Julie Garwood - Intryga.pdf

(1505 KB) Pobierz
Garwood Julie - Tajemnica 03 - Intryga
JULIE GARWOOD
Intryga
Shadow Music
Tłumaczyła: Dagmara Bagińska
Prolog
Dawno, dawno temu, w czasach, kiedy gwałtowne sztormy wdzierały się
od morza, pierwsza horda wojowników z dalekiego lądu przeszła przez nasze
góry i dotarła do naszych wybrzeŜy. Ze stalowymi mieczami, przypasanymi do
zbroi lśniącej w południowym słońcu niczym szklana łuska, maszerowali
dwójkami w kolumnach ciągnących się jak okiem sięgnąć. Nie pytali o
pozwolenie ani nie dbali o to, Ŝe wkraczają na czyjś teren. Mieli swoją misję i
nikt nie śmiał stanąć na ich drodze. Krocząc przez nasze piękne ziemie, brali
nasze konie i naszą Ŝywność, deptali nasze plony, wykorzystywali nasze kobiety
i zabijali naszych niewinnych ludzi. Zostawiali po sobie wielkie zniszczenie, a
wszystko w imię Boga.
Nazywali siebie krzyŜowcami. Wierzyli gorąco, Ŝe ich misja jest święta i
prawa, poniewaŜ tak powiedział im papieŜ, który pobłogosławił ich i wysłał w tę
podróŜ na drugi koniec świata. Mieli za zadanie nawracać niewiernych i siłą
zmuszać ich do przyjęcia wiary w Boga i nowej religii. Jeśli poganie odmawiali,
Ŝołnierze mieli prawo zabić ich swoimi świętymi i pobłogosławionymi
mieczami.
Droga przez nasze góry była jedynym przejściem dla krzyŜowców,
pozwalającym im na dalszą krucjatę, więc przekraczali ją całymi legionami, a
gdy juŜ docierali do naszych portów po drugiej stronie gór, kradli nasze statki,
Ŝeby dopłynąć do wyznaczonego celu.
Nasz mały kraj nazywał się wówczas Monchanceux. Rządził nami nasz
wuj, łaskawy król Grenier, który był człowiekiem miłującym swoją ojczyznę i
pragnącym ją chronić. Nie byliśmy bogatym krajem, lecz byliśmy zadowoleni.
Mieliśmy wszystkiego pod dostatkiem. Kiedy hordy intruzów zaczęły
przetaczać się przez nasze ziemie i okradać je ze wszystkiego, nasz król wpadł
we wściekłość, lecz nie pozwolił, by gniew kierował jego poczynaniami. Król
Grenier był sprytnym człowiekiem, więc wpadł na pomysł, jak rozwiązać tę
sytuację.
Postanowił zmusić kolejną grupę intruzów, Ŝeby zapłaciła myto za
przejazd przez góry. Przełęcz była na tyle wąska, Ŝe bez trudu moŜna było jej
bronić. Nasi wojownicy przywykli do zimna, śniegu i lodowatych wiatrów, więc
mogli bronić przejścia nawet miesiącami. A nadciągała właśnie surowa zima.
Dowódca rzekomo prawych najeźdźców rozgniewał się na wieść o tym,
Ŝe ma cokolwiek płacić. On i jego ludzie wypełniali przecieŜ świętą misję.
Zagroził, Ŝe zabiją całą ludność Monchanceux, łącznie z kobietami i dziećmi,
jeśli ktokolwiek zabroni im przejazdu. Zapytał, czy król Grenier i jego poddani
są w łasce kościoła, czy moŜe, jako poganie, zamierzają stanąć na drodze
boskiej sprawy? Odpowiedź na to pytanie miała zdecydować o losie kraju.
39592000.001.png
Nasz dobry i mądry król natychmiast przyjął wiarę. Powiedział dowódcy
najeźdźców, Ŝe tak on, jak i wszyscy jego poddani są poświęceni i moŜe tego
dowieść.
Wezwał do siebie ludność Monchanceux i przemówił do niej z balkonu
swojego pałacu. Dowódca armii krzyŜowców stał za nim.
– Od dzisiejszego dnia nasz kraj będzie nosił nazwę St. Biel na cześć
świętego patrona mojej rodziny, który jest obrońcą niewinnych – oznajmił król
Grenier. – Zbudujemy pomnik Świętego Biela i wymalujemy jego podobiznę na
drzwiach naszej katedry, Ŝeby kaŜdy, kto przybędzie do naszych wybrzeŜy,
dowiedział się o jego świętości, a my wyślemy hołd papieŜowi, okazując w ten
sposób naszą szczerość i oddanie. Myto, które pobierzemy za przejazd, zostanie
przekazane właśnie na ten cel.
Dowódca krzyŜowców znalazł się w kłopotliwym połoŜeniu.
Jeśliby odmówił zapłaty myta – oczywiście w złocie, gdyŜ tylko taką
formę akceptował król – czy nie sprzeciwiłby się tym samym, by król złoŜył
naleŜny hołd papieŜowi? A gdyby papieŜ usłyszał o tej odmowie, jakby
zareagował? Ekskomunikowałby go? Kazałby go stracić?
Po długiej nocy rozwaŜań i bicia się z myślami przywódca armii
zdecydował się zapłacić myto. Było to przełomowe wydarzenie i stało się
precedensem. Od tej pory kaŜda grupa krzyŜowców, chcąca przekroczyć nasze
ziemie, bez sprzeciwu płaciła myto.
Nasz król dotrzymał słowa. Kazał stopić złoto i wyrobić z niego monety,
a na kaŜdej wybić wizerunek Świętego Biela z aureolą wokół głowy.
Trzeba było przenieść część królewskiego skarbca, Ŝeby zrobić miejsce
dla wszystkich złotych monet. Przygotowano teŜ specjalny okręt, który miał
dostarczyć hołd Ojcu Świętemu. Pewnego dnia ogromne, cięŜkie skrzynie
zostały załadowane na okręt, a tłum mieszkańców zgromadził się w porcie,
obserwując odpłynięcie statku do Rzymu. Wkrótce po tym historycznym dniu
zaczęły pojawiać się plotki. Nikt nie mógł z całą pewnością powiedzieć, Ŝe
widział złoto, albo stwierdzić, ile z niego zostało wysłane. Kilku ambasadorów
twierdziło, Ŝe zaledwie jakieś marne grosze dotarły do papieŜa. Plotki o
ogromnym bogactwie naszego króla rozeszły się tak samo szybko, jak zniknęły,
niczym fale obmywające nasze brzegi.
Wreszcie odnaleziono szybszą drogę do Ziemi Świętej i krzyŜowcy
przestali przemierzać nasz kraj. Byliśmy wdzięczni za tę zmianę.
JednakŜe nie zostawiono nas w spokoju. Co parę lat przybywał do nas
ktoś w poszukiwaniu legendarnego złota. Król Anglii słyszał plotki o skarbie i
pewnego dnia wysłał do nas swojego barona. Kiedy wreszcie nasz władca
zgodził się, Ŝeby ów człowiek przeszukał pałac i monarszą posiadłość, baron
stwierdził, Ŝe wróci do Anglii i ogłosi, Ŝe nie ma Ŝadnego ukrytego skarbu. Król
Grenier był na tyle gościnny dla barona, Ŝe ten postanowił ostrzec monarchę, iŜ
39592000.002.png
ksiąŜę John z Anglii rozwaŜa najazd na St. Biel. Baron wyjaśnił, Ŝe ksiąŜę John
pragnie rządzić całym światem i niecierpliwie czeka na moment, kiedy przejmie
koronę Anglii. Baron stwierdził, Ŝe bez wątpienia wkrótce St. Biel stanie się
jedną z kolejnych własności Anglii.
Rok później nastąpiła inwazja. Kiedy oficjalnie St. Biel stało się
własnością Anglii, ponownie rozpoczęto poszukiwania złota. Świadkowie tych
wydarzeń zeznają, Ŝe nie pozostał ani jeden kamień, pod który by nie zajrzano.
Skarb zniknął, jeśli w ogóle kiedykolwiek istniał...
39592000.003.png
1.
Wellingshire, Anglia
KsięŜniczka Gabrielle miała zaledwie sześć lat, kiedy wezwano ją do
umierającej matki. Eskortowała ją jej wierna straŜ, dwóch Ŝołnierzy po kaŜdej ze
stron, kroczących powoli, Ŝeby dziewczynka mogła za nimi nadąŜyć, gdy z
powagą przemierzali długi korytarz. Jedynym dźwiękiem, jaki było słychać, był
stukot ich butów na zimnej, kamiennej posadzce.
Gabrielle wzywano do łoŜa śmierci matki tyle razy, Ŝe straciła juŜ
rachubę.
Szła ze spuszczoną głową, wpatrując się w błyszczący kamień, który
znalazła. Na pewno spodoba się mamie. Był czarny, z białymi zygzakowatymi
Ŝyłkami na całej powierzchni. Jedna strona kamienia była tak gładka jak dłoń
matki, kiedy głaskała twarz Gabrielle. Za to druga jego strona była szorstka jak
bokobrody ojca.
Codziennie o zachodzie słońca Gabrielle przynosiła matce róŜne skarby.
Dwa dni temu złapała motyla. Miał takie piękne skrzydełka, całe złote w
purpurowe plamki. Mama stwierdziła, Ŝe to najpiękniejszy motyl, jakiego
kiedykolwiek widziała. Potem, kiedy Gabrielle podeszła z motylem do okna i
pozwoliła mu odlecieć, mama pochwaliła ją, Ŝe tak delikatnie postąpiła z
jednym z boskich stworzeń.
Wczoraj Gabrielle zerwała kwiaty na wzgórzu za murami miasta. Otaczał
ją zapach wrzosu i miodu i uznała, Ŝe ta woń jest nawet przyjemniejsza od
specjalnych olejków i perfum mamy. Gabrielle zawiązała grubą wstąŜkę wokół
łodyg i próbowała ułoŜyć ładny, bukiet, ale nie wiedziała, jak to zrobić, więc
wyszedł jej z tego tylko krzywy wiecheć. WstąŜka rozwiązała się, zanim zdąŜyła
podarować bukiet mamie.
Jednak to kamienie były ulubionymi skarbami mamy. Na stoliku przy
łóŜku trzymała pełen ich koszyk, które zebrała dla niej Gabrielle. Ten z
pewnością spodoba się jej najbardziej, pomyślała dziewczynka.
Gabrielle nie czuła niepokoju związanego z dzisiejszą wizytą. Mama
obiecała jej, Ŝe w najbliŜszym czasie nie odejdzie do nieba, a zawsze
dotrzymywała danego słowa.
Postacie rzucały długie ruchliwe cienie na kamienną posadzkę i ściany.
Gdyby Gabrielle nie była tak zaaferowana swoim znaleziskiem, z pewnością
zaczęłaby gonić swój cień, próbując go złapać. Długi korytarz był jej ulubionym
miejscem zabaw. Uwielbiała skakać na jednej nodze po kamiennych płytach
posadzki ciekawa, jak długo uda jej się nie upaść. Jeszcze nie udało jej się
doskoczyć na jednej nodze dalej niŜ do drugiego łukowato sklepionego okna. A
39592000.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin