Mężczyzna na każdą pogodę.doc

(1120 KB) Pobierz

 

 

 

MĘŻCZYZNA NA KAŻDĄ

POGODĘ

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

PROLOG

 

- Twój brat jest idealny jako model dla fotografów, ale bardzo

niebezpieczny dla kochliwych kobiet - powiedziała Isabella Swan.

- Może... - sennie odparła Alice Cullen. - Ty chyba jesteś bezpieczna,

bo on nie widzi w tobie kobiety, tylko moją koleżankę. Śpijmy. Edward zrobi

pobudkę o piątej, skoro zgłosiłaś chęć przepędzenia bydła na inne

pastwisko. Nie posądzałam cię o takie zainteresowania. Po co ja cię

zaprosiłam? Myślałam, że będziesz długo wylegiwać się w łóżku, oglądać

telewizję i czasem zrobisz nam pizzę.

- To dobre w Calgary...

W uszach Isabelli dźwięczały słowa, że Edward nie widzi w niej kobiety. A

on podobał się jej jak żaden inny. Pierwszy raz spotkała takiego mężczyznę.

Edward Cullen był wysoki, barczysty i muskularny, miał wyrazistą,

przykuwającą wzrok twarz i oczy czarne jak węgiel.

- Czemu on nie widzi we mnie kobiety?

Pytanie było zbędne, ponieważ dobrze wiedziała, że jest za wysoka i za

chuda, ma mnóstwo piegów, krzywe zęby i silne szkła krótkowidza. Jednym

słowem nie należała do piękności.

- Już ci mówiłam. Według niego obie wciąż jesteśmy dziećmi.

- Jakimi dziećmi? W wieku dwudziestu dwóch lat człowiek jest dorosły.

- Powiedz to Edwardowi, a mnie daj wreszcie spać - gniewnie burknęła

Alice.

- Kiedyś mu powiem. Niedługo zdobędę rozgłos jako fotograf, będę dużo

zarabiać i wtedy wyprostuję sobie zęby i zafunduję operację oczu.

- Nie wygłupiaj się. Wszyscy uważają, że jesteś ładna. Naprawdę.

- Nie wszyscy.

Isabella i Alice razem studiowały i mieszkały. Alice zaproponowała, by

spędziły wiosenne ferie u jej brata, na ranczu, niedaleko Calgary. Dla

Isabelli pobyt okazał się nieudany z powodu przystojnego gospodarza. W

jego obecności serce waliło jej jak oszalałe, słowa więzły w gardle, a

policzki szpecił intensywny rumieniec. Pewnie z tego powodu Edward

nieustannie radził jej, by ze względu na karnację unikała słońca. Przy nim

czuła się tak onieśmielona, że bez przerwy popełniała gafy. Kiedy potknęła

się i padła jak długa na ziemię, płosząc przy okazji krowy, Edward orzekł, że

powinna trzymać się z dala od zwierząt.

- Mówi na mnie Panna Katastrofa - poskarżyła się.

- Tylko dla żartu. Proszę cię, daj mi spać.

Isabella zamilkła. Nim zasnęła, postanowiła, że nazajutrz wszystko będzie

inaczej. Jej życzenie spełniło się, lecz nie tak, jak chciała, bo spadła z konia

i złamała rękę. Jedynym plusem wypadku było to, że Edward wziął ją na ręce,

zaniósł do samochodu i zawiózł do szpitala.

Przeczuwała, że los zetknie ją jeszcze kiedyś z tym mężczyzną.

Utwierdziła się w tym przekonaniu, gdy wywołała zdjęcia. Edward wyglądał

na nich jak opromieniony wewnętrznym blaskiem.

Niebawem otrzymała propozycję pracy za granicą. Chętnie skorzystała,

bo miała złamane serce, a najlepszym lekarstwem wydawała się zmiana

otoczenia.

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Edwarda coraz bardziej irytował fakt, że jest obserwowany. Sekretarka,

kobieta w średnim wieku, znowu popatrzyła na niego dłużej, niż pozwala

dobre wychowanie, uśmiechnęła się zalotnie i niechętnie odwróciła do

komputera.

Udając, że nic nie zauważył, Edward rozejrzał się po poczekalni firmy

Francis Aro and Associates. Pomieszczenie wyglądało jak na filmie,

który niedawno oglądał. Trudno mu było uwierzyć, że Alice, urodzona i

wychowana na wsi, dobrze się czuje w takim otoczeniu.

Siedział na kanapie obitej żółtą skórą, naprzeciw stała podobna, a za nią

donice z egzotycznymi roślinami. Dziwne, że takie rośliny uchowały się w

pomieszczeniu pozbawionym dziennego światła. Na marmurowej posadzce

leżał podniszczony peki dywan, zapewne kupiony na bazarze.

W głębi korytarza rozległ się stukot cienkich obcasów i po chwili weszła

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin