D 9_rodzina_sw_Faustyny.doc

(40 KB) Pobierz

RODZINA ŚW. FAUSTYNY

 

202.

ŚW. FAUSTYNĘ ODWIEDZIŁA JEJ RODZONA SIOSTRA

Dziś przyjechała do mnie moja rodzona siostra. Kiedy mi opowiedziała zamiary – struchlałam, czy to możliwe. Duszyczka ta piękna wobec Boga, a jednak przyszły na nią wielkie ciemności i nie umiała sobie radzić. Na wszystko patrzyła czarno. Dobry Bóg dał mi ja pod opiekę przez dwa tygodnie mogłam nad nią pracować. Jednak, ile mnie ta dusza kosztowała ofiar, to jeden Bóg tylko wie. Za żadną duszę nie zaniosłam przed tron Boży tyle ofiar i cierpień i modłów, jako za nią. Czułam, że zmusiłam Boga do udzielenia jej łaski. Kiedy to wszystko rozważam, widzę prawdziwy cud. Teraz widzę, jak wielką ma moc modlitwa wstawiennicza przed Bogiem.

 

 

 

395.

WYJAZD ŚW. FAUSTYNY DO  UMIERAJĄCEJ MATKI.

Kiedy się dowiedziałam, że matka jest ciężko chora i już bliska śmierci i prosi, żebym przyjechała, bo pragnie się jeszcze raz przed śmiercią ze mną zobaczyć. W tej chwili obudziły mi się wszystkie uczucia serca. Jako szczerze kochające dziecko swoja matkę, pragnęłam gorąco spełnić jej życzenie, ale pozostawiłam Bogu swobodę i zdałam się w zupełności na wolę Jego, nie zważając na ból serca, szłam za wola Bożą. W dzień imienin 15 lutego rano, Matka Przełożona dała mi drugi list od rodziny i udzieliła mi pozwolenia na wyjazd do domu rodzinnego, aby spełnić życzenie i prośbę umierającej matki. Zaraz zaczęłam się przygotowywać do podróży i wieczorem już wyjechałam z Wilna. Noc całą ofiarowałam za ciężko chorą matkę, by jej Bóg udzielił łaski, by cierpienia, w których pozostaje, nie strąciły nic ze swej zasługi. (Dz 395)

 

397.

ŚW. FAUSTYNA PO PRZYBYCIU DO DOMU, MODLI SIĘ Z CAŁĄ RODZINĄ

Rano przyjechałam do Warszawy, a wieczorem o godz. 8-ej już byłam w domu. Co za radość była dla rodziców i całej rodziny, trudno o tym pisać. Matce się trochę polepszyło zdrowie, jednak lekarz nie robił nadziei zupełnego wyzdrowienia. Po przywitaniu zaraz upadliśmy wszyscy na kolana, by złożyć Bogu dziękczynienie za łaskę, ze mogliśmy się jeszcze raz w życiu wszyscy zobaczyć. ((Dz 397)

 

398.

ŚW. FAUSTYNA PODZIWIA MODLITWĘ OJCA I POBOŻNOŚĆ RODZICÓW

Kiedy widziałam, jak ojciec się modli, zawstydziłam się tak bardzo, ze ja po tylu latach w zakonie nie umiałabym się tak szczerze i gorąco modlić, to też nieustannie składałam Bogu dzięki za takich rodziców. (Dz 398)

 

399.

ŚW. FAUSTYNA DZIELI SIĘ ODCZUCIAMI PO PRZYBYCIU DO DOMU PO 10 LATACH

O, jak się wszystko zmieniło przez te 10 lat, jak nie do poznania: ogród był taki mały, a teraz nie do poznania, bracia i siostry byli jeszcze mali, a teraz nie mogę ich poznać, wszyscy dorośli i zdziwiłam się, że nie zastałam ich takich, jak żeśmy się rozstali. Staś codziennie towarzyszył mi do kościoła. Czułam, że ta duszyczka jest bardzo mila Bogu. (Dz 399)

 

400.

ŚW. FAUSTYNA DZIĘKUJE  PANU JEZUSOWI ZA ŁASKI, KTÓRE JEJ UDZIELIŁ W KOŚCIELE PARAFIALNYM,  GDY BYŁA DZIECKIEM

W ostatnim dniu, kiedy już nikogo nie było w kościele, poszłam z nim przed Najświętszy Sakrament i wspólnie zmówiliśmy Te Deum. Po chwili milczenia ofiarowałam tę duszyczkę Najsłodszemu Sercu Jezusa. Jak bardzo się mogłam modlić w tym kościółku. Przypomniałam sobie wszystkie łaski, które w tym miejscu otrzymałam, a których wówczas nie rozumiałam i tak często nadużywałam i dziwiłam się sama sobie, jak mogłam być tak zaślepiona. Kiedy tak rozważałam i ubolewałam nad swoja ślepota, nagle ujrzałam Pana Jezusa jaśniejącego pięknością niewymowną i rzekł do mnie łaskawie: - Wybranko moja, udzielę ci jeszcze większych łask, abyś była świadkiem przez całą wieczność nieskończonego miłosierdzia Mojego. (Dz 400)

 

401.

CODZIENNIE DO DOMU KOWALSKICH PRZYCHODZILI GOŚCIE, BY ZOBACZYĆ SIĘ I POZROZMAWIAĆ ZE ŚW. FAUSTYNĄ; ŚW. FAUSTYNA BŁOGOSŁAWI DZIECI

Dni te przechodziły mi w domu wśród wielkiego towarzystwa, bo każdy chciał się ze mną zobaczyć i parę słów porozmawiać. Często naliczyłam do 25 osób. Zaciekawieni byli moim opowiadaniem i o żywotach świętych. Wyobrażałam sobie, ze dom nasz, jest domem prawdziwie Bożym, bo co wieczora się tylko mówi o Bogu. Kiedy zmęczona opowiadaniem i stęskniona za samotnością i ciszą wysunęłam się wieczorem do ogrodu, żebym mogła sam na sam porozmawiać z Bogiem, jednak i to mi się nie udało, zaraz przyszli bracia i siostry i zabrali mnie do mieszkania i znowuż trzeba mówi, a tu tyle oczu utkwionych we mnie, ale zdobyłam się na jeden sposób wytchnienia, prosiłam braci, żeby mi zaśpiewali, ponieważ mieli śliczne glosy, a przy tym jeszcze jeden grał na skrzypcach, a drugi na mandolinie, wiec w tym czasie mogłam się oddać modlitwie wewnętrznej, nie unikając ich towarzystwa. Wiele mnie jeszcze kosztowało to, że musiałam całować dzieci, znajome przychodziły z dziećmi i prosiły, żebym je brała chociaż na jedna chwilę na rękę i pocałowała. Mieli to za wielką łaskę, a dla mnie była sposobność do ćwiczenia się w cnocie, bo niejedno było dosyć brudne, ale żeby się przełamać i nie okazać wstrętu, to takie brudne dziecko pocałowałam dwa razy. Jedna znajoma przyniosła swoje dziecko chore na oczy, które miało zaszłe ropą i mówi: Siostro, weź je na chwilę na ręce. Natura czuła wstręt, ale nie zważając na nic, wzięłam na ręce i dwa razy ucałowałam w samo zaropienie ok. dziecięcia i prosiłam Boga o polepszenie. Miałam wiele sposobności do ćwiczenia się w cnocie. Słuchałam wszystkich wypowiadających swoje żale i zauważyłam, że nie ma serca radosnego, bo nie ma serca szczerze kochającego Boga i wcale się nie dziwiłam im. Zmartwiło mnie niezmiernie, ze nie mogłam się widzieć z dwoma siostrami. Wyczuwałam wewnętrznie, w jak wielkim niebezpieczeństwie są ich dusze. Ból ścisnął me serce na sama myśl o nich. Kiedy raz czułam się bardzo blisko Boga, prosiłam gorąco Pana o laskę dla nich i odpowiedział mi Pan: udzielam im nie tylko łask potrzebnych, ale i łask szczególnych. Zrozumiałam, ze Pan powoła ich do bliższej łączności ze Sobą. Cieszę się niezmiernie, ze tak wielka miłość panuje w rodzinie naszej. (Dz 401)

 

402.

ŚW. FAUSTYNA OPISUJE POŻEGNANIE Z RODZICAMI

Kiedy się żegnałam z rodzicami i poprosiłam ich o  błogosławieństwo, uczulam moc laski Bożej, która spłynęła na moja duszę. Ojciec, matka i matka chrzestna wśród łez błogosławili mi i życzyli jak największej wierności lasce Bożej i prosili, żebym nigdy nie zapomniała, jak wiele mi Bóg łask udzielił, powołując mnie do życia zakonnego. Prosili o modlitwę. Pomimo, że wszyscy płakali, ja ani jednej łezki nie uroniłam, starałam się być mężną i pocieszałam ich wszystkich, jak mogłam, przypominając im niebo, ze tam już nie będzie rozłąki. Stasio odprowadził mnie do auta, mówiłam mu, jak bardzo Bóg kocha dusze czyste, upewniłam go, że Bóg jest z niego zadowolony. Kiedy mu mówiłam o dobroci Bożej, i jak o nas myśli, rozpłakał się jak małe dziecko i nie dziwiłam się jemu, bo jest to duszyczka czysta, więc łatwo poznaje Boga.

 

403.

ŚW. FAUSTYNA DZIĘKI PANU BOGU ZA ŁASKI UDZIELONE JEJ RODZINIE

Kiedy usiadłam do auta, dałam folgę sercu i rozpłakałam się również jak dziecko z radości, że Bóg udziela tyle łask rodzinie naszej i pogrążyłam się w modlitwie dziękczynnej. (Dz 403)

 

404.

PAN JEZUS POCHWALIŁ ŚW. FAUSTYNĘ, ŻE SWOIM SŁOWEM ZACHĘCIŁA RODZINĘ DO MIŁOŚCI BOŻEJ

Wieczorem byłam już w Warszawie. Najpierw przywitałam Pana domu, a potem witałam się z całym Zgromadzeniem. Kiedy przed pójściem na spoczynek wstąpiłam do Pana na dobranoc i przepraszałam Pana, że tak mało z Nim rozmawiałam podczas pobytu w domu, wtem usłyszałam głos w duszy: - jestem bardzo zadowolony z tego, że nie mówiłaś z e Mną, ale dałaś poznać duszom dobroć Moją i pobudzałaś ich do miłości Mojej. ((Dz 404)

 

1290.

ŚW. FAUSTYNA OPISUJE POBYT W KLASZTORZE JEJ BRATA STANISŁAWA

19.IX.I937. Dziś odwiedził mnie brat rodzony Stasio. Ucieszyłam się niezmiernie tą piękną duszyczką, która zamierza także oddać się na służbę Bogu, czyli Bóg Sam ją pociąga do Swej miłości. Długo rozmawialiśmy o Bogu, o Jego dobroci. Podczas rozmowy z nim poznałam, jak bardzo miła Bogu jest ta duszyczka. Otrzymałam od Mateczki Przełożonej pozwolenie na częstsze widzenie się z nim. Kiedy mnie pytał o radę co do wstąpienia, odpowiedziałam mu, że przecież ty najlepiej wiesz co Pan od ciebie żąda. Wskazałam mu zakon Jezuitów, ale wstąp, gdzie ci się podoba. Obiecałam, że będę się modlić za niego i postanowiłam odprawić nowennę do Serca Bożego za przyczyną ks. Piotra Skargi, z obietnicą ogłoszenia w Posłańcu Serca Jezusowego, ponieważ ma wielkie trudności w tej sprawie. Zrozumiałam, że w tej sprawie pożyteczniejsza jest modlitwa, niżeli rada. . .(Dz 1290)

 

202.

ŚW. FAUSTYNĘ ODWIEDZIŁA JEJ RODZONA SIOSTRA

Dziś przyjechała do mnie moja rodzona siostra. Kiedy mi opowiedziała zamiary – struchlałam, czy to możliwe. Duszyczka ta piękna wobec Boga, a jednak przyszły na nią wielkie ciemności i nie umiała sobie radzić. Na wszystko patrzyła czarno. Dobry Bóg dał mi ja pod opiekę przez dwa tygodnie mogłam nad nią pracować. Jednak, ile mnie ta dusza kosztowała ofiar, to jeden Bóg tylko wie. Za żadną duszę nie zaniosłam przed tron Boży tyle ofiar i cierpień i modłów, jako za nią. Czułam, że zmusiłam Boga do udzielenia jej łaski. Kiedy to wszystko rozważam, widzę prawdziwy cud. Teraz widzę, jak wielką ma moc modlitwa wstawiennicza przed Bogiem.

 

1281.

ŚW. FAUSTYNA POZNAŁA WEWNĘTRZNIE, ŻE PRZYJEDZIE DO NIEJ RODZONY BRAT

Dał mi Pan poznać, że się zobaczę z bratem swoim, jednak nie mogłam zrozumieć, jak sz nim zobaczę i po co by do mnie przyjechał; chociaż wiedziałam, że ma łaskę powoła­nia Bożego, ale po co by do mnie przyjeżdżał? Jednak odrzuciłam te rozumowania; a uwierzyłam, że jeżeli mi Pan dał poznać, że przyjedzie, to mi wystarcza. Myśl swą złączyłam z Bogiem, nie zajmując się stworzeniem, zdając wszystko na Pana.(Dz 1281)

 

1290.

ŚW. FAUSTYNA OPISUJE POBYT W KLASZTORZE JEJ BRATA STANISŁAWA             

19.IX.I937. Dziś odwiedził mnie brat rodzony Stasio. Ucieszyłam się niezmiernie tą piękną duszyczką, która zamierza także oddać się na służbę Bogu, czyli Bóg Sam ją pociąga do Swej miłości. Długo rozmawialiśmy o Bogu, o Jego dobroci. Podczas rozmowy z nim poznałam, jak bardzo miła Bogu jest ta duszyczka. Otrzymałam od Mateczki Przełożonej pozwolenie na częstsze widzenie się z nim. Kiedy mnie pytał o radę co do wstąpienia, odpowiedziałam mu, że przecież ty najlepiej wiesz co Pan od ciebie żąda. Wskazałam mu zakon Jezuitów, ale wstąp, gdzie ci się podoba. Obiecałam, że będę się modlić za niego i postanowiłam odprawić nowennę do Serca Bożego za przyczyną ks. Piotra Skargi, z obietnicą ogłoszenia w Posłańcu Serca Jezusowego, ponieważ ma wielkie trudności w tej sprawie. Zrozumiałam, że w tej sprawie pożyteczniejsza jest modlitwa, niżeli rada. . .(Dz 1290)

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin