Fakty i Mity 2003-48(1).pdf

(2225 KB) Pobierz
str_01_48_new.qxd
3 LATA WIĘZIENIA DLA
KSIĘDZA PEDOFILA
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 48 (195) 4 XII 2003 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Gwałcił dzieci na plebanii, a swoje wynaturzenia nagrywał na wideo
i umieszczał w Internecie. Biskup Orszulik skutecznie go ochraniał, przenosząc
na inne parafie. Przekupił rodziców, wpłynął na prokuraturę. Policja musiała od-
puścić, bo dobro Kościoła jest w Polsce ważniejsze od dobra małych chłopców.
Wymogliśmy na prokuraturze wznowienie śledztwa. Tropiliśmy zboczeńca prawie
dwa lata – w Polsce i na Ukrainie. Dziennikarze „FiM” wykryli, a następnie odna-
leźli i oddali w ręce policji, księdza pedofila – Wincentego Pawłowicza . Zapadł
pierwszy wyrok (20 miesięcy więzienia, z których w areszcie odsiedział 9), a oskar-
żony, mimo przyznania się do winy, złożył apelację.
W poniedziałek 24 listopada Sąd Okręgowy w Łodzi, rozpatrując apelację dewianta,
jeszcze mu dołożył. Wielebny dostał CAŁE 3 LATA! I pójdzie siedzieć, choć nie wia-
domo jeszcze, na jak długo. Niebywałe! Wyrok jest prawomocny. Sąd orzekł też
wobec niego zakaz wykonywania zawodu katechety przez 10 lat.
I tu musimy być nieskromni: po raz pierwszy w Polsce dziennikarzom udało się
wsadzić za kratki katolickiego kapłana oskarżonego o przestępstwa seksualne!
Szczegóły za tydzień.
JONASZ
W celi za murami
Ochrona środowiska...
panów urzędników
Koniec świata! Dziennikarze „FiM”, po-
dając się za żurnalistów katolickich mediów,
weszli w samą paszczę lwic – do zamkniętych
zakonów żeńskich. Rozmawiali z zakonnica-
mi o ich życiu wewnętrznym oraz... intymnym,
narobili zdjęć. Wrażenie jest jedno: I PO CO
WAM TO BYŁO?!
Str. 10, 11
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej to taki państwowy twór,
który za NASZE pieniądze ma ochraniać NASZE środowisko. Ale my udowadniamy, że
ochrania on głównie środowisko... portfeli swoich urzędników. Okazuje się bowiem, iż pie-
niędzy w biednej Polsce jest dużo za dużo i leżą one na ulicy, a dokładnie w gmachu
NFOŚiGW, który w 2003 roku zmarnotrawił co najmniej 5,5 miliona złotych.
Str. 8
Po naszym dziennikarskim śledztwie – prawomocny wyrok:
108889215.035.png 108889215.036.png 108889215.037.png 108889215.038.png 108889215.001.png 108889215.002.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 48 (195) 28 XI – 4 XII 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Projekcja
POLSKA Wizja panowania dynastii Kwaśniewskich wisi nad Ka-
tolandem. Scenariusz może być taki: Jola wygra wybory prezy-
denckie, a Olek (który przebąkuje o nowej partii) wygra wybory
parlamentarne, założy rząd i zostanie premierem.
Córkę – jedynaczkę – co prędzej kształcić wszechstronnie, ję-
zyków uczyć...!
Przyszły premier Kwaśniewski – w ramach ogólnonarodowych
oszczędności – postanowił wydać około 6 mln złotych na luksu-
sową rezydencję w Wiśle. Przyciśnięty przez dziennikarzy tłuma-
czył: „To nie dla mnie, tylko dla mojego następcy”.
Czyli dla Joli.
wać, podważać jego wątpliwy autorytet, nawet w imię
odnowy i reformacji. Tak było przez wieki i tak jest teraz. Ko-
ścielni inkwizytorzy musieli zrezygnować z tortur i stosów
dopiero pod naporem ludzkich umysłów i światłych władców.
Ich następcom pozostały jednak ekskomunika, szantaż, kłam-
stwo i... pióro.
W tym kontekście nie mogą dziwić ciągłe ataki na mnie,
odkąd zrzuciłem sutannę i – zamiast do końca życia przepra-
szać, że żyję – zacząłem spisywać swoje doświadczenia i prze-
myślenia. Moje trzy książki z serii „Byłem księdzem” są dla
Kościoła niczym trzy plagi egipskie, a po założeniu stowarzy-
szenia broniącego praw ludzi pokrzywdzonych przez kler zo-
stałem oficjalnie obłożony kościelną klątwą. Ze szczególną za-
jadłością atakowane są „Fakty i Mity”, i to również jest oczy-
wiste, gdyż uderzają one w żywotne interesy watykańskich
urzędników. Katolickie pisma „zaszczyciły” nas setkami zjadli-
wych i kłamliwych publikacji, a episkopat „uhonorował” na-
wet oddzielnym posiedzeniem, na którym oprotestował fakt
zarejestrowania (sic!) Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA.
I ja to rozumiem, bo przecież biskup też człowiek, a to, co ma
na sumieniu, wolałby za-
chować dla siebie. Tyle że
redakcja „FiM” stoi
na straży i korzy-
sta z tzw. wolno-
ści wypowie-
dzi (istnieje w
tym kraju coś
takiego, pro-
szę księży), której
granicą jest prawo
cywilne i karne.
W imię tejże wolności
kościelni apologeci piszą
o mnie, a ja im po chrześcijańsku
daruję oszczerstwa i pomówienia
(do czasu!), tym bardziej że mam dzię-
ki temu darmową reklamę.
Właśnie padło hasło do zupełnie nowej krucjaty prze-
ciwko Jonaszowi, a rzucił je mój stary „przyjaciel” – ks.
dr Waldemar Kulbat, profesor ATK i łódzkiego seminarium.
Opublikował na stronie internetowej archidiecezji łódzkiej
długi i kąśliwy tekst pod tytułem: „Co warto powiedzieć
Jonaszowi” . Wiemy od naszych praktykujących Czytelni-
ków, że już niejeden ksiądz zrobił na podstawie tego arty-
kułu całkiem zgrabne kazanie.
Kulbat zaczyna tak: „Nie ustaje i wciąż budzi kontro-
wersje i protesty działalność »Jonasza«. Księdza odstęp-
cy Romana Kotlińskiego, założyciela antykościelnej orga-
nizacji, autora i pomysłodawcy wielu oszczerstw miota-
nych na łamach książek i czasopism przeciw Kościołowi.
Co mamy do powiedzenia temu fanatykowi?” . No właśnie.
Otóż poczciwy wykładowca nie wzywa do ciągania mnie
po sądach, nie wykazuje też (bo nie jest w stanie) żadnych
konkretnych przekłamań w moich tekstach. Ogranicza się
za to do epitetów powszechnie uznawanych za obraźliwe,
ale przede wszystkim apeluje o... nagłośnienie działalności
„agresora”: „Temat skandalicznej działalności kapłana-
-apostaty na pozór nie zasługuje na wylewanie atramen-
tu. (...) Ludzie bez honoru, czci, nie zasługują bowiem
na poświęcanie im uwagi. Jest też możliwość przyspo-
rzenia im popularności przez swego rodzaju nagłaśnia-
nie. Wydaje się jednak, że w przypadku »Jonasza« trze-
ba odstąpić od tej zasady. Istnieje bowiem spora rze-
sza ludzi, którzy wzięli do ręki utwory Kotlińskiego i być
może oczekują jakiejś odpowiedzi” . Innymi słowy, ksiądz
Kulbat uznał, że ciągle za mało się o mnie mówi i pisze, co
mi bardzo pochlebia i za co składam mu serdeczne bóg za-
płać. Moja skromna osoba musi naprawdę fascynować księ-
dza profesora, który przypisuje mi cechy i możliwości co
najmniej ojca reformacji – Marcina Lutra (też byłego księ-
dza): „Kim jest ten, który pragnie zniszczyć ten konkret-
nie istniejący Kościół w imię swojej utopii? (...) Odpo-
wiedź brzmi: upadły kapłan, odstępca, ten, który nie
umiejąc rozwiązać swoich osobistych problemów
w dziedzinie seksualnej czy finansowej, »rozwiązał« je
przez podeptanie złożonych świadomie i dobrowolnie
ślubów dozgonnej wierności Bogu i Kościołowi oraz
czerpanie korzyści finansowych z oszczerczej działal-
ności względem Kościoła. Kościoła, który umożliwił mu
ukończenie studiów i przez dziesięć lat go karmił jak
żmiję na własnej piersi” .
Zobaczmy, jakimi kategoriami rozumuje ks. Kulbat. Nie
przyjmuje on do wiadomości wyrażanych przeze mnie wie-
lokrotnie motywów zrzucenia sutanny. Tego, że nie chcia-
łem dłużej służyć instytucji i systemowi, w który na stałe
wpisana jest obłuda, zakłamanie, chorobliwy materializm
i żądza władzy. Gdzie człowiek jest wart tylko tyle, ile nosi
w portfelu, a na koniec – ile można wziąć za złożenie go do
grobu. To oczywiście krzywdzące dla wielu księży – porząd-
nych ludzi – uogólnienie, ale chlubne wyjątki potwierdzają
tylko smutną regułę. Kulbat mi nie wierzy, bo sam nie do-
strzega w swojej firmie żadnego problemu – zdążył się już
przyzwyczaić do tego, że naukę Chrystusa sprowadzono do
świetnie prosperującego interesu. Można
porzucić ten interes tylko dla jeszcze
większych korzyści albo z powodu sek-
su – to jedyne sensowne wytłuma-
czenie dla Kulbata. Na usta wprost
ciśnie się przysłowie: głodnemu
chleb na myśli! Mój sędzia zarzuca
mi wewnętrzny konflikt, który skut-
kuje psychologicznym me-
chanizmem kompensacji,
a dokładnie samousprawie-
dliwieniem poprzez wyle-
wanie pomyj na Kościół
– im więcej pomyj,
tym bardziej zagłuszo-
ne sumienie. Ja przy-
pisałbym mu osobli-
wy przypadek
projekcji.
Rzeczone pomyje to nic innego jak
rzetelne informacje dziennikarskie i konstruktywna, poparta do-
wodami, krytyka faktów oraz obalanie mitów. „FiM” mogły-
by co tydzień przelewać na papier wszystkie księżowskie bru-
dy, które szerokim nurtem spływają do redakcji, ale wówczas
musiałyby wychodzić w formie książkowej. Poza tym więk-
szość z tych „brudów” to jednak tylko zwykłe ludzkie upadki,
które po prostu odpuszczamy. Co innego poważne nadużycia,
godzące na dodatek w dobro innych ludzi. Oczywiście to
wielki pech dla całego stanu duchownego, że urodził się Jo-
nasz (tak powiedział proboszcz w mojej rodzinnej parafii) i że
powstała gazeta śledząca nadużycia w Kościele. Fakt, iż dzia-
ła ona w granicach obowiązującego prawa, jest dla współ-
czesnych inkwizytorów najmniej ważny. Tenże sam ksiądz Kul-
bat w dużym artykule na głośny temat licytacji parafii w Da-
likowie („Niedziela” 46/2003) sprzeciwia się prawomocnemu
wyrokowi sądu i pisze m.in.: „Kto wynagrodzi Księdzu Pro-
boszczowi i wiernym parafii Dalików doznane przykrości?” . Ani
słowem nie wyraża przy tym współczucia dla kalekiej dziew-
czynki; co więcej – oskarża ją i jej zbolałą matkę o próbę wy-
łudzenia pieniędzy od biednego Kościoła. No cóż, nie noszą
one habitów, więc nie ma powodu, by je bronić.
Człowiek ten nazywa mnie „sługą szatana” , który „zdra-
dził” . Tak dokładnie mówili kiedyś o Lutrze i innych prekur-
sorach reformacji na długo przed tym, zanim katoliccy księ-
ża zaczęli odprawiać nabożeństwa ekumeniczne z protestanc-
kimi pastorami. Tak również mówiono o Jezusie i wielu in-
nych świętych. Ich oskarżycielami byli najpierw faryzeusze,
a później kościelni sędziowie skazujący niewinnych ludzi na
spalenie żywcem. Poza tym, proszę Księdza Profesora, zdra-
dzić można też było Hitlera, Stalina, Pinocheta, Pol Pota oraz
systemy i ideologie przez nich stworzone. Zerwanie z kłam-
stwem służy prawdzie. Zdrada każdej złej drogi jest dobra
i nazywa się nawróceniem. Ci, którzy w ten sposób zdradza-
ją, powszechnie nazywani są bohaterami, a ich prześladow-
cy „sługami szatana”.
To właśnie warto powiedzieć księdzu Kulbatowi.
JONASZ
Na tajnym posiedzeniu Sejmu szef ABW Andrzej Barcikowski
mówił o powiązaniach obcych wywiadów, mediów i firm farma-
ceutycznych. Śledztwo rozpoczęto na początku br. po gwałtow-
nych atakach prasy i prywatnych telewizji na ministra Łapińskie-
go, po tym jak zmusił on firmy farmaceutyczne do obniżenia
cen leków o 600 mln złotych. Korporacje farmaceutyczne na na-
gonkę wydały podobno 10 mln zł. Według „GW”, Barcikowski
wymienił wśród lobbujących mediów: „Rzeczpospolitą”, „Nie”,
„Gazetę Prawną”, „Super Express” i „Gazetę Wyborczą”...
Im nie jest wszystko jedno?
Przemówił Andrzej Celiński, wiceprzewodniczący SLD i były dzia-
łacz Solidarności. Zwracając się do partyjnych kolegów, potępił
przymilanie się władz partii Kościołowi, zbyt zażyłe kontakty
z wielkim biznesem, brak ideowości i iracką awanturę.
Niedawno Celiński był za Kościołem i przeciw aborcji, wcześniej
w Unii Wolności. A że wyborcy SLD chcą teraz partii ideowej...
Federacja Młodych Socjaldemokratów, czyli młodzieżówka SLD,
poparła liberalizację ustawy aborcyjnej, legalizację jednopłcio-
wych związków partnerskich, opodatkowanie kościelnej tacy,
a nawet zalegalizowanie prostytucji i narkotyków miękkich, np.
marihuany. Jeszcze bardziej radykalna Federacja Młodych Unii
Pracy domaga się wprowadzenia kas fiskalnych w kościołach.
Oby to nie był tylko nabór młodych ideowców do Sojuszu po
tym, jak starzy odeszli podczas weryfikacji.
Projekt ustawy o związkach partnerskich został złożony do laski
marszałkowskiej. Jego autorce, prof. M. Szyszkowskiej, udało się ze-
brać aż 36 podpisów senatorów (wymaganych jest 10), w tym nie-
związanego z lewicą reżysera Kazimierza Kutza (Unia Wolności).
Klęska Kościoła w Senacie jest już więc przesądzona. W Sej-
mie natomiast Giertych na Kaczorze gotuje się do wojny.
Po opublikowaniu w „Trybunie” informacji, że rząd obiecał Ko-
ściołowi „wyciszenie” ustaw legalizujących aborcję i związki part-
nerskie w zamian za nieatakowanie przez biskupów programu
oszczędnościowego Hausnera, krzyk: – To nieprawda! – podnie-
śli we wspólnym komunikacie przedstawiciele rządu i episkopatu.
Faktem jest, że biskupi Hausnera nie atakują. Inna sprawa,
że nie mają za co.
Przywódcom PSL grozi proces, a nawet kryminał. Sąd Najwyż-
szy uznał, że partia złamała ustawę o finansowaniu partii poli-
tycznych (nielegalne dochody, fikcyjna sprzedaż majątku i po-
świadczenie nieprawdy w zeznaniu podatkowym).
Elita, chłopska czy miastowa, w Katolandzie kraść musi. I basta!
Jerzy Owsiak znękany „Jezusem” i procesami sądowymi (kon-
flikty z handlującymi nielegalnie na ostatnim Przystanku Wood-
stock) zapowiedział zawieszenie tej najpopularniejszej w kraju
imprezy muzycznej.
Tylko patrzeć, jak powstanie Woodstock-Jezus-Maryja Sacro-song.
Kościół prawosławny złożył w Europejskim Trybunale Praw Czło-
wieka skargę na państwo polskie. Z powodu braku odpowiednich
ustaw prawosławni nie mogą wejść w posiadanie 20 użytkowanych
przez siebie kościołów (dawnych unickich). Tymczasem Krk bez
problemu został prawnym właścicielem 100 byłych cerkwi. Trybu-
nał Konstytucyjny oddalił w kwietniu br. skargę prawosławnych.
Jak długo jeszcze Papa będzie znosił schizmatyków na pol-
skiej, katolickiej ziemi?
CZĘSTOCHOWA Biskupi zafundowali sobie dwudniowe reko-
lekcje na Jasnej Górze, po czym odbyli kolejną konferencję epi-
skopatu, na której rozmawiali o nowych przykazaniach kościel-
nych. Z tej okazji rzecznik episkopatu, Kloch, wezwał katolików
do większej dbałości o potrzeby Kościoła, czyli biskupów.
Im nawet na rekolekcjach tylko kasiora w głowie.
UNIA EUROPEJSKA Większością głosów (298 do 214) Par-
lament Europejski zaaprobował zwiększenie wydatków UE na ba-
dania nad tzw. nadliczbowymi embrionami powstałymi przy sztucz-
nym zapłodnieniu. Decyzja ta została natychmiast potępiona
przez Komisję Episkopatów Wspólnoty Europejskiej.
Embriony, jak wiadomo, to domena biskupów.
WŁOCHY W Belluno Kościół rozpoczyna diecezjalny proces beaty-
fikacyjny zamordowanego przez kardynałów papieża Jana Pawła I.
Z braku współczesnych męczenników Kościół sam ich sobie
tworzy, a potem wynosi na ołtarze. Czyż to nie piękne?!
BELGIA Smutkiem powiało po wizycie miejscowych biskupów u Pa-
py. Belgowie masowo odchodzą z Kościoła (do świątyń zagląda tam
jeszcze 10 proc. ludności), a ustawodawstwo zaczyna przypominać
bezbożną Holandię (eutanazja, związki gejowsko-lesbijskie, badania
prenatalne – tfu!). Jak podała prasa – papież martwi się Belgią.
Jakby ktoś jeszcze nie wiedział – cała ta ciemnota i wstecznic-
two Katolandu, to żeby papieżowi zmartwień nie przysparzać...
UKRAINA Rada Najwyższa wprowadziła całkowity zakaz pu-
blikacji i obrotu pornografią. Specjalna komisja ma orzekać, co
jest pornografią, a co tylko erotyką. W ustawie „O obronie mo-
ralności społeczeństwa” zabroniono także m.in.: poniżania ro-
dziców, a nawet bluźnierstwa.
Polska goni Zachód, Ukraina goni Polskę.
K ościół nigdy nie darował tym, którzy śmieli go krytyko-
108889215.003.png 108889215.004.png 108889215.005.png 108889215.006.png 108889215.007.png
Nr 48 (195) 28 XI – 4 XII 2003 r.
KTO TRZYMA WŁADZĘ
3
Europejskiej oceniający sy-
tuację w Polsce przed wstą-
pieniem do Unii zawierał m.in. takie
oto spostrzeżenie na temat naszego
wymiaru sprawiedliwości: „Immunitet
sędziów powoduje, że trudno jest okre-
ślić rzeczywisty poziom korupcji w sys-
temie wymiaru sprawiedliwości” .
Raport z roku 2003 jest niezwy-
kle krytyczny: „Zaufanie do wydajno-
ści i uczciwości sądów jest niskie, a po-
wszechne postrzeganie ich skorumpo-
wania wysokie” .
Zadziwiające jest to „powszechne
postrzeganie” skali niegodziwości po-
pełnianych przez urzędników Temi-
dy. Wszak w mediach niewiele słychać
(nie licząc nagłaśnianych postępowań
inicjowanych przez IPN) o procesach
karnych i wyrokach skazujących sę-
dziów czy prokuratorów. Dlaczego?
„Nim sprawa przedrze się przez etap
rozważań nt. odpowiedzialności dys-
cyplinarnej kolegi, a następnie przez
dwie instancje badające, czy koniecz-
ne jest uchylenie immu-
nitetu, na ogół mamy
zapomnienie pozwala-
jące przetrzymać do
przedawnienia kończą-
cego się w najgorszym
przypadku łagodnym
lądowaniem w stanie
spoczynku” – napisał
nasz Czytelnik, czynny
ławnik jednego z są-
dów, reagując na ar-
tykuł „Znajomi króli-
ka” („FiM” 46/2003).
Pogrzebaliśmy
w aktach, by tę opinię
zweryfikować i włos
nam się zjeżył. Oto po-
wody (dane reprezen-
tatywne dla dziesiątków innych, któ-
rymi dysponujemy):
Za kilka dni wróci do orzekania
sędzia Ewa S.-K. z Lubartowa po-
dejrzana o dwukrotne poświadczenie
nieprawdy. W 2001 r. zajmowała się
biznesmenem usiłującym wyłudzić
odszkodowanie za rzekomo skradzio-
ny samochód. Poleciła wydać mu to
auto z depozytu, choć było dowodem
w sprawie. Sfałszowała protokół po-
siedzenia, wpisując, że uczestniczył
w nim prokurator, który wręcz do-
o szybę. Wszyscy świadkowie zgodnie
twierdzili, że był w sztok pijany, ale...
dowodów zabrakło, bo odmówił pod-
dania się badaniu na trzeźwość.
Sąd dyscyplinarny uznał, że k...y
i ch...e, jakimi ich kolega hojnie ob-
Ewa S. , dyrektor departamentu
w Ministerstwie Sprawiedliwości, spo-
wodowała wypadek drogowy, w któ-
rym zostały ranne cztery osoby. Na-
wet jej nie przesłuchano, bo... immu-
nitet! Sąd apelacyjny w Łodzi, gdzie
kwestię ewentualnego uchylenia nie-
tykalności przekazano do rozstrzygnię-
cia, nie zgodził się na pociągnięcie
Ewy S. do odpowiedzialności karnej.
„Sąd nie uwzględnił wniosku proku-
ratury. Uważam, że tą wypowiedzią
wyczerpałem swój obowiązek udostęp-
niania informacji publicznej” – oznaj-
mił społeczeństwu rzecznik prasowy
łódzkiego sądu, Krzysztof Cesarz .
I jeszcze kilka przypadków
w skrócie:
– sędzia Jan B. z Białej Podla-
skiej podejrzewany (odmówił badania
alkomatem) o jazdę po pijanemu:
„Moja mowa wydawała się świadkom
bełkotliwa, bo miałem świeżo zało-
żony mostek” – jaja sobie robił przed
sądem dyscyplinarnym!;
– już ponad cztery lata ciągnie
się sprawa Marka T. , sędziego Sądu
Okręgowego w Lublinie, podejrzewa-
nego o fałszerstwo dokumentów;
Krzysztofa P. z Sądu Rejono-
wego w Sieradzu w 1999 r. pozba-
wiono stanowiska przewodniczącego
wydziału za wielokrotne wykonywa-
nie czynności służbowych w stanie nie-
trzeźwym. Cztery miesiące temu je-
chał swoją hondą civic tak pijany, że
zapomniał o immunitecie: „wydmu-
chał” 3,58 promila;
– w czerwcu 2001 r. Janusz R.
(3 promile) z wydziału rodzinnego Są-
du Rejonowego w Chełmie wjechał
w latarnię. Postępowanie dyscyplinar-
ne trwa.
Żeby prokuratorzy nie po-
czuli się urażeni , o nich też pa-
miętamy:
– sąd dyscyplinarny dla proku-
ratorów nie uchylił immunitetu
Mirosława C. z Inowrocławia, na
którym od półtora roku ciąży 12
zarzutów o umarzaniu śledztw za
łapówki!;
– nietykalny jest wciąż Jacek T.
podejrzewany o to, że w 2001 r., peł-
niąc obowiązki zastępcy prokuratora
rejonowego w Toruniu (obecnie w Pro-
kuraturze Okręgowej), próbował do-
prowadzić do bezpodstawnego umo-
rzenia postępowania karnego;
Mirosław B. (1,08 promila)
z wydziału nadzoru nad postępowa-
niem przygotowawczym Prokuratury
Okręgowej w Bydgoszczy w sierpniu
2002 r. uczestniczył w kolizji drogo-
wej. Zdążył przejść w stan spoczynku,
a postępowanie dyscyplinarne trwa;
– w czerwcu 2001 r. schwytano
na kłusownictwie Krzysztofa Ś. z wy-
działu ds. przestępczości zorganizo-
wanej Prokuratury Okręgowej w Po-
znaniu. Chroni go immunitet.
I tak dalej, i temu podobne...
„Nie wolno narażać nas na pro-
ces sądowy bez wystarczających do-
wodów winy, bo nawet jeśli zostanie-
my uniewinnieni, ucierpi nasz auto-
rytet konieczny do wykonywania za-
wodu” – przy każdej okazji zgodnie
powtarzają sędziowie i prokuratorzy.
Czy może ucierpieć coś, czego się
nie ma? ANNA TARCZYŃSKA
współpraca R.L.
Fot. Ryszard Poradowski
Święte krowy
Kradzieże, fałszerstwa, łapówki, jazda po pija-
nemu... uchodzą im na sucho, bo są chronieni
przez immunitet. „To gwarancja naszej niezawi-
słości” – mówią sędziowie i prokuratorzy.
magał się takiego rozstrzygnięcia.
– Przemęczona byłam, a do tego jesz-
cze migrena... – tłumaczyła się póź-
niej Ewa S.-K.
Od 27 października w X Wydzia-
le Grodzkim Sądu Rejonowego w To-
darzał policjantów, „należy traktować
jako przerywniki zdań, niemające żad-
nego konkretnego adresata”.
Sędzia Marek C. z lubelskiego
sądu rejonowego od 4 października
już zakłada togę. Trzy lata temu roz-
począł rozpra-
wę w stanie...
niebudzącym
wątpliwości.
Odprowadzo-
ny do prze-
wodniczącego
wydziału od-
mówił podda-
nia się bada-
niu alkoma-
tem. Został
zawieszony
w pełnieniu
obowiązków
i obniżono
mu wynagro-
dzenie. Przez
trzy lata sąd
dyscyplinarny nie mógł podjąć żadnej
decyzji, bo w każdym z wyznaczonych
terminów C. akurat chorował. Spra-
wa uległa przedawnieniu, więc wy-
zdrowiał. Odbierze 128 dni zaległego
urlopu oraz około 50 tys. zł z tytułu
wyrównania poborów.
Ale są też uczciwi i odważni. Oto skład orzekający w sprawie
księdza Pawłowicza
Z informacji Krajowej Rady
Sądownictwa na temat ak-
tualnej sytuacji w wymiarze
sprawiedliwości:
„Przypadki nagannego zachowa-
nia sędziów są nieliczne, doty-
czą znikomej liczby sędziów.
W środowisku sędziowskim obej-
mującym ponad 9000 osób, nie
da się całkowicie wyeliminować
nagannych zachowań, jednak-
że spotykają się one ze zdecy-
dowaną i odpowiednią reakcją
(włącznie z wydaleniem z zawo-
du sędziowskiego). Po uchwa-
leniu nowego Prawa o ustroju
sądów powszechnych postępo-
wania dyscyplinarne toczą się
zdecydowanie szybciej i spraw-
niej, z zachowaniem jawności”.
runiu znów pracuje sędzia Krzysztof
D. Przed dwoma laty usiłował we-
drzeć się do mieszkania konkubiny,
wybił okno balkonowe, a na ulicy wdał
się w bójkę z sąsiadami. Interweniu-
jących policjantów zwymyślał, w ra-
diowozie szarpał się i tłukł głową
GŁASKANIE JEŻA
W numerze 47 opublikowano list niejakiej
Ewy i otóż dowiadujemy się, że od tej Ewy
odszedł mąż (do innej baby), a ją samą zo-
stawił z dzieckiem. „Co mam robić?” – pyta
niewiasta.
My, niedouczeni antyklerykałowie, zakrzyk-
nęlibyśmy natychmiast: „Leć, kobieto, w te pę-
dy do adwokata i w najbliższym sądzie puść ło-
buza z torbami”. Otóż nie, Moi Kochani i Na-
iwni! Zanim się wyrwiemy z podobnymi rada-
mi, popatrzmy, jak to czynią zawodowcy z „GN”:
„Zacznijmy od najważniejszego. Bóg! On za-
wsze będzie z Panią” – radzi „Gość”, a popie-
przone życie kobieciny tłumaczy tak: „Jest to
pewnie wkalkulowane w plany Boga, by w taki,
a nie inny sposób wypalić w Pani jakieś wady” .
Ale Ewa nadal skarży się redakcji, że fa-
cet, odchodząc, nawymyślał jej od kurwiszo-
nów. Nawymyślał? – dziwi się „Gość” i twier-
dzi: „Proszę spojrzeć – gdy próbowała Pani roz-
mawiać z mężem, wyzwał Panią różnymi epi-
tetami. Z perspektywy Boga są to przecież po-
chwały Pani” . Od dziś już wiem, jak mam chwa-
lić żonę z „perspektywy Boga”, tylko czy Bóg
obroni mnie przed wałkiem do ciasta?
Ludzie, co wy pleciecie? „Przecież mój
mąż to jest kawał drania” – denerwuje się da-
lej kobieta. Nic podobnego, odpowiada
„Gość”. Pani mąż jest: „nieświadomym na-
rzędziem w ręku Boga do NAUCZENIA PA-
NI POKORY!” .
Jakiej pokory, jakiej pokory... wobec tej
zdziry, która mi go zabrała? – wścieka się Ewa.
„Powinna się Pani modlić i za tę kobietę” – ri-
postuje „Gość”.
Ale ja jestem jeszcze młoda, nie chcę być
sama, mam różne potrzeby – łka niewiasta.
„Sama? Od chwili Pani poczęcia jest z Panią
Trójca Przenajświętsza, Anioł Stróż, niezliczo-
ne zastępy aniołów i świętych...” .
Błagam... ale ja chcę mieć jeszcze dzie-
ci! „Co do samotności fizycznej, proponujemy
zainteresować się na przykład Adopcją Serca.
Dzięki tej akcji będzie Pani czuła, że gdzieś
w świecie jest człowiek, który zawdzięcza Pani
życie, a Pani w zamian nic nie chce. Doradza-
my w wolnej chwili czytać Pismo Święte. Zosta-
je jeszcze praca zawodowa (o ile Pani ma ta-
ką), w której dzięki swoim przeżyciom i wierno-
ści może Pani głosić orędzie Dobrej Nowiny” .
I to wszystko w naczelnym organie nowej
PZPR (Polskiej Zapyziałej Partii Rozmodleń-
ców) noszącym datę 23 listopada 2003 roku.
Nie ma co... konstatacja w dniu własnych
urodzin, że żyję w kraju, w którym wiele mi-
lionów ludzi podziela powyższy sposób myśle-
nia, nie jest najweselsza.
Już wiem... Gdyby nie „FiM” i Wy – na-
si Czytelnicy – już by mnie tutaj nie było. Wte-
dy ONI niechby sobie łby urywali, co już nie
raz czynili. Na chwałę Bożą ma się rozumieć!
MAREK SZENBORN
Już wiem!
Często się zastanawiam (a pewnie i WY też),
czy ONI to tylko taka banda żądnych władzy
cyników, czy może naprawdę wierzących w to,
co sami mówią, twardogłowych fundamentali-
stów z żywotów świętych i gotyckich powie-
ści rodem (nie obrażając Don Kichota).
Już wiem! I mam dla niektórych ONYCH
dobrą wiadomość: żądnymi władzy cynikami
zapewne nie jesteście... przynajmniej w więk-
szości. Z przerażeniem konstatuję, że ONI na-
prawdę wierzą w te brednie, które opowiada-
ją, ale cóż... zawsze lepiej (z punktu widzenia
etyki i chyba tylko jej) być rzetelnym głupcem
niż mądrym łobuzem.
Choć mądre łobuzy też się wśród ONYCH
trafiają. Oto dwa tylko przykłady z ostatnich
dni: 10 proboszczów z Ostrowa złożyło za-
wiadomienie o możliwości popełnienia prze-
stępstwa przez Dorotę Nieznalską (to ta
od słynnej „Pasji”), bo artystka chciała tam-
że pokazać ludziom swoją nową wystawę. Wy-
stawy sutannowi nie widzieli, ale co z tego?
Na Nieznalską, jak widać, istnieje już w Pol-
sce zapis cenzorski a priori (jak kiedyś np.
na Konwickiego), zaś rolę urzędników z uli-
cy Mysiej przejęli czarni okupanci. I przykład
numer 2: LPR zażądała zdjęcia z innej wy-
stawy plastycznej pracy Piotra Kurki , bo
obok psa artysta umieścił wizerunki księży.
Moim zdaniem, obrazić powinno się towarzy-
stwo kynologiczne, bo mój kundelek Grosik
już się wściekł, że jego kumpli pokazuje się
w takim gronie.
Paradoksalnie mądrzy są właśnie ci ONI,
gdyż doskonale wiedzą (jak cenzorzy z My-
siej), że tłamszenie wolnej myśli artystów prze-
dłuża byt władzy systemu o lata. I mają rację!
Jednak wróćmy do całej wielkiej rzeszy
ONYCH, którzy nie wiedzą, co czynią, a czy-
nią – i to dużo. Oto mam przed sobą sztan-
darowe pismo polskich twardogłowych spod
znaku Krk – „Gościa Niedzielnego”. Co je-
den artykuł to „lepszy” – to znaczy bardziej
wsteczny, bardziej ksenofobiczny, ciemnogrodz-
ki, ale prawdziwą perełkę znajduję na stronie
38. Tamże zamieszczane są listy czytelników,
którzy proszą o radę, a radzi światła redak-
cja oczywiście.
U biegłoroczny raport Komisji
108889215.008.png 108889215.009.png 108889215.010.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 48 (195) 28 XI – 4 XII 2003 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Wojna żydowska
oglądam już telewizyjnych przeka-
zów z przesłuchań bohaterów tej
wojny, bo jest to najbardziej efek-
towny popis hucpy politycznej, ja-
ki kiedykolwiek dano w Polsce. Cho-
robliwa miłość własna, brutalna żą-
dza szmalu, doprowadzone do per-
fekcji urabianie opinii publicznej,
kłamstwa, próba stworzenia mono-
polu w ciągle dziewiczej demokra-
cji. Toż już przecież Lenin ongiś,
jakże słusznie, napisał: „Jeśli już po-
wstanie monopol i dysponuje miliar-
dami, to spenetruje z absolutną nie-
uchronnością wszystkie dziedziny ży-
cia publicznego” .
No cóż, świat idzie do przodu.
Powstają prywatne stacje telewizyj-
ne, tworzą się koncerny medialne,
bogole ładują w nie szmal w myśl
rockefellerowskiej zasady: „włożę,
a potem wyjmę w czwórnasób”. Do
ubiegłego roku jedynym państwem
w Europie, które nie miało prywat-
nej telewizji, była Austria. Powsta-
ją nawet rozgłośnie gejowskie (Ho-
landia, USA, Szwecja), a w Polsce
już istnieje 16 czasopism dla osób
kochających inaczej.
A tak na marginesie anegdot-
ka: słynny Mark Hoppus z zespo-
łu Blink 182, gwiazda programów
telewizyjnych i radiowych, w tym
gejowskich, powiedział: – Wiem, że
nie jestem gejem, bo przespałem
się już ze 100 facetami i nie spra-
wiło mi to żadnej przyjemności.
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
W Skarżysku-Kamiennej na ul. Tylżyc-
kiej rozpędzone auto wpadło na rowe-
rzystę. 49-letni mężczyzna zmarł na miejscu. Policja właśnie rozpoczęła poszu-
kiwania sprawcy wypadku, kiedy na komendę zgłosił się... ksiądz i oznajmił, że
dwie godziny wcześniej przejechał człowieka. Duchowny z rozbrajającą szcze-
rością stwierdził, że nie ma prawa jazdy, bo rok temu zabrano mu je za... jaz-
dę po pijaku.
W 1905 r. najbogatszy człowiek
Stanów Zjednoczonych, John
Davison Rockefeller , Żyd, ofiaro-
wał 100 tysięcy dolarów (równowar-
tość dzisiejszych 5 mln dolarów)
jednemu z Kościołów protestanc-
kich w Bostonie. Na spotkaniu 30
pastorów postanowiono jednak, że
należy pieniądze zwrócić Rockefel-
lerowi, jako zdobyte „niemoralny-
mi metodami”. Pastor z Ohio, dr
Gladden , oświadczył nawet, że „są
to pieniądze zbrukane”. 30 pasto-
rów odmówiło więc przyjęcia szma-
lu, ale próżny był ich protest, bo in-
ni duchowni wzięli tę kasę bez żad-
nych oporów moralnych i przezna-
czyli ją na rozwój kościelnej prasy.
William Randolph Hearst ,
magnat prasowy (pierwowzór „Oby-
watela Kane’a” Orsona Wellesa ),
głosił, że każdy człowiek jest łaj-
dakiem i można go kupić za pie-
niądze. I przez całe życie postępo-
wał zgodnie z tą zasadą. Łupił, prze-
kupywał, szantażował, prowadził
kampanie oszczerstw. Miał własne
powiedzenie: „Zasady moralne są
dla szarych ludzi”. Nie przeszka-
dzało to Kościołowi przyjmować od
niego milionowych darów.
Polski Krk, fetyszysta szmalu,
brał i bierze od możnowładców na-
szego kraju nasze – a więc stosun-
kowo czyste – pieniądze. Ale chcąc
jeszcze więcej, usiłował między in-
nymi stworzyć własne imperium me-
dialne. Przypomnijmy: najpierw po-
wstało Rydzykowe Radio Maryja.
Następnie katolickie, ogólnopolskie
(chociaż bez wymaganej koncesji)
Radio Plus, a później katotelewi-
zja. Telewizja Familijna (Puls) oka-
zała się niewypałem i utonęła w po-
wodzi długów, mimo że obie sta-
cje budowali „fachowcy” z Opus
Dei, a menedżerowie z przedsię-
biorstw państwowych (sic!) szczo-
drze sypali forsą. Do akcji wkroczył
więc Tadeusz Rydzyk , zwany oj-
cem, i przy dźwięku fanfar odpalił
Telewizję „Trwam”. Niebawem – za-
miast fanfar – Rydzykowej TV za-
grają żałobne werble.
Na pomysł stworzenia kolejne-
go monopolu prasowo-radiowo-te-
lewizyjnygo wpadł Adam Michnik ,
ale coś się zacięło w tej dobrze oli-
wionej maszynerii. W opinii społe-
czeństwa to targanie się bliskich
przyjaciół po szczękach określone
zostało jako „wojna żydowska”. Nie
A.R.
Stanisław B. (48 l.), lekarz pogotowia
w Lubawie (woj. warmińsko-mazurskie),
był w sztok pijany na dyżurze. Wezwani policjanci przebadali go alkomatem. Le-
karz miał... 3,07 promila alkoholu w wydychanym powietrzu i, naturalną koleją
rzeczy, dostał dyscyplinarkę. Okazało się jednak, że Stanisław B. tego samego
dnia po południu miał robótkę w innym ośrodku zdrowia. Zdążył tam przyjąć
4 pacjentów, zanim kierownik zorientował się, że jego podwładny nawalony jest
jak wrota od stodoły. Policjanci znów przebadali pechowca alkomatem, który tym
razem wykazał... 2,5 promila alkoholu. Lekarz wnerwił się ciutek, pobełkotał słow-
nie, uszkodził drzwi przychodni, dobierał się do okien, potargał policjantów, aż ci
musieli zabrać go na komendę. Noo, bez przesady, przecież doktor przyszedł do
pracy, podpisał listę obecności, otworzył gabinet, przyjmował pacjentów, a to
oznacza, że jest zdyscyplinowany i obowiązkowy.
A.R .
W wezwaniu Sądu Rejonowego
w Pszczynie dla Nicoli i Wiktorii Ś. na-
pisano „stawiennictwo obowiązkowe” i grożono grzywną w przypadku niesta-
wienia się. Obie dziewczynki miały być świadkami i złożyć zeznania w sprawie
o eksmisję ich babci. Dziewczynki stawiły się w towarzystwie rodziców. Z prze-
słuchania nic jednak nie wyszło, bo już na sali sądowej okazało się, że Nicola
ma 6 miesięcy, a Wiktoria jest o pół godziny starsza.
A.R.
Krakowski radny z Ligi Polskich Rodzin,
Bogumił Ścierko (34 l.), wpadł swo-
im autkiem na płot domu przy ul. Gałczyńskiego. LPR-owiec miał we krwi 2,6
promila alkoholu. Policjanci puścili pijaka wolno, no bo radny, w dodatku z LPR,
a w samorządzie jest specjalistą od... transportu samochodowego Krakowa.
W zamian aresztowali jego samochód. I słusznie, bo radny Ścierko jest mniej
wartościowy niż jego peugeot 206.
R ozwodzenie się w Polsce to czynność żmud-
że się kochamy, nikt nie każe przekonywać, że stać nas
na wychowanie dzieci, i wreszcie nie musimy wykazy-
wać, że jesteśmy wystarczająco dojrzali, by kochać i utrzy-
mywać siebie nawzajem i potomstwo. Na jakiej zatem
moralnej podstawie każe się nam dowodzić przed sąda-
mi, że pożycie się rozpadło, a sędziom z urzędu każe
się „ratować” nasz związek? W dodatku cały ten żało-
sny cyrk kosztuje. Ostatnio ktoś obliczył, że w Warsza-
wie nie obejdzie się bez minimum 7 tys. złotych, czyli
kwoty niebagatelnej nawet dla zamożnych. Cała proce-
dura trwa w niesprawnych sądach
stolicy kilka lat, a jak ma się pe-
cha, to nawet lat siedem!
Tę obłudną praktykę tłumaczy
się dobrem społeczeństwa, a szcze-
gólnie dzieci. Ale jaki pożytek ma
społeczeństwo z nieszczęśliwych
rodzin, a dzieci z zatrutej domo-
wej atmosfery? Czy dojrzewanie
w atmosferze goryczy, frustracji
i obłudy jest dla nich właściwym
posagiem, z jakim pójdą w doro-
słe życie? Czy naprawdę państwo
potrzebuje rosnącej liczby przypadków przemocy domo-
wej, wydawania przez ubogie często rodziny ostatnich pie-
niędzy na adwokatów?
Czy nie byłoby sprawiedliwie i rozsądnie rozwiązy-
wać małżeństwa tam, gdzie się je zawiera, czyli w USC,
za podobną opłatę i w podobnym tempie, a jedynie sy-
tuacje konfliktowe – na przykład brak porozumienia wo-
bec przyszłości dzieci lub majątku – pozostawiać decy-
zjom sądów? Czy małżeństwo musi być pułapką bez wyj-
ścia? I tylko dlatego, że tego właśnie życzy sobie Ko-
ściół? Czy nie po to płacimy podatki, aby państwo umoż-
liwiło nam szczęśliwe, zrealizowane życie?
„Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” – po-
bożnie i ostrzegawczo mówi ksiądz na koniec ceremo-
nii ślubnej. Fakty są takie, że ślubu nie udziela Pan Bóg,
ale małżonkowie ślubują sobie nawzajem w obecności
duchownego lub urzędnika. Rozdzielanie „świętych wię-
zów” pozostawmy zatem także tym właśnie małżonkom,
a nie obcym ludziom, których to nic a nic nie powinno
obchodzić. Niestety, w Polsce hipokryzja (tu rozwodo-
wa) ma z reguły więcej popleczników niż zdrowy roz-
sądek.
A.R.
na, kosztowna, a przede wszystkim bardzo po-
niżająca. Najgorsze jest to, że żadne środowisko
polityczne nie chce tej kwestii ucywilizować. Ale
cóż w tym dziwnego? Przecież to ukochany, umi-
łowany kraj papieża, który jest wrogiem rozwo-
dów i przyjacielem nieudanych małżeństw.
Zdaniem księdza Wacława Oszajcy są powody do
dumy: ogłoszono właśnie, że wśród dziesięciu krajów kan-
dydujących do Unii – w Polsce jest najmniejszy odsetek
rozwodów. „Wypada się tylko
z tego cieszyć. Okazuje się, że war-
tości katolickie są dla nas ważne”
– wyrokuje jezuicki literat. Oczy-
wiście, gdyby niska ilość rozwo-
dów była dowodem wielkiej ilości
szczęśliwych małżeństw, to byłby
powód do radości. Wygląda jed-
nak na to, że nieudanych związ-
ków jest u nas więcej niż gdzie-
kolwiek indziej właśnie dlatego,
że trudno jest się rozwieść.
Skomplikowany i kosztowny
rozwód to jedna z największych polskich niedorzecz-
ności. 500 lat po reformacji, która przywróciła zachod-
niemu chrześcijaństwu starorzymską instytucję rozwo-
du, i 200 lat po ustanowieniu przez rewolucję francu-
ską świeckiego małżeństwa, w Katolandzie rozwód na-
dal nie jest traktowany jak normalna część życia, lecz
rodzaj wstydliwej choroby i grzechu. Ten nienormalny
stan rzeczy zawdzięczamy oczywiście Kościołowi rzym-
skokatolickiemu, który najchętniej rozwody zdelegali-
zowałby, tak jak w katolickim Chile. Zresztą głosy na-
wołujące do likwidacji instytucji rozwodu rozlegają się
od czasu do czasu na polskiej skrajnej prawicy. Aby
choć po części zneutralizować postępową opinię spo-
łeczną, na wniosek kręgów kościelnych Sejm usankcjo-
nował instytucję separacji – kolejne polskie kuriozum.
Doprawdy trudno pojąć, dlaczego Polacy mają się roz-
wodzić w sądach (i to okręgowych!) – w długoletnich
i kosztownych procesach. Przecież zanim zawrzemy „świę-
ty związek małżeński”, wnosimy zaledwie symboliczną
(w USC) opłatę, wypełniamy kilka papierków, zabieramy
dwóch świadków, wypowiadamy kilka zdań, potem pod-
pisy... i gotowe. Nikt nie każe nam sądownie udowadniać,
Do parafii w Cycowie (woj. lubelskie)
włamał się złodziej. Ze świętych po-
mieszczeń skradł zaledwie butelkę mszalnego wina, a potem udał się do pobli-
skiej szkoły. Tu obłowił się znacznie bardziej. Jego łupem padły – jak poinfor-
mowała policja – „pomoce naukowe”: aparat cyfrowy i... butelka whisky. T.I.
POMOC SZKOLNA?
Zarząd Cmentarzy Komunalnych w Słup-
sku otrzymał certyfikat jakości ISO 9001
jako dowód uznania dla najwyższej jakości usług. Już kilka dni po imprezce
z tej okazji, z cmentarza ktoś podprowadził 6 poniemieckich, zabytkowych płyt
nagrobnych. Ktoś? Władze cmentarne przy udziale policji błyskawicznie namie-
rzyły złodzieja, którym okazał się... właściciel jednego z zakładów kamieniar-
skich! Znaleziono u niego trzy płytki. Na pytanie, kto ma kolejne trzy, odpowie-
dział krótko: – Kolega. I wsypał kumpla kamieniarza. Każdy taki zabytek wart
był prawie 10 tysiaków!
Duszenie
świętymi
więzami
A.S.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
Będziemy w przyszłości płacić słone rachunki za obecny katolicyzm uległy
wobec władzy, wspierający „dobre inicjatywy władz”, za ten współczesny model
powiązań tronu i ołtarza. Ja jestem przeciwny takiemu katolicyzmowi, bo on
zamyka ludziom usta i serca, wiąże ręce.
(ks. S. Musiał w wywiadzie dla „Gazety Pomorskiej”)
Życie bez komputera jest coraz trudniejsze, nie jest to jedyna różnica między
komputerem a rządem Leszka Millera. Inna polega na tym, że komputer jak
już się zawiesi, to nie działa, a rząd jak już działa, to nie da się go nijak
zawiesić.
(„Gość Niedzielny” 45/2003)
Żelazna logika rynku podpowiada, że TV TRWAM, Radio Maryja skazane
są na niebyt. Jeżeli fakty temu przeczą, tym gorzej dla faktów.
(„Nasz Dziennik” 270/2003)
To nie brak wychowania seksualnego w szkole, a obecność seksualnego
antywychowania i zgoda na nie społeczeństwa jest przyczyną tragedii wielu
młodych dziewcząt. (...) To nie brak antykoncepcji, lecz wciskanie dzieciom
prezerwatyw do tornistrów i proponowanie seksualnej swobody w każdym
miejscu i każdym czasie zbierają swe żniwo. („Nasz Dziennik” 265/2003)
Wybrała O.H.
ADAM CIOCH (kawaler)
SZCZERY JAK KSIĄDZ
PIJANY JAK LEKARZ
GRZYWNĄ W NIEMOWLAKI
RADNY NA PŁOCIE
ISO DLA CMENTARZA
108889215.011.png 108889215.012.png 108889215.013.png 108889215.014.png 108889215.015.png 108889215.016.png 108889215.017.png 108889215.018.png 108889215.019.png 108889215.020.png 108889215.021.png 108889215.022.png 108889215.023.png 108889215.024.png 108889215.025.png 108889215.026.png 108889215.027.png 108889215.028.png
Nr 48 (195) 28 XI – 4 XII 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
NIE RZUCĄ ZIEMI...
i nie byłoby w tym składaniu da-
rów nic dziwnego, gdyby nie fakt,
że grunt należy do innej szkoły
– publicznego liceum im. Marii
Konopnickiej . A więc opiekujący
się publicznym szkolnictwem prezy-
dent miasta rabuje ziemię swoim
podopiecznym i przekazuje ją ku-
rii! Swoją drogą, gdyby dyrekcja pań-
stwowego liceum była sprytniejsza,
zmieniłaby patrona z bezbożnej Ko-
nopnickiej na Jana Pawła II i nikt
nie odważyłby się ruszyć tam na-
wet piędzi gruntu.
romantyczny spacer. W ostateczno-
ści – paść przed nią na kolana i bła-
gać o wybaczenie. Jeżeli i to nie wy-
wrze wrażenia, to znaczy, że o czymś
zapomniałeś. „Zamiast robić z sie-
bie kretyna, mogłeś przecież poprosić
Najwyższego o wsparcie, a On popro-
wadziłby Cię zdecydowanie mniej wy-
boistą drogą” (...). „Przeprowadź ca-
łą procedurę od początku, dodając
punkt »0«– nie wiesz jeszcze, jaki? To
proste – leżenie krzyżem” . Ale on wo-
li na niej...!
Sąd Okręgowy w Elblągu orzekł,
że tamtejsza parafia pw. św. Jerze-
go ma oddać trójmiejskiemu przed-
siębiorcy 107 tys. dolarów, które wy-
łudził w latach 80. jej proboszcz,
prałat Jan Halberda , dyrektor go-
spodarczy kurii biskupiej w Elblą-
gu. Tamtejsza kuria oczywiście od-
cina się od „pożyczonej” kasy, któ-
ra poszła na budowę diecezjalnych
gmachów. W sprawie krętactw Hal-
berdy i jego sławnego pryncypała,
bp. Śliwińskiego , zapadły już czte-
ry wyroki nakazujące spłatę łącznej
kwoty 1,3 mln złotych. Nikt z oszu-
kanych przez Kościół nie doczekał
się ani grosza.
W czasie, kiedy sąd w Elblągu
nakazywał parafii, inny sąd – okrę-
gowy w Poznaniu – nakazał miastu
zapłacenie parafii Jana Jerozolim-
skiego za Murami 2,7 mln złotych
odszkodowania za „bezprawne użyt-
kowanie gruntu” (Jezioro Maltańskie
i okolice – 25 ha). I uwaga! – mia-
sto ma oddać wspomniane tereny
(centrum Poznania!) Kościołowi. Je-
żeli Kościół jest powszechny, to dłu-
gi niewypłacalnej parafii w Elblągu
powinny zostać pokryte przez aż za
bardzo (I NIESŁUSZNIE!) wypła-
calną parafię w Poznaniu.
usłyszeć, bo skończył się limit cza-
sowy radnego, co zresztą uczczo-
no burzą oklasków.
PaS
Większość twierdzi, że księża ich nie
rozumieją, gdyż należą do odrębne-
go świata; zaś uczniowie nie rozma-
wiają z duchownymi, bo im nie ufa-
ją. Z badań wynika, że młodzież za
autorytet uznaje tylko rodziców,
a na pewno nie księży i nauczycieli.
Z tego wszystkiego ksiądz rektor wy-
snuwa wniosek, że „chociaż młodzież
odrzuca niektóre formy manifesto-
wania religijności, to nie odrzuca
ewangelii”. No i ma rację... Ewan-
gelia i kler to przeciwieństwa! HJ
WSZYSTKO
NA SPRZEDAŻ?
A.K.
A.C.
PARYŻ WART MSZY
TO IDZIE MŁODOŚĆ?
Okazuje się, że co roku 11 listo-
pada ambasada RP w Paryżu... za-
mawia mszę w intencji ojczyzny
w polskojęzycznej parafii Wniebo-
wzięcia Najświętszej Marii Panny.
KAI nie zdradził nam niestety, ile
polskiego podatnika kosztują mo-
dły rzymskokatolickiego duchowne-
go (w tym roku był to sam Glemp !),
ani z jakiego funduszu placówka
MSZ krzewi pobożność.
Obradujący od kwietnia ubiegłe-
go roku synod diecezji opolskiej pro-
ponuje rewolucyjne zmiany: kaden-
cje proboszczów na parafiach oraz
obniżenie ich wieku emerytalnego
z 75 do 70 lat. Ponadto proboszczo-
wie będą uczyć religii w szkołach naj-
wyżej na pół etatu, kazania księży
nie mogą być wygłaszane dłużej niż
przez 10 minut, zaś komunia po-
winna być udzielana także „na rę-
kę”. Synod zastanawia się również
nad dobrowolnym opodatkowaniem
parafian. Propozycje synodu trafią
do parafii, potem rozpatrzą je spe-
cjalne komisje synodalne, by na Wiel-
kanoc 2005 r. mogło się odbyć gło-
sowanie za ich przyjęciem lub nie.
Idzie nowe, ale stare zostaje. RP
BYTY WIRTUALNE
Sąd Penitencjarny w Nisku po
raz drugi odmówił Bogusławowi
Bagsikowi warunkowego przedter-
minowego zwolnienia z 9-letniej ka-
ry pozbawienia wolności. Posiedze-
nie oraz uzasadnienie odmowy utaj-
niono, ale dowiedzieliśmy się, że sta-
nowczo oponował prokurator. We-
dług niego 5,5 roku w pace to zbyt
mało, by zresocjalizować megaafe-
rzystę. Innego zdania było grono zna-
nych osobistości, które zdecydowały
się udzielić Bagsikowi poręczenia:
aktorka, Beata Tyszkiewicz (na zdję-
ciu), prawosławny metropolita war-
szawski, arcybiskup Sawa , i prawo-
sławny ordynariusz diecezji lubelsko-
-chełmskiej, biskup Abel . Jak pamię-
tamy, Bagsik po ucieczce do Izraela
przeszedł na judaizm. Szuka też
wsparcia u prawosławnych. Ekume-
nizm ekumenizmem, ale człowiek
z taką głową do interesów powinien
wiedzieć, kto w Polsce rządzi. A.T.
Nadzór bankowy odkrył, że
w Polsce coraz więcej finansistów
pracuje za darmo. Pochodzący z Za-
chodu spece od rachunkowości, kre-
dytów czy inwestycji nie dostają za
swoją pracę ani złamanego euro. Pra-
cują od świtu do nocy. Jednak nie
podpisali żadnej umowy o pracę.
Zdaniem Wojciecha Kwaśniaka
(generalnego inspektora nadzoru
bankowego), kryje się za tym próba
ominięcia polskiego prawa. Według
niego, coraz częściej oficjalny zarząd
banku pełni jedynie rolę atrapy. Naj-
ważniejsze decyzje podejmują urzęd-
nicy przysłani z zagranicznej centra-
li. W wielu bankach polskim preze-
som wolno już tylko organizować
bankiety. Ale w przypadku wykry-
cia nadużyć czy nieprawidłowości in-
spektorzy nadzoru bankowego nie
będą mogli ukarać prawdziwych
sprawców zamieszania, lecz tylko pol-
skich figurantów. W Unii Europej-
skiej takie zachowania nie są dopusz-
czalne. Każdy, kto ma zamiar kie-
rować bankiem, jego oddziałem czy
spółką zależną, musi przejść długą
i uciążliwą procedurę uzyskiwania
stosownego zezwolenia. Państwa ro-
bią to, aby chronić miejsca pracy
dla swoich obywateli. Jak mówią zło-
śliwi, polski nadzór bankowy będzie
można niedługo zlikwidować, a przy
okazji zamknąć uczelnie ekonomicz-
ne. Po co mają kształcić przyszłych
bezrobotnych finansistów?
A.C.
MAGIA KAFELKÓW
A.C.
27 tys. dolarów kary muszą za-
płacić zakonnice z peruwiańskiego
klasztoru Santa Catalina w Arequ-
ipie za... remont kościoła. Siostry sa-
mowolnie wymieniły 400-letni zabyt-
kowy parkiet na terakotę, którą za-
fundował jeden z wiernych. Eksper-
ci Instytutu Kultury Narodowej orze-
kli, że zakonnice dokonały zbrodni.
Teraz muszą nie tylko zapłacić ka-
rę, ale na własny koszt wymienić te-
rakotę... na parkiet.
TU SĄ BISKUPI!
Delegacja Zarządu Wojewódz-
twa Świętokrzyskiego APP RACJA,
biorąca udział w kieleckich obcho-
dach Święta Niepodległości, pozo-
stała dla większości mieszkańców
anonimowa. A to dlatego, że urzęd-
nik zapowiadający przez głośnik
kolejne delegacje składające wień-
ce, gdy usłyszał rozwinięcie skró-
tu APPR odmówił „współpracy”,
argumentując: „Tu są biskupi”. Bi-
skupów akurat nie było, ale nie to
jest ważne. Ważne jest to, że „apo-
litycznemu” pracownikowi państwa
świeckiego słowo „antyklerykalna”
nie chciało przejść przez gardło.
Z drugiej strony... czy ktoś 20 lat
temu na podobnej uroczystości za-
anonsowałby np. partię antykomu-
nistyczną?
KUP PAN CZACHĘ
Gdy ujawniono, że na tablicy
ogłoszeń w Collegium Anatomicum
Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
widnieją oferty sprzedaży ludzkich
czaszek, zrobił się straszny szum.
Okazuje się, że za 200–300 zł bez
problemów można kupić zarówno
ludzką czaszkę, jak i inne kości. Praw-
dopodobnie większość z nich pocho-
dzi z cmentarzy. Dziwi tylko oburze-
nie władz uczelni, które udają, że do-
piero teraz dowiedziały się o kary-
godnym procederze handlowania
ludzkimi szczątkami, za co grozi do
8 lat więzienia.
PaS
RAJ UTRACONY
Rabin Dawid Aharon z Tel Awi-
wu, być może po to, aby przebić kon-
kurencję, zaczął sprzedawać wiernym
wstęp do raju... ba, nawet specjalne
działki w niebie! Należność obliczał
na podstawie listy szczegółowo wy-
cenionych grzechów. Najwięcej
– bo aż 16 tys. dolarów – zapłaciła
córka, chcąca skrócić pobyt w pie-
kle wyjątkowo grzesznego tatusia. In-
nego interesanta (maniakalny cudzo-
łożnik) rabin początkowo skierował
do piekła na trzy dni kwarantanny,
jednak w wyniku pertraktacji zgodził
się zapewnić wiernemu bezpośredni
wstęp do raju za głupie 200 dolarów.
Rabin wpadł, gdy izraelska policja
zainstalowała w synagodze ukrytą ka-
merę i zarejestrowała rozmowy
z klientami. W kancelarii znalezio-
no plan zagospodarowania raju i ko-
pie podpisanych umów. Za oszustwo
i korupcję rabin posiedzi teraz w pie-
kiełku ziemskim.
WIARA CZY
NAIWNOŚĆ?
RP
J.N.
Ksiądz biznesmen, Jacek
Stasiak , z Aleksandrowa Łódz-
kiego wpadł na kapitalny pomysł
wykorzystania stojącej w centrum
miasta starej ewangelickiej świą-
tyni. Chce w niej urządzić Cen-
trum Dialogu Religii i Kultur.
A że w skatoliczałej Polsce taki
dialog, wbrew deklaracjom Krk,
jest nadal czymś unikalnym, zy-
skał natychmiast poklask ewange-
lików i żydów. Ewangelicy za sym-
boliczną złotówkę sprzedali więc
świątynię pomysłodawcy i wierzą,
że w przyszłości będą mogli się
w niej pomodlić. Ewangelicy... cóż
za dziwna wiara.
BOSKO RADZĄ
MP
Pokłóciłeś się z ukochaną i nie
wiesz, co robić? Katolicki serwis mło-
dzieżowy bosko.pl radzi wykazać się
inicjatywą. Aby naprawić zaistniałe
szkody, możesz napisać porywający
list, ułożyć wiersz, namalować por-
tret ukochanej (tu podany jest wa-
runek – musi być chudsza i ładniej-
sza niż w rzeczywistości), zaśpiewać
arię pod jej oknem, zrobić „napad”
na kwiaciarnię (minimum 12 czer-
wonych róż!) lub zaprosić ją na
ABERRACJA
ZDROWE PODEJŚCIE
Rocznicowa sesja krakowskiej
rady miasta była iście oryginalna,
a to za sprawą Piotra Döerre’a
z klubu LPR. Otóż przygotował on
14 interpelacji, bijąc tym rekord
obecnej kadencji. Najbardziej in-
teresowała radnego demonstracja
zorganizowana 11 listopada przez
APP RACJA. Oskarżył partię
o szerzenie dyskryminacji wobec
kleru i zobowiązał prezydenta,
Jacka Majchrowskiego , do zba-
dania, czy manifestacja odbyła się
zgodnie z prawem. Radny inkwi-
zytor szukał też sposobu oczysz-
czenia centrum miasta z agencji
towarzyskich, sugerując uznanie
ich działalności za „szczególnie
uciążliwą dla otoczenia”. Zbunto-
wał się również przeciw budowie
pawilonu ze szkła, proponując bu-
dowlę z... drewna. Pozostałych 11
pomysłów nikomu nie dane było
Były proboszcz rzeszowskiej pa-
rafii pw. Matki Boskiej Saletyńskiej
założył na dachu świątyni stację ba-
zową telefonii komórkowej. Zrobił
to co prawda zgodnie z przepisami,
ale w tajemnicy przed wiernymi. Pa-
rafianie z okolicznych bloków popro-
sili więc, by ksiądz zdjął anteny, gdyż
są szkodliwe. W odpowiedzi wierni
usłyszeli, że świat opiera się na eko-
nomii, a każdy i tak musi kiedyś
umrzeć. Święte słowa!
A.T.
RP
DIALEKTYKA
PaS
Ks. Krzysztof Pawlina , rek-
tor Wyższego Seminarium Du-
chownego w Warszawie, przedsta-
wił wyniki badań przeprowadzo-
nych w 7 warszawskich liceach.
Z 520 ankietowanych tylko 20 od-
powiedziało, że ma „bliski, nie-
formalny kontakt z księdzem”
(strach pomyśleć, co to znaczy!).
WSZYSTKO,
CO NASZE...
Władysław Skrzypek , prawico-
wy prezydent lewicowego Włocław-
ka, postanowił obdarować ziemią ka-
tolicki ogólniak. Liceum im. ks.
Jana Długosza (dawniej szkoła pań-
stwowa) należy do kurii diecezjalnej
108889215.029.png 108889215.030.png 108889215.031.png 108889215.032.png 108889215.033.png 108889215.034.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin