UFO w lesie.pdf

(86 KB) Pobierz
68337567 UNPDF
UFO w lesie
Zdarzenia, w czasie których NOL spowodowałby swoim oddziaływaniem spalenie lub
uschnięciedległości 20 metrów o drzew należą w Polsce do wyjątków i jak dotąd żaden tego typu
przypadek nie zosta! w naszym kraju dogłębnie zbadany.
Pod tym względem polska ufologia wypada blado w porównaniu z innymi krajami, takimi jak
Anglia, Francja czy USA, gdzie znany ufolog Ted Phillips zbadał szczegółowo 713 przypadków, w
których NOL uszkodził bądź oddziaływał w inny sposób na drzewa.
Do wyjątku należy zdarzenie, jakie miało miejsce niedaleko Warszawy, w trakcie którego NOL
uszkodził, a właściwie nadpalił w dziwny sposób sporych rozmiarów krzew dzikiej róży. Zdarzenie
to badał we wrześniu 1983 roku znany warszawski ufolog Kazimierz Bzowski. Krzew był tylko
nadpalony jedynie w górnej części, natomiast boki były nietknięte.
Ziemia i trawa były pod całym krzewem zupełnie spalone i tworzyły kilkumetrowe nieregularne
koło. Jak się okazało, świadkowie obserwowali w tym rejonie owalnego NOLa, który emanował od
spodu strumień światła. Ten sam NOL zawisł wcześniej nad samochodem przerażonych świadków i
spowodował niewielkie odbarwienia lakieru na jego masce.
Znana jest również obserwacja NOLa, do której doszło 31 października 1993 roku nad zatoką
Rewską w Trójmieście, która została zarejestrowana kamerą S-VHS. W miejscu, w którym
przypuszczalnie unosił się NOL, ekipa „badaczy” z telewizyjnego programu „Nie do wiary”
znalazła liczne przypalone sosny. Niestety, nie wiadomo, co spowodowało przypalenie tych drzew,
ponieważ „badaczy” z „Nie do wiary” najwyraźniej to nie interesowało, podobnie jak przeprowa-
dzenie szczegółowych badań w tym miejscu. Ustalono jedynie, że na tym terenie nie było od kilku
lat żadnych pożarów itp. Sprawa więc nadal pozostaje otwarta.
W lipcu 2002 roku skontaktowała się ze mną pewna kobieta mieszkająca na Śląsku (celowo nie
podaję miasta ani prawdziwego imienia), informując mnie o niezwykle ciekawej obserwacji NOLa,
który pozostawił po sobie wypalony krąg w lesie oraz spalone drzewa, które później całkowicie
uschły!
To zdarzenie bardzo mnie zainteresowało, ponieważ przypadki tego typu należą w Polsce raczej
do rzadkości. Można powiedzieć śmiało, że typowe ślady lądowań NOLi w postaci wgniecionej
bądź wypalonej trawy są o wiele rzadsze niż kręgi czy piktogramy zbożowe, które już od kilku lat
pojawiają się w naszym kraju.
Warto wspomnieć, że świadek, którą nazwę tu umownie Barbarą, miewa kontakty na poziomie
astralnym. Zostawmy jednak na razie tę sprawę i zajmijmy się wspomnianą historią z udziałem
NOLa.
Do zdarzenia doszło w czerwcu 2001 roku (nie udało się ustalić dokładniejszej daty) w Beskidzie
Śląskim między Ustroniem i Dobką. W tym malowniczo pięknym terenie pani Barbara i jej mąż
mają niewielki domek letniskowy, w którym spędzają każdą wolną chwilę. Domek ten jest
położony wśród gór z dala od wszelkich zabudowań.
Pierwszym świadkiem, który zauważył NOLa, był mąż pani Barbary. Było to około godziny
22.40, kiedy to wychodząc na taras znajdujący się na zewnątrz domu, dostrzegł w odległości około
100 metrów w kierunku północno-zachodnim dziwny obiekt w kształcie dysku, na którym
znajdowały się dwa rzędy świecących prostokątnych świateł w kształcie „okienek”.
Obiekt tkwił w bezruchu nad pobliskim lasem oraz położoną tam niewielką polaną.
Świadek zawołał swoją żonę, która zdążyła zobaczyć jedynie, jak obiekt szybko odlatuje w górę
pod znacznym kątem, niknąc na tle gwiaździstego nieba. Cała obserwacja trwała około 2 minut.
Na drugi dzień świadkowie udali się na miejsce, nad którym unosił się przypuszczalnie obiekt.
Około 30 metrów za swoim domkiem odkryli dziwny ciemnobrązowy krąg, w którym wszystkie
rośliny były przypalone do samej ziemi. Również wysokie 20-letnie świerki znajdujące się w
obrębie kręgu były przypalone po bokach, ale tylko w dolnej części. Po pewnym czasie te drzewa
uschły.
Niestety, nie mogłem przeprowadzić dokładnej rejestracji na miejscu zdarzenia z braku wolnego
czasu i innych spraw osobistych. Zależało mi szczególnie na zbadaniu wspomnianego kręgu oraz
jego zdjęciach, ponieważ bałem się, że może zostać zniszczony przez kogoś, tym bardziej że od
samej obserwacji i znalezienia śladu upłynął już ponad rok. Poprosiłem więc panią Barbarę, aby
sfotografowała go i pobrała próbki ziemi z kręgu oraz kontrolne spoza kręgu, a także aby wykonała
inne pomiary. Poprosiłem ją o to między innymi dlatego, że była zaznajomiona z tematem,
ponieważ od lat interesuje się zjawiskiem UFO, a najbardziej medytacjami oraz niekonwencjo-
nalnym leczeniem.
Po kilkunastu dniach otrzymałem zdjęcia kręgu wraz z opisem oraz próbki gleby. Mogłem więc
dokonać wstępnych ustaleń i przeprowadzić badania.
Zostańmy na razie przy opisie obserwowanego obiektu, który był niezwykle interesujący. Z
przeprowadzonych licznych rozmów telefonicznych oraz korespondencji listownej, udało mi się
ustalić wiele interesujących szczegółów tej obserwacji, tym bardziej że nie wiadomo do końca, czy
wypalony krąg był efektem oddziaływania NOLa. Obserwowany NOL znajdował się stosunkowo
blisko świadków – według nich odległość ta wynosiła około 100 metrów.
Obiekt unosił się nieruchomo nad lasem na wysokości około 60 stopni nad horyzontem w
kierunku północno-zachodnim. W trakcie obserwacji nie było słychać żadnego dźwięku dobiega-
jącego od strony tego obiektu.
Sam jego wygląd był ciekawy, ponieważ posiadał rząd jasnobiałych prostokątnych „okienek”,
które według męża pani Barbary miały wielkość co najmniej 15 na 10 centymetrów. Wszystkie
światła gasły i zapalały się na przemian i wyglądało to w ten sposób, że najpierw świecił górny rząd
„okienek”, po czym gasł i zapalał się dolny. Obydwa rzędy „okienek” oddzielone były od siebie
szerokim poziomym czarnym pasem biegnącym najprawdopodobniej wokół obiektu. Górna i dolna
część NOLa była lekko wypukła i świeciła jasnobiałym światłem.
Nie wiadomo, na jakiej dokładnie wysokości wisiał obiekt, ale pani Barbara stwierdziła, że
unosił się tuż nad wierzchołkami drzew, co oznacza, że mogło to być od 15 do 20 metrów. Według
męża pani Barbary obiekt miał pozorną wielkość wynoszącą około 0,8 metra w odległości
wyciągniętej ręki. Wydaje mi się, że ta wielkość jest nieco przesadzona przez świadka, ponieważ
przy tej wielkości i odległości, w jakiej się znajdował, NOL miałby ponad 100 metrów średnicy! W
karcie obserwacji NOLa świadek podał ponadto, że obiekt był wielkości co najmniej czterech
Księżyców w pełni. Ostatecznie udało się ustalić, że obiekt miał ponad 5 stopni rozpiętości kątowej,
co w przełożeniu na rzeczywistą wielkość obiektu, daje ponad 8 metrów średnicy. Bez wizji
lokalnej trudno jest ustalić dokładną wielkość obiektu, który miał przypuszczalnie od 10 do 15
metrów średnicy i od 3 do 4 metrów wysokości. Po około 2 minutach NOL przechylił się lekko na
bok, po czym bardzo szybko przyspieszył w górę pod kątem około 70 stopni niknąc na niebie.
Wygląd miejsca, na którym znajduje się wypalony krąg. Białe linie wyznaczają zasięg kręgu.
68337567.001.png
W trakcie obserwacji świadkowie nie odczuwali żadnych dziwnych dolegliwości, które mogłyby
być spowodowane przez NOLa, jeśli nie liczyć uczucia gorąca i wzmożonego pragnienia, które
odczuł mąż pani Barbary w krótkim czasie po jej zakończeniu. Czy było to następstwo
oddziaływania NOLa? Nie wiadomo, są jednak udokumentowane przypadki bliskich spotkań, po
których świadkowie doznawali różnych dolegliwości.
Ustaliłem, że odkryty wypalony krąg w lesie nie znajdował się dokładnie w miejscu, nad którym
wisiał NOL, ale był położony 100 metrów dalej! W tym miejscu nasuwa się pytanie, czy nadal
można wiązać ze sobą obserwację tego obiektu i ten wypalony krąg w lesie? Wydaje mi się, że tak,
zwłaszcza że świadkowie stwierdzili, iż tego śladu wcześniej tam nie było i że wyglądał on na
stosunkowo „świeży”. Proszę nie zapominać, że po wyjściu świadka na taras, obiekt był już
widoczny. Zatem nie wiadomo, jak długo mógł się znajdować w tym miejscu lub nieco bliżej
domku, wypalając krąg, który zawiera charakterystyczne cechy występujące na tak zwanych
lądowiskach NOLi.
Odnaleziony krąg znajduje się na niewielkim wzniesieniu w lesie, świadkowie ustalili, że
średnica kręgu wynosi 9 metrów i że do dzisiaj nic praktycznie nie rośnie w tamtym miejscu,
podczas gdy kilka centymetrów dalej, poza tym jałowym obszarem, roślinność jest niezwykle bujna
w postaci traw, paproci itp. Oprócz wypalonego kręgu świadkowie spostrzegli, że rosnące w tym
miejscu świerki, noszą znamiona przypalenia, które występowały w ich dolnych częściach oraz na
bokach. Górna część wraz z wierzchołkami była zielona, podobnie jak pozostałe świerki rosnące w
tej okolicy.
Co ciekawe, kilka tygodni później wszystkie rosnące w tym kręgu drzewa, a było ich dziewięć,
uschły z nieznanych przyczyn, po czym zostały wycięte przez właściciela tego terenu. Sam
właściciel bardzo się dziwił i zastanawiał, co mogło być powodem ich uschnięcia. Gdyby to było
dzieło jakichś szkodników, to z pewnością zaatakowałyby one również inne drzewa, a nie tylko te w
kręgu. Wszystko wskazuje na to, że wypalony krąg i uschnięte drzewa są wynikiem oddziaływania
obserwowanego NOLa, który emitował najprawdopodobniej jakieś silne promieniowanie
elektromagnetyczne, być może w zakresie mikrofal.
Wspomniany ślad do dzisiaj zachowuje się dziwnie. Według pani Barbary zalegający w tym
miejscu śnieg topnieje znacznie szybciej niż w innych, natomiast po opadach deszczu ziemia w
kręgu jest zupełnie sucha, podczas gdy obok wilgotna. Wygląda, jakby gleba w kręgu nosiła
znamiona dehydratacji, czyli była pozbawiona wilgotności. Nic więc dziwnego, że rosnące w
miejscu kręgu drzewa uschły. W roku 2002 obok kręgu urosły niezmiernie dorodne borowiki, które
dochodziły nawet do 1 kg wagi, a w październiku zakwitły jagody, które kwitną w czerwcu i lipcu.
Są to typowe anomalne „zjawiska”, jakie zachodzą w miejscach lądowisk NOLi i ich najbliższym
otoczeniu.
20 sierpnia 2002 roku po otrzymaniu próbek górnej warstwy
gleby, zbadałem je pod względem radioaktywności licznikiem
Geigera firmy Voltcraft Griff-1. Z dwudziestu pomiarów każdej
próbki i wyliczenia z nich średniej wartości wynika, że
promieniowanie gleby pochodzącej z kręgu wynosi 11,73 µSv/h,
podczas gdy próbki kontrolnej (czyli tla) pobranej w
odległości 20 metrów od kręgu – 11,8 µSv/h. Wygląda zatem na
to, że nie ma żadnego wzrostu promieniowania gamma w
wypalonym kręgu. Być może takie promieniowanie tam było, lecz po upływie ponad roku spadło do
poziomu tła. Mając do dyspozycji próbki gleby, mogłem porównać je między sobą i przeprowadzić
jeszcze jedno małe doświadczenie. Próbka z kręgu miała bardzo ciemny kolor i wyglądała niczym
popiół, co wyraźnie odróżniało ją od próbki kontrolnej, która była brązowa i składała się głównie z
gliny. Próbkę z kręgu wsypałem do niewielkiego pojemnika i zalałem wodą. Okazało się, że gleba
nie opadła w całości na dno, lecz unosiła się na powierzchni wody. Próbka kontrolna szybko opadła
na dno, tworząc „błoto”. Podobnie działo się z ziemią pobieraną z lądowisk NOLi podczas prób,
które prowadził Ted Phillips.
Próbkę z wypalonego kręgu przesłano do dalszych badań do Instytutu Nauk Rolniczych w
Olsztynie, w którym przeprowadzane są dla CBUFOiZA wszelkie badania, ale jak dotąd nie
otrzymałem wyników.
Być może uda się przeprowadzić badania uschniętych drzew, ponieważ planowany jest wyjazd w
68337567.002.png
tamto miejsce w celu przeprowadzenia wizji lokalnej i ustalenia wielu innych szczegółów tego
ciekawego zdarzenia.
Powyższe zdarzenie należy zaliczyć, jak sądzę, do CE-11, po którym pozostał wyraźny
materialny ślad w postaci wypalonego kręgu oraz uschniętych drzew.
Nie jest to jedyne zdarzenie, które przytrafiło się wspomnianym świadkom w tym miejscu.
Poniższa historia, której opis przysłał mi w liście mąż pani Barbary, miała miejsce w kwietniu lub
maju 2002 roku.
„Pewnej nocy spaliśmy w domku letniskowym i około 2.15 obudziliśmy się ze strachem.
Poczuliśmy zapach palonego metalu i dziwny dźwięk zza ściany domu. Było nam gorąco i
duszno, nie mogliśmy oddychać. Żona mówiła, że była w jakimś dziwnym pomieszczeniu, gdzie
rozmawiała z niesamowitą istotą, która tłumaczyła jej, że mamy się nie bać, że nikt nam nie zrobi
krzywdy.
Chodzi im o jakieś przeprowadzane na tych terenach badania. Że ich statki lądują blisko tych
okolic, a bazę mają w różnych zbiornikach wodnych.
Obmyliśmy się zimną wodą i wywietrzyliśmy pomieszczenie. Jakże byliśmy zdziwieni rano,
gdy okazało się, że żadna lampa nie działa na przycisk, nie świeci. A w gniazdkach prąd był. Po
dwóch godzinach wszystko wróciło do normy”.
Zastanawia mnie, skąd dochodził dźwięk, skoro w pobliżu nie ma żadnych zabudowań, równie
dziwne jest uczucie gorąca, ponieważ w górach, i w dodatku w środku nocy, powinno być raczej
zimno a nie gorąco. Gdzie i z kim rozmawiała pani Barbara?
Na te pytania nie potrafię odpowiedzieć, ale skłonny będę zaryzykować twierdzenie, że te
wszystkie zdarzenia są związane z osobą pani Barbary, jak chociażby dziwna przygoda z lata 2002
roku, podczas której, w czasie gdy świadek nabierała w słoneczny dzień wodę z pobliskiego potoku,
w pewnej chwili dostrzegła na powierzchni wody odbicie jakichś fioletowych świateł. Gdy
spojrzała w górę, niczego nie dostrzegła. Dobiegał stamtąd jedynie metaliczny odgłos.
Uważam, że ten konkretny przypadek CE-II przeczy poglądom sceptyków i ortodoksyjnych
naukowców, którzy twierdzą, że nie ma żadnego dowodu na istnienie NOLi, a co za tym idzie,
materialnego dowodu na ich obecność. Takie dowody mamy często przed nosem, tylko nie chcemy
ich zauważyć!
Autor: Arkadiusz Miazga
Magazyn UFO NR 2 (54) IV-VI 2003
Zgłoś jeśli naruszono regulamin