Nowy2.txt

(22 KB) Pobierz
    ROZDZIAŁ 2
    TANIA
    2616 r.
    Konigsberg, Dyrektoria Rosyjska
    Planeta Ziemia, Układ Słoneczny
    - Tańka ma okropny charakter!
    Tak mówili szkolni koledzy Tani, tak twierdzili jej nauczyciele. Gdy Tania wstšpiła na 
wydział historii kultur pozaziemskich, pałeczkę przejęli wykładowcy i koledzy z roku.
    Kiedy po skończeniu uniwersytetu Tania zaczęła pracować jako laborantka w 
Konigsberskim Naukowo-Badawczym Instytucie Ksenologii (im. J. Knorozowa), razem z niš 
do sektora badań polowych (zwanego popularnie Łopatš) wkroczył jej słynny charakter".
    - To nowa jest strasznie dziwna. - Aspirantka trzeciego roku, Żanna Skriabina, 
zmarszczyła zgrabny nosek.
    - To znaczy? - Starszy pracownik naukowy, Ola Bieła, niechętnie oderwała się od 
lusterka i schowała do kosmetyczki tubkę płynnej koralowej pomadki.
    - Chciałam jš dzisiaj zaprosić na imprezę. Mówię, żeby przyszła wieczorem do Palisady, 
napijemy się absyntu, potańczymy... A ona na to, że tańczyć nie umie, absyntu nie pije i mnie 
nie radzi. I to z taka minš!
    - No wiesz... może faktycznie nie pije absyntu...
    - To co, wychodzi na to, że my jestemy alkoholiczkami, tak?!
    - Dałaby spokój... - Ola wzruszyła ramionami. - Czego ty chcesz od dziewczyny z 
planety Jekaterina? To przecież miejsce zapomniane przez Boga! Że też w ogóle wstšpiła na 
uniwersytet! Pewnie w ramach jakiego tam Projektu humanistycznego dla mieszkańców 
Dalekiego Pozaziemia".
    - I skšd w niej ta wyniosłoć, ta duma... mylałby kto! - oburzała się Żanna. Ale Tania 
Łanina nie była ani wyniosła, ani dumna. Była tylko niemiała.
    Rozmowy z kolegami wymagały od niej takiego heroizmu, że zapominała o grzecznoci. 
Choć trzeba przyznać, że planeta Jekaterina, na której się urodziła i dorastała, rzeczywicie 
odegrała swojš fatalnš rolę.
    Do dziesištego roku życia Tania kontaktowała się wyłšcznie ze swoimi rodzicami, 
Iwanem i Neonilš Laninymi, starszym bratem Kiriuchš, który uczył się w szkole sportowej z 
internatem i rzadko bywał w domu, oraz dwiema setkami maflingów, przedstawicielami 
fauny planety Jekaterina.
    Rodzice Tani kierowali fermš hodowlanš, specjalizujšcš się w ma-flingach, w języku 
biologów noszšcych nazwę Maflingi ovaferra. Nad głównym budynkiem fermy dumnie 
powiewała rosyjska flaga - zakład finansowało Ministerstwo Zdrowia DR. I włanie w 
piętrowym domu z żółtego wapienia muszlowego, dobudowanym do północnego skrzydła 
fermy, Tania Łanina spędziła dzieciństwo.
    Maflingi były gatunkiem szalenie wymagajšcym i niosły się jedynie w rednich 
szerokociach Jekateriny. Niewolę w ziemskich ogrodach zoologicznych znosiły le - liniały, 
traciły zainteresowanie płciš przeciwnš i chorowały. A przy tym patrzyły na odwiedzajšcych 
z takim smutkiem i żałociš, że co wrażliwsze dzieci zaczynały płakać nad biednym białym 
szczurkiem" i wołać, że chcš wracać do domu.
    Tworzenie ferm na odległych planetach, takich jak Jekaterina, jest trudne i kosztowne, a 
jednak Ziemianie robili to - z bardzo ważnego powodu. Z jaj maflingów - podłużnych, 
szarych, nakra-pianych - produkowano preparat o nazwie senox, wielokrotnie zwiększajšcy 
odpornoć ludzkiego organizmu na przecišżenia. Ponadto ludzie zażywajšcy senox znacznie 
szybciej aklimatyzowali się w nowych koloniach. Wprawdzie kolonizowano głównie planety 
trzeciej klasy, czyli typu ziemskiego, ale każda z nich różniła się od ziemi jak żubr od krowy.
    Senox był tysišc razy raz droższy od kawioru bieługi i setki od platyny, a jednak nie 
zmniejszała się liczba osób i organizacji gotowych płacić te bajońskie sumy.
    Nad stworzeniem syntetycznego senoksu pracowały dziesištki laboratoriów (w samej 
tylko Moskwie cztery!), ale niestety, bez efektu. Może dlatego, że nie zdarzajš się syntetyczne 
cuda?
    A preparat naprawdę był cudowny. Piloci, którzy przeszli kurs senoksowej terapii, 
wytrzymywali krótkotrwałe przecišżenia do 12 g, nie tracšc przytomnoci! Rzecz jasna, 
wychodzšc z symulatora, nie płakali ze szczęcia - jakaż to rozkosz te przecišżenia, więcej 
nam takich!, ale zachowywali jasnoć umysłu i nie czuli bólu.
    Sztuczny senox nie dawał takiego efektu - więcej, nie dawał żadnego efektu. I 
zapewnienia farmakologów, że lada dzień tajemnica naturalnego senoksu przestanie być 
tajemnicš, nikomu nie pomagały - w każdym razie nie pilotom.
    Dlatego rzšdy, tracšc wiarę w możliwoci chemii, przeznaczały ogromne sumy na 
hodowlę maflingów w warunkach naturalnych. Arenda użytków na Jekatierinie, w całoci 
należšcych do DR, rok w rok przynosiła skarbowi państwa dochód równy podatkom ze 
wszystkich nadbałtyckich kasyn gry.
    Na Jekaterinie proci robotnicy w rodzaju rodziców Tani chuchali i dmuchali na 
wybredne maflingi, żeby znosiły jak najwięcej jaj. Samica maflinga znosiła jedno jajo na 
cztery miesišce, za to uwagi i troski wymagała codziennie. Do obowišzków Tani, prócz 
nadzorowania karmienia i pojenia zwierzšt, należało czyszczenie i głaskanie - bez codziennej 
porcji pieszczot maflingi odmawiały składania jaj.
    Tania czesała białš sierć kocianym grzebieniem, bawiła się ze zwierzštkami w różne 
gry, zażegnywała kłótnie samców o samicę i generalnie uczestniczyła w życiu zwierzęcego 
kolektywu. Gdy Tania miała osiem lat, maflingi przyjęły jš do swojego prajdu.
    Wrażliwe i kapryne maflingi nie miały strun głosowych, dlatego ze sobš i swoimi 
opiekunami, a więc również z Taniš, porozumiewały się telepatycznie - włanie stšd wzięły 
się problemy Tani w kontaktach z ludmi.
    Chcę wieżego prosa i marchewki!" - prosił mafling i Tania biegła do pulpitu 
automatycznego rozdzielacza pokarmu.
    Boli mnie pokładełko! Posmaruj tym cuchnšcym bršzowym wiństwem!" - żšdała 
młoda samiczka i Tania otwierała buteleczkę z preparatem.
    Prawda, że jestem ładny?" - pytał mafling przywódca i Tania biegła po aparat, żeby 
uwieńczyć pięknisia.
    Maflingi lubiły się fotografować. W archiwum rodziców Tani było dwa tysišce zdjęć - 
tyleż sympatycznych, co monotematycznych.
    Neonilła Iwanowna z dwoma małymi bielaskami" na rękach. Mała Tania w dżinsowym 
fartuszku prowadzi bielaski" na spacer. Iwan daje maflingom witaminizowanš karmę. Na 
górze widać transparent: Zdrowie maflingów to zdolnoć bojowa armii i marynarki!".
    Zwierzštka przypominały białe winki morskie wielkoci borsuka, ale ich łapki, brzuch i 
przedniš częć szyi pokrywały szarożółte płytki rogowe.
    Astrozoolodzy twierdzili, że wyglšd maflingów (pancernych winek morskich) jest 
wynikiem ewolucji - powszechnie wiadomo, że na ewolucję można zwalić wszystko. 
Podobno miliony lat temu, gdy maflingi kształtowały się jako oddzielny gatunek, na 
Jekaterinie nastšpiło gwałtownie ocieplenie klimatu. Zrobiło się tak goršco, żeby gdyby 
zwierzęta nie miały owych płytek, nie mogłyby wyjć z wilgotnego lasu tropikalnego na 
bazaltowe brzegi rzek, wówczas rozpalone do białoci. A wyjć musiały - ich zaloty i 
kopulacja przebiegała w wodach rzeki, w temperaturze dwudziestu omiu stopni. Z biegiem 
tysišcleci na Jekaterinie przestało być tak goršco, ale płytki rogowe pozostały.
    Maflingi składały jaja w stertach zwiędłych lici drzewa lama-ma. Tam też, po upływie 
dwóch miesięcy, przychodziły na wiat dzieci.
    Mafling po wykluciu się z jaja wyglšdał jak dżdżownica. Potem przeobrażał się w 
żabowatego krokodylka, po pół roku na ich grzbiecie pojawiała się biała sierć i odpadał 
ogon, a po kolejnych szeciu miesišcach stworzonko zaczynało przybierać miłe dla oka 
humanoida okršgłe kształty...
    Mała Tania lubiła przyglšdać się tej przemianie; potrafiła też godzinami siedzieć na 
stołku i patrzeć, jak mały krokodylek ryje norki w piasku, którym wysypana była podłoga... 
Nic dziwnego, że na ksišżki o Kubusiu Puchatku i Czarodzieju Gwiazdencyju oraz zabawy z 
dziećmi Tania po prostu nie miała czasu. Zresztš co tam Puchatek i Gwiazdencyj! Pochłonięta 
maflingami Tania zapominała nawet o posiłkach!
    I kiedy, uwiadamiajšc sobie nagle, jak strasznie jest głodna, wypiła pęknięte jajko 
maflinga, które robot sortowacz odrzucił jako wybrakowane. Jajko smakowało jak smażona 
pieczarka w płynie. Używania jajek stanowczo zabraniali zarówno rodzice Tani, jak i
    Zasady zachowania zootechnika", wiszšce na cianie nad wolierš, w której niosły się 
maflingi trzylatki. Ale ulubieniec Tani, mafling Gęsio, zapewnił dziewczynkę, że z powodu 
jednego wieżego jajka nie stanie się nic strasznego. A przecież jajko i tak przepadnie -
uszkodzone sztuki lšdowały w utylizatorze. I rzeczywicie, nic strasznego się nie stało, 
jedynie po tym niejednokrotnie powtarzanym posiłku dziewczynka przestała się bać 
wysokoci i szybkoci, i stała się bardziej wytrzymała niż sierżant osnazu.
    Uważała to za co normalnego - wielka mi rzecz, wysokoć! A rodzice nie zauważyli 
żadnych zmian w jej fizjologii - za bardzo lubili oglšdać wizor; szczególnie programy Homo 
ludens", Obo-ronlotto" i Twoja gwiezdna szansa". W czasie tych show widzowie dzięki 
płatnociom przelewami mogli obstawiać, a nawet wygrywać prawdziwe pienišdze!
    A gdy Tania poszła w końcu do szkoły (od razu do pištej klasy) dokonała straszliwego 
odkrycia - okazało się, że wszyscy ludzie, a nie tylko jej rodzina, porozumiewali się 
wyłšcznie werbalnie! I żeby dogadać się z ludmi, potrzebna jest cała masa słów, które w 
dodatku trzeba starannie wybierać! Najbardziej przykre było to, że ludzie opacznie rozumieli 
słowa i zwykle się obrażali. Trzy lata trwało, zanim Tania nauczyła się miać z żartów i 
zdobyła przyjaciółkę.
    liczna i bystra Tamila Mezencewa, młodsza córka mera miasta Północno-Wschodni, 
stolicy jajecznego przemysłu, stała się jej alter ego.
    To włanie Tamila, wychowanka stu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin