Mary Berg Dziennik z getta warszawskiego.pdf

(760 KB) Pobierz
MARY BERG
MARY BERG
DZIENNIK Z GETTA WARSZAWSKIEGO
przełożyła Maria Salapska
Czytelnik Warszawa 1983
Przekład z oryginału: „Warsaw Ghetto. A Diary by Mary Berg", edited by S. L. Shneiderman,
New York 1945
© Copyright for the Polish edition by S.W. „Czytelnik'*, Warszawa 1983
Opracowanie graficzne: Jan Bokiewicz
ISBN 83-07-01043-8
Wstęp
Dziennik Mary Berg, pierwszy autentyczny dokument z dziejów warszawskiego getta, został
opublikowany w języku angielskim przez L. B. Fishera w Nowym Jorku, w kwietniu 1945
roku, i przyjęty przez amerykańskich czytelników jako świadectwo masowych mordów
dokonywanych przez Niemców na Żydach w Polsce. Świadectwo wystawione przez
naocznego świadka.
W licznych recenzjach, jakie ukazały się w amerykańskiej prasie, wielokrotnie podkreślano
talent i niezwykły zmysł obserwacyjny młodej kobiety, która potrafiła w tak przekonywający
sposób przedstawić tragiczny obraz walki, oporu i śmierci Żydów w Polsce okupowanej przez
nazistów. Wkrótce jej dziennik ukazał się również w języku francuskim, włoskim, duńskim,
hiszpańskim, portugalskim i hebrajskim. Przekłady drukowano także w odcinkach w
codziennej prasie na całym świecie.
Do dziś książka ta uważana jest za jeden z najważniejszych dokumentów opisujących
codzienne życie warszawskiego getta, a także bierny opór przejawiający się w działalności
rozmaitych nielegalnych organizacji kulturalnych i socjalnych oraz w przygotowaniach do
walki zbrojnej. Niewątpliwie jest to książka wyjątkowa, jeśli chodzi o przedstawienie
wysiłków młodych ludzi, ich życia pośród narastającego głodu i zagrażającej zewsząd
śmierci.
Jako młoda dziewczyna, Mary Berg (Miriara Wattenberg), córka znanego łódzkiego
antykwariusza dziei sztuki, wykazywała uzdolnienia plastyczne i literackie. Gdy wojska nie-
9
mieckie napadły na Polskę, miała piętnaście lat. Wraz z rodziną przebywała na wakacjach w
Ciechocinku. Jak przyznaje, zaczęła prowadzić dziennik pod wpływem chwilowego impulsu,
poczynając od 1 sierpnia 1939 roku.
Wattenbergowie niezwłocznie wrócili do Łodzi, która wkrótce została przyłączona do
Rzeszy. Dzięki temu, że matka Mary była obywatelką amerykańską, cała rodzina korzystała z
pewnych przywilejów, jakie naziści stosowali wobec osób posiadających obywatelstwo
któregoś z neutralnych krajów, a mieszkających w Polsce. Gdy Niemcy skonfiskowali
należące do Wattenbergów dzieła sztuki i zarekwirowali ich obszerne mieszkanie w Łodzi,
rodzina przeniosła się do Warszawy w nadziei, że tu będzie ją chronić amerykański konsul.
Nadzieja ta okazała się jednak iluzją, bowiem wraz z innymi Żydami mieszkającymi w
Warszawie Wattenbergowie zostali zamknięci za ogrodzeniem z kolczastego drutu, jakie
otaczało nowo utworzone getto.
Przez trzy lata Wattenbergowie żyli w piekle getta, choć od początku należeli do małej grupki
uprzywilejowanych pośród prawie 600 000 Żydów stłoczonych w getcie, którego
powierzchnia była stale zmniejszana przez władze niemieckie.
W getcie Mary szybko przyłączyła się do aktywnej żydowskiej młodzieży, która nie chciała
poddać się rozpaczy. Brała udział w nielegalnej działalności gminy, pracowała w rozmaitych
organizacjach samopomocy, uczęszczała na kursy grafiki i architektury, gdzie zyskała
uznanie za swoje projekty. Śpiewała nawet w młodzieżowym kółku teatralnym pod nazwą
Łódzki Zespół Artystyczny, symbolicznie określanym skrótem ŁZA — jakże wymownym w
języku polskim.
19 czerwca 1942 roku Mary została wraz z rodziną internowana na Pawiaku, gdzie znalazło
się również kilkudziesięciu obywateli innych państw — Żydów i nie-Żydów. Działo się to w
przededniu masowej deporatcji Żydów z getta do Treblinki, bowiem naziści chcieli
odizolować i wykluczyć z deportacji cudzoziemców — głównie Brytyjczyków i Amerykanów
— których mieli zamiar wymienić na znaczniejszych spośród nazistów uwięzionych przez
aliantów.
6
Podczas sześciu miesięcy, jakie Mary Berg spędziła na Pawiaku, robiła w swoim dzienniku
zapiski dotyczące tragedii rozgrywających się za murami więzienia, na ulicach, a także
spisywała relacje żydowskich i polskich więźniów przywożonych na Pawiak z getta i ze
strony „aryjskiej". Z okien więzienia obserwowała masowe egzekucje i deportacje, w tym
likwidację Domu Sierot Janusza Korczaka, który znajdował się na Dzielnej, naprzeciw
więzienia. Mary zapisała wieści, jakie do niej dotarły, tzn., że dr Korczak wraz z dziećmi
został wyprowadzony na cmentarz na Gęsiej, gdzie wszystkich zastrzelono na miejscu. Z
późniejszych relacji wynika jednak, że Korczak z dziećmi zginął w Treblince.
17 stycznia 1943 roku wysłano z Pawiaka pierwszy transport internowanych cudzoziemców.
Odbyło się to tuż przed intensyfikacją masowych deportacji z getta, wobec których podjęte
zostały pierwsze próby zbrojnego oporu przez ŻOB — Żydowską Organizację Bojową. W
tym pierwszym transporcie znalazła się Mary Berg, jej rodzice i młodsza siostra. Po
wyczerpującej podróży przez Niemcy i Francję przybyli do Vittel. (W tym samym Vittel w
jakiś czas później został internowany znany poeta piszący w języku hebrajskim i jidysz —
Icchak Kacenelson — którego później deportowano z Vit-tel do obozu śmierci w Polsce.)
14 marca 1944 roku rodzina Wattenbergów przybyła do Nowego Jorku na szwedzkim statku
s/s „Gripsholm". Byłem w tłumie reporterów, którzy czekali na przybycie z okupowanej przez
nazistów Europy pierwszego transportu obywateli amerykańskich wymienionych za
niemieckich jeńców. Podczas mego spotkania z Wattenbergami dziewiętnastoletnia Mary
powiedziała mi, że udało się jej wywieźć dwanaście małych notesików z zapiskami w języku
polskim, które robiła podczas pobytu w warszawskim getcie. A więc notatki te były
pierwszym autentycznym źródłem informacji o okupacji niemieckiej w Polsce w ogóle, a
szczególnie o getcie w Warszawie.
Ze zgrozą odczytywałem drobniutkie literki na gęsto zapisanych stronach notesów. Z
obawy, że notatki mogłyby
mieckie napadły na Polskę, miała piętnaście lat. Wraz z rodziną przebywała na wakacjach w
Ciechocinku. Jak przyznaje, zaczęła prowadzić dziennik pod wpływem chwilowego impulsu,
poczynając od 1 sierpnia 1939 roku.
Wattenbergowie niezwłocznie wrócili do Łodzi, która wkrótce została przyłączona do
Rzeszy. Dzięki temu, że matka Mary była obywatelką amerykańską, cała rodzina korzystała z
pewnych przywilejów, jakie naziści stosowali wobec osób posiadających obywatelstwo
któregoś z neutralnych krajów, a mieszkających w Polsce. Gdy Niemcy skonfiskowali
należące do Wattenbergów dzieła sztuki i zarekwirowali ich obszerne mieszkanie w Łodzi,
rodzina przeniosła się do Warszawy w nadziei, że tu będzie ją chronić amerykański konsul.
Nadzieja ta okazała się jednak iluzją, bowiem wraz z innymi Żydami mieszkającymi w
Warszawie Wattenbergowie zostali zamknięci za ogrodzeniem z kolczastego drutu, jakie
otaczało nowo utworzone getto.
Przez trzy lata Wattenbergowie żyli w piekle getta, choć od początku należeli do małej grupki
uprzywilejowanych pośród prawie 600 000 Żydów stłoczonych w getcie, którego
powierzchnia była stale zmniejszana przez władze niemieckie.
W getcie Mary szybko przyłączyła się do aktywnej żydowskiej młodzieży, która nie chciała
poddać się rozpaczy. Brała udział w nielegalnej działalności gminy, pracowała w rozmaitych
organizacjach samopomocy, uczęszczała na kursy grafiki i architektury, gdzie zyskała
uznanie za swoje projekty. Śpiewała nawet w młodzieżowym kółku teatralnym pod nazwą
Łódzki Zespół Artystyczny, symbolicznie określanym skrótem ŁZA — jakże wymownym w
języku polskim.
19 czerwca 1942 roku Mary została wraz z rodziną internowana na Pawiaku, gdzie znalazło
się również kilkudziesięciu obywateli innych państw — Żydów i nie-Żydów. Działo się to w
przededniu masowej deporatcji Żydów z getta do Treblinki, bowiem naziści chcieli
odizolować i wykluczyć z deportacji cudzoziemców — głównie Brytyjczyków i Amerykanów
— których mieli zamiar wymienić na znaczniejszych spośród nazistów uwięzionych przez
aliantów.
Podczas sześciu miesięcy, jakie Mary Berg spędziła na Pawiaku, robiła w swoim dzienniku
zapiski dotyczące tragedii rozgrywających się za murami więzienia, na ulicach, a także
spisywała relacje żydowskich i polskich więźniów przywożonych na Pawiak z getta i ze
strony „aryjskiej". Z okien więzienia obserwowała masowe egzekucje i deportacje, w tym
likwidację Domu Sierot Janusza Korczaka, który znajdował się na Dzielnej, naprzeciw
więzienia. Mary zapisała wieści, jakie do niej dotarły, tzn., że dr Korczak wraz z dziećmi
został wyprowadzony na cmentarz na Gęsiej, gdzie wszystkich zastrzelono na miejscu. Z
późniejszych relacji wynika jednak, że Korczak z dziećmi zginął w Treblince.
17 stycznia 1943 roku wysłano z Pawiaka pierwszy transport internowanych cudzoziemców.
Odbyło się to tuż przed intensyfikacją masowych deportacji z getta, wobec których podjęte
zostały pierwsze próby zbrojnego oporu przez ŻOB — Żydowską Organizację Bojową. W
tym pierwszym transporcie znalazła się Mary Berg, jej rodzice i młodsza siostra. Po
wyczerpującej podróży przez Niemcy i Francję przybyli do Vittel. (W tym samym Vittel w
jakiś czas później został internowany znany poeta piszący w języku hebrajskim i jidysz —
Icchak Kacenelson — którego później deportowano z Vit-tel do obozu śmierci w Polsce.)
14 marca 1944 roku rodzina Wattenbergów przybyła do Nowego Jorku na szwedzkim statku
s/s „Gripsholm". Byłem w tłumie reporterów, którzy czekali na przybycie z okupowanej przez
nazistów Europy pierwszego transportu obywateli amerykańskich wymienionych za
niemieckich jeńców. Podczas mego spotkania z Wattenbergami dziewiętnastoletnia Mary
powiedziała mi, że udało się jej wywieźć dwanaście małych notesików z zapiskami w języku
polskim, które robiła podczas pobytu w warszawskim getcie. A więc notatki te były
pierwszym autentycznym źródłem informacji o okupacji niemieckiej w Polsce w ogóle, a
szczególnie o getcie w Warszawie.
Ze zgrozą odczytywałem drobniutkie literki na gęsto zapisanych stronach notesów. Z
obawy, że notatki mogłyby
wpaść w ręce nazistów, Mary pisała je skrótowo, używając jedynie inicjałów ludzi, o których
wspominała. Nigdy nie używała słowa „naziści". Zamiast tego pisała: „oni".
Podobną metodę stosowali i inni autorzy pamiętników, którzy swoje zagadkowe zapiski mieli
zamiar rozszyfrować i uzupełnić później, o ile przetrwają nazistowską masakrę. Tę samą
metodę zastosował dr Emanuel Ringelblum, wspaniały kronikarz warszawskiego getta, a
także hebrajski pisarz i nauczyciel Chaim Aron Kapłan oraz tragiczny przewodniczący Ju-
denratu Adam Czerniakow. Jednak ci trzej kronikarze warszawskiego getta zginęli, dlatego
rozszyfrowaniem ich notatek i zawartych w nich aluzji musiał się zająć kto inny.
Mary Berg miała szczęście uratować się, mogła więc sama uzupełnić swoją pracę. Pod tym
względem jej dziennik jest najautentyczniejszym dokumentem, jakim dysponujemy,
dotyczącym życia, oporu i śmierci Żydów w warszawskim getcie pod nazistowskim uciskiem.
Przygotowując do druku te wstrząsające notatki, poprosiłem Mary Berg o wyjaśnienie
niektórych faktów i sytuacji, które bez komentarza byłyby niezrozumiałą zagadką dla
czytelników w Ameryce i innych krajach. Inicjały osób, o których wiadomo było, że zginęły,
zostały zastąpione imionami i nazwiskami w pełnym brzmieniu. Natomiast inicjały osób,
których los był wtedy (pod koniec 1944 roku) niepewny — pozostawiono bez zmian.
19 kwietnia 1944 roku, w pierwszą rocznicę powstania w warszawskim getcie, w miesiąc
zaledwie po przybyciu do Nowego Jorku, Mary Berg maszerowała na czele masowej
demonstracji 35 000 polskich Żydów, zorganizowanej dla uczczenia pamięci bohaterów i
ofiar tego powstania oraz żądającej od rządów alianckich, by przerwały zmowę milczenia
wobec zbrodni popełnianych przez nazistów przeciw europejskim Żydom.
W przedmowie do książki, która została opublikowana wiosną 1945 roku, napisałem:
„Miejmy nadzieję, że w przyszłości zostaną odnalezione kroniki ukryte przez autorów w
ruinach warszawskiego get-
8
ta. Być może, odnajdą się jeszcze inne osoby, które przeżyły, aby dać dodatkowe świadectwo
tego heroicznego epizodu wojny — heroicznego nie tylko ze względu na śmierć tak wielu
ofiar, ale dla ich niezłomnej woli zachowania godności w tak upokarzających warunkach".
W wrześniu 1946 roku odnaleziono w ruinach warszawskiego getta pierwszą część Archiwum
Ringelbluma. Notatki Rin-gelbluma stanowiły potwierdzenie wszystkich faktów podanych w
dzienniku Mary Berg, a nawet jej oceny najważniejszych osobistości getta z
przewodniczącym Adamem Czernia-kowem włącznie. W cztery lata później, w grudniu 1950
roku, w tym samym rejonie ruin odnaleziono drugą część Archiwum z obszerną
dokumentacją zawierającą dzienniki i utwory poetów i pisarzy, którzy zginęli w getcie —
unikalną w historii antynazistowskiego oporu w Europie.
Dziennik Mary Berg zawiera jednak szczegóły i obserwacje, jakich nie ma ani w zbiorach
Emanuela Ringelbluma, ani też w dziennikach i pamiętnikach odkrytych później. Autorzy —
zarówno ci, którzy zginęli, jak i ci, którzy przetrwali — opisywali w nich własne, osobiste
przeżycia bądź też koncentrowali się na działalności partii czy ruchów, do których należeli.
Mary Berg miała tę przewagę, że była out-siderem (a w dodatku młodą kobietą), która mogła
poruszać się po getcie o wiele swobodniej niż inni dzięki amerykańskiej chorągiewce
przypiętej do ubrania.
Wśród jej przyjaciół byli zbuntowani synowie urzędników Judenratu, a nawet członków
osławionej „Trzynastki", która pozwoliła sobie na kolaborację z gestapo. Jeden z tych
przyjaciół, wstydząc się ojca, na którym podziemie wykonało wyrok, popełnił samobójstwo.
Mary miała także bliskich znajomych, którzy dzięki pomocy wpływowych rodziców mogli
wstąpić do żydowskiej policji z zamiarem unieszkodliwienia destruktywnych elementów w
tzw. Jiidischer Ordnungs-dienst. Kilku z nich przyłączyło się później do podziemnej
Żydowskiej Organizacji Bojowej.
Odczuwając przemożną chęć zobaczenia wszystkiego, co się da, Mary odwiedzała także
neofitów, wśród nich znanych
9
f-I
pisarzy i aktorów, którzy skupili się wokół jedynego kościoła katolickiego funkcjonującego
na terenie getta. Słowem: miała okazją — a także wolę być wszędzie, słyszeć, widzieć i
zapisywać wszystko.
W ciągu 37 lat, jakie upłynęły od momentu pierwszego wydania dziennika Mary Berg,
narosła ogromna literatura dotycząca zagłady polskich Żydów, a przede wszystkim
warszawskiego getta, i heroicznego powstania w kwietniu 1943 roku. Wartościowe
zespołowe studia w tej dziedzinie zostały przeprowadzone przez naukowców w Żydowskim
Instytucie Historycznym w Warszawie i przez historyków z Yad Va-shem w Jerozolimie.
Oparli oni swoje badania o bogate materiały kroniki Ringelbluma.
Jednostronne i kontrowersyjne są natomiast prace licznych socjologów i historyków
amerykańskich, którzy, nie mając dostępu do istotnych dokumentów w języku polskim i
jidysz, opierali się wyłącznie na źródłach niemieckich bądź wiadomościach z drugiej i trzeciej
ręki. Niektórzy, jak Raoul Hil-berg, Bruno Bettelheim i Hannah Arendt, lansowali obrzydliwą
teorię, jakoby Żydzi w polskich gettach „szli jak barany na rzeź".
Dziennik Mary Berg jest udokumentowanym zaprzeczeniem tej potwarzy. Z zadziwiającą
intuicją podkreśliła ona fakt, że przynależność do podziemnej struktury narodowej i
kulturowej, której działalność podnosiła morale i chroniła godność umęczonych Żydów, była
nie mniej bohaterską formą oporu niż walka zbrojna. Opisała poświęcenie młodych mężczyzn
i kobiet, którzy wsiadali do przerażających wagonów na Um-schlagplatz, aby pozostać ze
swymi rodzicami, choć wiedzieli, że idą na śmierć. Podoby pogląd na bohaterstwo Żydów w
warszawskim getcie wyraził ostatni z komendantów powstania, któremu udało się uratować
— Marek Edelman, dziś wybitny kardiolog mieszkający w Polsce.
Dziennik Mary Berg może więc być traktowany jako najbardziej autentyczny dokument
naocznego świadka, spisany na gorąco. Wiele zapisów tej książki demaskuje fałszerstwa i
uproszczenia popełniane rozmyślnie (bądź w wyniku igno-
10
rancji) w późniejszych wspomnieniach, a szczególnie w powieściach i filmach
produkowanych zdecydowanie w celu osiągnięcia sukcesu kasowego.
Pod datą 27 maja 1942 roku Mary Berg zanotowała, że polski policjant odmówił
przeprowadzenia egzekucji na 110 Żydach, jaką zarządzili Niemcy w więzieniu na Gęsiej.
Ludzie ci zostali złapani podczas próby ucieczki z getta na stronę „aryjską". Fakt ten w
oczywisty sposób neguje autentyczność sceny z telewizyjnego filmu „Holocaust", w której
pokazani zostali polscy policjanci mordujący Żydów. Nic takiego nigdy nie miało miejsca w
warszawskim getcie.
Dziennik Mary Berg stanowi także wyważony dokument świadczący o stosunku polskiej
ludności do prześladowanych Żydów. Opisywane przez nią poświęcenie niektórych Polaków,
z jakim nieśli pomoc Żydom, jak również zdrady i okrucieństwo okazywane przez innych —
stanowi potwierdzenie analizy dra Ringelbluma zawartej w jego obszernej pracy „Stosunki
polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej". Esej ten pisał Ringelblum w swojej
kryjówce po stronie „aryjskiej", na krótko przed wywiezieniem go przez nazistów na Pawiak i
rozstrzelaniem. Jednocześnie została zastrzelona rodzina Marczaków i Mieczysław Wolski —
jego dobroczyńcy, którzy za swą humanitarność zapłacili życiem.
Kiedy dziennik Mary Berg trafił do drukarni, w Stanach Zjednoczonych przebywał akurat
wielki polski poeta, Julian Tuwim, szykujący się do powrotu do Polski, Udostępniliśmy mu
tekst, po przeczytaniu którego Tuwim napisał do mnie list datowany 5 stycznia 1945 roku:
„Pamiętnik Mary Berg jest dla nas, ludzi z Warszawy, Baedeckerem po naszem
nieszczęściu. Czytając wspomnienia tej młodej dziewczyny, myślami chodzimy po
znajomych ulicach, widzimy domy i ludzi, których dobrześmy znali — wszystko tam jest
prawdziwe i autentyczne. Podróż wyobraźni w tragedię getta nie jest podróżą wesołą. Ale kto
ma zamiar ją odbyć, ten nie obejdzie się bez tego przewodnika."
S. L. Shneiderman
Rozdział I OBLĘŻENIE WARSZAWY
10 października 1939
Dziś skończyłam piętnaście lat. Czuję się bardzo stara i samotna, choć moja rodzina robiła
wszystko, by dzień ten był prawdziwie świąteczny. Upiekli nawet tort makaronikowy na moją
cześć, co jest teraz wielkim luksusem. Mój ojciec zaryzykował wyjście na ulicę i wrócił z
bukiecikiem alpejskich fiołków. Kiedy je zobaczyłam, nie mogłam powstrzymać się od
płaczu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin