Fakty i Mity 2004-43.pdf

(2118 KB) Pobierz
str_01_43.qxd
Za sprawą korekty do ustawy „O ochronie praw lokatorów” już za dwa miesiące
CZYNSZE MOGĄ WZROSNĄĆ TRZYKROTNIE
Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 43 (242) 28 PAŹDZIERNIKA 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Wpadły nam w ręce wojskowe
dokumenty, które na zdrowy
rozum powinny być opatrzone
klauzulą „Przed przeczytaniem
zjeść”. Pokusa była silniejsza
niż rozsądek i przestudiowali-
śmy je uważnie. Zdobyliśmy
dowody, że tajne plany NATO
oraz dossier oficerów pełnią-
cych służbę w strukturach
dowodzenia sojuszu stoją
otworem przed oficerami
z Watykanu.
Str. 3
109252599.033.png 109252599.034.png 109252599.035.png 109252599.036.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 43 (242) 22 – 28 X 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Skazani na KRYZYS?
KATOLAND Po zakończeniu obchodów 26 rocznicy wyboru Wiel-
kiego Wodza Katolicyzmu Kraj Raj przeżył po raz dwudziesty za-
bójstwo ks. Popiełuszki.
Jeszcze tylko kilka rocznic męczenników, film o papieżu walczą-
cym (duchowo) w powstaniach i... Wszystkich Świętych.
POLSKA Rząd Marka Belki przetrwał w Sejmie głosowanie nad
wotum nieufności i będzie działał przynajmniej do wiosny.
Zwyciężyła miłość posłów do ojczyzny, tej najmniejszej – wła-
snej kieszeni.
O d kiedy jako dziecko na dobre zacząłem jarzyć, że pa-
pokazywał mu, że do jego exposé w sejmie i głosowania
nad wotum nieufności dla rządu pozostały godziny. Premier
olał więc negatywne opinie fachowców o wzroście gospo-
darczym, tak inne od tego, co przedstawił posłom, no i uda-
ło mu się. Występujący na ostatniej sesji Rady referenci,
zarówno sympatycy prawicy (prof. Józefiak), jak i lewicy
(prof. Fedor, Kabaj, Welfe), określili jako mrzonki plany i za-
mierzenia rządu Belki dotyczące przyśpieszenia do poziomu
5 proc. wzrostu gospodarczego w 2005 r. Wymienię (za
specjalistami) tylko parę najważniejszych powodów ich
pesymizmu: bardzo niski wskaźnik inwestycji (obecnie ok.
3,4 proc., podczas gdy na 2004 rok planowano 7 proc.,
a Belka populistycznie założył 13 proc. na 2005 r.!), zwłasz-
cza wśród małych i średnich firm, które oferują najwięcej
miejsc pracy; niespójność polityki fiskalnej (rząd)
z polityką monetarną (NBP i Rada Polityki Pienięż-
nej). Eksport napędzający gospodarkę może wzro-
snąć w 2005 r. najwyżej o 6 proc., a nie – jak za-
pewnia Belka – o 12 proc., ponieważ państwo
i biedne firmy skandalicznie mało wydają na
nowe technologie, a inwestorzy zagraniczni nie
przeszczepiają ich do nas. Przy obecnej koniunk-
turze bezrobocie nie spadnie do 18,2 proc., jak
chce tego Belka, lecz nawet nieznacznie
wzrośnie do 20,7 proc. Konsumpcja ro-
śnie o ok. 1 proc. rocznie, a tylko
wzrost o 2–4 proc. gwarantuje za-
trzymanie recesji i stabilizację wzro-
stu. Na domiar złego kredyty in-
westycyjne są zbyt drogie, co osta-
tecznie powoduje, że spada aktyw-
ność gospodarcza Polaków. Wyno-
si ona około 50 proc. (ostatnie miej-
sce w Europie!), czyli zaledwie co
drugi rodak ma pracę lub prowadzi
działalność gospodarczą. Koniunktu-
ra na rynkach światowych też nie na-
straja optymistycznie, zwłaszcza ro-
snące ceny ropy i gazu. Kolejne bu-
dżety państwa coraz bardziej parali-
żuje obsługa zagranicznego (131 mld
926 mln zł) i krajowego (351 mld
903 mln zł) długu i jeśli za kilka lat nie
zaczniemy go spłacać, to nasze dzieci
będą pracowały już tylko na spłatę odsetek.
Widać więc jak na dłoni, że premier Belka – idąc za
wzorem dawnych towarzyszy – uskutecznia propagandę
sukcesu, czyli mówi narodowi, że „jest i będzie lepiej”,
a „trudności są chwilowe”, podczas gdy kryzys ciągle
się pogłębia.
Nie chcę wchodzić w meandry ekonomii, ale znawcy
tematu z Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej przy Ra-
dzie Ministrów dostrzegają dla Polski światełko w tunelu,
czyli faktyczne i trwałe przyśpieszenie wzrostu gospodar-
czego. Tyle że zabłyśnie nam ono najwcześniej za 6–7 lat.
Niestety, tak odległe perspektywy polityków w Polsce nie
interesują. A szkoda, bo błysk tego światełka może być
trwały i owocny tylko wtedy, jeśli zostaną spełnione okre-
ślone warunki: ścisła współpraca rządu i NBP, ogranicze-
nie deficytu budżetowego, agresywny marketing polskiej
gospodarki, w tym zwiększenie eksportu do Rosji i Chin,
stabilizacja polityki i prawa, wykorzystanie funduszy euro-
pejskich nie tylko na drogi, ale także na badania, wynalaz-
ki, technologie, rozwój. A teraz – uwaga! Przy zachowa-
niu tych warunków i sprzyjającej koniunkturze w UE i na
świecie w 2010 roku możemy mieć 6-procentowy wzrost
gospodarczy i 8-procentowe bezrobocie. Według prof. We-
lfego, mamy szansę osiągnąć 70 proc. PKB Unii Europej-
skiej (z 2000 r.) już w 2025 r. i wówczas dogonić Portu-
galię, najbiedniejszą w starej Unii. Takie są realia. Nato-
miast niewłaściwa polityka gospodarcza może doprowa-
dzić do zatrzymania się Polski na ostatnim miejscu w Unii.
Czy temu ostatniemu służą doraźne rozgrywki polityków,
rozdawanie kiełbasy na pół roku przed wyborami i okła-
mywanie społeczeństwa, aby tylko utrzymać się przy rzą-
dach? Z całą pewnością.
Na polskich rolników spada deszcz unijnych pieniędzy: rozpoczę-
to stopniowe wypłaty subwencji rolnych.
Lepper z Giertychem truchleją, bo słowo stało się ciałem.
pu jest za pieniążki, a pieniążki nie leżą na ulicy – sza-
rość schyłkowego socjalizmu wyryła w mym jestestwie
stałe frazy, takie jak: kryzys, kartki, kolejka, mięso, mało
mięsa, za mało mięsa, nie ma, nie ma, nie będzie itp.
W małym czarno-białym telewizorku powtarzano co praw-
da, że jest i będzie, a kłopoty w zaopatrzeniu są chwilowe,
ewentualnie spowodowane nieuzasadnionymi przerwami
w pracy. Jednak nikt nie miał wątpliwości co do jednego:
jest kryzys. I tak już zostało. Po latach znikły kartki, kolej-
ki; mięsa i chleba jest pod dostatkiem, telewizory są duże
i kolorowe, przerwy w pracy są uzasadnione, choć bezce-
lowe. Tylko kryzys jak był, tak jest, zawsze i niezmiennie,
od pokoleń. Gdy dorosłem, to dowiedziałem się, a nawet
zobaczyłem na własne oczy, że kryzysu może nie być,
oczywiście nie u nas, ale np. w Niemczech,
Francji, Ameryce. Zacząłem intereso-
wać się ekonomią, zwłaszcza
w ostatnich latach. Był-
bym szczęśliwy i spełnio-
ny jako polski obywatel
i patriota, gdybym doczekał
czasów, kiedy w Polsce nie
będzie kryzysu – to znaczy,
kiedy powiedzmy więcej niż
trzy czwarte obywateli stwierdzi tak
w referendum. Czy to w ogóle moż-
liwe? Czy dożyję? Całkiem moż-
liwe, zważywszy że obecne
czterdziestolatki mają jesz-
cze żyć 110 lat...
Skąd w ogóle ma-
my wiedzieć, że już nie
ma kryzysu albo jaki on
jest duży? Kto nam powie,
jakie są perspektywy pol-
skiej gospodarki? Zajmuje się
tym w Polsce m.in. Rządowe
Centrum Studiów Strategicz-
nych, prywatna CASE, założona
przez Leszka Balcerowicza, liberal-
ne Centrum Adama Smitha oraz
zaprzyjaźniony z PO Instytut Ba-
dań nad Gospodarką Rynkową.
Jak widać, każdy z tych ośrod-
ków ma jakiegoś sponsora lub program.
Jedynym miejscem debaty ekonomistów różnych szkół
i poglądów jest Rada Strategii Społeczno-Gospodarczej przy
Radzie Ministrów. Twór ten w 1994 r. powołał do życia
wicepremier Grzegorz Kołodko. Członków Rady mianuje pre-
mier, a w jej skład wchodzą wybitni ekonomiści i anality-
cy wszelkich dziedzin gospodarki. Organizowane co mie-
siąc spotkania gromadzą około 100 osób. Ilekroć chcę usły-
szeć prawdę o aktualnym stanie polskiego gospodarstwa,
sięgam do bieżących raportów tejże bezstronnej, plurali-
stycznej Rady Strategii. Ponieważ prawda o gospodarce
nie zawsze jest na rękę politykom, taki premier Buzek czy
obecnie Belka wyraźnie ignorują podmiot stworzony po
to, aby im służył. I tak na przykład Rada wyraźnie ostrze-
gała Buzka przed wprowadzaniem w jednym czasie wszyst-
kich reform. Jak wiadomo, ten nie posłuchał, co zaowo-
cowało drogą krzyżową narodu i dziesiątkami miliardów
złotych strat w budżecie. Na debatach RSSG, na których
zawsze jest obecny dziennikarz „FiM”, premiera Belki nie
uświadczysz lub wpada tam na pół godziny (spotkanie na
temat bezrobocia). W kwietniu br. wiceminister spraw we-
wnętrznych i administracji Tadeusz Matusiak okłamał na-
ukowców, że rząd pracuje nad projektem rozporządzenia
likwidującego część powiatów... Ale do rzeczy.
Na ostatniej, październikowej sesji Rady poszukiwano
odpowiedzi na pytanie, czy wzrost gospodarczy w Polsce
ma charakter trwały, a więc czy po raz pierwszy od lat
(międzywojennych?) idzie na lepsze. Belka wysłał na sesję
kompletnie nieprzygotowaną wiceminister gospodarki Ire-
nę Herbst. Dlaczego? Dlatego, że Belka wie o kiepskiej
kondycji polskiej gospodarki oraz posiada zegarek. Ten
Trwają dywagacje i bicie piany (Wam też się niedobrze robi?) po
ujawnieniu spotkania Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimi-
rem Ałganowem. Kulczyk utrzymuje, że nie wiedział, że Ałganow to
Ałganow. W czasie rozmowy Kulczyk miał się też powoływać na zna-
jomości z Kwaśniewskim i Millerem, ówczesnym premierem.
Powoływanie się w interesach na faktyczne lub urojone „grupy trzy-
mające władzę”, czyli na znajomości, to przecież polska tradycja!
Sąd przychylił się do wniosku Grzegorza Żemka, byłego dyrektora
FOZZ, o poddanie go karze 2 lat więzienia w zawieszeniu, 200 zł
grzywny i 200 zł kosztów sądowych za wyłudzenie w 1991 r. 1,2 mln.
400 zł... to chyba bez odsetek od 1,2 miliona?
W rocznicę męczeńskiej śmierci Popiełuszki przypomniano tajem-
niczą śmierć dwóch funkcjonariuszy SB, którzy wykryli porywaczy
duchownego, a miesiąc później zginęli w wypadku samochodowym.
Niestety, esbecy nie nadają się do procesu beatyfikacyjnego.
LPR w stosownej uchwale domaga się uznania za nieważną dekla-
racji z 1953 r. o zrzeczeniu się reparacji od Niemiec. Według nich
zrzeczenie było nielegalne, bo uczynione pod naciskiem ZSRR przez
marionetkowy, zależny od Moskwy rząd PRL.
Pomysł genialny! Niemcy będą mogli teraz spokojnie anulować
deklarację z 1970 r. o wzajemnym uznaniu i granicach, bo
podpisana została przez „niepełnowartościowy” rząd PRL.
Europoseł LPR Witold Tomczak znany z aktów wandalizmu w ga-
leriach sztuki i prób ukrzyżowania Parlamentu Europejskiego nie-
zmiennie rozsławia nasz kraj. Wysłał protest do szwedzkiego Ko-
mitetu Nagrody Nobla z powodu przyznania literackiej Nagrody
Nobla Elfride Jelinek, austriackiej pisarce lewicowej. Zdaniem Tom-
czaka, nagroda została przyznana przez pomyłkę, bo Jelinek to por-
nografka, a nie pisarka, i Szwedzi powinni naprawić swój błąd.
Trza było uhonorować twórczość Najwyższego Ojca i Żyjącego
Autorytetu (NOŻA) i byłby spokój z Tomczakiem.
WARSZAWA Ewa Kulesza, Generalny Inspektor Ochrony Da-
nych Osobowych, złożyła doniesienie do prokuratury na innego
LPR-owskiego eurodeputowanego, Wojciecha Wierzejewskiego (daw-
niej wicemarszałek Sejmiku Mazowieckiego), za to, że umieścił on
na swojej stronie www nazwiska i adresy internetowe osób, które
protestowały przeciwko jego homofobicznym wypowiedziom.
To dla Kościoła, który pedalstwa nie cierpi, choć praktykuje.
LUBIN Do sądu rejonowego trafił akt oskarżenia przeciwko księ-
dzu Zdzisławowi Lewickiemu, salezjaninowi, który przejechał po pi-
jaku rowerzystę („FiM” 40/2004). Duchowny przyznał się do winy
i chce poddać się wynegocjowanej z prokuraturą karze 1,5 roku
więzienia w zawiasach i 2,5 tys. zł na Narodowy Fundusz Zdrowia.
Sąd na ugodę przystanie: różaniec się odmawia, księdzu – nie.
LICHEŃ 18.10 o godz. 16.10 na antenie Polsatu w cyklu „Interwen-
cje” wyemitowano reportaż o defraudacji, jakiej miał się dopuścić
budowniczy i kustosz bazyliki ks. Eugeniusz Makulski. Według ze-
znań jego byłego kierowcy i ogrodnika, Bohdana Chlebusia, Makul-
ski (niedawno zdymisjonowany) ze środków na budowę bazyliki
miał kupować prezenty swoim homoseksualnym kochankom. Po emi-
sji programu przerażone utratą zysków Zgromadzenie Księży Maria-
nów, właściciel sanktuarium, wydało prześmieszne oświadczenie,
w którym dowodzi, że „kradzież środków pieniężnych w sanktuarium
jest praktycznie niemożliwa”, nie licząc „drobnych kwot”...
W gigantycznych skarbonkach, jakich pełno w Licheniu, są
z pewnością zamontowane liczniki wrzutowe...
USA David Cobb, kandydat na prezydenta z ramienia Partii Zielo-
nych, został aresztowany, gdy protestował przeciwko telewizyjnej de-
bacie Bush–Kerry. Domagał się zaprzestania dyskryminacji przez
media kandydatów innych niż wystawieni przez partię demokratycz-
ną i republikańską, czyli partie wspierane przez wielkie koncerny.
Czepia się chłopina. Niech się cieszy, że nie żyje na Białorusi.
WATYKAN Jan Paweł II, który – zdaniem polskich mediów – czu-
je się „nieustannie lepiej” zaapelował o... szacunek dla dzieci. Szef
instytucji ukrywającej pedofilów powiedział, że „dzieci są najcen-
niejszym skarbem, jaki ma cała ludzka rodzina, do tego bardzo
delikatnym i bezbronnym. Nikt nie może być obojętny wobec cier-
pień dzieci, spychania ich na margines i ranienia ich godności”.
Chodziło mu zapewne o dzieci nienarodzone, bo tylko te mają
znaczenie (polityczne) dla Kościoła.
SŁOWACJA Prawicowy rząd podarował swoim księżom jeszcze
jedną szansę na odzyskanie majątków: ustawa uchwalona przed de-
kadą nie zaspokoiła wszystkich apetytów, choć w tym małym kra-
ju Kościół przejął 100 tys. hektarów, czyli więcej niż w Polsce!
Co tam 100 tys. hektarów! Słowacja i tak Kanadą nie będzie,
a Watykan sobie ziarnko do ziarnka uzbiera.
BIAŁORUŚ Większość zagranicznych obserwatorów uznała wy-
bory parlamentarne (i pomnażające kadencje Łukaszenki) w tym
kraju za niespełniające wymogów demokratycznych. Niedopatrzeń
nie dostrzegł tylko komisarz Andrzej Lepper.
Gdyby Endrju rządził w Polsce, sam zorganizowałby kilka ta-
kich referendów.
JONASZ
109252599.001.png 109252599.002.png 109252599.003.png 109252599.004.png 109252599.005.png
Nr 43 (242) 22 – 28 X 2004 r.
GORĄCY TEMAT
3
mody jest jeżdżenie na
Agencji Wywiadu oraz
Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego niczym na łysej ko-
byle, to musimy – niestety – wrzucić
kamień także do ogródka Wojsko-
wych Służb Informacyjnych.
Znane z przecieków szczątkowe
informacje o zawartości tajnych „no-
tatek” dotyczących spotkań Jana
chwilę). Istotne jest źródło: Ordyna-
riat Polowy Wojska Polskiego! Nasi
Czytelnicy zapewne pamiętają, że po-
czynaniom arcybiskupa (i generała
w jednym) Sławoja Leszka Głódzia
poświęcaliśmy sporo miejsca w „FiM”.
Przyznajemy teraz, że od czasu do
czasu spoglądaliśmy mu przez ramię
w papiery... Ponieważ 26 sierpnia zo-
stał mianowany przez JPII ordyna-
riuszem diecezji warszawsko-praskiej,
łącznikowych w 2004 r.”. Z dołączo-
nej do niego notatki służbowej adre-
sowanej do szefa Sztabu Generalne-
go WP, generała Czesława Piątasa ,
a podpisanej przez generała dywizji
Zbigniewa Cieślika (szef General-
nego Zarządu Zasobów Osobowych),
dowiadujemy się m.in., że „planowa-
na rotacja będzie realizowana w spe-
cyficznych warunkach trwającej trans-
formacji struktur dowodzenia NATO
(NATO Command Structure – NCS),
w wyniku której należy oczekiwać, iż
w 2004 r. możemy utracić do 20 proc.
stanowisk z 301 obecnie posiadanych
w NCS, tj. około 60 stanowisk”.
Co więcej – okazuje się, że
w naszej armii mamy strasznych nie-
udaczników, skoro nie można w niej
znaleźć kandydatów do obsady
wszystkich przydzielonych Polsce
stanowisk w dowództwie NATO:
„Do dnia 24.11.2003 r. pozytywnie
zweryfikowano i wytypowano 92 kan-
dydatów spośród 104 planowanych
do rotacji stanowisk w strukturach
NCS. Niemniej jednak, nie udało się
wytypować kandydatów na 12 stano-
wisk (2 stanowiska oficerskie, 8 sta-
nowisk chorążych i 2 stanowiska pod-
oficerskie). Związane jest to z wyso-
kimi wymaganiami określonymi
w NATO-wskich opisach stanowisk”
– czytamy w notatce. Te „wysokie
wymagania” to zapewne znajomość
angielskiego...
Ściśle jawne
Nasze wojsko nie ma żadnych tajemnic przed
politrukami z Watykanu. Po biskupich gabinetach
walają się tajne plany NATO oraz dossier
oficerów, pełniących służbę w strukturach
dowodzenia paktu.
Naszej redakcyjnej cywilbandzie
bezpieczeństwo państwa leży głębo-
ko na sercu, więc nie będziemy cyto-
wać ciągu dalszego.
Musimy wszakże zadać pytanie:
po cóż takie kwity sutannowym? Kto
im je dał do łapy, skoro do wiado-
mości otrzymały je (oprócz gen. Pią-
tasa) tylko dwie osoby: gen. bryg.
Włodzimierz Sąsiadek , Polski Na-
rodowy Przedstawiciel Wojskowy
przy SHAPE ( Supreme Headquar-
ter Allied Power Europe , czyli Na-
czelne Dowództwo Połączonych Sił
Zbrojnych NATO w Europie), oraz
płk Andrzej Juszczak , pełniący
wówczas obowiązki Polskiego Przed-
stawiciela Wojskowego przy Komi-
tecie Wojskowym NATO.
Weźmy kolejny dokument...
Czy ktoś zdoła wytłumaczyć, po
cholerę wielebnym „Harmonogram
wdrażania nowych struktur dowodze-
nia NATO” , szczególnie że w jednym
z punktów sztabowcy ujawniają, iż so-
jusz jest obecnie bezbronny niczym
dziecko, bo „osiągnięcie wstępnej zdol-
ności operacyjnej NCS” przewidywa-
ne jest na 30 czerwca 2005 r. a „peł-
na zdolność operacyjna” – na 30 czerw-
ca roku następnego...
Sam „Plan rotacji i obsady...”
strach czytać. I choć wcale wiedzieć
nie chcemy, nie jest już dla nas ta-
jemnicą, że na przykład jednym z pol-
skich oficerów ds. operacji ofensyw-
nych, pełniących służbę w Centrum
Dowodzenia Operacjami Powietrz-
nymi stacjonującym w Finderup (Da-
nia), został pracujący wcześniej
w rejonowym ośrodku planowania
ruchu lotniczego Wojsk Obrony Prze-
ciwlotniczej 34-letni kpt. X (kontr-
wywiad zapewniamy, że wszelkie na-
zwiska zachowamy w dyskrecji), któ-
ry 30 czerwca 2004 r. zastąpił kpt.
Y, powracającego do 7. Eskadry Lot-
nictwa Taktycznego.
Powiedzmy otwarcie: dla redak-
cji „FiM” nie są już tajemnicą da-
ne osobowe oraz precyzyjny opis
umiejętności wszystkich polskich
oficerów, chorążych i podofice-
rów pełniących służbę w dowódz-
twie NATO!!!
Dlatego oczekujemy, że służby
odpowiedzialne za bezpieczeństwo
państwa odpowiedzą, jakim cudem
omówione wyżej dokumenty zna-
lazły się w Ordynariacie Polowym
WP... Bo nie chce nam się wie-
rzyć, że takie teraz panują w woj-
sku obyczaje.
A może papiery były na sprze-
daż? Artykułujemy te wątpliwości,
gdyż w gronie podwładnych abp.
Głódzia zdemaskowaliśmy (przy
okazji badania sprawy dokumen-
tów) wysokiego rangą oszusta, ma-
jącego dostęp do tajemnic. Poda-
my go prokuraturze wojskowej na
tacy. Już za tydzień.
ANNA TARCZYŃSKA
współpr. R. PORADOWSKI
Kulczyka z rosyjskim szpiegiem
Władimirem Ałganowem dały nie-
którym ekspertom od robienia lu-
dziom wody z mózgu podstawę do
oceny, że rosyjski wywiad jest tak moc-
ny, iż steruje naszą polityką oraz go-
spodarką jak chce, a największe ta-
jemnice obronności kraju zna lepiej,
niż własne podwórko.
My wykażemy, że Sowieci to
mały pikuś w porównaniu ze sku-
tecznością działającej w Polsce
agentury watykańskiej. I wcale nie
chodzi tu o powszechnie znany wpływ
kat. Kościoła na politykę czy gospo-
darkę, lecz znaczące sukcesy osiąga-
ne przez funkcjonariuszy Krk w roz-
pracowywaniu sekretów wojskowych
NATO. Niewiarygodne?
Też przecieraliśmy oczy ze zdu-
mienia, ale zdobyliśmy dowody (są
nimi oryginalne dokumenty, a nie
jakieś tam pokątne informacje o in-
formacjach), że w biskupich gabi-
netach analizowane są tajne pla-
ny NATO oraz polityka personal-
na dotycząca polskiego uczestnic-
twa w strukturach dowodzenia so-
juszu północnoatlantyckiego. Po
co watykańczykom takie analizy? Czy
robią to tylko dla zabicia czasu?
Nieważne, jak weszliśmy w posia-
danie dokumentów (o których za
pora ujawnić, nad czym ślęczał w chwi-
lach wolnych od bankietowania...
Weźmy dla przykładu 12-stroni-
cowy ściśle tajny dokument zaty-
tułowany „Plan rotacji i obsady sta-
nowisk w strukturach dowodzenia
NATO, polskich przedstawicielstwach
wojskowych i polskich zespołach
GŁASKANIE JEŻA
Strąki, kartofle i buraki
korekty. Otóż moim zdaniem po-
seł Strąk nie jest idiotą, tylko kom-
pletnym idiotą – a to zasadnicza róż-
nica. Nieprawdaż?
Do tej pory było śmiesznie, ale
teraz śmiesznie być przestaje. Otóż
po nazwaniu Strąka nie strąkiem,
tylko kartoflem (a cóż to z punktu
widzenia biologii za różnica?), ów
Strąk (a nie głąb kapuściany) we-
zwał policję i polska policja w ma-
jestacie prawa aresztowała 26-let-
niego Marka , który wyraził głośno
tylko to, co myśli wielu Polaków,
a na pewno Czytelnicy „FiM” i pi-
szący te słowa!
Iluś tam... zapewne ze trzech po-
licjantów zaangażowanych zostało
w wyjaśnianie bzdury i umieszczenie
w pierdlu człowieka, który powiedział
dokładnie to samo, co ja tu piszę.
W tym czasie zapewne czterech
złodziei skradło parę samochodów,
a jeden bandyta zamordował czy-
jąś córkę. Pięknie!
Co więcej, poseł LPR Strąk po
incydencie założył Komitet do Wal-
ki z Elementami Chuligańskimi. My-
liłby się ten, kto sądziłby, że cho-
dzi o spacyfikowanie bandytów na
stadionach piłki nożnej. Strąk mó-
wi, że będzie walczył z obrażaniem
posłów i innych ludzi (bo świat się
dzieli na posłów i innych ludzi).
Jasne, Panie Pośle! W takim ra-
zie proszę uprzejmie uruchomić pułk
policji, aby mnie też aresztował,
a kółka pomorskie różańcowe niech
się od dziś modlą w tej intencji, bo
oto wszem wobec oświadczam, że
żyjemy w kraju strąków, buraków
i kompletnych debili. I to jest wła-
śnie „grupa trzymająca władzę”!!!
MAREK SZENBORN
Żyje sobie na świecie niebożąt-
ko – poślątko Strąk Robert. I ten
poseł był kilka dni temu łaskaw
zaszczycić (wraz z dziewczyną)
jeden z nocnych pubów w Słup-
sku. Tamże podczas spożywania
mleka (0,0 procent, bo przecież
posłowi nie wypada inaczej) zo-
stał zaatakowany werbalnie przez
jednego z bywalców i nazwany
idiotą oraz kartoflem.
Kim jest nasz ulubieniec? Zaj-
rzyjmy do jego CV. Urodził się
9 czerwca 1968 roku w Wałczu i do
tej pory – choć jest przedstawicielem
Ligi Polskich Rodzin – rodziny nie
założył. W Okręgu Wyborczym Gdy-
nia dostał całe 5775 głosów. Po tak
oszałamiającym sukcesie wlazł do
parlamentu – gdzie tkwi. Na razie
znany jest z rozmaitych akcji prze-
prowadzanych wspólnie z Młodzie-
żą Wszechpolską, np. postulował
zlinczowanie holenderskich femini-
stek ze statku Langenort oraz po-
wieszenie za... (no właśnie, za co?)
artystki Doroty Nieznalskiej za
zbezczeszczenie krzyża.
Otóż – powiedzmy to jeszcze raz
– w słupskim pubie jakiś dżentelmen
nazwał Strąka kartoflem. Słusznie
naszym zdaniem poseł Strąk się
wkurzył. Mianowanie go (GO?) bo-
wiem bulwą zaszczepioną na pol-
ski grunt przez królową Bonę fak-
tycznie może człowieka dotknąć. Je-
steśmy zdania, że gdyby – zgodnie
z prawdą – nazwać Strąka burakiem
(rodzimym), i to pastewnym, było-
by stokroć bardziej przystające do
prawdy i botaniki. Dalej... dalej ten
sam dżentelmen (dla którego, choć
Go na oczy nie widziałem, noszę
w sercu wiele ciepła) nazwał Strąka
idiotą. Muszę tu dokonać pewnej
C hoć ostatnim krzykiem
109252599.006.png 109252599.007.png 109252599.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 43 (242) 22 – 28 X 2004 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
co to za cuda zmajstrowała ta świę-
ta dziewica i patronka Ruchu Czy-
stych Serc.
Najgorsze kłopoty mam ze snem
z soboty na niedzielę, bo to kolesie
wpadną i drinknie się jakiś gin z to-
nikiem. Ale ja już się wycwaniłem.
Do łóżka biorę „Miłujcie się!” i czy-
tam: „Osoba uzależniona od porno-
grafii, wydając niemałe pieniądze na
zaspokojenie nałogu, nie tylko odbie-
ra środki finansowe rodzinie, ale tak-
że naraża ją na długi. Wiele osób nie
zdaje sobie sprawy z faktu, że porno-
grafii towarzyszą złe duchy żądzy, cu-
dzołóstwa, nierządu, masturbacji, ho-
moseksualizmu oraz inne zniewole-
nia, np. alkoholowe. Pornografia sprze-
ciwia się Bożemu planowi dotyczące-
mu ludzkiego ciała, które zostało stwo-
rzone przez Boga, odkupione przez Je-
zusa i które jest świątynią Ducha Świę-
tego”. Nikt mi nie uwierzy, ale zanim
dopadły mnie złe duchy żądzy i nie-
rządu, moje ciało – ta świątynia Du-
cha Świętego – pogrążyło się w głę-
bokim śnie!
Według księży dobrodziejów, na
onanizm, pornografię i żądzę zmysło-
wą jest rewelacyjny lek, a mianowi-
cie: odmówienie różańca, koronki do
Bożego Miłosierdzia i raz w tygodniu
msza święta. Natychmiast chuć ucie-
ka! Jedno tylko mnie zastanawia: dla-
czego w liście do czytelników na
stronie drugiej czasopisma ks.
Piotrowski z zespołem pra-
cowników pisze: „Cała Re-
dakcja o godz. 7 rano od-
mawia cząstkę różańca,
o godz. 15 koronkę do Bo-
żego Miłosierdzia, nato-
miast raz w tygodniu jest
sprawowana Msza św.” ...
Czyżby oni też?
A. RODAN
Prowincjałki
Świntuchy
Podczas libacji w Białej Podlaskiej założono
się, kto więcej wypije i zostanie mistrzem
regionu. Okazało się, że przy tej okazji padł rekord kraju! Mistrzem Polski
w piciu alkoholu został Leon U. W jego organizmie stwierdzono... 9,4 pro-
mila! Niestety, mimo sądowej ekspertyzy rekord nie może być uznany, bo
pan Leon wprawdzie wypił, ale zaraz potem umarł.
Jan Paweł II słusznie powiedział:
„Nie jest przywracaniem wartości
człowiekowi spychanie go do te-
go, co zmysłowe, do tych wszyst-
kich rodzajów pożądania w dzie-
dzinie zmysłów, w dziedzinie ży-
cia seksualnego” (Włocławek,
7.06.1991 r.). I o to właśnie dba
Społeczna Krucjata Miłości i jej
czasopismo „Miłujcie się!”.
Obawiam się, że jestem uzależ-
niony. Ja już nie usnę bez przeczy-
tania chociażby kilku zdań z „Miłuj-
cie się!” – kościelnego czasopisma,
którego redaktorem naczelnym jest
ks. Mieczysław Piotrowski z Towa-
rzystwa Chrystusowego!
Przewracam się z boku na bok,
usnąć nie mogę, biorę więc do ręki
„Miłujcie się!” i czytam, jak to pew-
na pani miała problemy z donosze-
niem ciąży, więc szybko wraz z mę-
żem udała się do Sanktuarium Bo-
żego Miłosierdzia w Łagiewnikach:
„Tę sprawę powierzyłam Bogu. W pią-
tym miesiącu ciąży dziękowaliśmy za
dzieciątko i powierzyliśmy je miło-
siernemu Jezusowi. W głębi serca wie-
działam od początku, że to jest chłop-
czyk i modliliśmy się także o powoła-
nie do kapłaństwa dla niego”. A ja
to czytam, wzruszam się, łezka mi
kapnie na kołderkę, nawet nie wiem,
kiedy mi się oczy zamykają i bęc
– słodko śpię do białego rana.
Ale nie zawsze po czytanku idzie
mi na sen. Niektóre tekściki są jak
horror. Jeden z autorów, Dariusz
(artykuł pt. „Samogwałt zabił we mnie
wolność”), masturbował się i z prze-
rażeniem stwierdził: „Cierpię na sa-
mogwałt, jestem chory, potrzebuję le-
karza, grzech dopuściłem do mego ser-
ca”. Inna autorka, Magda , też się
onanizowała, ale długo nie wiedzia-
ła, co to jest. „W pierwszej klasie gim-
nazjum, na katechezie, dowiedzia-
łam się, jak się nazywa moja prakty-
ka i że jest ona grzechem”. Moim zda-
niem, Magda powinna na kolanach
dziękować księdzu katechecie, że ją
uświadomił.
Kolejni publicyści, Agata i Mar-
cin , żeby broń Boże nie spać ze so-
bą przed ślubem, zapisali się do Ru-
chu Czystych Serc, regularnie odma-
wiali różaniec, koronkę do Bożego
Miłosierdzia, codziennie uczestniczy-
li w mszy, czuwaniu i rekolekcjach
„Miłujcie się!”, bo to
zaordynował im
ksiądz. O biczowa-
niu i zimnych pryszni-
cach nie wspominają.
Ale wytrwali w czysto-
ści aż do ślubu. Na
zakończenie Agata
i Marcin zgodnym
chórem stwierdza-
ją: „Nastąpiły dwa
cuda u stóp Karo-
liny Kózkówny
w sanktuarium”.
Niestety, zasną-
łem, zanim do-
wiedziałem się,
Dawid (20 l.), Cygan z Kanady, tak się zachwy-
cił urodą 14-letniej Cyganki Nastii z podlubel-
skiego Kraśnika, że postanowił ją porwać. I zrobił to, bo chciał ją mieć za żo-
nę. Kiedyś takie uprowadzenia były wśród Romów powszechne, ale czasy się
zmieniły, o czym Dawid nie wiedział. Cyganie odbili Nastię, a starszyzna naka-
zała Dawidowi natychmiastowe opuszczenie Polski. Czyżby był za biedny?
We Wrocławiu dwaj szesnastoletni blokersi,
Damian i Rafał , chętnie siadywali na klatce
schodowej domu przy ul. Czarnieckiego i regularnie popijali browara. Trochę
przy tym wrzeszczeli, śpiewali i „rzucali mięchem”. Mieszkańcy również re-
gularnie nasyłali na nich policję. Aż wreszcie chłopaki nie wytrzymali tej
udręki i postanowili się zemścić. Oblali windę rozpuszczalnikiem, podłożyli
ogień i płonącą wysłali na 15 piętro. Przez kilka godzin dziesiątki osób było
uwięzionych we własnych mieszkaniach. Dookoła dym, ciemność i strażacy
walczący z ogniem. Blokersi czują się dobrze, ale zmienili klatkę schodową.
Nie dajmy się nabrać na złowróżbną
wróżkę Esmeraldę. Jeśli dostaniecie
od wróżki o takim imieniu list, w którym będzie wam grozić śmiercią, wy-
rzućcie go do kosza. Taki list dostał m.in. Jacek Sierociński (61 l.) z Łodzi.
Dlaczego Esmeralda mu grozi? Żeby wyłudzić pieniądze w zamian za zaże-
gnanie niebezpieczeństwa. Za jedyne 75 zł wróżka oddali od niego tajemni-
czą siłę, która ma źródło w układzie planet i gwiazd. Takie listy otrzymało
około 200 tys. Polaków. Pomnóżmy to przez 75 zł, a będziemy wiedzieli, ile
wróżka kosi szmalu. A skąd Esmeralda ma adresy naiwniaków? Ano, od
anonimowej firmy, która ma siedzibę na Seszelach.
Paweł Niedźwiedź (31 l.), wiceburmistrz
Wąsosza (woj. dolnośląskie), pił piwo na
ławce w centrum Wrocławia. Miał chłopak pecha, bo przyłapała go poli-
cja. Zarzucono mu, że złamał zakaz picia alkoholu w miejscu publicznym.
Jakby tego było mało, kiedy wiceburmistrz sięgnął po dokumenty, z kie-
szeni wypadł mu woreczek z sześcioma porcjami marihuany. Niedźwiedź
twierdzi, że nie ćpał, za piwko może zapłacić mandat, a z funkcji wicebur-
mistrza i tak nie zrezygnuje.
Opracował AR
szość pracodawców nie płaci na czas swo-
im pracownikom. Popłakano nad tym smutnym fak-
tem ze dwa dni i wrócono do dnia codziennego,
czyli chwalenia miłościwie nam panującego ustro-
ju – najlepszego i jedynego z możliwych.
Panujące obecnie sto-
sunki pracy są formą nowe-
go, często bardzo dotkliwe-
go zniewolenia. Powstały
nowe rodzaje ograniczania
wolności, o których nikomu
nie śniło się nawet w cza-
sach PRL-u. Polska, dzięki głupocie rządzących i mimo
inwestycji zagranicznych, jest krajem patologicznego
bezrobocia. Podobne występowało w Europie jedynie na
terenach objętych wojnami bałkańskimi w latach 90.
Masowe bezrobocie jest nie tylko dotkliwe dla tych,
którzy pracy nie mają, ale wpływa także na tych, którzy
jeszcze pracują. Niepłacenie pensji jest właśnie jego skut-
kiem – pracodawcy wiedzą, że mogą wstrzymywać pen-
sje, gdyż pracownicy i tak nie odejdą, bo niby dokąd...
Dzięki bezrobociu demoralizują się pracodawcy: niektó-
rzy już uwierzyli, że są półbogami rządzącymi życiem swo-
ich podwładnych. Atmosfera w wielu firmach jest nie do
zniesienia: lizusostwo, zakłamanie, poniżanie, zmuszanie
do darmowych nadgodzin. Nikt się nie sprzeciwi, bo...
robota albo śmierć! Plaga molestowania seksualnego
też w powszechnym bezrobociu ma swoją przyczynę. Ko-
biety mają do wyboru: albo iść do łóżka z szefem, albo
pożegnać się z pracą. Wybór jest rzeczywiście kuszący
– wolność, że niech to jasna cholera!
Opublikowane badania Państwowej Inspekcji Pracy
nie ujawniają jeszcze jednej formy wykorzystywania pra-
cowników, bardziej subtelnej, a nie mniej dotkliwej niż
opóźnianie wypłaty. Otóż wraz z pogarszaniem się wa-
runków pracy w wielu firmach zmusza się pracowników
do wypowiadania dotychczasowych umów i podpisywa-
nia nowych, niekorzystnych. Niby nic się nie zmienia: na
rękę dostaje się tyle samo, ale w nowej umowie jest się
już pracownikiem zatrudnionym w niepełnym wymiarze
godzin, formalnie za dużo mniejsze pieniądze. Po pro-
stu część wypłaty dostaje się nielegalnie. Pracodawca zy-
skuje na składkach ZUS
i podatkach, a pracownik
kiedyś dostanie mniejszą
emeryturę i dłużej będzie
na nią pracował. Ale to nie
koniec. Po jakimś czasie
czeka go niespodzianka:
pod pretekstem kłopotów finansowych firmy (i tak tego
nie sprawdzi – nie ma przecież wglądu w dokumentację
finansową przedsiębiorstwa) dostaje propozycję nie do
odrzucenia: czasową lub stałą obniżkę realnej pensji. Nie
wiadomo, co gorsze: nie dostać wynagrodzenia na czas
i żyć nadzieją, że kiedyś się je dostanie, czy dostać we
właściwym terminie tylko część, a z resztą pożegnać się
na zawsze. Czy taki wybór nie jest ekscytujący? Są oczy-
wiście sytuacje dla firm podbramkowe, kiedy tylko dra-
styczne i natychmiastowe obniżenie kosztów (m.in. pen-
sji) może uratować całe przedsiębiorstwo i wyprowadzić
je na prostą – wtedy jest to uzasadnione. Niestety pra-
codawcy nader chętnie i nie zawsze w sposób uprawnio-
ny dokonują takich cięć.
Polscy pracodawcy nie nauczyli się jeszcze od zachod-
nich kolegów, że największym skarbem firmy są wypró-
bowani i oddani pracownicy, że inwestując w nich, inwe-
stują w samych siebie. Dobry specjalista jest więcej wart
niż zabawki, które właściciel może sobie kupić za ode-
brane pracownikowi pieniądze. Żeby jednak pracodaw-
cy to zrozumieli, muszą chyba przejść przykrą lekcję: sy-
tuacja na rynku pracy już się poprawia, granice są otwar-
te, a kantowani pracownicy nie będą silić się na wier-
ność, skoro zostali wykorzystani.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Kościół zdaje się wracać wreszcie, wydobywając się z posoborowej Wielkiej
Smuty, do nieskażonego wykładu zbawczej nauki swego Boskiego Założy-
ciela w jej fundamentach dogmatycznych, jak również do zaciemnionej
przez fałszywy ekumenizm misyjności swego posłannictwa. Milczenie pa-
nuje natomiast jeszcze wciąż w kwestii Społecznego Królestwa Chrystusa
Pantokratora. Wciąż zdewastowany jest także Jego najdroższy skarb – Li-
turgia Święta. Wszystko to jeszcze za mało, aby mówić o nowej Wiośnie
Tradycji. Lecz widać już przebiśniegi zapowiadające Przedwiośnie.
(www.konserwatyzm.pl)
Półniewolnicy
Dziś pojawia się jednak na drodze socjalistów prezent specjalny – istna epi-
demia pedofilii czy też czegoś, co jest przejawem histerycznego poszukiwa-
nia nosicieli tego schorzenia. Tej okazji nie wolno przeoczyć. Pracować
trzeba nad tym, by wszyscy w Polsce mieli poczucie, że jedynym skutecz-
nym narzędziem do zwalczania patologii jest wkroczenie państwa na tery-
torium rodziny i uczynienia z niej sterylnej przestrzeni, dobrze oświetlonej,
przewietrzonej i opisanej w służbowym notatniku. Cuchnący liszaj porno-
grafii może sobie wypełzać ze wszystkich księgarń, kiosków, dworców i sta-
cji benzynowych; tu państwo nie czuje się kompetentne, a poza tym musi
przecież szanować „wolność”, to jest chronić zboczeńców i zapewniać, by
nie wyginęli, czemu najlepiej służy, oprócz pornografii, edukacja seksual-
na, wprowadzana już od przedszkola.
(„Niedziela” 43/2004)
Trzeba dziś całemu Narodowi Polskiemu nowej ewangelizacji. Trzeba za-
ufać Maryi i w Jej ręce złożyć los polskiej szkoły, polskiego nauczyciela
i rozwój duchowy młodzieży. Trzeba wrócić do sprawdzonych metod
wielkich pedagogów i wychowawców, którzy swój zawód traktowali jako
misję. (...) Drodzy Nauczyciele! Rozpoczynajcie każdy nowy rok szkolny
w Imię Boga Trójjedynego, z błogosławieństwem Bogurodzicy.
(„Nasz Dziennik” 242/2004)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
TERAZ POLSKA!
TRADYCJA ZANIKA
PŁONĄCY WIEŻOWIEC
ESMERALDA NAM POMOŻE
SWÓJ CHŁOP
N iedawno media zawyły z oburzenia, że więk-
109252599.009.png 109252599.010.png 109252599.011.png 109252599.012.png 109252599.013.png 109252599.014.png 109252599.015.png 109252599.016.png 109252599.017.png 109252599.018.png 109252599.019.png 109252599.020.png 109252599.021.png 109252599.022.png 109252599.023.png 109252599.024.png 109252599.025.png 109252599.026.png 109252599.027.png
Nr 43 (242) 22 – 28 X 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
W SŁUŻBIE
„NAJSŁABSZYM”
WIELKI MECHANIK
– teraz będzie się kierował wzglę-
dami rozwoju społecznego oraz so-
lidarności z klientami.
Jeśli na ulicach Rzymu mignie
Wam coś biało-czerwonego, będzie
to papież. Jedyny żyjący święty
wszystkich katolików z okazji 26-le-
cia pontyfikatu otrzymał od firmy
Ferrari nowiutki model sportowe-
go samochodu w kolorze czerwo-
nym. Szef słynnej fabryki, Luca
de Montezemolo , powiedział, że
w ten sposób pragnie odwdzięczyć
się Białemu Ojcu za to, że kiedy
pod koniec lat 80. Ferrari odnosi-
ła porażki w Formule I, po wizycie
Karola Wielkiego w fabryce we Fio-
rano jej samochody znów zaczęły
wygrywać...
PZ
Funkcjonariusze byłej PZPR
i SLD są ostatnio mocno komple-
mentowani przez środowiska ko-
ścielne. I tak Włodzimierz Cimo-
szewicz , nowy szef Komisji Kon-
kordatowej, został uznany przez bi-
skupa Tadeusza Pieronka za kan-
dydata „odpowiedzialnego i kieru-
jącego się dobrem państwa, jakim
jest wynegocjowany i faktyczny spo-
kój w stosunkach Kościół – pań-
stwo”. Natomiast Aleksander
Kwaśniewski został pochwalony
przez Łódzkie Centrum Służby Ro-
dzinie za sprzeciw wobec noweli-
zacji ustawy antyaborcyjnej. Kato-
licy uznali, że postawa prezydenta
„wzmocni Polskę na drodze do pań-
stwa w pełni demokratycznego,
w którym przestrzegane są prawa
najsłabszych”.
Spokój i pełna demokracja są
wtedy, kiedy spełnia się wszelkie
oczekiwania „najsłabszych”, czyli
kleru.
w tej sprawie może być jednym
z ciekawszych rozliczeń ze styro-
pianowymi bohaterami naszych
czasów. Ta i inne sprawy będą za-
pewne tematem październikowe-
go zjazdu, na którym zjawią się za-
pomniani i odsunięci w cień bo-
haterowie pierwszej „S”, np. An-
na Walentynowicz i żyjący jesz-
cze delegaci zjazdu „Solidarności”
z grudnia 1981 roku.
BIAŁY CENZOR
DZIWISZ OBROŃCA
Różnorodność kulturowa, et-
niczna i religijna tego świata wyda-
je się spędzać sen z powiek mediom
katolickim jako wciąż istniejące za-
grożenie dla ich misji ujednolica-
nia wszystkiego w duchu JPII.
W Bangkoku (Tajlandia) zakończył
się właśnie kongres Międzynaro-
dowej Unii Prasy Katolickiej, któ-
rego temat brzmiał: „Media wobec
wyzwania pluralizmu kulturowego
i religijnego na rzecz nowego po-
rządku społecznego, sprawiedliwo-
ści i pokoju”. W przesłaniu do
uczestników spotkania papież po-
wiedział, że dziennikarze wszelkie
problemy (w tym zawodowe) po-
winni rozpatrywać w świetle... swej
wiary oraz nauki społecznej Kościo-
ła. Amen.
MM
LOTNIK, KRYJ SIĘ
MW
Ksiądz Jacek Brzósko , pro-
boszcz parafii pw. św. Maksymilia-
na Marii Kolbego w Kolnicy (diec.
ełcka), jest od niedawna właścicie-
lem wojskowego helikoptera. Śmi-
głowiec kupiła duchownemu jego
gospodyni – Krystyna , która ucho-
dzi w okolicy za osobę zamożną,
jednak nie chciała nam udzielić in-
formacji na temat ceny skrzydlate-
go prezentu. Na razie maszyna stoi
przed plebanią, bo proboszcz nie
posiada licencji pilota. Początkowo
pani Krystyna planowała zakupić
wóz strażacki dla miejscowej OSP,
ale kiedy zobaczyła helikopter, za-
pragnęła spełnić dawne marzenie
swego duszpasterza...
PAKAMERA
NIECHRZCZONYCH
Arcybiskup Stanisław Dziwisz
(na zdjęciu), prawa ręka i salowa
Jana Pawła II , wysłał list popar-
cia do fanatycznego Stowarzysze-
nia Kultury Chrześcijańskiej im.
Piotra Skargi, znanego m.in. z pro-
wadzenia agresywnej kampanii an-
tyhomoseksualnej. Dziwisz napisał:
„Bogu dzięki, że są ludzie, którym
ta sprawa leży na sercu dla dobra
rodziny, Ojczyzny, Kościoła. Jest to
walka o zachowanie praw Bożych
zapisanych w naturze człowieka,
a przez to zobowiązująca wszystkich
do zachowania ich, niezależnie od
przekonań religijnych”.
Bogu dzięki, że jest Dziwisz,
obrońca rodziny i ojczyzny, tej wa-
tykańskiej, rzecz jasna.
W średniowieczu koryfeusze re-
ligijni dumali, co dzieje się z dzieć-
mi, które zemrą, zanim zdąży się
je pokropić święconką. Wpadli na
koncept, że śp. dziatwa idzie do
limba (po łacinie „granica” lub
„krawędź”) – pakamery zlokalizo-
wanej między niebem, piekłem
a czyśćcem.
Papież doszedł do przekonania,
że koncept ten powinien być od-
świeżony i polecony uwadze wier-
nych. Podczas obrad Międzynaro-
dowej Komisji Teologicznej popro-
sił uczestników, by „w bardziej spój-
ny i oświecony sposób opisali los ta-
kich niewinnych”.
Pachnie kawałkiem prozy wiel-
kiej klasy: ciekawe, czy teolodzy
stworzą coś na modłę Stephena
Kinga , czy raczej rozwiną i uboga-
cą treści „Boskiej Komedii”. Dan-
te wspominał o limbie , użalając się
nad losem bardzo wartościowych lu-
dzi, którzy trwają tam w wiecznym
zawieszeniu.
MW
AC
A TO FRANC(J)A!
POLSKI PATENT
Opublikowano dane obrazują-
ce marny stan finansów Kościoła,
który czeka drastyczna redukcja eta-
tów. Pensje duchownych już oscylu-
ją wokół minimalnej płacy krajowej,
a zatrudnionych świeckich są nie-
wiele większe. Tymczasem władze
(prawicowe!) konsekwentnie egze-
kwują zakaz symboli religijnych
w szkołach publicznych: zawieszo-
no właśnie księdza w jednej ze szkół
Tulonu za... noszenie sutanny, wie-
lu innym władze oświatowe wysła-
ły ostrzeżenia. Biskupstwo Marsylii
samo domaga się od swoich księży
„większej dyskrecji w okazywaniu
kapłaństwa na terenie szkoły”.
Polacy, wspomagajcie katolików
we Francji, to prawdziwy Trzeci
Świat Kościoła!
Gdy świat wydaje rocznie mi-
liardy dolarów na poszukiwanie le-
karstwa na AIDS, Polska opaten-
towała tani sposób walki z tą cho-
robą. Ksiądz Arkadiusz Nowak ,
pełnomocnik ministra zdrowia do
spraw AIDS, po raz trzeci z rzę-
du zawozi chorych przed jasnogór-
ski obraz. W tym roku pielgrzym-
ce towarzyszyła i przed Czarną Pa-
nienką klęczała Jolanta Kwa-
śniewska , żona klerykała agnosty-
ka. Jaki pełnomocnik, takie me-
tody; jaka prezydentowa, taki pre-
zydent.
MW
BEZ PUDŁA
MaK
To nie jest scenariusz filmowy,
a jedynie fragment ćwiczeń nasze-
go lotnictwa. Manewry odbywały
się w Wicku k. Ustki. Odpalano ra-
kiety bojowe, kiedy jeden z samo-
lotów Su-22 znajdował się jeszcze
w polu ich rażenia. Rakieta trafiła
go bez pudła, pilot się katapulto-
wał i szczęśliwie wyłowiono go
z Bałtyku. Maszyna rozpadła się
w drobny mak, osłabiając obronę
nieba RP. MON uważa, że doszło
do „nieporozumień na szczeblu de-
cyzyjnym” i najchętniej całej aferze
ukręciłoby łeb. Innego zdania jest
poznański sąd wojskowy, który chce
ukarać płk. Wiesława W. , który
strzelał sobie ze wspomnianych ra-
kiet. Oficer nie przyznaje się do
strącenia samolotu, który strącił.
Dowództwo obrony powietrznej
kraju dodaje, iż w wielu armiach
NATO dochodzi do podobnych wy-
darzeń. No to fajnie!
GŁOWNO ZROBIŁ
AC
Wkrótce pod obrady sesji Ra-
dy Miejskiej w Głownie (diec.
łowicka) trafi wniosek radnego
Andrzeja Florczaka w sprawie
nadania tytułu Honorowego Oby-
watela Miasta Głowna Janowi Paw-
łowi II. W uzasadnieniu wniosku
radny napisał, że papież przez 26
lat swej posługi, a od 1946 roku ja-
ko ksiądz, zrobił dla ludzkości wię-
cej niż ktokolwiek przed nim. Na
argumenty, że papież nie wpłynął
na rozwój Głowna i w tym mieście
nigdy nie był, Florczak odpowiada,
że po krótkiej refleksji i zastanowie-
niu każdy dojdzie do wniosku, że
bez wpływu Białego Ojca nasze ży-
cie wyglądałoby zupełnie inaczej
i dlatego Głowno, wzorem innych
miast i miasteczek, powinno oddać
mu cześć. No to cześć!
PO WAŁÓWKĘ
PZ
AC
Czego najbardziej potrzebuje
nasz prymas? Darów serca potrze-
buje. Cóż to takiego? Wyjaśniamy:
to srebrna taca z grawerunkiem,
kielich mszalny, kaczuszki i sery,
paszteciki, owoce i warzywka w sło-
ikach, rybki, masełko, torcik, a na-
wet haftowane obrusiki. Wszystko
to nasz prymas otrzymał od miesz-
kańców diecezji łowickiej z okazji
nadania mu tytułu Honorowego
Obywatela Łowicza. Ubogi duchem
prymas zainkasował dary i powie-
dział, że do Łowicza od lat przy-
jeżdża z radością...
BĘDĄ ROZDAWAĆ?
ŻONA DLA
AUSTRALIJCZYKA
Kończą się udręki z pożyczka-
mi! Nie trzeba już spłacać ban-
kom lichwiarskich procentów, bo
będą one teraz zwracać uwagę na
wartości ludzkie i rozwój społecz-
ny, a nie na profity! Z wezwaniem
tej treści papież zwrócił się w Ca-
stel Gandolfo do bankierów pod-
czas audiencji, na której przyjął de-
legację banku Capitalia – czwarte-
go co do wielkości we Włoszech.
Cesare Geronzi , obecny na au-
diencji prezes banku, w odpowie-
dzi na ten apel oświadczył, że zy-
ski już go niemal nie interesują
RP
KAL
Aż 55 proc. księży katolickich
w Australii uważa, że celibat powi-
nien być dobrowolny, a nie obowiąz-
kowy. 16 proc. duchownych jest zda-
nia, że zakaz żeniaczki księży jest
zawsze czynnikiem szkodliwym. Po-
nadto 71 proc. kapłanów na anty-
podach ma negatywne opinie o dys-
cyplinie w Kościele katolickim. Wy-
niki raportu organizacji Online Ca-
tholics przekazano konferencji bi-
skupów australijskich. Biskupi od-
mówili komentarzy.
MW
WIZYTACJA U „ŻYCI”
KATOLIK = OSZOŁOM
TW
„S” KONTRA „S”
Kilkudniowe huczne rekolek-
cje, apele i nauki, a także modły
uczniów i małych dzieci w intencji
JPII – to wszystko zorganizowano
w Lublinie, mateczniku abp. Józe-
fa Życińskiego , z okazji nawie-
dzenia diecezji przez Matkę Bo-
ską Jasnogórską... na obrazie. Ko-
pia skradzionej na Rusi ikony krą-
ży po kraju od 1957 r. Szczytem
paranoicznej dewocji po lubelsku
było nabożeństwo wdzięczności
przodkom (sic!) z procesją na
cmentarz oraz Pasterka Maryjna.
Z tym że „przodki” nie zawsze
dawali klerowi tyłka.
Rocco Buttilione , fanatyczny
działacz katolicki, przyjaciel papieża
i doradca premiera Berlusconiego ,
został odrzucony przez Komisję Swo-
bód Obywatelskich Parlamentu Eu-
ropejskiego jako kandydat na komi-
sarza ds. wymiaru sprawiedliwości.
Większość członków komisji uzna-
ła, że nie daje on gwarancji rzetel-
nego przestrzegania Karty Praw
Człowieka UE, bo jest zbyt... kato-
licki. Włoski kandydat w ogniu py-
tań przyznał, że uznaje homoseksu-
alizm za grzech, a kobiety powinny
zajmować się wychowaniem dzieci
i pracami domowymi.
RP
Związek Zawodowy „Solidar-
ność ’80” dąży do otwartej wojny
z NSZZ „Solidarność”. Według
kierownictwa „S ’80”, powstały
w 1989 roku NSZZ „Solidarność”
nie ma umocowania prawnego, aby
być spadkobiercą i kontynuatorem
NSZZ „Solidarność” zarejestrowa-
nego w 1980 r. Grupa działaczy,
z Lechem Wałęsą na czele, nie
miała w trakcie rejestracji związ-
ku statutowych uprawnień i uchwał
Komisji Krajowej w składzie z 1981
roku. Jeżeli „S ’80” zdecyduje się
wejść na drogę prawną, to proces
AC
109252599.028.png 109252599.029.png 109252599.030.png 109252599.031.png 109252599.032.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin