Nowy7(1).txt

(28 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ SZÓSTY
   
   Elias Madero, którego włacicielem było konsorcjum Boros, podšżał pętlš łšczšcš pięć portów, która niezmiennie od dziesištków lat była bardzo dochodowa. Przewożono tędy oliwki i wino z Bezaire, klejnoty wydobywane na Oddlink, embriony zwierzšt hodowlanych z Gullam, wyroby spożywcze z Podj oraz kostki rozrywkowe z Corian, który przyjmował ruch nadwietlny z głębszych systemów i miał największš liczbę ludnoci w okolicy. Statek odbierał w każdym porcie napełnione od czasu poprzedniej wizyty kontenery. Jego załoga, w większoci stała, nie miała pojęcia, co zawierajš pojemniki. Wiedział tylko kapitan i agent Boros w każdym z portów. Kontenery nie miały włazów  dzięki czemu nie mogły być okradane przez załogi  więc nikt nie miał pojęcia, że kontener w ładowni 5, w którym powinny znajdować się 5832 odtwarzacze kostek, tak naprawdę był pełen broni skradzionej z magazynów Floty. Drugi kontener w ładowni 5, w którym teoretycznie miały być kostki rozrywkowe do odtwarzaczy, zawierał bardziej niebezpieczne uzbrojenie, łšcznie z trzydziestoma czterema głowicami Vhitsoc 43b 11, ich kontrolnš elektronikš i kluczami uzbrajajšcymi.
   Agentka Boros w Bezaire nie byłaby zadowolona, gdyby znała zawartoć kontenerów w ładowni 5, jako że miała kontrakt na dostarczenie kostek i odtwarzaczy.
   
     
   
   Elias Madero wyłonił się z lotu nadwietlnego i przeszedł do normalnej przestrzeni, by przebyć dystans dzielšcy dwa punkty skokowe znajdujšce się w tym samym systemie, nieformalnie nazywanym parowcem. Skrót ten od lat oznaczony był na standardowych mapach jako wštpliwy, ponieważ obecnoć dwóch punktów w tym samym systemie teoretycznie mogła prowadzić do ich przestrzennej niestabilnoci. Jeli punkt wejcia przesunšłby się, nadlatujšcy statek mógłby znaleć się zbyt blisko dużej masy, a nie miałby czasu na manewrowanie. Ale z kolei najbliższa bezpieczna trasa oznaczała trzy dodatkowe obliczenia skokowe, a przelot z Corian na Bezaire trwałby o jedenacie dni dłużej. Ponieważ koordynaty czasowe punktu skokowego były rozmyte, niektóre komercyjne transportowce korzystały ze skrótów, żeby dotrzymać terminów dostaw... i równoczenie zapełnić plany lotów oficjalnymi trasami.
   Obecna załoga Elias Madero przelatywała tędy już wiele razy.
   Punkty skokowe nie przesunęły się w cišgu ostatnich pięćdziesięciu lat, ale sam fakt, że istniała taka możliwoć, sprawiał, że system nie był zatłoczony.
   Ujcie w układ jak zwykle poszło gładko i statek bez trudu przeszedł na napęd układowy.
    A więc mamy to za sobš  rzekł kapitan Lund, poklepujšc nawigatora po ramieniu.  Cztery dni i znów nas tu nie będzie.
   Idę do łóżka.  Zarówno przepisy, jak i zwyczaj wymagały, by w chwili wejcia i wyjcia ze skoku kapitan znajdował się na mostku. Tym razem Lund spędził na nim trzy zmiany z powodu drobnego problemu z urzšdzeniami.
   Oficer nawigacyjny, przeniesiony z bliniaczego statku Sorias Madero, kiwnšł głowš.  Mam już przygotowany kurs, sir. Według moich obliczeń, dziewięćdziesišt siedem i dwie dziesište godziny.
    Bardzo dobrze.
   Kapitan Lund, krępy i łysiejšcy, dotarł do swojej kabiny. Zdjšł bluzę i starannie powiesił na wieszaku, buty ustawił obok siebie, przewiesił równo złożone spodnie przez oparcie krzesła, a na to narzucił koszulę. To jego ostatni kurs. Kiedy znów dotrze do Corian, wreszcie przejdzie na emeryturę. Helen... wnuki... niewielki domek na wzgórzu nad dolinš... Z umiechem na twarzy zapadł w sen.
   
     
   
   Obudził go ryk syreny alarmowej. Sięgnšł do komunikatora nad kojš.
    Tu kapitan. Co się dzieje?
    Piraci, sir.
   Usiadł, odruchowo unikajšc nisko wiszšcej szafki.
    Już idę.
   Piraci? Jacy piraci mogš kręcić się po trasie, którš nie latajš prawie żadne statki? Właciwie żadne statki; nigdy nie znalazł ladów wskazujšcych na to, że ten układ był wykorzystywany przez kogo innego.
   Czyżby ledzono ich w czasie lotu nadwietlnego? Słyszał plotki, że Flota rozwija jaki rodzaj skanera działajšcego w nadprzestrzeni. Może to Benignity? Z pewnociš nie wiat Aethara, zresztš i tak byli po drugiej stronie przestrzeni Familii.
   Na mostku sytuacja stała się jasna. Było ich dwóch; ich systemy uzbrojenia rozwietlały tablicę skanerów na czerwono. Na ekranie komunikatora mężczyzna w mundurze, którego twarzy nie rozpoznawał, mówił mocno akcentowanym standardowym.
   Kapitan jeszcze nigdy nie spotkał się z takim akcentem.
    Poddajcie statek, a pozwolimy załodze odlecieć w szalupach.
   Kapitan Lund omal się nie zakrztusił. Na co im szalupy w układzie pozbawionym życia, którego nikt nie odwiedza z powodu pary punktów skokowych?
    Kto jest waszym kapitanem? Chcę z nim rozmawiać.
   Lund podszedł do komunikatora i kiwnšł głowš pierwszemu oficerowi, aby się cofnšł.
    Tu kapitan Lund. Kim jestecie i czego od nas chcecie?
    Zabieramy wam statek, sir.  Mężczyzna rzucił mu umiech, który wcale nie wyglšdał przyjanie.  W imię więtej wolnoci i milicji Nutex. Przepraszamy za wszelkie... niedogodnoci.
    Jestecie piratami!  oznajmił Lund.  Nie macie prawa...
    To ostre słowa, sir. Nie podoba nam się brak szacunku dla naszej wiary, sir. Ujmę to w ten sposób: mamy doć broni, by rozwalić wasz statek na strzępy, ale dajemy panu szansę uratowania załogi.
    Przynajmniej częci. Jeli podda pan statek i bez oporu pozwoli nam wejć na pokład, nie zabijemy nikogo z legalnej załogi.
   Lund czuł się tak, jakby obudził się w jakim koszmarze i jego umysł odmawiał pracy z normalnš prędkociš.
    Legalnej załogi?
    No tak. Widzi pan, pracuje pan dla korporacji, która ma nienaturalne poglšdy na kwestię moralnoci. Wedle naszych ksišg, sš rzeczy, które nie sš ani naturalne, ani normalne, nie mówišc już o słusznych, i jeli ma pan na pokładzie takich ludzi, którzy je uznajš, będziemy musieli ich osšdzić.
   Lund rozejrzał się wokół; twarze ludzi na mostku były napięte i blade. Strzelił przełšcznikiem komunikatora, by jego słowa nie były transmitowane.
    Czy który z was ma pojęcie, co to za czubki? O co im chodzi z tym naturalnym i nienaturalnym?
   Młodszy technik skanu, Innis Seqalin, kiwnšł głowš.
    Słyszałem trochę o milicji Nutex. Po pierwsze, uważajš, że kobiety nie powinny latać w kosmos, po drugie, nie tolerujš niczego poza tym, co nazywajš normalnym seksem.
   Lund poczuł, jak buntuje mu się żołšdek. Jaki seks jest według nich normalny? I dlaczego nie chcš puszczać kobiet w kosmos?
    Czy to... ma zwišzek z religiš?
    Tak jest, sir. Przynajmniej oni tak twierdzš.
   Lund poczuł mdłoci. Szaleńcy religijni... Wybrał się w kosmos po to, żeby uwolnić się od fanatyków z jego macierzystej planety. Jeli ci sš tego samego rodzaju... to ma zbyt licznš załogę, by ryzykować.
    Ostrzegam was  powiedział pirat.  Odpowiedzcie albo rozwalimy wam ładownie.
    Dobrze  rzekł Lund, głównie po to, żeby zyskać na czasie.
    Wylę moich ludzi do szalup.
    Chcemy zobaczyć listę załogi  oznajmił mężczyzna z nieprzyjemnym umiechem.  Natychmiast, zanim zaczniecie w niej grzebać. Jeli szalupa odbije, zanim zatwierdzimy listę, zniszczymy jš.
   Umysł Lunda pracował na wysokich obrotach. Na licie załogi nie zaznaczono płci  a już na pewno preferencji seksualnych  więc jeli tylko uda im się nie dopucić ich do akt medycznych...
    I akta medyczne  dodał mężczyzna.  Na wypadek, gdybycie mieli tak zwane nowoczesne kobiety, które nie noszš kobiecych imion.
   Może im odmówić, ale co dalej? Według skanu, majš doć broni, by zniszczyć jego statek. Pewnie nie będš chcieli tego zrobić... bo zależy im na ładunku i może na nie naruszonym statku.
    Akta załogi i medyczne nie sš podłšczone do sieci  powiedział, dziękujšc bogom, łšcznie z tymi, w których nie wierzył, że taki jest powszechny standard.
    Macie dziesięć minut  powiedział pirat i rozłšczył się.
   Dziesięć minut. Co można zrobić w cišgu dziesięciu minut?
   Czemu od razu nie zaprzeczył, że na statku sš kobiety? Mogłyby wówczas podać się za mężczyzn. Na szczęcie skromna załoga medyczna statku słuchała całej rozmowy i Hansen natychmiast do niego zadzwonił.
    Zmieniam płeć i usuwam wszystkie informacje o lekach typowych dla danej płci. Potrzeba mi na to szeciu minut. Co jeszcze mam zrobić?
    Sequalin mówi, że oni majš jakie dziwne poglšdy na temat praktyk seksualnych, ale nie wiem, jakie.
    Hmmm. Jeli nie latajš w kosmos w koedukacyjnych grupach, może majš obowišzkowy homoseksualizm? Mógłbym oznaczyć preferencje całej załogi jako męsko-męskie.
    Tak, ale jeli się mylimy...
    A co z dziećmi?
   Elias Madero, podobnie jak większoć statków komercyjnych, przewoził na pokładzie dzieci załogi. Już dawno przekonano się, że ich obecnoć była warta dodatkowej pracy i troski, gdyż dzięki dzieciom załoga była zadowolona i chętna do pracy. W tej chwili było ich szecioro: czworo w wieku przedszkolnym i dwoje pracujšcych jako młodsi praktykanci.
    Wsadzimy dzieciaki do rdzenia, gdzie będzie najmniejsza szansa na wykrycie ich skanem. Małe trzeba upić. Jak tylko obrabujš statek i odlecš... starsze będš mogły wyjć i wysłać wiadomoć. Trzeba będzie także wysprzštać przedszkole.
    Zróbcie to  nakazał Lund.  Ale nie kodujcie preferencji seksualnych. Po prostu je zostawcie.  Jak ma ukryć kobiety?
   I co się z nimi stanie, jeli je odnajdš?
   
     
   
   Hazel Takeris, szesnastolatka, przekonała się, że pierwsza podróż w kosmos rzeczywicie jest tak nudna, jak ostrzegał ojciec, ale za nic by z niej nie zrezygnowała, a już z pewnociš nie dla kolejnych pięciu miesięcy Szkoły redniej dla Dzieci Personelu Kosmicznego na głównej stacji Oddlink. Chętnie wywišzywała się z codziennych obowišzków praktykanta, ale kiedy zaczynało jej brakować entuzjazmu dla mycia naczyń czy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin