Thorup Torill - Cienie z przeszłości 10 - Nad przepaścią.rtf

(1183 KB) Pobierz

saga

Cienie

z przeszłości

Torill Thorup


W SERH UKAŻĄ SIĘ:

tom 1. Inga

tom 2. Korzenie

tom 3. Podcięte skrzydła

tom 4. Pakt milczenia

tom 5. Groźny przeciwnik

tom 6. Pościg

tom 7. Mroczne tajemnice

tom 8. Kłamstwa

tom 9. Wrogość

tom 10. Nad przepaścią

tom 11. Odrzucenie

tom 12. Zaginiony

tom 13. Waśń rodowa


tom 10.

NAD PRZEPAŚCIĄ


1

Gaupås, trzeci dzień Świąt Bożego Narodzenia 1908 roku

Kiedy ludzie z Gaupås biegli na strych obory, po policz­kach Ingi leciały łzy. Co ona zrobiła? Dobry Boże, modliła się zrozpaczona, co ja zrobiłam? Wybuchła głośnym pła­czem. Nie miała siły wyciągnąć rąk, żeby się na nich wes­przeć, i z całej siły uderzyła ciałem o drewnianą podłogę.

-              To Gudrun! - zawołał Arne wzburzony. - Nie żyje!

Ludzie zaczęli się gromadzić wokół martwej. Gudrun le­żała ze zmiażdżoną czaszką, jej puste oczy zwrócone były ku górze. Na niej spoczywała drabina. Od strony kuchni nadbiegała służba, Gulbrand wybiegł pędem z kuźni.

-              Inga! - krzyknął przerażony, kiedy zobaczył skuloną
postać na strychu.

Ale ona nie zdołała nic odpowiedzieć, tylko płakała i zawodziła. Zabiła Gudrun i teraz prawdopodobnie spę­dzi resztę życia w więzieniu. Czy przewiozą ją do lensma-na, gdzie siedział Bj0rnar w oczekiwaniu na proces? Co się stanie z Emilią? Zawiodła swoją córkę. Inga nie pojmowała, jak to możliwe, że jest w stanie tak jasno myśleć, najwyraź­niej jednak szok sprawiał, że jej myśli kierowały się ku bez­bronnemu dziecku. Emilia zostanie bez rodziców! - Nie,

5


nie! - jęknęła, kiedy dotarło do niej, co zrobiła: zawiodła najdroższą istotę, jaką miała tu na ziemi!

Gulbrand znalazł drugą drabinę i przystawił ją do ściany. Inga zeszła, serce miała jak z lodu. Brakowało jej sił w no­gach, niepewnym korkiem ruszyła w stronę stołka. Opadła na niego, objęła się rękami, jakby próbując się chronić. Roz­płakała się. Każda próba wytłumaczenia tego, co się wyda­rzyło, skazana była na niepowodzenie.

Świat zniknął za mgłą, kiedy zobaczyła, że ludzie wyno­szą Gudrun. Razem z nią wyszła też służba, tylko Gulbrand i Erling zostali przy niej. Kiedy wrzeszczący tłum zniknął, zapadła cisza.

- Już dobrze, już dobrze, Inga. To nie twoja wina, ale ro­zumiem, że przeżyłaś szok - pocieszał ją Gulbrand łagod­nie. Położył ręce na jej wątłych, drżących ramionach. - Bie­dactwo, to straszne być świadkiem takiego wypadku.

Gulbrand niczego nie rozumie, pomyślała Inga zdziwio­na i znów zaczęła płakać. Poczciwy Gulbrand nie pojmie, że to ja ją zabiłam. Nawet mnie nie podejrzewa!

Jego łatwowierność sprawiła, że Inga jeszcze bardziej się skuliła, przygnieciona wyrzutami sumienia. Gulbrand są­dził, że była jedynie niewinnym świadkiem zdarzenia, gdy tak naprawdę stała się morderczynią.

W tej samej chwili powietrze przeszył przeraźliwy krzyk. Desperacki, dobiegający z głębi duszy krzyk rozpaczy. Przy­bierał na sile, zamieniając się w niepocieszony szloch. Inga chciała zapaść się pod ziemię ze wstydu. Najwyraźniej Si-grid zobaczyła martwą siostrę leżącą na desce. Rzeczywi­stość dotarła już do wszystkich. Biedna, biedna Sigrid, łkała Inga udręczona. Zrozumiała, że nie tylko jej życie zostało w jakiś sposób zniszczone. Jej występek na zawsze zaważy też na życiu Sigrid.

6


Resztką sił Inga wzięła się w garść. Próbowała nie do­puścić do siebie żadnych dźwięków, płakała cicho. Wreszcie poczuła się na siłach wytłumaczyć, co się stało.

Elina z Nordistua, „obmywaczka ciał", jak ją też nazywano, przybyła do dworu natychmiast po śmierci Gudrun. Zo­stała wezwana, żeby przygotować zmarłą tak, żeby można było położyć ją na marach. Czuła się zaszczycona powie­rzonym jej zadaniem. Nie wyrażała głośno swojego zdzi­wienia, że to akurat Gudrun przyszło opuścić ten padół łez, widziała jednak, że także chłopak najwyraźniej uznał to za dziwne. Gulbrand kazał mu ją sprowadzić, nie podając jed­nak przyczyny śmierci. Chłopak powiedział jej więc tylko to, czego zdążył się dowiedzieć: że Gudrun znaleziono na klepisku w oborze ze zmiażdżoną czaszką. Przypuszczał, że wchodziła po drabinie, która najwyraźniej się przewró­ciła.

Dziwne, pomyślała Elina, przybywszy do Gaupås. Gu­drun to jedna z najsilniejszych osób, które znała, zarówno jeśli chodzi o charakter, jak i siłę fizyczną. Elina drapała się po głowie zamyślona, doszła do wniosku, że przed wypad­kiem nikt nie jest w stanie się uchronić. Nawet Gudrun.

Ciało leżało na naprędce zrobionych noszach w salo­nie. Elina przegnała służące, potrzebowała spokoju. Nie lu­biła szeptów i ciekawskich spojrzeń podczas tej podnios­łej przecież ceremonii. Widziała więcej ciał niż większość ludzi, jednak widok Gudrun sprawił, że się przeżegnała. Jej ciało uległo tak strasznemu zniekształceniu! Na szczęś­cie ktoś zdążył już zamknąć jej oczy, włosy były jednak całe we krwi.

Z szacunkiem umyła i ubrała Gudrun. Ciemny, posępny

7


strój żałobny wisiał już naszykowany. Zwinnymi palcami zapięła guziki na plecach, włożywszy ręce pod ciało zmar­łej. Chwilę stała, zastanawiając się, czy powinna podwią­zać szczękę, ale uznała, że nie. Nie chciała podnosić głowy zmarłej, skoro czaszka została zmiażdżona. Podłożyła jej pod brodę Biblię, żeby podtrzymywała szczękę, dopóki cia­ło nie zacznie sztywnieć. Zmarłej zamykało się usta, żeby nie zaczęła przywoływać żyjących jeszcze osób i nie pociąg­nęła ich za sobą do krainy umarłych. Elina była przesądna, położyła więc dwie srebrne monety na powiekach zmarłej. W ten sposób zapewniła Gudrun spokój, srebro przyda się jej jako opłata za przewóz do krainy śmierci.

Inga skończyła opowiadać. Serce waliło jej w piersi, nie śmia­ła podnieść głowy. Bała się spotkać wzrok Gulbranda i Er-linga, bała się, że jej kłamstwo wyjdzie na jaw. Bo przecież skłamała, chociaż wcale tego nie planowała. Jedno kłamli­we słowo pociągnęło za sobą kolejne. Im bardziej się wikła­ła, tym trudniej było jej przerwać i nagle wyjawić prawdę.

-              Jeśli dobrze cię zrozumiałem, Inga, to Gudrun stała
na drabinie, która nagle usunęła się jej spod nóg. Stała wy­
soko, prawda? - westchnął Gulbrand.

Inga przytaknęła, ale wciąż nie odważyła się spojrzeć mu w oczy.

-            Chciałaś przytrzymać drabinę, ale ci się nie uda­ło? - pytał dalej Gulbrand, marszcząc czoło. Usiłował od­tworzyć sobie przebieg wydarzeń.

-            Tak, nie zdołałam jej dosięgnąć - odpowiedziała Inga. Czuła, jak kłamstwo rośnie jej w ustach, ale było już za późno, żeby się wycofać. Musiała brnąć dalej. - Nawet zadrapałam sobie rękę o ostry koniec drabiny - dodała.

8


Dla uwiarygodnienia swoich słów wyciągnęła drżącą rękę, pokazując zadrapania na przedramieniu. Wcześniej starła z nich krew, ręka wyraźnie spuchła.

Gulbrand ujął jej rękę i zaczął się jej przyglądać.

Inga wstrzymała oddech. Może zorientuje się, że rysy to wcale nie zadrapania, tylko ślady po ciosie zadanym nożem?

- Nie wymagają szycia, nie są głębokie - powiedział Gulbrand, puszczając jej rękę. Inga zdławiła westchnienie. Służący niczego nie zauważył! Pomógł jej wstać i wspierał ją, kiedy ruszyła w stronę domu.

Boże, pomyślała Inga, czując w piersi ciężar żalu i stra­chu. Gulbrand zachowuje się, jakby to mnie należało współ­czuć. Lubił Gudrun, w przeciwieństwie do mnie, i teraz ota­cza mnie swoją troską, bo sądzi, że próbowałam ją ratować!

Nie, szeptała Inga sama do siebie. Czuła się winna. Wca­le nie próbowałam jej ratować. Ja ją zabiłam! A Gulbrand idzie teraz obok mnie, sądząc, że jestem dobrą samarytan­ką. Nawet nie przejdzie mu przez myśl, że mogę być win­na śmierci Gudrun. Mam wyjawić mu prawdę? Powiedzieć, że specjalnie pchnęłam Gudrun? Nie, nie jestem w stanie, pomyślała, gryząc się w rękę, żeby uspokoić targające nią emocje. Jeśli zbrodnia zostanie odkryta, zawiodę Emilię. A ona mnie potrzebuje!

Inga zachwiała się. Jakby nogi nie chciały jej dalej nieść. Dokonała brzemiennego w skutki wyboru. Wybrała kłam­stwo zamiast prawdy. I teraz już zawsze będzie musiała przy nim trwać. Jej życie zależy teraz od tego, czy będzie w stanie milczeć o tej strasznej rzeczy, którą zrobiła. Jeśli nagle po­stanowi wyjawić prawdę, znajdzie się w niebezpieczeństwie. Wtedy czekać ją będą długie lata w ciemnym więzieniu...

Inga usłyszała za sobą kroki Erlinga, obejrzała się przez ramię. Spojrzenie, jakie jej posłał, wstrząsnęło nią. Jego usta

9


zastygły w uśmiechu, widziała jego zęby, jego wzrok śmier­telnie ją przeraził.

Nagle zrozumiała: Erling wie, że zabiła Gudrun!

Dobry Boże, on wie o jej zbrodni...

Eugeriie podbiegła do Ingi, kiedy ta weszła do kuchni.

-              Inga, to straszne być świadkiem czegoś tak potwor­
nego! - powiedziała i przytuliła Ingę do siebie. Klepała ją
pocieszająco po plecach.

Gdybyś ty wiedziała! - krzyczała Inga, chociaż jej usta milczały. Gdybyście wy wszyscy wiedzieli! Patrzycie na mnie jak na bohaterkę. Nie rozumiecie, że jestem morder­czynią? Z wdzięcznością usiadła na krześle, które ktoś jej podsunął.

-              Sigrid... Co z Sigrid? - spytała bezsilnie.
Eugenie i Marlenę wymieniły zmartwione spojrzenia.

-              Kristiane jest z nią w pokoju - zaczęła Eugenie. - Si­
grid osunęła się na podłogę, kiedy zobaczyła, że jej siostra...
nie żyje.

Inga zacisnęła powieki, w głębi duszy jęczała niczym postrzelone zwierzę. Sigrid cierpiała - a wszystko przez nią! Targały nią wyrzuty sumienia, musiała wałczyć ze sobą, żeby nie wyjawić prawdy. Sigrid to przecież nie pomoże, pomyślała w przebłysku zdrowego rozsądku. Nic nie wróci Gudrun życia.

Służba tłoczyła się wokół Ingi, padały pytania i słowa współczucia.

-              Nie napierajcie tak na Ingę - odezwał się Gulbrand
władczym tonem. - Potrzebuje spokoju po tragedii, któ­
rą przeżyła. - Stanął za nią, położył jej ręce na ramionach
i spytał z troską: - Chcesz zobaczyć ciało Gudrun?

10


Inga odwróciła się, zmieszana. Czy chce zobaczyć Gu­drun? Nie, nie, pomyślała histerycznie, nie mam siły oglą­dać ciała kobiety, którą zabiłam! Jeśli uklęknę przy jej ma­rach, nie będę w stanie się powstrzymać i wyjawię całą prawdę.

- Pomyślałem, że może lepiej się poczujesz, jeśli zoba­czysz Gudrun pięknie ubraną i taką spokojną... - zaczął i urwał, widząc, że Inga zaczyna drżeć, a na jej twarzy malu­je się strach. - Rozumiem. Rozumiem, że wolisz tego unik­nąć - uspokoił ją Gulbrand łagodnie.

Inga posłała mu wdzięczne spojrzenie. Na samą myśl, że miałaby oglądać martwą Gudrun, kropelki potu pojawi­ły się na jej czole. Widziała przecież, jak leżała na klepisku z niewidzącymi oczami. Nie czuła potrzeby oglądać ją teraz ponownie, bała się, że powrócą te najstraszniejsze sekundy w jej życiu: widok walącej się drabiny i Gudrun szukają­cej czegoś, czego mogłaby się chwycić. Odgłos czaszki ude­rzającej o ziemię, jakby ktoś rozbił skorupkę jajka o ostry brzeg...

Inga zbladła, kiedy Erling ruszył w kierunku stołu. Ot­worzył usta, chcąc coś powiedzieć, i nagle je zamknął. Tyl­ko uśmiechnął się do niej.

W jego uśmiechu był triumf.


2

Wszyscy z wyjątkiem Ingi opuścili kuchnię, kiedy w Gaupås zjawił się lensman Thuesen. Natychmiast został powiado­miony o tragicznym wydarzeniu i teraz miał zacząć prze­słuchiwać świadków.

Inga w życiu nie czuła równie wielkiego strachu jak ten, który przepełnił jej ciało na widok korpulentnego przedsta­wiciela władzy. Serce w piersi waliło jej tak mocno, że z tru­dem kontrolowała oddech. Oczy zaszły czerwoną mgłą, odnosiła wrażenie, że zaraz zemdleje. Złapała się kurczo­wo brzegu stołu, ale miała spocone dłonie, więc bezsilnie opadła na krzesło. Zrozpaczona zdała sobie sprawę, że nie jest w stanie wydać z siebie żadnego słowa. Miała ściśnięte ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin