Fakty i Mity 2003-38.pdf

(2113 KB) Pobierz
str_01_38.qxd
PUSTA SŁOWACJA –– PUSTE SŁOWA
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 38 (185) 25 IX 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Polaku! Właśnie patrzysz
na plakat i jedną z wielu
ulotek, którymi Słowacja
witała papieża. To, co
widzisz, zapamiętaj!
Żadna inna gazeta
w „wolnej Polsce”
nie przedrukuje tego
sztychu. Nie potwierdzą
bowiem wielkiej, być może
ostatniej, kompromitacji...
„Nie pozwolę sobie wbić do głowy...
kościelnego i religijnego fanatyzmu”
Str. 3, 10, 11
Ostatnia pielgrzymka Jana Pawła II – korespondencja własna
108878612.020.png 108878612.021.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 38 (185) 19 – 25 IX 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Lew Rywin wyznał na łamach „Super Expressu”, że
w czasie słynnej, nagrywanej ukradkiem wizyty u Michnika był po
prostu nietrzeźwy i, jak to pijany, plótł byle co. Nikt mu chyba nie
uwierzył, bo Jakubowska nadal broni się i kontratakuje: „Złożę wnio-
sek o przywrócenie przepisów dekoncentracyjnych; mnie nie jest
wszystko jedno, w jakim kraju żyję”, co jest aluzją do nowej kam-
panii reklamowej „Gazety Wyborczej”. W kłopotach jest też sam
szef komisji śledczej, Tomasz Nałęcz. Zarzucono mu brak obiekty-
wizmu, bo jego żona także pracowała nad ustawą o mediach. Le-
wicowy Nałęcz dostał histerii: „Znalazłem się na celowniku grupy
trzymającej władzę”, „imperium poczuło się zagrożone” i jedno-
znacznie wskazał, że, jego zdaniem, to imperium jest lewicowe.
I pomyśleć, że znów wszystkiemu wódka winna. Gdzie jak
gdzie, ale w Polsce bycie pijanym powinno być okolicznością ła-
godzącą.
Dzik jest dziki
nik podczas seminarium XIII Forum Ekonomicznego
Polska-Wschód, poświęconego „jakości rządzenia w krajach
postkomunistycznych w czasach globalizacji”, w Krynicy, przed-
stawił największe – jego zdaniem – zagrożenia dla państwa:
1. Zanik aktywności obywatelskiej.
2. Paradoksy wdrażanej decentralizacji w rządzeniu kra-
jem. Państwo zmuszone jest jednak przekazywać decyzje
i pieniądze w dół, aby sprawnie i skutecznie zarządzać. Jed-
nocześnie, żeby móc konkurować na globalnym rynku, musi
łączyć się z innymi państwami w duże bloki ekonomiczne
i polityczne. Następuje ograniczenie władzy państw wcho-
dzących w ich skład.
3. Upadek mediów. W pogoni za sensacją tracą one hie-
rarchię ważności; przedstawiają i kreują rzeczywistość w krzy-
wym zwierciadle (z incydentów robią czołówki).
4. System edukacji został pozbawiony ideologii. Szkoła
przekazuje wiedzę i umiejętności wyprane z wartości, pozba-
wione kontekstu kulturowego.
A oto dwie z Janikowych konkluzji, z którymi zresztą trud-
no się nie zgodzić:
I. Globalizacja jest zjawiskiem ciągłym w historii.
II. Wiek XX skończył się w 1989 roku.
No cóż, z ministra Janika zrobił się nam pierwszej wody
myśliciel. Jak nic jest to wynik jego coraz częstszego przeby-
wania w otoczeniu filozofów z Watykanu. Dziwne tylko, że or-
ganizator papieskich tzw. pielgrzymek nie dostrzegł katolickiej
ideologii w polskim systemie edukacji. Pewnie by go to ucie-
szyło, wszak skutecznie wyparła ona wszelkie inne wartości,
z których wiele jest wciąż bliskich wyborcom SLD i Janika.
Nie dziwi natomiast, w kontekście ostatnich afer w obozie rzą-
dzącym, pominięcie wśród ww. zagrożeń – korupcji, raka zże-
rającego wszystkie młode demokracje.
Sam się sobie dziwię, że w ogóle śmiem uzupełniać tak
ważne wystąpienie, tak ważnego człowieka, na tak ważnym
forum, ale czy to nie jest, Panie Ministrze Janik, poważne za-
grożenie dla Polski, iż współczynnik kryminalności w polskim
Sejmie jest ponad 25 razy większy niż wśród reszty społe-
czeństwa. Mnie osobiście fakt ten skłania niemalże do emi-
gracji, gdyż wydaje świadectwo nie tylko o polskich elitach,
ale również o indolencji i preferencjach dużej części wybor-
ców, dla których gadka pełna pobożnych frazesów, zdjęcie
z papieżem albo wytrzaskanie się po ryju z policjantami na
blokadzie drogi – ważniejsze są od kompetencji potrzebnych
do bycia posłem czy ministrem.
Nachodzi mnie czasem refleksja, że największym zagroże-
niem dla Polski i Polaków – oprócz katolickiej mentalności
i zabobonów – są sami Polacy. Nie ma chyba na całym świe-
cie obywateli tak bardzo dla siebie nieprzyjaznych. Mogę się
oczywiście mylić, gdyż nie wszędzie byłem i nie wszystko
widziałem. Poza Niemcami (pół roku) nie mieszkałem nigdzie
dłużej na tyle, by dokładnie poznać międzyludzkie relacje. Ale
to i owo się doczyta, usłyszy, zobaczy w telewizorze.
Zacznijmy od przykładów najbardziej drastycznych. Ludzie
(normalni) okazują współczucie ofiarom wypadków, katakli-
zmów, klęsk żywiołowych itp. Przecież podobny, zły los mo-
że w każdej chwili dosięgnąć każdego z nas. Kiedy 4 miesią-
ce temu rozbił się samolot z 62 hiszpańskimi żołnierzami, kraj
ten po prostu zawył z bólu, spontanicznie przeprowadzono dzie-
siątki zbiórek na rodziny ofiar, w szpitalach urywały się tele-
fony – dzwonili potencjalni dawcy krwi, mimo że wszyscy
żołnierze zginęli... Media przez kilka dni nie ośmieliły się mó-
wić o niczym innym. Podobnie mocno, z wielkim współczu-
ciem i troską reagują na ludzką niedolę „zimni” Niemcy. Ci są
zawsze skorzy do realnej pomocy wszelkim poszkodowanym.
Dość powiedzieć, że prawie połowa całej pomocy humanitar-
nej dla Afryki pochodzi właśnie z Niemiec. Kiedy rok temu
wschodnie landy nawiedziła powódź, ci z zachodu na własną
rękę przyjeżdżali pomagać „NRD-owcom” w usypywaniu wa-
łów. My również doświadczyliśmy zachodniego miłosierdzia
w latach 80., choć – poza proboszczem i wikarym – więk-
szości tzw. darów nigdy nie zobaczył żaden potrzebujący.
Sami Polacy są jakby mniej skorzy do współczucia. Tro-
chę tylko kręcą nas Czeczeńcy pod ruskim zaborem. Wszel-
kie inne akcje zbierania czegokolwiek dla kogokolwiek to
niewypały. Puste były konta bankowe i tiry Polskiej Akcji
Humanitarnej, PCK i Caritasu, czekające na wyjazdy do
ofiar wojny w Iraku. Oczywiście w pierwszej kolejności trze-
ba pomagać swoim. Wysyłanie konwojów z żywnością do
Afryki czy Indii – podczas gdy polskie dzieci w byłych PGR-
-ach albo w Bieszczadach głodują – to bezsens. Przoduje
w tym pani Ochojska, której nie wiedzieć czemu nie lubię
(może dlatego, że się nigdy nie uśmiecha), chociaż z pew-
nością ma wielkie zasługi. Ostatnia akcja dożywiania pol-
skich maluchów „Pajacyk” jednak też nie wypaliła.
Wśród Polaków daje się zauważyć coraz większą kom-
pensację obojętności, a nawet znieczulicy. Powszechne staje
się mniemanie: po co ja mam pomagać, mnie też nikt nie po-
mógł; moich dzieci nikt nie nakarmi, kiedy stracę pracę itp.
I w ten sposób nakręca się spirala złej woli w katolickim na-
rodzie. Stymuluje ją właściwa nam zazdrość, a jednym
z efektów jest uczucie ulgi, że nieszczęście nie dotknęło mnie,
tylko kogoś innego. Nie zawsze zresztą wszystko pozostaje
w sferze uczuć. Np. właściciele sklepów czy innych biznesów
w małych miasteczkach wiedzą, jak ich sąsiedzi potrafią się
natrudzić, żeby kupić ten sam towar (usługę) na innej ulicy,
a nierzadko w innym mieście. A czy ktoś się kiedyś zastana-
wiał, dlaczego bogata Polonia prawie w Polsce nie inwestuje?
Czyżby z tego samego względu, dla którego Polak jest ostat-
nią osobą, która za granicą pomoże innemu Polakowi?
Nie bywam wkurzony na Czytelników „FiM”, ale raz mi się
zdarzyło – kiedy pielgrzymka Polaków do Medjugorie zakoń-
czyła się wypadkiem autokaru i śmiercią 19 osób. W niektó-
rych listach do redakcji można było przeczytać: I co, Bozia nie
uchroniła? Albo: To kara naszej Matki Boskiej za to, że jecha-
li kasę zostawić w obcym sanktuarium . Kochani, żarty też ma-
ją swoją granicę. W Internecie takie zjadliwe, niestosowne
komentarze to normalka. Niedawno na Pomorzu zginęło dwóch
mężczyzn jadących na ryby; ich samochód po zderzeniu z dzi-
kiem uderzył w drzewo. Czytam opinie: Czy dzik posiadał po-
lisę OC? Jechali na ryby, trafił się dzik! Dzik jest dziki, dzik jest
zły... Czy dzik zbiegł z miejsca wypadku? Oto efekty rządów
SLD. Tak kończą sadyści znęcający się nad biednymi rybami .
Czy to nie jest chore i kretyńskie?! A gdyby to nie był polski
dzik, tylko np. australijski miś koala? O dwóch zabitych mę-
żach i ojcach w ogóle nikt by nie wspomniał!
Polacy walczyli pod Wiedniem i na wszystkich frontach
II wojny światowej. Potrafimy też być współczujący, ale
przeważnie na pokaz, dokładnie nie po chrześcijańsku. Przy-
kład dają głowy naszego państwa, które chętnie uczestni-
czą w obchodach zamachu na World Trade Center w No-
wym Jorku, a po imprezie, w zaciszu gabinetów, dokonują
eutanazji na polskich emerytach, hamując kolejne walory-
zacje świadczeń. Na wsi pod Kaliszem postawiono nawet
pomnik dwóch sławnych wież (na szczęście nie w skali 1:1).
Pomnik za oceanem to świetny pomysł, w polskim stylu.
Życia ofiarom już nie wróci, ale zawsze to lepsze niż parę
kilometrów asfaltowej, wiejskiej drogi.
Minister Janik, zwyczajem większości rządzących, woli
mądrze rozprawiać o plusach i minusach globalizacji (która
i tak jest nieuchronna), niż sięgać do sedna sprawy. A praw-
da jest taka, że źródła wszelkich sukcesów lub porażek, za-
grożeń i szans – tak jak dobra i zła – tkwią w nas samych.
Problem w tym, żebyśmy potrafili sami krytycznie ocenić,
ile jest w tych naszych źródłach czystej wody, a ile trują-
cego środowisko szlamu.
Prezydent zorganizował międzypartyjne konsultacje w sprawie
projektu unijnej konstytucji. LPR i PiS nie chcą przyjęcia traktatu,
bo brak w nim odniesienia do chrześcijańskich korzeni Europy
i łamie on uprzywilejowanie Polski wynikające z traktatu w Nicei
(miała nam przysługiwać niemal identyczna liczba głosów jak np.
dwukrotnie ludniejszym Niemcom).
Korzenie niech sobie wsadzą. Ale reszta... Pewnie znowu nie bę-
dzie wyjścia.
Więcej niż połowa Polaków jest gotowa głosować na kandydatów
do Parlamentu Europejskiego startujących z listy prezydenta Kwa-
śniewskiego. Wśród wybrańców mają się znaleźć: Bronisław Gere-
mek (UW), Piotr Nowina-Konopka (UW), Janusz Steinhoff (rząd
Buzka – sic!).
Lewicowe hasełka o pomocy dla młodych małżeństw i bezrobot-
nych usadowiły Kwacha w pałacu. Teraz ma fajniejsze towarzycho.
WARSZAWA Były premier Józef Oleksy został szefem mazowiec-
kiego SLD. Józef, Hektor jasnogórski, odzyskuje dawne wpływy
i jest najgroźniejszym konkurentem Millera.
Rywale będą walczyć o poparcie Kościoła – kto da więcej?
Rozpoczął się proces dwóch lekarek: ginekologa i anestezjologa
oskarżonych o nielegalną aborcję. Jeden z zabiegów zakończył się
śmiercią 20-letniej pacjentki (zmarła z wykrwawienia). Lekarki już
zostały skazane przez samorząd lekarski – ginekolog dostała do-
żywotni zakaz wykonywania zawodu, a anestezjolog taki sam za-
kaz – na dwa lata.
Skazani powinni być przeciwnicy prawa do legalnej aborcji
w warunkach szpitalnych.
Episkopat chwali rząd: „Dobrze, że członkowie polskiego rządu,
chociaż niewierzący, widzą potrzebę odwołania do chrześcijaństwa
w preambule konstytucji europejskiej” – powiedział ks. Józef Kloch,
rzecznik Plenum KE.
Posłuszny i pokorny niewierzący jest dla Kościoła niczym ta za-
błąkana owca – stokroć cenniejszy niż najgorliwszy wyznawca.
Pod patronatem kancelarii prezydenta RP odbyło się ekumeniczne
spotkanie pt. „Wartości etyczne w życiu publicznym”. W spotkaniu
zorganizownym przez byłą antyklerykałkę, obecnie minister Barba-
rę Labudę, uczestniczyli m.in. rzymscy katolicy, prawosławni, ewan-
gelicy, adwentyści, muzułmanie, żydzi, a nawet mistrz jogi Sri Sri
Ravi Shankar i przyszła prezydentka Jolanta Kwaśniewska. Uczest-
nicy pogadali o pokoju, pomodlili się i pomedytowali.
Mąż wysyła żołnierzy na front, żona modli się o pokój. Rodzi-
na skazana na sukces.
KRAKÓW Prezydent Kwaśniewski także zajmował się działalno-
ścią ewangelizacyjną. Na konferencji „Jedna czy dwie Europy” nie
tylko wyznał swoją wiarę w jej chrześcijańskie korzenie, ale uznał
nawet, że samą ideę zjednoczenia Europy zawdzięczamy... religii.
Na koniec tradycyjnie zachęcił do czerpania z myśli Jana Pawła II.
Jak nie wypali posada w ONZ, NATO czy UE, to może Watykan...
ŁÓDŹ Pięć osób z woj. łódzkiego i Płocka aresztowano w kolej-
nej odsłonie afery paliwowej, wykrytej przez „FiM” (29/2002). Dzia-
łalność zatrzymanych spowodowała, że Skarb Państwa stracił przy-
najmniej 18 mln złotych.
„FiM” często potwierdzają, że w Łodzi mieszkają zdolni ludzie...
JAROSŁAW Prawdopodobnie 500 osób straci pracę w fabryce
cukierniczej należącej ostatnio do francuskiego giganta Danone. Kon-
cern (jak wcześniej NESTLE) zdecydował o zamknięciu fabryki, mi-
mo że jest zbyt na jej wyroby, a produkcja idzie pełną parą. Nie wy-
klucza się, że jarosławski zakład padł ofiarą tzw. wrogiego przejęcia.
Kolejny cud powszechnej prywatyzacji, która miała być lekiem
na całe zło.
SZWECJA/ESTONIA Nasi północni sąsiedzi po raz kolejny zre-
zygnowali z możliwości przystąpienia do Eurolandu: dobrze trzy-
mająca się gospodarczo socjalistyczna Szwecja podziękowała za
wspólną walutę. Tymczasem Estończycy, jako przedostatni z kan-
dydatów opowiedzieli się (67 proc.) za przystąpieniem do Unii
Europejskiej.
Zdaje się, że w obydwu przypadkach zwyciężył rozsądek.
MEKSYK Toczy się śledztwo w sprawie malwersacji finansowych,
jakich miał się dopuścić arcybiskup Guadalajary, kardynał Juan
Sandoval Iniguez. Służby skarbowe sprawdzają konta bankowe pur-
purata, jego rodziny i zaprzyjaźnionego prawnika. Podejrzewa się
ich o pranie brudnych pieniędzy.
Jakie tam przestępstwo! Nieśli tylko pomoc zbłąkanym grzesz-
nikom.
JONASZ
Na konferencji Światowej Organizacji Handlu doszło do buntu ubo-
gich. Brazylia, Chiny, Indie, Argentyna, RPA i Meksyk zaprotesto-
wały przeciwko dopłatom do rolnictwa w krajach bogatych (300
mld dolarów rocznie!). Eksport towarów dotowanych prowadzi do
ruiny rolników w krajach biednych. Buntownicy zapowiedzieli boj-
kot porozumień o wolnym handlu, jeżeli zostaną zignorowane ich
postulaty.
U nas jest podobnie. Ale nie jest najgorzej!!!
Zapraszam do okienka
W czwartek 18.09 o godz. 20.00 brałem udział – wspólnie z przewodniczącym APP RACJA Piotrem Musiałem oraz Markiem
Szenbornem – w pierwszym odcinku nowego programu prowadzonego przez Panią prof. Marię Szyszkowską, senator RP.
Zapraszam na powtórzenia programu: w piątek o godz. 12.00 w południe i w sobotę 20.09, również o godz. 12.00 – Telewi-
zja „Centrum”, dostępna w sieci kablowej w całym kraju i przez satelitę Eutelsat. Temat programu-debaty – z czynnym, tele-
fonicznym udziałem telewidzów – „Fenomen APP RACJA”.
M inister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Ja-
108878612.022.png 108878612.023.png 108878612.001.png 108878612.002.png
Nr 38 (185) 19 – 25 IX 2003 r.
GORĄCY TEMAT
3
„Oooo jej”, westchnął i już nic wię-
cej nie mógł powiedzieć, więc ho-
milię w zastępstwie czytał jeden
z kardynałów. Byliśmy wtedy do-
słownie kilka metrów od NIEGO.
Od tego schorowanego, zupełnie
niedołężnego człowieka, którego
Kościół bez najmniejszych skrupu-
łów wykorzystuje do swoich ce-
lów. I wozi, i pokazuje jak misia
w klatce, jak kobietę z brodą...
Ot, niewesoła konstatacja, któ-
rą tekst powi-
nien się raczej
kończyć, niż za-
czynać. A jed-
nak na jej sformułowanie pozwa-
lają nam trzy dni spędzone w po-
bliżu papieża – bywało, że na wy-
ciągnięcie ręki. Przez ten czas do-
szliśmy do kilku przykrych dla Po-
laka konkluzji:
I – OCHRONA
Jest żadna! Nie mieliśmy ja-
kiegokolwiek biletu wstępu, od-
mówiono nam akredytacji, a jed-
GŁASKANIE JEŻA
atak katolickich bojówek na mło-
dzież protestującą przeciwko wpro-
wadzeniu religii do szkół itp.
Hitem informacyjnym była pogło-
ska o tym, że wizyta Papy stanowi
asumpt do bulwersującej Słowaków
decyzji Watykanu o ustanowieniu na
terytorium ich kraju samodzielnej die-
cezji węgierskiej, co ujawnił ksiądz
Ladislav Elek (konia z rzędem te-
mu, kto o podobnych rewelacjach do-
wiedziałby się z polskich mediów):
IV – OLEWACTWO
Papież na (bardzo katolickiej
jeszcze przed wojną) Słowacji nie był
ikoną, przeciwnie – stanowił rodzaj
ciekawostki i... tylko tyle. Czy było-
by w Polsce wyobrażalne, aby bilet
wstępu na mszę nie pozostał cenną
pamiątką pątnika? Na Słowacji kar-
ty wstępu wypełniały po brzegi oko-
liczne kosze na śmieci. Sam ołtarz,
który w Katolandzie jest najświęt-
szą i uroczyście przenoszoną z ko-
ścioła do kościoła relikwią, rozwalo-
no w drobny mak łomami i wywie-
ziono na śmieci (ocaliliśmy jego frag-
ment – o czym Jonasz pisze obok).
Trzy dni podążaliśmy po Słowa-
cji krok w krok za Papą, co upo-
ważnia nas do
Oooo jej...
mieć przy sobie kałasznikowa, uzi,
a nawet kij do bejsbola.
II – KŁAMSTWA
Wbrew doniesieniom naszych me-
diów Polacy generalnie ola-
przykład red. Mariuszowi Rudni-
kowi z TVP 1), do Polski via łą-
cza satelitarne płynęły bzdury ty-
pu: „W Bańskiej Bystrzycy jest 100
tysięcy pielgrzymów”. Tymczasem
i hierarchia kościelna zostały za-
lane tysiącami listów z protesta-
mi przeciwko klerykalizacji pań-
stwa. O tych protestach informo-
wały słowackie media, a polskie
z zawstydzeniem milczały. Więk-
szość Słowaków wizyta Papy ob-
chodziła tyle co zeszłoroczny śnieg.
li ostatnią być może okazję do zo-
baczenia żywego Wojtyły. W Bańskiej
Bystrzycy była ich dosłownie garstka,
a w Rożnawie... no, powiedzmy dwie
garstki. Wcześniej przygotowano przej-
ścia graniczne na przyjęcie co najmniej
200 tysięcy pielgrzymów z kraju nad
Wisłą (zwiększono obsadę celników),
a w rezultacie odprawiono zaledwie
nak... A jednak przy
odrobinie sprytu i tu-
petu dotarliśmy do
miejsca, z którego mogliśmy wło-
żyć papieżowi granat przez otwar-
te okno papamobilu. Dosłownie
kilka tysięcy osób! Na przykład
w Chyżnem
o godz. 12
w czwartek
– według najbardziej
optymistycznych sza-
cunków słowackiej prasy – było
tam góra 50 tysięcy wiernych i wi-
dzów łącznie. Na dowód, że w te-
lewizorach serwowano banialu-
ki, mamy taki cytat
ze słowackiej prasy:
„Wejście na mszę
możliwe jest wyłącz-
nie za okazaniem bi-
letu, a tych wydruko-
wano 45 tysięcy”.
Kłamano w żywe oczy: „Wszy-
scy Słowacy entuzjastycznie wita-
ją Ojca Świętego”, „Umilkły wszel-
kie głosy krytykujące wizytę papie-
ża”... Nieprawda, bo w przeded-
niu wizyty JPII tamtejsze władze
Życie toczyło się tam swoim spo-
kojnym torem, a dla opinii publicz-
nej daleko ważniejszym wydarze-
niem była ujawniona właśnie afe-
ra związana z odwołaniem mini-
stra obrony Słowacji odpowiedzial-
nego za nielegalne podsłuchiwa-
nie dostojników państwowych.
W dniu wizyty JPII pierwszy
program słowackiej telewizji (ich-
nie Wiadomości) wyemitował in-
formację o pielgrzymce (30 se-
kund), a następnie zrelacjonował
bezkrwawe polowanie na niedźwie-
dzia (90 sekund), który – drań je-
den – wlazł na drzewo i nie chciał
z niego zejść. Miś zajmował tele-
wizję, natomiast prasę słowacką
– pytanie, czy ON „wytrzyma czy
nie wytrzyma, dotrwa, czy też nie do-
trwa”. Egzemplifikacją tego był ty-
tuł w najpopularniejszym dzienni-
ku słowackim SME: „Po co dalej
jeździ po świecie, skoro jest taki cho-
ry?” . Przejdźmy więc do:
III – KRYTYCZNA PRASA
SŁOWACKA
Wprawdzie przebieg wizyty re-
lacjonowano przeważnie na czo-
łówkach gazet, ale dziennikarze
nie analizowali treści homilii pa-
pieskich. Bardziej zajmowały ich
sprawy zakulisowe (patrz skany
tytułów), np. fatalny stan zdro-
wia papieża, w tym informacja
o akcji reanimacyjnej, do któ-
rej podobno doszło w Trnawie ;
dwukrotna groźba zamachu terro-
rystycznego i związane z tym aresz-
towania (głucho było o tym w pol-
skich mediach); wygórowane kosz-
ty pielgrzymki; utrudnienia w co-
dziennym życiu mieszkańców
miast odwiedzanych przez JPII
(pewien Słowak cudem został ura-
towany od śmierci na zawał ser-
ca, bo karetka nie mogła przedo-
stać się przez blokady policyjne);
V – KONKLUZJI:
Ten niewielki kraj jest normal-
ny. Choć w wielu dziedzinach ży-
cia cywilizacyjnie pozostaje „o kil-
ka długości” za Polską (fatalne
sanitariaty nawet w najlepszych
hotelach, paskudne żarcie), to
jednak mentalnie wyprzedza nas
o wiele, wiele lat. Nikt tu nie klę-
kał, nie rozdzierał szat, nie leżał
krzyżem, nie płakał i nie modlił
się przed JEGO obliczem. Prze-
ciwne... JPII traktowany był ja-
ko miły gość, aczkolwiek nieco
anachroniczny i uciążliwy. Tak jak
dalecy krewni, których musimy
przyjąć i podjąć... jednak bez en-
tuzjazmu, nie mówiąc już o eg-
zaltacji.
A na koniec dowód na to, ja-
kimi kłamstwami karmiły Polaków
ich media. Nieodparcie nasuwa się
porównanie z pierwszymi piel-
grzymkami „Szanownego Gościa”
do ojczyzny w 1979 i 1983 roku,
kiedy to kamery unikały „lasu
głów”, a spikerzy w telewizji za-
niżali liczbę uczestników papie-
skich mszy.
Na oficjalnej, internetowej
stronie BBC (anglojęzycznej)
w serwisie zatytułowanym: „Scho-
rowany papież zakończył wizytę
na Słowacji” podano, że w Braty-
sławie, w mszy świętej, uczestni-
czyło 100 tysięcy ludzi.
Dokładnie ten sam tekst, ale
już w polskim przekładzie, nosił
tytuł: „Zakończyła się papieska
pielgrzymka na Słowację”. Zaś tłu-
macz, któremu najwyraźniej dwo-
iło się w oczach angielskie 100 ty-
sięcy przetłumaczył na polskie 200
tysięcy. Brak znajomości angiel-
skiego, matematyki czy ordynar-
ne oszustwo?
MAREK SZENBORN
ANNA TARCZYŃSKA
za kilka tysięcy koron słowackie
służby specjalne prawie gotowe by-
ły podwieźć nam Papę na wózku.
Czyżby wodzono na pokuszenie
terrorystów, aby przyspieszyć
(w czasie i o fakt męczeństwa) pro-
ces i tak oczywistej beatyfikacji?
Dość powiedzieć, że dziennikarze
„FiM” znaleźli się w miejscu do-
stępnym jedynie dla kardynałów
– i to bez żadnej kontroli. Mogliśmy
samochód „FiM”
był jedynym, któ-
ry podążał na spotka-
nie JPII (i na co nam przyszło...).
W Rożnawie organizatorom pozosta-
ło ponad 100 tysięcy wejściówek.
Korespondenci naszych tele-
wizji stawali na głowie, aby zna-
leźć w tłumie rozentuzjazmowa-
nego, polskojęzycznego rozmów-
cę. Gdy się to w końcu udało (na
łem przy wielu i twierdzę,
że niczemu, poza kościelną ka-
są. A może się mylę? Może jed-
nak mogą się na coś przydać?
Gdy moi reporterzy alar-
mowali ze Słowacji, że być
może ostatni pielgrzymkowy
ołtarz papieski – miast stać
się relikwią narodową – po-
wędruje na wysypisko śmie-
ci, rzekłem: „NON POSSU-
MUS!”
„Za wszelką
cenę zdobądź-
cie choćby ka-
wałek tej pol-
skiej świętości”
– nakazałem.
Spisali się na
medal, a ja te-
raz sprawdzę,
czy papieski oł-
tarz do czegoś
może się przydać.
To, co widzicie
w mych niegodnych
rękach, jest kawał-
kiem wykładziny
Papież dzieciom
wyciętej dokładnie z miejsca
przy ołtarzu w Bańskiej By-
strzycy, gdzie stał wózek Ja-
na Pawła II. Podkreślam!!!
DOKŁADNIE SPOD JEGO
STÓP!!! Zaś kwiat załączony
do owego „podnóżka” pocho-
dzi z jedynego bukietu
zdobiącego papieski oł-
tarz (mamy stosowną
dokumentację foto-
graficzną i wydamy
odpowiedni certy-
fikat!).
I teraz UWA-
GA! „Fakty i Mi-
ty” gotowe są
sprzedać (w dro-
dze licytacji) te „re-
likwie”. Wcześniej
oczywiście zostaną
one oprawione
w złocone ramy.
Cena wywoławcza:
100 złotych. Uroczyście oświadczam,
że za uzyskaną z licytacji kwotę zor-
ganizuję fantastyczne wakacje kilku,
a mam nadzieję, że nawet kilkudzie-
sięciorgu dzieciom z Domu Dziecka
w Tomisławicach nad Wartą, który
od czasu do czasu wspieramy.
Kochani Antyklerykałowie, tyl-
ko my – bo przecież nikt inny – mo-
żemy sprawić, że papieski ołtarz
wreszcie czemuś pożytecznemu się
przysłuży.
Deklarujcie kwoty poprzez Inter-
net (faktyimity@faktyimity.pl) bądź
listownie (z dopiskiem na kopercie
„licytacja”). Termin tej niebywałej
okazji mija 20 października. Na bie-
żąco będziemy podawać w Interne-
cie i na łamach „FiM” nazwiska, fir-
my oraz kwoty proponowane przez
najhojniejszych uczestników aukcji.
Członkom Rodzin Radia Maryja,
księżom oraz biskupom gwarantuje-
my anonimowość...
JONASZ
C zemu służą ołtarze? Sam sta-
108878612.003.png 108878612.004.png 108878612.005.png 108878612.006.png 108878612.007.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 38 (185) 19 – 25 IX 2003 r.
Obcinanie niepokornym?
Prowincjałki
To był romans stulecia! Gdy przed
11 laty nastoletnia córka marszałka
sejmu Kerna uciekła z chłopakiem w Polskę, wszyscy pasjonowali się
miłością rodem z „Trędowatej”. Potem był huczny, katolicki ślub w ka-
tedrze. I świecki rozwód – miłość Moniki i Maćka nie wytrzymała pró-
by czasu. Dziś Monika jest urzędniczką w łódzkim magistracie, zna języ-
ki obce, ma normalne, uporządkowane życie. Wciąż jednak bulwersuje...
Tym razem bulwersuje zatrudnienie jej przez Jerzego Kropiwnickiego
– kolegę Andrzeja Kerna.
przez los – bezdomnych, ciężko cho-
rych, ofiary przemocy. Inną grupę
stanowią organizacje propagujące
różne idee (nie zawsze popierane
przez państwo): prawa człowieka,
prawa kobiet, neutralność świato-
poglądową państwa. Organizacje
pozarządowe nie tylko realizują ce-
le społecznie ważne, ale umieją zdo-
być na swoją działalność fundusze,
nierzadko za granicą; ściągają do
kraju pieniądze, których nikt inny
nie otrzymałby. Dają zatrudnienie
tysiącom ludzi, co stanowi wartość
dodatkową przy tak wysokim bez-
robociu.
I właśnie rząd, pozazdrościwszy
operatywności organizacjom, posta-
nowił podłączyć się pod te pienią-
dze, do których inaczej nie ma do-
stępu.
Jeśli Sejm przegłosuje propo-
nowane rozwią-
zanie, może
Niezwykle istotną sprawą jest
status pożytku publicznego. Orga-
nizacje, które uzyskają ten status,
będą nie tylko zwolnione z podat-
ków – będą mogły ubiegać się
o fundusze publiczne. Można się
domyślać, że status ten otrzyma Ko-
ściół rzymskokatolicki oraz wszel-
kie organizacje przykościelne i pa-
rafialne, które już dawno wcisnęły
się do grona organizacji pozarzą-
dowych i otrzymują ogromne do-
tacje z budżetu centralnego i bu-
dżetów samorządowych. Ponadto
rozmaite twory „przysamorządowe”,
jakieś „pseudofundacje”, również
kręcą się wokół sektora pozarządo-
wego i mają chrapkę na publiczne
pieniądze. Niewątpliwie status taki
otrzymają – i dobrze – organizacje
charytatywne, np. PAH Janiny
Ochojskiej. Co jednak z organiza-
cjami działającymi na rzecz praw
człowieka, praw mniejszości, praw
kobiet? Co z organizacjami pozo-
stającymi w opozycji do aktualnej
władzy? One raczej nie uzyskają te-
go cennego statusu, nie będą więc
miały szans ani na dotacje budże-
towe (bo rząd nie jest zaintereso-
wany wspieraniem opozycji), ani
na granty zagraniczne, bo nikt nie
da rządowi ani dolara. A przecież
gdyby nie organizacje opozycyjne,
wszyscy już dawno śpiewaliby jed-
nym głosem w tym samym, rzą-
dowo-kościelnym chórze.
Chodzi zatem niewątpliwie
o stłumienie głosów niepokor-
nych i nieposłusznych oraz o kon-
trolę nad opozycją – bo najłatwiej
zamknąć usta, dając bądź odbiera-
jąc.
RP
Nasz ulubiony prezydent Łodzi
Jerzy Kropiwnicki przebywa wła-
śnie w Stanach Zjednoczonych. W tym roku jest to już jego jedenasta
wizyta zagraniczna. Jak wyliczyli skrupulatni urzędnicy, poświęcił na nie
42 dni i pokonał ponad 40 tys. kilometrów. Oficjalnie jeździ zacieśniać,
umacniać i podglądać, ale wtajemniczeni w arkana magistrackiej kuch-
ni twierdzą, że nic z tego nie wynika. Oczywiście globtroterska pasja
prezydenta sporo kosztuje podatników, choć na fundowane przez niego
katolickie pomniki w mieście i tak musi wystarczyć. My jednak uważa-
my, że nieobecność Kropy doskonale służy miastu. Zastępujący szefa tan-
cerz (z zawodu) krzywdy Łodzi zapewne nie zrobi...
snera – zamiast dotować
– postanowił opodatkować
organizacje pozarządowe. Planu-
je wprowadzenie 19-procentowe-
go podatku od dochodów orga-
nizacji, tzn. od zdobytych przez
nie grantów, dotacji i darowizn.
Rząd chce też znacząco zmniej-
szyć kwotę możliwą do odpisania
od podatku, przeznaczoną na cele
dobroczynne. Podobno z podatku
mają być zwolnione organizacje po-
żytku publicznego: problem polega
na tym, że do tej pory rząd nie okre-
ślił, co to są organizacje po-
żytku publicznego . A zatem
w tej chwili nie ma takich, któ-
re mogłyby się ubiegać o zwol-
nienie. Jak znamy życie, skoń-
czy się zapewne na Kościele ka-
tolickim.
Samoorganizowanie się grup
społecznych jest cechą demo-
kratycznego społeczeństwa oby-
watelskiego. Obywatele nie czeka-
ją, aż ktoś załatwi ich problemy,
i sami biorą sprawy w swoje ręce.
A działają znacznie lepiej, skutecz-
niej i taniej. Wyręczają państwo
w zadaniach, które są niechętnie
podejmowane przez instytucje pu-
bliczne. Wspierają poszkodowanych
RP
Zbigniew L. , 52-letni mieszkaniec
Torunia, w 1998 roku założył firmę
w Aleksandrowie Kujawskim, oficjalnie zatrudniającą niepełnosprawnych, któ-
rzy mieli produkować czajniki. PFRON, wzruszony szlachetnością toruńskiego
biznesmena, przez pięć lat wypłacał mu pieniądze na pensje dla kalek. Gdy
uzbierało się tego 400 tysięcy, sprawa się rypła. Okazało się, że firma Zbi-
gniewa L. nigdy niczego nie wyprodukowała, a czajniki sprowadzała z Dale-
kiego Wschodu. Biznesmen wraz z rodzinką i wspólnikami wyłudzili dodatko-
wo sporo odszkodowań za rzekomo skradzione samochody. Nikomu się nie
naraził, to długo nie miał żadnej kontroli ze skarbówki.
R. Kraw.
Jarosław J. , 27-letni rolnik spod Wło-
cławka, pewnie namiętnie oglądał
film „Sami swoi”, bo wymyślił, że sąd sądem, ale sprawiedliwość musi
być wymierzona. Młody rolnik sprzedał 218 ton zboża firmie Koram z Bo-
niewa. Jak to jest obecnie w modzie, jej właściciel, Marek W. , za towar
nie zapłacił. Jarosław J. po licznych wizytach, prośbach i groźbach dostał
swoje pieniądze, ale postanowił pomścić krzywdę swoją i innych: poje-
chał do W. i wrzucił na jego podwórko dwa granaty. Żaden nie eksplodo-
wał, bo okazało się, że pierwszy miał uszkodzony zapalnik, a drugi był wy-
pełniony gipsem. Rolnik został aresztowany. Za podłożenie granatów oraz
groźby karalne wobec właściciela firmy grozi mu 8 lat więzienia. Ale nie
ma tego złego... Policja aresztowała także właściciela Koramu, bo okaza-
ło się, że Marek W. wyłudził z banku 3,5 miliona złotych.
ono doprowadzić do upadku tysię-
cy organizacji, które działają w sek-
torze pozarządowym. Przede wszyst-
kim na pewno nie będą chciały
sponsorować pustej kasy państwo-
wej fundacje zagraniczne. Gdy skoń-
czy się to źródło utrzymania, orga-
nizacje padną.
Resztki nadziei w parlamenta-
rzystach – oby nie przyjęli tej dra-
końskiej ustawy.
WANDA NOWICKA
R. Kraw.
Najpierw poznańska prokuratura po-
stawiła zarzut zabójstwa, a przed sa-
mą rozprawą zmieniła kwalifikację czynu na pobicie i podpalenie. Komu
i za co? Dariuszowi K. , który metalowym krucyfiksem kilkakrotnie
zdzielił po głowie innego pana (w wyniku kłótni na tle seksualnym),
a potem podpalił mu dom. Ofiara (jak orzekł sąd: przypadkowo) udusiła
się dymem. W świetle dyskusji o nowych przepisach dotyczących ze-
zwoleń na posiadanie broni przez obywateli, warto się zastanowić, czy
do bejsboli i kastetów nie dodać tępokrawędziastych krucyfiksów
i monstrancji...
w dymie mało co widać. Gość
przy stoliku zaczepia przechodzą-
cą kelnerkę: – Złociutka, białe
wino i owoce! Panienka znika,
po chwili wraca. Na tacy dwie
pięćdziesiątki i kiszone ogórki.
No i niech kto powie, że zbli-
żenie z Europą nie ma sensu. Ma
– co wynika z autentycznego przy-
kładu – nawet w sferze obyczajów
codziennych. Kultura wkracza do
szynków...
Do domów zapraszana jest mo-
że rzadziej, bo książek kupujemy
rocznie coś z pół sztuki na głowę,
z niemowlakami włącznie. To nie-
zbyt dużo, ale z drugiej strony,
jeśli gdzieś na świecie ktoś coś gło-
śnego napisze (i wyda), tego sa-
mego dnia sprzedaje się to coś
w Paryżu i nad Wisłą. Nie to, że
trzeba zaraz kupować – ale moż-
na. Jeśli mamy za co. Bo z książ-
kami jest podobnie jak z płytami
kompaktowymi: żeby zarobić na
oryginalną płytę, Polak pracuje
dzień albo dłużej, Europejczyk peł-
ną gębą i jego kolega ze Stanów
– kilkadziesiąt minut. I ciekawostka:
TEKA TETRYKA
Białe wino
HJS
piraci kopiują nie tylko płyty, ale rów-
nież książki, głównie bestsellery.
Wróćmy do księgarni – co
światlejsi rodacy narzekają, że li-
teratura jest towarem mało pożą-
danym, w domach książek najczę-
ściej w ogóle nie ma, a co drugi
Polak to wtórny analfabeta. Z dru-
giej strony, pałają świętym obu-
rzeniem, że gdzieś można (akcje
supermarketów) kupić książki na
kilogramy na przykład. To jakieś
nieporozumienie – jeśli komuś tak
zależy na czytelnictwie, powinien
się cieszyć, gdyby nawet Dosto-
jewskiego dodawano do kostki
masła, a Ludluma – do margary-
ny. Tom Pottera do każdych
dwóch podręczników i Trylogię do
ziemniaków.
Oburzeni obrońcy Kultury
(przez duże K) działają według
myślowego schematu adwokatów
nierentownych zakładów, powołu-
jąc się na względy społeczne albo
podobne bzdety – lamentują nad
losem księgarni, które zbankrutu-
ją, bo nie mogą sprzedawać rów-
nie tanio, co wielkie sieci. Po pierw-
sze – mogą, bo takie księgarnie są.
Po drugie – zamiast utyskiwać, że
ludziska nie kupują, dobrze by by-
ło walnąć po łapach handlarzy:
dwie trzecie ceny książki to zysk
wydawcy, hurtowni i sklepu. Jeśli
książka kosztuje 30 złotych, ta trój-
ca chowa do kieszeni 20.
Był kiedyś taki greps – mówi-
ło się: „przeczytaliśmy Pana Ta-
deusza”; wieszcz trafił pod strze-
chy, tyle że w płynnej postaci i w
szklanej, twardej oprawie. Dziś
rządzi skojarzenie kulinarne – bia-
łe wino i owoce, ale to też prze-
jaw kultury...
MAREK SITKOWSKI
POLACY O SWOIM PAPIEŻU
Komentarze internautów odnoszące się do informacji zamieszczonej
na Wirtualnej Polsce o złym stanie zdrowia papieża.
– Przebąkuje się o wciśnięciu JPII do Trójcy Przenajświętszej. A gdyby
mu wysłać Sól Ziemi, młodzież chowaną na jego encyklikach z budow-
lanki toruńskiej? Tych, co tak ładnie wystawili „Przed Sklepem Jubile-
ra” w szkolnym teatrzyku.
– Dziadek na emeryturę!!!
– Nie obrażaj dziada jednego!
– Nie chcemy cię więcej w Polsce, nie stać nas na twoje wycieczki! Jeśli
masz potrzebę odwiedzenia naszego kraju, sfinansuj wycieczkę sam, za
jeden twój kaprys można by rozwiązać problemy wszystkich domów dziec-
ka w Polsce.
Wybrała M.K.
NIE DADZĄ SPOKOJU
KROPA „OBLATYWACZ”
R ząd w osobie ministra Hau-
WIRTUALNI NIEPEŁNOSPRAWNI
SAMI SWOI
ZABÓJCZA BROŃ
K najpa. Gdzieś w Polsce. Tłum,
108878612.008.png 108878612.009.png 108878612.010.png 108878612.011.png 108878612.012.png 108878612.013.png
Nr 38 (185) 19 – 25 IX 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
ZMIENIĆ
KONTYNENT?
i słowacką miejscowość Circ. In-
westycję uroczyście przekazali lo-
kalnej społeczności premierzy Pol-
ski i Słowacji – Leszek Miller
i Mikulas Dzurinda . Na osobiste
życzenie tak zwanego lewicowego
premiera i zarazem szefa SLD
– most poświęcił prezes Sądu Bi-
skupiego w Tarnowie, ksiądz infu-
łat Władysław Kostrzewa . Pol-
ski obyczaj zdziwił nieco prawico-
wego premiera Słowacji. Z jego
strony bowiem żaden biskup, ani
nawet marny wikary nie przyjechał.
Ot, zgrzyt dyplomatyczny... MP
donosi portal IS, Kurt Krickler ,
delegat Międzynarodowego Sto-
warzyszenia Gejów i Lesbijek, do-
magał się usunięcia delegacji Wa-
tykanu z obrad organizacji zrze-
szającej 55 państw. Krickler argu-
mentował, że Watykan nie jest
państwem demokratycznym i w
dodatku wzywa do dyskryminacji
wielu grup społecznych, w tym
mniejszości seksualnych. Nie mo-
że zatem być partnerem w demo-
kratycznym dialogu. Liczne dekla-
racje Watykanu na temat praw
człowieka Krickler nazwał „zdu-
miewającą hipokryzją”. Żadna
z obecnych tam delegacji rządo-
wych nie wzięła Państwa Kościel-
nego w obronę...
Papież, mimo poważnych kło-
potów zdrowotnych, będzie nadal
podejmował zagraniczne podró-
że, choć już nie do odległych kra-
jów – oceniają okołowatykańscy
spece. Włoski dziennik „Corriere
della Sera” podał makabryczną dla
Polski wiadomość – już w czerw-
cu 2004 roku to, co pozostało z pa-
pieża, ponownie nawiedzi nasz kraj.
Takie „szczęście” będą też mieli
Austriacy i Szwajcarzy; wielka ra-
dość ominie Meksyk, bo jest za da-
leko.
gromadzą się u stóp Jasnej Góry,
aby nabrać sił do dalszej bardzo
trudnej pracy” – głosił duszpasterz.
Ciekawe, dlaczego wciąż brakuje
im sił, by rzetelnie wziąć się do
kontroli finansów i majątków ko-
ścielnych?
MP , AK
i kilkudziesięciu rolników. Nie przy-
był minister, bo, jak tłumaczono,
„minister nie przyjedzie, chyba że-
by biskup był”. Przed wejściem do
UE rolnicy chcieliby powiększyć
swoje gospodarstwa, ale nie mogą,
bo pierwszeństwo mają farmerzy
sukienkowi, którzy oczywiście nie
zamierzają uprawiać roli, lecz
sprzedają ją za pośrednictwem
gdańskiej kurii. Rolnicy komento-
wali: „My nie boimy się Niemców,
Holendrów i całej tej Unii; my się
boimy polskiego rządu i polskie-
go kleru”. Takie czasy.
PROCES „GURU”
PaS
GIERTYCH STREET
NARÓD NIEWIERNY
W Krakowie radni z komisji na-
zewnictwa (jest tam taka, cholera!)
zgodzili się, aby patronem jednej
z ulic został Jędrzej Giertych , dzia-
dek Romana Giertycha . W od-
różnieniu od „zdrajcy” Tadeusza
Boya-Żeleńskiego Jędrzej zawsze
stał przy Kościele. Przez całe ży-
cie tępił lewicowe i wszelkie inne
paskudne odchylenia. Na przykład
zlustrował i ukazał prawdziwe ob-
licze Józefa Piłsudskiego (według
niego – zdrajcy i agenta kilku wy-
wiadów), odbrązowił też przywód-
ców kilku powstań narodowych. Na
uhonorowanie mosiężnymi tablicz-
kami na rogach ulic ów wybitny
mąż jeszcze trochę poczeka... De-
cyzję musi podjąć cała Rada Mia-
sta.
A.C.
AS
Mimo zwalczania prawa do
aborcji przez kościelną machinę
propagandową i napiętnowania jej
przez polskie prawo, 61 proc. Po-
laków chce liberalizacji ustawy an-
tyaborcyjnej. Tak wynika z najnow-
szego sondażu CBOS. Mimo za-
klęć Papy aż 26 proc. rodaków chce
„liberalizacji głębokiej”. W tej sy-
tuacji postulujemy rezygnację z naj-
bliższej wizyty JPII w ojczyźnie:
niegodniśmy tej łaski!
RASA LALEK
KŁAMCZUSZEK
W Arabii Saudyjskiej zakazano
sprzedaży lalki Barbie. Policja reli-
gijna uznała ją za żydowski, wyzy-
wający i bezwstydny symbol zdemo-
ralizowanego Zachodu. „Strzeżmy
się niebezpieczeństwa” – głoszą roz-
wieszane w kraju plakaty.
Jerzy Buzek wykazał – po
dłuższej przerwie – niezwykłą ak-
tywność podczas XIII Forum Eko-
nomicznego w Krynicy. Próbuje
wrócić do polityki?
Byłemu premierowi zlecono
prowadzenie sesji plenarnej i semi-
nariów. Kompromitacja, bo pan Bu-
zek po prostu nie wiedział, kto bie-
rze udział w panelu, jaką firmę re-
prezentuje i skąd pochodzi. Nie po-
trafił sobie zorganizować roboty.
O wiele sprawniej poszło mu
za to prowadzenie seminarium na
temat przyszłości prawicy po in-
tegracji europejskiej. Wspólnie
z premierem Słowacji Mikulasem
Dzurindą doszli do odkrywczego
wniosku, że prawicy potrzebny jest
powrót do wartości. Jej program
powinien się opierać na uczciwo-
ści, lojalności, odwadze, moralno-
ści i poszanowaniu człowieka. I nie
wolno kłamać.
Szkoda, że były premier Bu-
zek sam rozpoczął seminarium od
kłamstwa. Oświadczył bowiem, że
lewica nie była zainteresowana
dyskusją programową. Zapytali-
śmy rzecznika SLD, czy rzeczy-
wiście nie chciało się im gadać.
Poseł Jerzy Weenderlich powie-
dział: „nie otrzymaliśmy żadnego
zaproszenia”.
PaS
A.C.
Przed bydgoskim sądem okręgo-
wym rozpoczął się proces Ryszarda
Matuszewskiego „Mohana” (na
zdjęciu) – guru sekty Himawanti.
Podczas rozprawy sąd zamienił się
w oblężoną twierdzę. Budynku pil-
nuje brygada antyterrorystyczna
i kilkudziesięciu policjantów. Pro-
kuratura oskarża Matuszewskiego
oraz jego wyznawczynię, Annę S. ,
o uprowadzenie oraz grożenie no-
żem i paralizatorem bydgoszczan-
ce Bożenie M. , która uciekła
z sekty. „Mohan” zaprzecza zarzu-
tom. Dla przypomnienia dodajmy,
że Matuszewski to ten sam gość,
który w przeszłości zapowiadał wy-
sadzenie w powietrze Jasnej Gó-
ry, groził śmiercią papieżowi, pro-
kuratorom, politykom i... naszej re-
dakcji.
A „MÓJ PIERWSZY
RAZ”?
„DEPRAWACJI” – TAK!
Z myślą o nastolatkach angiel-
skojęzyczne wydawnictwo Transit
Books wydało Nowy Testament
w formie kolorowego czasopisma
pt. „Revolve”. Oprócz fragmentów
Pisma Świętego dziewczyny mogą
poczytać o kosmetykach i modzie,
obejrzeć kolorowe zdjęcia rówie-
śników wypoczywających na pla-
żach, rzucić okiem na miłosne po-
rady. Wszystko po to, by biblijną
naukę powiązać z zainteresowania-
mi nastolatek.
Odsetek osób popierających
wprowadzenie do szkół edukacji
seksualnej wzrósł z 88 do 91 proc.
– podał OBOP. Jedynie 14 proc.
respondentów stwierdziło, że wy-
chowanie seksualne powinno prze-
kazywać religijny punkt widzenia.
Respondenci chcą, żeby młodzież
uczono antykoncepcji i zapobiega-
nia chorobom wenerycznym (w tym
AIDS). „Niepokoi fakt, że od wie-
lu lat wychowanie seksualne w Pol-
sce jest zaniedbywane. Często za-
miast traktować je jako formę pro-
mocji zdrowia przedmiot ten trak-
towany jest w kategoriach politycz-
nych. Taka sytuacja jest niewątpli-
wie niekorzystna i jest dowodem
na instrumentalne traktowanie
ucznia przez władze, bez względu na
opcję polityczną” – skomentował
wyniki prof. Zbigniew Izdebski .
W DEMOkracji wola 91 proc.
przesądzałaby sprawę. W KLERO-
kracji nie musi, panie profesorze...
M. Psyk
MP
WIR HABEN PAPA!
Papieże zawsze trzymali z sil-
niejszymi, okazuje się, że również
kosztem „własnego narodu”. Jan
Paweł II przesłał swoje papieskie
błogosławieństwo „wszystkim uczest-
nikom, organizatorom i referentom”
berlińskiego zjazdu Dnia Stron Oj-
czystych, organizowanemu przez
Związek Wypędzonych Niemców,
którzy domagają się odszkodowań
od rządów Polski i Czech i chcą wy-
budować swoje Centrum w Berli-
nie. Nigdy wcześniej żaden papież
czegoś podobnego nie zrobił, ale
Wojtyła uznał chyba, że jest odpo-
wiednia chwila, by wesprzeć nie-
mieckich rewizjonistów w ich kon-
flikcie z Polakami.
PaS
KOŚCIÓŁ PORNO
R. Kraw.
Wszystkie chrzty i śluby zawar-
te w ciągu minionych pięciu lat
w kościele w Gila Vecchio pod Rzy-
mem okazały się nieważne, podob-
nie zresztą jak i odprawiane tam
msze. Wyszło bowiem na jaw, że
kiedy w 1998 r. w świątyni kręco-
no scenę do filmu, zamiast zapo-
wiedzianej sceny ślubu filmowano
ujęcia pornograficzne. Fakt ten od-
krył po latach pewien parafianin,
który w oglądanym filmie rozpo-
znał kościelne wnętrze. Według
prawa kanonicznego wszystkie ob-
rzędy są nieważne, bo przeprowa-
dzono je w splugawionym miejscu.
Teraz kościół jest zamknięty i cze-
ka na puryfikację. Ileż to dzieci po-
częto w nieczystości...
KOSZE NA BIRETY!
Podczas lekcji religii w gimna-
zjalnej klasie w Sieniawie Żarskiej
ksiądz proboszcz standardowo wal-
nął w łeb jednego z uczniów za pod-
powiadanie bratu. I tu niespodzian-
ka... osiłek nie pozostał księdzu
dłużny, czego ślady ten ostatni no-
si do dziś. Sędziwy kapłan boleje,
że dał się sprowokować i po raz
pierwszy wyszedł z siebie (i prze-
grał!). Natomiast dyrektorka szko-
ły, Maria W. , twierdzi, że nic się
nie stało. Może to sprowokować bi-
jatyki księży z uczniami jak Kato-
land długi i szeroki...
A. Karw.
POLICJA KOŚCIELNA
R.K.
Lubelskie osiedle Sławinek da-
je przykład na symbiotyczną współ-
pracę państwa i Kościoła kat. Już
wkrótce w jednym z budynków na-
leżących do tamtejszej parafii po-
wstanie posterunek policji. Ponoć
na wielkim osiedlu nie było inne-
go (godniejszego?) lokum dla stró-
żów porządku. Parafia wynajmie
pokój mierzący 20 metrów kwadra-
towych jedynie za 300 złotych mie-
sięcznie. W sąsiedztwie posterun-
ku jest biuro pielgrzymkowe i sklep
z dewocjonaliami. Oto pejzaż praw-
dziwie Katolandowy – biedne pań-
stwo korzysta z łaski zamożnego
Kościoła.
SMRÓD WATYKANU
FISKUS
I DUCH ŚWIĘTY
Na konferencji poświęconej ra-
sizmowi, ksenofobii i dyskrymi-
nacji (4-5 września), zorganizowa-
nej w Wiedniu przez Organizację
Bezpieczeństwa i Współpracy
w Europie, doszło do skandalu. Jak
Episkopat Polski powołał urząd
Duszpasterza Krajowego Służb
Skarbowych i Celnych, którym zo-
stał Henryk Drozda z diecezji sie-
dleckiej. Nominat szybciutko wziął
się do roboty – 13 września Jasna
Góra przeżyła najazd tysięcy pra-
cowników urzędów i izb skarbo-
wych wraz z celnikami. Przy oka-
zji udziału we mszy omówiono tak-
że problemy dotyczące transforma-
cji służb skarbowych i celnych
w warunkach dostosowania do wy-
magań Unii Europejskiej.
„Skarbowcy i celnicy – ludzie
stojący na straży skarbu państwa,
strzegący wspólnego dobra, które
często bywa rozkradane, chętnie
RP
PaS
BÓJ SIĘ KLERU
W Starostwie Powiatowym
w Słupsku odbyło się spotkanie do-
tyczące nieprawidłowości w gospo-
darowaniu gruntami przez miej-
scowy oddział Agencji Nierucho-
mości Rolnych. Narzekano m.in.
na bezprawne przekazywanie zie-
mi rolnikom z Watykanu. Gospo-
darzem spotkania był radny woje-
wódzki Mieczysław Meyer (Sa-
moobrona). Przybył starosta słup-
ski, członkowie izb rolniczych
A.C.
ZGRZYT
Polska wzbogaciła się o kolej-
ny most. Za pieniądze Unii Eu-
ropejskiej połączono Leluchów
108878612.014.png 108878612.015.png 108878612.016.png 108878612.017.png 108878612.018.png 108878612.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin