Clive Cussler - Cerber.pdf

(1619 KB) Pobierz
4 - Cussler Clive - Cerber.rtf
CLIVE CUSSLER
CERBER
CZERWIEC 1035, GDZIE Ś W AMERYCE PÓŁNOCNEJ
W ZAPOMNIENIE
Płyn ę li przez porann ą mgł ę w zupełnej ciszy, niczym duchy w statkach-widmach. Wysokie, wywini ę te spiralnie krzywizny dziobów i ruf
wie ń czyły precyzyjne rze ź by z ę batych smoków, których straszny wzrok zdawał si ę przebija ć opary w poszukiwaniu ofiar. Miały one sia ć panik ę
w szeregach wrogów i chroni ć Ŝ eglarzy przed złymi demonami, zamieszkuj ą cymi morze.
Mała grupa Ŝ eglarzy przebyła wrogi ocean w długich, wysmukłych statkach, które pokonywały fale z łatwo ś ci ą i gracj ą pstr ą ga, płyn ą cego
pod pr ą d w spokojnym potoku. Długie wiosła si ę gały z otworów w kadłubie do ciemnej wody, wbijały si ę w ni ą z wielk ą sił ą i pchały statki
poprzez fale. Kwadratowe Ŝ agle w czerwono-białe pasy zwisały bezwładnie w nieruchomym powietrzu. Na przywi ą zanych do rufy linach statki
holowały małe, poszyte na nakładk ę , sze ś ciometrowe łódki z dodatkowym ładunkiem.
Po nich o wiele pó ź niej nadpłyn ę li inni: m ęŜ czy ź ni, kobiety i dzieci, wraz ze skromnym dobytkiem i Ŝ ywym inwentarzem. Ze wszystkich
morskich szlaków wikingów najbardziej niebezpieczna trasa wiodła przez pomocny Atlantyk. Mimo zagro Ŝ e ń , jakie niosły nieznane akweny,
odwa Ŝ nie Ŝ eglowali w ś ród lodowej kry, walczyli ze sztormem, stawiali czoło ogromnym falom i wichrom nadci ą gaj ą cym nieprzerwanie z
południowego zachodu. Wi ę kszo ść z nich prze Ŝ yła, ale morze odebrało zapłat ę za ich ś miało ść . Dwa z o ś miu statków, które wypłyn ę ły z
Norwegii, zagin ę ły bez ś ladu.
Zm ę czeni zmaganiami z Ŝ ywiołem koloni ś ci dotarli do Nowej Fundlandii, lecz zamiast wyl ą dowa ć w L’Anse aux Meadows, gdzie ju Ŝ
wcze ś niej osiedlił si ę Lief Erickson, postanowili spenetrowa ć tereny poło Ŝ one bardziej na południe. Chcieli znale źć cieplejsze miejsce, by tam
zało Ŝ y ć now ą koloni ę .
Opłyn ę li jak ąś wielk ą wysp ę i ruszyli kursem na południowy zachód, a Ŝ dotarli do długiego półwyspu, który wdzierał si ę w morze łukiem
prosto na północ. Min ę li dwie mniejsze wysepki i przez kolejne dwa dni płyn ę li wzdłu Ŝ białej, piaszczystej pla Ŝ y. Jej widok zadziwił Ŝ eglarzy,
którzy całe Ŝ ycie sp ę dzili na bezkresnych skałach norweskiego wybrze Ŝ a.
Opłyn ą wszy przyl ą dek piaszczystego półwyspu, ujrzeli szerok ą zatok ę . Mała flota wpłyn ę ła na spokojne wody i skierowała si ę na zachód
wraz z przyjazn ą fal ą przypływu. Ogarn ę ła ich mgła, ś ciel ą ca si ę tu Ŝ nad wod ą . Po południu pomara ń czowa kula sło ń ca zacz ę ła chyli ć si ę ku
zachodowi nad niewidocznym horyzontem. Dowódcy statków uzgodnili, Ŝ e trzeba rzuci ć kotwice i zaczeka ć do rana, kiedy mgła by ć mo Ŝ e
uniesie si ę wy Ŝ ej.
Z nastaniem brzasku miejsce g ę stych oparów zaj ę ła delikatna mgiełka. Okazało si ę , Ŝ e zatoka zw ęŜ a si ę i wrzyna gł ę boko w l ą d, tworz ą c
fiord, z którego woda wypływa do oceanu. ś eglarze chwycili wiosła i skierowali statki pod pr ą d w tamt ą wła ś nie stron ę . Kobiety i dzieci
milcz ą co przygl ą dały si ę wysokim, ostro zako ń czonym skałom, wynurzaj ą cym si ę z mgły na zachodnim brzegu rzeki, złowieszczo góruj ą cym
nad masztami statków. Za nimi widoczne były pagórki, poro ś ni ę te zdumiewaj ą co - w oczach przybyszów - wielkimi drzewami. Nie było wida ć
oznak Ŝ ycia, jednak wszyscy czuli, Ŝ e obserwuj ą ich ukryte w zaro ś lach ludzkie oczy. Za ka Ŝ dym razem, gdy wychodzili na brzeg po wod ę , byli
n ę kani przez Skraelingów - jak nazywali mieszka ń ców ziem, na których chcieli si ę osiedli ć . Skraelingowie nie mieli przyjaznych uczu ć i nieraz
obrzucali statki gradem strzał.
Trzymaj ą c w ryzach bitn ą natur ę swoich ludzi, przywódca wyprawy, Bjarne Sigvatson, nie pozwolił wojownikom walczy ć z napastnikami.
Dobrze wiedział, Ŝ e koloni ś ci z Winlandii i Grenlandii tak Ŝ e byli atakowani przez Skraelingów. Sprowokowali to sami wikingowie, morduj ą c
kilkuset niewinnych mieszka ń ców z czysto barbarzy ń skiej Ŝą dzy zabijania. W czasie obecnej wyprawy Sigvatson zamierzał wyda ć rozkaz, by
miejscowych traktowano przyja ź nie. W jego mniemaniu było to konieczne do przetrwania kolonii i nawi ą zania pokojowego handlu wymiennego
tanimi towarami w zamian za futra i inne potrzebne rzeczy. W odró Ŝ nieniu od dru Ŝ yn Thorfinna Karlsefhi i Liefa Ericksona, których próby
kolonizacji Skraelingowie odparli, tym razem załog ę stanowili uzbrojeni po z ę by, zahartowani w boju Norwegowie, weterani wielu bitew z
odwiecznymi wrogami, Anglosasami. Na ramionach mieli miecze, walczyli trzymaj ą c w jednej r ę ce dług ą włóczni ę , w drugiej ogromny topór.
Byli to najznakomitsi wojownicy swoich czasów.
Nadchodz ą cy przypływ, odczuwalny nawet daleko w gór ę rzeki, pomógł wio ś larzom ruszy ć pod pr ą d, nieco słabszy z powodu mniejszego
nachylenia terenu. Uj ś cie rzeki miało około półtora kilometra szeroko ś ci, lecz kawałek dalej woda tworzyła rozlewisko szerokie na ponad trzy
kilometry. Ziemia na spadzistym wschodnim brzegu była Ŝ yzna, zielona.
Sigvatson, obejmuj ą c ramieniem zako ń czony smocz ą głow ą dziób statku, patrzył w dal poprzez nikn ą c ą mgł ę . Po chwili wskazał r ę k ą
ocienion ą nisz ę w skałach, wynurzaj ą cych si ę zza lekkiego zakr ę tu rzeki.
- Pły ń cie w lewo - nakazał wio ś larzom. - Tam jest brama skalna, gdzie mo Ŝ emy schroni ć si ę na noc.
Zbli Ŝ aj ą c si ę , dostrzegli ciemne, ponure wej ś cie do zalanej wod ą groty, na tyle du Ŝ e, Ŝ e mógł przez nie przepłyn ąć statek. Sigvatson zajrzał
do ciemnego wn ę trza i zobaczył, Ŝ e rozpo ś ciera si ę ono daleko, a Ŝ do linii pionowych skał. Nakazał, by pozostałe statki czekały w pobli Ŝ u. Na
jego łodzi poło Ŝ ono maszt, by zmie ś cił si ę pod niskim łukiem sklepienia. Przy wej ś ciu do groty pr ą d tworzył liczne wiry, jednak silni wio ś larze
bez trudu skierowali statek w gł ą b pieczary, uwa Ŝ aj ą c, by wiosła nie zaczepiły o boczne ś ciany skalnej bramy.
Gdy mijali wej ś cie do groty, kobiety i dzieci wychyliły si ę przez burt ę , spogl ą daj ą c przez niesamowicie przezroczyst ą wod ę na ławice ryb,
w ę druj ą cych nad skalistym dnem pi ę tna ś cie metrów pod powierzchni ą . Po chwili z l ę kiem dostrzegli, Ŝ e w wysoko sklepionej grocie mogłoby
pomie ś ci ć si ę trzy razy tyle statków, ni Ŝ liczyła ich niewielka flota. Mimo Ŝ e przodkowie przybyszów przyj ę li chrze ś cija ń stwo, stare poga ń skie
tradycje umierały powoli. Naturalne jaskinie były uwa Ŝ ane za siedliska bogów.
Ś ciany jaskini, uformowane ze stygn ą cej, płynnej skały jakie ś dwie ś cie milionów lat wcze ś niej, wygładziły fale praoceanu, uderzaj ą ce o
warstwy skał wulkanicznych, przedłu Ŝ enie pobliskich gór. Skały unosiły si ę łukowato, tworz ą c okr ą głe sklepienie, zupełnie nagie, pozbawione
mchu czy jakiejkolwiek innej ro ś linno ś ci. Co dziwniejsze, nie było tam równie Ŝ nietoperzy. Półka skalna okazała si ę niemal sucha. Poziom
wody znajdował si ę o metr poni Ŝ ej jej kraw ę dzi na długo ś ci niemal sze ść dziesi ę ciu metrów.
Sigvatson krzykn ą ł przez skalny otwór, by pozostałe statki wpłyn ę ły do groty. Wio ś larze przestali pracowa ć i po chwili dziób delikatnie
uderzył o kraw ę d ź nast ę pnej skalnej półki. Gdy wszystkie łodzie stały ju Ŝ przy brzegu, rzucono trapy, po których przybysze po raz pierwszy od
wielu dni spokojnie zeszli na ziemi ę . Najwa Ŝ niejsze było przygotowanie gor ą cego posiłku - pierwszego od czasu ostatniego zej ś cia na l ą d,
kilkaset kilometrów st ą d na pomoc. Dzieci rozbiegły si ę po zerodowanych skalnych półkach, by zebra ć drewno wyrzucone przez wod ę . Ju Ŝ po
chwili kobiety paliły ogniska, robiły placki, gotowały w Ŝ elaznych kotłach kasz ę z rybami. M ęŜ czy ź ni zabrali si ę do naprawy statków, które
ucierpiały podczas podró Ŝ y, inni wyci ą gali z wody sieci z rybami. Kobiety były szcz ęś liwe, Ŝ e udało si ę znale źć takie wspaniałe schronienie
przed wrogami, wiatrem i deszczem. Jednak m ęŜ czy ź ni - silni, pot ęŜ nie zbudowani Ŝ eglarze o zmierzwionych włosach - nie czuli si ę dobrze w
zamkni ę tym skalistym wn ę trzu.
Po posiłku, na krótko przed uło Ŝ eniem si ę do snu w skórzanych ś piworach, dzieci Sigvatsona - jedenastoletni chłopiec i o rok młodsza
dziewczynka - podbiegły do ojca, pokrzykuj ą c z wra Ŝ enia. Chwyciły go za wielkie dłonie i zacz ę ły ci ą gn ąć w stron ę najciemniejszego zak ą tka
jaskini. Z rozpalonymi łuczywami, poprowadziły go do długiego tunelu, tak niskiego, Ŝ e z trudno ś ci ą mo Ŝ na było w nim sta ć . Przej ś cie to
powstało w okresie, gdy cała jaskinia znajdowała si ę pod wod ą .
Pokonawszy przeszkod ę w postaci głazu, ruszyli pod gór ę korytarzem. W pewnym momencie dzieci zatrzymały si ę , wskazuj ą c mał ą
szczelin ę .
1
- Tatusiu, popatrz! - zawołała dziewczynka. - Tam jest wyj ś cie. Wida ć przez nie gwiazdy.
Otwór był za mały, by mogły si ę przeze ń przecisn ąć nawet dzieci. Sigvatson jednak wyra ź nie zobaczył nocne niebo. Nast ę pnego dnia kazał
swoim ludziom wyrówna ć dno tunelu i poszerzy ć otwór. Gdy był ju Ŝ tak du Ŝ y, Ŝ e mógł w nim stan ąć rosły m ęŜ czyzna, wikingowie wyszli na
zewn ą trz i ujrzeli obszern ą ł ą k ę otoczon ą pot ęŜ nymi drzewami. To nie była jałowa gleba Grenlandii. Rosło tu pod dostatkiem drzew na budow ę
domów, ziemi ę g ę sto porastały kwiaty i trawa, która mogła wykarmi ć bydło. Wła ś nie tutaj - na tej Ŝ yznej hali, wznosz ą cej si ę nad bł ę kitnym,
bogatym w ryby fiordem - Sigvatson postanowił zało Ŝ y ć koloni ę .
Bogowie wskazali drog ę dzieciom, a one poprowadziły dorosłych do miejsca, które wydawało si ę nowym rajem.
Wikingowie kochali Ŝ ycie. Ci ęŜ ko pracowali, wiedli surowy Ŝ ywot i z trudem umierali. Ich los był nierozerwalnie zwi ą zany z morzem. W
ich mniemaniu m ęŜ czyzna bez własnej łodzi nie był wolnym człowiekiem. Przez całe ś redniowiecze budzili trwog ę w ś ród ludów Europy
barbarzy ń skimi podbojami, jednak przyczynili si ę do zmiany oblicza kontynentu. Zahartowani wojownicy walczyli i osiedlili si ę w Rosji,
Hiszpanii i Francji, zajmowali si ę handlem, byli te Ŝ najemnikami, słyn ą cymi z odwagi i umiej ę tno ś ci posługiwania si ę mieczem i toporem. Hrolf
opanował Normandi ę , która otrzymała swoj ą nazw ę od nordyckich naje ź d ź ców. Jego potomek - Wilhelm, podbił Angli ę .
Bjarne Sigvatson był typowym wikingiem. Miał jasne włosy i brod ę , nie był wysoki, lecz szeroki w barach i odznaczał si ę ogromn ą sił ą .
Urodził si ę w 980 roku na ziemi swojego ojca w Norwegii i jak wi ę kszo ść młodych wikingów t ę sknił za tym, by zobaczy ć , co znajduje si ę za
horyzontem. Był dociekliwy i odwa Ŝ ny, wi ę c ju Ŝ w wieku pi ę tnastu lat wzi ą ł udział w wyprawach na Irlandi ę . Do dwudziestego roku Ŝ ycia
zdobył do ś wiadczenie bojowe i łupy pozwalaj ą ce na wybudowanie statku i odbywanie własnych wypraw. O Ŝ enił si ę z Freydis, siln ą , pi ę kn ą
kobiet ą o długich złotych włosach i bł ę kitnych oczach. Dobrali si ę cudownie, pasowali do siebie jak sło ń ce i niebo.
Zgromadziwszy bogate łupy z miast i wiosek w Brytanii, poznaczony licznymi bliznami Bjarne porzucił rzemiosło wojenne i wzi ą ł si ę za
handel bursztynem. Po kilku latach stracił cierpliwo ść , zwłaszcza gdy nasłuchał si ę opowie ś ci o wyprawach Czerwonego Erika i jego syna Liefa
Erikssona. Kusiły go nieznane l ą dy na zachodzie. Postanowił, Ŝ e zorganizuje własn ą grup ę i wyprawi si ę w nieznane, gdzie zało Ŝ y koloni ę .
Wkrótce udało mu si ę zebra ć flotyll ę dziesi ę ciu łodzi, które obsadziło trzysta pi ęć dziesi ą t osób wraz z rodzinami, Ŝ ywym inwentarzem i
narz ę dziami do obróbki roli. Jeden statek był obładowany bursztynem i łupami z wypraw wojennych - bogactwo to miało słu Ŝ y ć przyszłej
wymianie ze statkami transportuj ą cymi towary z Norwegii i Islandii.
Jaskinia idealnie nadawała si ę na port, magazyn oraz fortec ę , w której mo Ŝ na było odpiera ć ataki Skraelingów. Wysmukłe łodzie
wyci ą gni ę to z wody na rolkach z pni drzew, a nast ę pnie umieszczono na podporach ustawionych na skalistym podło Ŝ u. Wikingowie budowali
pi ę kne statki, prawdziwe cuda tamtej epoki. Stanowiły nie tylko doskonały ś rodek transportu morskiego - były te Ŝ arcydziełami rze ź by
dziobowej i rufowej o nieskazitelnych proporcjach. Niewiele statków w historii Ŝ eglugi dorównywało im pi ę knem kształtów.
Długich łodzi u Ŝ ywano do wypraw łupie Ŝ czych w Europie. Szybkie i wszechstronne, miary pi ęć dziesi ą t otworów na wiosła. Jednak
najwa Ŝ niejsz ą łodzi ą w podbojach wikingów był knarr. Miał pi ę tna ś cie do osiemnastu metrów długo ś ci, pi ęć metrów szeroko ś ci i mógł zabra ć na
pokład pi ę tna ś cie ton ładunku. Na pełnym morzu rozwijano du Ŝ y, kwadratowy Ŝ agiel, jednak na płytkich przybrze Ŝ nych wodach Ŝ eglarze
u Ŝ ywali nawet do dziesi ę ciu wioseł.
Przedni i tylni pokład był wyło Ŝ ony deskami, po ś rodku znajdowała si ę otwarta przestrze ń , gdzie mo Ŝ na było umie ś ci ć ładunek lub
inwentarz. Załoga i pasa Ŝ erowie chronili si ę pod skórami przed morsk ą pogod ą . Dowódcy tacy jak Sigvatson nie mieli osobnych pomieszcze ń -
płyn ę li ze wszystkimi jak zwykli marynarze, równi po ś ród równych, przejmuj ą c komend ę jedynie w momencie podejmowania wa Ŝ nych decyzji.
Knarr spisywał si ę znakomicie na wzburzonych morzach. W ś ród sztormowych wiatrów i ogromnych fal statek parł do przodu, nic sobie nie
robi ą c z przeciwie ń stw, jakie zsyłali bogowie. Płyn ą ł z pr ę dko ś ci ą od pi ę ciu do siedmiu w ę złów, pokonuj ą c ponad sto pi ęć dziesi ą t mil w ci ą gu
doby.
Szkutnicy wikingów obrabiali drewno wył ą cznie siekierami. Kil wyci ę ty był z pojedynczego pnia d ę bu, w kształcie litery T, i poprawiał
stabilno ść łodzi na niespokojnym morzu. Ociosane d ę bowe wr ę gi eleganckim łukiem ł ą czyły si ę na stewie dziobowej i rufowej. Deski poszycia
układano na zakładk ę - ka Ŝ da z nich zachodziła na poło Ŝ on ą poni Ŝ ej. Uszczelniano szpary smołowan ą sier ś ci ą zwierz ą t. Z wyj ą tkiem
pokładników, które usztywniały kadłub i podtrzymywały pokład, na statku nie było ani jednego prostego elementu z drewna. W tym pozornym
szale ń stwie tkwiła jednak metoda. Cho ć konstrukcja wydawała si ę zbyt delikatna, by wytrzyma ć sztormy północnego Atlantyku, kil i kadłub nie
były sztywne, dzi ę ki czemu statek mógł si ę ś lizga ć po powierzchni morza przy minimalnym oporze wody. Była to najbardziej stabilna jednostka
morska ś redniowiecza. Niewielkie zanurzenie umo Ŝ liwiało pokonywanie nawet wielkich fal.
Tak Ŝ e ster był majstersztykiem in Ŝ ynierii. Masywne wiosło przymocowywano do sterburty - sternik poruszał nim za pomoc ą poziomego
rumpla. Wiosło sterowe zawsze umieszczano po prawej stronie kadłuba i nazywano je stjornbordi - pó ź niej wyraz ten zacz ą ł oznacza ć sterburt ę .
Sternik jednocze ś nie obserwował morze i misternie zdobion ą br ą zow ą chor ą giewk ę kierunkow ą , przymocowan ą na dziobnicy lub maszcie.
Widz ą c i analizuj ą c kaprysy wiatru, mógł wybra ć najlepszy kurs.
Masywny d ę bowy blok słu Ŝ ył jako kilson, na którym opierała si ę stopa masztu. Maszt miał dziewi ęć metrów wysoko ś ci i podtrzymywał
prostok ą tny - niemal kwadratowy - Ŝ agiel o powierzchni prawie stu dziesi ę ciu metrów kwadratowych. ś agle tkano z surowej wełny, do
wzmocnienia u Ŝ ywaj ą c dwóch warstw tkaniny, a nast ę pnie farbowano na ró Ŝ ne odcienie czerwieni i bieli, zazwyczaj w pasy lub romby.
Wikingowie byli nie tylko ś wietnymi szkutnikami i Ŝ eglarzami, równie dobrze znali si ę na nawigacji. Rodzili si ę z marynarsk ą wiedz ą .
Potrafili czyta ć z chmur temperatur ę wody, wiatru i fal, obserwowali migracje ryb i ptaków. Noc ą Ŝ eglowali według gwiazd, za dnia u Ŝ ywali
tablicy, na któr ą padał cie ń - była to podobna do dysku tarcza z centralnym trzpieniem, który przesuwano w gór ę i w dół, by ś ledz ą c jego cie ń na
wy Ŝ łobionych liniach, zmierzy ć poło Ŝ enie sło ń ca nad horyzontem. Umieli zdumiewaj ą co dokładnie okre ś li ć szeroko ść geograficzn ą . Niecz ę sto
zdarzało si ę , Ŝ e statek wikingów zagubił si ę na morzu. Opanowali ten Ŝ ywioł w stopniu tak doskonałym, jak Ŝ aden inny naród.
W ci ą gu nast ę pnych miesi ę cy koloni ś ci zbudowali solidne drewniane domy z bali, pokryte dachami z darniny. Wznie ś li te Ŝ du Ŝą wspóln ą
izb ę , gdzie znajdował si ę piec do przyrz ą dzania strawy, gdzie spotykano si ę i trzymano bydło. Pragn ę li posi ąść t ę bogat ą krain ę , wi ę c nie trac ą c
czasu na obsiewanie ziemi, zbierali jagody i łowili ryby, których wielkie ławice zamieszkiwały fiord. Skraelingowie byli zaintrygowani, jednak
nie odnosili si ę wrogo do przybyszów. Ozdoby, sukno i krowie mleko wymieniali na cenne futra i dziczyzn ę . Sigvatson podj ą ł rozs ą dn ą decyzj ę ,
nakazuj ą c swoim ludziom, by pochowali metalowe miecze, topory i włócznie. Skraelingowie posługiwali si ę wprawdzie hakiem i strzałami, lecz
ich bro ń r ę czna była nieporadnie wyciosana z kamienia. Sigvatson słusznie podejrzewał, Ŝ e ju Ŝ niedługo tubylcy b ę d ą chcieli wykra ść lub kupi ć
od wikingów ich or ęŜ .
Jesieni ą koloni ś ci byli w pełni gotowi na nadej ś cie zimy. Tego roku pogoda okazała si ę łaskawa - spadło niewiele ś niegu, mróz utrzymywał
si ę niedługo. Słoneczne dni okazały si ę o wiele dłu Ŝ sze ni Ŝ w Norwegii czy Islandii, gdzie zatrzymali si ę w drodze na krótki pobyt. Wiosn ą
Sigvatson wysłał ludzi, by zbadali nieznany, nowy l ą d. Sam wolał pozosta ć na miejscu, przyj ąć na siebie obowi ą zki przywódcy i
odpowiedzialno ść za niewielk ą społeczno ść Ŝ yj ą cych w coraz wi ę kszym dostatku osadników. Tak wi ę c na czele wyprawy postawił swego
młodszego brata, Magnusa.
Do udziału w długiej i pełnej trudów ekspedycji Sigvatson wybrał stu ludzi. Po kilkutygodniowych przygotowaniach, na sze ś ciu z
najmniejszych łodzi postawiono Ŝ agle. Pozostali w osadzie m ęŜ czy ź ni, kobiety i dzieci machali na po Ŝ egnanie wikingom, którzy wyruszyli w
gór ę rzeki w poszukiwaniu głównego nurtu. Rekonesans przewidziany na dwa miesi ą ce przeistoczył si ę w czternastomiesi ę czn ą epopej ę .
2
Wikingowie Ŝ eglowali, wiosłowali, czasami musieli przenosi ć łodzie przez l ą d do nast ę pnego szlaku wodnego. Posuwali si ę szeroko rozlanymi
rzekami, pokonywali ogromne jeziora, równie bezbrze Ŝ ne, jak ich północne morze. Płyn ę li rzek ą o wiele wi ę ksz ą ni Ŝ te, które widzieli w
Europie b ą d ź w basenie Morza Ś ródziemnego. Przebywszy pi ęć set kilometrów, wyszli na l ą d i zało Ŝ yli obóz w g ę stym lesie, gdzie zamaskowali
si ę i ukryli łodzie. Z tego miejsca wyruszyli w roczn ą w ę drówk ę po wzgórzach i niesko ń czonych preriach.
Zobaczyli tam dziwne zwierz ę ta, których dot ą d nie znali - małe, podobne do psów, wyj ą ce do ksi ęŜ yca w nocy, wielkie koty o krótkich
ogonach, ogromne, poro ś ni ę te futrem bestie z ci ęŜ kimi łbami i rogami. Zabijali je włóczniami, a ich mi ę so okazało si ę równie smaczne, jak
mi ę so wołu.
Nie zatrzymywali si ę w jednym miejscu, wi ę c Skraelingowie nie czuli si ę zagro Ŝ eni i nie podejmowali działa ń zaczepnych. W ę drowców
dziwiły i bawiły ró Ŝ nice mi ę dzy szczepami. Jedni stali przed nimi z godno ś ci ą , dumni i nieporuszeni, inni przypominali bardziej dzikie
zwierz ę ta.
Wiele miesi ę cy pó ź niej ujrzeli w oddali szczyty pot ęŜ nego masywu gór. Olbrzymi, wydaj ą cy si ę nie mie ć ko ń ca l ą d budził w nich groz ę .
Zdecydowali, Ŝ e czas wraca ć do kolonii, nim spadnie pierwszy ś nieg. Lecz gdy znu Ŝ eni drog ą dotarli w ś rodku lata do osady, oczekuj ą c
radosnego powitania, na miejscu znale ź li jedynie zniszczenia i ś mier ć . Cał ą koloni ę spalono, a po ich towarzyszach, Ŝ onach i dzieciach zostały
jedynie porozrzucane ko ś ci. Jaka obł ą ka ń cza przyczyna pchn ę ła Skraelingów do tej rzezi? Co naruszyło rozejm? Umarli nie mogli na to
odpowiedzie ć .
Magnus i jego rozw ś cieczeni, a zarazem zrozpaczeni towarzysze odkryli, Ŝ e wej ś cie do tunelu, prowadz ą cego do jaskini, gdzie stały ich
statki, zostało zawczasu zakryte przez nie Ŝ yj ą cych ju Ŝ mieszka ń ców kamieniami i gał ę ziami, by nie odkryli go Skraelingowie. Jakim ś sposobem
udało im si ę ocali ć skarby i ś wi ę te relikwie, które Sigvatson zdobył w młodzie ń czych latach, a tak Ŝ e najcenniejsze rzeczy osobiste. Podczas
ataku Skraelingów wszystko zostało ukryte na statkach.
Pogr ąŜ eni w bólu wojownicy mogli po prostu odpłyn ąć , lecz byłoby to wbrew ich naturze. Pałali Ŝą dz ą zemsty, chocia Ŝ wiedzieli, Ŝ e walka
zako ń czy ć si ę mo Ŝ e ich ś mierci ą . Ale dla wikinga ś mier ć w walce z wrogiem była zaszczytna i chwalebna. Poza tym istniała jeszcze jedna
straszliwa mo Ŝ liwo ść , Ŝ e ich Ŝ ony i dzieci zostały wzi ę te w niewol ę przez Skraelingów.
Ogarni ę ci Ŝ alem i gniewem wojownicy zebrali szcz ą tki swych przyjaciół i rodzin, zanie ś li je tunelem do jaskini i umie ś cili na statkach. Była
to cz ęść tradycyjnej ceremonii - zmarłych nale Ŝ ało wyprawi ć w ostatni ą drog ę do szcz ęś liwej krainy Walhalla. Zidentyfikowano okaleczone
zwłoki Bjarne Sigvatsona, które poło Ŝ ono na jego okr ę cie, okrywaj ą c je płaszczem. Obok spocz ę ły szcz ą tki jego dwojga dzieci, jego skarby, a
tak Ŝ e wiadra pełne Ŝ ywno ś ci na ostatni ą podró Ŝ . Wikingowie chcieli poło Ŝ y ć obok ciało Ŝ ony Bjarne, Freydis, lecz nie mo Ŝ na jej było nigdzie
odnale źć . Nie pozostały te Ŝ Ŝ adne zwierz ę ta z inwentarza, które mogliby zło Ŝ y ć w ofierze. Wszystko zabrali Skraelingowie.
Zgodnie z tradycj ą , statki i zło Ŝ one na nich ciała winny by ć pogrzebane, lecz było to niemo Ŝ liwe. Obawiano si ę , Ŝ e Skraelingowie odkopi ą i
ograbi ą zwłoki. Aby tego unikn ąć , pogr ąŜ eni w smutku wikingowie pracowicie kuli młotami i dłutami skał ę nad wej ś ciem do groty. Spadła na
nie ogromna bryła i setki odłamków, odgradzaj ą c jaskini ę od rzeki. Tylko pod powierzchni ą wody pozostał prze ś wit, stanowi ą cy niewidoczne z
góry wej ś cie do ś rodka.
Gdy ceremonia dobiegła ko ń ca, wikingowie zacz ę li szykowa ć si ę do walki.
Honor i odwaga były dla nich ś wi ę to ś ci ą . Ogarn ę ła ich euforia, bo wiedzieli, Ŝ e ju Ŝ wkrótce stan ą do bitwy. W gł ę bi duszy t ę sknili za walk ą ,
za metalicznym odgłosem uderze ń , za zapachem krwi. To była cz ęść ich Ŝ ycia. Dorastali w ś ród walki - ojcowie szkolili ich na wojowników,
mistrzów sztuki zabijania. Naostrzyli wi ę c długie miecze i topory z przedniej stali, wykute przez germa ń skich rzemie ś lników. Była to niezwykle
kosztowna i wysoko ceniona bro ń . Mieczom i toporom nadawano imiona, jakby były Ŝ ywymi stworzeniami.
Wdziali kolczugi, które chroniły ich torsy, wło Ŝ yli proste, sto Ŝ kowate hełmy, niektóre z osłonami na twarz, lecz bez ozdób w postaci
stercz ą cych rogów. Wzi ę li drewniane tarcze, pomalowane na jaskrawe kolory, z du Ŝ ym metalowym nitem, przytrzymuj ą cym paski od
wewn ę trznej strony. Wszyscy mieli te Ŝ włócznie o długich, ostrych grotach. Niektórzy walczyli za pomoc ą szerokich, długich na metr mieczy o
dwustronnym ostrzu, inni woleli posługiwa ć si ę ogromnym toporem.
Kiedy byli gotowi, Magnus Sigvatson poprowadził setk ę swoich wikingów ku du Ŝ ej osadzie Skraelingów, poło Ŝ onej pi ęć kilometrów od
miejsca masakry. Osada przypominała prymitywne miasteczko - liczyła kilkaset domów i niemal dwa tysi ą ce mieszka ń ców. Wikingowie nie
próbowali ukrywa ć swojej obecno ś ci. Wyskoczyli spo ś ród drzew i wyj ą c niczym w ś ciekłe psy, rzucili si ę na nisk ą palisad ę , chroni ą c ą
mieszka ń ców przed dzikimi zwierz ę tami.
Impet ataku zaskoczył Skraelingów. Osłupiali stali w miejscu i zostali wyr Ŝ ni ę ci niczym rze ź ne bydło. W pierwszych chwilach
nieoczekiwanej napa ś ci zgin ę ło dwustu, nim zdołali si ę zorientowa ć , co si ę dzieje. Pozostali zbili si ę w kilkuosobowe grupki i stan ę li do walki.
Umieli posługiwa ć si ę włóczni ą , mieli te Ŝ prymitywne kamienne topory, jednak ulubion ą ich broni ą był łuk. Ju Ŝ po chwili niebo przesłonił grad
strzał. Kobiety tak Ŝ e wzi ę ły udział w bitwie, obrzucaj ą c napastników kamieniami, które jednak nie wyrz ą dziły wikingom wi ę kszej szkody.
Magnus atakował na czele swoich ludzi, trzymaj ą c w jednej dłoni włóczni ę , w drugiej ogromny topór. Bro ń ociekała krwi ą . Był
człowiekiem, jakiego wikingowie okre ś lali mianem beserkr - słowem, które z biegiem stuleci zmieniło form ę na berserk - oznaczaj ą cym
szale ń ca siej ą cego postrach w ś ród wrogów. Wrzeszczał jak op ę tany, rzucaj ą c si ę na Skraelingów i powalaj ą c wielu z nich uderzeniami topora.
Brutalne okrucie ń stwo atakuj ą cych przeraziło Skraelingów. Ci, którzy stan ę li do walki wr ę cz z wikingami, ponie ś li potworne straty. Zostali
zdziesi ą tkowani, jednak ich liczebno ść wcale nie malała. Wysła ń cy pobiegli do s ą siednich osad, ś ci ą gn ąć posiłki. Uszczuplone szyki
Skraelingów szybko wypełniali nowo przybyli wojownicy.
Przez pierwsz ą godzin ę m ś ciciele posuwali si ę w gł ą b osady, bezskutecznie szukaj ą c swoich Ŝ on. Zobaczyli jedynie fragmenty materiału z
ich szat, noszone przez kobiety Skraelingów jako ozdoby. Mocniejsza od gniewu jest w ś ciekło ść , a od w ś ciekło ś ci histeria. W przypływie
szale ń stwa wikingowie doszli do wniosku, Ŝ e ich kobiety stały si ę ofiarami kanibalizmu - a wtedy ich szał ust ą pił miejsca zimnemu obł ę dowi.
Nie wiedzieli, Ŝ e pi ę ciu kobietom, które ocalały z rzezi, nie wyrz ą dzono Ŝ adnej krzywdy - przekazano je w darze wodzom okolicznych plemion.
Okrucie ń stwo wikingów osi ą gn ę ło szczyty i ju Ŝ wkrótce ziemia w osadzie Skraelingów spłyn ę ła krwi ą . Jednak posiłki wci ąŜ napływały i po
pewnym czasie szala zwyci ę stwa zacz ę ła si ę przechyla ć na stron ę tubylców.
W obliczu przytłaczaj ą cej przewagi liczebnej wroga, osłabieni z powodu ran i wyczerpania wikingowie zostali wyci ę ci w pie ń - pozostało
jedynie dziesi ę ciu, wraz z Magnusem Sigvatsonem. Skraelingowie zaniechali walki wr ę cz ze ś mierciono ś nymi mieczami i toporami. Nie bali si ę
rzucanych w ich kierunku włóczni. Armia tubylców, przewy Ŝ szaj ą ca słabn ą cych napastników w stosunku pi ęć dziesi ą t do jednego, obrzuciła
pozostał ą przy Ŝ yciu garstk ę wikingów gradem strzał. Naje ź d ź cy kryli si ę za tarczami, które wkrótce zacz ę ły przypomina ć grzbiet je Ŝ ozwierza.
Mimo to walczyli dalej.
W pewnym momencie Skraelingowie jak burza uderzyli na garstk ę napastników i całkowicie ich otoczyli. Wikingowie stali plecami do
siebie i walczyli do ko ń ca, przyjmuj ą c na siebie lawin ę ciosów zadawanych kamiennymi toporami. Nie mogli długo wytrzyma ć takiego naporu.
W ostatnich chwilach my ś leli o swoich bliskich i o chwalebnej ś mierci, która miała nast ą pi ć . Zgin ę li wszyscy, do ostatka nie wypuszczaj ą c
broni z r ę ki. Ostatni padł Magnus Sigvatson, a wraz z nim nadzieja na skolonizowanie Ameryki przez kolejne pi ęć set lat. Pozostawił
dziedzictwo, które drogo kosztowało jego nast ę pców. Nim zaszło sło ń ce, poległo stu wikingów, a wraz z nimi ponad tysi ą c zamordowanych
Skraelingów - m ęŜ czyzn, kobiet i dzieci. Tubylcy w straszliwy sposób przekonali si ę , Ŝ e biali przybysze zza morza stanowi ą zagro Ŝ enie, które
mo Ŝ na powstrzyma ć jedynie sił ą .
3
Doznali szoku. ś adna mi ę dzyplemienna bitwa nie była równie krwawa, nie przyniosła tylu ofiar, ran i okalecze ń . Ta bitwa była jedynie
odległym preludium do potwornych wojen, które miały dopiero nadej ść .
Dla wikingów mieszkaj ą cych w Islandii i Norwegii los kolonii Bjarne Sigvatsona pozostał tajemnic ą . Przy Ŝ yciu nie utrzymał si ę nikt, kto
mógłby opowiedzie ć histori ę wyprawy, a Ŝ aden ś miałek nie wybrał si ę t ą sam ą tras ą przez wzburzony ocean. O ich zagini ę ciu mówiły tylko sagi,
przekazywane przez stulecia z pokolenia na pokolenie.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin