Jean Verdon PRZYJEMNO�CI �REDNIOWIECZA Prze�o�y� Jan Maria K�oczowski Oficyna Wydawnicza Volumen Warszawa 1998 Tytu� orygina�u: Le plaisir au Moyen Age Oficyna Wydawnicza Volumen Miros�awa ��tkowska & Adam Borowski Ul. Konstanci�ska 3a m. 59 02-942 Warszawa Wst�p S�dz�c po obiegowych opiniach, przyjemno�� ma fundamentalne znaczenie zar�wno dla staro�ytnych, jak i dla ludzi renesansu. Podczas gdy filozofowie poszukuj� najwy�szego dobra, Grecy uczestnicz�cy w �biesiadzie" oddaj� si� radosnej grze erotycznej. Staro�ytno�� �aci�ska, przywi�zana do poj�cia otium (�pr�niactwo"), przypomina o rozkoszach Kapui i orgiach opisywanych przez Petroniusza. Renesans, czas rozkwitu jednostki, wychwalania �ycia i natury, mo�e jedynie przyklasn�� boskiej butelczynie Rabelais'go i radom Ronsarda, aby cieszy� si� �yciem. �redniowiecze natomiast - pomimo tego, i� �adna z epok nie zrywa ca�kowicie z tym, co przed ni� lub po niej - wydaje si� by� okresem mrocznym, pozbawionym wszelkiej wi�zi ze staro�ytno�ci�, okresem, w kt�rym wszechobecna religia mog�a jedynie pot�pi� jako grzeszne przyjemno�� lub mi�o�� i w kt�rym ub�stwo i praca by�y warto�ciami najistotniejszymi. Czy w takich okoliczno�ciach cho�by i samo poj�cie przyjemno�ci mog�o mie� racj� bytu? Czy przyjemno�� mo�na by�o je�li nie prze�y�, to przynajmniej j� sobie wyobrazi�? Skoro jednak przyjemno�� - owo �doznanie lub mi�e uczucie p�yn�ce z zaspokojenia potrzeby lub sk�onno�ci i zwi�zane z harmonijnym spe�nianiem czynno�ci �yciowych", jak g�osi definicja w s�owniku Roberta - jest czym�, ku czemu ka�dy d��y, to dlaczego mia�by jej by� pozbawiony cz�owiek �redniowieczny? Wprawdzie przyjemno�� spontanicznie kojarzy si� nam najpierw z rozkoszami zmys�owymi, a zw�aszcza seksualnymi, to jednak �wczesny cz�owiek wie- dzia� przecie�, jak zadba� o przetrwanie gatunku. Wydaje si�, �e dalekie od stereotypu b�dzie stwierdzenie, i� charakterystycznym zjawiskiem w epoce �redniowiecza jest wszechmoc religii, wielk� za� nowo�ci� - powi�zanie grzechu z cia�em. Czy w takim kontek�cie przyjemno�� mo�e by� czym� wi�cej ani�eli bezmy�lnie prze�ywanym stanem, czym� wi�cej ni� zwyk�� dyspozycj�? Tak, jest czym� wi�cej, wymaga bowiem namys�u i aprobaty dla pewnego typu zachowa�. Religia wydaje si� narzuca� do�� szczeg�ln�, w�a�ciw� �redniowieczu koncepcj� przyjemno�ci: wi���c t� przyjemno�� w istotny spos�b z cielesno�ci�, z wysublimowanym rozumem i wra�liwo�ci� estetyczn�, podporz�dkowuje j� Bogu. Cz�� pierwsza Uprawianie mi�o�ci S�owo �przyjemno��", w sensie absolutnym, oznacza� mo�e tak�e i rozkosz seksualn�. Ten w�a�nie aspekt wywo�ywa� zreszt� najwi�kszy niepok�j �redniowiecznych ludzi Ko�cio�a. W mi�o�ci rozr�nia si� zazwyczaj pi�� etap�w, kt�re w r�nych wariantach odnajdujemy w licznych tekstach �redniowiecznych. Carmina burana przypominaj�, i� �mi�o�� ze swego �wiszcz�cego �uku wypuszcza pi�� strza� - pi�� sposob�w, wedle kt�rych nas sobie podporz�dkowuje: spojrzenie, rozmowa, dotyk, wymiana s�odkich poca�unk�w" oraz �stopie� najwy�szy i najwspanialszy". Gry wst�pne Rozkosz mi�osna nie p�ynie jedynie ze sp�kowania. To ostatnie jest zwie�czeniem d�ugich przygotowa�. Ostatecznie twierdza poddaje si� z regu�y po obl�eniu! Historyk dochodzi do wniosku, �e na etapie kwerendy ma w praktyce do dyspozycji jedynie teksty literackie. Na pocz�tek b�dzie zatem musia� ograniczy� si� do opisania tego, co autorzy owych tekst�w uznaj� - przynajmniej w niekt�rych grupach spo�ecznych - za norm�. Dopiero p�niej zastanowi si�, czy b�dzie m�g� pozna� prawd�. Kochankowie w literaturze Spojrzenie W narodzinach mi�o�ci spojrzenie odgrywa rol� fundamentaln�. Jan z Meun mniej wi�cej w latach 1270-1280 pisze w drugiej cz�ci Powie�� o R�y: �Po d�ugim namy�le stwierdzam, �e mi�o�� jest chorob� my�li, dotykaj�c� pospo�u dwojga ludzi odmiennej p�ci stanu wolnego i rodz�c� si� z gor�cego po��dania wywo�anego nami�tnymi spojrzeniami, obj�ciami, poca�unkami i wsp�lnym kosztowaniem rozkoszy cielesnej." �redniowieczne przys�owia podkre�laj� t� rol� spojrzenia: �Tam gdzie jest mi�o��, tam i oko" - powiada jedno z nich. Andre le Chapelain, autor Traite de 1'amour courtois, u�o�onego ok. 1186 roku, przyznaje wr�cz, �e �lepiec nie mo�e kocha�, albowiem nie widzi i z tego wzgl�du jego umys� nie wie, co to natarczywa my�l. Przygoda rozpoczyna si� najcz�ciej od pierwszego wejrzenia. By si� zakocha�, bohaterowi wystarcza jedno spojrzenie na przedstawiciela p�ci odmiennej. Flamenka, bohaterka trzynastowiecznego romansu langwedockiego nazwanego jej imieniem, po�lubi�a Archambauta, pana de Bourbon. Ten staje si� niebawem chorobliwie zazdrosny i zamyka ma��onk� w wie�y. Opowie�ci o nieszcz�ciu m�odej damy dochodz� do uszu rycerza Wilhelma z Nevers, kt�ry postanawia j� pokocha� i w tym celu udaje si� do Bourbon, gdzie staje w najlepszej ober�y. Nazajutrz �pieszy do ko�cio�a, lecz jego ukochana ukrywa twarz za woalk�. Wilhelm �niecierpliwie wyczekuje i skar�y si�. Fakt, i� nie mo�e dostrzec jej twarzy, sprawia mu prawdziw� przykro��". Flamenka ma bia��, delikatn� sk�r� i pi�kne, b�yszcz�ce w�osy. S�o�ce dotyka jej swym promieniem. �Na widok tak wspania�ego god�a wielkiego skarbu, jakim obdarza go Mi�o��, Wilhelm u�miecha si� w swym sercu i raduje". M�odzieniec �piewa sw� parti�, �nie przestaj�c zerka� co jaki� czas" ku Flamenco. Ta wstaje na Ewangeli�, ale podnosz�cy si� w tym samym momencie m�czyzna zas�ania j�. Na szcz�cie natr�t oddala si� i nasz bohater zn�w mo�e patrze� na sw� dam�. T� sam� d�oni�, kt�r� w�a�nie si� prze�egna�a, Flamenka unosi lekko woalk� zakrywaj�c� doln� cz�� jej twarzy. Wilhelm na znak pokoju ca�uje psa�terz podany przez kleryka, ten za� podchodzi nast�pnie do Flamenki. W chwili gdy ca�uje ona ksi�g� , Wilhelm dostrzega pi�kne czerwone usta ukochanej. Powr�ciwszy do izby wykrzykuje: �Ranny jestem po dwakro�: otrzyma�em cios, po kt�rym cierpi moje ucho i oko." Idea, �e fluidy mi�osne przekazywa� mo�na oczyma, znana ju� by�a ludom prymitywnym. Pisarze �redniowieczni m�wi� cz�sto o strzale, kt�ra poprzez oko dociera do serca. �Westchn�� Brunissen i spojrza� na Jaufre tak znacz�co i s�odko, �e spojrzenie to trafi�o a� do serca" - czytamy w romansie pt. Jaufre. M�� Flamenki r�wnie� zakocha� si� w swej wybrance od pierwszego wejrzenia: �Widok Flamenki rozpali� z miejsca w jego wn�trzu ogie� mi�osny tak s�odki i �agodny, �e nie wydostawa� si� on poza jego cia�o, a �ar, kt�ry go trawi�, nie ujawnia� si� na zewn�trz; Archambaut pali si� wewn�trz i dr�y na zewn�trz." Kochankowie z rozkosz� po�eraj� si� wzrokiem. W romansie Zadziwiaj�ca historia o Ereku i Enidzie Chretiena de Troyes Erek pragnie jak najszybciej przedstawi� sw� narzeczon� na dworze kr�la Artura, bowiem rozpiera go rado��; Nie mo�e nasyci� si� jej widokiem: im d�u�ej na ni� patrzy, tym bardziej mu si� ona podoba. Nie mo�e powstrzyma� si� przed uca�owaniem jej i pragnie zbli�y� si� do niej, z upodobaniem na ni� spogl�da; patrzy wci�� na jej jasn� g��wk�, u�miechni�te oczy i jasne czo�o, nos, twarz i usta - tak s�odki widok raduje jego serce. Podziwia j� ca�� a� po biodra: podbr�dek i bia�� pier�, barki, ramiona i d�onie. Pani tymczasem spogl�da�a na m�odzie�ca wzrokiem r�wnie bacznym i sercem r�wnie wiernym: podziwiali si� wzajem do woli. Za nic na �wiecie nie przestaliby spogl�da� jedno na drugie. W innym romansie, zatytu�owanym Cliges Chretien de Troyes jeszcze wyra�niej podkre�la rol� oka. Zakochany w Soredamor Aleksander cierpi z rozpaczy, nie �mie bowiem wyzna� jej swej mi�o�ci: �- W jaki spos�b Mi�o�� przebi�a twe cia�o, skoro nie pozostawi�a na� �adnej rany? Powiedz! Chc� wiedzie�. Gdzie ci� dosi�g�a? - W oko. - W oko? Przecie go nie uszkodzi�a! - Zrani�a mnie bowiem w serce. - Powiedz jednak, dlaczego i w jaki spos�b strza�a dosi�g�a twego oka, nie rani�c go i nie niszcz�c? Skoro strza�a trafi�a w oko, to dlaczego cierpi serce w piersi? Dlaczego nie cierpi oko, skoro trafione by�o jako pierwsze? - Oko jest zwierciad�em serca i w�a�nie poprzez to zwierciad�o - nie niszcz�c go i nie rani�c - przep�ywa �w ogie�, kt�ry p�onie w sercu." Rozmowa Samo spogl�danie na ukochan� istot� nie wystarczy. Trzeba jeszcze wyzna� jej sw� mi�o��, a zatem podj�� inicjatyw� i od wizji przej�� do rozmowy, od monologu doj�� do dialogu. Romans pt. Flamenka pozwala odtworzy� ten etap, w tym wypadku szczeg�lnie z�o�ony. Co tydzie�, od maja do sierpnia, po jednym s�owie podczas ka�dej mszy, Wilhelm zdradza sw� mi�o�� m�odej damie, ta za� nie unika odpowiedzi i w ko�cu zaczyna �ywi� podobne uczucia. W niedziel�, 7 maja. Wilhelm staje przed ukochan� w chwili, gdy ta sk�ada poca�unek na psa�terzu. Szepce do niej cicho: �Niestety!" Flamenka s�dzi, i� m�ody rycerz stroi sobie �arty z tego, i� m�� trzyma j� w niewoli. Wszelako - my�li - nie chcia� m�wi� zbyt g�o�no z obawy, by go nikt nie us�ysza�, zaczerwieni� si� i ci�ko westchn��. Chc�c pozna� jego intencje, za rad� Alicji, swej damy do towarzystwa, decyduje si� odpowiedzie� pytaniem: �Na co si� uskar�asz?" Wypo- wiadaj�c te s�owa nast�pnej niedzieli, w chwili gdy Wilhelm przynosi jej psa�terz do poca�owania, Flamenka unosi g�ow� i przygl�da si� twarzy przyjaciela. Widzi, i� jest roztropny, przebieg�y i dyskretny, �e dobrze �piewa i ma pi�kne, w�osy. W niedziel�, 21 maja, Flamenka nie zawi�za�a opaski na g�owie r�wnie ciasno jak zazwyczaj, chcia�a bowiem lepiej s�ysze� s�owa modlitwy. Wilhelm rzecze: �Umieram", i szybko si� oddala. Ma�gorzata, inna towarzyszka Flamenki, podsuwa jej w�wczas s�owa, kt�re pasuj� do innych: �Z jakiego powodu?" Wilhelm zapami�tuje to pytanie i m�wi sobie tak: �Zdaje mi si�, �e odpowiadaj�c w ten spos�b, pragnie ona by� mi �yczliw�. Gdyby by�o inaczej, nawet by o tym nie pomy�la�a; gdyby o tym nie pomy�la�a, nie odezwa�aby si� do mnie ani s�o...
Suryamitra