Urszula Ledóchowska.doc

(78 KB) Pobierz
Pogodna jak kolor nieba

 

C z ę ś ć   I

 

MATKA

 

Nad łąkami Dolnej Austrii bardzo powoli przechadza się wiosna. Jej oddechy bywają ostrymi i przejmującymi podmuchami wiatru, który raz po raz podmywa ostatnie, białe, śniegowe polany. A te zatapiają się w wilgotną ziemię, której zapach miesza się z tysiącami drobnych dzwoneczków - śnieżyczek.

Wiosna 1865 roku zakwitła w naszym domu nowym życiem. Nowym sercem rozpaliła ogień rodzicielskich uczuć i zazieleniła to wszystko, co w nas zdążyło usnąć w objęciach śnieżno-zimowych ramion.

17 kwietnia, w Zmartwychwstania poranek, moja druga córka przyszła na świat. Małej daliśmy imię mojej najukochańszej siostry, Julii.

 

 

JULIA

 

Julia...

Tym imieniem naznaczono moje życie.

Wypisano mi je na czole palcem wcześniej zanurzonym w wodzie mającej moc troiście świętą.

Obdarzono mnie nowym życiem. I pozwolono stawać się obrazem i podobieństwem Tego, który zawołał mnie z bezkresu nieistnienia.

 

Który siebie nazywa Świętym.

...

 

Tak. Zaraz następnego dnia po moim narodzeniu zostałam pogrzebana w życiu Boga, by On żył, a w Nim dopiero ja.

By stawał się On zagładą tego, co we mnie zamazuje Jego twarz.

Zaraz następnego dnia po moim narodzeniu zostałam wrzucona w ziemię ziarnem, które musi obumierać, aby przynosiło plon, które musi palić, spalać się, aby owocowało.

Zaraz następnego dnia po moim narodzeniu zostałam uzbrojona w oręż Krzyża z wody świętej, postawiony na moim czole.

...

Dotykając przeszłości naszego domu, tak wyraźnie czuję, że jego historia jest wiernym odbiciem tego, co teraz nosi on w sobie...

Nasz dom zawsze wypełniony był po brzegi gorącością i dobrocią.

Już od progu każdego wchodzącego rozgrzewał niezachwianą ufnością w Opatrzność i pogodnym, wesołym usposobieniem naszej Matki, która dzieliła z Ojcem te same zasady i liczyć mogła zawsze na jego poparcie. Która z kolei była, dla niego podporą moralną i siłą przebijającą gęste chmury jego melancholijnego nieba.

Azymutem ich życiowych dróg był zawsze Duch Chrystusowy. A ich wspólne budowanie – budowaniem na Skale.

W takim właśnie klimacie rodzice nasi posiewali ziarno prawdziwej miłości Boga i bliźniego. Tu powinność zachowania narodowych tradycji przodków stała się jednym z naczelnych naszych obowiązków.

 

 

MATKA

 

Tak bardzo chciałam nauczyć moje dzieci prawdziwego przeżywania najważniejszych spotkań z Bogiem.

Mówienia najprostszymi słowami, nieporadnymi, rwącymi się w biegu codziennego nurtu spraw. Chciałam, by zrozumiały one, że modlitwą jest oddanie tego, co niełatwe, co ból rodzi. Że jest nią uczenie się dziecięcej ufności i wiary takiej, co to górze każe kłaniać się do stóp morskiego dna.

Chciałam, by zrozumiały one, że to my musimy uczynić modlitwą dni przesuwające się nieustannie jak ziarenka różańcowych koralików, zawierające w sobie radość i dźwiganie krzyża i wiecznotrwały wieniec Nieba.

Tego wszystkiego chciałam nauczyć moje dzieci, by móc spokojnie zamknąć oczy.

 

 

JULIA

 

Zrozumiałyśmy, że przykład życia naszych Rodziców nie pozwalał nam niezobowiązująco przechodzić ponad tym, czym oddychały nasze serca...

Mario Tereso, wiesz, zawsze tak bardzo lubiłam słuchać, gdy wspominałaś ten stary klęcznik - wyścielony wytartym od częstego używania, niebieskim aksamitem - na którym rano i wieczór obok naszej Matki składałyśmy ufne dziecięce ręce. Pamiętasz?...

 

 

MARIA-TERESA

 

...i obraz czarnej Matki Boskiej Częstochowskiej na biurku Ojca, którego często zastawałam na kolanach przed obrazem, gdy cichutko wślizgiwałam się do pokoju...

Tak...

A bijące serca dzwonów zawsze potrafiły poderwać naszą Matkę, od najbardziej nawet zajmujących zajęć; i ona razem z nimi zwiastowała przybycie Anioła, odmawiając Pozdrowienie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

C z ę ś ć II

 

MATKA

 

Julcia, moja druga córka, była dzieckiem bardzo łatwym.

Zawsze wesoła i uśmiechnięta, pogodna, pełna życia, które wchłaniała szeroko otwartymi oczami, odbijającymi w sobie błękit całego Nieba.

Tak...

Kolor jej oczu był niezmąconym lazurem, taką spokojną taflą sklepienia. W tych oczach - dwóch kroplach - Stwórca zawarł cały niebieski ocean...

Poza błękitem oczu, jej jasne włosy i bladoróżowa, delikatna cera sprawiały, że uroda naszej Julci nie pozostawała niezauważona. Julia była wyróżniana przez wszystkich, choć przywileje nigdy jej nie psuły, a ona nadużywała ich.

 

 

MARIA TERESA

 

Mamo, pamiętasz jak stawiałaś nam Julię za wzór, gdy bez grymasów i narzekań umiała znosić różne dolegliwości powodowane jej wątłym zdrowiem.

Tak, była twarda, odporna na ból.

...

Julio, każde z nas szybko zauważyło, że wśród rodzeństwa i rówieśników wyróżniałaś się.

Inna byłaś...

Twoje niebo noszone pod powiekami i na dnie serca, twoja ofiarność i poświęcenie, twój spokój, dobroć i miłość pozwoliły Mamie jedynie ciebie nazywać Promykiem Słonecznym...

Zawsze byłaś pełna inicjatywy i zapału. Zawsze radosna, prostsza od tego, co wydawało się najprostsze, łagodna, naturalna i kochająca wszystkich...

Taka byłaś. I taką jesteś dla mnie.

I chyba dla nas wszystkich zostaniesz taką. Będziemy cię wspominać jako uśmiech Pana Boga.

 

 

JULIA

 

O Panie, niech będę jak promyk słoneczny ...

co wszędzie pociechę, wesele roznosi,

co wszędzie Twą chwałę i dobroć Twą głosi,

co jakby Twój uśmiech, o Panie, Przedwieczny.

...

O Panie, niech będę jak promyk słoneczny...

 

 

MATKA

 

Julia ze swoją radością wkradała się tam, gdzie nikt się jej nie spodziewał.

Zaskakiwała swoją pogodą ducha i umiejętnością cieszenia się z tego, co u innych dziecinie budziło radości.

O, na przykład, kiedyś na urodziny Julcia nic innego nie otrzymywała jak tylko połamane zabawki po starszych dzieciach, ale i z tego była zadowolona.

...

 

JULIA

 

Święto mojej Patronki obchodzone jest, gdy jeszcze na łąkach śnieżno-biało. A biel tego lutowego śniegu staje się podwójnie biała, bo miesza się ona z białością pierwiosnków, które otulone jeszcze ze po szyję zimową pierzynką, wyciągają główki do Słońca.

Pamiętam te wszystkie imieninowe wianuszki z pierwiosnków robione przez Marię Teresę, Włodzia i młodsze dziewczynki.

Pamiętam radość tych dni, w których były i prezenty, i obowiązkowa wizyta u fotografa i zabawy...

A my tańczyliśmy jak szaleni...

 

 

MARIA- TERESA

 

Julia lubiła taniec. Śpiew.

Lubiła jak nasza Matka zasiadała do fortepianu...

Dzięki niezwykłej zręczności, Julia mogła brać udział w przejażdżkach konnych, podczas których unoszona na grzbiecie konia goniła aż pod horyzont, oderwana od ziemi, jakby nieba sięgająca.

Lubiła pływać, przecinać własnym ciałem powierzchnię wody, która po jakimś czasie znowu stawała się jedną taflą.

Zimą lubiła chodzić na lód, ślizgać się na łyżwach. A latem spacerując po ogrodzie wdrapywała się na najwyższe drzewa.

 

 

JULIA

 

Bardzo lubiłam długie spacery.

Wiosną, gdy jeszcze ostatni zapach zimy nie odfrunął, lubiła chodzić w pola i słuchać, jak ziemia oddycha, jak budzi się i nabiera tchu, by dobrym gruntem być dla ziarna.

Latem lubiłam słuchać kołysania zbóż i patrzeć, jak słońce przegląda się w złocistych kłosach... i goniłam wtedy między łanami, pozwalając, by wiatr – nagrzany dniem - czesał moje włosy, których kolor nazwałam kolorem kłosowym.

Jesienią szłam towarzyszyć drzewom, układającym się do snu. A wcześniej prezentującym złoto i purpurę swoich szat... Co za cudowna była to harmonia barw, układ nie do skopiowania. A później drzewa rozpoznawały, że czas, by szaty godowe zdjąć i usnąć w białej, najświeższej pościeli.

I widziałam, jak twardym snem drzewa spały, a spały stojąc, jakby w pogotowiu jakimś. Nieraz na to podglądanie drzew, słuchanie ziemi i ziarna, co kiełkując wydaje plon, zabierałam ze sobą młodsze siostry.

Dużo radości sprawiały im te wyprawy.

 

MARIA- TERESA

 

Julia wiele czasu spędzała z naszymi młodszymi siostrami. Opiekowała się nimi, pomagała w lekcjach, wymyślała nowe zabawy, zabierała je na spacery i była dla nich bardzo dobra.

Lubiła robić im jakieś małe przyjemności. Najczęściej obdarowywała je patyczkami, na które wsuwała suszone śliwki. Dzieci bardzo je lubiły.

A pierwszego listopada zapalała mnóstwo świeczek i odmawiała z nimi Litanię do Wszystkich Świętych. Pamiętała o imieninach i urodzinach całej rodziny. Na każdą taką uroczystość Julia przygotowywała prezenty, które sama robiła.

...

W czasie mojej choroby, kiedy byłam pokryta ranami, Julia opiekowała się mną, a także naszym Ojcem, kiedy zaraził się ode mnie - dla niego była to ostatnia choroba - ona opiekowała się nami, pielęgnowała nas z ofiarnością bez granic. Wtedy poświęcała przecież swoje zdrowie i życie. Julia to wszystko robiła z miłości do Pana Jezusa.

...

Ojciec czując, że jego zegar życia ostatnie przesypuje ziarenka wezwał do siebie Julcię, by ona pomogła mu przygotować się na śmierć.

...

Julio, wiesz, tamte rozmowy prowadzone z tobą podczas twojego czuwania przy moim łóżku obudziły we mnie takie pragnienia, których moc każe mi rozrywać to wszystko, co krępuje, co przykuwa do ziemi, co nie pozwala ramion otworzyć szeroko i oddać ręce tym, którzy ich potrzebują.

Te rozmowy stały się dla mnie nowym kierunkiem mojej drogi...

To twoje zwierzenia tak zakiełkowały we mnie - czy ty wiesz o tym Julio?

 

 

MATKA

 

Moja Julcia odznaczała się bystrym i bardzo chłonnym umysłem. Jej zainteresowaniom nie było końca.

Miała zamiłowania do malarstwa i muzyki, do deklamacji wierszy, do nauki języków, a także do różnego rodzaju praktycznych zajęć. To, co osiągała, niewątpliwie zawdzięczała talentom, które w wielkiej obfitości złożył w niej Stwórca. Ale również swoją pracowitością i wytrwałością zdobywała wiedzę i umiejętności...

...

Julia wszystko musiała dostrzec, wszystko zauważyć. Zamyślić się nad każdym zdarzeniem i postawić pytanie, na które jakże nie potrafiliśmy dać jej odpowiedzi.

 

 

JULIA

 

Mamo, czy nie wspaniale, ze żaden człowiek nie gaśnie, gdy ciało jego złożą do grobu? Że w dalszym ciągu duch jego plonie, a on żyje przez pokolenia i nic z jego istoty nie idzie na marne?

Czy to nie wspaniałe, Mamo?

...

 

MATKA

 

Zmysł artystyczny, jaki posiadała Julia, pozwolił jej na podjęcie prac w naszym lipnickim kościele.

Włodzio zawsze lubił biegać do kościoła, by móc zobaczyć ja klęczącą na ołtarzu, jak w skupieniu pełnym szczęścia i radości zajęta była odnawianiem ołtarza i tabernaculum. Jak własnoręcznie ozdabiała kapliczki i obrazy świętych.

 

 

MARIA- TERESA

 

W naszym domu wszyscy byli zgodni co do tego, że wybitny wpływ na charakter i usposobienie Julii wywarła nasza Matka, której życie było nieustannym hołdem uległości względem woli Bożej i potęga ufności, dzięki której wciąż powtarzała nam: Dzieci, choćby wam się wiodło bardzo źle, nie traćcie nadziei!

To matka przyzwyczajając do posłuszeństwa, punktualności, poważnego traktowania obowiązków doskonale traktowała nasze charaktery. To dzięki niej Julia pokochała ubogich i cierpiących...

...

Pamiętam, jak nasza Matka troszczyła się o tych, którzy potrzebowali naszej pomocy. Jak dbała byśmy ich odwiedzali, nieśli radość i pragnienie spotkania człowieka...

...

Julio, czy pamiętasz jak cieszyliśmy się, gdy Mama kupowała dla Zakładu głuchoniemych koszyk pierników, którymi my obdarowywaliśmy naszych chorych rówieśników...

 

 

JULIA

 

... tak,

a na każdą gwiazdkę własnoręcznie wykonywaliśmy różne upominki dla biednych.

... kiedyś przygotowanie choinki dla dzieci z okolicy zajęło nam dobrych parę tygodni...

...

Wiesz, te spotkania w wieśniaczych chatach, do których wchodząc trzeba było nisko głowę schylać, by o strop nie uderzyć, znalazły we mnie takie miejsce, którego czuję ciepło. Czuję, że to miejsce w moim sercu płonie.

Nie pozwalała zapomnieć tych, którzy jedną drewnianą łyżkę zanurzali w stojącej na środku stołu misie. Nie pozwala zapomnieć tych, dla których nasza Matka zawsze miała otwartą sakiewkę i bez wahania, jakże często, oddawała prawdziwy wdowi grosz, dla tych, którzy nie mieli i tego.

...

Mamo, to właśnie do ciebie przychodzili po ratunek w najrozmaitszych biedach. Zastępowałaś tym ludziom lekarzy, opatrując rany, pocieszając, doradzając - zawsze ta sama: pełna ofiarności, macierzyńskiej opieki i troski o wszystkich.

Dziękujemy ci, Mamo, za to, że umiałaś być dla nich wszystkich jednakowo dobra. Że umiałaś pokazać nam ich biedę...

 

 

MARIA- TERESA

 

...pamiętam, że najczęściej chodziła Julia w niebieskich sukienkach....

Zgłoś jeśli naruszono regulamin