Ta poczciwa Szwajcaria.pdf

(85 KB) Pobierz
Ta poczciwa Szwajcaria
Ta poczciwa Szwajcaria
W niedzielnym referendum zderzyły się ze sobą dwie Szwajcarie: państwo
nowoczesne oraz narodowe. Zwyciężyło to pierwsze. Nie oznacza to jednak, że
Szwajcaria przybliża się do Europy. Wręcz przeciwnie.
TEKST: BARTOSZ NOWACKI
ILUSTRACJA: PIOTR PIOTROWSKI
W niedzielnym referendum zderzyły się ze sobą dwie Szwajcarie: nowoczesna, ze
swobodnym ruchem wewnątrz Schengenlandu oraz państwo narodowe, które przy
pomocy szlabanów stara się kontrolować dostęp do swego terytorium. Zgodnie z
prognozami zwyciężyła ta pierwsza. Nie oznacza to jednak, że Szwajcaria przybliża
się do Europy.
Integracja z UE należy do kluczowych problemów szwajcarskiej polityki. Spór
„wejść czy nie wejść” toczy się od początku lat 90. i zapewne potrwa jeszcze
kolejne kilkanaście lat, aż Szwajcarzy wreszcie zdecydują, że już nie sposób dłużej
się opierać i powiedzą „Tak”. Chwilowo obowiązuje jednak zawieszenie broni – nie
ma widoków na rychłą integrację, a przyjęte właśnie umowy bilateralne są
sposobem na doraźne zorganizowanie wzajemnych, skomplikowanych stosunków
z Unią. By zrozumieć, o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi, trzeba się
jednak cofnąć o 16 lat.
Sprawa fiszek
Tak jak i u nas, w roku 1989 w Szwajcarii skończyła się pewna epoka. Dopiero
załamanie się bloku komunistycznego na dobre zamknęło tu okres zimnej wojny.
Czwórjęzyczna Federacja Szwajcarska po II wojnie światowej płynnie przeszła z pozycji
obronnych wobec hitlerowskich Niemiec na pozycje antykomunistyczne. Nie doszło do
głębszej dyskusji na temat postawy Szwajcarów w czasie wojny, ich współpracy z
nazistami i współodpowiedzialności za ich czyny. Nie zastanawiano się także głębiej nad
rolą i miejscem neutralnej Szwajcarii w Europie.
NA CO ZGODZILI SIĘ SZWAJCARZY
1. Dzięki przyjęciu przez Szwajcarów układu Schengen na szwajcarskich granicach
znikną kontrole paszportowe, a wiza wydana przez państwo-sygnatariusza układu z
Schengen będzie uprawniała także do pobytu w Szwajcarii. Nasilą się natomiast kontrole
1
na zewnętrznych granicach Unii Europejskiej, między innymi na granicy Polski z Ukrainą
i Białorusią.
2. Zostanie zacieśniona współpraca policji i organów sprawiedliwości krajów należących
do układu Schengen, a Szwajcaria uzyska dostęp do komputerowego systemu
informatycznego Schengenlandu. Nie ma na razie mowy o „unii celnej” z Unią.
Szwajcaria nadal będzie cieszyła się wyjątkowymi prawami jako centrum finansowe,
tajemnica bankowa uzyskała gwarancje i zapewnienie nienaruszalności.
3. Przyjęcie ustaleń układu z Dublina ma zapobiec wielokrotnemu składaniu wniosków o
azyl w różnych państwach. Dzięki wspólnemu systemowi informatycznemu możliwe
będzie złożenie tylko jednego wniosku, w jednym kraju. Ktoś kto złoży kolejny wniosek
gdzie indziej, dzięki wspólnej bazie danych zostanie wychwycony i odesłany do kraju
gdzie trwa już procedura rozpatrywania wniosku o azyl. Ma to ograniczyć kosztowne i
nieefektywne procedury postępowania.
4. Przy okazji głosowania nad przyjęciem układu Schengen-Dublin obywateli spytano
także o ich zdanie na temat legalizacji związków homoseksualnych. 58 proc. wyborców
stwierdziło, że nie ma nic przeciwko temu. Pary homoseksualne otrzymają prawa i
obowiązki - m.in. spadkowe i podatkowe - zbliżone do małżeństw heteroseksualnych, z
wyjątkiem prawa do adopcji dzieci.
Aż do końca lat 80. panowało powszechne przekonanie o systemowej wyższości kraju i
czystych rękach jego mieszkańców. W roku 1989 wszystko się zmieniło. Jako pierwszy
runął mit o idealnym ustroju. „Skandal fiszek”, w toku którego ujawniono, że prawie co
siódmy obywatel Szwajcarii miał tajne kartoteki założone przez policję polityczną,
wywołał szok.
Sfrustrowani obywatele wyrazili swój zdecydowany sprzeciw wobec tego rodzaju praktyk
i modelowi państwa atakiem na instytucję, która była głównym symbolem tego systemu -
zamachem na szwajcarską armię. Radykałowie rządali jej likwidacji. Choć pomysł ten nie
zdobył uznania większości, to jednak trzy tygodnie po upadku muru berlińskiego w
referendum poparł go ponad milion obywateli. Natomiast skandal fiszek spowodował
„bojkot kulturalny” z roku 1991 – większość środowisk twórczych odcięła się od
jakiejkolwiek współpracy ze skompromitowanym rządem. Dialog między intelektualistami
a władzą został zerwany. Ogarnięta kryzysem tożsamości Szwajcaria wpadła w
depresję.
Pierwsze „Nie”
Gdy w Europie historia nabierała przyspieszenia, Szwajcaria wydawała się dreptać w
miejscu. Głosy o potrzebie dokonania rachunku sumienia i przezwyciężenia przeszłości
były ignorowane. Centroprawicowemu rządowi dość niespodziewanie po prawicy wyrósł
2
groźny konkurent – skupiony wokół Christopha Blochera.
Ideologia Blochera faktycznie przedłużała zimną wojnę: blokowała integrację z Unią
Europejską i negowała jakąkolwiek konieczność rozliczenia się z przeszłością. W roku
1992 odbyło się referendum nad przystąpieniem Szwajcarii do Europejskiego Obszaru
Gospodarczego (EOG). Helweci nieznaczną przewagą głosów odrzucili wówczas
integrację z UE. Nieoczekiwanie triumfatorem głosowania okazał się Christoph Blocher,
który stał się ucieleśnieniem szwajcarskiego „Nie” wobec Europy, a jego kariera nabrała
niebywałego rozpędu. Od tego momentu prowadzi on swoją partię SVP (Szwajcarska
Partia Ludowa) od zwycięstwa do zwycięstwa.
Nazistowskie złoto
Historia jednak upomniała się o Szwajcarię. Po likwidacji „żelaznej kurtyny” w bankach i
firmach ubezpieczeniowych zaczęli pojawiać się starzy Żydzi ze Wschodu lub ich
potomkowie. Domagali sie wypłaty rodzinnych zasobów. Większość odprawiono z
kwitkiem. W roku 1995 prezydent Kaspar Villiger w przemówieniu z okazji rocznicy końca
II wojny światowej po raz pierwszy podziękował aliantom i przyznał, że polityka
Szwajcarii wobec prześladowanych Żydów obarcza ją winą. Jednak nie wspomniał ani
słowem o złocie nazistów, ani o pieniądzach Żydów. Gdy indywidualne starania
spadkobierców nie przyniosły efektów, najlepsi amerykańscy adwokaci wnieśli pozwy
zbiorowe, a światowa opinia publiczna dowiedziała się o ukrywanych w helweckich
bankach depozytach ofiar nazistów. Pod groźbą bojkotu przez Światowy Kongres Żydów
Szwajcarzy dokonali wreszcie rachunku sumienia, założyli Fundusz Holokaustu, a rząd
powołał komisję historyków, która miała wyjaśnić czy zarzuty są uzasadnione.
Niesmak jednak pozostał. Tym bardziej, że nie wszyscy byli gotowi zrewidować wojenną
ideologię "duchowej obrony kraju". SVP Christopha Blochera broniła mitu bohaterskiej
postawy Szwajcarii i jednoczyła ludzi uważających, że Szwajcarzy nie są nikomu nic
winni. Blocher bardzo sprawnie zbudował nowy obraz wroga - tym razem Unii
Europejskiej, biurokratów, zwłaszcza tych z Brukseli, rządu, niekompetentnej klasy
politycznej i intelektualistów. SVP przystąpiła do walki o rząd dusz, ale i o realną władzę.
Przez długi czas Bundesrat (siedmioosobowy rząd szwajcarski) nadal forsował
przystąpienie do UE i starał się skłonić swoich obywateli do zmiany zdania. Bez
powodzenia. Antyeuropejska retoryka Blochera lepiej trafiała w odczucia społeczeństwa.
POCZĄTEK KOŃCA
Zdaniem szwajcarskiego publicysty Jürga Altwegga, autora wydanej właśnie w Polsce
książki Ta poczciwa Szwajcaria , ostatnie sukcesy Christopha Blochera są początkiem
jego końca. Altwegg uważa, że osiągnął on już wszystko co było w jego zasięgu i że były
to zarazem jego „potyczki w czasie odwrotu”. W sumie Blocher przegrał debatę na temat
3
przeszłości, Szwajcarzy pogodzili się już z prawdą, że ich postawa w czasie wojny nie
zawsze była chwalebna i kryształowa. Dyskusja nad współodpowiedzialnością Helwetów
za zbrodnie nazistów i żądania zwrotu zatrzymanych majątków żydowskich przyniosła
nacjonalistom szwajcarskim chwilowy wzrost popularności, jednak gdy emocje ucichną
dokonane rozliczenie z przeszłością powinno przynieść owoce. Dzięki niemu, zdaniem
Altwegga, poparcie dla skrajnej prawicy, za jakiś czas zacznie spadać, tak jak stało się to
kilka lat temu we Francji. Być może pierwszym tego zwiastunem było referendum w 2002
roku, w którym Szwajcarzy zdecydowali się jednak przystąpić do ONZ. Przyjęcie układów
bilateralnych z Unią Europejską jest kolejnym krokiem w dobrym kierunku.Nie bez
znaczenia była też zmiana postawy wpływowego środowiska bankierów, którzy broniąc
tajemnicy bankowej, dokonali wolty i przeszli na pozycje antyeuropejskie. W referendum
z marca roku 1999 Szwajcarzy ponownie odrzucili przystąpienie do EOG, a jesienią SVP
Blochera wygrała wybory ogólnokrajowe i stała się najsilniejszą partią Konfederacji
Szwajcarskiej. Blocher zażądał dla siebie stanowiska ministra. Stanowiska nie otrzymał,
ale i tak rozpętała się burza. Szwajcaria znów znalazła się w centrum zainteresowania
światowej opinii publicznej. W osobie Blochera komentatorzy dostrzegli helweckiego
Haidera czy Le Pena. Kraj znalazł się pod presją – wszyscy czekali w napięciu na raport
komisji Bergiera, badającej politykę Szwajcarii wobec uchodźców w czasie II wojny
światowej.
Szwajcarskie plagi
Raport rozładował napięcie. Uznano w nim, że polityka Szwajcarii pomagała
niemieckiemu reżimowi narodowosocjalistycznemu w realizacji jego celów, a niektóre
osoby i instytucje łamały zasadę neutralności i współpracowały z nazistami. W
podsumowaniu komisja uznała jednak, że Szwajcaria nie prowadziła świadomej polityki
kolaboracji z hitlerowskimi Niemcami i nie przyczyniła się do przedłużenia wojny. Gdy
zainteresowanie prasy światowej opadło, przedstawiciele rządu z zadowoleniem uznali
sprawę za zamkniętą. Niestety przy okazji w zasadzie pogrzebano wartościową ideę
Fundacji Solidarnościowej, której głównym zadaniem miała być troska o pokój na
świecie, prawa człowieka i porozumienie między kulturami. Władze szwajcarskie uznały,
że skoro kryzys minął, przekazanie funduszy ze sprzedaży nadwyżek rezerw złota
jedynie na ten szlachetny cel byłoby przesadą i większość środków oddały na fundusz
pomocy ludziom starym. Być może pokutę zakończono przedwcześnie, a
zadośćuczynienie okazało się niewystarczające.
Wydarzenia jesieni roku 2001 wzbudziły podejrzenia, że nad Helwetami zawisło jakieś
fatum. Gdy wydawało się, że Szwajcarzy znów odnaleźli swoją niewinność i zaczęli
odzyskiwać wiarę w siebie, zaczęło się prawdziwe pasmo nieszczęść: upadł Swissair, w
parlamencie w Zug wybuchła strzelanina, w której zginęło kilkanaście osób, w tunelu pod
przełęczą św. Gottharda wybuchł straszliwy pożar i na koniec, w listopadzie, samolot
szwajcarskich linii Crossair runął na ziemię. Dla Helwetów wydarzenia te były szokiem.
4
Czyżby pan Bóg się od nich odwrócił? U niektórych spowodowało to pewien przełom w
myśleniu. W 2002 roku Szwajcarzy podjęli w końcu decyzję o wstąpieniu do ONZ. W
wyjściu z depresji pomogła im tym razem organizacja Expo 2002, które ukazało
Szwajcarię jako kraj nowoczesny, otwarty na świat, śmiało patrzący w przyszłość. To
oderwanie się od ciążącej przeszłości i bieżących problemów politycznych było
Szwajcarom bardzo potrzebne.
„Tak” dla Schengen
Po referendum z roku 1999 kwestia wejścia do UE pozostawała jednak w stanie
zamrożenia. Stanowiący trzon Bundesratu, popierający integrację z UE liberałowie (FDP)
i chrześcijańscy demokraci (CVP) tracili poparcie wyborców na rzecz SVP. Postanowili
wobec tego nie podejmować więcej tego tematu. Co więcej, gdy stała się rzecz dla wielu
niewyobrażalna i w grudniu 2003 roku Blocher wszedł do rządu, stało się jasne, że na
jakiś czas trzeba w ogóle zapomnieć o idei przyłączenia do Europy. Tym bardziej, że
przyjęcie tak skrajnego polityka w skład rządu osłabiło konsensus w polityce
szwajcarskiej i odtąd rozdarty podziałami Bundesrat ma trudności z jasnym nakreśleniem
celu swojej polityki nie tylko w tej kwestii.
Sprawa stosunków i współpracy gospodarczej z Unią jest jednak dla Szwajcarii zbyt
ważna, by można było pozostawić ją samej sobie. Dlatego też trwają negocjacje
alternatywne dla idei integracji. Ich zwieńczeniem ma być układ, o którego przyjęciu 5
czerwca Szwajcarzy decydowali w referendum. Głosowanie na „tak” rekomendował rząd.
Swoje poparcie zadeklarowało czterech ministrów Bundesratu, w tym – o dziwo – także
najzagorzalszy przeciwnik wstąpienia Szwajcarii do UE, minister sprawiedliwości i policji,
Christoph Blocher. Nie wiadomo, na ile jest to jego zasługą, w każdym razie Szwajcarzy
przewagą ponad 54% głosów tym razem powiedzieli Europie „Tak”.
Integracja musi poczekać
Przyjęcie umowy dwustronnej z UE i przystąpienie do strefy Schengen nie oznacza w
żadnym razie końca „przypadku szczególnego” Szwajcarii. Zmiany na granicach mają
być niewielkie, powinny za to przynieść korzyści w dziedzinie bezpieczeństwa i dla
gospodarki. Nie ma na razie mowy o „unii celnej”. Także pozycja Szwajcarii jako centrum
finansowego pozostaje niezagrożona, tajemnica bankowa pozostanie nienaruszona.
Minister spraw zagranicznych Micheline Calmy-Rey zapewniła, że w przypadku tej
umowy w żadnym razie nie chodzi o ciche przygotowania do wejścia do UE: „Bundesrat
nie ma zamiaru wprowadzać Szwajcarii do UE tylnymi drzwiami.”
Niedzielne głosowanie nie oznacza jeszcze uporządkowania wszystkich ważnych spraw
między Szwajcarią a UE. We wrześniu odbędzie się kolejne referendum, w którym
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin