021 FOSTER CZAS NA POTOP T3(1).txt

(13 KB) Pobierz
   
   * * *
   Maszt wytrzymał, żagle wytrzymały. Ruszyli do Poyolavomaaru. We wnętrzu kabinki trzech ludzi skupiło się naokoło kamiennego trańskiego piecyka do gotowania. Ponieważ woda nie zalała kabiny, piecyk nie zamókł, nie zamokła też jego wysokopalna zawartoć. Teraz w jego wnętrzu potrzaskiwał niewielki, ale intensywny ogienek, a dym wypływał przez wšskš rurę sporzšdzonš z pojedynczej koci, z której usunięto szpik. Płomienie rozgrzewały kamienne cianki piecyka, a one z kolei wypromieniowywały rozkoszne ciepło na całš kabinę. Taki goršc doprowadziłby tranów do rozstroju nerwowego, ale trzem ludziom przypominało to dom. September zdjšł z siebie kombinezon i rozłożył go, żeby wysechł. Siedział teraz prawie nagi, nogi miał okryte kilkoma błamami ciepłego futra i podobnie jak jego towarzysze przysuwał dłonie w kierunku ognia tak blisko, że mało brakowało, a skóra by mu się przypiekła na krucho.
    Co wspaniałego te kombinezony  powiedział pokazujšc głowš na swój, który zwisał teraz z haka jak zrzucona skóra  ale i one nie sš nie do pokonania. Pod koniec to już mylałem, że wszystko stracone, bo nie mogłem się wygrzebać na ten przeklęty lód. Miałam wrażenie, że przestaję mieć czucie w nogach, a może to jest sprzecznoć w terminologii?
    Gdyby się nie wybrał popływać  powiedział mu Williams  to wcišż jeszcze sterczelibymy na tamtej krze i czekali, kiedy pójdziemy pod wodę.
    Albo kiedy co nas połknie  dodał Ethan.  Mylisz, że wylš ten drugi lodolot, żeby nas szukał?
    Wštpię.  September odsunšł ręce od piecyka i wepchnšł je pod futra, a na twarzy pojawił mu się wyraz błogoci.  Kiedy ten lodolot nie wróci, podniesie się wrzask. Ale mamy jeszcze czas. Antal i jego ludzie na pewno zakładajš, że może mu to zajšć dzień czy dwa, zanim nas wyniucha. Gdy zorientujš się, że ich strzelcy zniknęli na dobre, my będziemy już zbyt daleko, żeby nas mogli znaleć. Nie przypuszczam, by mieli tropiciela dalekiego zasięgu.
    Czemu nie?
    Po pierwsze do niczego by im to nie było potrzebne. A nawet gdyby takie urzšdzenie mieli, nie mogliby go używać. Wydzielane przez nie promieniowanie odebrałby satelita badawczy albo i urzšdzenia w Dętej Małpie. Mogš tylko założyć, że ich ludzie nas dopadli, a potem w drodze powrotnej rozbili się, czy co w tym rodzaju.  Szeroko umiechnšł się na samš tę myl.  Przez jaki czas Bamaputra nie będzie sypiał najlepiej, zastanawiajšc się, co się naprawdę zdarzyło.  Wycišgnšł się na kombinowanej łóżko-ławie.  A teraz, jeżeli wam to nie będzie przeszkadzać, chłopcy, to odrobinę jestem zmęczony.
   Ethan wiedział, że wszyscy byli wyczerpani, ale nie było powodu do zmartwień, kiedy Ta-hoding prowadził łód. Położył się w pobliżu rozkosznego ognia i zamknšł oczy.
   Ostatniš rzeczš, jakš zobaczył tuż przed zapadnięciem w sen, była Grurwelk Seesfar, która stała tuż przy Ta-hodingu ze wzrokiem wbitym w lad, jaki zostawiali za sobš na lodzie. Ethan nie potrafił przeniknšć zasłony, za którš kryła swoje emocje, ale cieszył się, że z nimi pojechała. Całš energię powięcała teraz na powtórzenie kursu, którym jechali w podróży na południe. Kiedy zawiodły zdolnoci nawigacyjne Ta-hodinga i zakłóceniu uległo instynktowne wyczucie kierunku Hunnara, była gotowa i chętna, żeby obierać drogę w oparciu o to, co pamiętała ze swoich poprzednich podróży po tym terenie. Stopniowo pozostali zaczęli traktować jš jak pełnoprawnego członka wyprawy i polegać na jej wiedzy. Ta-hoding uznał jej zuchwałoć za wyzwanie i bez słów stawał z niš w zawody. Pięć dni póniej mieli okazję przekonać się raz jeszcze, jak odważny jest ich kapitan.
   Zaskoczyła ich Wyrsta; nie była tak gwałtowna jak Rifs, ale zagrożenie było równie duże, wichura bowiem niosła wirujšce czšsteczki lodu. Tworzyły one nieprzeniknionš, białš zasłonę. Ten, kto siedział przy sterze, nie widział dalej niż do stojšcej na rodku kabiny.
   Mniej pewny siebie kapitan skierowałby natychmiast dziób pod wiatr, wyrzucił kotwice lodowe i czekał, aż burza, przejdzie. Ale nie Ta-hoding. Kiedy Seesfar zapewniła go, że pomiędzy ich obecnym położeniem a celem nie znajdujš się żadne przeszkody, nie zrefował żagla i utrzymał szybkoć. Wydostanie się z burzy zajęło im pół dnia, po czym kapitan dał się przekonać i oddał koło Hunnarowi. Na zamarzniętym futrze i brodzie kapitana osiadły lodowe drobinki i wyglšdem zaczšł przypominać kocio-niedwiedziš wersję Dziadka Mroza. Williams obejrzał się na szalejšcš za nimi burzę.
    Wyobrażam sobie, że tak włanie musi wyglšdać burza piaskowa, tylko że tu zamiast piasku mamy lód.
    W tym momencie nic nie miałbym przeciwko sympatycznej, goršcej burzy piaskowej.  September opierał się o kabinę i badawczo przyglšdał się południowemu horyzontowi.  Cokolwiek, żeby się tylko ogrzać.
    Wcišż ani ladu pogoni.  Hunnar wycišgnšł łapę i zawišzał cianiej poluzowany sztag.  Czy wasze urzšdzenia, podniebni ludzie, potrafiš wytropić pojazd nawet poprzez wyrstę?
    Zależy od tego, jakich się instrumentów użyje  powiedział mu Ethan.  Sšdzę, że ten lód potrafiłby rozproszyć radar wysokiej rozdzielczoci i nie mam pojęcia, co zrobiłby z podczerwieniš. Zaczynam wierzyć, że w końcu może wygramy.
    Pod warunkiem, że znajdziemy to miejsce, w którym przeprowadzilimy Slanderscree przez równikowy wał lodowy i pod warunkiem, że uda nam się przepchnšć, przecišgnšć czy jako inaczej nakłonić tę łódkę, żeby tš trasš przejechała  przypomniał mu September.
   Ethanowi mina zrzedła.
    Zapomniałem o tym.
    Nie martw się  powiedział Williams, usiłujšc mu dodać ducha.  Znajdziemy to miejsce i przedostaniemy się na drugš stronę, nawet gdybymy mieli przenieć łód na własnych plecach. W każdym razie taki wysiłek pomoże nam się rozgrzać.
    Wolałbym piecyk indukcyjny  wymamrotał Ethan, krzyżujšc ręce na piersi.
   
   * * *
   Z przeprawš sobie poradzili  chociaż Ethan pewien był, że grzbiet mu pęknie i nogi się pod nim załamiš  i dojechali do samego szerokiego, gocinnego portu Poyolavomaaru. Chociaż byli ogromnie wyczerpani, Landgraf obstawał przy tym, że chce się z nimi natychmiast zobaczyć, tak więc wszyscy udali się do prywatnej sali przyjęć, by uniknšć gapienia się i plotkarskich spekulacji dworu. Kiedy Thosjer Thos spokojnie przysłuchiwał się ich opowieci, przerywajšc tylko od czasu do czasu zwięzłym, celowym pytaniem, Ethan zdał sobie sprawę, że chociaż wielkš sympatiš darzy Hunnara Rudobrodego, to włanie Landgraf Poyolavomaaru będzie najbardziej odpowiednim reprezentantem wiata tranów na radach Wspólnoty. Niewczesne myli, powiedział sobie. Może jeszcze nie zostać nic, co by można reprezentować. Kiedy skończyli, Thosjer kazał przynieć tacę z goršcymi napitkami. W milczeniu przyglšdał się, jak jego gocie wysšczajš puchary, a wdzięczni ludzie nawet nie pytali, co właciwie im podano. Odezwał się znowu, kiedy służšcy ponownie napełnił naczynia.
    Nie rozumiem waszego gatunku, przyjacielu Ethanie. To, co ci ludzie próbujš zrobić, nie mieci się w głowie.
    Nie pozwól, żeby ci to spędzało sen z oczu.  September rozparł się na swoim krzele, przystawił goršcy puchar do czoła i założył nogi na wspaniale rzebiony stół.  My, ludzie, zajmujemy się sprawš inteligencji od jakich dziesięciu tysišcleci, a sami siebie też nie rozumiemy.
    Ale po co robić co takiego? Dlaczego skazywać na mierć dziesištki tysięcy niewinnych kocišt i starców? Z radociš dzielilibymy nasz wiat ze wszystkimi, którzy chcieliby wród nas zamieszkać.
   September sardonicznie pogroził młodemu Landgrafowi palcem.
    Ach, ale w tym przypadku musielibymy wam płacić. Prawa Wspólnoty tego żšdajš. Jak tylko uzna się istoty rozumne wyłšcznie za dane statystyczne, wpływajšce na kolumny zysku i strat, w ostatecznym rozliczeniu pierwszš ofiarš staje się zawsze moralnoć.
    Jest oczywiste, że tych ludzi trzeba powstrzymać i położyć kres ich niegodziwemu przedsięwzięciu.  Thosjer wypowiadał się spokojnie, z namysłem.  Ale jak można to zrobić, jeżeli sš oni w posiadaniu tej magicznej broni wietlnej, o której mówilicie?
    Mamy nadzieję, że mieli tylko jeden egzemplarz tej najbardziej potężnej wietlnej broni, a na własne oczy widzielimy, jak znikał on w brzuchu czego, czego nie należałoby opisywać ze szczegółami, chcšc zachować się kulturalnie podczas kolacji.  September podał swój własny mały promiennik zafascynowanemu Landgrafowi.  Jeżeli nie zostało im nic poza większš ilociš czego takiego, to mamy szansę. Nie żeby ich pokonać, ale żeby ich czym zajšć, dopóki nie będzie mogła przybyć poważna pomoc z Dętej Małpy.
   Ethan kiwnšł głowš.
    Milliken pojedzie do placówki i stanie twarzš w twarz z paniš Stały Komisarz, wyjani, co się dzieje, i dowie się, czy nie można by przysłać statku korpusu pokoju z najbliższej bazy, pozamykać tych ludzi i wyłšczyć na stałe ich instalacji.  Zerknšł na nauczyciela.  On jest lepszy, jeli chodzi o wyjanianie, a my ze Skuš, jeli chodzi o walkę.
    Najszybszy statek w Poyolavomaarze lotem strzały zaniesie waszego uczonego do waszej placówki, żeby tam podniósł alarm  zapewnił ich Thosjer wstajšc.  Nie będš też wasi odważni przyjaciele wracali sami. Zmobilizuję flotę. Ale zajmie to trochę czasu.
    Sama wiadomoć, że się wybieracie, podniesie na duchu tych, których zostawilimy za sobš  zapewnił go Hunnar.
    Przepraszam was  powiedział Williams  nie chciałbym niczego ujmować twojej szczodrej propozycji, panie, ale nie sšdzę, żeby to był bardzo dobry pomysł.  Wszyscy wytrzeszczyli na niego oczy.
    Jeżeli wrócimy sami, może uda nam się wlizgnšć do portu i na pokład Slanderscree, nie zwracajšc niczyjej uwagi. Jeżeli pojawimy się z całš armiš Poyolavomaaru, Bamaputra dowie się, że co najmniej tak daleko zajechalimy. Będzie zmuszony zaatakować, chociażby po to, żeby d...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin