Bajtek 1985-04-redux.pdf
(
4622 KB
)
Pobierz
Z MIKROKOMPUTEREM NA TY
NR 4 Cena 60 zł
GRUDZIEŃ
— 85
Prof. Andriej
Jerszow
LOGO
po polsku
Lądowanie
na księżycu
Sinclair QL
Komputery
w Chinach
Sygnalizator
do Datassette
Sklep
z komputerami
Między Starym
a Nowym Rokiem
Tytuł ten miał brzmieć inaczej: liczyliśmy, że pod
Waszą, choinką obok – być może – komputera
dla Was lub Waszych dzieci znajdzie się i BAJTEK.
Nie zdążyliśmy, pocieszamy się więc, iż Nowy Rok
– lepiej nadaje się na podsumowanie i plany. Na
naszym rynku prasowym pismo ukazujące się poza
planem i społecznym wysiłkiem cztery razy w termi-
nie i tak jest ewenementem.
Gdy jesienią 1984 r. wraz z redakcją DELTY
i red. Władysławem Majewskim wymyśliliśmy tytuł
pisma –i jego pierwsze koncepcje, mało kto wie-
rzył w realność pomysłu. Ostrzegano, że pismo nie
znajdzie odbiorców, a nasz wielki sojusznik, prof.
Władysław M. Turski, nie był pewny, czy znajdą
się też dostatecznie kompetentni autorzy. Nie było
też papieru, drukarni... tak, trudno było nie zrezy-
gnować.
Udało się jednak znaleźć sojuszników, którzy
pomogli po nieco więcej niż 9 miesiącach wydać
pierwszy numer BAJTKA. Byli wśród nich sekre-
tarz generalny PRON Jerzy Jaskiernia i zastępca
redaktora naczelnego „Odrodzenia” Zbigniew
Siedlecki, zastępca redaktora naczelnego „Sztan-
daru Młodych” Waldemar Siwiński i redaktor tej
gazety Roman Poznański, którzy pomogli pismu
bez etatowego zespołu i lokalu w rozwiązywaniu
codziennych problemów. Byli też koledzy z Turnie-
ju Młodych Mistrzów Techniki ZSMP, a zwłaszcza
Krzysztof Krupa, który wsparł BAJTKA pracą swoją
i klubów sieci POLIN.
Koledzy–dziennikarze z wielu redakcji (Bogdan
Borusławski, Andrzej Kurek, Jan Rurańskl i Marek
Roztocki) oraz naukowcy (prof. Władysław M.
Turski, doc. Stanisław Waligórski, Jerzy Dańda)
posłużyli nam radą i pomysłami; koledzy redagu-
jący rubryki komputerowe w innych pismach (Jacek
Ciesielski, Grzegorz Cenkier, Andrzej J. Piotrowski,
Roland Wacławek, Leszek Wilk) podzielili się do-
świadczeniami.
Liczne grono autorów zdecydowało się się za-
angażować swój wysiłek w powstające dopiero
pismo: byli wśród nich Edwin Górnicki, Marek
Młynarski, młodzi pracownicy naukowi: Andrzej
Kadloff, Krzysztof Kurylowicz i Dariusz Madej oraz
ci, którzy sprawili nam najmilszą niespodziankę –
uczniowie i studenci: Adam Krauze, Wojtek Ogo-
nowski i Marcin Waligórski.
Pracy nad BAJTKIEM – poza normalnymi, obo-
wiązkami — podjęli się pracownicy innych redakcji
KWCZ: Jerzy Piłka z „Odrodzenia” i graik An-
drzej Brzezicki z „Fantastyki”, której cały, zespół,
a zwłaszcza Jacek Rodek, zaangażował się w two-
rzenie BAJTKA.
Kończy się rok. Mamy nadzieję, że BAJTEK speł-
nił Wasze oczekiwania, mimo marnej szaty poka-
zał, jak był i jest nadal potrzebny. Staraliśmy się
realizować wskazówkę prof. Władysława M. Tur-
skiego: „Gdyby udało się rozpropagować umiejęt-
ność ścisłego rozumowania, byłoby to samo w so-
bie wartościowym osiągnięciem”.
Wszystkim, którzy BAJTKA tworzyli, pomagali
nam i drukowali, chwalili i ganili oraz po prostu
czytali życzymy
Do Siego Roku!
MACIEJ HOFFMAN
Krajowe Wydawnictwo Czasopism
BAJTEK
— dodatek specjalny »Sztandaru Młodych« i »Odrodzenia«. Wydawca: Kra-
jowe Wydawnictwo Czasopism RSW »Prasa—Ksiązka—Ruch« ul. Nowa-
kowskiego 14, 00—666 Warszawa, tel. 257294. Dodatek specjalny »Odrodze-
nia« i »Sztandaru Młodych«. Cena 60 zł.
Bajtek redux nr 4/85/02/2011 | http://www.try2emu.net.pl/
2
NA PROGU TRZECIEGO
TYSIĄCLECIA
Przezwyciężenie analfabetyzmu komputerowego
tematyczno–izycznej w Nowosybirsku. Doświadczenia
te wykorzystał ostatnio prof. Jerszow przygotowując
— w błyskawicznym, jak na tego typ wydawnictwa, tem-
pie — próbny podręcznik do nauczania najmłodszego
przedmiotu w radzieckich szkołach: „Podstaw informa-
tyki i techniki obliczeniowej”.
Wprowadzenie tego przedmiotu (a stało się to fak-
tem we wrześniu br.) czy też — uogólniając — edukacja
informatyczna społeczeństwa wymaga kolosalnego wy-
siłku organizacyjnego, dydaktycznego i inansowo–ma-
terialnego, o którego skali niech świadczy choćby to, że
do szkół trzeba skierować ponad milion komputerów
osobistych!
Komputerów tych nie ma jeszcze na razie w zadowa-
lającej ilości i to właśnie rodzi poglądy o konieczności
wprowadzenia edukacji informatycznej w sposób stop-
niowy. Prof. Jerszow sugestie takie jednak zdecydo-
wanie odrzuca i w całej swej imponującej działalności
organizatorsko–publicystycznej (jest m. in. redaktorem
naczelnym nowego kwartalnika „Mikroprocessorny-
je sriedstwa i sistemy”, zainaugurował w popularnym
czasopiśmie – „Kwant” cykl szkiców, mających ułatwić
nauczycielom nauczanie nowego przedmiotu, często
wypowiada się na łamach prasy społeczno–politycznej)
z determinacją przekonuje o tym, że w radzieckiej grze
o komputerowe jutro należy postawić obecnie wszystko
na jedną kartę i nie tracić ani godziny.
Oto fragmenty wypowiedzi prof. Andrieja–Jerszowa,
publikowane ostatnio w radzieckiej prasie („Socjalisty-
czeskaja kultura”, „Niediela” i inne). Są one najlepszą
ilustracją dominującego u naszych sąsiadów stylu my-
ślenia o przyszłości:
„Każdy nauczyciel zaczyna wykładać nowy przed-
miot tylko raz i dla niego zawsze moment ten będzie
trudny — i dzisiaj, i za rok, i za trzy lata — przekonuje
prof. Jerszow. — Naiwnością byłoby liczyć na to, że na-
uczyciel sam, z własnej woli, nawet z pomocą starannie
przemyślanego systemu urlopów lub stażów, zdoła zna-
leźć czas i siły, aby dokładnie zrozumieć informatykę
i wróciwszy z jakiegoś centrum nauczania — być w sta-
nie naprawdę poprowadzić nowy kurs. Nigdy do tego
nie dojdzie, jeśli przed nauczycielem nie pojawi się żela-
zna konieczność nauczenia się informatyki. Gdybyśmy
chcieli dojść do tego stopniowo, według jakiegoś z góry
ustalonego graiku, to może tylko powstać niewyobra-
żalny zamęt.
Poza tym, jeśli zgodzimy się, że nauczycielowi jest
trudno rozpocząć wykładanie nowego przedmiotu
— a tak przecież jest zazwyczaj w praktyce — to świado-
mość, iż robi on to jednocześnie ze wszystkimi swoimi
nie jest sprawą prostą — uważa prof. ANDRiej
jeRSzOW. — Nie załatwi się tego jednym
pociągnięciem pióra. A brać się za rozwiązanie
tego problemu musimy już teraz. Nie wolno nam
stracić już ani minuty!.
Akademik Andriej Jerszow, lat 51, matematyk i infor-
matyk, należy do tego grona uczonych ze sławnego no-
wosybirskiego Akadiem–gorodka, którzy nie tylko zadzi-
wiają świat niekonwencjonalnymi ideami naukowymi, ale
również swoją – działalnością wytyczają nowe kierunki
rozwoju nauki i techniki w Związku Radzieckim.
Z jego m.in. inicjatywy już od 10 lat nauczano eks-
perymentalnie podstaw informatyki uczniów szkoły ma-
3
kolegami w całym kraju, ma ważne znaczenie psycho-
logiczne.
Twierdzę, że innej drogi u nas po prostu nie ma. Już
w pierwszych projektach reformy oświaty zapowiedzia-
no, że należy dążyć możliwie jak najkrótszą drogą do
komputeryzacji. Być może nie w skali całego, kraju,
ale wystarczająco szerokim frontem. Niezależnie więc
od wszystkiego należało i tworzyć nowe podręczniki
i instalować w klasach komputery, i przygotowywać na-
uczycieli. Jednakże przez długi czas nic w tym zakresie
nie działo się. Podjęta obecnie decyzja wprowadzenia
kursu informatyki od razu we wszystkich szkołach jest
w dużym stopniu podyktowana dążeniem do zmiany
takiej sytuacji...
Wyposażona w komputery klasa stanie się dla dzia-
twy, jesteśmy o tym przekonani, ulubionym miejscem
spędzania wolnego czasu. Dzieci będą zachodzić do
niej co najmniej dwa—trzy razy w tygodniu z proble-
mami dotyczącymi różnych przedmiotów szkolnych.
W ten sposób rozwiązywać się będzie podwójne, za-
danie pedagogiczne: dzieci przywykną do współpracy
z elektroniczną maszyną cyfrową, a z jej pomocą głębiej
wnikną w problemy historii, izyki i chemii, nie mówiąc
już o matematyce.
Nasze doświadczenia wskazują, że obcowanie dzieci
z komputerem daje nauczycielowi unikalną możliwość
— wypracowania u jedenasto-, dwunasto- latków takiego
poziomu inteligencji (to jest władania językiem, umiejęt-
ności dokonywania wyborów, myślenia wariantowego),
jaki zwykle dzieci osiągają trzy, cztery lata później.
Oczywiście, „bezmaszynowy” kurs informatyki jest
pomysłem wymuszonym, ale na dzisiaj niezbędnym.
W pierwszym okresie przyjdzie nam ograniczyć się do
teoretycznego, skrajnie elementarnego wprowadzenia
w informatykę, na miarę obecnych możliwości ucznia
i nauczyciela. Ta nowa dyscyplina nie powinna odróż-
niać się zbytnio w stylu nauczania od bardziej złożo-
nych przedmiotów. Dlatego zaproponowany przez nas
podręcznik dla klas dziewiątych bliski jest duchem
szkolnemu podręcznikowi algebry. Oczywiste jest też,
że nauczanie podstaw informatyki należy na obecnym
etapie planować tak, aby uczniowie mogli otrzymać
choć trochę rzeczywistej praktyki i ugruntować w ten
sposób te umiejętność algorytmizacji problemów, którą
daje kurs podręcznikowy.
Urządzenia techniki obliczeniowej, w miarę ich po-
jawienia się, należy kierować do tych szkół, w których
istnieją ku temu określone przesłanki organizacyjne.
Lepiej jest stworzyć jedną, pełną klasę w szkole goto-
wej do efektywnego wykorzystania komputerów osobi-
stych, niż rozrzucać je do dziesięciu szkół, nie przygo-
towanych do ich przyjęcia.
Tam gdzie nie ma elektronicznych maszyn cyfro-
wych, należy organizować wycieczki do ośrodków
obliczeniowych – i robić to w miarę regularnie. Prze-
cież nikogo nie dziwi, gdy dowozi się dzieci wiejskie
na spektakle teatralne do miasta. Dlaczegóż by więc
nie zorganizować wycieczki do ośrodka obliczenio-
wego? Ale trzeba zrobić to tak, aby przyjazd zamienił
się w prawdziwe święto informatyki. Niech więc dzie-
ci przygotują sobie małe programy, które następnie
zostaną wprowadzone do maszyny. Niech oswoją się
z atmosferą ośrodka obliczeniowego. Jest też wiele in-
nych sposobów oswajania dzieci z informatyką. Trzeba
poważnie zwiększyć produkcję pomocy naukowych,
ilmów, gier edukacyjnych. A cóż stoi na przykład na
przeszkodzie, aby dla młodych ilatelistów stworzyć
komputerowe serie znaczków pocztowych? Potrzebne
jest tylko jedno — fantazja i wynalazczość...
Nauczycielowi trzeba pomagać rzeczywiście a nie tyl-
ko apelami. Jest w naszym kraju niemało ludzi w ten czy
inny sposób związanych z techniką obliczeniową — inży-
nierowie, specjaliści od serwisu, programiści, specjaliści
od zastosowań komputerów w produkcji. Jest ich ponad
pól miliona. A przecież specjaliści ci są jeszcze oprócz tego
rodzicami. Każdy z nich powinien poczuć –się w obowiąz-
ku dopomożenia swojemu dziecku, a tym samym i szkole.
Niezbędna jest różnego typu pomoc — trzeba przecież bę-
dzie zainstalować maszyny, udzielić konsultacji nauczy-
cielowi, zorganizować kółka programowania czy też wy-
cieczkę uczniów i nauczycieli do ośrodka obliczeniowego
lub po prostu przyjść na zebranie rodzicielskie, i wziąć
udział w rozmowie o nowym przedmiocie.
Sądzę — stwierdza m.in. prof. Jerszow — że olbrzymią
pomoc w opanowaniu nowego przedmiotu mógłby oka-
zać specjalny masowy magazyn, ilustrowany, kolorowy
i ciekawy, zorientowany na uczniów i nauczycieli, w ca-
łości poświęcony informatyce i komputerom. Wydaw-
nictwo takie niezbędne jest właśnie obecnie — w pewnej
mierze może ono bowiem uzupełnić niedostatek litera-
tury metodycznej, zaszczepić apetyt na poznanie tej no-
wej i niezwykłej techniki, osłabić jakoś ten nieprzyjemny
moment związany z brakiem w szkołach komputerów”.
***
Komputery wkrótce w szkołach radzieckich będą.
Na razie uruchomiono klasy–laboratoria komputerowe
w dwustu szkołach (m.in. trzy moskiewskie klasy po-
siadają komplet urządzeń zainstalowanych w ramach
działań promocyjnych przez nasze zrzeszenie „MERA”).
Radzieccy naukowcy i inżynierowie kończą prace przy
konstruowaniu własnego, optymalnego ze szkolnego
punktu widzenia, mikrokomputera. Obliguje ich do
tego niezwykle ważka dyspozycja zawarta w projekcie
„
Podstawowych kierunków gospodarczego i społeczne-
go rozwoju ZSRR na lata 1986—1990 i na okres do roku
2000
”, gdzie stwierdza się jednoznacznie, iż należy:
„Zorganizować masową produkcję komputerów osobi-
stych. Zapewnić wzrost produkcji sprzętu techniki oblicze-
niowej 2 — 2,3 razy. W szybszym tempie zwiększać skalę
stosowania nowoczesnych, wysokowydajnych elektronicz-
nych maszyn cyfrowych wszystkich klas. Kontynuować
tworzenie i zwiększać efektywność pracy szerokodostęp-
nych ośrodków obliczeniowych, zintegrowanych banków
danych, sieci przetwarzania i transmisji informacji”.
Wyścig do nowoczesności, wyścig do Trzeciego Ty-
siąclecia, wszedł w ZSRR w decydującą fazę.
WALDeMAR SiWiŃSKi
4
Logo Logo Logo
LOGO PO POLSKU
W trzech pierwszych numerach BAjTKA
Podstawowym pytaniem, na jakie musieliśmy sobie
odpowiedzieć, było rozstrzygnięcie, czy możemy ograni-
czyć się do przełożenia słownictwa LOGO na polski, czy
też należałoby zmienić także składnię języka lub jego
założenia. Uznaliśmy, że niezależnie od przyszłej odpo-
wiedzi na to pytanie, wymagającej szerokich badań peda-
gogicznych i językoznawczych, w chwili obecnej nie stać
nas na budowę zupełnie nowego języka, tym bardziej
że pozostawienie jego obecnej budowy pozwala wyko-
rzystać doświadczenia innych krajów, w których zresztą
wersje po prostu przetłumaczone spisują się zupełnie
dobrze. Dotyczy to zwłaszcza porównania doświadczeń
Bułgarii, stosującej z pełnym powodzeniem LOGO, ze
słownictwem bułgarskim, a więc słowiańskim (który jed-
nak nie zna odmiany rzeczowników!), z doświadczenia-
mi radzieckimi, gdzie upowszechnianie opracowanego od
początku, języka RAPIR, podobnego do LOGO, przebiega
bardzo opornie.
Istnieją już pewne rodzime doświadczenia: zanim po-
wstała omawiana tu wersja standardowa, kilku jej współ-
autorów wypróbowywało w czasie wakacji letnich swoje
propozycje, uzyskując znakomite wyniki dydaktyczne
i brzmiące zupełnie poprawnie po polsku, samokomentu-
jące się programy. Przykłady opublikujemy w BAJTKU.
Już w najbliższym czasie początkujący adepci in-
formatyki nie będą identyikować programowania z BA-
SIC-em, dysponującym zaledwie kilkoma instrukcjami
wyższego poziomu i wpajającym przekonanie, że cale
sterowanie komputerem ogranicza się do GO TO, a umie-
jętność programowania do wstawiania tu i tam tajemni-
czych POKE i PEEK. Będą mogli uczyć się znacznie ła-
twiejszego do przyswajania języka, łączącego w sobie
zalety języków typu proceduralnego (Pascal) i języków
przetwarzania struktur listowych (Lisp, Prolog), umożli-
wiającego opanowanie w sposób prosty i naturalny posłu-
giwania się procedurami, rekurencją, pojęciem lokalności
i globalności zmiennych, automodyikowalnością proce-
dur itd. Aby to osiągnąć, trzeba będzie jeszcze opracować
dobre podręczniki i programy typu „tutor” (ułatwiające
naukę) oraz jednolite i lepsze od istniejącego na ZX Spec-
trum translatory. Prace te już zostały podjęte.
Przygotowując jednolitą, polską wersję LOGO, musie-
liśmy pokonać dwojakiego rodzaju przeszkody: uzgod-
nienie podstawowych założeń przekładu i hierarchii tych
założeń oraz wymyślenie najbardziej odpowiednich pol-
skich terminów. To pierwsze zadanie okazało się znacznie
bardziej skomplikowane, gdyż szybko stało się jasne, iż
wiele z proponowanych założeń niemożliwych jest do po-
godzenia, np. postulat zwięzłości i postulat maksymalnego
przybliżenia do naturalnego brzmienia polskiego zdania.
sporo miejsca poświęciliśmy prezentacji języka
LOGO w jego oryginalnej, angielskojęzycznej
wersji.Chcieliśmy w ten sposób jak najszybciej
dostarczyć potencjalnym użytkownikom
podstawowych informacji o tym najlepszym
z istniejących narzędziu dydaktycznym, służącym
wdrażaniu początkujących do efektywnej
współpracy z komputerem.
Z oczywistych względów język pierwszego kontak-
tu z informatyką powinien być jak najbardziej zbliżony
do naturalnego języka ojczystego. Dlatego twórcy LOGO
przewidzieli w ramach budowy języka możliwość prostego
tworzenia jego narodowych wersji, z czego w wielu krajach
skorzystano. We Francji, Bułgarii, Portugalii podstawą edu-
kacji informatycznej są narodowe wersje LOGO. Rozpoczy-
nając, publikację angielskiej wersji języka, byliśmy świado-
mi, że jest to zaledwie połowa drogi, uważaliśmy jednak,
iż rozpowszechniać można jedynie taką wersję polskiego
LOGO, która mogłaby stać się standardem. W przeciwnym
przypadku będzie tyle języków, ilu autorów — a przecież
język ma służyć porozumieniu się ludzi, a nie sianiu nie-
porozumień. Dlatego chociaż już wiosną kilku autorów
(doc. Stanisław Waligórski, Andrzej Baczyński, Zbigniew
Kasprzycki, Tadeusz Wilczek) opracowało własne wersje
spolszczonego LOGO, a nawet gotowe ich implementacje
na ZX Spectrum, Amstrada lub Apple II, wstrzymywaliśmy
się z informacjami na ten temat.
9 października br. odbyło się na terenie Politechniki
Warszawskiej spotkanie zespołu problemowego Polskiego
Towarzystwa Informatycznego, poświęcone technicznym
i merytorycznym problemom, towarzyszącym wprowadze-
niu języka polskiego do informatyki popularnej. W spo-
tkaniu tym wzięli udział wszyscy zainteresowani budową
spolszczonego LOGO. Postanowiliśmy wówczas przystąpić
do wspólnej pracy, w efekcie której zdołaliśmy uzgodnić
wspólną propozycję. Chcemy, ją obecnie poddać pod sze-
roką dyskusję, która powinna zakończyć się do kwietnia
przyszłego roku, by możliwe było — jeszcze przed rozpo-
częciem przyszłego roku szkolnego — zatwierdzenie jej
przez odpowiednie gremia PTI oraz resortu oświaty i uzna-
nie za narodowy standard. Do udziału w tej dyskusji szcze-
gólnie gorąco zachęcamy psychologów, pedagogów i polo-
nistów, gdyż ich brak w zespole był boleśnie odczuwalny
— jeden dziennikarz zatrudniony w Instytucie Badań Peda-
gogicznych to zdecydowanie za mało.
5
Plik z chomika:
tomsmola1
Inne pliki z tego folderu:
Bajtek 1986-05,06-redux.pdf
(67699 KB)
Bajtek 1986-01-redux.pdf
(44514 KB)
Bajtek 1986-02-redux.pdf
(43672 KB)
Bajtek 1986-07-redux.pdf
(39655 KB)
Bajtek 1986-03,04-redux.pdf
(27889 KB)
Inne foldery tego chomika:
500 zagadek
ABC Techniki
Callan Method
Dzieje Narodu i Państwa Polskiego
Elektronika dla Wszystkich
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin