Fenomen UFO nad Nową Zelandią.pdf

(48 KB) Pobierz
66862821 UNPDF
Fenomen UFO nad Nową Zelandią
Po zaginięciu cywilnego pilota Fredericka Valenticha z Australii, w Nowej Zelandii coraz
częściej ukazywały się informacje o obserwacjach pojawiających się i przelatujących dziwnych
obiektów, które utożsamiano z UFO. Zastanawiające jest stwierdzenie, że znakomitą większość
stanowiły zjawiska obserwowane nad południową wyspą.
Jednym z nich było pojawienie się wieczorem i w nocy z 16 na 17 grudnia 1978 obiektu o
nadzwyczajnej jaskrawości nad cieśninami Marlborough. Najlepiej opisał je mieszkaniec z
Waikawa, osady leżącej 5 km od portu Picton, Frank MacDonald, ale to samo zjawisko
obserwowało wielu innych mieszkańców okolicznych osiedli. Mnożyły się relacje w prasie. W
takiej właśnie atmosferze pełnej domysłów przeciwstawnych przypuszczeń i różnych komentarzy o
często odwiedzających Nową Zelandię niezidentyfikowanych obiektach latających, nastąpiły
wydarzenia, które były jakby kulminacją narastającego wciąż zainteresowania. A wszystko miało
miejsce w ostatniej dekadzie grudnia 1978 i dotyczyło jednego rejonu południowej wyspy Nowej
Zelandii, pasma górskiego i małego półwyspu z miasteczkiem pod wspólną nazwą Kaikoura, a
także niedalekiego ujścia rzeki Clarence, leżących na wschodnim wybrzeżu, nad Oceanem
Spokojnym.
W odległości 5 km od miasta Blenheim leży lotnisko Woodbourne, od lat sześćdziesiątych
wojenna baza lotnicza USA, przejęte następnie przez siły powietrzne Nowej Zelandii, ale
udostępnione komunikacji cywilnej. Z tego lotniska korzystało również prywatne przedsiębiorstwo
przewozowe Safe Air, którego samoloty woziły ładunki towarowe i pocztowe między portami
lotniczymi wschodniego wybrzeża wyspy południowej i stolicą Nowej Zelandii Wellington, leżącej
na wyspie północnej. Załogi tych samolotów były świadkami zjawisk, które wprowadziły wielu
ludzi w zdumienie, a także zakłopotanie.
Zaczęło się coś dziać już 20 grudnia, krótko przed północą, gdy na lotnisku pełniło służbę dwóch
ludzi: Ian Uffindell – oficer pełnomocny lotniska i Bill Frame – kontroler ruchu na wieży
kontrolnej. O 22.55 Uffindell widzi dwa jaskrawe światła od strony latarni morskiej Cape Campbell.
Sądzi początkowo, że to jeden z samolotów typu Bristol podchodzi do lądowania, ale on nie ląduje,
Uffindell poszedł na wieżę do kontrolera Frame i razem już obserwują około pół godziny światła,
przy czym nie mogą rozpoznać obiektu. Po północy, o 00.25, a to jest już 21 grudnia kontroler
Frame telefonuje do Wellington, do Centralnej Stacji Radarowej, pytając obsługę, czy widzi
samolot zbliżający się do Blenheim.
Odpowiedź jest w części dziwna, bo wyjaśnia, że spodziewają się za pół godziny samolotu DC-8
z Australii, natomiast na radarze widzą trzy odbicia w odległości 93 km na płd.-wsch. od Blenheim,
w okolicy rzeki Clarence. Po chwili obsługa lotniska rzeczywiście widzi trzy, a nie dwa światła:
jedno duże jaskrawobiałe i dwa mniejsze, zmieniające kolor na różowy. Wszystkie trzy światła
przesuwały się z jednakową prędkością nad grzbietami Wither Hills w kierunku oceanu. Zjawisko
trwało około 40 minut i o 00.00 w ciągu 10 sekund światła zniknęły. Bili Frame zgłosił meldunek o
wydarzeniu posterunkowi policji, lecz nie był pierwszy, przed nim już wielu ludzi telefonowało,
opisując to samo zjawisko.
Wśród obserwatorów był także pilot Safe Air kpt. John Handle, który widział dwa świecące
obiekty, przesuwające się nad horyzontem. O 03.30 Uffindell i Frame kończyli pracę na lotnisku,
gdy telefonicznie zgłosiła się obsługa radaru z Wellington informując, że na ekranie pojawił się
nowy obiekt, ale żaden z wymienionych pracowników nic nie zauważył. Dopiero po zejściu z
wieży, tuż przed udaniem się do swych domów, ujrzeli zapowiadany obiekt, podobny do poprzednio
widzianych, ale teraz zmieniający emitowane kolory światła z białego na pomarańczowy lub z
białego na czerwony. Zauważyli też, że częstotliwość pulsacji była większa i dość gwałtowna, w
odstępach 2-3-sekundowych. O tych spostrzeżeniach zawiadomili jeszcze Wellington, a tam w
Centrum Kontroli Radarowej wszystkie rozmowy były nagrywane na taśmy magnetofonów
pracujących non-stop. Tej nocy obsługę tej stacji stanowili dwaj operatorzy radarów i urządzeń
radiolokacyjnych John Cordy i Andrew James Herd, a czynnych było pięć radarów.
W relacjonowanym czasie miały miejsce jeszcze inne obserwacje. Otóż 21 grudnia o 00.30
odleciał z Auckland do Blenheim samolot Argosy o znakach ZK-SAF, który pilotowali: kpt.
Graham Stuart oraz drugi pilot Robert Guard. Obsługa stacji radarowej w Wellington
poinformowała załogę samolotu SAF o obserwowanych, niezidentyfikowanych obiektach na
radarach oraz o wydarzeniach na lotnisku Blenheim, ale załoga ta nic szczególnego nie zauważyła,
identyfikując jeden z obiektów z płynącym statkiem i nie widząc pozostałych. Samolot SAF
wylądował o 02.19 w Blenheim.
Natomiast o 01.10 wystartował z Blenheim samolot Argosy o znakach SAE w kierunku
Christchurch z załogą: kpt. John Handle i drugi pilot Keith Heine. Jeden z obserwowanych przez
Centralną Stację Radarową obiektów po przesunięciu się o około 120 km w kierunku płd.-wsch.
stanął w miejscu, ale załoga samolotu SAE nie widziała go. Natomiast o godz. 01.30 ukazują się
nagle niezwyczajnie świecące obiekty w liczbie 3-5 w rejonie rzeki Clarence, a więc dokładnie w
miejscu określonym przez obsługę radarów w Wellington. O 01.34 stojący dotychczas obiekt
przesunął się w kierunku lecącego samolotu, jego załoga tego jednak nie widziała, ale na ekranach
radarów ten manewr był widoczny. Dziesięć minut później obiekt stanął w miejscu, po zachodniej
stronie trasy samolotu l dopiero od tego momentu załoga samolotu widzi odbicie obiektu na ekranie
radaru pokładowego.
Samolot SAE ląduje o 02.00 w Christchurch a następnie po przeładunku towarów, o 03.10
wystartował w kierunku północnym do Auckland. Cztery minuty później, a więc o 03.14 odlatuje z
Blenheim. Samolot SAF do Christchurch z nową załogą, którą stanowią: kpt. Vern Powell oraz
drugi pilot Ian Pirie. Są więc w powietrzu dwa samoloty, lecące w przeciwnych kierunkach – jeden
o znakach SAE na północ, drugi o znakach SAF na południe.
Już o 03.25 załoga SAF przekazuje pierwszy meldunek do Wellington o wiszącym na niebie
wielkim i masywnym obiekcie, emitującym światło o ekstremalnej intensywności, światło
zmieniające kolory biały, pomarańczowy i czerwony. Obiekt znajdował się powyżej samolotu, który
przez kilka następnych minut wznosił się do wysokości 3000 m, a wtedy znalazł się na tym samym
poziomie, co obserwowany obiekt, ale ten był oddalony o około 55 km. Przez następne 12 minut
obiekt leciał równolegle z samolotem, co obserwowała również obsługa radarów w Wellington. W
tym czasie samolot sterowany był przez autopilota, więc załoga samolotu, Powell i Pirie, z
fascynacją obserwowała towarzyszący im przez około 15 km obiekt. Trwało to aż do punktu
zwrotnego, w którym samolot zmienił kurs w kierunku Christchurch, a wówczas obiekt zniknął.
MELBOURNE „0”
Wydarzenia w nocy z 20 na 21 grudnia 1978, obserwowane były nie tylko przez obsługę lotniska
pod Blenheim, obsługę Centralnej Stacji Radarowej w Wellington, załogi dwóch samolotów, ale
również przez wielu obserwatorów z ziemi, którzy swe spostrzeżenia przekazywali posterunkom
policji oraz redakcjom lokalnych dzienników i czasopism.
W prasie ukazało się wiele informacji i komentarzy, a 23 grudnia komentowano wydarzenia w
specjalnej audycji telewizji nowozelandzkiej, w której wzięła udział załoga samolotu SAF – Vern
Powell i Ian Pirie. Przed tą audycją obydwaj piloci spotkali się z obsługą Centralnej Stacji
Radarowej, a więc był tam John Cordy i Andy Herd. Wszyscy zrelacjonowali swoje wrażenia i
odczucia, które zostały zarejestrowane na taśmach magnetofonowych.
Najcenniejszym jednak dokumentem okazały się taśmy z nagranymi wszystkimi rozmowami,
jakie były prowadzone tej nocy z Centralną Stacją Radarową w Wellington, a więc między tą stacją
a lotniskiem pod Blenheim oraz samolotami Argosy ZK-SAE i Argosy ZK-SAF.
Opublikowanie tych faktów jak i informacje o dokumentalnym, znaczeniu utrwalonych na
taśmach rozmów wzbudziły tak ogromne zainteresowanie opinii publicznej, także poza granicami
Nowej Zelandii, że Telewizja Australijska postanowiła nakręcić specjalny film. Zadanie to
powierzono Programowi „0” Telewizji Melbourne. Wykorzystując obecność w Nowej Zelandii
dziennikarza TV „0” Quentina Fogartyego, zlecono mu przygotowanie i opracowanie reportażu z
wydarzeń w nocy z 20/21 grudnia. Fogarty zaangażował w tym, celu Nowozelandczyków:
kamerzystę Davida Crocketta i jego żonę Ngaire, technika nagrań dźwiękowych. W ten sposób
powstał zespół reportażowy TV AUSTRALIA MELBOURNE „O”, którego zadaniem było
odtworzenie na taśmach wszystkiego, co miało jakikolwiek związek z wydarzeniami, zachowaniami
i odczuciami ludzi oraz z całą scenerią nocy z 20/21 grudnia 1978.
Ekipa telewizyjna rozpoczęta pracę we wtorek 26 grudnia. Nastąpiła cała seria wywiadów z
załogami samolotów, z obsługą radarów, ze świadkami, którzy obserwowali zjawiska z ziemi.
Zebrany materiał był już dostatecznie bogaty, ale szef ekipy Quentin Fogarty wpadł jeszcze na
pomysł, aby sfilmowano miejsca pojawiania się niezidentyfikowanych obiektów, a przede
wszystkim wybrzeże Kaikoura i to z pokładu samolotu. Chciał bowiem, aby film oddał wiernie
maksimum szczegółów i atmosferę słynnych już rejsów obydwu samolotów. Uzyskał zgodę
przewoźnika na udział całej ekipy w locie samolotem, przewożącym prasę, i pocztę na trasie
Blenheim – Wellington – Christchurch – Blenheim w nocy z 30/31 grudnia.
W sobotę 30 grudnia 1978 o 21.50 ekipa TV przybyła na lotnisko Woodboume pod Blenheim i
zajęła miejsca w samolocie Argosy ZK-SAE, za którego sterami zasiedli: kpt. Bili Startup i drugi
pilot Bob Guard. O 22.17 samolot wystartował do Wellington, gdzie wylądował o 22.34. Przerwa w
locie, przeznaczona na prace ładunkowe, trwała ponad godzinę i o 23.50 nastąpił start do
Christchurch. Nic nie zapowiadało sensacji, ale właśnie pięć minut po północy, a była to już
niedziela 31 grudnia, zauważono pojawianie się i zanikanie w dość szczególny sposób nieznanych
świateł w rejonie półwyspu Kaikoura. W tym czasie Wellington przyjmował samolot DC-8 lecący z
Brisbane w Australii. Dopiero o 00.00 Centralna Stacja Radarowa Wellington potwierdziła
obecność i znikanie nieznanych obiektów na ekranie radaru, określając ich położenie w pozycji
01.00 i odległości 24 km od samolotu. Sygnały na ekranie radaru również pojawiały się i znikały.
Obiekty w liczbie 4-5 przesunęły się początkowo na odległość 37-46 km w rejon rzeki Clarence,
a następnie na południe, na odległość 74-93 km od samolotu, z obliczeń wynikało, że prędkość
przesuwania się obiektów wynosiła 65 km/min, czyli około 3900 km/h, opadały i wznosiły się,
emitując silne strumienie świateł ku ziemi. Wyglądało to na skrupulatnie wykonywaną uprzednio
zaplanowaną operację. Ta obserwacja trwała 10 minut. Zarówno załoga samolotu, a jeszcze bardziej
ekipa TV były zaskoczone widowiskiem. Przecież ekipa TV zamierzała odtworzyć wydarzenia z
nocy 20/21 grudnia, a aktualnie miała możliwość autentycznej obserwacji i rejestrowania na
taśmach spotkania z UFO, a więc wydarzeń podobnych do tych, które obserwowały załogi
samolotów lecących nocą 20/21 grudnia.
Była 00.15, gdy załoga samolotu straciła wizualny kontakt z obiektami, a wtedy stacja radarowa
Wellington zawiadomiła, że w pozycji 03.00, nad wybrzeżem, znajduje się jeden obiekt, ale załoga
nie widzi go; za chwilę dopiero, gdy Wellington podał informację o zbliżaniu się obiektu na
odległość 18 km od samolotu, zauważono obiekt świecący jasnym, białym kolorem, różniący się od
widzianych przed trzema minutami. Po 30 sekundach obiekt zniknął z oczu załogi, ale Wellington
dalej miało go na ekranie, tym razem w pozycji godziny 11 i w odległości około 6 km od samolotu.
Z pokładu jednak nikt nic nie widzi. Minutę później Wellington podaje, że obiekt jest w pozycji
09.00 i w odległości 3,5 km, ale załoga i ekipa TV dalej nic nie widzą, obserwując wybrzeże i
miasto Kaikoura.
Następne meldunki z Wellington o obiekcie są następujące: 00.19 – pozycja godziny 10,
odległość od samolotu 22 km, godz. 00.22 – pozycja ta sama, ale odległość zmniejszyła się do 2
km! Kpt. Startup postanowił wykonać okrążenie. Przez cały czas wykonywania tego manewru nikt
znowu nic nie widział i nie zaobserwował. Dopiero o 08.27, po komunikacie z Wellington, że
obiekt znajduje się w pozycji godziny 11 i w odległości 6 km, zauważono i wszyscy obserwowali
promieniste, niebiesko-białe światła, błyskające regularnie i stosunkowo szybko.
Autor: Zdzisław Budzyński
Zgłoś jeśli naruszono regulamin