Spotkanie z UFO nad jeziorem.pdf

(213 KB) Pobierz
68335786 UNPDF
Spotkanie z UFO nad jeziorem
Wśród wielu relacji z obserwacji NOLi, napływających z terenu Polski, tylko nieliczne pochodzą
z rejonu Mazur. Myślę, że dzieje się tak między innymi dlatego, że na terenie Mazur nie ma
aktywnie działającej, znanej tamtejszym mieszkańcom grupy ufologicznej, nie licząc kilku
samodzielnie działających badaczy-amatorów, którzy starają się rejestrować każdą zgłoszoną
obserwację. Podobna sytuacja panowała do niedawna na Podkarpaciu, skąd sporadycznie
donoszono o obserwacjach NOLi. Od roku 1998 sytuacja ta uległa zasadniczej poprawie, kiedy
wspólnie z Grzegorzem Dawidem z CBUFOiZA zaczęliśmy aktywnie badać i dokumentować
obserwacje NOLi w terenie, informując przy tym zainteresowanych o naszej działalności
ufologicznej za pośrednictwem lokalnych gazet i innych środków przekazu, czego efektem są
sygnały na temat obserwacji NOLi pochodzące zarówno z Podkarpacia, jak i pozostałej części
Polski.
W artykule tym przedstawiam zdarzenie, do jakiego doszło na Mazurach w miejscowości Stare
Juchy. Jest to bardzo interesująca ze względu na swój przebieg i charakter obserwacja.
Informację o tym zdarzeniu otrzymałem telefonicznie w styczniu 2003 roku od pani Elżbiety
(jest to fikcyjne imię, którego będę tu używał, ponieważ świadek zastrzegła sobie całkowitą anoni-
mowość), która po przeczytaniu mojego artykułu zamieszczonego w 53 numerze UFO z 2003 roku,
postanowiła opowiedzieć o niezwykłym przeżyciu, które było jej udziałem. Z uwagi na wymóg
zachowania anonimowości nie mogę ujawnić żadnych szczegółów dotyczących pani Elżbiety, która
piastuje bardzo wysokie i odpowiedzialne stanowisko. Co więcej, nie mam w zwyczaju ujawniać
nazwisk świadków, nawet jeśli nie zgłaszają przeciwko temu sprzeciwu.
Świadków poniższej obserwacji było pięcioro w tym dwoje obcokrajowców narodowości
ukraińskiej, którzy wykonywali pewne prace w domu pani Elżbiety.
Przyjrzyjmy się tej obserwacji, tak jak ją świadek opisała w liście do mnie:
„W pierwszą niedzielę po 5 marca 2001 roku (prawdopodobnie był to 11 marca) wieczorem
około godziny 19.00-19.30 oglądałam jakiś dziennik i usłyszałam stuk w połać dachu od strony
jeziora. Dach jest pokryty blachodachówką. Hałas ten spowodował natychmiastową reakcję ze
strony psów (dwa małe w domu) i kilku dużych na zewnątrz – gwałtowne szczekanie i wycie.
Ponieważ psy nie przestawały, po około 5 minutach wyszłam na jeden taras, ale nic nie
zauważyłam, a później na taras wejściowy. Zapaliłam światło i zauważyłam, że jeden z psów
skacze w górę na środku podwórka i szczeka w kierunku kępy drzew, i wówczas zauważyłam
dwa reflektory tuż nad czubkami drzew. Światło było bardzo intensywne, żółte, fosforyzujące.
Reflektory byty ustawione równolegle – poziomo jak w helikopterze. I to była moja pierwsza
myśl, że to sąsiad, który odwiedza swoją posiadłość po drugiej stronie jeziora, zawsze
helikopterem. Dlatego odruchowo spojrzałam na drugą stronę jeziora i wtedy zauważyłam drugi
pojazd, a raczej pierwszy pojazd „matkę” – bardzo duży.
Wydzielał delikatną niebieską poświatę, znajdował się nad taflą jeziora. Mały pojazd wisiał
tuż nad drzewami i nie powodował żadnego ruchu drobnych przecież wierzchnich gałęzi. Nie
wydawały żadnych dźwięków. Natychmiast pobiegłam do domu i zadzwoniłam do męża, który
właśnie wrócił z Mazur do Józefowa. Opowiedziałam mu, co widzę, i mąż kazał mi natychmiast
wołać świadków. Jedynymi świadkami była para Ukraińców zatrudnionych wtedy u nas – Lidia i
Józef. Tak, że byli oni świadkami prawie od początku. W międzyczasie ubrałam się, wzięłam
drugą słuchawkę telefoniczną (bo mąż chciał rozmawiać również z nimi) i na zmianę
relacjonowaliśmy mu, co widzimy. Wzięłam również lornetkę...
Pojazdy bardzo wolno przemieszczały się w stronę końca jeziora. „Mały” – widoczne tylko
reflektory – poruszał się poziomo i pionowo spokojnie bez zrywów. Wypuszczał okresowo snop
żółtego światła (tak jak nasze helikoptery) pionowo na ziemię. „Mały” poruszał się nad ziemią, a
duży sunął nad taflę jeziora. Wtedy mąż kazał mi dawać znaki latarką. Poszłam po latarkę,
bardzo silną, i zaczęłam wysyłać różne przerywane sygnały: koło, trójkąt, krzyż, mruganie.
To chyba spowodowało, że zawróciły oba i zaczęły sunąć w naszą stronę. Duży zbliżał się po
tafli jeziora, dotarł do wysokiej kępy drzew, uniósł się nad nią i wisiał tam około 15-20 minut.
Wtedy mogliśmy go dokładnie obejrzeć – był okrągły, w kształcie tortu, jakby miskę nałożyć na
68335786.006.png
talerz.
Tę „miskę” stanowiły wysokie na około dwa piętra okna, „talerz” i przerwy między oknami
były metaliczne, srebrzyste. Okien z naszej strony było sześć pełnych i po połówce na skraju,
czyli siedem. Należy domniemywać z okręgłego kształtu, że było ich w sumie 14 (sześć z każdej
strony i połówki na skraju). W górnej części zewnętrznych okien, tuż pod sufitem, były widoczne
dwie czerwone lampki, światło pulsujące. Kształt był płynny, żadnych występów na pojeździe.
W środkowej części metalicznej podstawy znajdował się krąg lamp emitujących bladoniebies-
kie światło. Takie samo bladoniebieskie światło wychodziło z okien. W środku pojazdu poza
czerwonymi lampkami nic nie było widać. Powrót tych pojazdów wywołał nasze przerażenie.
Mały pojazd znalazłszy się w odległości około 40 i później 30 metrów wypuścił z drugiej strony
(nie z tej, gdzie poprzednio wypuszczał wąski snop penetrujący ziemię) szeroki snop żółtego
światła z kontrastującą czarną dziurą około 1,5-2 metrów wysokości w kształcie „dziurki od
klucza”. Stało się to dwukrotnie i doprowadziło do ucieczki Józefa z tarasu do domu.
W tym czasie sąsiedzi zaczęli wjeżdżać na naszą górkę – widoczne światła samochodu.
Przerwałam obserwację i zajęłam się szukaniem pilota do bramy, aby wpuścić ich na działkę.
Pojazdy zaczęły się oddalać w kierunku końca jeziora. Duży uniósł się i opuścił po drugiej
stronie lasu, a mały cały czas poruszał się w oddali do około 22.00.
Z opisu wynika, że zaobserwowano dwa NOLe z dość bliskiej odległości, która umożliwiła
dostrzeżenie bardzo istotnych szczegółów wyglądu, zwłaszcza większego obiektu.
Zdarzenie to jest o tyle interesujące, że zaczęło się od obserwacji NL ( Nocturnal Lights – Nocne
Światła), a skończyło na CE-III ( Close Encounter of the Third Kind – bliskie spotkanie trzeciego
stopnia). Właśnie tym ostatnim przypadkiem zajmę się w dalszej części artykułu, ponieważ nie
wiadomo, czy rzeczywiście chodziło o obserwację istoty, czy też nie? Zdarzenie zaczęło się od dość
prozaicznego uderzenia „czegoś” w blachę dachu, powodując natychmiastową reakcję psów
znajdujących się na podwórzu domu, które zaczęły głośno szczekać, alarmując świadka.
Jak wiemy z opisu, po wyjściu na taras domu pani Elżbieta zauważyła na północnym wscho-
dzie, tuż nad wierzchołkami drzew, które rosną w odległości około 30 metrów od domu, dwa jasne
okrągłe światła w kształcie kul, które usytuowane były względem ziemi poziomo. Każde ze świateł
miało średnicę około 0,5 metra i raziło w oczy.
Obydwa światła należały najwyraźniej do większego obiektu, który był w owym czasie
niewidoczny. Oddalone były od siebie na około 3-4 metry, co oznacza, że obiekt miał rozpiętość
poziomą nie mniejszą niż ta właśnie odległość.
Światła zaobserwowane po wyjściu świadka na taras.
68335786.007.png 68335786.008.png
Obiekt unosił się na wysokości od 10 do 20 metrów nad ziemią i poruszał się w górę oraz na
boki. Właśnie te ruchy sugerowały, że obydwa światła muszą należeć, do dużego obiektu, który był
niewidoczny w warunkach nocnych lub miał ciemną powierzchnię, co jest dość charakterystyczne
dla NOLi.
Można przypuszczać, że „dziwne” uderzenie o blachę dachu oraz ujadanie psów było
najprawdopodobniej momentem, w którym pojawił się NOL lub przybliżył się na tyle blisko domu,
że zaniepokoił psy. Jak wspomniała pani Elżbieta, po wyjściu z domu zdziwił ją widok jednego z
psów, który szczekając skakał do góry w kierunku dziwnych świateł.
Niewykluczone, że związek z widocznymi światłami miał również usłyszany przez świadka
dźwięk. Jak wiadomo, obiekt ten emitował silne wiązki jasnego światła, które mogły zostać
skierowane w kierunku dachu domu. Oczywiście są to tylko spekulacje nie poparte żadnymi
dowodami w postaci relacji świadków.
Obiekt cały czas tkwił w tej samej odległości, wypuszczając co jakiś czas w kierunku ziemi
wąski promień jasnożółtego światła, jakby czegoś szukał.
Jak się niebawem okazało, nie był to jedyny obiekt. W kierunku ogromnego jeziora Łaśmiady
unosił się kolejny obiekt bardzo dużych rozmiarów.
Warto dodać, że jezioro tego dnia nie było skute lodem. Jest to o tyle ważne, że gdyby było
odwrotnie, to w miejscu, nad którym unosił się obiekt, mogłyby pozostać wytopione w lodzie kręgi.
Tego typu przypadki zaobserwowano w wielu miejscach, między innymi w Szwecji, USA i na
Ukrainie.
NOL unosił się zdaniem pani Elżbiety w odległości ponad 200 metrów w kierunku pólnocno-
wschodnim na wysokości około 2 metrów nad powierzchnią wody. Zaraz potem oba obiekty
zaczęły bardzo powoli oddalać się. W tym momencie świadek powiadomiła o tym fakcie
Ukraińców oraz zatelefonowała do swojego męża, aby podzielić się z nim swoimi wrażeniami, tym
bardziej że oprócz niej to samo obserwowali jej znajomi Ukraińcy.
Wymieniając spostrzeżenia, mąż pani Elżbiety zaproponował jej, aby wzięła latarkę i dawała
sygnały świetlne w kierunku oddalających się dwóch obiektów. Przypuszczalnie właśnie to było
powodem powrotu obu NOLi w kierunku świadków. Oba obiekty zbliżały się powoli i po pewnym
czasie zatrzymały się w miejscu. Szczekające dotąd psy pochowały się ze strachu w swoich budach.
Widok miejsca obserwacji większego obiektu w momencie zauważenia go po raz pierwszy (biały owal)
oraz po jego przybliżeniu się na odległość około 100 metrów od domu.
68335786.009.png 68335786.001.png
Większy obiekt zawisł w odległości około 100 metrów za pobliskimi drzewami, natomiast drugi
w przybliżeniu 40 metrów od miejsca, w którym został zauważony po raz pierwszy. Powolne
zbliżanie się NOLi bardzo mocno przestraszyło świadków, czemu nie ma się co dziwić, ponieważ
nie wiedzieli, co stanie się za chwilę?
Przebywając w odległości około 100 metrów od obiektu, który tkwił bezdźwięcznie nieruchomo
w powietrzu na wysokości około 30 metrów, świadkowie podziwiali jego niezwykły wygląd.
Według pani Elżbiety był on okrągły i miał płaską dolną i górną powierzchnię. Najbardziej
uderzająca w jego wyglądzie była wysokość, która była porównywalna z wysokością
trzypiętrowego budynku o wysokich kondygnacjach. Korespondując ze świadkiem, ustaliłem, że
obiekt miał wysokość około 9 metrów i średnicę 25-30 metrów!
Jego wygląd był bardzo interesujący, ponieważ na całej jego powierzchni były widoczne
ogromne „okna”, które mogły mieć przy tej wysokości obiektu od 7 do 8 metrów. Miały białoszary
matowy kolor i emanowało z nich bladoniebieskie światło otaczające cały obiekt. Z kierunku, z
którego świadkowie obserwowali obiekt, widocznych było sześć „okien” i po połówce na skraju
obiektu, co daje w sumie 14 „okien” przy uwzględnieniu okrągłego kształtu obiektu. Pomiędzy
„oknami” widoczne były metaliczno-srebrzyste przerwy.
Doskonała pamięć i spostrzegawczość pani Elżbiety pozwoliły jej ustalić, że przerwy między
„oknami” miały półokrągłe zakończenia w części górnej, poza tym w dwóch „oknach” widoczne
były dwa czerwone pulsujące światła usytuowane w ich narożnikach.
Jak wiadomo, NOL unosił się na wysokości około 30 metrów nad ziemią, co pozwoliło świad-
kom dostrzec również jego spód. W środkowej części, która także miała metaliczny kolor,
znajdowały się jasnoniebieskie światła tworzące okrąg. Światła emanowały niewielką bladoniebies-
ka poświatą i usytuowane były jedno obok drugiego bez widocznych przerw między nimi.
W tym samym czasie świadkowie obserwowali równocześnie drugi obiekt, na którym widoczne
były jedynie dwa duże jasne światła. W pewnej chwili z prawej strony obiektu wystrzelił żółty
promień światła, który uformował na ziemi okrąg o średnicy od 1 do 2 metrów, w którym pojawiło
się coś czarnego, co według pani Elżbiety przypominało „dziurkę od klucza”. Według świadka
„dziura” miała ciemny kolor i wyraźnie kontrastowała z otaczającym ją żółtym światłem. Sięgała na
wysokość od 1,5 do 2 metrów. Czy mogła to być jakaś istota? Pani Elżbieta nigdy nie twierdziła w
rozmowach ze mną, że to może być „kosmita”. Zatem co to mogło być?
Rysunek wykonany przez świadka kolorową akwarelą nazajutrz po obserwacji, przedstawiający większy
obiekt.
68335786.002.png 68335786.003.png
Z rysunku i opisu wykonanego przez świadka wynika, że mogła to być postać z rodzaju
„nocnych gości”, jacy często odwiedzają nocą pewnych ludzi w sypialniach. Ich wzajemne
podobieństwo jest bardzo uderzające. W swoim archiwum posiadam kilka relacji z obserwacji
„nocnych gości”, którzy przypominają z wyglądu „coś”, co widziała pani Elżbieta. Identyczny
wizerunek „nocnych gości” narysowała świadek z Wilkowej, która przeżyła CE-III w 1997 roku. Z
opisu i rysunku świadka wynikało, że widoczna postać była okryta ciemną „peleryną”. Opis tego
przypadku przedstawiłem w 52 numerze UFO z 2002 roku. Proszę zatem porównać podobieństwo
obu postaci.
W badaniu zjawiska NOLi wiele zależy od subiektywnej oceny samego badacza, jeśli dany
przypadek rejestruje tylko jeden ufolog. To od niego zależy, czy dane zdarzenie zostanie zaliczone
do CE-III, czy tylko do CE-I jak w powyższym przypadku, jako że obiekt znajdował się w
odległości około 40 metrów.
Osobiście uważam, biorąc pod uwagę wiele innych podobnych przypadków oraz wygląd
obserwowanych istot, zwłaszcza ich podobieństwo do „nocnych gości”, że powyższe zdarzenie
można zaliczyć wstępnie do CE-III!
Jak wynika z relacji świadka, postać pojawiła się dwukrotnie w momencie wyemitowania snopu
żółtego światła z prawej strony obiektu! Jest to ważny szczegół, ponieważ obiekt wcześniej również
wypuszczał wiązki światła, ale zawsze z lewej strony obiektu. Wygląda na to, że charakter i
przeznaczenie obu świetlistych promieni zależało od sytuacji. Promień emitowany z lewej strony
można porównać do „szperacza”, w jakie zaopatrzone są helikoptery, natomiast promień emitowany
po prawej stronie miał zupełnie inne zadanie – mógł służyć do przenoszenia istot z góry na dół i z
powrotem.
Nie jest to bynajmniej mój wymysł, rodem z filmów science fiction. Istnieje bardzo wiele relacji,
w których świadkowie opisują podobny promień, który służy do wciągania ludzi oraz ufonautów na
„pokład” NOLa. Jedno jest pewne, promienie tego typu nie są zwyczajnym światłem, na co mógłby
wskazywać ich wygląd.
Rysunek wykonany przez świadka przedstawiający wygląd istoty wewnątrz snopu światła.
68335786.004.png 68335786.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin