Nowy11(1).txt

(21 KB) Pobierz
Jeli okaże się, że naprawdę nie daje sobie z tym rady, zwolnimy Głos z jego obecnych obowišzków i zatrzymamy w rezerwie.
Irena wstała. Zatrzymałem jš.
 Wspomniała, że masz jeszcze co do powiedzenia na temat Olega. Zatem słucham.
Zawahała się i dopiero po dłuższej chwili powiedziała ze łzami w oczach:
 Oleg bardzo się zmienił, nie jest już taki jak dawniej. To przez pana. Jest pan głównš postaciš w eskadrze i wszystkich pan sobie podporzšdkował. Jego również. Dawniej byłam z niego dumna, teraz mi go żal. Powiedziałam mu: mój ojciec też latał z Elim, ale nie pozwalał tak sobš komenderować. Odparł mi na to, że mówię od rzeczy...
 I miał więtš rację!  wykrzyknšłem. Po jej wyjciu przez parę minut kršżyłem w milczeniu po kabinie. Mary obserwowała mnie z umiechem.
 Cieszysz się  wykrzyknšłem z irytacjš  że na statku zaczynajš się swary?
 Cieszy mnie to, że wreszcie usłyszałe kilka nieprzyjemnych słów prawdy!  miała się tak zaraliwie, że i ja nie mogłem utrzymać powagi.  Ja sama już nie raz zamierzałam powiedzieć ci co podobnego, ale ty tak przejmujesz się najmniejszym głupstwem... A jeli chodzi o koty, to sama poprosiłam o ich pozostawienie na Ziemi.
 Niepotrzebnie! Jako bym wytrzymał ich obecnoć na statku...
 Chodziło włanie o to, żeby nie musiał wytrzymywać.
 Doć już o kotach!  zawołałem ze złociš.  Nie znoszę ich i basta! Powiedz lepiej, co mam robić!
 Przede wszystkim ustalić jak wyglšda współpraca Głosu z Mózgami. Jeli istotnie sš w niej jakie zahamowania, to sprawa jest poważna.
 Masz rację  powiedziałem.  Zaraz to sprawdzę.
Wokół kabiny Głosu majestatycznie przechadzał się Gracjusz, pełnišc w ten sposób swoje nowe obowišzki, które jak na razie sprowadzały się do rozmów z Głosem na wszelkie możliwe i niemożliwe tematy.
 Głosie  powiedziałem.  Jak układa ci się współpraca z maszynami mylšcymi?
 Oba mózgi pokładowe sš zbyt powolne  poskarżył się.
 Chcesz przez to powiedzieć, że szybciej od nich przeliczać warianty?
 Nic podobnego! Nikt nie może liczyć szybciej niż MUK, ale kiedy ci już wspominałem, że nie analizuję kolejnych wariantów rozwišzania, tylko od razu znajduję właciwš odpowied.
 Tak, mówiłe mi o tym, ale jako nie potrafię zrozumieć jak to w ogóle jest możliwe.
 Wszystkie rozwišzania wariantowe pojawiajš się we mnie jednoczenie. Moim zadaniem jest wybór najodpowiedniejszego, więc robię to w sposób intuicyjny. Oceniam cały zbiór wariantów całociowo, nie tracšc czasu na ich kolejne analizowanie. MUK jeszcze nie zdšży przeliczyć poszczególnych możliwoci, kiedy już podpowiadam jedynie właciwš odpowied. Trochę to utrudnia pracę mózgów, ale nigdy jeszcze nie spowodowało błędu.
 A czy ty, Gracjuszu  zwróciłem się do Galakta  też mylisz gotowymi ocenami?
 Staram się, Eli  odparł z majestatycznš skromnociš.
Sytuacja zatem wyglšdała zupełnie inaczej niż sšdzili Ellon i Irena. Poszedłem na stanowisko dowodzenia i żeby nie przeszkadzać Osimie wywołałem Olega na korytarz. Zaprosił mnie do siebie. Zajmował malutkie mieszkanko składajšce się z dwóch pokoików urzšdzonych na wzór starożytnych kajut okrętowych.
Opowiedziałem dowódcy eskadry o żšdaniach Ellona popartych natarczywymi probami Ireny. Oleg słuchał z obojętnym wyrazem twarzy i umiechnšł się tylko raz, kiedy referowałem mu zarzuty, jakie postawiła mi dziewczyna.
 Zdaje się, że bardzo cię to ubodło, Eli?  zauważył.
 Człowiekowi nie może być przyjemnie, kiedy rzuca mu się w twarz takie oskarżenia.
 Nie przejmuj się. Ja nie jestem z tych, których można zmusić do postępowania wbrew własnej woli. Jeli zgadzam się z tobš to tylko dlatego, że masz rację. Włanie dlatego nalegałem na twój udział w wyprawie, żeby wysłuchiwać twoich rad. To współpraca, a nie utrata samodzielnoci i wielka szkoda, że Irena tego nie rozumie.
 Ona nie rozumie również wielu innych rzeczy  dodałem.
Oleg powcišgliwie skinšł głowš. Powiedziałem, że skoro Głos stworzył nowy system kierowania statkiem, system skuteczniejszy od realizowanego dotychczas przez MUK, to rezygnowanie z niego byłoby nierozsšdne.
 Rzecz polega na tym  cišgnšłem  że ich konstruktorzy wykorzystali jednš tylko cechę ludzkiego my-
sieniš: zdolnoć analizowania i wycišgania logicznych wniosków. MUK mnoży i porównuje warianty i na tym jego rola się kończy. Jednak mylenie człowieka nie ogranicza się do zimnej analizy, jest zatem bogatsze od maszynowego. A w trudnych sytuacjach ta nietożsamoć dwóch sposobów mylenia może doprowadzić do ciężkich kłopotów, może nawet do katastrofy...
 Nie potrafię ocenić, jak dalece słuszne sš twoje zastrzeżenia co do sprawnoci mechanicznego intelektu, ale wspomniałe o możliwych kłopotach... Co miałe na myli, Eli?
 Tylko to, że w każdej chwili może pęknšć każde z ogniw niezliczonych łańcuchów logicznych i wtedy skomplikowane obliczenia mózgów pokładowych doprowadzš do absurdu. Przypomnij sobie awarię na Taranie. Jego MUK pomylił skutki z przyczynami i całe rozumowanie diabli wzięli. Dobrze jeszcze, że zdezorientowany mózg sam siebie wyłšczył, bo przecież wród absurdalnych komend mógł się znaleć rozkaz samozagłady lub skierowania anihilatorów na inne gwiazdoloty.
 Nasze MUK sš wyposażone w wielostopniowy układ samokontroli  przypomniał Oleg.
 Mówię o sytuacjach, w których i samokontrola może zawieć.
 A czy jeste pewien, Eli, że Głosowi nic podobnego nie może się przytrafić?
 Tak, o ile tylko nagle nie zwariuje. Głos myli panoramicznymi obrazami. Liczy też i analizuje, ale to dla niego jedynie chwyt pomocniczy. Jest zatem rzeczš oczywistš, że ma przewagę nad maszynami.
 Zgadzam się z tobš  powiedział Oleg głosem pozbawionym wyrazu.  Możesz uznać, że jeszcze raz brutalnie narzuciłe mi swojš wolę. Na pewno zetkniemy się jeszcze z niejednš trudnš sytuacjš.
 Który z nas powie Irenie i Bilonowi, że ich proba została ponownie odrzucona?
 Powiedz lepiej ty  odparł Oleg po chwili wahania.  Mnie trudno jest rozmawiać z Irenš, która straciła głowę dla swego mentora.
 Ale przecież to jest mieszne! Nasi gwiezdni przyjaciele sš jedynie przyjaciółmi i nic więcej... Istniejš w końcu przeszkody natury cielesnej uniemożliwiajšce miłoć. Irena myli ze sobš dwa zupełnie różne uczucia.
 Słyszałem  zauważył jakby mimochodem Oleg  że kochałe się kiedy w niejakiej Fioli, wężycy z Wegi. Cielesne różnice ci nie przeszkadzały?
 To było głupie młodzieńcze zadurzenie, o którym już dawno zapomniałem. Bardzo szybko zrozumiałem, że zbyt wiele nas dzieli.
 Irena też to zrozumie, ale chyba nieprędko...

Przekroczylimy granicę jšdra Galaktyki.
Jak to banalnie brzmi! Jakby istniała miedza oddzielajšca jšdro od przestrzeni wokół jšdrowe j, a mymy przez tę miedzę przeszli. Jednak nie było żadnej miedzy, nie było nawet większego zagęszczenia gwiazd, ale weszlimy do jšdra i natychmiast zorientowalimy się, że tam jestemy, bo gwiazdy nagle oszalały. Astrofizycy skrzywiš się zapewne na to okrelenie, zarzucš mi, że przypisuję ludzkie cechy martwym ciałom niebieskim, ale nie potrafię znaleć trafniejszego okrelenia niż to, które mi się od
razu narzucilo. A zatem gwiazdy oszalały! wiecenie przestało być ich głównš cechš, bo najważniejsza stała się pasja, z jakš to czyniły.
Nie sposób tego przekazać słowami, nie sposób wytłumaczyć komu, kto sam nie zanurzył się w chaos wciekle rozpędzonych, miotajšcych się, wpadajšcych na siebie i odskakujšcych na powrót rozpłomienionych mas materii, nie stał się nikczemnym pyłkiem poród sabatu gigantów!
Znalimy już różne gromady gwiezdne zarówno rozproszone, jak i kuliste, ale wszędzie gwiazdy zawieszone byty w przestrzeni względnie nieruchomo, wszędzie ich wzajemne odległoci niemal się nie zmieniały, wszędzie panował porzšdek narzucony przez prawa grawitacji.
Tu za panował chaos, bo czy może być harmonia w eksplozji?
 Eli, nie mogę obliczyć trajektorii żadnej z gwiazd!  niemal z przestrachem wykrzyknęła Olga, kiedy we czwórkę siedzielimy na stanowisku dowodzenia.  Prawa Newtona sš tu nie do poznania zdeformowane przez jakie nadrzędne siły. Jšdro kipi, a ja nie potrafię zrozumieć, co powoduje kipienie gwiazd. Nie potrafię wyobrazić sobie potęgi zdolnej do zakłócenia ich równowagi!
Oleg z zadumš wpatrywał się w ekrany.
 Czy nie wydaje się wam  powiedział  że wszystkie te gwiazdy spadajš nawzajem na siebie, aby potem przekształcić się w eksplodujšcš mgławicę?
 To doprowadzi do zagłady całej naszej Galaktyki  odpowiedziała Olga.  Ze składajšcych się na niš około dwustu miliardów gwiazd około połowy skupia się w jšdrze. Jeli te sto miliardów eksploduje, to z pozostałych stu miliardów, w tym z naszego Słońca i Perseusza Demiurgów i Galaktów nie zostanie nawet garstka popiołu.
 Za to rozumni obserwatorzy z innych galaktyk odnotujš pojawienie się kolejnego kwazara  pocieszyłem ich.
 Zaczynam podejrzewać  wyznała Olga  że postšpilimy nieroztropnie, pchajšc się do tego wrzšcego kotła. W każdym razie szybkoci nadwietlne sš tu niebezpieczne.
Obawy Olgi, jak się wkrótce okazało, były uzasadnione. Siedzielimy znów we czwórkę na stanowisku dowodzenia, Osima prowadził statek, Olga co liczyła, a ja rozmawiałem półgłosem z Olegiem.
 Z obliczeń wynika  powiedziała nagle Olga  że pędzimy ku zgubie. Pewnie musiałam się gdzie pomylić!
W tym momencie rozległy się sygnały alarmowe, na tablicy wietlnej zapłonšł złowieszczy napis: Generatory przestrzeni  gotowoć bojowa! Sięgnšłem po słuchawkę, ale Oleg mnie wyprzedził:
 Glosie, co się stało?  krzyknšł.
Dowiedzielimy się, że grupka miotajšcych się bezładnie gwiazd, wród których przeciskał się nasz statek, jednoczenie, jakby na dany sygnał zmieniła kierunek ruchu i popędziła w kierunku geometrycznego rodka, w którym akurat się znalelimy. Jedyna droga ucieczki wiedzie przez nowo utworzony kanał wieżej przestrz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin