Świat Almohadow.docx.docx

(290 KB) Pobierz
OPOWIEŚĆ HAKIMA

Świat Almohadów

 

"SIĘGASZ PO KSIĘGĘ...

      ...o Almohadach, sławetnym ludzie, który niczym wiatr narodził się na krańcu świata, by zaraz potem pomknąć na zachód, zdobywając pustynie, oazy, pola uprawne i sady. Sięgasz po księgę o blaskach i cieniach życia ludzi, którzy zdobyli świat, by jeszcze raz do-prowadzić go do rozkwitu, a potem dekadencji i zmierzchu. Koło historii jest zamknięte, kie-dyś nadejdzie pora śmierci Almohadów, ale na razie spojrzyj na ich chwile chwały. Przeczytaj o niebezpieczeństwach czyhających na każdym kroku, oraz o nagrodach, oczekujących na męż-nych i żądnych przygód!

     Okaż się śmiałkiem godnym takiej nagrody... Poznaj tajemnice pustyń!"

Autorzy

    * ARTUR SZREJTER

    * RAFAŁ NOWOCIEŃ

    * GRZEGORZ BARSKI

Opowieść Hakima                                                                                                                               s.4

"Wiatr znad niedalekiej pustyni przynosił woń rozgrzanego piasku, lecz dla każ-dego z siedzących przy ognisku pachniał on inaczej. Hakim Poussah starał się udawać, że go nie czuje, bo gdyby poczuł, to na pewno by zwariował. Zbyt wiele lat żył na granicy stepu z pustynią, by nie znienawidzić morza piasków..."

Księga I: "Opisanie Świata" według sułtana Bajezyda                                                         s.7

      "Opisanie Świata"                                                                                                                 s.7

      "Jakże niedawne czasy przyniosły nam arcyciekawą wieść - niestrudzeni oceaniczni podróżnicy pokonali wreszcie, po całych latach prób, magiczną - zdawałoby się - barierę Wysp Pajęczych, a raczej tę jej część, która leży na południowy-zachód od naszego cnego archipelagu, a zwana jest Wyspami Wiatrów. Już sam ów czyn wystarczyłby do spisania niejednej pieśni i zapełnienia stronic wielu dzieł naukowych. Ale okazało się, że za Wyspami Pajęczymi bohaterscy żeglarze natrafili na potężny archipelag. I jakież było ich zdziwienie, gdy przekonali się, że jego wyspy obfitują w państwa i miasta! Zamieszkujący go ludzie, orki, krasnoludy i inne rasy zadziwiły podróżników tym, że żyją na poziomie nie ustępującym naszemu!..."

      Opis społeczeństwa i religii Almohadów                                                                       s.35

      "Almohadowie byli pierwotnie koczownikami, ale już wiele stuleci temu poczęły u nich zachodzić zmiany społeczno-polityczno-gospodarcze, które doprowadziły do takich zjawisk, jak rozwarstwienie społeczne, zmiana modelu gospodarczego czy polaryzacja warstw najbogatszych i najbiedniejszych. Najmniejsze zmiany zaszły wśród grup Almohadów, które nie zaprzestały dawnego trybu życia - koczowania, największe zaś objęły plemiona, które osiedliły się, zakładając państwa i miasta. Jest to proces całkowicie naturalny, obejmujący także zupełnie inne grupy ludnościowe, zamieszkujące pozostałe części Orchii..."

      Wojna i wojownik                                                                                                                 s.56

      "Od najdawniejszych czasów wojna była codziennym towarzyszem życia Almo-hadów - życie na pustyni wymagało walk nie tylko z wrogimi sąsiadami, ale też z rabusiami pustyni, dzikimi bestiami i potworami. Dlatego też koczownicy wykształcili sposoby walki charakterystyczne dla nich (jak też i dla innych maragistańsich nomadów), a zupełnie odmienne od metod wojennych ludów osiadłych. W taki sam tradycyjny sposób nadal walczą Mieszkańcy Namiotów,..."

Księga II: Nowy Świat                                                                                                                 s.63

      Stare rasy w Maragistanie                                                                                                   s.63

      "Na Archipelagu Południowo-Zachodnim dominują ludzie, i choć oprócz nich spotyka się kilka innych ras, te jednak żyją na obrzeżach cywilizacji. Z nacji znanych też na Archipelagu Centralnym warte wymienienia są orki i krasnoludy - inne ludy tu nie występują. Oczywiście, istnieją rasy endemiczne, charakterystyczne tylko dla Maragistanu, ale omówimy je w innym rozdziale. Teraz zajmiemy się orkami i krasnoludami od tysięcy lat żyjącymi na tym archipelagu, a potem różnorasowymi przybyszami (osadnikami, poszukiwaczami przygód, najemnikami) z innych części świata..."

      Na scenę wkracza bohater                                                                                                   s.67

      "W rozdziale tym opisane zostały zasady tworzenia nowych bohaterów. Jest to uzupeł-nienie i rozszerzenie reguł zaprezentowanych w Rozdziale II podręcznika głównego "Kryształy Czasu" (dodane zostały nowe rasy i profesje). W tej części znajdziecie sposób tworzenia boha-tera, który urodził się w Maragistanie. Osoby chcące wykorzystywać w grze postacie pocho-dzące z Archipelagu Centralnego (bądź innych części Orchii), stworzone według podstawo-wych zasad, znajdą w tym rozdziale reguły, do których ich bohaterowie muszą się stosować przebywając w Maragistanie..."

      Nowe rasy czynnie grające                                                                                                   s.85

      "Po pokonaniu bezkresnego oceanu, pierwsza wyprawa orków z Archipelagu Centralnego dotarła do części Archipelagu Pajęczego, nazywanej przez ludzkich żeglarzy Wyspami Wiatrów. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak opisywały to wyprawy ludzi - nieznana roślinność, dzikie zwierzęta i niebezpieczeństwa, które sprawiły, iż liczebność pierwszej wyprawy szybko topniała..."

Księga III: Księga Mistrza Gry                                                                                                   s.91

      Ogólne wskazówki o rozgrywaniu przygód                                                                       s.91

      "Jeśli przybyłeś z Archipelagu Centralnego, świat Almohadów jest dla Ciebie trochę niezrozumiały, trochę dziwaczny, a trochę śmieszny. Ale przyznaj - zawsze tak się czujesz, gdy jedziesz do odległego kraju, a tubylcy otaczają cię ze wszystkich stron i z niedowierzaniem głaszczą Twą białą skórę czy blond włosy..."

      Poruszanie się po świecie                                                                                                   s.93

      "Pustynia nigdy nie była i nie będzie środowiskiem naturalnym dla ludzi. Mówienie o "plemionach pustynnych" jest eufemizmem - tak naprawdę, ludy te żyją na stepach i półpustyniach, zaś na pustynię wkraczają jedynie w okresie wegetacyjnym, kiedy na krótko piaski są zraszane deszczami i porastają trawą..."

      Prawa i kary                                                                                                                               s.112

      "Prawo almohadzkie jest systemem praw zwyczajowych, dawno temu zapisanych w księgach, uzupełnianym jedynie na potrzeby danej chwili przez wyroki okazjonalne, które mogą być uważane za precedensowe (kijas - patrz niżej)..."

      Ekwipunek, koszta życia i ceny                                                                                                   s.116

      "Uwaga: powszechną zasadą jest, iż należy się targować przy zakupie jakiegokolwiek towaru. Brak targowania się jest odbierany jako zniewaga dla sprzedającego. Inną ważną sprawą są płynne granice cen..."

Księga IV: Księga czarów:                                                                                                                 s.121

      Zaklęcia, mikstury i przedmioty magiczne                                                                       s.121

      "Wprawdzie wielokrotnie wcześniej podkreślaliśmy, że uprawianie czarów jest prawnie wzbronione w krainach Almohadów, ale przecież nie ma takiego prawa, do którego stosują się wszyscy. Poza tym władztwa almohadzkie zajmują ledwie małą część całego archipelagu, zaś w pozostałych państwach i pośród plemion koczowniczych (nawet u Mu'mohadów, czyli lu-dów zalmohadyzowanych) kwitnie magia, a czarownicy i wiedźmy są uważani za ludzi nie-zbędnych dla normalnego funkcjonowania społeczeństwa..."

Księga V: Bestiariusz                                                                                                                 s.138

      Czyli zwierzęta, demony, potwory i rasy nie-ludzkie                                                         s.138

      "W Maragistanie znanych jest wiele gatunków zwierząt hodowlanych. Niektóre służą jako siła pociągowa, inne jako pomocnicy wojenni, zaś jeszcze inne dają mięso, mleko lub wełnę. Są też takie, które pomagają człowiekowi i na wojnie, i w pracy..."

Dodatek: Słowniczek, tablica chronologiczna, miary, wagi, kalendarz                             s.171

"Imiona bohaterów graczy tworzy się według następujących zasad: 1. Połączenie imienia z miejscem urodzenia (do którego dodaje się końcówkę -i) przy pomocy spójnika -al-. Np. Hassan-al-Szerawi oznacza "Hassan z Szerawu". Ta reguła odnosi się jedynie do małych miejscowości i wiosek ..."

 


OPOWIEŚĆ HAKIMA

Wiatr znad niedalekiej pustyni przynosił woń rozgrzanego piasku, lecz dla każ-dego z siedzących przy ognisku pachniał on inaczej. Hakim Poussah starał się udawać, że go nie czuje, bo gdyby poczuł, to na pewno by zwariował. Zbyt wiele lat żył na granicy stepu z pustynią, by nie znienawidzić morza piasków. Bał się tej potęgi i gróźb, jakie ze sobą niosła. Bał się, że pewnego dnia spośród rozgrzanych wydm wyłoni się ciemno ubrany wędrowiec, usiądzie przy ognisku, a potem pochłonie, zeżre i step, i oazę - cały świat. Pal licho świat, ale pożre też Hakima i jego stado owiec. I zostanie tylko pustynia.

Inni mężczyźni zgrupowani wokół ogniska byli nie mniej ponurzy. Jutro mieli udać się na pustynię, by konwojować małą karawanę jakiegoś bogatego kupca-głupca, który wbrew przestrogom postanowił wybrać się w podróż podczas najsuchszej pory roku. Nawet woda w pustynnych studniach chowa się teraz, wsiąkając w grunt. Powróci najszybciej za trzy miesiące i dopiero wtedy przez piaski ruszą pierwsze karawany. Pierwsze karawany kierowane przez myślących ludzi. Bo kupca, który jutro rusza, nie można zwać myślącym. Baran! Zmar-nuje własne życie, a przy okazji i ich poprowadzi ku zgubie. Ale przecież nie mogą cofnąć raz danego słowa... Oby tego głupca szlag trafił!

Hakim Poussah splunął w kierunku namiotu kupca. Znał i lubił ludzi, którzy siedzieli teraz z nim przy ogniu i nie życzył im śmierci w objęciach gorącego wiatru. Oby tego kupca szlag trafił!

Ognisko dopalało się powoli, skąpy zapas suszonego łajna był zbyt cennym pa-liwem, by zużywać go hojnie nawet podczas pożegnania przyjaciół idących na pewną śmierć. Robiło się coraz ciemniej, a mimo to ludzie nie spieszyli się na nocleg. Raczej trudno się dzi-wić, że nie mieli ochoty kłaść się na ostatni spoczynek. Hakim westchnął, w myślach przebolał stratę, jeszcze raz westchnął, po czym wstał i doniósł trochę suszonego łajna. Cóż, najwyżej jednej z następnych nocy obejdzie się bez ognia. Taka hojność została powitana pomrukami uznania towarzyszy.

Ktoś wyciągnął z zanadrza mały bukłak ze sfermentowanym mlekiem i podał go Hakimowi. Ten pociągnął spory łyk, po czym puścił naczynie dalej.

- Czy mnie też możecie poczęstować?

Głos z ciemności rozległ się tak nagle, że w pierwszej chwili nie zareagowali. Dopiero, gdy w kręgu światła bijącego od ogniska zamajaczyła wysoka postać, zerwali się na nogi, a ich ręce powędrowały ku nożom zatkniętym za pasami.

- Nie bójcie się mnie, oszczędzicie sobie niesławy za niemiłe przyjęcie gościa - obcy miał głos miękki i miły, ale nawykły do wydawania rozkazów. Posłuchali. To prawda, gdyby chciał, mógłby ich powystrzelać z łuku, samemu bezpiecznie stojąc w ciemności. A zatem nie ma złych zamiarów, więc należy go zaprosić do ogniska.

Na formułkę powitania, wypowiedzianą przez Hakima, obcy odpowiedział zwrotem grzecznym, ale zupełnie nieznanym w ich okolicach:

- Niechaj spełnią się wasze najskrytsze życzenia!

Nie zdradził swego imienia, a skoro tego nie uczynił, nie mieli prawa się dopy-tywać. Mogło to świadczyć o dobrej woli przybysza, bo wolał przemilczeć swe imię, niż skła-mać. Kto wie, może miał wielu wrogów lub był banitą?

Nie ubierał się też jak okoliczni ludzie. Jego gruby płaszcz z długimi rękawami podobny był raczej chałatom koczowników, zaś zawój na głowie spleciono z wielu łokci mate-rii.

Obcy nie był zbyt rozmowny, ale Hakim i jego znajomi nie ciągnęli go za język. Poczęstowali gościa plackiem i alkoholem, a nieznajomy przyjął dary. I co też było dziwne, do jedzenie zdjął zawój. Twarz miał wychudzoną, nos potężny, orli, a cerę ziemistą. Najbardziej jednak zadziwił ich kolor jego włosów - były białe, jak czasem u niektórych starców.

- Czuję w waszych oddechach strach - niespodziewanie przemówił.

Nie odpowiedzieli, bo co niby mieli odpowiedzieć?

- Ktoś chce łamać naturalną kolej rzeczy - ciągnął monotonnie, nie nadając żadnemu ze słów większego znaczenia, jakby wszystko, co mówił, było tak samo ważne. Albo nieważ-ne. - Pustynia nie przepada za ludzką niecierpliwością.

Pokiwali głowami, nie komentując niespodziewanej wiedzy przybysza. Może jakiś czas stał w cieniu i przysłuchiwał się temu, o czym mówią i stąd znał ich kłopot?

- Ale potrafi też dbać o swych synów.

Nadal nic nie odpowiadali, bo niewiele pojmowali ze słów przybysza. Albo so-bie z nich żartował, albo całe to przemówienie było skierowane do kogoś mądrzejszego niż oni.

- Tak, potrafi dbać i troszczy się o nich, kiedy są w potrzebie. Wymaga tylko wdzięcz-ności. Skromnego podziękowania.

Hakim podrapał się po brodzie, chcąc w ten sposób zamaskować zakłopotanie i niepewność. Czego ten obcy chciał? Czy to niby oni mają za coś podziękować pustyni? Bogo-wie, to za trudne jak na jego głowę!

Dokończywszy jedzenie, obcy podniósł się, podziękował i odszedł w noc, nie bacząc na okrzyki zdumienia Hakima i jego towarzyszy. Kiedy znikł, Poussah szybko pomodlił się do bogów, by nieostrożnemu podróżnikowi noc nie odebrała życia, jak zwykła to czynić każdemu, kto samotnie wyruszał na piaski po zachodzie słońca.


Niski, wibrujący krzyk wyrwał Hakima ze snu. Coś mu przypominał... Tak, tak właśnie zawodziły kobiety, gdy ktoś umarł. Ta myśl natychmiast go otrzeźwiła.

Przed namiotem kupca stała druga żona Hakima i zawodziła pieśń śmierci. Po-ussah wpadł do namiotu, potykając się o miskę, w której niewiasta przyniosła gościowi śniada-nie.

Kupiec leżał na swoim posłaniu. Był nieżywy. Aby to stwierdzić, Hakim nie musiał nawet podchodzić. Niejednokrotnie widział ciała ludzi, których zabiła pustynia. Złusz-czona, odparzona skóra twarzy, usta pokryte bąblami, oczy wybałuszone, język nienaturalnie gruby i wywalony z ust.

Do namiotu weszli inni mężczyźni. Stali w milczeniu, ogarnięci grozą. Pustynia dosięgła kupca, choć nie wyściubił nosa z oazy. Pokarała go za to, że zamierzał złamać pra-dawny zwyczaj. Umarł taką śmiercią, ku jakiej chciał powieść ich wszystkich - od żaru i braku wody.

Hakim wyszedł na zewnątrz i powędrował na szczyt najbliższej z wydm. Rozej-rzał się, choć doskonale wiedział, że nigdzie nie ujrzy nocnego przybysza. Choć, z drugiej strony, widział go wszędzie wokół. Wszędzie tam, gdzie rozciągała się pustynia.


Powiadają, że jeszcze tego samego roku wszyscy towarzysze Hakima zginęli, eskortując karawanę. Zginęli, bo nie podziękowali pustyni. Przeżył tylko Hakim. Wprawdzie jemu żadne niebezpieczeństwo nie groziło, wszak to nie on miał wtedy ruszać na wyprawę, ale że strzeżonego bogowie strzegą, złożył pustyni w ofierze swoją drugą żonę.
Na wszelki wypadek.


KSIĘGA I: "OPISANIE ŚWIATA" WEDŁUG SUŁTANA BAJEZYDA

"OPISANIE ŚWIATA"

SKRÓCONE I OPRACOWANE PRZEZ DOKTORA NAUK FILEGASA Z TABADANU

Jakże niedawne czasy przyniosły nam arcyciekawą wieść - niestrudzeni oceaniczni podróżnicy pokonali wreszcie, po całych latach prób, magiczną - zdawałoby się - barierę Wysp Pajęczych, a raczej tę jej część, która leży na południowy-zachód od naszego cnego archipelagu, a zwana jest Wyspami Wiatrów. Już sam ów czyn wystarczyłby do spisania niejednej pieśni i zapełnienia stronic wielu dzieł naukowych. Ale okazało się, że za Wyspami Pajęczymi bohaterscy żeglarze natrafili na potężny archipelag. I jakież było ich zdziwienie, gdy przekonali się, że jego wyspy obfitują w państwa i miasta! Zamieszkujący go ludzie, orki, krasnoludy i inne rasy zadziwiły podróżników tym, że żyją na poziomie nie ustępującym naszemu!

Było to największe odkrycie naukowe, z jakim ma możliwość zapoznać się nasze pokolenie, tym bardziej niesamowite, iż okazało się, że na owym archipelagu - nazwanym, z racji położenia, Południowo-Zachodnim - w przeciwieństwie do naszego czy Północnego, to ludzie, a nie orki, są siłą dominującą! Jakże nas, ludzi z Archipelagu Centralnego, podniosła na duchu owa wieść, nie muszę chyba wyjaśniać...

Zbieranie informacji na temat nowoodkrytego archipelagu zapewne zabrałoby nam całe dziesięciolecia, gdyby nie szczęśliwy przypadek. Otóż jedna z następnych wypraw, przedsiębranych przez naszych żeglarzy, zdołała zakupić egzemplarz dzieła naukowego, zwącego się "Opisanie świata, czyli Krąg Wysp znanych i nieznanych". Dzieło owo własnoręcznie spisał sułtan Bajezyd, pan najpotężniejszego państwa Archipelagu Południowo-Zachodniego, Chechu, na podstawie relacji swych wysłanników, którzy na jego rozkaz przemierzyli większą część archipelagu, zapamiętując widziane po drodze dziwy. Ta nieoceniona księga posłuży nam jako podstawa opisu, często też będziemy ją dosłownie cytować.

SŁÓW KILKA O UŁOŻENIU WYSP

Archipelag Południowo-Zachodni składa się z trzech wielkich wysp (spośród nich wyróżnia się rozmiarami Magarabija, niemal kontynent) i kilkuset mniejszych. Bogowie oddzielili je od siebie dwoma śródlądowymi morzami oraz wąskimi cieśninami, których przebycie nie nastręcza trudności miejscowym statkom. Właśnie owo "zwarte" położenie wysp umożliwiło Almohadom, ludowi dominującemu politycznie w tamtejszych okolicach, szybki podbój północnej części archipelagu.

Najdalej na wschód wysunięty jest Dżezyrat Almohadija (Wyspa Almohadów), skąd pochodzą wszyscy Almohadowie. Na zachód i południowy zachód od niej rozciąga się Dżezyrat al-Magarabija (Wyspa Zachodu), którą tamtejsi geografowie dzielą na Północną, Zachodnią (obie pustynno-sawannowe) i Południową, w przeważającej mierze gęsto porośniętą dżunglami. Magarabiję Północną odgradza od Południowej Morze Zwarte, zaś łączy pas Magarabiji Zachodniej.

Najmniejszą z trzech wielkich wysp jest Dżezyrat al-Andalaya (Wyspa Łagodna), umiejscowiony na północny-zachód od Północnej Magarabiji.

Z pozostałych krain warte wymienienia są dwa pasma wysp. Pierwsze, Archipelag Wysp Ścieżki Południowej, dzieli Morze Zwarte na pół, tworząc wygodny, pełen przystani szlak żeglugowy z Almohadiji do krain zachodnich. Drugie, Archipelag Wysp Ścieżki Północnej, ogranicza od północy Morze Orków, spinając klamrą północne krańce Almohadiji z wybrzeżami Andalayi.

Oprócz wymienionych lądów istnieją jeszcze inne, mniejsze, na omówienie których przyjdzie czas później.

RZECZ O KLIMACIE

Ojczyzną najpotężniejszego ludu archipelagu, Almohadów, są pustynie i półpustynie, zajmujące większą część Almohadiji. Podobne warunki znaleźli też w nowo podbitych krajach, położonych na Północnej Magarabiji.

W klimacie pustynnym różnice temperatur między dniem a nocą są olbrzymie. W letni dzień żar zdolny jest powalić nawet najwytrzymalsze woły, zaś w nocy trzeba spać pod grubym kocem. Porą zimową, mimo nie niknącego słońca, ludzie muszą zakładać wełniane płaszcze, nocami natomiast mróz potrafi pokryć warstewką lodu źródła i nieliczne okresowe strumienie. Deszcze, błogosławieństwo życia ludzi pustyni, zdarzają się tylko w porze zimowej, i jedynie w okolicach półpustynnych. Na pustyni są taką rzadkością, że jedno pokolenie ma je okazję zobaczyć raz-dwa razy w życiu - bogowie poskąpili im tego bogactwa. Dobitnie o warunkach pustynnych mówi almohadzki wiersz:

"Step ten równy jak ostrze miecza,
Nic tam nie przetrwa prócz porostów mizernych..."

Klimat staje się przyjaźniejszy dla człowieka w okolicach nadmorskich, dodatkowo osłoniętych górami od wiatrów wiejących znad pustyń. Na południowym krańcu Wyspy Almohadów pojawiają się nawet przyczółki lasu, oddzielonego od pustyni wąskim pasem stepów i górami (tam właśnie powstało pierwsze, starożytne państwo Almohadów - Saaba). Także północne krańce wyspy to wilgotniejsze tereny stepowe.

Podobnie rzecz wygląda na Magarabiji. Jej południowa część to dżungle i sawanny, kraina dzika i niezbadana, kryjąca tysiące tajemnic, zamieszkana przez ludy o czarnej skórze. Almohadowie utrzymują tam jedynie kilka warownych miast handlowych. Natomiast Północna Magarabija to kraj pustyń i półpustyń, tylko jej południowe i północne krańce wyróżniają się łagodniejszym klimatem - rozciągają się tam falujące wysokimi trawami sawanny, a gdzieniegdzie też lasy podzwrotnikowe (największym ich skupiskiem jest wyżynne państwo Aksum). Północne i północno-zachodnie wybrzeża Północnej Magarabiji to domena osiedleńców przybyłych z Wyspy Almohadów. Napotkali tam żyzne, nadmorskie równiny pocięte siecią rzeczną, a trochę dalej na południu - stepy idealne do wypasu stad.

Zupełnie innym klimatem obdarowali bogowie trzecią z wysp zasiedlonych przez Almohadów - Dżezyrat al-Andalaya. To ląd, na którym, przy umiarkowanych opadach, przez większą część roku utrzymuje się dość wysoka temperatura. Wysłannik Bajezyda tak opowiadał o tej wyspie: Nigdzie nie widziałem podobnie czarującej i gościnnej dla człowieka krainy. Sporą część terenów zajmują stepy i dobrej jakości ziemie uprawne, zaś wyżyny porośnięte są lasami liściastymi, w partiach górskich przechodzącymi w iglaste. Pola, sady i winnice cieszą oko człeka przyzwyczajonego do surowości pustyń. Wszyscy tamtejsi ludzie chodzą syci.

Jak z tego widać, większą część archipelagu zajmują tereny wielce niegościnne - pustynie i dżungle - zdarzają się też jednak cudowne kraje, łaskawe dla człowieka.

OPIS PAŃSTW I KRAIN ZAMIESZKAŁYCH PRZEZ SŁAWETNY LUD ALMOHADÓW

Dajmy przemówić samemu Bajezydowi, gdyż nie napiszemy lepszego niż on wstępu do opisu krain świata Almohadów:

Niechaj wiecznie czczone będą imiona bogów naszych, spośród których najwyższymi są Hubal i Az-Uzza! Ku ich chwale, a także ku rozsławieniu imienia rodu mego sułtańskiego, spisuję te słowa, by zaświadczyć o domu mym i krainach go otaczających! [...]

Almohadami się zwiemy, a plemiona nasze liczniejsze od gwiazd na niebie, Powale Bogów. Mówimy pokrewnymi językami, nie różnią nas też obyczaje ani wiara we wspólnych przodków. Zamieszkujemy północną część Maragistanu [czyli Naszego Świata, jak Almohadowie nazywają Archipelag Południowo-Zachodni], aleśmy tak chciwi ziemi, że, bogowie dadzą, w niedalekiej przyszłości skolonizujemy dalsze rejony Kręgu Wysp [to inna nazwa ich archipelagu; termin ten oznacza tyle samo co właśnie "archipelag"]. Już dziś nasi ruchliwi kupcy przemierzają najdalsze zakątki sąsiednich wysp. Ich śladem po latach ruszą, w co wierzę gorąco, statki z osadnikami.

Dalej dowiadujemy się, że mianem Almohadów obejmuje się zwykle zarówno Almohadów właściwych (pochodzących z Almohadiji), jak i Mu'mohadów (plemiona od prawieku zamieszkujące Północną Magarabiję, zalmohadyzowane pod względem kulturowym). Bajezyd gwałtownie jednak zaprzecza temu zrównaniu, za prawdziwych Almohadów uważając tylko synów legendarnego Yafeta (czyli plemiona wywodzące się z Almohadiji), i tylko ich nazywając "białymi ludźmi". Z pogardą pisze o Mu'mohadach jako o kundlach, biało-czarnych mieszańcach.

Od zawsze byliśmy koczownikami, wywodzącymi się z niezmierzonych pustyń Dżezyratu Almohadija, skąd rozprzestrzeniliśmy się, na podobieństwo piaskowej burzy, po okolicznych lądach. Dziś dzielimy się na Ahl al-Wabar [Mieszkańców Namiotów, czyli Almohadów-koczowników] oraz Ahl al-Madar [Mieszkańców Domów, czyli Almohadów żyjących w miastach i wioskach]. Oto jaki my, Mieszkańcy Domów, posiadamy stosunek do większości swych pustynnych braci:

"Nie naśladuj Wabarów w ich przyjemnościach życia
i postępowania, bardzo mizerne jest to życie.
Pozwól im, niech piją mleko ci ludzie,
którym obce jest wszelkie wyrafinowanie życiowe."

Niech na razie wystarczy nam ten wstępny opis Almohadów. Teraz przejdziemy do omówienia dziedzin almohadzkich. Wypada tu powiedzieć, że bardzo dobrze o sułtanie Bajezydzie, jako o naukowcu, świadczy fakt, iż swego państwa, najpotężniejszego przecie, nie opisał na samym początku. Zastosował za to prawidło ściśle naukowe - omówił kraje kolejno, według położenia geograficznego. Nie powinno to wszakże zmieniać faktu, że...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin