Stępień Antoni B. - Wstęp do filozofii [Neira] [PL] [.DOC].doc

(3706 KB) Pobierz

Antoni B. Stępień

WSTĘP DO FILOZOFII

Wydanie czwarte rozszerzone

Lublin

Towarzystwo Naukowe

Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego


PRZEDMOWA

Po „wstępy do filozofii" można sięgać z różnych powodów. I bywają roz­maite koncepcje wstępu, wprowadzenia do jakiejś nauki (zwanego też niekiedy z grecka propedeutyką lub elementami). Zasadniczym celem tej publikacji nie jest wyłożenie i rozwijanie określonej doktryny filozoficznej, lecz poinformo­wanie Czytelnika - zwłaszcza tego, który zamierza w sposób systematyczny i pogłębiony studiować nauki filozoficzne i parafilozoficzne - o głównych dzia­łach, istotnych rysach, ważniejszych problemach i kierunkach filozofii. Być może, odegra ona rolę przewodnika dla kandydatów na uniwersyteckie studia w zakresie filozofii, dla samouków podejmujących samodzielną pracę nad przy­swajaniem sobie tej dziedziny wiedzy.

To, co niniejsza książka prezentuje, nie jest oczywiście niczym więcej, jak tylko krokiem w kierunku doskonałego wstępu do filozofii. Doskonałego tzn. takiego, który by jasno, zrozumiale, a zarazem ściśle i dokładnie, bez zbytecz­nych uproszczeń i skrótów, wszechstronnie, z równomiernym uwzględnieniem problematyki (zgodnie z jej merytoryczną wagą) i różnych - przynajmniej zasadniczych - stanowisk i szkół filozoficznych, informował o filozofii i jej działach. Ze względu na różne - nie zawsze od autora zależne - okoliczności niestety nie udało się osiągnąć tej równomierności i wszechstronności... Należa­łoby - w szczególności - rozszerzyć rozdział o współczesnych kierunkach filo­zoficznych (rozdział ten zbyt wybiórczo traktuje swój temat i przez skrótowość jest może miejscami mało informatywny), rozwinąć zagadnienie metod filozo­ficznych. Celowe byłoby również rozbudowanie obu dodatków oraz uzupełnie­nie książki o odpowiedni słownik (słownik taki - w zakresie problematyki związanej z teorią bytu - zawierało Wprowadzenie do metafizyki pióra autora).

Pisząc tekst tego Wstępu do filozofii, korzystałem ze sformułowań występu­jących w moich wcześniejszych publikacjach, a zwłaszcza z fragmentów Wpro­wadzenia do metafizyki.

Składam specjalne podziękowanie Ks. Profesorowi Stanisławowi Kamińskie­mu, który zechciał napisać Dodatek I, zawierający Elementy logiki formalnej.

5


Ich znajomość przyda się kandydatom na studia filozoficzne, przystępującym do egzaminu wstępnego na Wydział Filozofii Chrześcijańskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Dziękuję też ks. S. Kamińskiemu i s. Z. J. Zdybickiej za podjęcie trudu dokładnej lektury i oceny Wstępu.

Mam nadzieję, iż rzeczowa krytyka Czytelników przyczyni się do udoskona­lenia Wstępu do filozofii. Przeto o nią bardzo proszę.


Lublin

sierpień - październik 1974

luty - maj 1975                                                                                                      AUTOR


PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA

Po dziesięciu latach proponuję drugie wydanie Wstępu do filozofii. Utrzyma­no w nim ilość rozdziałów i sposób przedstawiania poruszanych spraw, sposób wymagający od Czytelnika trudu skupionej, nie pośpiesznej lektury. Dodano 4 nowe paragrafy (w obecnej numeracji: 5, 21, 23, 37), poszerzono nieco § 29. Dodano nowe „akapity" i wiele przypisów. Nie zdecydowano się na zasadniczą zmianę struktury ostatniego rozdziału, poprzestając na uzupełnieniu go licznymi informacjami o filozofii współczesnej. Nadal jednak rozdział ten traktuje swój temat zbyt wybiórczo, w pewnych sprawach nader skrótowo i w swej postaci nie zadowala autora książki. Poszerzono i zaktualizowano bibliografię. Rozsze­rzeniu uległy również Elementy logiki formalnej S. Kamińskiego według wska­zówek przekazanych przed śmiercią Autora dr Annie Buczek.

Może warto wyraźnie zaznaczyć, iż prezentowana książka zawiera partie „metaprzedmiotowe" i partie „przedmiotowe". Rozdziały I, II i VIII - przy­najmniej w zamiarze autora - dostarczają informacji niejako pozasystemowych, jakby encyklopedycznych. Nachylenie autorskie sprowadza się do tego, że bar­dziej zwraca się uwagę na koncepcje i stanowiska tomizmu, fenomenologii (w wersji R. Ingardena) i materializmu dialektycznego. Natomiast w pozosta­łych rozdziałach autor nie tylko omawia stan zagadnienia (często jedynie w za­rysie, w głównych zrębach), lecz również proponuje pewne rozwiązania, zajmu­je określone stanowisko; stanowisko to na ogół można scharakteryzować jako tomizm - niekiedy jest to tomizm egzystencjalny, niekiedy fenomenologizujący. Wydaje się, iż udało się nie pomieszać przedstawiania omawianych zagadnień i stanowisk z ich interpretacją i oceną.

Ze względu na porządek merytoryczny nowy paragraf o metodach w filozofii umieszczono w rozdziale I. Z uwagi jednak na trudność tematyki w nim poru­szonej proponowałbym - zwłaszcza Czytelnikowi mniej obytemu w filozofii i metodologii nauk - lekturę tego paragrafu później, szczególnie po zapoznaniu się z pewnymi fragmentami rozdziału III.

7


Niestety w dysponowanym terminie nie udało się sporządzić odpowiedniego słownika, który miał być obszerniejszy od zamieszczonego we Wprowadzeniu do metafizyki.

Pierwsze wydanie Wstępu do filozofii miało następujące recenzje: „Studia Philosophiae Christianae", 1977, 2 (B. Bakies), „Zeszyty Naukowe KUL" 20 (1977), 2 (ks. J. Herbut), „Życie i Myśl", 1977, 4 (T. Żeleźnik), „Ruch Filozoficzny", 1982/83, 1-2 (J. S. Włodowski).

Lublin, maj 1985              AUTOR


PRZEDMOWA DO TRZECIEGO WYDANIA

Trzecie wydanie zawiera kilkadziesiąt - większych lub mniejszych - uzupełnień w tekście i w przypisach, usuwa zauważone błędy drukarskie, rozszerza bibliografię, ponadto wzbogacone jest przez słownik pojęć (opracowany przez Jacka Wojtysiaka) oraz indeks terminów (opracowany przez Annę Stanisławską), co - mam nadzieję - zwiększy walor dydaktyczny niniejszej publikacji; Obojgu dziękuję za podjęcie i wykonanie tej pracy.

Niektórzy Czytelnicy tej książki sądzą, iż Wstęp do filozofii zbyt dużo uwagi poświęca filozofii marksistowskiej, której wkład w podstawową problematykę filozoficzną (w teorii bytu i teorii poznania) - wbrew temu, co głoszą czy głosili jej propagatorzy i zwolennicy - nie jest ani historycznie przełomowy, ani merytorycznie znaczący. Istotnie, filozofia marksistowska (materializm dialektyczny) w znacznym stopniu swoje wpływy zawdzięczała względom poza-merytorycznym, które obecnie straciły na doniosłości. Niemniej dominacja tej orientacji, nie tylko w Polsce i krajach ościennych, lecz również w wielu środowiskach na Zachodzie, była tak długa i wyrazista, iż wpływy jej w mentalności współczesnego człowieka nadal są obecne i szybko chyba nie wygasną. Wobec tego celowe będzie nie rezygnować z obszerniejszych informacji o filozofii marksistowskiej.


Lublin, luty 1992                                                                                                  AUTOR


PRZEDMOWA DO CZWARTEGO WYDANIA

Po wyczerpaniu trzeciego wydania przygotowano następne. Przynosi ono wiele drobnych poprawek i uzupełnień (chodzi głównie o aktualizację nie­których informacji), dwa nowe „akapity" (w p. 30 02 i w p. 31 02), kilkanaście nowych haseł i drobne uzupełnienia w „Słowniku" Jacka Wojtysiaka. Uzupeł­niono „Bibliografię". Wniesiono też poprawki i uzupełnienia do obu indeksów. Raczej powstrzymywano się od nadmiernego rozszerzenia rozmiarów książki oraz zmiany jej pierwotnego charakteru.


Lublin, wrzesień 2001                                                                                                  AUTOR


Rozdział   I

WPROWADZENIE - FILOZOFIA JAKO TYP POZNANIA

§ 1. CZŁOWIEK POZNAJĄCY

1 00. Poznanie jest warunkiem i narzędziem sprawnego działania: czynności ludzkie są nieprzypadkowo skuteczne tylko dzięki od­powiedniemu poznaniu. Poznanie jest warunkiem samookreślenia, względnej autonomii osoby, jest sposobem bytowania: dzięki niemu człowiek przyswaja sobie świat, w którym żyje, rozszerza się o to, co go transcenduje. Potrzeba posiadania ogólnego poglądu na świat, ogólnej wiedzy o świecie, wypływa zarówno z naturalnej ciekawości, jak i z podejmowania narzucających się zagadnień moralnych i praktycznych. Współczesna kultura nie ułatwia właści­wej realizacji tej potrzeby.

1 01. POZNANIE LUDZKIE. - Wśród naszych czynności świadomych są takie, których sens polega na uzyskiwaniu informacji o czymś, na uchwyceniu istnie­nia i własności czegoś. Są to czynności poznawcze i bezpośrednio dana nam jest różnica między nimi a np. pożądaniem, wytwarzaniem, oczekiwaniem, wyobrażeniem sobie czegoś. W poznawaniu jakby wydobywamy coś z mroku, coś odkrywamy, przed nami odsłania się - przynajmniej częściowo - jakiś przedmiot lub sytuacja.

Spośród rozmaitych właściwości naszego poznania wymieńmy tutaj dwie. Poznanie ludzkie jest aspektywne: spostrzeżenia, pojęcia, sądy, rozumowania dotyczą danych przedmiotów z jakiegoś punktu widzenia, ujmują tylko pewne ich strony i przejawy. Osiągnięcie wszechstronnego i pełnego poznania jest raczej czymś wyjątkowym i zachodzić może wobec prostych, wyselekcjonowa­nych lub wręcz skonstruowanych sytuacji. Poznanie ludzkie jest refleksywne: każda nasza czynność poznawcza oraz jej rezultat (wynik) może stać się przed­miotem innej czynności poznawczej (i jej rezultatu).


Zauważamy niekiedy, iż uzyskane na dany temat informacje są ze sobą niezgodne. Te rozbieżności zachodzą między wynikami poznawczymi różnych ludzi (podmiotów poznających), a nawet tego samego człowieka w różnym czasie i odmiennych okolicznościach. Mamy dostateczną podstawę do przypusz­czenia, że przynajmniej niekiedy mylimy się, że ulegamy złudzeniom. Prowadzi to do odróżnienia między poznaniem prawdziwym (tzn. poznaniem, które traf­nie, rzetelnie informuje o swym przedmiocie) i poznaniem fałszywym (tzn. po­znaniem pozornym, poznaniem, które wzięte za prawdę wprowadza nas w błąd). Naturalna ciekawość oraz potrzeby i warunki działania zmuszają człowieka do takiego zorganizowania swego poznawania, ażeby - w miarę możliwości - za­bezpieczyć się od błędu. I w ten sposób podejmuje się trud uprawiania nauki.

1 02. ROLE POZNANIA LUDZKIEGO. - Każdy z nas, ludzi, spełnia różne czyn­ności, podejmuje rozmaite prace, osiąga lub stara się osiągać określone cele. Jest podmiotem działania i poznania. Przy tym zachodzi istotne powiązanie działania z poznaniem: nasze postępowanie czy wytwarzanie nie oparte na orientacji co do przedmiotu, środków, okoliczności tych czynności byłoby czymś nierozum­nym, nieskutecznym, liczącym chyba jedynie na „ślepy traf, na szczególny zbieg przypadków. Zresztą: jakże można chcieć czegoś, o czym się niczego nie wie? To tak (wszystkie porównania kuleją!), jakbyśmy chcieli dojechać gdzieś, nie wiedząc gdzie; wówczas zarówno samo „dojechanie", jak i jego chęć nie miałyby żadnego sensu, byłyby czymś całkowicie nieokreślonym.

Poznanie jest nie tylko środkiem do czegoś, jest też - lub może przede wszystkim - swoistym sposobem bytowania: poznający wykracza poza siebie, jest swoją świadomością przy przedmiocie, uzyskując wiedzę o nim, równocześ­nie niejako przyswaja go sobie i rozszerza się o niego. To poznawcze, świado­mościowe (intencjonalne) przyswajanie (ogarnięcie) czegoś zewnętrznego jest czymś radykalnie odmiennym od przyswajania fizycznego czy organicznego. W ten sposób poznawanie nadaje człowiekowi-podmiotowi poznającemu szcze­gólną pozycję w świecie.

1 03. POZNANIE JAKO CZYNNIK AUTONOMII OSOBY LUDZKIEJ. - Człowiek chce nie tylko sprawnie działać, lecz i wiedzieć, co, jak i dlaczego jest. Czło­wiek poznający nie przestaje jednak być człowiekiem pożądającym, czującym, podlegającym rozmaitym nawykom. Skomplikowane nakładanie się i wzajemne warunkowanie różnych warstw, momentów i aspektów ludzkiego bytu sprawia, że poznanie nasze podlega rozmaitym ukierunkowaniom, naciskom, że działal­ność poznawcza z trudem zachowuje lub wywalcza sobie odpowiednią autono­mię. Zachodzić może niekiedy - zwłaszcza na krótką metę, przy pochopności poczynań, niedokładności rozeznań, w szczególnych warunkach zewnętrznych

14


-              antagonizm między czysto teoretycznym, bezinteresownym poszukiwaniem
prawdy a innymi naszymi potrzebami i dążnościami. Nie wydaje się jednak,
żeby przez dłuższy czas człowiek mógł żyć i działać bez świadomości prawdy,
bez troski o prawdę, w zakłamaniu i fałszu. Zresztą działanie oparte na błęd­nym rozeznaniu w rzeczywistości i w naturze partnerów działania wcześniej czy
później zwróci się przeciwko działającemu i jego poczynaniom.

Nasze postępowanie kieruje się zrazu pewnymi przyzwyczajeniami, nawyka­mi, narzuconymi nam przez sposób i okoliczności wychowania itd.; uznajemy to, co się wokół uznaje, czynimy tak, jak się zwykle czyni. Ale bądź szczegól­nie ważne wydarzenia w naszym życiu (poważna choroba, śmierć kogoś bliskie­go, konieczność dokonania istotnego dla mnie lub kogoś innego wyboru, miłość otwierająca przede mną nowe perspektywy), bądź narastające w nas poczucie krytycyzmu i zainteresowanie teoretyczne każą zastanowić się nad całokształtem naszego życia, nad jego sensem i celem, każą uświadomić sobie przyjmowaną hierarchię wartości i jej podstawy, każą rozważyć sposób istnienia i pozycję człowieka w świecie. Muszę albo potwierdzić, albo zrewidować dotychczasowy pogląd na świat (a może dopiero go uformować), ale już na swój niejako ra­chunek, własnymi siłami poznawczymi. Muszę dokonać pewnych decyzji i wy­borów.

Współczesna kultura bynajmniej nie ułatwia nam odpowiedniej realizacji tego zadania. Rozrost ludzkiej wiedzy i postępująca wciąż specjalizacja zawodo­wa uniemożliwiają jednemu umysłowi całkowite opanowanie chociażby jednego działu wiedzy. Czasy Arystotelesów i Leibnizów, czasy ludzi, o których z du­żym przybliżeniem można powiedzieć, że dysponowali całą ówczesną wiedzą ludzką, bezpowrotnie chyba minęły. Istnieje ogromne spartykularyzowanie świa­domości ludzkiej, ogromne uzależnienie osoby od społeczeństwa we wszystkich prawie jej czynnościach. Samoświadomość i doświadczenie rodzaju ludzkiego

-              w całej swej pełni - nie integruje się, ponieważ nie może się skonkretyzować
w poszczególnych ludzkich umysłach. Specjalizacja i przebywanie w wąskim,
przypadkowym kręgu społecznym (a także unifikująca rola środków masowego
przekazu) powoduje uzależnienie bytu ludzkiego od otoczenia, od innych.
Z drugiej strony podział pracy i ról jest - w skali ludzkiej - warunkiem rozwo­ju. Jak przezwyciężyć tę niezgodność między warunkami pełnej autonomii
osoby a warunkami postępu? Jak w sposób racjonalny i krytyczny, w sposób
godny osoby ludzkiej dokonać uformowania i wyboru światopoglądu, uzyskać
syntetyczny pogląd na świat i swoją w nim pozycję?

Istnieją dwie zasadnicze drogi do uzyskania owego poszukiwanego, synte­tycznego spojrzenia na całość spraw poznawczych i praktycznych, z którymi mamy do czynienia: scjentystyczna i klasycznie filozoficzna. Pierwsza polega na tworzeniu czy układaniu z różnych szczegółów - dostarczanych przez nauki

15


- jakiejś spójnej mozaiki, będącej dla nas mapą całości tego, co jest. Druga polega na zastosowaniu do rozważanej całości takiego ujęcia (aspektu), które jest najbardziej fundamentalne, np. rozważając wszystko w aspekcie egzysten­cjalnym, zajmując się bytem jako bytem. Filozofia jest terenem poszukiwania i wartościowania tego rodzaju syntez. Propozycje syntez światopoglądowych płynąć mogą nie tylko ze strony filozofii czy filozoficznie traktowanych nauk szczegółowych, lecz również ze strony religii lub ideologii społeczno-poli­tycznych.

Niestety - wobec wspomnianej partykularyzacji świadomości ludzkiej, wą­skiej specjalizacji naszych umysłów - trudno żądać (od siebie i innych) kompe­tencji w rozmaitych dziedzinach wiedzy, w naukowym uprawianiu filozofii, w krytycznym osądzie różnych propozycji religijnych i ideologicznych. Wyjść z tej sytuacji - wydaje się - można podobnie, jak i w innych dziedzinach kul­tury i życia społecznego.

Społeczeństwo ludzkie - o ile jest współżyjącą i współpracującą grupą osób (a więc jestestw poznających, samookreślających się, których bytu nie można sprowadzić do roli egzemplarza gatunku czy jednostki w zbiorze) -potrzebuje kompetentnych badaczy, bezkompromisowo poszukujących prawdy, wyspecjalizowanych w spełnianiu warunków uzyskiwania obiektywnego, rzetel­nego poznania. Społeczeństwo musi zatroszczyć się o ich wychowanie i wy­kształcenie. Następnie musi partycypować w wiedzy i umiejętnościach naukow­ca i filozofa, musi z nich korzystać tak, jak korzysta z wiedzy i umiejętności lekarza, ekonomisty, rzemieślnika. Jednakże udostępnienie wiedzy - w szcze­gólności filozoficznej - może być potraktowane rozmaicie, niekiedy wręcz szkodliwie. Jeśli mamy do czynienia z apologetyką lub propagandą z góry przy­jętych czy głoszonych przez popularyzatorów poglądów, selekcjonując pod tym kątem podawany materiał, wtedy odbiorcy nie partycypują w wiedzy kompetent­nych, lecz jeszcze bardziej uzależniają się od innych. Stąd sprawa popularyzacji wiedzy nie jest sprawą społecznie błahą, drugorzędną.

§ 2. POZNANIE NAUKOWE

2 00. Rozbieżności wśród rezultatów naszych poznań prowadzą do rozróżnienia między tym, co wiemy, a tym, co nam się wydaje, i do sformułowania koncepcji poznania naukowego.

16


2 01. POZNANIE NAUKOWE A POZNANIE POTOCZNE. - Poznanie naukowe jest kontynuacją, a zarazem pod wieloma względami wprost zaprzeczeniem poznania potocznego, jakie zdobywamy i jakim posługujemy się w codziennym życiu. Poznanie potoczne służy często, jeśli nie przede wszystkim, celom praktycznym - poznanie naukowe w zasadzie ma cel teoretyczny: uzyskanie uporządkowanej wiedzy o pewnej dziedzinie. Poznanie potoczne jest zlepkiem rozmaitych ujęć i punktów widzenia, jest zbitką aspektów, w której akcentowane są te czy inne aspekty w zależności od potrzeb i okoliczności - poznanie naukowe dotyczy określonego przedmiotu rozważanego w jakimś aspekcie. W poznaniu potocz­nym dochodzą do głosu motywy i czynniki pozapoznawcze - poznanie naukowe świadomie i systematycznie je eliminuje, ponieważ emocje, upodobania czy pragnienia jako takie nie pełnią funkcji poznawczych, a mogą łatwo zniekształ­cić przebieg poznawania (mogą one natomiast być zewnętrzną „siłą napędową" podejmowanych badań). Na terenie poznania potocznego zasadniczo uprawniony jest do zabierania głosu każdy normalny, dorosły człowiek - poznanie naukowe wymaga od podmiotu poznającego kompetencji, którą uzyskuje się przechodząc odpowiedni trening.

Nie są to zapewne wszystkie różnice. Zresztą nie od razu wiedza ludzka w danej dziedzinie staje się naukowa, nie od razu osiąga samoświadomość swe­go charakteru. Nie od razu też wiadomo, na czym ma polegać kompetencja czy prowadzący do niej trening. W wyniku rozwoju poznania naukowego stało się jasne, że sposoby uprawiania danej wiedzy muszą być proporcjonalne do jej przedmiotu (i celu badań) i odpowiednio zróżnicowane. Wyłoniła się potrzeba specjalizacji metod i treningu. Poznanie naukowe stało się zespołem czy zbio­rem (mniej lub bardziej powiązanych) poszczególnych nauk.

2 02. OKREŚLENIE NAUKI. - W miarę rozwoju i zróżnicowania się nauki, jak i rozwoju rozważań o naukach (czyli metanauk) - dziś mówi się o okresie rewolucji naukowo-technicznej - trudniejszą rzeczą staje się uzgodnienie poglą­dów na istotę nauki w ogóle1. Oto krótkie przedstawienie dyskusji na ten te­mat: „Co jest wspólną cechą nauki? Że jej twierdzenia są prawdziwe, powiadali jedni; że są uważane za prawdziwe, mówili inni; a jeszcze inni, że są inter-subiektywne i sprawdzalne; że powszechnie uznawane; że nowe; że wolne od ocen; że usystematyzowane; że zaspokajające potrzeby umysłowe; a jeszcze inni

1 Zob. S. K a m i ń s k i, Pojęcie nauki i klasyfikacja nauk, 19813 (tam obszerna literatura). Uwaga: Dokładniejszy opis cytowanych pozycji w Bibliografii (w przypisach podajemy miejsce wydania tylko przy książkach nie wymienionych w Bibliografii). Skróty tytułów niektórych czaso­pism: RF = „Roczniki Filozoficzne" (KUL), ZN KUL = „Zeszyty Naukowe Katolickiego Uniwer­...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin