Clive Cussler - Cerber.pdf
(
1619 KB
)
Pobierz
4 - Cussler Clive - Cerber.rtf
CLIVE CUSSLER
CERBER
CZERWIEC 1035, GDZIE
Ś
W AMERYCE PÓŁNOCNEJ
W ZAPOMNIENIE
Płyn
ę
li przez porann
ą
mgł
ę
w zupełnej ciszy, niczym duchy w statkach-widmach. Wysokie, wywini
ę
te spiralnie krzywizny dziobów i ruf
wie
ń
czyły precyzyjne rze
ź
by z
ę
batych smoków, których straszny wzrok zdawał si
ę
przebija
ć
opary w poszukiwaniu ofiar. Miały one sia
ć
panik
ę
w szeregach wrogów i chroni
ć
Ŝ
eglarzy przed złymi demonami, zamieszkuj
ą
cymi morze.
Mała grupa
Ŝ
eglarzy przebyła wrogi ocean w długich, wysmukłych statkach, które pokonywały fale z łatwo
ś
ci
ą
i gracj
ą
pstr
ą
ga, płyn
ą
cego
pod pr
ą
d w spokojnym potoku. Długie wiosła si
ę
gały z otworów w kadłubie do ciemnej wody, wbijały si
ę
w ni
ą
z wielk
ą
sił
ą
i pchały statki
poprzez fale. Kwadratowe
Ŝ
agle w czerwono-białe pasy zwisały bezwładnie w nieruchomym powietrzu. Na przywi
ą
zanych do rufy linach statki
holowały małe, poszyte na nakładk
ę
, sze
ś
ciometrowe łódki z dodatkowym ładunkiem.
Po nich o wiele pó
ź
niej nadpłyn
ę
li inni: m
ęŜ
czy
ź
ni, kobiety i dzieci, wraz ze skromnym dobytkiem i
Ŝ
ywym inwentarzem. Ze wszystkich
morskich szlaków wikingów najbardziej niebezpieczna trasa wiodła przez pomocny Atlantyk. Mimo zagro
Ŝ
e
ń
, jakie niosły nieznane akweny,
odwa
Ŝ
nie
Ŝ
eglowali w
ś
ród lodowej kry, walczyli ze sztormem, stawiali czoło ogromnym falom i wichrom nadci
ą
gaj
ą
cym nieprzerwanie z
południowego zachodu. Wi
ę
kszo
ść
z nich prze
Ŝ
yła, ale morze odebrało zapłat
ę
za ich
ś
miało
ść
. Dwa z o
ś
miu statków, które wypłyn
ę
ły z
Norwegii, zagin
ę
ły bez
ś
ladu.
Zm
ę
czeni zmaganiami z
Ŝ
ywiołem koloni
ś
ci dotarli do Nowej Fundlandii, lecz zamiast wyl
ą
dowa
ć
w L’Anse aux Meadows, gdzie ju
Ŝ
wcze
ś
niej osiedlił si
ę
Lief Erickson, postanowili spenetrowa
ć
tereny poło
Ŝ
one bardziej na południe. Chcieli znale
źć
cieplejsze miejsce, by tam
zało
Ŝ
y
ć
now
ą
koloni
ę
.
Opłyn
ę
li jak
ąś
wielk
ą
wysp
ę
i ruszyli kursem na południowy zachód, a
Ŝ
dotarli do długiego półwyspu, który wdzierał si
ę
w morze łukiem
prosto na północ. Min
ę
li dwie mniejsze wysepki i przez kolejne dwa dni płyn
ę
li wzdłu
Ŝ
białej, piaszczystej pla
Ŝ
y. Jej widok zadziwił
Ŝ
eglarzy,
którzy całe
Ŝ
ycie sp
ę
dzili na bezkresnych skałach norweskiego wybrze
Ŝ
a.
Opłyn
ą
wszy przyl
ą
dek piaszczystego półwyspu, ujrzeli szerok
ą
zatok
ę
. Mała flota wpłyn
ę
ła na spokojne wody i skierowała si
ę
na zachód
wraz z przyjazn
ą
fal
ą
przypływu. Ogarn
ę
ła ich mgła,
ś
ciel
ą
ca si
ę
tu
Ŝ
nad wod
ą
. Po południu pomara
ń
czowa kula sło
ń
ca zacz
ę
ła chyli
ć
si
ę
ku
zachodowi nad niewidocznym horyzontem. Dowódcy statków uzgodnili,
Ŝ
e trzeba rzuci
ć
kotwice i zaczeka
ć
do rana, kiedy mgła by
ć
mo
Ŝ
e
uniesie si
ę
wy
Ŝ
ej.
Z nastaniem brzasku miejsce g
ę
stych oparów zaj
ę
ła delikatna mgiełka. Okazało si
ę
,
Ŝ
e zatoka zw
ęŜ
a si
ę
i wrzyna gł
ę
boko w l
ą
d, tworz
ą
c
fiord, z którego woda wypływa do oceanu.
ś
eglarze chwycili wiosła i skierowali statki pod pr
ą
d w tamt
ą
wła
ś
nie stron
ę
. Kobiety i dzieci
milcz
ą
co przygl
ą
dały si
ę
wysokim, ostro zako
ń
czonym skałom, wynurzaj
ą
cym si
ę
z mgły na zachodnim brzegu rzeki, złowieszczo góruj
ą
cym
nad masztami statków. Za nimi widoczne były pagórki, poro
ś
ni
ę
te zdumiewaj
ą
co - w oczach przybyszów - wielkimi drzewami. Nie było wida
ć
oznak
Ŝ
ycia, jednak wszyscy czuli,
Ŝ
e obserwuj
ą
ich ukryte w zaro
ś
lach ludzkie oczy. Za ka
Ŝ
dym razem, gdy wychodzili na brzeg po wod
ę
, byli
n
ę
kani przez Skraelingów - jak nazywali mieszka
ń
ców ziem, na których chcieli si
ę
osiedli
ć
. Skraelingowie nie mieli przyjaznych uczu
ć
i nieraz
obrzucali statki gradem strzał.
Trzymaj
ą
c w ryzach bitn
ą
natur
ę
swoich ludzi, przywódca wyprawy, Bjarne Sigvatson, nie pozwolił wojownikom walczy
ć
z napastnikami.
Dobrze wiedział,
Ŝ
e koloni
ś
ci z Winlandii i Grenlandii tak
Ŝ
e byli atakowani przez Skraelingów. Sprowokowali to sami wikingowie, morduj
ą
c
kilkuset niewinnych mieszka
ń
ców z czysto barbarzy
ń
skiej
Ŝą
dzy zabijania. W czasie obecnej wyprawy Sigvatson zamierzał wyda
ć
rozkaz, by
miejscowych traktowano przyja
ź
nie. W jego mniemaniu było to konieczne do przetrwania kolonii i nawi
ą
zania pokojowego handlu wymiennego
tanimi towarami w zamian za futra i inne potrzebne rzeczy. W odró
Ŝ
nieniu od dru
Ŝ
yn Thorfinna Karlsefhi i Liefa Ericksona, których próby
kolonizacji Skraelingowie odparli, tym razem załog
ę
stanowili uzbrojeni po z
ę
by, zahartowani w boju Norwegowie, weterani wielu bitew z
odwiecznymi wrogami, Anglosasami. Na ramionach mieli miecze, walczyli trzymaj
ą
c w jednej r
ę
ce dług
ą
włóczni
ę
, w drugiej ogromny topór.
Byli to najznakomitsi wojownicy swoich czasów.
Nadchodz
ą
cy przypływ, odczuwalny nawet daleko w gór
ę
rzeki, pomógł wio
ś
larzom ruszy
ć
pod pr
ą
d, nieco słabszy z powodu mniejszego
nachylenia terenu. Uj
ś
cie rzeki miało około półtora kilometra szeroko
ś
ci, lecz kawałek dalej woda tworzyła rozlewisko szerokie na ponad trzy
kilometry. Ziemia na spadzistym wschodnim brzegu była
Ŝ
yzna, zielona.
Sigvatson, obejmuj
ą
c ramieniem zako
ń
czony smocz
ą
głow
ą
dziób statku, patrzył w dal poprzez nikn
ą
c
ą
mgł
ę
. Po chwili wskazał r
ę
k
ą
ocienion
ą
nisz
ę
w skałach, wynurzaj
ą
cych si
ę
zza lekkiego zakr
ę
tu rzeki.
- Pły
ń
cie w lewo - nakazał wio
ś
larzom. - Tam jest brama skalna, gdzie mo
Ŝ
emy schroni
ć
si
ę
na noc.
Zbli
Ŝ
aj
ą
c si
ę
, dostrzegli ciemne, ponure wej
ś
cie do zalanej wod
ą
groty, na tyle du
Ŝ
e,
Ŝ
e mógł przez nie przepłyn
ąć
statek. Sigvatson zajrzał
do ciemnego wn
ę
trza i zobaczył,
Ŝ
e rozpo
ś
ciera si
ę
ono daleko, a
Ŝ
do linii pionowych skał. Nakazał, by pozostałe statki czekały w pobli
Ŝ
u. Na
jego łodzi poło
Ŝ
ono maszt, by zmie
ś
cił si
ę
pod niskim łukiem sklepienia. Przy wej
ś
ciu do groty pr
ą
d tworzył liczne wiry, jednak silni wio
ś
larze
bez trudu skierowali statek w gł
ą
b pieczary, uwa
Ŝ
aj
ą
c, by wiosła nie zaczepiły o boczne
ś
ciany skalnej bramy.
Gdy mijali wej
ś
cie do groty, kobiety i dzieci wychyliły si
ę
przez burt
ę
, spogl
ą
daj
ą
c przez niesamowicie przezroczyst
ą
wod
ę
na ławice ryb,
w
ę
druj
ą
cych nad skalistym dnem pi
ę
tna
ś
cie metrów pod powierzchni
ą
. Po chwili z l
ę
kiem dostrzegli,
Ŝ
e w wysoko sklepionej grocie mogłoby
pomie
ś
ci
ć
si
ę
trzy razy tyle statków, ni
Ŝ
liczyła ich niewielka flota. Mimo
Ŝ
e przodkowie przybyszów przyj
ę
li chrze
ś
cija
ń
stwo, stare poga
ń
skie
tradycje umierały powoli. Naturalne jaskinie były uwa
Ŝ
ane za siedliska bogów.
Ś
ciany jaskini, uformowane ze stygn
ą
cej, płynnej skały jakie
ś
dwie
ś
cie milionów lat wcze
ś
niej, wygładziły fale praoceanu, uderzaj
ą
ce o
warstwy skał wulkanicznych, przedłu
Ŝ
enie pobliskich gór. Skały unosiły si
ę
łukowato, tworz
ą
c okr
ą
głe sklepienie, zupełnie nagie, pozbawione
mchu czy jakiejkolwiek innej ro
ś
linno
ś
ci. Co dziwniejsze, nie było tam równie
Ŝ
nietoperzy. Półka skalna okazała si
ę
niemal sucha. Poziom
wody znajdował si
ę
o metr poni
Ŝ
ej jej kraw
ę
dzi na długo
ś
ci niemal sze
ść
dziesi
ę
ciu metrów.
Sigvatson krzykn
ą
ł przez skalny otwór, by pozostałe statki wpłyn
ę
ły do groty. Wio
ś
larze przestali pracowa
ć
i po chwili dziób delikatnie
uderzył o kraw
ę
d
ź
nast
ę
pnej skalnej półki. Gdy wszystkie łodzie stały ju
Ŝ
przy brzegu, rzucono trapy, po których przybysze po raz pierwszy od
wielu dni spokojnie zeszli na ziemi
ę
. Najwa
Ŝ
niejsze było przygotowanie gor
ą
cego posiłku - pierwszego od czasu ostatniego zej
ś
cia na l
ą
d,
kilkaset kilometrów st
ą
d na pomoc. Dzieci rozbiegły si
ę
po zerodowanych skalnych półkach, by zebra
ć
drewno wyrzucone przez wod
ę
. Ju
Ŝ
po
chwili kobiety paliły ogniska, robiły placki, gotowały w
Ŝ
elaznych kotłach kasz
ę
z rybami. M
ęŜ
czy
ź
ni zabrali si
ę
do naprawy statków, które
ucierpiały podczas podró
Ŝ
y, inni wyci
ą
gali z wody sieci z rybami. Kobiety były szcz
ęś
liwe,
Ŝ
e udało si
ę
znale
źć
takie wspaniałe schronienie
przed wrogami, wiatrem i deszczem. Jednak m
ęŜ
czy
ź
ni - silni, pot
ęŜ
nie zbudowani
Ŝ
eglarze o zmierzwionych włosach - nie czuli si
ę
dobrze w
zamkni
ę
tym skalistym wn
ę
trzu.
Po posiłku, na krótko przed uło
Ŝ
eniem si
ę
do snu w skórzanych
ś
piworach, dzieci Sigvatsona - jedenastoletni chłopiec i o rok młodsza
dziewczynka - podbiegły do ojca, pokrzykuj
ą
c z wra
Ŝ
enia. Chwyciły go za wielkie dłonie i zacz
ę
ły ci
ą
gn
ąć
w stron
ę
najciemniejszego zak
ą
tka
jaskini. Z rozpalonymi łuczywami, poprowadziły go do długiego tunelu, tak niskiego,
Ŝ
e z trudno
ś
ci
ą
mo
Ŝ
na było w nim sta
ć
. Przej
ś
cie to
powstało w okresie, gdy cała jaskinia znajdowała si
ę
pod wod
ą
.
Pokonawszy przeszkod
ę
w postaci głazu, ruszyli pod gór
ę
korytarzem. W pewnym momencie dzieci zatrzymały si
ę
, wskazuj
ą
c mał
ą
szczelin
ę
.
1
- Tatusiu, popatrz! - zawołała dziewczynka. - Tam jest wyj
ś
cie. Wida
ć
przez nie gwiazdy.
Otwór był za mały, by mogły si
ę
przeze
ń
przecisn
ąć
nawet dzieci. Sigvatson jednak wyra
ź
nie zobaczył nocne niebo. Nast
ę
pnego dnia kazał
swoim ludziom wyrówna
ć
dno tunelu i poszerzy
ć
otwór. Gdy był ju
Ŝ
tak du
Ŝ
y,
Ŝ
e mógł w nim stan
ąć
rosły m
ęŜ
czyzna, wikingowie wyszli na
zewn
ą
trz i ujrzeli obszern
ą
ł
ą
k
ę
otoczon
ą
pot
ęŜ
nymi drzewami. To nie była jałowa gleba Grenlandii. Rosło tu pod dostatkiem drzew na budow
ę
domów, ziemi
ę
g
ę
sto porastały kwiaty i trawa, która mogła wykarmi
ć
bydło. Wła
ś
nie tutaj - na tej
Ŝ
yznej hali, wznosz
ą
cej si
ę
nad bł
ę
kitnym,
bogatym w ryby fiordem - Sigvatson postanowił zało
Ŝ
y
ć
koloni
ę
.
Bogowie wskazali drog
ę
dzieciom, a one poprowadziły dorosłych do miejsca, które wydawało si
ę
nowym rajem.
Wikingowie kochali
Ŝ
ycie. Ci
ęŜ
ko pracowali, wiedli surowy
Ŝ
ywot i z trudem umierali. Ich los był nierozerwalnie zwi
ą
zany z morzem. W
ich mniemaniu m
ęŜ
czyzna bez własnej łodzi nie był wolnym człowiekiem. Przez całe
ś
redniowiecze budzili trwog
ę
w
ś
ród ludów Europy
barbarzy
ń
skimi podbojami, jednak przyczynili si
ę
do zmiany oblicza kontynentu. Zahartowani wojownicy walczyli i osiedlili si
ę
w Rosji,
Hiszpanii i Francji, zajmowali si
ę
handlem, byli te
Ŝ
najemnikami, słyn
ą
cymi z odwagi i umiej
ę
tno
ś
ci posługiwania si
ę
mieczem i toporem. Hrolf
opanował Normandi
ę
, która otrzymała swoj
ą
nazw
ę
od nordyckich naje
ź
d
ź
ców. Jego potomek - Wilhelm, podbił Angli
ę
.
Bjarne Sigvatson był typowym wikingiem. Miał jasne włosy i brod
ę
, nie był wysoki, lecz szeroki w barach i odznaczał si
ę
ogromn
ą
sił
ą
.
Urodził si
ę
w 980 roku na ziemi swojego ojca w Norwegii i jak wi
ę
kszo
ść
młodych wikingów t
ę
sknił za tym, by zobaczy
ć
, co znajduje si
ę
za
horyzontem. Był dociekliwy i odwa
Ŝ
ny, wi
ę
c ju
Ŝ
w wieku pi
ę
tnastu lat wzi
ą
ł udział w wyprawach na Irlandi
ę
. Do dwudziestego roku
Ŝ
ycia
zdobył do
ś
wiadczenie bojowe i łupy pozwalaj
ą
ce na wybudowanie statku i odbywanie własnych wypraw. O
Ŝ
enił si
ę
z Freydis, siln
ą
, pi
ę
kn
ą
kobiet
ą
o długich złotych włosach i bł
ę
kitnych oczach. Dobrali si
ę
cudownie, pasowali do siebie jak sło
ń
ce i niebo.
Zgromadziwszy bogate łupy z miast i wiosek w Brytanii, poznaczony licznymi bliznami Bjarne porzucił rzemiosło wojenne i wzi
ą
ł si
ę
za
handel bursztynem. Po kilku latach stracił cierpliwo
ść
, zwłaszcza gdy nasłuchał si
ę
opowie
ś
ci o wyprawach Czerwonego Erika i jego syna Liefa
Erikssona. Kusiły go nieznane l
ą
dy na zachodzie. Postanowił,
Ŝ
e zorganizuje własn
ą
grup
ę
i wyprawi si
ę
w nieznane, gdzie zało
Ŝ
y koloni
ę
.
Wkrótce udało mu si
ę
zebra
ć
flotyll
ę
dziesi
ę
ciu łodzi, które obsadziło trzysta pi
ęć
dziesi
ą
t osób wraz z rodzinami,
Ŝ
ywym inwentarzem i
narz
ę
dziami do obróbki roli. Jeden statek był obładowany bursztynem i łupami z wypraw wojennych - bogactwo to miało słu
Ŝ
y
ć
przyszłej
wymianie ze statkami transportuj
ą
cymi towary z Norwegii i Islandii.
Jaskinia idealnie nadawała si
ę
na port, magazyn oraz fortec
ę
, w której mo
Ŝ
na było odpiera
ć
ataki Skraelingów. Wysmukłe łodzie
wyci
ą
gni
ę
to z wody na rolkach z pni drzew, a nast
ę
pnie umieszczono na podporach ustawionych na skalistym podło
Ŝ
u. Wikingowie budowali
pi
ę
kne statki, prawdziwe cuda tamtej epoki. Stanowiły nie tylko doskonały
ś
rodek transportu morskiego - były te
Ŝ
arcydziełami rze
ź
by
dziobowej i rufowej o nieskazitelnych proporcjach. Niewiele statków w historii
Ŝ
eglugi dorównywało im pi
ę
knem kształtów.
Długich łodzi u
Ŝ
ywano do wypraw łupie
Ŝ
czych w Europie. Szybkie i wszechstronne, miary pi
ęć
dziesi
ą
t otworów na wiosła. Jednak
najwa
Ŝ
niejsz
ą
łodzi
ą
w podbojach wikingów był knarr. Miał pi
ę
tna
ś
cie do osiemnastu metrów długo
ś
ci, pi
ęć
metrów szeroko
ś
ci i mógł zabra
ć
na
pokład pi
ę
tna
ś
cie ton ładunku. Na pełnym morzu rozwijano du
Ŝ
y, kwadratowy
Ŝ
agiel, jednak na płytkich przybrze
Ŝ
nych wodach
Ŝ
eglarze
u
Ŝ
ywali nawet do dziesi
ę
ciu wioseł.
Przedni i tylni pokład był wyło
Ŝ
ony deskami, po
ś
rodku znajdowała si
ę
otwarta przestrze
ń
, gdzie mo
Ŝ
na było umie
ś
ci
ć
ładunek lub
inwentarz. Załoga i pasa
Ŝ
erowie chronili si
ę
pod skórami przed morsk
ą
pogod
ą
. Dowódcy tacy jak Sigvatson nie mieli osobnych pomieszcze
ń
-
płyn
ę
li ze wszystkimi jak zwykli marynarze, równi po
ś
ród równych, przejmuj
ą
c komend
ę
jedynie w momencie podejmowania wa
Ŝ
nych decyzji.
Knarr spisywał si
ę
znakomicie na wzburzonych morzach. W
ś
ród sztormowych wiatrów i ogromnych fal statek parł do przodu, nic sobie nie
robi
ą
c z przeciwie
ń
stw, jakie zsyłali bogowie. Płyn
ą
ł z pr
ę
dko
ś
ci
ą
od pi
ę
ciu do siedmiu w
ę
złów, pokonuj
ą
c ponad sto pi
ęć
dziesi
ą
t mil w ci
ą
gu
doby.
Szkutnicy wikingów obrabiali drewno wył
ą
cznie siekierami. Kil wyci
ę
ty był z pojedynczego pnia d
ę
bu, w kształcie litery T, i poprawiał
stabilno
ść
łodzi na niespokojnym morzu. Ociosane d
ę
bowe wr
ę
gi eleganckim łukiem ł
ą
czyły si
ę
na stewie dziobowej i rufowej. Deski poszycia
układano na zakładk
ę
- ka
Ŝ
da z nich zachodziła na poło
Ŝ
on
ą
poni
Ŝ
ej. Uszczelniano szpary smołowan
ą
sier
ś
ci
ą
zwierz
ą
t. Z wyj
ą
tkiem
pokładników, które usztywniały kadłub i podtrzymywały pokład, na statku nie było ani jednego prostego elementu z drewna. W tym pozornym
szale
ń
stwie tkwiła jednak metoda. Cho
ć
konstrukcja wydawała si
ę
zbyt delikatna, by wytrzyma
ć
sztormy północnego Atlantyku, kil i kadłub nie
były sztywne, dzi
ę
ki czemu statek mógł si
ę
ś
lizga
ć
po powierzchni morza przy minimalnym oporze wody. Była to najbardziej stabilna jednostka
morska
ś
redniowiecza. Niewielkie zanurzenie umo
Ŝ
liwiało pokonywanie nawet wielkich fal.
Tak
Ŝ
e ster był majstersztykiem in
Ŝ
ynierii. Masywne wiosło przymocowywano do sterburty - sternik poruszał nim za pomoc
ą
poziomego
rumpla. Wiosło sterowe zawsze umieszczano po prawej stronie kadłuba i nazywano je
stjornbordi
- pó
ź
niej wyraz ten zacz
ą
ł oznacza
ć
sterburt
ę
.
Sternik jednocze
ś
nie obserwował morze i misternie zdobion
ą
br
ą
zow
ą
chor
ą
giewk
ę
kierunkow
ą
, przymocowan
ą
na dziobnicy lub maszcie.
Widz
ą
c i analizuj
ą
c kaprysy wiatru, mógł wybra
ć
najlepszy kurs.
Masywny d
ę
bowy blok słu
Ŝ
ył jako kilson, na którym opierała si
ę
stopa masztu. Maszt miał dziewi
ęć
metrów wysoko
ś
ci i podtrzymywał
prostok
ą
tny - niemal kwadratowy -
Ŝ
agiel o powierzchni prawie stu dziesi
ę
ciu metrów kwadratowych.
ś
agle tkano z surowej wełny, do
wzmocnienia u
Ŝ
ywaj
ą
c dwóch warstw tkaniny, a nast
ę
pnie farbowano na ró
Ŝ
ne odcienie czerwieni i bieli, zazwyczaj w pasy lub romby.
Wikingowie byli nie tylko
ś
wietnymi szkutnikami i
Ŝ
eglarzami, równie dobrze znali si
ę
na nawigacji. Rodzili si
ę
z marynarsk
ą
wiedz
ą
.
Potrafili czyta
ć
z chmur temperatur
ę
wody, wiatru i fal, obserwowali migracje ryb i ptaków. Noc
ą
Ŝ
eglowali według gwiazd, za dnia u
Ŝ
ywali
tablicy, na któr
ą
padał cie
ń
- była to podobna do dysku tarcza z centralnym trzpieniem, który przesuwano w gór
ę
i w dół, by
ś
ledz
ą
c jego cie
ń
na
wy
Ŝ
łobionych liniach, zmierzy
ć
poło
Ŝ
enie sło
ń
ca nad horyzontem. Umieli zdumiewaj
ą
co dokładnie okre
ś
li
ć
szeroko
ść
geograficzn
ą
. Niecz
ę
sto
zdarzało si
ę
,
Ŝ
e statek wikingów zagubił si
ę
na morzu. Opanowali ten
Ŝ
ywioł w stopniu tak doskonałym, jak
Ŝ
aden inny naród.
W ci
ą
gu nast
ę
pnych miesi
ę
cy koloni
ś
ci zbudowali solidne drewniane domy z bali, pokryte dachami z darniny. Wznie
ś
li te
Ŝ
du
Ŝą
wspóln
ą
izb
ę
, gdzie znajdował si
ę
piec do przyrz
ą
dzania strawy, gdzie spotykano si
ę
i trzymano bydło. Pragn
ę
li posi
ąść
t
ę
bogat
ą
krain
ę
, wi
ę
c nie trac
ą
c
czasu na obsiewanie ziemi, zbierali jagody i łowili ryby, których wielkie ławice zamieszkiwały fiord. Skraelingowie byli zaintrygowani, jednak
nie odnosili si
ę
wrogo do przybyszów. Ozdoby, sukno i krowie mleko wymieniali na cenne futra i dziczyzn
ę
. Sigvatson podj
ą
ł rozs
ą
dn
ą
decyzj
ę
,
nakazuj
ą
c swoim ludziom, by pochowali metalowe miecze, topory i włócznie. Skraelingowie posługiwali si
ę
wprawdzie hakiem i strzałami, lecz
ich bro
ń
r
ę
czna była nieporadnie wyciosana z kamienia. Sigvatson słusznie podejrzewał,
Ŝ
e ju
Ŝ
niedługo tubylcy b
ę
d
ą
chcieli wykra
ść
lub kupi
ć
od wikingów ich or
ęŜ
.
Jesieni
ą
koloni
ś
ci byli w pełni gotowi na nadej
ś
cie zimy. Tego roku pogoda okazała si
ę
łaskawa - spadło niewiele
ś
niegu, mróz utrzymywał
si
ę
niedługo. Słoneczne dni okazały si
ę
o wiele dłu
Ŝ
sze ni
Ŝ
w Norwegii czy Islandii, gdzie zatrzymali si
ę
w drodze na krótki pobyt. Wiosn
ą
Sigvatson wysłał ludzi, by zbadali nieznany, nowy l
ą
d. Sam wolał pozosta
ć
na miejscu, przyj
ąć
na siebie obowi
ą
zki przywódcy i
odpowiedzialno
ść
za niewielk
ą
społeczno
ść
Ŝ
yj
ą
cych w coraz wi
ę
kszym dostatku osadników. Tak wi
ę
c na czele wyprawy postawił swego
młodszego brata, Magnusa.
Do udziału w długiej i pełnej trudów ekspedycji Sigvatson wybrał stu ludzi. Po kilkutygodniowych przygotowaniach, na sze
ś
ciu z
najmniejszych łodzi postawiono
Ŝ
agle. Pozostali w osadzie m
ęŜ
czy
ź
ni, kobiety i dzieci machali na po
Ŝ
egnanie wikingom, którzy wyruszyli w
gór
ę
rzeki w poszukiwaniu głównego nurtu. Rekonesans przewidziany na dwa miesi
ą
ce przeistoczył si
ę
w czternastomiesi
ę
czn
ą
epopej
ę
.
2
Wikingowie
Ŝ
eglowali, wiosłowali, czasami musieli przenosi
ć
łodzie przez l
ą
d do nast
ę
pnego szlaku wodnego. Posuwali si
ę
szeroko rozlanymi
rzekami, pokonywali ogromne jeziora, równie bezbrze
Ŝ
ne, jak ich północne morze. Płyn
ę
li rzek
ą
o wiele wi
ę
ksz
ą
ni
Ŝ
te, które widzieli w
Europie b
ą
d
ź
w basenie Morza
Ś
ródziemnego. Przebywszy pi
ęć
set kilometrów, wyszli na l
ą
d i zało
Ŝ
yli obóz w g
ę
stym lesie, gdzie zamaskowali
si
ę
i ukryli łodzie. Z tego miejsca wyruszyli w roczn
ą
w
ę
drówk
ę
po wzgórzach i niesko
ń
czonych preriach.
Zobaczyli tam dziwne zwierz
ę
ta, których dot
ą
d nie znali - małe, podobne do psów, wyj
ą
ce do ksi
ęŜ
yca w nocy, wielkie koty o krótkich
ogonach, ogromne, poro
ś
ni
ę
te futrem bestie z ci
ęŜ
kimi łbami i rogami. Zabijali je włóczniami, a ich mi
ę
so okazało si
ę
równie smaczne, jak
mi
ę
so wołu.
Nie zatrzymywali si
ę
w jednym miejscu, wi
ę
c Skraelingowie nie czuli si
ę
zagro
Ŝ
eni i nie podejmowali działa
ń
zaczepnych. W
ę
drowców
dziwiły i bawiły ró
Ŝ
nice mi
ę
dzy szczepami. Jedni stali przed nimi z godno
ś
ci
ą
, dumni i nieporuszeni, inni przypominali bardziej dzikie
zwierz
ę
ta.
Wiele miesi
ę
cy pó
ź
niej ujrzeli w oddali szczyty pot
ęŜ
nego masywu gór. Olbrzymi, wydaj
ą
cy si
ę
nie mie
ć
ko
ń
ca l
ą
d budził w nich groz
ę
.
Zdecydowali,
Ŝ
e czas wraca
ć
do kolonii, nim spadnie pierwszy
ś
nieg. Lecz gdy znu
Ŝ
eni drog
ą
dotarli w
ś
rodku lata do osady, oczekuj
ą
c
radosnego powitania, na miejscu znale
ź
li jedynie zniszczenia i
ś
mier
ć
. Cał
ą
koloni
ę
spalono, a po ich towarzyszach,
Ŝ
onach i dzieciach zostały
jedynie porozrzucane ko
ś
ci. Jaka obł
ą
ka
ń
cza przyczyna pchn
ę
ła Skraelingów do tej rzezi? Co naruszyło rozejm? Umarli nie mogli na to
odpowiedzie
ć
.
Magnus i jego rozw
ś
cieczeni, a zarazem zrozpaczeni towarzysze odkryli,
Ŝ
e wej
ś
cie do tunelu, prowadz
ą
cego do jaskini, gdzie stały ich
statki, zostało zawczasu zakryte przez nie
Ŝ
yj
ą
cych ju
Ŝ
mieszka
ń
ców kamieniami i gał
ę
ziami, by nie odkryli go Skraelingowie. Jakim
ś
sposobem
udało im si
ę
ocali
ć
skarby i
ś
wi
ę
te relikwie, które Sigvatson zdobył w młodzie
ń
czych latach, a tak
Ŝ
e najcenniejsze rzeczy osobiste. Podczas
ataku Skraelingów wszystko zostało ukryte na statkach.
Pogr
ąŜ
eni w bólu wojownicy mogli po prostu odpłyn
ąć
, lecz byłoby to wbrew ich naturze. Pałali
Ŝą
dz
ą
zemsty, chocia
Ŝ
wiedzieli,
Ŝ
e walka
zako
ń
czy
ć
si
ę
mo
Ŝ
e ich
ś
mierci
ą
. Ale dla wikinga
ś
mier
ć
w walce z wrogiem była zaszczytna i chwalebna. Poza tym istniała jeszcze jedna
straszliwa mo
Ŝ
liwo
ść
,
Ŝ
e ich
Ŝ
ony i dzieci zostały wzi
ę
te w niewol
ę
przez Skraelingów.
Ogarni
ę
ci
Ŝ
alem i gniewem wojownicy zebrali szcz
ą
tki swych przyjaciół i rodzin, zanie
ś
li je tunelem do jaskini i umie
ś
cili na statkach. Była
to cz
ęść
tradycyjnej ceremonii - zmarłych nale
Ŝ
ało wyprawi
ć
w ostatni
ą
drog
ę
do szcz
ęś
liwej krainy Walhalla. Zidentyfikowano okaleczone
zwłoki Bjarne Sigvatsona, które poło
Ŝ
ono na jego okr
ę
cie, okrywaj
ą
c je płaszczem. Obok spocz
ę
ły szcz
ą
tki jego dwojga dzieci, jego skarby, a
tak
Ŝ
e wiadra pełne
Ŝ
ywno
ś
ci na ostatni
ą
podró
Ŝ
. Wikingowie chcieli poło
Ŝ
y
ć
obok ciało
Ŝ
ony Bjarne, Freydis, lecz nie mo
Ŝ
na jej było nigdzie
odnale
źć
. Nie pozostały te
Ŝ
Ŝ
adne zwierz
ę
ta z inwentarza, które mogliby zło
Ŝ
y
ć
w ofierze. Wszystko zabrali Skraelingowie.
Zgodnie z tradycj
ą
, statki i zło
Ŝ
one na nich ciała winny by
ć
pogrzebane, lecz było to niemo
Ŝ
liwe. Obawiano si
ę
,
Ŝ
e Skraelingowie odkopi
ą
i
ograbi
ą
zwłoki. Aby tego unikn
ąć
, pogr
ąŜ
eni w smutku wikingowie pracowicie kuli młotami i dłutami skał
ę
nad wej
ś
ciem do groty. Spadła na
nie ogromna bryła i setki odłamków, odgradzaj
ą
c jaskini
ę
od rzeki. Tylko pod powierzchni
ą
wody pozostał prze
ś
wit, stanowi
ą
cy niewidoczne z
góry wej
ś
cie do
ś
rodka.
Gdy ceremonia dobiegła ko
ń
ca, wikingowie zacz
ę
li szykowa
ć
si
ę
do walki.
Honor i odwaga były dla nich
ś
wi
ę
to
ś
ci
ą
. Ogarn
ę
ła ich euforia, bo wiedzieli,
Ŝ
e ju
Ŝ
wkrótce stan
ą
do bitwy. W gł
ę
bi duszy t
ę
sknili za walk
ą
,
za metalicznym odgłosem uderze
ń
, za zapachem krwi. To była cz
ęść
ich
Ŝ
ycia. Dorastali w
ś
ród walki - ojcowie szkolili ich na wojowników,
mistrzów sztuki zabijania. Naostrzyli wi
ę
c długie miecze i topory z przedniej stali, wykute przez germa
ń
skich rzemie
ś
lników. Była to niezwykle
kosztowna i wysoko ceniona bro
ń
. Mieczom i toporom nadawano imiona, jakby były
Ŝ
ywymi stworzeniami.
Wdziali kolczugi, które chroniły ich torsy, wło
Ŝ
yli proste, sto
Ŝ
kowate hełmy, niektóre z osłonami na twarz, lecz bez ozdób w postaci
stercz
ą
cych rogów. Wzi
ę
li drewniane tarcze, pomalowane na jaskrawe kolory, z du
Ŝ
ym metalowym nitem, przytrzymuj
ą
cym paski od
wewn
ę
trznej strony. Wszyscy mieli te
Ŝ
włócznie o długich, ostrych grotach. Niektórzy walczyli za pomoc
ą
szerokich, długich na metr mieczy o
dwustronnym ostrzu, inni woleli posługiwa
ć
si
ę
ogromnym toporem.
Kiedy byli gotowi, Magnus Sigvatson poprowadził setk
ę
swoich wikingów ku du
Ŝ
ej osadzie Skraelingów, poło
Ŝ
onej pi
ęć
kilometrów od
miejsca masakry. Osada przypominała prymitywne miasteczko - liczyła kilkaset domów i niemal dwa tysi
ą
ce mieszka
ń
ców. Wikingowie nie
próbowali ukrywa
ć
swojej obecno
ś
ci. Wyskoczyli spo
ś
ród drzew i wyj
ą
c niczym w
ś
ciekłe psy, rzucili si
ę
na nisk
ą
palisad
ę
, chroni
ą
c
ą
mieszka
ń
ców przed dzikimi zwierz
ę
tami.
Impet ataku zaskoczył Skraelingów. Osłupiali stali w miejscu i zostali wyr
Ŝ
ni
ę
ci niczym rze
ź
ne bydło. W pierwszych chwilach
nieoczekiwanej napa
ś
ci zgin
ę
ło dwustu, nim zdołali si
ę
zorientowa
ć
, co si
ę
dzieje. Pozostali zbili si
ę
w kilkuosobowe grupki i stan
ę
li do walki.
Umieli posługiwa
ć
si
ę
włóczni
ą
, mieli te
Ŝ
prymitywne kamienne topory, jednak ulubion
ą
ich broni
ą
był łuk. Ju
Ŝ
po chwili niebo przesłonił grad
strzał. Kobiety tak
Ŝ
e wzi
ę
ły udział w bitwie, obrzucaj
ą
c napastników kamieniami, które jednak nie wyrz
ą
dziły wikingom wi
ę
kszej szkody.
Magnus atakował na czele swoich ludzi, trzymaj
ą
c w jednej dłoni włóczni
ę
, w drugiej ogromny topór. Bro
ń
ociekała krwi
ą
. Był
człowiekiem, jakiego wikingowie okre
ś
lali mianem
beserkr
- słowem, które z biegiem stuleci zmieniło form
ę
na
berserk
- oznaczaj
ą
cym
szale
ń
ca siej
ą
cego postrach w
ś
ród wrogów. Wrzeszczał jak op
ę
tany, rzucaj
ą
c si
ę
na Skraelingów i powalaj
ą
c wielu z nich uderzeniami topora.
Brutalne okrucie
ń
stwo atakuj
ą
cych przeraziło Skraelingów. Ci, którzy stan
ę
li do walki wr
ę
cz z wikingami, ponie
ś
li potworne straty. Zostali
zdziesi
ą
tkowani, jednak ich liczebno
ść
wcale nie malała. Wysła
ń
cy pobiegli do s
ą
siednich osad,
ś
ci
ą
gn
ąć
posiłki. Uszczuplone szyki
Skraelingów szybko wypełniali nowo przybyli wojownicy.
Przez pierwsz
ą
godzin
ę
m
ś
ciciele posuwali si
ę
w gł
ą
b osady, bezskutecznie szukaj
ą
c swoich
Ŝ
on. Zobaczyli jedynie fragmenty materiału z
ich szat, noszone przez kobiety Skraelingów jako ozdoby. Mocniejsza od gniewu jest w
ś
ciekło
ść
, a od w
ś
ciekło
ś
ci histeria. W przypływie
szale
ń
stwa wikingowie doszli do wniosku,
Ŝ
e ich kobiety stały si
ę
ofiarami kanibalizmu - a wtedy ich szał ust
ą
pił miejsca zimnemu obł
ę
dowi.
Nie wiedzieli,
Ŝ
e pi
ę
ciu kobietom, które ocalały z rzezi, nie wyrz
ą
dzono
Ŝ
adnej krzywdy - przekazano je w darze wodzom okolicznych plemion.
Okrucie
ń
stwo wikingów osi
ą
gn
ę
ło szczyty i ju
Ŝ
wkrótce ziemia w osadzie Skraelingów spłyn
ę
ła krwi
ą
. Jednak posiłki wci
ąŜ
napływały i po
pewnym czasie szala zwyci
ę
stwa zacz
ę
ła si
ę
przechyla
ć
na stron
ę
tubylców.
W obliczu przytłaczaj
ą
cej przewagi liczebnej wroga, osłabieni z powodu ran i wyczerpania wikingowie zostali wyci
ę
ci w pie
ń
- pozostało
jedynie dziesi
ę
ciu, wraz z Magnusem Sigvatsonem. Skraelingowie zaniechali walki wr
ę
cz ze
ś
mierciono
ś
nymi mieczami i toporami. Nie bali si
ę
rzucanych w ich kierunku włóczni. Armia tubylców, przewy
Ŝ
szaj
ą
ca słabn
ą
cych napastników w stosunku pi
ęć
dziesi
ą
t do jednego, obrzuciła
pozostał
ą
przy
Ŝ
yciu garstk
ę
wikingów gradem strzał. Naje
ź
d
ź
cy kryli si
ę
za tarczami, które wkrótce zacz
ę
ły przypomina
ć
grzbiet je
Ŝ
ozwierza.
Mimo to walczyli dalej.
W pewnym momencie Skraelingowie jak burza uderzyli na garstk
ę
napastników i całkowicie ich otoczyli. Wikingowie stali plecami do
siebie i walczyli do ko
ń
ca, przyjmuj
ą
c na siebie lawin
ę
ciosów zadawanych kamiennymi toporami. Nie mogli długo wytrzyma
ć
takiego naporu.
W ostatnich chwilach my
ś
leli o swoich bliskich i o chwalebnej
ś
mierci, która miała nast
ą
pi
ć
. Zgin
ę
li wszyscy, do ostatka nie wypuszczaj
ą
c
broni z r
ę
ki. Ostatni padł Magnus Sigvatson, a wraz z nim nadzieja na skolonizowanie Ameryki przez kolejne pi
ęć
set lat. Pozostawił
dziedzictwo, które drogo kosztowało jego nast
ę
pców. Nim zaszło sło
ń
ce, poległo stu wikingów, a wraz z nimi ponad tysi
ą
c zamordowanych
Skraelingów - m
ęŜ
czyzn, kobiet i dzieci. Tubylcy w straszliwy sposób przekonali si
ę
,
Ŝ
e biali przybysze zza morza stanowi
ą
zagro
Ŝ
enie, które
mo
Ŝ
na powstrzyma
ć
jedynie sił
ą
.
3
Doznali szoku.
ś
adna mi
ę
dzyplemienna bitwa nie była równie krwawa, nie przyniosła tylu ofiar, ran i okalecze
ń
. Ta bitwa była jedynie
odległym preludium do potwornych wojen, które miały dopiero nadej
ść
.
Dla wikingów mieszkaj
ą
cych w Islandii i Norwegii los kolonii Bjarne Sigvatsona pozostał tajemnic
ą
. Przy
Ŝ
yciu nie utrzymał si
ę
nikt, kto
mógłby opowiedzie
ć
histori
ę
wyprawy, a
Ŝ
aden
ś
miałek nie wybrał si
ę
t
ą
sam
ą
tras
ą
przez wzburzony ocean. O ich zagini
ę
ciu mówiły tylko sagi,
przekazywane przez stulecia z pokolenia na pokolenie.
4
Plik z chomika:
majkam071
Inne pliki z tego folderu:
Clive Cussler - Cerber.pdf
(1619 KB)
Inne foldery tego chomika:
Afera Śródziemnomorska
Arktyczna Mgła
Atlantyda Odnaleziona
Bieguny Zagłady
Błękitne Złoto
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin