Nowy24(1).txt

(27 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ 23
Barras wyobraził sobie bardziej, niż usłyszał metaliczne brzdęknięcie korony zamykajšcej Całun-Demonów, choć wciekłe wycie, które ucichło w cišgu kilku chwil, było jak najbardziej realne.
Rada rozwiała zaklęcie, a wraz z uwolnieniem ich umysłów spod ciężaru konstruktu nadeszła ogromna ulga i krótki moment euforii. Vilif zatoczył się i byłby upadł, gdyby nie silne ramię Cordolana, który sam nie za dobrze się trzymał. Torvis, Seldane i Kerela podbiegli do nieruchomego, ale oddychajšcego Endorra, podczas gdy Barras zachował wystarczajšcš trzewoć umysłu, by ominšć stosy ksišg i otworzyć szeroko drzwi Serca. Jego oczom ukazała się blada, zaniepokojona twarz Karda. Na widok elfa generał umiechnšł się z ulgš.
 Na bogów, Barras... Odgłosy, jakie słyszałem...
 Wszystko w porzšdku. Endorr jest w złym stanie. Sprowad magów do Połšczenia, Całun został opuszczony.
Kard zawahał się.
 Endorr?
 Nic nie możesz zrobić. Zajmij się obronš. Id. Id już.  Barras popatrzył za odchodzšcym generałem, potem odwrócił się z powrotem ku Sercu.
Kerela wstała i otarła dłoniš czoło. Wyraz jej twarzy był ponury. Zauważyła spojrzenie Barrasa.
 Nie jest dobrze. pišczka  poklepała Cordolana po ramieniu.  Zabierzcie go do uzdrowicieli. Wszyscy. Ja poczekam na magów, którzy majš odbyć Połšczenia. Spieszcie się.
Cordolan, Torvis i Seldane podnieli bezwładne ciało Endorra i wynieli go za drzwi. Vilif, nadal chwiejšc się, poszedł za nimi. Barras słyszał, jak na zewnštrz Cordolan wzywa pomoc.
 Dziękuję, Barrasie  powiedziała Kerela.
 Za co?
 Za pokazanie nam właciwej drogi. Nam wszystkim.
Barras wzruszył ramionami.
 To nie miałoby znaczenia, gdyby nie...
Tuż obok drzwi do Serca pojawił się wietlisty prostokštny zarys. Kerela otworzyła usta, ale Barras podniósł rękę, by jš powstrzymać.
 Wszystko w porzšdku, Kerelo. Sšdzę, że za chwilę dowiesz się o mnie czego, czego nigdy nie podejrzewała.  Z cichym szmerem zarys portalu rozjanił się i zobaczyli w nim sylwetkę wyranie odznaczajšcš się w wietle pochodni. Mężczyzna ruszył w ich stronę, a za nim szli inni, wród nich olbrzymi wojownik niosšcy w ramionach ciało, obok niego za stšpał wielki pies albo...
 Bogowie...  zaczšł Barras.
 Nie obawiaj się, Barrasie  powitał go Ilkar.  Wilk to zmiennokształtny. Jest z nami.
Nie widział Kruków od czasu spotkania nad jeziorem Triverne, jeszcze przed rzuceniem Złodzieja witu, uznał więc, że sš w pułapce po zachodniej stronie gór. Ale ich pojawienie się, okrwawionych, w czym co bez wštpienia było portalem Dragonity kompletnie go zdezorientowało. Żaden z nich nim nie był, wiedział to, gdy spotkał ich wczeniej. A jednak tylko Dragonita mógł umożliwić otwarcie portalu i to nie Elu-Kaan czekał na niego w rodku.
 Jak się tu dostalicie?
 To długa historia  powiedział Ilkar, natychmiast wyprowadzajšc Kruków z Serca. Zwykli ludzie nie mogliby długo wytrzymać panujšcego w nim stężenia many, a Xeteskianin i Dordovanka nie byli tu mile widziani.  Ale musi zaczekać. Najpierw dwie sprawy. Potrzebujemy natychmiastowego dostępu do biblioteki oraz pomocy leczniczej dla Willa.
Barras zaczynał rozumieć.
 Przeszlicie przez Całun?
 Tak, ale proszę, nie mamy dużo czasu.
 Zaiste  odezwała się Kerela  ale zawsze znajdzie się chwila, by powitać ukochanego syna  pocałowała Ilkara w oba policzki i ucisnęła mu dłonie.  Jak widzisz, częć naszej biblioteki jest tutaj, z powodu Wesmenów. Wkrótce rozpocznie się bitwa, której nie mamy nadziei wygrać, choć Krucy zawsze zwiększajš szanse. Musimy teraz opucić Serce, żeby umożliwić przygotowania do Połšczenia. Chodcie, zaniesiemy waszego rannego do uzdrowicieli i porozmawiamy przez chwilę w komnatach Rady.  Pokazała Ilkarowi, by szedł przodem, a potem odwróciła się do Barrasa i spojrzała na niego łagodnie.  Mogłe mi zaufać.
 Nie wolno nam mówić nikomu. I to nie kwestia zaufania.
 Póniej mi o tym opowiesz  zgodziła się Kerela.
Hirad Coldheart minšł jš i mimo ciężaru many wszedł z powrotem do Serca.
 Sha-Kaan chce z tobš porozmawiać  zwrócił się do Barrasa.
 Ty? Dragonitš?  Barras zmarszczył czoło.
Hirad skinšł głowš.
 Chod. Elu-Kaan jest ciężko ranny. Potrzebuje twojej pomocy.
Barbarzyńca odwrócił się i poprowadził Barrasa do korytarza.

* * *
Generał Kard szybko skierował się do kuchni położonych obok Wieży i rozkazał, by magowie majšcy odbyć Połšczenia czekali w gotowoci na zewnštrz Serca. Potem zrobił jeszcze kilka kroków w stronę cichego dziedzińca. Kiwnšł głowš z zadowoleniem. Julatsańczycy byli zdyscyplinowani i posłuchali rozkazu, by pozostać cicho po rozproszeniu Całunu. Spojrzał na ruchomš wieżę obserwacyjnš Wesmenów przez całš noc owietlonš pochodniami. Nie mógł uwierzyć, że strażnicy nie dostrzegli zniknięcia Całunu, ale z panujšcej ciszy wnioskował, że tak włanie było. Z drugiej strony  już wczeniej zauważył, że w ciemnoci trudno było dostrzec falujšcš szaroć zaklęcia, a ludzie bez wštpienia widzieli to, co spodziewali się zobaczyć. Jednak wraz z Całunem zniknęła też aura zła, a Wesmeni najwyraniej tego również nie wyczuli. Miał tylko nadzieję, że taka sytuacja potrwa jeszcze przez kolejnš godzinę. Do tego czasu magowie przydzieleni do ataku na wieżę będš dobrze przygotowani, podobnie jak oddział przeznaczony do walki na ulicach Julatsy.
Zatrzymał się na chwilę, wiedzšc, że na murach jego ludzie byli w pełni gotowi. Z pewnociš widzieli, a ponadto wyczuli zniknięcie Całunu. Za zamkniętymi drzwiami jego armia, jeżeli mógł jš tak nazwać, czekała na rozkaz do ataku, odbierajšc ostatnie wskazówki od oficerów. Gdzie indziej magowie  ci, którzy mieli się znaleć w powietrzu i ci, których zadaniem było osłonić odwrót  odpoczywali i ćwiczyli ogniskowanie many do zaklęć majšcych nieć mierć Wesmenom.
Zamieszanie w Wieży sprawiło, że się odwrócił, a potem cofnšł dwa kroki, kompletnie zaskoczony. W jego stronę szedł olbrzymi wojownik, niosšc w ramionach drugiego, o wiele mniejszego mężczyznę. Tuż za nim kroczyło co, co musiało być wielkim wilkiem, a za nimi dwóch członków Rady szło obok żołnierzy niosšcych bezwładne ciało Endorra. Otworzył usta ze zdziwienia, a jego ręka sama powędrowała ku rękojeci miecza.
 Jestemy przyjaciółmi  powiedział wojownik lakonicznie.  Którędy do szpitala? Szybko, człowieku. Will nie ma zbyt dużo czasu.
Kard odruchowo wycišgnšł rękę w stronę dziedzińca po lewej stronie. Wojownik skinšł głowš i pobiegł we wskazanym kierunku. Wilk ruszył za nim. Podobnie żołnierze niosšcy Endorra. Cordolan zatrzymał się na chwilę.
 Krucy sš tutaj. Barras, jak się wydaje, jest Dragonitš, a... cóż, id do komnat Rady, chyba Kerela z nimi rozmawia  mag popędził za żołnierzami.
Kard spojrzał w niebo, a potem ruszył do Wieży, zatrzymujšc się tylko na moment, by pomówić z oficerem.
 Znasz plan. Rozkazy się nie zmieniły, sytuacja zmieniła się tylko trochę na naszš korzyć. Jeżeli ogłoszš alarm, nim wrócę, zniszczcie wieżę i rozpocznijcie atak. Zrozumiałe?
 Tak, panie.
Kard pobiegł do komnat Rady.

* * *
Hirad, po zapoznaniu Barrasa z Sha-Kaanem, dołšczył do naprędce zorganizowanego spotkania Kereli z magami Kruków. Wielki Kaan miał natychmiast wracać do Skrzydlatego Dworu, pozostawiajšc otwarty korytarz, tak by Elu-Kaan mógł otrzymać pomoc, jakiej potrzebował w strumieniach energii międzywymiarowej i pod czujnym okiem Barrasa. Hirad został szybko przedstawiony Kereli, Starszemu Magowi Julatsy, i generałowi Kardowi, żołnierzowi w rednim wieku, dowodzšcemu obronš wojskowš kolegium. Bezimienny został z Willem i Thraunem.
 W tej chwili w Sercu trwajš Połšczenia  cišgnęła Kerela myl, którš przerwała, kiedy wszedł Hirad.  Nie mamy pojęcia, kto nas usłyszy i jak szybko mogš tu dotrzeć. Wiemy za to, że kiedy zrobi się janiej, Wesmeni w końcu zorientujš się, że Całun-Demonów zniknšł. Kiedy już zacznie się atak, prawdopodobnie będziemy w stanie utrzymać się dwa, może trzy dni, ale póniej kolegium musi upać.
 Rozumiem  powiedział Ilkar wyranie majšcy trudnoć, pomimo otrzymanych informacji, z zaakceptowaniem zaistniałej sytuacji.  Jakie dokładnie sš szanse?
 Dokładnie nie wiem  odparła Kerela.  Ale przewaga Wesmenów to gdzie pomiędzy dziesięć, a piętnacie do jednego, jak sšdzę. Oczywicie mamy też mury i magów.
 Nie wyglšda to dobrze  wtršciła łagodnie Erienne  jednak to nie jest nasz najważniejszy problem, prawda Ilkar?
Po chwili wydajšcej się wiecznociš Ilkar pokręcił głowš.
 Kerelo, nie przybylimy tu, by pomóc w ocaleniu Julatsy  elf przygryzł górnš wargę, a potem mówił dalej.  Balai zagraża co o wiele straszniejszego i Krucy muszš to powstrzymać, nim pochłonie nas wszystkich, nie wyłšczajšc Wesmenów...
Kerela milczała przez chwilę. Denser również nic nie mówił, ograniczył się do zapalenia fajki i od czasu do czasu kiwał i kręcił głowš. Po raz pierwszy Hirad był mu wdzięczny za małomównoć.
 Ale Złodziej witu... Czy to nie gwarantowało nam zwycięstwa?  zapytała Kerela. Na jej twarzy malowało się zaskoczenie.
 Nad WiedMistrzami tak  wyjaniła Erienne.  Lecz rzucenie Złodzieja witu doprowadziło do rozdarcia przestrzeni naszego wymiaru i teraz ta szczelina ronie, nawet kiedy rozmawiamy. Stanowi połšczenie ze smokami i w końcu stanie się zbyt duża, by Kaan mogli jš obronić we własnym wiecie. Wtedy nadejdzie inwazja smoków.
Tym razem milczenie Kereli było dłuższe. Dostrzegała niezwykłš symetrię pomiędzy uszkodzeniem wymiaru, o którym mówili, a niespodziewanš mocš demonów walczšcych przeciw rozproszeniu Całunu. Przyjrzała się twarzom Kruków w poszukiwaniu kłamstwa i podstępu, choć wiedziała, że nic takiego nie znajdzie. Zobaczyła prawdę, choć nadal nie chciała w niš uwierzyć.
 Czego właciwie szukacie?  zapytała.
 Pism Septerna  odpowiedziała Erienne natychmiast.  Czegokolwiek, co pomoże nam zamknšć portal wymia...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin