W obliczu oszustwa.rtf

(2367 KB) Pobierz

Prolog

 

Urząd Klasyfikacji Diagnostycznej

Jackson, Georgia

27 stycznia godz. 23.50

 

To się stanie.

Boże, nie pozwól.

zgubiona.

Wszyscy będziemy zgubieni.

 

Chodź, Bella, chodźmy stąd.

Obok niej stał Edward Cullen. Jego kwadratowa chłopięca twarz, osłonięta czarnym parasolem, była blada i zmęczona.

Nic nie możesz zrobić. Dwukrotnie odraczano wykonanie wyroku. Gubernator na pewno się nie zgodzi. Już ostatnim razem ludzie byli oburzeni.

Musi.

Obolałe serce tłukło jej się w piersi. W tej chwili wszystko ją bolało.

Chcę porozmawiać z dyrektorem.

Nie wpuszczą cię.

Rozmawiałam z nim. Dzwonił do gubernatora. Muszę go zobaczyć. On wie...

Odprowadzę cię do samochodu. Jesteś przemarznięta i przemoczona.

Gwałtownie potrząsnęła głową, nie odrywając wzroku od więziennej bramy.

Porozmawiaj z nim. Pracujesz w FBI. Może ciebie posłucha.

Za późno, Bella powiedział, usiłując osłonić parasolem, ale się od niego odsunęła. Nie powinnaś tu przyjeżać.

Ty też przyjechał. I oni. Wskazała na tłum dziennikarzy przy bramie. Kto ma większe prawo ode mnie, żeby tu być? szlochała. Muszę ich powstrzymać. Muszę ich przekonać...

Ty głupia dziwko!

Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła przed sobą mężczyznę w średnim wieku. Po jego wykrzywionej bólem twarzy spływały łzy. Przypomniała sobie, kto to jest. Bill Verner. Jego syn był jednym z zaginionych.

Niech się pani nie wtrąca! krzyknął. apałkami za ramiona i mocno potrząsnął. Niech go wreszcie zabiją. Ciągle przez panią cierpimy i znów chce pani wszystko przedł. Do jasnej cholery, niech w końcu zlikwidują tego skurwysyna.

Nie mogę... Nie rozumie pan? Ich nie ma. Muszę...

Niech pani stąd idzie albo nie ręczę za siebie!

Proszę odejść wtrącił się Cullen, odpychając Vernera. Nie widzi pan, że ona cierpi bardziej niż pan?

Akurat. Zabił mojego syna. Nie dopuszczę, żeby znów się wymigał.

Myśli pan, że nie chcę, żeby go stracili? To potwór. Najchętniej sama bym go zabiła, ale nie mogę pozwolić...

Nie ma czasu na kłótnie pomyślała zdesperowana. Nie ma czasu na nic. Już prawie północ. Zabiją go. I Renesmee zginie na zawsze. Odwróciła się i pobiegła do bramy.

Bella!

Zaczęła walić pięściami w bramę.

Wpuśćcie mnie! Musicie mnie wpuścić. Zaczekajcie!

yski fleszów. Podchodzą do niej strażnicy. Cullen usiłuje odciągnąć od bramy. Brama się otwiera. Może jest jeszcze szansa. Boże, daj jej szansę. Wychodzi dyrektor.

Zaczekajcie! krzyknęła histerycznie. Musicie zaczekać!

Niech pani wraca do domu. To koniec. Dyrektor przeszedł koło niej w stronę kamer telewizyjnych.

To niemożliwe!

Dyrektor stanął przed kamerami i przemówił spokojnym głosem:

Nie było odroczenia. Ralph Andrew Fraser został stracony cztery minuty temu, o godzinie dwudziestej czwartej zero siedem.

Nie!

Przeraźliwy bolesny krzyk przeciął powietrze. Bella nie zdawała sobie sprawy, że krzyczy.

Cullenapał w ostatniej chwili, gdy padała zemdlona na ziemię.

 


Rozdział pierwszy

 

Atlanta, Georgia 3 czerwca

Osiem lat później

 

Wyglądasz jak trup. Już prawie północ. Czy ty nigdy nie śpisz?

Bella podniosła głowę znad komputera. Edward Cullen opierał się o drzwi.

Jasne, że śpię powiedziała, zdejmując okulary i przecierając oczy. Jedna noc nie czyni pracoholika. Czy coś w tym rodzaju. Musiałam sprawdzić pomiary, nim...

Wiem, wiem.

Edward wszedł do laboratorium i usiadł na krześle przy biurku.

Alicewiła, że odwoł wasze spotkanie.

Bella kiwnęła głową z poczuciem winy. Trzeci raz w tym miesiącu odwoła umówione spotkanie z żoną Edwarda.

Musiałam przekazać wyniki policji w Chicago. Czekali na nie rodzice Bobbyego Starnesa.

Pasowały?

Prawie. Wiedziałam, że to niemal pewnik, zanim zaczęłam nakładanie. W czaszce brakowało kilku zęw, ale porównanie z kartą dentystyczną dało prawie stuprocentową pewność.

 

To dlaczego zwrócili się do ciebie?

Rodzice nie chcieli uwierzyć. Byłam ich ostatnią...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin