8. Krolestwo Nieba.rtf

(47 KB) Pobierz

8. KRÓLESTWO NIEBA

Badania „Eposu o stworzeniu” oraz tekstów będących jego odpowiednikami wykazują (por. np. S. Langdon w The Babylonian Epic of Creation), że w jakiś czas po 2000 roku prz. Chr. Marduk, syn Enki, odniósł zwycięstwo w walce z Ninurtą, synem Enlila, o zwierzchnictwo wśród bogów. Babilończycy zrewidowali w związku z tym oryginalny, sumeryjski „Epos o stworzeniu”, wymazali z niego wszelkie wzmianki o Ninurcie i większość wzmianek o Enlilu i przemianowali inwazyjną planetę, nadając jej imię Marduk.

Rzeczywiste wyniesienie Marduka na pozycję „króla bogów” na Ziemi łączyło się w ten sposób z przydzieleniem mu jako niebiańskiego odpowiednika planety Nefilim, Dwunastej Planety. Tak więc jako „pan niebiańskich bogów” Marduk był też „królem niebios”.

Niektórzy uczeni sądzili z początku, że „Marduk” był albo Gwiazdą Polarną, albo jakąś inną jasną gwiazdą, widzianą na niebie Mezopotamii w czasie wiosennej równonocy, ponieważ niebiańskiego Marduka opisywano jako „świecące ciało niebieskie”. Albert Schott (Marduk und sein Stern) i inni wykazali jednak ostatecznie, że wszystkie starożytne teksty astronomiczne zaliczały Marduka do układu planetarnego.

Wobec tego, że inne epitety określały Marduka jako „wielkie ciało niebieskie” i „tego, który oświeca”, rozwinięto teorię, że Marduk był babilońskim bogiem Słońca, odpowiadającym egipskiemu bogu Ra, który jest przez uczonych uważany również za boga Słońca. Teksty opisujące Marduka jako „tego, który bada wysokości dalekich niebios [...] w aureoli blasku przejmującego grozą” zdawały się wspierać tę teorię. Jednak w tym samym tekście jest dalej mowa o tym, że „lustruje lądy jak Szamasz [Słońce]”. Jeśli Marduk był pod jakimś względem pokrewny Słońcu, nie mógł, oczywiście, być Słońcem.

Którą z planet był Marduk, jeśli nie był Słońcem? Starożytne teksty astronomiczne zawiodły przy próbie przypisania mu jakiejkolwiek planety. Opierając swoje teorie na pewnych epitetach (takich, jak Syn Słońca), niektórzy uczeni wskazywali na Saturna. Nazwanie Marduka czerwonawą planetą wysunęło też kandydaturę Marsa. Teksty jednak umieszczały Marduka w markas shame („w środku nieba”), a to przekonało większość uczonych, że prawidłowo należy go identyfikować z Jowiszem, który znajduje się w środku linii planet:

Merkury Wenus Ziemia Mars – Jowisz – Saturn Uran Neptun Pluton

Ta teoria nie jest jednak wolna od sprzeczności. Ci sami uczeni, którzy ją wygłaszają, podtrzymują zdanie, że Chaldejczycy nie wiedzieli o planetach za Saturnem. Wymieniają Ziemię jako planetę i twierdzą jednocześnie, że Chaldejczycy uważali ją za płaski środek układu planetarnego. I pomijają Księżyc, który Mezopotamczycy najwyraźniej zaliczali do „niebiańskich bogów”. Zrównanie Dwunastej Planety z Jowiszem po prostu nie wychodzi.

„Epos o stworzeniu” stwierdza jasno, że Marduk wtargnął z zewnątrz Układu Słonecznego i przed kolizją z Tiamat przechodził koło planet zewnętrznych (włącznie z Saturnem i Jowiszem). Sumerowie nazywali tę planetę NIBIRU, „planetą przejścia”, a wersja babilońska zachowała następujące informacje astronomiczne.

„Planeta NIBIRU:

Zajmie skrzyżowanie nieba i ziemi.

Powyżej i poniżej nie przejdą;

Muszą czekać na niego.

Planeta NIBIRU:

Planeta, która świeci w niebiosach.

Utrzymuje środkową pozycję;

Jemu będą oddawać cześć.

Planeta NIBIRU:

On jest tym, kto bez zmęczenia

Wciąż przechodzi przez środek Tiamat.

Niech nazywa się »PRZEJŚCIE«

Ten, który zajmuje środek”.

Te słowa dostarczają dodatkowej i rozstrzygającej informacji, że rozdzielając inne planety na dwie grupy, Dwunasta Planeta „wciąż przechodzi przez środek Tiamat”: jej orbita prowadzi ją raz za razem na miejsce niebiańskiej bitwy, tam gdzie bywała Tiamat.

Okazuje się, że zarówno te teksty astronomiczne, które w dość wyszukany sposób traktują o planetarnych cyklach, jak i wykazy planet w ich porządku niebieskim, sugerują niedwuznacznie, iż Marduk pojawił się w przestrzeni gdzieś między Jowiszem a Marsem. Jako że Sumerowie wiedzieli o wszystkich tych planetach, pojawienie się Dwunastej Planety na „środkowej pozycji” potwierdza nasze wnioski:

Merkury Wenus Księżyc Ziemia Mars – Marduk – Jowisz Saturn Uran Neptun Pluton

Jeżeli orbita Marduka prowadzi go tam, gdzie kiedyś była Tiamat, stosunkowo blisko nas (między Marsa a Jowisza), dlaczego jeszcze nie zauważyliśmy tej planety, która podobno jest wielka i jasna?

Mezopotamskie teksty mówią o Marduku, że dosięga nieznanych rejonów nieba i wypływa daleko w głąb Kosmosu. „Bada ukrytą wiedzę [...], widzi wszystkie sfery Wszechświata.” Opisywany jest jako „kontroler” wszystkich planet, mający orbitę umożliwiającą mu krążenie dokoła układu. „Trzyma w rękach ich pasy [orbity]”, spina „obręcz” wokół nich. Jego orbita jest „wyższa” i „świetniejsza” od orbit jakichkolwiek innych planet. Franzowi Kuglerowi przyszło zatem na myśl (Sterkunde und Sterndienst in Babylon), że Marduk był ciałem niebieskim szybko poruszającym się po wielkiej, eliptycznej orbicie, dokładnie jak kometa.

Taka elipsa, ze Słońcem jako centrum grawitacji, ma apogeum – punkt położony najdalej od Słońca, skąd zaczyna się ruch powrotny – oraz perygeum – punkt położony najbliżej Słońca, gdzie zaczyna się podróż na zewnątrz Układu Słonecznego. Okazuje się, że w mezopotamskich tekstach dwie takie „bazy” zostały rzeczywiście skojarzone z Mardukiem. Teksty sumeryjskie opisują tę planetę jako przechodzącą z AN.UR („niebiańska podstawa”) do E.NUN („majestatyczna siedziba”). Epos o stworzeniu mówi o Marduku:

„Przebył niebo i zlustrował okolice [...],

Pan budowę głębi zmierzył wtedy.

E-Shara założył jako wysuniętą siedzibę;

E-Shara jako wielką siedzibę w niebie założył”.

A zatem jedna siedziba była „wysunięta” – daleko w głębokie rejony Kosmosu. Druga została założona w „niebie”, w pasie planetoid, między Marsem a Jowiszem (il. 111).

 

Il. 111 Orbity planet

Zgodnie z naukami ich sumeryjskiego przodka, Abrahama z Ur, starożytni Hebrajczycy także kojarzyli swoje najwyższe bóstwo z najważniejszą planetą. Podobnie jak w tekstach mezopotamskich, wiele ksiąg Starego Testamentu opisuje „Pana” mającego swoją siedzibę na „wysokościach nieba”, skąd „widział najdalsze planety, kiedy wschodziły” niebiańskiego Pana, który, nie widziany, „w niebiosach jeździ po okręgu”. W Księdze Hioba po opisie niebiańskiej kolizji znajdujemy znaczące wersety, mówiące nam, gdzie ta majestatyczna planeta odeszła:

„Ponad wodami zakreślił orbitę;

Gdzie światło i ciemność [się łączą].

Tam są najdalsze jego granice”.

Nie mniej wyraźnie majestatyczny ruch tej planety przedstawiony jest w Psalmach:

„Niebiosa opowiadają chwałę Boga,

Wykuta bransoleta głosi dzieło rąk jego [...],

A on jak oblubieniec wychodzi ze swej komnaty,

Raduje się jak bohater, biegnąc swą drogą.

Z jednego krańca niebios wychodzi

I biegnie do drugiego krańca”.

Uznawana za wielką podróżniczkę w niebiosach, wznosząca się na ogromne wysokości w swoim apogeum, a potem „nachylająca niebiosa i zstępująca” w swoim perygeum, planeta owa była przedstawiana jako skrzydlaty glob.

Zawsze gdy archeologowie odkrywali to, co pozostało po ludach Bliskiego Wschodu, symbol skrzydlatego globu był wszechobecny. Dominował w świątyniach i pałacach, rzeźbiono go na skałach, ryto na pieczęciach cylindrycznych, malowano na ścianach. Znajdował się w otoczeniu królów i kapłanów, widniał nad ich tronami, „unosił się” nad nimi w scenach bitewnych, ryty był na ich rydwanach. Zdobiono tym symbolem obiekty gliniane, metalowe, kamienne i drewniane. Władcy Sumeru, Akadu, Babilonu i Asyrii, Elamu i Urartu, Mari i Nuzi, Mitanni i Kanaanu – wszyscy czcili ten symbol. Hetyccy królowie, faraonowie egipscy, władcy perscy – wszyscy przywiązywali do tego symbolu i jego treści największą wagę. Utrzymywało się to przez tysiąclecia (il. 112).

 

Il. 112

W religijnych wierzeniach i astronomii starożytnego świata dominowało przekonanie, że Dwunasta Planeta, „planeta bogów”, jest obecna w Układzie Słonecznym, a jej wielka orbita zawraca ją cyklicznie w sąsiedztwo Ziemi. Ideogramem Dwunastej Planety, „planety przejścia”, był krzyż. Ów symbol w piśmie klinowym,

@#112-1

który znaczył też „Anu” i „boski”, weoluował w językach semickich ku literze tav, co wyrażało „znak”:

@#112-2

Wszystkie ludy starożytnego świata uważały okresowe zbliżanie się Dwunastej Planety za znak nadchodzących wstrząsów, wielkich zmian i nowych er. Mezopotamskie teksty mówiły o cyklicznym pojawianiu się tej planety jak o zjawisku dającym się przewidzieć, przepowiedzieć i zaobserwować:

„Wielka planeta:

Z wyglądu jest ciemnoczerwona.

Dzieli niebo na dwie części

I wypływa jako Nibiru”.

Wśród dzieł traktujących o jej nadejściu było wiele tekstów wróżebnych, przepowiadających efekt, jaki to zjawisko wywrze na Ziemi i ludzkości. R. Campbell Thompson (Reports of the Magicians and Astronomers of Nineveh and Babylon) przytacza kilka takich tekstów, które śledzą zbliżanie się planety, gdy „okrąża pozycję Jowisza” i przybywa do punktu przejścia, Nibiru:

„Gdy od pozycji Jowisza

Planeta przechodzi na zachód,

Nastanie czas bezpiecznego życia.

Błogi pokój spłynie na ziemię.

Gdy od pozycji Jowisza

Planeta się rozjaśni,

A znak Raka stanie się Nibiru,

Akad będzie opływać w dostatek,

Król Akadu wzrośnie w potęgę.

W czasie kulminacji Nibiru [...]

Kraje będą żyć w bezpieczeństwie,

Wrodzy królowie zachowają pokój,

Bogowie usłyszą prośby i modlitwy”.

Spodziewano się jednak, iż nadciągająca planeta wywoła deszcze i powodzie, ponieważ jej silne oddziaływanie grawitacyjne znane było z tego, że:

„Kiedy planeta tronu nieba

rozjaśni się,

nastąpią deszcze i powodzie [...].

Gdy Nibiru osiągnie swoje perygeum,

bogowie obdarzą pokojem;

zmartwienia odejdą.

Rozwikłają się komplikacje.

Nadejdą deszcze i powodzie”.

Podobnie jak mezopotamscy uczeni, prorocy hebrajscy uważali czas zbliżania się tej planety do Ziemi i ukazywania się jej oczom ludzkości za świt nowej ery. Podobieństwa między mezopotamskimi przepowiedniami, że wraz z nadejściem „planety tronu nieba” nastanie okres pokoju i pomyślności, a biblijnymi proroctwami zapowiadającymi sprawiedliwość i pokój na Ziemi, gdy nastąpi dzień Pana, mogą najlepiej oddać słowa Izajasza:

„I stanie się w dniach ostatecznych [...]

Pan rozsądzać będzie narody

i rozstrzygać sprawy wielu ludów.

I przekują swoje miecze na lemiesze,

a swoje włócznie na sierpy.

Żaden naród nie podniesie miecza

przeciwko drugiemu narodowi”.

W przeciwieństwie do błogosławieństw nowej ery następującej wraz z dniem Pana, sam ów dzień został opisany w Starym Testamencie jako czas deszczów, wylewów i trzęsień ziemi. Jeśli przyjmiemy, że biblijne fragmenty odnoszą się, jak ich mezopotamskie odpowiedniki, do przejścia w sąsiedztwie Ziemi dużej planety o silnym polu grawitacyjnym, to słowa Izajasza można łatwo zrozumieć:

„Na górach wrzawa jakby licznego ludu.

Słuchaj! Zgiełk królestw zgromadzonych narodów.

Pan Zastępów prowadzi zastępy do bitwy.

Ciągną z dalekiej ziemi, od krańców nieba,

Pan i narzędzia jego grozy, aby zniszczyć całą ziemię [...].

Dlatego sprawię, że niebiosa zadrżą,

a ziemia ruszy się ze swojego miejsca,

kiedy Pan Zastępów będzie przechodził

w dniu płomiennego jego gniewu”.

Podczas gdy na Ziemi „pagórki rozpłyną się”, „rozdzielą się doliny”, jej obrót wokół osi również ulegnie zakłóceniu. Prorok Amos wyraźnie przepowiada:

„W owym dniu, mówi Wszechmogący Pan,

sprawię, że słońce zajdzie w południe,

i mrokiem okryję ziemię w biały dzień”.

Zapowiadając – „Oto nadchodzi dzień Pana” – prorok Zachariasz poinformował ludzi, że zjawisko zatrzymania obrotu Ziemi wokół osi potrwa tylko jeden dzień:

„W owym dniu stanie się tak:

nie będzie światła – zwykła gra światła zamarznie.

I będzie tylko jeden ciągły dzień, zna go Pan,

nie dzień i nie noc, a pod wieczór będzie światło”.

W dniu Pana – powiedział prorok Joel – „słońce i księżyc będą zaćmione, a gwiazdy stracą blask”; „słońce przemieni się w ciemność, a księżyc w krew”.

Mezopotamskie teksty sławią promieniowanie tej planety i sugerują, że można ją było widzieć nawet w świetle dnia: „widoczna o wschodzie słońca, znika z pola widzenia, gdy słońce zachodzi”. Pieczęć cylindryczna znaleziona w Nippur obrazuje grupę oraczy spoglądających z niejakim niepokojem na ukazującą się na niebie Dwunastą Planetę, oznaczoną symbolem krzyża (il. 113).

 

Il. 113

Starożytni nie tylko oczekiwali cyklicznego nadejścia Dwunastej Planety, lecz sporządzali też wykresy przedstawiające jej drogę po orbicie.

Różne fragmenty biblijne – szczególnie u Izajasza, Amosa i Hioba – łączą przemieszczanie się niebiańskiego Pana z wieloma konstelacjami. „On sam rozpościera niebiosa i kroczy po największych głębinach. On pojawia się w Niedźwiedzicy, Orionie i Syriuszu oraz w gwiazdozbiorach południa.” Albo: „On uśmiecha się do Byka i Barana; od Byka przejdzie do Strzelca”. Te wersety opisują planetę, która nie tylko porusza się w najwyższych rejonach nieba, ale też nadchodzi z południa i przemieszcza się w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara – tak jak wydedukowaliśmy to z mezopotamskich danych. Zupełnie wyraźnie prorok Habakuk oznajmia: „Bóg od południa przyjdzie [...], a ziemia będzie pełna jego chwały [...], a Wenus będzie jako światło, promienna światłością Pana”.

Wśród wielu mezopotamskich tekstów dotyczących tego tematu jeden jest całkowicie jasny:

„Planeta boga Marduka:

Gdy się pojawi: Merkury.

Wznosząc się trzydzieści stopni

po łuku niebieskim: Jowisz.

Stojąc w miejscu niebiańskiej bitwy:

Nibiru”.

Jak ilustruje to załączony wykres, powyższy tekst nie nazywa Dwunastej Planety po prostu różnymi imionami (jak przypuszczają uczeni). Te nazwy odnoszą się raczej do ruchów planety oraz trzech punktów krytycznych, w których jej pojawienie się może być obserwowane i notowane z Ziemi (il. 114).

 

Il. 114. Powtórne pojawienie się Dwunastej Planety

A zatem pierwszą sposobnością zaobserwowania Dwunastej Planety, gdy jej orbita sprowadza ją w sąsiedztwo Ziemi, jest jej koniunkcja z Merkurym (punkt A) – tworząca według naszych obliczeń kąt 30 stopni z osią niebieską Słońce-Ziemia-perygeum. Zbliżając się do Ziemi i „wschodząc” w ten sposób dalej na ziemskim niebie (następne 30 stopni, dla ścisłości), planeta przecina orbitę Jowisza w punkcie B. Przybywając ostatecznie na miejsce, gdzie odbyła się niebiańska bitwa, na perygeum, czyli miejsce przejścia, planeta jest Nibiru w punkcie C. Rysując oś między Słońcem, Ziemią i perygeum orbity Marduka, obserwatorzy na Ziemi widzieli najpierw Marduka w koniunkcji z Merkurym, w punkcie A (kąt 30 stopni). W następnym etapie kolejnych 30 stopni Marduk przecinał orbitalną drogę Jowisza w punkcie B.

Potem, w swoim perygeum (punkcie C) Marduk osiągał „przejście”: był teraz ponownie na miejscu niebiańskiej bitwy, najbliżej Ziemi, i rozpoczynał powrotną wędrówkę w daleki Kosmos.

Przepowiadanie dnia Pana w starożytnych, mezopotamskich i hebrajskich pismach (czego echem w Nowym Testamencie było oczekiwanie nadejścia królestwa niebios) opierało się zatem na rzeczywistych doświadczeniach ludzi na Ziemi: ich obserwacjach okresowego powrotu planety królestwa w sąsiedztwo Ziemi.

Okresowe pojawianie się i znikanie tej planety z pola ziemskiej obserwacji potwierdza domniemaną stałość jej orbity wokół Słońca. Cecha ta upodabnia ją do wielu komet. Niektóre ze znanych komet – jak kometa Halleya, która zbliża się do Ziemi co siedemdziesiąt pięć lat – znikały z oczu na tak długi czas, że uświadomienie sobie, iż widzą tę samą kometę, przychodziło astronomom z trudnością. Inne komety za ludzkiej pamięci widziane były tylko raz i przypuszcza się, że ich okresy orbitalne rozciągają się na tysiące lat. Na przykład odkryta w marcu 1973 roku kometa Kohoutek przeszła w styczniu 1974 roku w odległości 120 000 000 km od Ziemi i zniknęła za Słońcem wkrótce potem. Astronomowie kalkulują, że w przedziale czasowym 7500-75 000 lat w przyszłości pojawi się ponownie w jakimś miejscu.

Fakt, że okresowe pojawianie się i znikanie Dwunastej Planety jest zjawiskiem znanym człowiekowi, przemawia za tym, iż czas jej obiegu jest krótszy niż okres obliczony dla komety Kohoutek. Jeśli tak, to dlaczego nasi astronomowie nie wiedzą o istnieniu tej planety? Praktycznie rzecz biorąc, orbita nawet o połowę krótsza od tej, jaką określa najmniejsza liczba skalkulowana dla komety Kohoutek, odprowadziłaby od nas Dwunastą Planetę około sześciu razy dalej niż orbita Plutona – na odległość wykraczającą poza zasięg ziemskiej obserwacji, jako że z ledwością (jeżeli w ogóle) odbijałaby światło Słońca w kierunku Ziemi. Jest faktem, że rozpoznane planety za Saturnem zostały odkryte nie metodami optycznymi, lecz matematycznymi. Astronomowie stwierdzili, że orbity znanych planet są najwyraźniej pod wpływem innych ciał niebieskich.

Być może w ten sam sposób astronomowie „odkryją” Dwunastą Planetę. Rozważa się już kwestię istnienia „planety X”, która, mimo że nie widziana, może być „wyczuta” poprzez jej oddziaływanie na orbity pewnych komet. W 1972 roku Joseph L. Brady z Lawrence Livermore Laboratory of the University of California odkrył, że perturbacje w ruchu komety Halleya mogą być powodowane wpływem planety o rozmiarze Jowisza, okrążającej Słońce w czasie 1800 lat. Oceniając, że jej odległość od Ziemi wynosi 9 600 000 000 km, można wykryć jej obecność tylko matematycznie.

Podczas gdy takiego czasu obiegu nie można wykluczyć, mezopotamskie i biblijne źródła zaświadczają wyraźnie, że orbitalny okres Dwunastej Planety trwa 3600 lat. Liczba 3600 zapisywana była w języku sumeryjskim jako wielkie koło. Epitet wyrażający planetę – shar („najwyższy władca”) – znaczył też „zamknięte koło”, „skończony cykl”. Oznaczał również liczbę 3600. A tożsamość tych trzech terminów – planeta-orbita-3600 – nie mogła być jedynie przypadkiem.

Berossus, babiloński kapłan-uczony-astronom, mówił o dziesięciu władcach, którzy panowali na Ziemi przed potopem. Podsumowując pisma Berossusa, Aleksander Polihistor napisał: „W drugiej księdze jest historia dziesięciu królów Chaldejczyków i okresów panowania każdego z nich, które razem składały się na sto dwadzieścia sar, czyli czterysta trzydzieści dwa tysiące lat, dochodząc do czasu potopu”.

Abydenus, uczeń Arystotelesa, również cytował Berossusa, mówiąc o czasach dziesięciu przedpotopowych władców, których rządy liczyły ogółem 120 sar. Abydenus daje wyraźnie do zrozumienia, że ci władcy rządzili w miastach starożytnej Mezopotamii:

„Powiedziane jest, że pierwszym królem ziemi był Alorus.

[...] Panował przez dziesięć sar.

Skoro już o tym mowa, jeden sar ocenia się na

trzy tysiące sześćset lat [...].

Po nim Alaprus panował przez trzy sar; po nim

nastąpił Amillarus z miasta panti-Biblon, który

panował przez trzynaście sar [...].

Po nim Ammenon panował przez dwanaście sar;

był z miasta panti-Biblon.

Potem Megalurus w tym samym

miejscu panował przez osiemnaście sar.

Potem Daos, Pasterz, rządził w czasie

dziesięciu sar [...].

Potem byli inni władcy, a ostatnim z nich wszystkich był Sisithrus;

tak że ogółem było dziesięciu królów,

a czas ich łącznego panowania obejmuje sto dwadzieścia sar”.

Apollodor z Aten podobnie przytoczył to, co ujawnił z prehistorii Berossus: dziesięciu władców panowało w sumie przez 120 sar (432 000 lat), a panowanie każdego z nich mierzone było w 3600 letnich jednostkach sar.

Wraz ze świtem sumerologii, te „dawne teksty”, na które powoływał się Berossus, zostały odnalezione i odszyfrowane; były to sumeryjskie listy królów, przekazujące zarys tradycji dziesięciu władców sprzed potopu, jacy rządzili ziemią od czasu, gdy „królestwo zstępowało z nieba”, zanim „potop spłukał ziemię”.

Jedna z sumeryjskich list królów, znana jako tekst W-B/144, notuje boskie rządy w pięciu zasiedlonych miejscach, czyli „miastach”. W pierwszym mieście, Eridu, było dwóch władców. Ich imiona poprzedza w tekście tytuł-sylaba „A”, co oznacza „przodka”:

„Gdy królestwo zstępowało z nieba,

było królestwo najpierw w Eridu.

W Eridu, A.LU.LIM stał się królem; rządził 28 800 lat.

A.LAL.GAR rządził 36 000 lat.

Dwóch królów rządziło tam 64 800 lat”.

Potem królestwo zostało przeniesione do innych miejsc zarządzania, gdzie władców nazywano en, czyli „pan” (a w jednym przypadku boskim tytułem dingir):

„Opuszczam Eridu;

jego królestwo zostało przeniesione do Bad-Tibira.

W Bad-Tibira EN.MEN.LU.AN.NA rządził 43 200 lat;

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin