Cyfrówka z lustrzaną zastawką.pdf

(150 KB) Pobierz
Cyfrówka z lustrzaną zastawką
Cyfrówka z lustrzaną zastawką
Fotografowanie popularną cyfrówką jest łatwe, przyjemne i na ogół daje niezłe efekty.
Mimo to zdarzają się sytuacje, gdy aparat kompaktowy zawodzi. Jak? Na ogół
spóźniając się z wykonaniem fotografii. Niezawodna pod tym względem jest lustrzanka,
nawet taka, która nie kosztuje majątku - najtańszy model kupisz już za niewiele ponad
dwa tysiące złotych.
Wielu z nas, wybierając cyfrowy aparat fotograficzny, zastanawia się nad niedrogą
lustrzanką. Myślimy o tym zwłaszcza wówczas, gdy po raz kolejny tracimy świetną
sytuację zdjęciową tylko dlatego, że spóźnialski kompakt nie zdążył jej zarejestrować.
Podstawową zaletą aparatu z lustrem jest sprawność systemu ustawiania ostrości, który
pozwala bardzo szybko wykonać zdjęcia. Aparaty kompaktowe, choć coraz lepsze, nie
mają na razie szans na dorównanie lustrzankom pod względem czasu reakcji na
polecenia użytkownika. Ponadto te szczególne i modne ostatnio cyfrówki umożliwiają
wymianę optyki, co pozwala na rozbudowę aparatu i przystosowanie go do różnych
potrzeb (inne obiektywy nadają się do zdjęć przyrodniczych, inne do makro, a jeszcze
inne do portretów czy zdjęć architektury). Ze względu na zastosowanie matryc o
znacznie większej powierzchni niż w aparatach kompaktowych, zdjęcia wykonane
lustrzanką są często lepsze. Różnicę odczuwa się głównie po ustawieniu większej
czułości - zdjęcia zarejestrowane z ISO 400, a nawet ISO 800 są akceptowalne pod
względem poziomu szumów.
Czy jednak aparat SLR (Single Lens Reflex Camera) jest jedynie słusznym
rozwiązaniem, czy ma też jakieś wady? Nie ma jedynie słusznych rozwiązań i nie ma
urządzeń bez wad. W SLR dominują zalety, ale cyfrowa
lustrzanka jest spora i ciężka. To może przeszkadzać, zwłaszcza
gdy dużo podróżujesz. W dodatku trzeba nosić równie ciężkie
dodatkowe obiektywy lub inne akcesoria, np. osobną lampę
błyskową. Wymiary i waga nie we wszystkim będą jednak
przeszkadzać - ciężki korpus aparatu dzięki swojej masie
niweluje drgania urządzenia, zwiększając szanse na wykonanie
nieporuszonego zdjęcia przy średnim lub długim czasie
naświetlania. W lustrzance jest co niwelować - umieszczone wewnątrz systemu lustro
(patrz przekrój aparatu na ilustracji) podczas wykonywania zdjęcia przemieszcza się i
powoduje spore drgania. Aparat kompaktowy, który nie musi opuszczać i podnosić
żadnych elementów podczas fotografowania, pozwala na wykonanie nieporuszonego
zdjęcia przy dłuższym czasie naświetlania.
Parametry techniczne i wyniki
testów
Przekrój cyfrowej lustrzanki dobrze ilustruje zasadę jej działania.
1. Wymienny obiektyw aparatu SLR.
1
10886561.010.png 10886561.011.png
2. Ruchome lustro. Gdy kadrujemy, znajduje się między obiektywem (1) a migawką (7) i
matrycą (6) CCD lub CMOS. Odbija wpadający do obiektywu
obraz, który następnie wyświetla się na zmatowionej szybce -
"matówce" (3).
Aby był widoczny w wizjerze, trzeba go przenieść na płaszczyznę
prostopadłą do matówki. Służy do tego system zwierciadeł (4) lub
stosowany w droższych modelach pryzmat pentagonalny, dzięki
któremu obraz jest przekierowywany do wizjera (5). Gdy
wykonujesz zdjęcie, lustro podnosi się do góry, odsłaniając przestrzeń między
obiektywem a migawką, która otwiera się, dopuszczając światło na powierzchnię matrycy
(a w analogowych modelach - światłoczułego filmu).
Lustrzanka w zasięgu możliwości
Pierwsze cyfrówki, które na rynku pojawiły się na początku
lat dziewięćdziesiątych to aparaty kompaktowe (za
pierwszy uznawany jest Logitech Foto-Man z 1990 roku).
Niedługo po rynkowym debiucie cyfrowych kompaktów
producenci zaoferowali także cyfrowe lustrzanki (Kodak
DSC-100, pokazany na kolońskich targach Photokina w
1990 roku). Pod względem osiągów bił na głowę
kompaktową zabawkę proponowaną przez potentata
komputerowych akcesoriów. Niestety, jego cena (ok. 25
000 euro) była zbyt dużą przeszkodą dla większości
potencjalnych nabywców, aby cyfrowa lustrzanka miała
szansę się upowszechnić. Na zaporową cenę "chorowało"
także wiele później wprowadzanych modeli lustrzanek
cyfrowych. Sytuacja zmieniła się dopiero pod koniec lat
dziewięćdziesiątych, gdy na cyfrowe "lustro" z wymienną
optyką stać już było fotoreporterów nie tylko z czołowych
światowych agencji, ale także pracujących dla mniej
zamożnych wydawnictw. Wprowadzony na rynek w 2000
roku Canon EOS D30, wyposażony w matrycę CMOS,
kosztował już "tylko" 3250 euro. Kilkanaście tysięcy złotych
za cyfrową lustrzankę, podczas gdy amatorskie kompakty
kosztowały około 6 tysięcy, nie wyglądało już tak źle - na
cyfrowe lustro pozwalali sobie nawet zamożni hobbyści.
Sytuacja zmieniła się we wrześniu 2003 roku, kiedy to
Canon wprowadził pierwszy "tani" model - EOS 300D. Ten
cieszący się do dziś ogromną popularnością aparat był
Samsung GX-1L - to pierwsza
lustrzanka firmowana przez
Samsunga. Aparat nie różni się
prawie niczym od taniej
lustrzanki Pentaksa, z którym
koreański producent zamierza
współpracować przy tworzeniu
własnego systemu SLR.
2
10886561.012.png 10886561.013.png 10886561.001.png 10886561.002.png
pierwszą cyfrową lustrzanką dostępną dla fotoamatora - jego cena wraz z obiektywem w
momencie wprowadzania na rynek nieznacznie przekraczała 4 tysiące złotych. Obecnie
jest już wielu producentów tanich aparatów tego typu i jesteśmy świadkami wojny
cenowej.
Walka o klienta
Producenci dostrzegli w tym asortymencie bardzo duży potencjał - co roku pojawia się
kilka nowych tanich modeli SLR. Do obecnych już na tym rynku Canona, Nikona,
Olympusa, Pentaksa dołączają firmy spoza branży. Cyfrową lustrzanką może pochwalić
się Samsung, kilka tygodni temu zadebiutowało Sony, a niebawem pojawi się model
Panasonica. Giganci branży elektronicznej nie zaryzykowali tworzenia własnego systemu
SLR. Samsung związał swoje produkty z Pentaksem, Sony, przejmując fabryki Minolty,
kontynuuje linię cyfrowych Dynaksów, Panasonic nawiązał współpracę z Olympusem i
niebawem zaoferuje cyfrowy korpus do systemu 4/3. Powodem takich mariaży nie jest
chyba technologia - każdy z wymienionych koncernów branży RTV zapewne mógłby
opracować własny system. Najbardziej liczą się - moim zdaniem - miliony już
sprzedanych obiektywów. Dużo łatwiej sprzedać cyfrowy korpus lustrzanki użytkownikowi
mającemu już kolekcję szkieł, które zgromadził do lustrzanki analogowej (idąc tym
tropem, nieco trudniej będzie znaleźć nabywcę Panasonicowi, wykorzystującemu nowy,
bo wprowadzony w 2003 roku system optyki Olympusa).
Bój o klienta zapowiada się bardzo interesująco, czego dowodzą ceny, które w
porównaniu z pierwszymi cyfrowymi aparatami SLR są zadziwiająco niskie i zrównały się
z cenami lepszych kompaktów. Jest o co się bić - każdy nowy klient to potencjalny
nabywca kolejnych elementów systemu, zwłaszcza optyki, która często kosztuje więcej
niż sam korpus.
Siedem tanich luster
Do redakcji trafiło siedem tanich lustrzanek, kosztujących
wraz z obiektywami od 2300 do 3750 złotych i
reprezentujących prawie wszystkie marki. Zabrakło jedynie
Pentaksa i niedostępnej jeszcze na rynku nowości
Panasonica. W teście wykorzystywaliśmy tzw. optykę
kitową, czyli obiektywy dostarczane z lustrzankami w
zestawie. Na ogół nie są wysokiej jakości - użytkownik
kupujący korpus wraz z obiektywem godzi się na
kompromis między jakością optyki a ceną (w zestawie
optyka jest na ogół tańsza niż kupowana osobno). Takie
rozwiązanie jest dobre dla początkujących, ale mając
dobre obiektywy, warto rozważyć zakup korpusu bez
wspomnianej "kitowej" optyki.
Pierwsza cyfrowa lustrzanka
Sony - Alpha 100. Aparat
zbudowany na podstawie
Koniki Minolty 5D.
3
10886561.003.png 10886561.004.png 10886561.005.png
Ponieważ w testach wykorzystaliśmy obiektywy z zestawów, wyniki mogą być niższe od
tych, które uzyskalibyśmy, stosując optykę profesjonalną. Największym poszkodowanym
wydaje się aparat Canona, którego "kitowy" obiektyw EF-S 18-55 1:3,5-5,6 nie uchodzi
za demona jakości, mówiąc oględnie.
Udany debiut
Na początku tego roku nastąpiło coś, czego mało kto się spodziewał: Konica Minolta
ogłosiła zakończenie produkcji aparatów. Jednakże dział fotograficzny japońskiej firmy
nie został zlikwidowany, a w znacznej części przejęty przez Sony. I jak się okazuje -
sądząc chociażby po wynikach tego rankingu - koncern nie zrobił złego interesu. Cyfrowe
lustrzanki Minolty, oznaczane dotąd jako Dynax, zyskały nową elektronikę, a w
szczególności nową matrycę (brak matryc o wysokiej rozdzielczości był jedną z przyczyn
wolnego rozwoju systemu Dynax). Sony, czołowy producent elementów CCD,
wyposażyło swój pierwszy model lustrzanki, Alphę 100, w przetwornik najdokładniejszy w
tej klasie aparatów - matrycę o rozdzielczości 10 milionów pikseli! Na podstawie aparatu
Konica Minolta Dynax 5D powstał aparat oferujący dużą rozdzielczość, pasujący do kilku
milionów sprzedanych obiektywów Minolty oraz dysponujący unikatowym systemem
stabilizacji matrycy Anti-Shake (obecna nazwa to Super Steady Shot). System jest
wbudowany w korpus, a nie jak u konkurencji w obiektyw, dzięki czemu będzie działał
prawie z każdym, nawet tanim obiektywem (więcej o systemach stabilizacji przeczytasz
w PCWK z listopada 2005 roku).
Budową korpusu Alpha 100 niewiele różni się od pierwowzoru. Sony dokonało tylko
stosunkowo niewielkiego tuningu, który ma mały wpływ na wygodę fotografowania.
Aparat dobrze leży w ręku, bo zastosowano spory i dobrze wyprofilowany uchwyt (dla
praworęcznych). Podobnie jak Minoltą 5D, Alphą można wygodnie sterować, nie
zagłębiając się w menu. Do podstawowych ustawień służą dwa duże koła trybów -
umieszczone po prawej stronie służy do zmiany trybów
naświetlania (m.in. wybór preselekcji oraz programów
tematycznych), a drugie pozwala na szybkie ustawienie czułości,
balansu bieli czy metody pomiaru światła. Lustrzanka Sony,
podobnie jak jej poprzednik, ma tylko jeden wyświetlacz LCD -
pełni on funkcję zarówno ekranu do podglądu wykonanych zdjęć,
jak i monitora wyświetlającego aktualne ustawienia cyfrówki. To
wbrew pozorom wygodne rozwiązanie - kontrola parametrów jest
w zasięgu wzroku zaraz po odsunięciu oka od wizjera. Na
wygodę obsługi ma również wpływ system automatycznego włączania i wyłączania LCD,
który reaguje na zbliżenie i oddalenie oka od wizjera. W porównaniu z modelem Dynax
5D, aparat dysponuje znacznie lepszym wyświetlaczem, który składa się nie ze 115, a
230 tysięcy punktów (to ważna zmiana - niedostateczna rozdzielczość dużego
wyświetlacza w modelu Minolty kłuła w oczy). Przeciwnicy łączenia funkcji dużego i
Odchylany panel LCD w
Olympusie E 330. Aparat może
na bieżąco wyświetlać podgląd
kadru.
4
10886561.006.png 10886561.007.png
dodatkowego wyświetlacza zwracają uwagę na zwiększoną energochłonność. Podobne
rozwiązanie - tylko jeden wyświetlacz - zastosował w tanich lustrzankach również
Olympus.
{{dalej:pcwk}}
Pod względem jakości zdjęć oraz wydajności (liczba fotografii
zarejestrowanych w danym czasie) aparat spisał się wyjątkowo
dobrze, a nawet powyżej naszych oczekiwań, bo nie
spodziewaliśmy się, że debiutant dorówna wieloletnim liderom.
Atutem Alphy jest nie tylko dopracowana przez Minoltę
ergonomia, ale także sprawna elektronika, która pozwala szybko
zapisać wiele zdjęć. W teście sprawdzaliśmy sprawność trybu
fotografii seryjnej, zmuszając aparaty do zapisania jak
największej liczby zdjęć w ciągu 30 sekund. Próbę najlepiej
przeszedł właśnie model Sony, wykonując aż 78 zdjęć w
najlepszej jakości JPEG. Drugie miejsce przypadło Nikonowi D70s, który okazał się
słabszy aż o 15 klatek.
Aparat bardzo dobrze oceniliśmy pod względem ostrości zdjęć - ze względu na
najdokładniejszą matrycę Alpha nie miała sobie równych w odwzorowywaniu
najmniejszych szczegółów tablicy ostrości. Wygląda na to, że obiektyw dodawany w
zestawie ma niezłe możliwości (zarówno pod względem ostrości obrazu, jak i niskiej
dystorsji przy szerokim kącie). Więcej będziemy mogli o nim powiedzieć dopiero wtedy,
gdy pojawi się w tej klasie lustrzanek więcej dziesięciomegówek, co umożliwi
konfrontację w miarę równych sobie rywali. Pod względem dynamiki obrazu aparat spisał
się dobrze, choć nie rewelacyjnie, podobnie jak inne modele tego rankingu - dobrze
zarejestrował najjaśniejsze szczegóły obrazu, słabiej detale w cieniach.
Alpha 100 ma tendencje do mocnego zazieleniania tych partii obrazu, które znajdują się
w głębokim cieniu. Konstruktorzy powinni dopracować odporność na szumy. W tej próbie
aparat spisywał się przyzwoicie i dorównał produktom Canona i Nikona, ale po
ustawieniu czułości odpowiadającej ISO 800 czy 1600 przegrał ze starymi markami.
Przyczyną jego kłopotów mogą być mniejsze niż u konkurencji komórki matrycy CCD, na
której jest ich o 2 miliony więcej niż w Canonie i aż o 4 miliony więcej niż w Nikonie.
Większe zaszumienie nie jest jedyną wadą nowego produktu Sony. Aparat, już jako
Konica Minolta, krytykowany był za słabo wytłumiony mechanizm podnoszenia lustra w
porównaniu z modelami Canona, Nikona czy Olympusa, w których lustro pracuje cicho i
delikatnie. Naszym zdaniem, producent powinien także dopracować działanie
autofokusu, który ustępuje najlepiej pod tym względem ocenianemu systemowi Canona.
5
Canon EOS 350D to
bezpośredni następca
popularnego modelu EOS
300D.
10886561.008.png 10886561.009.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin