Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, 41-45, streszcz. 46-142.pdf

(2268 KB) Pobierz
Microsoft Word - tytusliwiusz.doc
POLSKA AKADEMIA NAUK
KOMITET NAUK O KULTURZE ANTYCZNEJ
TYTUS LIWIUSZ
DZIEJE RZYMU OD ZAŁOŻENIA
MIASTA
Księgi XLI-XLV
Periochy (Streszczenia) ksiąg XLVI-CXLII
www.zrodla.historyczne.prv.pl
historian@z.pl
6942891.001.png
KSIĘ GA CZTERDZIESTA PIERWSZA
PRZYDZIAŁ ZADAŃ I WOJSK NA ROK 178 p.n.e.
(Konsul Aulus Manliusz wylosował Galię, konsul Marek Juniusz
Ligurię. Z pretorów Tytus Ebutiusz otrzymał Sardynię, Marek Tytyniusz
Hiszpanię Bliższą, Publiusz Eliusz(?) Sycylię, Marek Tytyniusz Kurwus
preturę miejską, Tyberiusz Klaudiusz preturą do spraw z obcymi i do-
wództwo w Pisach, Tytus Fontejusz Hiszpanię Dalszą) 1 .
WYPADKI W RZYMIE
(Pożar zniszczył wiele zabudowań dokoła forum. Świątynia Wenery
spłonęła doszczętnie. W świątyni Westy zgasł znicz. Westalka została za
to ukarana batami. Zapewniała, że więcej nie zgaśnie) 1 .
W HISZPANII
(Tyberiusz Semproniusz Grakchus, prokonsul* Hiszpanii Bliższej, po-
bił i przyjął w poddaństwo Celtyberów; na pamiątkę swych osiągnięć
założył w Hiszpanii miasto Grakchuris. Również prokonsul Lucjusz Po-
stumiusz Albinus podbił w Hiszpanii Dalszej Wakcejów i Luzy tanów).
SYTUACJA W HISTRII
1. (...) mówiono, że (Epulon młodzież), którą ojciec jego trzymał
w spokoju, uzbroił i dlatego miał duże wzięcie u żądnych łupu młodych
ludzi.
1 Dane ujęte w nawias uzupełniono tutaj i w niektórych lukach w
tekście (w przekazie rękopiśmiennym) na podstawie innych źródeł, często wywo-
dzących się z Liwiusza, a nieraz na podstawie tekstu samego Liwiusza; por. XL
59, gdzie imiona trzech pierwszych pretorów przepadły.
2 Por. Juliusz Obsekwens, liber prodigiorum, 8, do r. 178 p.n.e. Pod r. 178 była
też mowa o oszacowaniu obywateli rzymskich przez cenzorów r. 179/8, M. Emi-
liusza Lepidusa i M. Fulwiusza Nobiliora; oszacowano, według periochy tej księ-
gi, dwieście sześćdziesiąt trzy tysiące dwustu dziewięćdziesięciu czterech ludzi.
8 Prokonsul — w rzeczywistości jeden i drugi byli wtedy propretorami, a nie,
jak podaje periocha, prokonsulami.
WOJNA Z HSTRAMI: PIERWSZE WOJENNE KROKI RZYMIAN
Kiedy konsul odbywał naradę w sprawie wojny z Histrami, jedni
wypowiadali opinię, że należy podjąć ją natychmiast, zanim nieprzyja-
ciel zdąży zebrać siły, inni, że trzeba zasięgnąć rady senatu. Przeważy-
ło zdanie, by nie odkładać terminu na później.
Konsul więc ruszył w drogę z Akwilei i rozbił obóz koło jeziora Ti-
mawosu, leżącego tuż w pobliżu morza.
W to samo miejsce przypłynął jeden z dwu dowódców floty, Gajusz
Furiusz, z dziesięciu okrętami. Ustanowiono bowiem przeciw flocie ili-
ryjskiej dwuosobowe dowództwo dla obrony wybrzeży Morza Górnego,
mające do dyspozycji dwadzieścia okrętów z bazą wyjściową w Anko-
nie. Stąd wybrzeża po prawej stronie, aż do Tarentu, miał pilnować
Lucjusz Korneliusz, a po lewej, aż do Akwilei, Gajusz Furiusz. Jego
właśnie okręty wysłane zostały w kierunku najbliższego portu histryj-
skiego łącznie z okrętami towarowymi i wielkim ładunkiem zapasów.
Konsul, który poszedł z legionami, rozbił obóz w odległości około
pięciu tysięcy kroków od morza. Rynek handlowy w porcie wkrótce
bardzo się ożywił i stamtąd wszystko dowożono do obozu. Dla większe-
go bezpieczeństwa tych przewozów ustawiono dokoła obozu ze wszyst-
kich stron wojskowe posterunki: od strony Histrii umieszczono stałą za-
6942891.002.png
łogę obronną, a między morzem i obozem postawiono doraźnie powoła-
ną pod broń kohortę z Placencji. Dla takiego samego zabezpieczenia do-
wozu wody z rzeki kazano trybunowi wojskowemu Markowi Ebutiuszo-
wi dorzucić do tego dwa oddziały żołnierzy z drugiego legionu. Inni try-
bunowie wojskowi, Tytus Eliusz i Gajusz Eliusz, poszli z trzecim legio-
nem drogą wiodącą do Akwilei celem zapewnienia bezpieczeństwa fu-
rażerom i ludziom chodzącym po drzewo. Z tej też strony, w odległości
około tysiąca kroków, znajdował się obóz Gallów. Naczelnikiem był tam
Katmelus, mający nie więcej niż trzy tysiące ludzi uzbrojonych.
CHWILOWY SUKCES HISTRÓW, UCIECZKA RZYMIAN Z OBOZU
2. Histrowie, gdy tylko Rzymianie ruszyli z obozem nad jezioro Ti-
mawos, usadowili się w kryjówce za pagórkiem, po czym krętymi dro-
gami szli w ślad za ich pochodem, baczni na każdą okazję. Nic z tego,
co się działo na lądzie i morzu, nie uchodziło ich uwagi.
6942891.003.png
Spostrzegli, że posterunki wojskowe przed obozem nie są silne, a mię-
dzy morzem i obozem uprawia handel liczny tłum ludzi bez broni i bez
jakiejkolwiek osłony od strony lądu czy morza. Zaatakowali więc jed-
nocześnie obie owe załogi rzymskie, kohortę z Placencji i oddziały dru-
giego legionu, podejmując tę akcję pod osłoną rannej mgły. Kiedy zaś
mgła pod wpływem pierwszego ciepła słonecznego zaczęła rzednąć i wra-
cała widoczność, wtedy nie dość jeszcze wyraźne światło, jak to bywa,
sprawiało, że oczom wszystko wydało się większe. I teraz właśnie zwio-
dło to Rzymian wywołując wrażenie liczniejszej linii bojowej wroga,
niż była w rzeczywistości. Przerażeni żołnierze jednej i drugiej załogi
uciekli w wielkim popłochu do obozu wzbudzając w nim znacznie więcej
strachu, niż go sami tam z sobą przynieśli. Bo ani powiedzieć nie umieli,
przed czym tak uciekli, ani pytającym ich udzielić odpowiednich infor-
macji. W bramach obozowych rozległo się wołanie, jako że nie było
tam żadnych straży, które by powstrzymały napad, a bieganina na oślep
i wpadanie jednych na drugich nie pozwoliło się zorientować, czy może
nieprzyjaciel jest już w obrębie wałów obozowych. Jeden było słychać
głos, wzywający do ucieczki nad morze. Takie bowiem hasło rzucił ktoś
nieopatrznie i to poszło przez cały obóz. Stąd też ludzie jakby na roz-
kaz, najpierw nieliczni w uzbrojeniu, w większości jednak bezbronni,
pobiegli w kierunku morza, potem coraz liczniejsi, a wreszcie niemal
wszyscy rzucili się do ucieczki, i nawet sam konsul, po daremnych pró-
bach zawrócenia uciekających z drogi; bo niczego dokonać nie zdołał
ani swym rozkazem naczelnym, ani powagą, ani w końcu nawet proś-
bami.
W obozie pozostał jeden Marek Licyniusz Strabon, trybun wojskowy
trzeciego legionu, pozostawiony tam przez swój legion z trzema cho-
rągwiami. Jego to Histrowie, wpadłszy do opustoszałego obozu, zasko-
czyli — bo nikt poza tym nie stawił im oporu — w momencie, gdy w
pretorium pouczał swoich i zagrzewał do walki. Wywiązała się zacięta
bitwa, nad siły tak niewielkiej grupy broniących się, i skończyła się
dopiero wtedy, gdy padł trybun wraz z otaczającym go zastępem wakzą-
cych.
Nieprzyjaciel zniszczył teraz pretorium i rozgrabił wszystko, co się
w nim znajdowało, po czym poszedł do kwestorium, na plac zakupów
i drogę kwintańską 4 . Tutaj jego władca, zastawszy wystawione na ze-
wnątrz bogate zapasy wszystkiego, a w kwestorium zaścielone sofy bie-
siadne, zasiadł do stołu i zabrał się do ucztowania. Zaraz też to samo
zrobili wszyscy inni, zapominając o wojnie i wrogu, i z nadmierną za-
chłannością, jako że dla nich takie używanie sobie w jedzeniu było
czymś niezwykłym, najedli się i napili do syta.
4 Droga kwintańska — via quintana, jedna z poprzecznych ulic obozu rzym-
skiego, do której przylegało kwestorium, plac w najbliższym sąsiedztwie jednej
z bram obozowych.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin