Miasto Popiołów
Tom II trylogii
„Dary Anioła"
Część pierwsza
Dym i diamenty
Sezon w piekle
„Sądzę, Ŝe znajduję się w piekle, więc jestem w nim".
- Arthur Rimbaud
Mojemu ojcu, który wcale
nie jest zły No, moŜe trochę.
l
Strzała Valentine'a
— Nadal jesteś wściekły?
Alec, oparty o ścianę windy, spiorunował Jace'a wzrokiem. - Nie
jestem wściekły.
— Owszem, jesteś.
Jace oskarŜycielskim gestem wycelował palec w przybranego
brata i syknął, kiedy ból przeszył jego ramię. Cały był obolały
po tym, jak po południu przeleciał przez trzy piętra
zbutwiałego drewna i wylądował na stosie złomu. Nawet
palce miał posiniaczone. Alec, dopiero niedawno odstawiwszy
kule, których musiał uŜywać po walce z Abbadonem, nie
wyglądał duŜo lepiej od niego. Jego ubranie pokrywały
zaschnięte grudy błota, włosy wisiały w strąkach, na policzku
widniała długa dęta rana.
—Nie jestem — rzucił Alec przez zęby. — Mówiłeś, Ŝe smocze
demony dawno wymarły...
—Powiedziałem, Ŝe są prawie wymarłe.
—Prawie wymarłe to niedostatecznie wymarłe. — Głos Aleca
drŜał z wściekłości.
15
- Rozumiem. KaŜę zmienić wpis w podręczniku demonolo-
gii z „prawie wymarłe" na „niedostatecznie wymarłe zdaniem
Aleca. On woli potwory, które naprawdę wymarły". Czy to cię
uszczęśliwi?
— Chłopcy, chłopcy, nie kłóćcie się - skarciła ich
Isabelle,
przyglądając się swojej twarzy w lustrze windy. Odwróciła się
do nich z promiennym uśmiechem. — Fakt, Ŝe było więcej akcji,
niŜ się spodziewaliśmy, ale w gruncie rzeczy niezła zabawa.
Alec spojrzał na nią i pokręcił głową.
- Jak to robisz, Ŝe nigdy nie masz na sobie błota? - zapytał.
Jego siostra wzruszyła ramionami.
- Mam czyste serce - odparła filozoficznie. -To odpycha brud.
Jace prychnął tak głośno, Ŝe Isabelle łypnęła na niego, mar-
szcząc brwi. Przybrany brat pomachał do niej umorusanymi
palcami. Za paznokciami miał Ŝałobę.
- Brud w środku i na zewnątrz.
Isabelle juŜ miała mu coś odpowiedzieć, kiedy winda zatrzy-
mała się z przeraźliwym zgrzytem.
— Czas ją wreszcie naprawić - stwierdziła, otwierając
drzwi.
Jace wyszedł za nią na korytarz. JuŜ nie mógł się doczekać,
kiedy pozbędzie się broni, zrzuci zbroję i wskoczy pod gorący
prysznic. Przekonał przybranego brata i siostrę, Ŝeby wybrali się
z nim na polowanie, choć oboje niechętnie opuszczali Insty-
tut, odkąd zabrakło Hodge'a, udzielającego im instrukcji. Jace
jednak pragnął odwrócenia uwagi, brutalnej rozrywki i zapo-
mnienia, które mogła dać walka, a nawet odniesione rany. Alec
i Isabelle się zgodzili, wiedząc, Ŝe właśnie tego mu potrzeba.
Pełzli więc przez brudne, opuszczone tunele, aŜ znaleźli i zabili
smoczego demona. We trójkę działali jak zgrany zespół. Jak
rodzina.
16
Jace rozpiął kurtkę i powiesił ją na kołku wbitym w ścianę.
Alec siedział obok niego na niskiej drewnianej ławie i zdejmował
zabłocone buty. Nucił niemelodyjnie pod nosem, by pokazać,
ze wcale nie jest zły. Isabelle wyjmowała szpilki z długich ciem-
nych włosów. Kiedy opadły wokół niej jak kurtyna, oznajmiła:
- Jestem głodna. Chciałabym, Ŝeby mama tu była i coś nam
ugotowała.
- Lepiej, Ŝe jej tu nie ma - powiedział Jace, odpinając pas
z bronią. — JuŜ by krzyczała, Ŝe brudzimy dywany.
- Masz rację - usłyszał za plecami chłodny głos.
Jace znieruchomiał z rękami przy pasie i odwrócił głowę.
W drzwiach, z rękoma skrzyŜowanymi na piersi, stała Maryse
Lightwood. Miała na sobie czarny strój podróŜny. Jej włosy,
czarne jak u Isabelle, były ściągnięte w gruby koń...
AllPrivate