się tak skomplikowanym tworem, że zwyczajny człowiek okazał się bezbronny wobec sprytnych urządzeń tych, którzy współzawodniczyli o jego pieniądze. Powstał wieje system sądów Sklepów z Bronią, w których poszkodowani mogli dochodzić sprawiedliwości.

        Kątem oka Hedrock zauważył, że cesarzowa zdradza pierwsze objawy zdenerwowania i przybiera krnąbrną minę. Nie należała do wielbicieli Sklepów z Bronią, a ponieważ Hedrock zamierzał wywrzeć na niej wrażenie, ukazując absurdalność jej podejrzeń, a nie zmieniać jej zapatrywania, natychmiast przeszedł do meritum sprawy:

        - Członkowie rządu nie zdają sobie jasno sprawy z tego, że Sklepy z Bronią, ze względu na osiągnięcia naukowe, przewyższają swoją potęgą siły rządowe. Ludzie ci wiedzą, ze gdyby byli na tyle głupi, żeby zdetronizować cesarzową, niekoniecznie mieliby poparcie mas i że w rzeczywistości takim postępkiem naruszyliby stabilizację naszego świata. Z tej właśnie przyczyny oskarżenie cesarzowej skierowane przeciwko mnie jest absolutnie pozbawione podstaw i Pierwsza z rodu Isher musiała się kierować innymi pobudkami niż te, które przedstawiła publicznie.

        Hedrock miał zbyt wyostrzone wyczucie dramaturgii, aby w tym momencie zrobić przerwę. Przedstawił swoje racje, ale sytuacja nadal nie była dla niego zbyt pomyślna. Zdał sobie sprawę, że ponownie musi odwrócić uwagę swoich sędziów czymś, co wyda się im częścią całości. Pospieszył więc z dalszym wyjaśnieniem:

        -Aby unaocznić wam wielkie, naukowe osiągnięcia Sklepów z Bronią, powiem, że dysponują one urządzeniem przewidującym moment śmierci każdego człowieka. Zanim przybyłem do tego pałacu, czyli jakieś sześć miesięcy temu, dla zabawy zabezpieczyłem odczyty dotyczące zgonów prawie wszystkich zgromadzonych przy tym stole osób oraz członków Rady Cesarskiej.

        Teraz ich miał. Dostrzegał to wyraźnie w ich napiętych twarzach, wpatrujących się w niego z gorączkową fascynacją. Nie mógł sobie jednak pozwolić na utratę kontroli nad rozmową, Z wysiłkiem zmusił się do ukłonu przed młodą cesarzową, której twarz przypominała barwą prześcieradło, po czym dodał pospiesznie:

        - Ż radością oświadczam, Wasza Wysokość, że masz przed sobą długie życie pełne chwały i wielkich osiągnięć. Niestety... - Głos Hedrocka przybrał ciemniejszą barwę, kiedy kończył zdanie. -Niestety, jest tu obecny pewien mężczyzna, który umrze w ciąga talku minut

        Nie czekał na skutki wypowiedzianych przez siebie słów, lecz obrócił się na krześle z tygrysią szybkością. Nie miał czasu do stracenia. W każdej chwili jego blef mógł wyjść na jaw, a cały ten pokaz mógłby się zakończyć opłakaną porażką, Jego głos zadźwięczał ponuro i zawisł gdzieś w przestrzeni oddzielającej go od stołu, za którym siedziało kilkunastu mężczyzn w identycznych mundurach.

        -Generale Grali!

        - Hę? - Oficer, który miał wykonać rozkaz egzekucji na Hedrocku, odwrócił się gwałtownie. Sprawiał wrażenie zdumionego, kiedy do niego dotarło, o kogo chodzi.

        Hedrock zdziwił się, że jego baryton uciął wszelkie rozmowy. Ludzie przerwali jedzenie, zamilkli i wpatrywali się w Hedrocka. Świadom większej widowni, zmusił głos do działania, naprężył przeponę i wyartykułował dźwięczne pytanie:

        - Generale Grali, gdyby miał pan umrzeć w tej minucie, jaka byłaby tego przyczyna?

        Mężczyzna o ciężkiej twarzy wstał powoli.

        - Cieszę się doskonałym zdrowiem - warknął. - O czym pan, do diabła, mówi?

        - Nie ma pan żadnych kłopotów z sercem? - ponaglił Hedrock.

        - Najmniejszych.

        Hedrock odsunął z łoskotem krzesło i stanął wyprostowany. Nie mógł sobie pozwolić na najmniejszy błąd, związany choćby z niezbyt dogodną pozycją ciała. Zdecydowanym ruchem podniósł rękę i wskazał palcem na starego żołnierza.

        - Pan jest generałem Listerem Grallem, nieprawdaż?

        - Zgadza się. A teraz, kapitanie Hedrock, składam stanowczy protest wobec tego...

        Hedrock przerwał mu stanowczo.

        - Generale, z przykrością oświadczam, że zgodnie z danymi Sklepów z Bronią, ma pan umrzeć dokładnie dzisiaj o pierwszej piętnaście. Na atak serca. Nadeszła właśnie ta minuta, ta... sekunda.

        Nie było już odwrotu. Hedrock zgiął palec, nadał odpowiedni kształt swej dłoni, aby pierścień umieszczony na jego palcu połączył się z miotaczem, który zmaterializował się na niewidzialnym samolocie.

        Nie był to zwyczajny miotacz dostępny w sprzedaży detalicznej czy niewidzialny produkt magii, lecz specjalna broń Bez Ograniczeń, nigdy nie sprzedawana za ladą, nigdy nie wystawiana na widok publiczny, wykorzystywana jedynie w sytuacjach kryzysowych. Mechanizm zadziałał natychmiast i niewidzialny promień wystrzelony z samolotu znajdującego się poza zasięgiem ludzkiego wzroku ugodził w mięsień sercowy generała. Hedrock rozluźnił dłoń. Niewidzialny miotacz zdematerializował się niemalże w tej samej chwili.

        Pośród wrzawy i okrzyków paniki Hedrock podszedł do tronu stojącego u szczytu stołu i pochylił się nad cesarzową. Nie mógł ukryć podziwu dla jej idealnego, anormalnego w zaistniałych warunkach spokoju. Możliwe, że byk ulegającą zmysłom, rozchwianą emocjonalnie kobietą, lecz mimo najwyższej ekscytacji, w chwili podejmowania ważkiej decyzji dochodziła w niej do głosu wielka, pierwotna równowaga - dziedzictwo rodu Isherów. To właśnie do tej trzeźwości umysłu odwoływał się Hedrock i oto miał ją jak na dłoni, niczym drogocenny klejnot, połyskujący ze spokojnej zieleni oczu. Cesarzowa w końcu przemówiła.

        - Przypuszczam, że zdajesz sobie sprawę, że w drodze implikacji przyznałeś się do winy, zabijając generała Gralla.

        Zdawał sobie sprawę, że wobec tej boskiej istoty, jaką stała się na krótką chwilę, nie mógł niczemu zaprzeczyć.

        - Dowiedziałem się o wyroku śmierci oraz kto miał go wykonać.

        - A zatem się przyznajesz?

        - Przyznam się do wszystkiego, co zechcesz, jeśli w końcu zrozumiesz, że leży mi na sercu wyłącznie twoje dobro. Spojrzała z niedowierzaniem.

        - Członek organizacji, która zwalcza mnie na każdym kroku, ma na względzie wyłącznie moje dobro?

        - Nie jestem, nigdy nie byłem, nigdy nie stanę się człowiekiem Sklepów z Bronią. - Hedrock świadomie ważył każde słowo. Przez twarz kobiety przemknął cień zdumienia.

        - Prawie ci wierzę. Jest w tobie coś dziwnego i obcego, coś, co muszę zgłębić...

        - Kiedyś sam ci o tym opowiem. Obiecuję.

        - Sprawiasz wrażenie bardzo pewnego, że nie rozkażę komuś innemu, aby cię powiesił.

        - Tak jak mówiłem wcześniej, Isherowie nie popełniają samobójstw.

        - Znów wróciłeś do dawnego tematu. Ta twoją niemożliwa ambicja! Ale nieważne. Pozwolę ci żyć, ale póki co musisz opuścić ten pałac. Nie przekonałeś mnie, że istnieje uniwersalny szpiegowski promień.

        - Naprawdę?

        - Możliwe, że taki promień penetrował wnętrze pałacu, kiedy miałam szesnaście lat, ale od tego czasu w całym budynku zainstalowano ekrany ochronne. Te może przeniknąć jedynie dwustronne urządzenie komunikacyjne. Innymi słowy, urządzenie musi znajdować się zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz.

        - Jesteś bardzo mądra.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin