ebooks.pl CZARY cz.2 wypisy TUWIM.pdf
(
2972 KB
)
Pobierz
66689223 UNPDF
lus".
22
6
Walkę z upiorami podjął dopiero ks. Fr. Bo-
homolec — starszy brat autora
Diabla iv swojej po
staci
— w „Monitorze" z r. 1765, 1771, 1773.
„Śmiechu godne, ale oraz arcyszkodliwe jest owe to
powszechne prawie, nie tylko ludu pospolitego, ale
też znaczniejszych wielu osób o upirach zdanie, ja
koby to byli jacyś ludzie, którzy po śmierci zmar
twychwstają, z grobów wychodzą, po nocy włóczą się,
straszą, zabijają i innych wiele wyrabiają złości... tych
ma być najwięcej wtenczas, kiedy powietrze panuje".
Autor stwierdza, że „podczas teraźniejszej morowej
zarazy, która na Wołyniu, Podolu i Pokuciu po części
grasowała", ludzie chwycili się guseł, odbywano pro
cesje, trzem osobom głowy ucięto, trzy spalono, zwło
ki z grobów wyciągano, „w piersi koła osikowe, a za
pazury trzaski wbijano, na popiół palono".
22
7
Walkę
z upiorem i przesądem w ogóle wcielił Fr. Bohomolec
do ogólnego programu reformy, występując w „Moni
torze" (pod pseudonimem Staruszkiewicza), gdzie
ironicznie broni rzekomo wiary zabobonnej, bo „od
niepamiętnych wieków prawie artykuł wiary jest
u nas w Polszczę o upiorach". Zabobon ten rozpro
szył ostatecznie ks. Jan Bohomolec, prawdziwy „mal
leus superstitionum".
Nim diabła Bohomolec dał w swojej postaci,
Wieleż książek, powieści o strasznych poczwarach,
O wróżkach, zabobonach, upierach i czarach
Trwożyły nasze ojce.
(Krasicki.
Pochwala wieku,
88—91)
na Rusi, nie masz ich: bo non omnis fert omnia tel-
Ale — „satana passa!" (Carducci).
Znikło to wszystko. Zginął korowód larw i strachów,
dziwów i dziwactw, cudów i cudactw, czasem pięk
nych w swej grozie, czasem groźnych w potworności,
ale zawsze ciekawych, zastanawiających, kryjących
za sobą coś nieskończenie niedocieczonego, mimo
mniej lub więcej udatnych prób wytłumaczenia.
Zdechł smok stugłowy, który zaczął konać w promie
niach wieku oświeconego, a dobijany powoli zdoby
czami nauki padł wreszcie, ogłuszony turkotem ma
szyn, rażony prądem elektrycznym, zatruty skalpe
lem uczonego, wyśmiany przez władców mikro i te
leskopów. Satana passa! Nie ma już diabła — a wła
ściwie wiary w moc jego. Został jeno w starych po
żółkłych księgach, w podaniach, bajkach dla dzieci.
Nie ma czarownic, ucztujących z biesami na Łysej
Górze! Skończyły się tajemnicze schadzki miłosne,
noce szalone, wściekłe igrzyska, rozpustne sabaty,
msze diabelskie i podgwiezdne podróże na miotłach!
Nie ma już alchemików, upartych szaleńców i ma
rzycieli! Nie ma astrologów, wypisujących horoskopy
z konstelacji gwiezdnych! Nikt już nie warzy o nowiu
ziół czarodziejskich i suszonych nietoperzy! Nie sły
chać już zaklęć, zamawiań, odczyniań! Nikt już na
rozstaju nie przywołuje księcia ciemności, nie oddaje
mu duszy, nie podpisuje się krwią z serdecznego pal
ca na cyrografie upstrzonym dziwacznymi znakami!
Nie ma już diabła!
Przyznaję, że w słowach powyższych brzmi pewien
żal — w tonie zaś owych trenów mógłby kto dosły
szeć westchnienie za „starymi dobrymi czasami",
kiedy to czarownice palono; mógłby dosłyszeć jakieś
echo wyznania osiemdziesięcioletniego kata, z któ-
rym rozmawiał w r. 1834, w Kórniku, Tytus hr. Dzia-
łyński: „Jak tu nie żałować, że nie palą czarownic?
A bywało, jak wolnym ogniem począłem skwa
rzyć!..."
22
8
Lecz to oczywiście żal nie tego rodzaju.
Ton jego — to nutka melancholii nad „vanitas vani-
tatum", nad ostateczną marnością marności wierzeń
i wiedzy ludzkiej. Wstrząs obrzydzenia budzi w nas
dzisiaj palenie czarownic, z pobłażliwym uśmiechem
czytamy o fantastycznych wysiłkach alchemików,
argumentami postępu walczymy z przesądem, a prze
cież za lat trzysta potomkowie nasi z takim samym
uśmiechem czytać będą studia i dysertacje współ
czesnych nam uczonych, takim samym wstrząsem bę
dą reagowali na rozmaite bezeceństwa naszego wie
ku, tak samo będą wydobywali z pyłu olbrzymich ar
chiwów dokumenty naszej ciemnoty i zacofania, któ
re obecnie uchodzą za zjawiska całkiem normalne,
ba! stanowiące często przedmiot dumy naszej! Kul
tura! XX wiek! Względność sądu w perspektywie
historycznej — oto właśnie ta vanitas, ta melancho
lia, z jaką mówię o zniknięciu diabła, czarownic
i guseł.
Myślę o diable bardzo często. I chcę uwierzyć, że
„jedna dusza człowiecza przeważy ciebie, czarcie,
i twoje wszytki złości swoją niewinnością, fałsz twój
rozwieje się jako plewa od wiatru, jad twój rozpłynie
się jako śnieg od słońca, zdrada twoja na cię się same
go obróciła. Przeciw tym wszystkim strzałkom czar-
towskim lekarstwo jest, człowieku,
łaska boża, której ty jesteś próżen, boś ją stracił
z swymi towarzyszmi na wieki".
22
9
WYPISY CZARNOKSIĘSKIE
Plik z chomika:
Pripalos
Inne pliki z tego folderu:
Gustaw Pobłocki - Słownik kaszubski z dodatkiem idyotyzmów chełmińskich i kociewskich (1887).djvu
(10437 KB)
Cesare Lombroso - Geniusz i obłąkanie (1887).pdf
(311481 KB)
Czarnowski August - Zielnik lekarski zastosowanie opis botaniczny.pdf
(173104 KB)
Czy Kolonje Polskie zakładać potrzeba i godzi się, oraz gdzie zakładać można (1865).pdf
(6342 KB)
Pisma zbiorowe Józefa Piłsudskiego.rar
(128719 KB)
Inne foldery tego chomika:
1.Polecane książki
2022D Rozwój osobisty
Camera
Dokumenty - docx
DWL ANG książki po angielsku
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin