Katecheza 50.doc

(45 KB) Pobierz
Katecheza 50

Katecheza 50

Piosenka :"Wy jesteście na ziemi światłem mym"
 

Wy jesteście na ziemi światłem mym,
Wy jesteście na ziemi światłem mym.
Aby ludzie widzieli dobre czyny w was
I chwalili Ojca, który w niebie jest.

My jesteśmy na ziemi...

 

Napis do przyklejenia

 

 

 

A. W autobusie jest tłok. Na niektórych siedzeniach siedzą dzieci. Do autobusu weszła starsza pani.

- Jak zachowa się dziecko, które chce być światłem dla innych?

 

B. Do przedszkola pani kupiła nową lalkę. Kasia i Natalka chcą się nią bawić. Zaczynają wyrywać ją sobie z rąk.

- Co zrobi dziewczynka, która chce być dzieckiem światłości?

 

C. Mama wróciła z bólem głowy z pracy. Prosi, aby dzieci bawiły się cicho. One jednak biegają po mieszkaniu i trzaskają drzwiami.

- Co zrobi dziecko, które chce być dzieckiem światłości?

 

Ile razy robisz dobry czyn jesteś światłem Pana Jezusa dla innych.

Od dzisiaj będziemy starali się robić codziennie dobre czyny, aby ludziom pokazywać drogę do Boga. Nasze dobre czyny będziemy zaznaczać w zeszycie.

 

 

Nowy Jork jest ogromnym miastem i najwygodniej jest poruszać się w nim kolejką podziemną. Tysiące pociągów przebiega pod ziemią w dzień i w nocy, przewożąc codziennie setki tysięcy osób. Dla dobrego funkcjonowania kolejka podziemna potrzebuje specjalnej krwi: energii elektrycznej. A gdyby tej energii nagle zabrakło? Zatrzymałoby się wszystko: koleje, komputery, które nimi kierują, światła oświetlające stacje i tunele. Otóż kiedyś właśnie się tak zdarzyło […].

Zgasły wszystkie światła. Ludzie zaczęli krzyczeć. Pociąg nr 318 miał porządną awarię. Zbyt gwałtowne hamowanie spowodowało iskry i lokomotywa zaczęła dymić. Gryzący dym wypełnił tunel.

- Wszyscy niech natychmiast opuszczą pociąg! - zawołał motorniczy, rozbijając młotkiem szyby okien.

[…] Pasażerowie wychodzili z pociągu potykając się. Krzyki

nasilały się. Ciemność była zupełna. Pierwsi skakali w ciemność, szukając rękoma ścian, ale potyka1i się o szyny i upadali na ziemię.

Następni spadali na nich. Zaczynało brakować powietrza. Ktoś zrozpaczony upadł, szepcąc:

- To już koniec… Nie wyjdziemy stąd!

Ale właśnie w tym momencie pewien pan zaczął czegoś szukać w swej skórzanej teczce. Przypomniał sobie nagle o czymś, co zawsze nosił ze sobą: o malutkiej latarce na baterie. Znalazł ją pośród papierów. Nacisnął na przycisk i lampka zapaliła się. To był cud. Gdy ukazał się ten punkt świetlny, tłum, który krzyczał i szalał, zamilkł.

- Bogu dzięki! - powiedział ktoś.

Nawet najczarniejszą i najgłębszą ciemność, jaką można sobie wyobrazić, potrafi przezwyciężyć takie maleńkie światło.

Pan o miłej powierzchowności, trzymając swą małą latarkę, wysunął się naprzód i powiedział: - Chodźcie za mną!

Ludzie, trzymając się za ręce, podążyli za nim szeregiem. Wkrótce wszyscy dotarli do bezpiecznego miejsca.

 

Bruno Ferrero, Inne historie

Zgłoś jeśli naruszono regulamin