Grodziska Karolina - Miasto jak brylant - Księga cytatów o Lwowie.doc

(1712 KB) Pobierz

Karolina Grodzisl

Lea

MIASTO JAK BRYLANT..

Księga cytatów o Lwowie

 

 

universitas

Księga cytatów o Lwowie

Wierszyki, jak pajęczyny,

Na niebie marzeń rozwlekam...

Marian Hemar

 

jC.

Щ .     W-'

 

?ЙЬр

Karolina Grodziska

MIASTO TAK BRYLANT

 

Kraków

© Copyright by Karolina Grodziska and Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNWERSITAS, Kraków 2007

ISBN 97883-242-0660-5 TAiWPN UNIYERSITAS

Redaktor wydawnictwa Edyta Podolska-Frej

Redakcja tekstu Henryk Stachowski

Reprodukcje rycin ze zbiorów Biblioteki PAU i PAN w Krakowie wykonał: Zbigniew Kos

Projekt okładki i stron tytułowych Ewa Gray

www.universitas.com.pl

 

Wstęp

„Puklerz i mur przeciw poganom", „tarcza i mur", „schronienie i obrona", „miasto najprzedniejsze województwa ruskiego", „Lwów święty, gdzie chętni bywamy", „Lwipole stołeczne", „nieruchoma skała przeciw najazdom nieprzyjaciół", „Rzeczypospolitej przeciw wrogom osłona", „najznakomitsza warownia Rzeczypospolitej" - to tylko niektóre z określeń Lwowa zaczerpnięte z dokumentów królów polskich i staropolskich dzieł literackich. Stwierdzenie, że Lwów zajmował w dziejach Polski miejsce szczególne jest czymś oczywistym, od niego więc rozpoczynamy księgę cytatów o tym mieście.

W literaturze, poezji czy - najszerzej rzecz ujmując — w polskiej przestrzeni duchowej Lwów jest nieustannie obecny. Ten stan rzeczy ulegnie jednak nieuniknionej zmianie wobec odchodzenia ostatniego pokolenia, urodzonego w przedwojennym Lwowie i pamiętającego niepowtarzalny jego charakter. Miasto zawsze wierne — wierne Rzeczypospolitej - po kilkudziesięciu latach komunistycznego reżimu jest dziś głównym ośrodkiem kultury i nauki młodego państwa ukraińskiego. Przez kolejne dekady będzie jeszcze zaleczać swoje rany, wynikłe ze świadomej dewastacji, złej gospodarki, zaniedbania czy wręcz niszczenia zabytkowej substancji, która nie znaczyła nic i nie budziła żadnych skojarzeń u jego nowych włodarzy albo była wręcz - jak kościoły katolickie, sztuka religijna i cmentarze — niszczona i dewastowana z pobudek zarówno ideowych, jak nacjonalistycznych. Jednak dzisiejszy Lwów jest już inny, coraz bardziej widoczne są w nim postępujące zmiany i rosnący pietyzm dla zabytków przeszłości.

Rok 1940 miał przynieść szeroko zakrojone obchody 600-lecia obecności Lwowa w granicach Rzeczypospolitej. Okres zaborów — dla tego właśnie miasta najdłuższy ze wszystkich miast polskich, bo trwający od 1772 do 1918 r. - przyniósł stołeczność nieco dziwnej krainy, nazwanej Galicją

i Lodomerią. Та zniekształcona forma zlatynizowanych nazw księstwa halickiego i włodzimierskiego uzasadniać miała prawa Austrii do zagarniętych w I rozbiorze ziem. Owa galicyjska stołeczność dała miastu szansę rozwoju, jednocześnie wzmacniając jego rolę jako polskiego Piemontu, ośrodka patriotycznej konspiracji i rodzącej się nowoczesnej polskiej myśli politycznej. Austriackie „divide et impera" przyniosło też narastający konflikt z rodzącą się narodowością ukraińską i krwawą walkę o Lwów w 1918 r. O żadne inne z miast polskich nie przyszło w odradzającej się Rzeczypospolitej staczać tak dramatycznej i tak boleśnie okupionej walki. Walki, która też zrodziła wielką narodową epopeję Orląt Lwowskich.

W podania, poezję i świetną literaturę obrastało to miasto od wieków. I choć, jak słusznie podkreślał Józef Wittlin, żadna legenda nie wy-kołysała Lwowa i nie mówi o jego początkach — w przeciwieństwie do Krakowa, Wilna, Warszawy - to jednak historyczne wydarzenia i fakty stały się osnową wielu literackich wątków i pięknych opowieści. Miasto kresowe, najeżdżane i zagrożone przez Tatarów, Turków, Szwedów, Ko-zaczyznę, Rosjan; ostoja i ucieczka; miasto, bogate i kwitnące, o wspaniałych tradycjach kupieckich; punkt styku cywilizacji Zachodu i Wschodu; miasto ceniące naukę i literaturę, kształcące swych najzdolniejszych obywateli; wreszcie miasto trzech stolic arcybiskupich, niezwykła osobliwość chrześcijańskiego universum. Podkreślmy też: miasto, w którym dzięki ustawodawstwu i tolerancji Rzeczypospolitej, z drugiej zaś strony — kulturze i tolerancji jego mieszkańców - żyli i pracowali przedstawiciele wielu narodów i religii.

Bogactwo osnutych wokół Lwowa utworów literackich, opisów, refleksji i konstatacji tworzy - podobnie jak w przypadku Krakowa - nieodpartą pokusę zgromadzenia przynajmniej części z nich w jednym tomie. Podobne zbiory cytatów i złotych myśli, zrodzone jeszcze w antyku, były nieustannie obecne w kulturze europejskiej, a polski czytelnik od epoki baroku miał z nimi stale do czynienia. Owe zbiory maksym i cytatów miały różnoraki charakter: były bądź to wyborem z jednego sławnego autora, bądź tematycznym przekrojem przez wieki, gromadzącym wiele myśli o Polsce, o sztuce, o pracy, o książce, o miłości, o prawie - i jeszcze ogrom innych. Teraz więc nadszedł czas na księgi cytatów o miastach.

Niniejszy zbiór jest poświęcony miastu Lwów i ono też zajmuje środek sceny. Lwowiacy i anegdoty o nich zapełniłyby z pewnością wiele takich woluminów. Księga składa się z dwóch części; pierwsza to wypowiedzi dotyczące miasta w ogólności, druga zaś mówi o poszczególnych jego miejscach. Jak każda antologia czy zbiór cytatów, tak i ten ma cha-

VI     C£S^°      Wstęp

rakter autorski, głęboko subiektywny. Kryteria doboru poszczególnych wypowiedzi niełatwo dają się zobiektywizować i ująć w sztywne ramy. Najważniejszym i podstawowym kryterium była siła oddziaływania danego tekstu na wyobraźnię, jego malarskość i zdolność budzenia ciekawych skojarzeń. Ongisiejsza lub współczesna sława autora wypowiedzi nie była czynnikiem decydującym, podobnie jak stopień znajomości lub poczytności danego tekstu wśród współczesnych, czy jego wiarygodność. Cytatów poszukiwano wszędzie: w literaturze pięknej i poezji, dziennikach i pamiętnikach, listach, wspomnieniach, prasie, opisach podróży i przewodnikach, dziełach historiograficznych i geograficznych, tekstach politycznych i propagandowych, pieśniach, piosenkach, przysłowiach i porzekadłach. Ogromną pomocą były prace o charakterze antologii autorstwa Danuty Łomaczewskiej, Mieczysława Inglota, Witolda Szolgini, Janusza Wasylkowskiego, Zofii Kurzowej i Jerzego Habeli.

Nie ulega dla mnie wątpliwości, że do bardzo wielu wypowiedzi nie dotarłam, zarówno publikowanych, jak i tych prywatnych, drzemiących w rękopisach bibliotek lub rodzinnych papierach. Cenzura czasów PRL położyła swoją zachłanną rękę na wielu tekstach o Lwowie bądź zmusiła ich autorów do powściągliwości i kodowania wypowiedzi. Tu zatem, gdzie żyło najwięcej Lwowian, najmniej mieli swobody głosu. Wypowiedzi Lwowian żyjących w wolnym świecie — na wychodźstwie w Anglii, Ameryce, Kanadzie, Australii i gdzie też jeszcze! - są zaś często publikowane w niskonakładowych, okazjonalnych wydawnictwach emigracyjnych, wciąż rzadkich w krajowych bibliotekach. Za wszelkie uzupełnienia i wskazówki będę Czytelnikom tej książki bardzo zobowiązana.

Trudne było również dokonanie wyboru. Wiele razy wypadło rezygnować z lapidarności tekstu na rzecz dłuższego zapisu, gdy jego najistotniejsza część, owa perła i pointa, byłaby trudna do wyłuskania. Wypowiedzi obcojęzyczne — łacińskie, niemieckie, francuskie, angielskie — podano w tłumaczeniu, w nielicznych przypadkach podając też oryginalny tekst (na ogół łaciński), ogromnie w poprzednich wiekach rozpowszechniony i w tej wersji funkcjonujący najdłużej.

Pod cytatem zamieszczono nazwisko autora wypowiedzi, tytuł utworu, datę, a kiedy było potrzeba również nazwisko tłumacza. Niektóre daty można było ustalić jedynie w przybliżeniu (stulecie, połowa stulecia, dekada), czasem przyszło podawać datę śmierci autora jako terminus antę quem. W większości dzienników, pamiętników i opisów podróży wypowiedzi datowano tak, jak zapisał je autor, nie kierując się o wiele nieraz późniejszą datą edycji dzieła. W przypadku wierszy zamieszczonych w zbiorach

WsTąp      С%гр vii

poezji przyjmowano datę powstania danego utworu, jeśli zaś tej nie udało się ustalić - datę publikacji całego zbioru. Niekiedy autor dzieła opatrywał je datą końcową znacznie wyprzedzającą jego druk; wówczas oczywiste było przyjęcie daty wcześniejszej. W nielicznych przypadkach konieczne okazało się opatrzenie cytatu zwięzłym komentarzem.

Nie było moim zamiarem stworzenie dzieła naukowego czy wydawnictwa źródłowego o wyczerpującym {sensu stricto) aparacie. Zbiór ten poprzez lekturę tysiąca z górą wypowiedzi ma mówić o historii i kulturze Lwowa. Czytany po kolei, da jednak obraz dziejów miasta; czytany „na wyrywki" skłonić może do refleksji, zadumy czy uśmiechu.

Jest owa księga cytatów z konieczności niepełna i z tej samej przyczyny nie domknięta. W każdej chwili, w wielu zakątkach świata, mogą powstać lub mogą być odszukane wypowiedzi o dużej sile, piękne, mocne, nostalgiczne. Lwów, poczynając od 1939 roku i jego zagarnięcia przez Związek Sowiecki, poprzez rok tragicznych masowych wywózek z miasta - 1940 i kolejne smutne lata obecności w granicach ZSRR, stał się dla Polaków syndromem bezpowrotnie utraconego kraju lat dziecinnych. Utraconego bez winy polskiej - i traconego wielokrotnie, bo zarówno w chwili wywózki na Syberię lub Kazachstanu, przymusowej emigracji czy repatriacji, jak i w chwilach dojmująco smutnych wizyt - jeżeli tylko można było się na nie zdobyć — i dostrzegania kolejnych bolesnych strat: niszczenia i zapuszczenia dawnych domów rodzinnych, dewastacji kościołów i cmentarzy, planowego i świadomego likwidowania i zamazywania przeszłości. A zamazywana i przeinaczana była za komunizmu na każdym kroku.

We wspomnieniach mijającego pokolenia powtarza się często pogląd, że owo zmieszanie ras i narodów spowodowało, że mieszkali we Lwowie ludzie otwarci i komunikatywni, o szczególnym, niepowtarzalnym poczuciu humoru zarówno przedmieścia, jak i salonu; że było to miasto pięknych kobiet i energicznych mężczyzn.

Lwów Rzeczypospolitej, wielonarodowy i wielokulturowy, tworzył przestrzeń duchową dzieloną przez jego mieszkańców: Polaków, Rusinów, Niemców, Ormian, Żydów. Przez katolików, protestantów, grekokatolików, wyznawców Kościoła ormiańskiego i naszych starszych braci — wyznawców prawa Mojżeszowego. Przestrzeń tę dzielili ze sobą w sposób, który mimo nieuniknionych konfliktów i zadrażnień wciąż może stanowić model tolerancji i współżycia. Ta przestrzeń ich łączyła. Niniejsza księga cytatów przedstawia polską tradycję Lwowa i jego obecność w polskiej kulturze i literaturze, uprawomocnioną wielowiekową obecnością Lwowa w granicach państwa polskiego. Jest też rodzajem odpowiedzi

VIII   QS2ł°        Wstęp

na zobowiązanie, wynikające z przeszłości i chęć dania świadectwa. We Lwowie przyszłości - piękniejącym, inspirującym i odżywającym ośrodku ukraińskiej demokracji, nauki i kultury - powstanie zapewne kiedyś ukraiński odpowiednik tej książki.

*

Praca ta sprawiła mi wiele radości i przyniosła zarazem wiele nostalgicznych wspomnień. Czytane książki i wiersze, anegdoty i piosenki, nazwiska i nazwy, imiona, zdrobnienia, żarty - często przenosiły mnie w lata dziecinne, budząc odległe echa słyszanych wówczas rozmów dorosłych. Do ich wspomnień, które wpadają jednym uchem, a wypadają drugim, nie przywiązujemy wagi, dopóki są z nami ci, którzy obejmują pamięcią tamte czasy, tamte wydarzenia historyczne i tamtą codzienność. Po wielu latach wracają do nas rozmowy, refleksje czy wspomnienia, już niepełne, nieraz pozbawione początku, końca, więzi — tak, jak niepodpisane i nieda-towane we właściwym czasie, osierocone fotografie, na których nikogo już rozpoznać nie potrafimy. Za lwowskie wspomnienia, towarzyszące mojemu dzieciństwu, a raczej za stałą obecność Lwowa, jaką czuło się w domach najbliższych, chcę dziś podziękować rodzeństwu moich dziadków: Felicji i Januszowi Peterom z Tomaszowa Lubelskiego (przed ich domem, przy klinkierowej szosie, stał biały słupek z liczbą 77 - przedwojenny znak wskazujący odległość do Lwowa, który ciotka Fela chciała przenieść do ogrodu i umieścić tam jako kapliczkę); Eleonorze Negruszowej, której synowie — Adam we Wrocławiu i Andrzej w Krakowie — nie zdecydowali się nigdy nawet na wycieczkę do miasta swej młodości, jako zbyt bolesną, ale dla których przez całe życie Lwów był najważniejszym punktem odniesienia; Janinie Reichert-Toth, rzeźbiarce, której najważniejsze dzieła, najistotniejszy dorobek życia pozostały we Lwowie i jej mężowi Fryderykowi Tothowi, rzeźbiarzowi, a ongiś piłkarzowi „Pogoni", którego opowieść o zakopanych pod gankiem słoikach z dokumentami AK-owskimi i żelazną rezerwą w postaci złotych monet mam do dziś w pamięci. Pracując nad tą antologią, myślałam o nich wszystkich z serdecznością i żalem, bo nikt z nich tej książki nie przeczyta, podobnie jak nikt nie obejrzy zdjęć rodzinnego domu przy ulicy Kurkowej (obecnie Łysenki) 25, których całe tuziny wykonałam w ostatnich latach. Myślałam też o moim dziadku, dr. Marianie Peterze, prawniku i pradziadku, dr. Józefie Kilarskim, okuliście, których grobów na cmentarzu Łyczakowskim nie udało mi się odnaleźć.

Wstęp       °%гр   IX

Za wnikliwą lekturę, docenienie tego przedsięwzięcia i wskazówki serdecznie dziękuję mojemu Ojcu - Stanisławowi Grodziskiemu. Za uwagi recenzyjne i uzupełnienia dziękuję profesorowi Janowi M. Małeckiemu i Bronisławowi Majowi, którego zachęta i pomoc (wie, o czym mówię!) wiele dla mnie znaczyły. Za wsparcie w walce z oporem materii, jaki stawiały średniowieczne źródła, winna jestem wdzięczność Krzysztofowi Ożogowi. Za konsultację w zakresie źródeł staropolskich serdecznie dziękuję Profesorowi Tadeuszowi Ulewiczowi.

Wiele osób podpowiadało i podsuwało mi lektury i źródła, ułatwiając dotarcie do mniej znanych prac. Serdeczne podziękowania należą się Irenie Szenderowicz z Wrexham, Mieczysławowi Hampelowi, prezesowi Koła Lwowian w Londynie, Eugenii Maresch za nieustanną pomoc i oparcie, Januszowi Paluchowi z Krakowa, Andrzejowi Suchcitzowi z Instytutu im. Gen. Sikorskiego w Londynie i Grzegorzowi Pisarskiemu z Biblioteki Polskiej w Londynie oraz kierującej nią Jadwidze Szmidt. Za życzliwość, zrozumienie i ogromną cierpliwość, towarzyszącą mojej kwerendzie, serdecznie dziękuję pracownikom mojej rodzimej Biblioteki: Małgorzacie Kremer, Wiesławowi Feldmanowi, Magdalenie Adamskiej oraz tym kolegom, na których — dosłownie — spadał ciężar moich poszukiwań: Rafałowi Czochowi, Maciejowi Gawłowskiemu i Andrzejowi Łakomskiemu. Szczególne podziękowania należą się Zbigniewowi Kosowi: za wyjazdy do Lwowa i za piękne fotografie.

Za pomoc w wydaniu niniejszej książki winna jestem podziękowanie kilku instytucjom. Do niniejszego wydania przyczynił się Polish Aid Foundation Trust w Londynie na czele z panem Jerzym Ostoją-Koźniewskim oraz Fundusz Wdów, Sierot i Inwalidów 5. Kresowej Dywizji Piechoty w Londynie z Przewodniczącym, płk. Wiesławem Wolwowiczem. Przede wszystkim jednak podziękowania należą się Wydawnictwu Universitas, które tak pięknie sfinalizowało niniejszą edycję.

Karolina Grodziska

X      Q^°    Wstęp

CZĘŚĆ I

LWÓW

gród Lwów

Л/а odwrocie:

Leopolis Russiae Australis Urbs primaria, akwaforta, miedzioryt. Karta z: Theatri predpuarum totius mundi liber..., wyd. A.Hierat, A. Hogenberg, Kolonia 1618.

Kiedy nawała tatarska groźna w całej Europie rozniosła rabunki i pożogi na Rusi, a miasto Halicz, stołeczne księstwa tego imienia, po kilka razy zburzyła, Leon syn Daniela, książę halicki, uchylając się dalej od Tatarów, około roku 1269 przeniósł siedzibę swoją do nowo zbudowanego miasta, jeszcze za życia Daniela, które w następnych czasach pomnożone w mieszkańców, zostało stolicą Rusi Czerwonej i z początku nazywało się po rusku Lwihorod, a później gdy przeszło pod panowanie polskie, wzięło nazwisko Lwowa, po łacinie zaś Leontopolis.

Ks. Ignacy Chodynicki, Historia..., o początkach Lwowa.

Taki był płomień, iż na wsze strony widziano pożar [Chełma], jakoż i ze Lwowa patrzący po polach bełskich widzieli łunę od płomieni wielkiego ognia.

Kronika wołyńska (Litopyspo ipatskomu spysku), zapis z 1259 będący przypadkową, pierwszą wzmianką źródłową o Lwowie.

[Książę Lew] posłał nakaz zburzenia Lwowa.

Kronika wołyńska (Litopys po ipatskomu spysku), zapis z 1261 o wykonaniu przez księcia Lwa rozkazu tatarskiego wodza Burundaja - druga znana wzmianka źródłowa o Lwowie.

[Telebuga, wódz tatarski, wracając z wyprawy na Polskę] poszedł na ziemię Lwa i na gród Lwów. Stojąc na lwowskiej ziemi przez dwa tygodnie żywili się nie wojując, lecz nikomu nie dali wyjść z grodu po żywność, kto zaś wyjechał

z niego, zabijali go, drugiego brali w niewolę, innych, ograbiwszy, puszczali nago i ci marli z mrozu, ponieważ była zima bardzo ostra.

Kronika wołyńska (Litopys po ipatskomu spysku), zapis z 1283 r.

Lemburga.

Nazwa Lwowa zapisana w dokumencie Bolesława Trojdenowica z  1334 (przekręcone: Lowenburg).

A zatem Bolesław syn Trojdena, księcia Mazowsza, książę Rusinów przez swoich otruty około święta Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny odszedł z tego świata [...] Kazimierz król Polski słysząc, że ów książę w ten sposób zmarł, najechał Ruś około święta Paschy z niewielką liczbą wojska. Chrześcijan i kupców, którzy się w grodzie Lywow vel Lamberg zebrali, po spaleniu grodu, wraz z ich żonami, dziećmi i rzeczami przywiódł ze sobą do Królestwa. Liczne łupy ze złota i srebra oraz drogich kamieni ze skarbca dawnych książąt zabrał stamtąd, pomiędzy którymi było kilka złotych krzyży, szczególnie jeden, w którym została odkryta znaczna część z Drzewa Krzyża Pańskiego.

Rocznik Małopolski, 1340, tłum. Krzysztof Ożóg.

[Kazimierz] zebrawszy jakie takie wojska spośród swoich dworzan i panów wkracza szybko na Ruś po oktawie Wielkiejnocy i oblega miasto Lwów. Miasto przez jakiś czas wytrzymywało oblężenie, w końcu przyciśnięte i udręczone dotkliwym głodem, razem z panami ruskimi, którzy bronili obydwu zamków: górnego i dolnego oraz miasta, posyła parlamentariuszy do króla, nie odmawiając poddania się, byleby król obiecał, że nie naruszy i nie zmieni ich obrządku. Kiedy król zgodził się na ten warunek (wiedział bowiem, że jeżeli go odrzuci, Rusini z uporem wytrzymają oblężenie i wycierpią najgorsze), [Rusini] otwarłszy bramy przyjmują króla z wojskiem do miasta, a po wyda-

6       OsS^0    Lwów

niu mu obydwu zamków, składają mu hołd i przysięgę wierności i należnego poddania się. Król po opanowaniu zamków i miasta Lwowa, znalazłszy tam należący do dawnych książąt ruskich skład wielu ogromnej wartości rzeczy w złocie, srebrze, drogich kamieniach i klejnotach, wśród których pokazywano dwa złote krzyże, znane z tego, że zawierały znaczną część drzewa Krzyża Chrystusowego, i dwie korony mające ogromnej ceny kamienie i perły, nadto szatę i wspaniały tron zdobiony złotem i drogimi kamieniami, zagarnia je do swego skarbca. Następnie wkroczył do Włodzimierza i zagarnął zarówno zamek, jak miasto i całą ziemię wołyńską pod swoje panowanie. Pali nadto zamki lwowski i włodzimierski - były one wówczas zbudowane z drewna i wymagały dla ich całkowitego zabezpieczenia wielkiej liczby wojska i broni - żeby po jego odejściu nie podniosły buntu. A ustanowiwszy spośród swoich rycerzy starostę dla ziemi lwowskiej i miasta Lwowa pozostawia tam pewną część swoich wojsk, aby przynajmniej ci, co się świeżo poddali, ze strachu dochowali wierności, wracał do Polski bez szwanku, jako zwycięzca ze wspaniałymi łupami i hojnymi darami Rusinów.

Jan Długosz, Roczniki czyli Kroniki, opis wydarzeń z 1340, tłum. zbiorowe.

Litwini spustoszyli miasta Włodzimierz i Lwów, grody i wsie, obracając [je] w popiół i zgliszcza.

Kronika Janka z Czarnkowa, zapis pod 1350.

W roku 1351 zniszczone zostało stare miasto Lwów [...] przez niewiernych wówczas Litwinów, gdzie liczni chrześcijanie zostali zabici.

Spominki lwowskie, zapis z 1351, tłum. Krzysztof Ożóg.

My Kazimierz, z Bożej łaski król Polski oraz ziem Krakowa, Sandomierza, Sieradza, Kujaw, Pomorza i Rusi pan i dziedzic, wszystkim czynimy wiadomym, że troskliwie zwracając uwagę przez sumienne rozważanie i gorliwość

Gród Lwów

królewskiego majestatu na liczne bardzo nieszczęścia i szkody, których nasze miasto Lwów doznaje od rozmaitych zuchwałych wrogów i aby to miasto w korzyściach, dochodach, pożytkach i powodzeniach jak najbardziej móc powiększyć i dla pociechy wspomnianego miasta i dla pomnożenia jego wiernych mieszkańców dajemy i na wieczne czasy przydzielamy rzeczonemu miastu prawo niemieckie, które zwie się pospolicie magdeburskim uchylając tamże wszystkie prawa ruskie i powszechne zwyczaje jakkolwiek by się zwały, które zwykły temuż prawu niemieckiemu w jakikolwiek sposób przeszkadzać i naruszać je.

Dokument Kazimierza Wielkiego nadający miastu Lwów prawo magdeburskie, 17 czerwca 1356, tłum. Krzysztof Ożóg.

Civitas nostra Lemburgensis.

Dokument Kazimierza Wielkiego potwierdzający wilkierz rajców Lwowa, 28 grudnia 1360.

Przedstawiona nam prośba ze strony wielce umiłowanego w Chrystusie syna naszego Kazimierza, przesławnego króla Polski, zawierała, iż tenże [król] chcąc przez błogosławioną wymianę ziemskie na niebieskie i przemijalne na nieprzemijalne zamienić w pewnej miejscowości swojej [dosłownie wsi — vil-la] zwanej Lwów w ziemi ruskiej położonej, gdzie żadna diecezja nie istnieje, i którą wspomniany król za sprawą łaski Bożej od schizmatyków przejął zamierza ufundować i zbudować po raz pierwszy kościół katedralny.

Papież Urban V w bulli do arcybiskupa gnieźnieńskiego Jarosława, 6 kwietnia 1365, tłum. Krzysztof Ożóg.

Tak tedy król ten ponad wszystkich monarchów polskich dzielnie rządził rzeczą pospolitą; albowiem jak drugi Salomon podniósł do wielkości dzieła swoje — murował miasta, zamki, domy. Naprzód ozdobił zamek krakowski podziwienia godnemi domami, wieżami, rzeźbą, malowidłem, dachami wiel-

8     Osa"0   Lwów

kiej piękności [...], w ziemi ruskiej miasto Lamburg, inaczej Lwów, i dwa zamki, zamek Przemyśl, zamek i miasto Sanok, miasto Krosno, Lubaczów, Trębowlę, Halicz, Tustań zamki. Wszystkie te miasta i zamki bardzo moc-nemi murami, domami i wysokiemi wieżami, nadzwyczaj głębokimi rowami i innemi urządzeniami obronnemi otoczył, na ozdobę narodowi, na schronienie i opiekę królestwa polskiego.

Kronika Janka z Czarnkowa, zapis pod 1370, o śmierci Kazimierza Wielkiego, tłum. j. Żerbiłło.

Tu, tu obywatele pospieszcie!

Tu różdżki oliwne, palmy, laury znoście!

I z tych największemu z królów, Kazimierzowi,

Pomnik nieba sięgający wystawcie!

Pomnik raczej jego imieniowi, jak nadgrobek,

Cały jest bowiem wszędzie, kto jest z Bogiem.

Gdzie indziej jednak popioły Kazimierza widziemy,

Gdzie niegdzie imię miastom nadane słyszemy,

Pobożność jego w dwudziestu kościołach Bogu poświęconych istnieje,

Ślady jego w siedemdziesiąt [!] z kamienia zamkach widać,

Resztę Kazimierza sam Lwów posiada.

Jeżeli bowiem słowom mędrca uwierzemy

Że dusza więcej tam przebywa, gdzie kocha, jak gdzie żyje,

Szczerze wyznamy, że Kazimierz we Lwowie żyje,

Kochał on bowiem to miasto,

Oraz, jak tylko mógł, ożywiał,

Kiedy z paszczy lwa Ruskiego wydarte

I pod cienie orła Polskiego skrzydła przyjęte

Chrystusowi przez pierścień rybaka zaślubił,

Laską metropolitalną podparł.

Całe nareszcie prawami i wojskiem Niemieckim obwarowane

Murem jak rękami objął.

Tyle więc zasług, o miasto! Kazimierz u nas położył

Ile obywatelów od Turków, Scytów, Moskałów

Twierdzami swemi uratowanych ocalił.

Dlatego wdzięczna potomności,

Dobroczynnego ojca twojego pamięć

Nie na niemych marmurach

Lecz na żywych wyryj sercach!

Gród Lwów      ^52р      9

Jako Lwowianie żyją przez Kazimierza, Tak niech żyje Kazimierz przez Lwowian.

Józef Bartłomiej Zimorowic, Historia miasta Lwowa..., o śmierci Kazimierza Wielkiego. Ostatnie dwa wersy, według ustnej tradycji, pochodzą z XIV w.

Jak wiadomo, miasto Lwów, ustanowione w ziemi ruskiej, jest, o zgrozo, uciemiężone i niszczone przez napady niewiernych Litwinów, nieprzyjaciół prawdziwej wiary.

Książę Władysław Opolski w dokumencie z 9 grudnia 1372, tłum. Krzysztof Ożóg.

Miasto Lwów znajdujące się w diecezji halickiej, główne i najbardziej znaczące we wspomnianej ziemi ruskiej, otoczone murami i dobrze umocnione oraz pełne ludności wydaje się bardziej odpowiednie i stosowne niż miasto Halicz na stolicę arcybiskupstwa i siedzibę arcybiskupa, jak również dla tegoż księcia oraz katolików.

Papież Grzegorz XI, marzec 1375, tłum. Krzysztof Ożóg.

Nikt nie śmie grać w kości o żadną stawkę, tak małą, jak wielką, a który gospodarz przekonany zostanie, że pozwala grać w swoim domu, ten zapłaci karę jedną grzywnę, gracze zaś, którzy wygrali, zapłacić mają również jedną grzywnę, razem z całą sumą wygraną. Kto zaś przegrał, zapłaci karę w wysokości jednej grzywny. A gdy który gospodarz po trzykroć zostanie przekonany, że pozwała grać u siebie w domu, to ma być pozbawiony karczmy i prawa wyszynku.

Wilkierz miejski z 18 stycznia 1387, cyt. za Franciszkiem Jaworskim.

io     Os?^0      Lwów

My Jadwiga, z łaski Bożej Królowa Polski i najwyższa księżna Litwy i dziedzic Rusi itp., chcemy oznajmić niniejszym dokumentem wszystkim tak obecnym, jak i przyszłym, że po pilniejszym zbadaniu rozważnej stałości w wiernos'ci oraz oddanych służb, które przezorni mężowie rajcy, obywatele i cała społeczność miasta naszego Lwowa przodkom naszym i nam wyświadczali i na przyszłość okazywać jeszcze pełniej za łaską Pańską są gotowi, chcemy z naszej łaskawości tychże uczcić szczególną życzliwością i wszystkie oraz poszczególne ich prawa, wolności, przywileje, które posiadali od czasów najjaśniejszych panów Kazimierza dziada i Ludwika, rodzica naszego, Węgier i Polski królów naszych ukochanych, potwierdzamy, zatwierdzamy i niniejszym dokumentem aprobujemy we wszystkich punktach i artykułach, aby trwały wiecznie. Postanawiamy nadto, że prawo składu na sól i handel [nią] we wspomnianym mieście naszym Lwowie ma się odbywać tak, jak to było z dawien dawna; przyrzekamy niniejszym dokumentem wszystkich Rusinów, Ormian, Saracenów, Żydów i każdego z nich w ich prawach zachować.

Jadwiga, królowa Polski, w dokumencie potwierdzającym prawa i przywileje Lwowa, nadane przez Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego, 8 marca 1387, tłum. Krzysztof Ożóg.

Władysław, z łaski Bożej król Polski i najwyższy książę Litwy oraz dziedzic Rusi itp., oznajmiamy wszystkim, których to dotyczy, że pragnąc położenie Królestwa naszego polskiego i ziem naszych we wszystkim polepszyć [...], obiecujemy i przyrzekamy niniejszym, że powiatu i ziemi, a także naszego miasta Lwowa żadnemu księciu albo jakiemukolwiek mężowi nie nadamy ani w jakikolwiek inny sposób nie przekażemy, lecz tenże powiat i miasto Lwów dla nas i przesławnej władczyni pani Jadwigi, królowej Polski, naszej najdroższej żony, oraz dla dzieci naszych i Korony Królestwa naszego Polskiego będziemy dzierżyć i posiadać i mieć chcemy na wieczne czasy i na wieki.

Władysław Jagiełło, w dokumencie obiecującym, iż ziemi lwowskiej żadnemu z książąt nie ustąpi, ale zachowa ją przy Koronie Polskiej, 30 września 1388, tłum. Krzysztof Ożóg.

Miasto nasze Lwów i jego obywateli oraz mieszkańców jednoczymy i łączymy z Koroną naszego Królestwa Polskiego na wieczne czasy [je] zespalając,

Gród Lwów

i toż miasto Lwów i jego obywateli oraz mieszkańców pod naszą i Korony naszego Królestwa opieką chcemy stale wspomagać. Przyrzekamy ponadto i obiecujemy, że powiatu, ziemi i miasta Lwowa żadnemu księciu i jakiemukolwiek człowiekowi nie nadamy.

Władysław Jagiełło, w dokumencie jednoczącym Lwów z Koroną Polską, 1 października 1389, tłum. Krzysztof Ożóg.

Civitas nostra Leona alias Lemburg

Władysław Jagiełło, w dokumencie dla miasta Przemyśla, 1 października 1389.

Wysłał król Jana Śledzia doktora i swego kapłana nadwornego z listami i prośbą do Jana XXIII papieża: który przychylając się do żądania króla, gdy zwłaszcza nikt w tej mierze nie stawiał oporu, w Rzymie, kędy pod ów czas przebywał, dnia czwartego sierpnia, Mikołaja arcybiskupa Halickiego przeniósł na stolicę Gnieźnieńską; Jana zaś Rzeszowskiego, proboszcza S. Michała na zamku i kanonika Krakowskiego, szlachcica herbu Półkozy, stosownie do życzenia i prośby królewskiej, osadził na arcybiskupstwie Halickiem, zostawiwszy przy nim obadwa wprzód posiadane beneficja. Późniejszym czasem, na prośbę tegoż Władysława króla, metropolię z Halicza przeniósł do Lwowa, i miasto Lwów podwójną, to jest arcybiskupią i metropolitalną zaszczycił godnością.

Jan Długosz, Roczniki czyli Kroniki, o wydarzeniach 1411, tłum. Karol Me-cherzyński.

Lamburga inaczej Lywow lub Leopole

Antypapież Jan XXIII, 20 sierpnia 1412.

Civitas nostra Leopoliensis alias Lamburgensis

Władysław Jagiełło, w dokumencie nadania gruntów miastu Lwów, 18 września 1415.

12.     Gs^3      Lwów

Z Prus udałem się przed króla polskiego przez miasto Sadowen na Rusi, którego znalazłem zapuszczonego w puszczy polskiej, w biednym miejscu zwanym Oziminy, ku któremu dopełniłem mego poselstwa pokoju od dwu królów wyż wymienionych i złożyłem mu klejnoty króla angielskiego [Henryka V], który mi wyrządził bardzo wielką cześć i wysłał naprzeciw mnie dobre trzydzieści leuków, by mnie sprowadzić swym wydatkiem, i kazał mi przyrządzić w rzeczonej puszczy bardzo piękne pomieszkanie, całkiem z zielonych liści i gałązek, dla mienia mego pobytu przy sobie, i wiódł mię na swe łowy dla chwytania niedźwiedzi dzikich żywcem, i dał mi dwa bardzo hoże obiady, jeden mianowicie, gdzie było więcej niż sześćdziesiąt par potraw, i posadził mię u swego stołu i dosyłał mi zawsze żywność. [...] A że król był tam w miejscu pustym, wyprawił mię na odjezdnym do jednego ze swych miast, zwanego Lwów, w Rusi, dla sprawienia mi dobrego traktamentu. Więc mi dali panowie i mieszczanie rzeczonego miasta bardzo wielki obiad i sztukę jedwabną, a Ormianie, którzy tam byli, dali mi sztukę jedwabną i wyprawili tańce i dobry traktament z damami. A kazał mi towarzyszyć i prowadzić rzeczony król za swoje królestwo swym wydatkiem przez kilka dni.

Gilbert de Lannoy, Voyages et ambassadćs de messire Guillebert de Lannoy, 1421, tłum. Joachim Lelewel.

Civitas urbs terrarum nostrarum Russie. Stolica naszych ziem ruskich.

Władysław Jagiełło, w dokumencie zwalniającym mieszczan lwowskich od dostarczania podwód, 25 marca 1426, tłum. Krzysztof Ożóg.

Civitas nostra Leopoliensis, ad quam speciali favore et affectu acclinamur. Miasto nasze Lwów, które darzymy wyjątkowym uczuciem i względami.

Władysław Jagiełło w dokumencie dla Ormianina Tyszkona, 2 października 1427, tłum. Krzysztof Ożóg.

Znajdował się w tym dniu Władysław król we Lwowie, i w kościele Franciszkańskim S. Krzyża na modlitwie i nabożeństwie trwającym aż do wieczo-

Gród Lwów

ra, wznosił ręce i oczy ku niebu i błagał pomocy Bożej. Trapiła go bowiem obawa o swoje wojsko, o którem wiedział, że wystawione było na największe przygody i zdradziectwa. I nie tak słowy pobożnemi, jako raczej łzami wypraszał ratunek z nieba. Nie tak już zwycięztwa pragnąc, jako raczej ocalenia życia swoich rycerzy, którym tak wielkie groziło niebezpieczeństwo, dzień i noc trawił na modlitwie. Kiedy więc znajdował się jeszcze w rzeczonym kościele S. Krzyża i wzywał łaski Wszechmocnego, gruchnęła wieść o zwycię-ztwie wojsk królewskich, pobiciu Fedka i rozpędzeniu Tatarów, nie z pewnego wprawdzie pochodząca źródła, gdyż miejsce stoczonej bitwy odległe było o czterdzieści mil od Lwowa; ale jeden drugiemu wiadomość tę, nie wiedzieć skąd powziętą, z taką pewnością podawał, że od tej chwili bynajmniej już o zwycięztwie nie wątpiono. Lud uradował się wielce, i z rozkazu króla zabrzmiał po kościołach hymn „Ciebie Boże chwalimy" (Te Deum laudamus).

Jan Długosz, Roczniki czyli Kroniki, 1432, tłum. Karol Mecherzyński.

Pierwszy raz do Lwowa sprowadzone z Mołdawii przez Niemców r. 1433 lator...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin