J. F. Kennedy - pieniądze i śmierć.rtf

(8 KB) Pobierz

J. F. Kennedy - pieniądze i śmierć.

 

Lichwa, gdy raz dostanie się do władzy, każdy Naród zrujnuje i doprowadzi do upadku. Nie warto mówić o suwerenności Parlamentu i demokracji dopóki rząd nie odzyska władzy emisji pieniądza i kredytu, i dopóki nie uzna się, ze jest to jego podstawowa i nienaruszalna powinność.
William Lyon Mackenzie King (1935) – kanadyjski premier.

 

 

John Fitzgerald Kennedy był najmłodszym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Był także najmłodszym z nich wszystkich, kiedy umierał.

Urodził się w Brookline, Massachusetts, 9 maja 1917 roku w zamożnej rodzinie. W 1940 r. ukończył studia na prestiżowym Uniwersytecie w Harvard i od razu zaciągnął się do marynarki wojennej. W 1943 roku, łódź patrolowo – torpedowa (PT-109), którą dowodził, została staranowana przez japoński niszczyciel. Pomimo ciężkich ran, Kennedy do końca komenderował rozbitkami aż do czasu, kiedy zostali uratowani przez okręt Stanów Zjednoczonych.

Po powrocie z wojny, z ramienia partii Demokratów, rozpoczął karierę jako zawodowy polityk. W 1961 roku, po publicznych debatach z Richardem Nixonem, które śledziła cała Ameryka, został wybrany trzydziestym piątym prezydentem Stanów Zjednoczonych. To właśnie z jego inauguracyjnego przemówienia pochodzą słynne już słowa: „Nie pytaj, co kraj może dla ciebie zrobić. Pytaj, co Ty możesz zrobić dla kraju”.

Wkrótce po objęciu urzędu, Kennedy został zmuszony do podejmowania trudnych decyzji, od których zależał nie tylko los Stanów Zjednoczonych ale także i los całego świata. 13 sierpnia 1961 roku Sowieci ukończyli budowę muru berlińskiego. W odpowiedzi, prezydent Kennedy podwoił amerykański garnizon w Berlinie Zachodnim oraz zapowiedział znaczne powiększenie budżetu obronnego Stanów Zjednoczonych. To, jak się wydaje, do pewnego stopnia złagodziło sowiecki despotyzm w rejonie Europy Środkowej. Niemniej nie trwało długo, kiedy Moskwie zachciało się nowych awantur, tym razem w postaci szmuglowania na Kubę rakiet nuklearnych średniego zasięgu. W październiku 1962 roku cały świat wstrzymał oddech, kiedy z Białego Domu w Waszyngtonie wyszło ultimatum: „radzieckie okręty zawrócą z powrotem do ZSRR albo lotnictwo bojowe Stanów Zjednoczonych je zatopi”. Po pełnych napięcia kilkunastu godzinach, Moskwa zdecydowała zastosować się do rady prezydenta USA i zawróciła transport broni nuklearnej, w związku z czym cały świat znowu odetchnął z ulgą. Tyle tylko, że jak pamiętam, potem przez kilka lat jedliśmy sól z wielkiego worka, który mama kupiła na wypadek wojny.

Natomiast wracając do głównego tematu dzisiejszego felietonu, to w listopadzie 1963 roku J. F. Kennedy odwiedził Dallas, w Teksasie, w ramach nadchodzących wyborów prezydenckich, które miały odbyć się następnego roku. Około 12:30, na placu Dealey został śmiertelnie postrzelony. Zmarł 24 minuty później. Sylwetka prezydenta nie byłaby pełna, gdyby nie wspomnieć o książce, którą napisał w 1957 roku: „Postacie odwagi” (Profiles in Courage) W tej pozycji, J. F. Kennedy opisuje dzieje ośmiu senatorów amerykańskich, którzy w imię prawdy i sprawiedliwości ryzykowali nie tylko swe kariery ale także i same egzystencje.

Wszystkie te dane są powszechnie znane, jako, że pisano na ten temat wiele a dyskutowano w niemalże każdym kraju na kuli ziemskiej nawet więcej. Natomiast mniej znanym wydarzeniem z życia i działalności byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych był fakt podpisania przez niego 4 lipca 1963 roku „Specjalnego rozporządzenia” (Executive Order) numer 11110.

Treścią i zamiarem tego zarządzenia było przywrócenie prawa do emisji dolara amerykańskiego dla rządu Stanów Zjednoczonych. Jak zapewne PT. szanowni czytelnicy „Akcentu Polskiego” wiedzą (pisałem o tym w felietonie „Globalny Pacht”) pieniądze w USA są drukowane przez prywatną organizację, znaną pod nazwą „Federalny Bank Rezerw”. Jakie to ma czy też może jeszcze mieć konsekwencje dla całego amerykańskiego społeczeństwa – nie muszę chyba przypominać. Wystarczy tylko pomyśleć, że na przykład pieniądze potrzebne do kolejnej agresji międzynarodowej trzeba pożyczać od prywatnych właścicieli mennicy. Stąd zresztą tyle tych agresji, szczególnie w ostatnim stuleciu, wszak za każdą z nich stały w cieniu finansowe korporacje, wyławiające z rzeki krwi i łez tryliony dolarów, funtów, franków i dziesiątki innych walut. Natomiast rozporządzenie 11110 z dnia na dzień odbierało prawo do emisji pieniędzy przez prywatną organizację i, zgodnie zresztą z konstytucją Stanów Zjednoczonych”, przekazywało to prawo rządowi. Od tej pory dolar amerykański miał być oparty na srebrze i wolny od długu – to znaczy, że każdy cent miał mieć pokrycie w tym metalu, którego zasoby znajdowały się w skarbcu USA. (Dolary Federalnego Banku nie maja w ogóle pokrycia) W rezultacie, ponad 4 miliardy dolarów zostało wprowadzonych w obieg, w dwu i pięciodolarowych banknotach. Bilety dziesięcio – i dwudziestodolarowe były już wydrukowane ale nigdy nie weszły w obieg – śmierć dosięgła prezydenta J. F. Kennedy wcześniej.

Porównując banknoty z napisem „Federal Reseve Note” oraz „United States Note” na pierwszy rzut oka nie widać większych różnic. Tyle tylko, że Federalne banknoty mają zieloną pieczęć i numer seryjny a te wydane przez rząd Stanów Zjednoczonych – czerwone.

Momentalnie, po śmierci prezydenta, nowe banknoty zaczęto wycofywać z obiegu i dziś mają je już tylko kolekcjonerzy.

Tak więc istotą rozporządzenia 11110 było zatrzymanie gwałtownie narastającego długu narodowego Stanów Zjednoczonych. Rzecz w tym, że Federalny Bank Rezerw jest w stanie wydrukować każdą ilość pieniędzy bowiem cały koszt przedsięwzięcia to papier i farba drukarska. Niemniej, na przykład na potrzeby wojny z Irakiem, pieniądze te są pożyczane rządowi Stanów Zjednoczonych na odpowiedni procent. I właśnie spłaty tych procentów osiągnęły obecnie tryliony dolarów. Ponoć nikt już nie wie, ile tak naprawdę Ameryka jest winna Bankowi Federalnemu bowiem nikt nie ma odwagi pytać. Mowa jest o trylionach dolarów i miliardach dziennych spłat, które są tylko procentami od procentów. Doszło już bowiem do tego, że Ameryka zaciąga pożyczki żeby spłacać odsetki od procentów. Tyle tylko, że pożyczki i spłaty wciąż są dokonywane w jednym i tym samym miejscu.

Jeśli dodać do tego, że „główny księgowy” ministerstwa skarbu w 1963 roku (comptroller), zresztą osobiście nominowany przez J. F. Kennedy – James J. Saxon, prowadził politykę osłabiającą wpływy Banku Federalnego (głównie poprzez faworyzowanie banków nie zrzeszonych w FRB) obraz śmierci prezydenta staje się coraz bardziej klarowny.

I ciekawa rzecz, Specjalne Rozporządzenie numer 11110 obowiązuje do dnia dzisiejszego. Tyle tylko, że każdy następny prezydent Stanów Zjednoczonych, poczynając od Lyndona Johnson, po prostu je ignoruje, i dalej zaciąga pożyczki z Banku Federalnego żeby spłacać odsetki. No, ale jak mawiał pewien ojciec, kiedy dzieci zanudzały go o kieszonkowe: „pieniądze nie liście i nie chcą rosnąć na drzewach”. I dlatego ci obywatele Stanów Zjednoczonych, którym się zdaje, że płacąc podatki budują świetlaną przyszłość swego kraju, są w grubym błędzie. To znaczy budują świetlaną przyszłość ale na pewno nie swojego kraju.

 

Zbyszek Koreywo

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin