Fakty i Mity 2006-33.pdf

(19761 KB) Pobierz
jedynka_33_337.indd
O współpracy prałata Jankowskiego z bezpieką pisaliśmy 2 lata temu
OFICEROWIE SB O „DELEGACIE”
CEROWIE SB O „DELEGAC
SB O „DELEG
B O „DELEGACIE
„DELEGACIE
G
A
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 33 (337) 24 SIERPNIA 2006 r. Cena 3,00 zł (w tym 7% VAT)
Str. 6, 7
W szystko kosztuje... Kampania wyborcza do samorządów także.
za reklamowanie swojej partii pieniędzmi i majątkiem nas wszyst-
kich? Ano taki już u nas obyczaj...
kich? Ano taki już u nas obyczaj...
Faktura VAT
Za zaangażowanie Kościoła w poparcie Samoobrony Andrzeja Lep-
Za zaangażowanie Kościoła w poparcie Samoobrony Andrzeja Lep-
pera w nadchodzących wyborach samorządowych podliczam na-
pera w nadchodzących wyborach samorządowych podliczam na-
leżność:
leżność:
1. Zabytkowy budynek w centrum Warszawy należący (jeszcze) do
Centralnej Biblioteki Rolniczej (wraz z działką)...
Centralnej Biblioteki Rolniczej (wraz z działką)...
sztuk 1, wartość ok. 30 mln euro
2. Cesja na środki pomocowe dla rolników dotkniętych klęską su-
szy przekazana Caritas Polska...
szy przekazana Caritas Polska...
wartość 1 mln zł + dalsze miliony
z Ministerstwa Rolnictwa
Warunki płatności:
Ad 1 – w naturze
Ad 1 – w naturze
Ad 2 – w gotówce
Ad 2 – w gotówce
Józef kardynał Glemp
Prymas Polski
Str. 10
OFICEROWIESBO„DELEGACIE”
OFICEROWIE SB O „DELEGACIE”
OFICEROWIE SB O
FICEROWIESBO„DELE
OFICEROWIE SB O „DELEGAC
szystko kosztuje... Kampania wyborcza do samorządów także.
My to rozumiemy. Ale dlaczego Andrzej Lepper płaci klerowi
My to rozumiemy. Ale dlaczego Andrzej Lepper płaci klerowi
za reklamowanie swojej partii pieniędzmi i majątkiem nas wszyst-
Faktura VAT
1. Zabytkowy budynek w centrum Warszawy należący (jeszcze) do
2. Cesja na środki pomocowe dla rolników dotkniętych klęską su-
Warunki płatności:
96568820.027.png 96568820.028.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 33 (337) 18 – 24 VIII 2006 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
UNIA Władze szkockiego miasteczka Moray chcą reedukować
miejscowych nastoletnich chuliganów, znanych z ekscesów wo-
bec emigrantów, wysyłając ich na wycieczkę do Polski. W naszym
kraju mieliby się nauczyć tolerancji poprzez zdobywanie wiedzy
o przyczynach emigracji Polaków.
Na wychowawców takich chuliganów proponujemy wytypować chło-
paków z Młodzieży Wszechpolskiej. Efekt w postaci eksplozji współ-
czucia dla Polaków – gwarantowany!
Kali być dobry
Według naszych „salonowych” informacji (wspomniało o tym
również „Życie Warszawy”), PO prawdopodobnie pójdzie do wy-
borów samorządowych we wspólnym bloku z PSL, PD, SdPL
i SLD (oby Sojusz z tej okazji nie zerwał porozumienia z RA-
CJĄ PL). Tylko taki wspólny start daje szansę na zwycięstwo
z koalicją PiS-LPR-Samoobrona.
Jeśli dojdzie do wielkiej koalicji anty-PiS-owskiej, antyklerykałowie
będą na jednej liście z klerykałami, a nawet członkami Opus Dei
(Hanna Gronkiewicz-Waltz). Polacy nieraz już udowodnili, że potra-
fią jednoczyć się w obliczu zagłady państwa.
bo z głupoty śmiać się trzeba. Czasami jednak opadają
ręce. Zwłaszcza wtedy, gdy księża oraz dziennikarze z kruch-
towego zaciągu traktują parafialne owieczki jak upośledzone
małpy. Tak było niedawno w „Niedzieli”.
Jest w tym tygodniku kącik o nazwie „Gadu-gadu z księ-
dzem”. Do księdza Andrzeja Przybylskiego, który jest jego re-
daktorem, czytelnicy „Niedzieli” (teraz Wy również!) mogą
przysyłać e-maile na adres: pytania@niedziela.pl – z różnymi
przemyśleniami, problemami i zapytaniami. Ksiądz co tydzień
chętnie odpowiada na łamach, a nawet rozwija poruszoną pro-
blematykę. I tak w poprzednim numerze zaczął rozważania od
listu czytelniczki katoliczki. Ale jaki to był list! Zacząłem go
czytać i oczy przecierałem ze zdziwienia. Cóż
za otwartość i jawność; zupełnie jakbym
czytał list do „Faktów i Mitów”! Przytoczę
go w całości, bo warto zauważyć, że wier-
ni katolicy mają podobne spostrzeżenia
co antyklerykałowie. Na szczęście
nad wiernymi czuwa
ksiądz, który po paster-
sku naprowadzi zbłąka-
ne owieczki na zielone
pastwiska...
„Mój syn jakiś czas te-
mu odszedł od Kościoła. Twier-
dzi, że w Boga wierzy, ale nie
w Kościół. Najważniejszym argu-
mentem, jaki podaje na usprawiedli-
wienie swojej decyzji, są afery
w Kościele. Ciągle słyszy się, że w ja-
kiejś diecezji księża zdefraudowali dużą
sumę pieniędzy, w innej nie płacili podat-
ków itd. Koronnym argumentem dla mojego
syna były jego osobiste doświadczenia z kapłanami w jednej
z parafii. Mój syn ma firmę budowlaną i zaangażował się
w prace remontowe w tej parafii. Odszedł stamtąd rozgory-
czony, widząc przekręty osób duchownych, łapówki, niewy-
płacanie pieniędzy i inne podobne rzeczy. Dla niego Kościół
to po prostu firma, która na Panu Bogu zarabia niezłe pienią-
dze. Nie umiem go przekonać, a przede wszystkim odpowie-
dzieć na jego argumenty, które nie są przecież wyssane
z palca, ale stanowią jego osobiste doświadczenie. Czasem
rozumiem mojego syna i mam też sporo wątpliwości na te-
mat Kościoła, a mimo to nie wyobrażam sobie, że mogłabym
przestać chodzić na Mszę św. czy do spowiedzi”. Maria
Treść listu, jak też odwaga wydrukowania go sprawiły, że
nie mam wątpliwości co do jego autentyczności. To raczej
kler, a dokładnie ksiądz profesor Kulbat, kiedyś publicznie za-
rzucił „FiM”, że „sami piszą sobie listy” . Najwidoczniej wyda-
wały mu się aż nazbyt szczere...
Ale najlepsze, Kochani, dopiero przed nami! Otóż ksiądz
Przybylski udzielił na powyższy list tak demagogicznej odpo-
wiedzi, że – jak by to napisał Andrzej Rodan – mózg się la-
suje w gaciach! Pisze na wstępie tak: „Jako kleryk, wcho-
dząc w rzeczywistość Kościoła od kuchni, usłyszałem od na-
szego ojca duchownego w seminarium mądre zdanie na te-
mat patrzenia na Kościół: Nie wszystko, co jest w Koście-
le, jest Kościołem ”. O co chodzi? O to, że „w zamiarze i pra-
gnieniu Chrystusa Kościół ma być piękną Oblubienicą, unika-
jącą grzechów, zła i niesprawiedliwości. Chrystus, tworząc Ko-
ściół, nie chce, aby w nim były podziały, grzechy, kłamstwa
i przekręty. I w tym sensie wszystkie te słabości Kościoła nie
należą do tego, co w zamiarze Chrystusa stanowi Kościół” .
Proszę ojca, halo! Ksiądz się pomylił z powołaniem. Ksiądz
jesteś adwokat! Po co za lichą zapewne „Niedzielną” wier-
szówkę robić z siebie humorystę, skoro można za gadu-gadu
z klientem w kancelarii kasować grube tysiąchy? Ksiądz powi-
nieneś w todze chodzić zamiast w sutannie. Tyle że nie wia-
domo, jak sędzia, prokurator, a i sam oskarżony zareagowałby
na taką np. argumentację: „Wysoki Sądzie. Morderca, gwał-
ciciel popełnił swoje czyny, co do tego nie ma wątpliwości.
Ale w jego zamyśle było, żeby ofiary posiąść po dobroci, bez
bicia i szarpania. A że one, te kobiety, się broniły i wyrywa-
ły, no to je walnął tym łomem raz i drugi. Uciszył je, żeby nie
cierpiały i niejako w swojej obronie. A zabić to on już w ogó-
le nie miał zamiaru, więc jest niewinny jak baranek boży. Zło,
które się ujawniło w Kowalskim, nie należy do jego natury,
w zamyśle jego rodziców to miał być święty człowiek” ...
Na szczęście ksiądz nie został obrońcą hitlerowców
w Norymberdze! Ale, ale... Jest jeszcze szansa na adwokatu-
rę w procesach IPN-u. Tacy np. ciągani dziś po sądach ube-
cy, którzy gnoili AK-owców – toż to byli funkcjonariusze sys-
temu stworzonego przez
Marksa i Lenina. W „za-
miarze i pragnieniu” teo-
retyków marksizm miał
być piękny i bezgrzeszny,
podobnie jak chrześcijań-
stwo Jezusa. W pełni szczę-
ścia komunizmu wszystko
miało być wspólne i dobre,
towary w sklepie bez pienię-
dzy itd. Cholera, nie wyszło...
Ale na szczęście dla komuni-
zmu Katyń, czystki Stalina, ła-
gry, NKWD i UB – to nie komu-
nizm, choć w komunizmie. W su-
mie to cudowny system!
Argumentacja księdza Przybyl-
skiego przywodzi mi na myśl sławet-
ne powiedzenie Wałęsy: socjalizm TAK,
wypaczenia NIE. Teraz objawiło się to sa-
mo, ale w jakże odmienionej, klerykalnej
szacie IV RP: patrzmy wyłącznie na dobro, które czyni kler,
po dobrych owocach go poznajmy, a złe odrzućmy, bo to nie
należy do istoty kapłańskiego powołania. Kościół wysyła
dzieci na kolonie – tak można powiedzieć. Ale już, broń bo-
że, nie to, że Kościół tuszuje tysiące skandali pedofilskich
wśród księży. Tylko kto? Krasnoludki? Nie, to święte, księ-
żowskie krowy. Ksiądz redaktor nie pisze przecież, czy owo
„przypadkowe” zło popełniane przez duchownych wolno ko-
mukolwiek rozliczać, choćby w sądzie. Chyba nie wolno, sko-
ro zło popełniane w Kościele tego Kościoła nie obciąża... Za-
pewniam, że już wielu sędziów tak to właśnie rozumie, choć-
by w sprawach przeciwko „FiM”.
Ksiądz Przybylski tak się ucieszył odkryciem alibi dla wszyst-
kich brudów we własnym gnieździe, że pisze to samo po kil-
ka razy, na różne sposoby, coby parafianie zrozumieli: „Dla
mnie kłamstwo, cwaniactwo, oszustwo, przekręty, które dzie-
ją się czasem w ramach czy murach Kościoła, nie są Kościo-
łem, bo nie chciał i nie chce ich w swoim Kościele Chrystus” .
Martwi się też, „aby widząc słabości ludzi Kościoła, nie uwa-
żać Kościoła za argument przeciwko Bogu” . Wyraża na ko-
niec głęboką nadzieję, że nikt – za przykładem autorki listu
– nie będzie sobie nawet wyobrażał życia bez księży, sakra-
mentów itp. No cóż, ksiądz nie pamięta, co się stało z socja-
lizmem, jak już skończyły się wypaczenia...
Ja też mam do księdza pytanie: A co z oficjalną nauką
Kościoła? Co z inkwizycją, spaleniem milionów niewinnych
ofiar na stosach, torturami, wojnami religijnymi, wyprawami
krzyżowymi i innymi pogromami pogan lub innowierców, po-
lowaniem na „czarownice” (o dogmatach antybiblijnych nie
wspomnę) i innymi zbrodniczymi decyzjami nieomylnych po-
noć papieży, rzekomych następców św. Piotra? Przecież zało-
życielowi – Chrystusowi – takie nadużycia na pewno się nie
podobają, z pewnością nie były one „w jego zamyśle” . Czy
więc ten oficjalny zły Kościół to też nie jest Kościół? Jeśli nie
jest, to może cały Kościół katolicki nie jest Kościołem Chry-
stusowym? A jeśli jest... To też nie jest.
Zbierająca się pod koniec sierpnia br. Rada Stała Konferencji
Episkopatu Polski przygotowała projekt dokumentu zachęcają-
cy do samoprzyznania i samooczyszczania księży agentów, bo
– jak twierdzi abp Michalik – „prawda zawsze ma wartość”. Nie-
stety, nie wyjaśnił, jak w rzeczywistości to samooczyszczanie bę-
dzie wyglądać i co się stanie z księżmi, którzy się nie oczyszczą.
I problem z głowy. Przyzna się kilku wyznaczonych, kilka tysięcy
odetchnie, a „Kościół wyjdzie z tej próby oczyszczony i silniejszy”.
Trwa psucie przez PiS stosunków Polski z Niemcami. Najpierw
Marcinkiewicz, p.o. prezydent Warszawy i bożyszcze moherowych
babek, ostentacyjnie zlekceważył zaproszenie burmistrza Berli-
na, Klausa Wowereita, z powodu otwarcia wystawy zorganizo-
wanej przez Erikę Steinbach, poświęconej wypędzeniom w XIX
i XX wieku, w tym deportacjom Niemców z Polski i Polaków do
ZSRR. Miasto Berlin nie ma nic wspólnego z tą wystawą; bur-
mistrz nawet zdystansował się od „niektórych jej znaczeń”. Pre-
mier Kaczyński powiedział, że „wystawę trzeba unicestwić”...
I od tego trzeba było zacząć. Tylko gdzie ten Kazio ma dziurkę do
nakręcania?
Minister pracy z Samoobrony, Anna Kalata, zapowiedziała w wy-
wiadzie dla PAP, że planuje wydłużenie urlopu macierzyńskiego
do 16 tygodni. To miło. Problem w tym, że urlopy macierzyńskie
na pierwsze dziecko już trwają w Polsce dokładnie 16, a na każ-
de kolejne – nawet 18 tygodni.
Tylko patrzeć, jak Andrzej z Zielnowa wprowadzi Polskę do Unii...
„Rzeczpospolita” odkryła, że ze środków Samoobrony wydano
4,3 tys. zł na spłatę prywatnych długów posła tej partii Janusza
Maksymiuka i 25 tys. zł dla Fundacji Lux Veritatis (TV Trwam)
za poparcie okazywane przy wyborach.
Wpłata dla Rydzyka jest w 100 procentach zgodna z linią programo-
wą Samoobrony, czyli wciskaniem ciemnocie ciemnoty.
Rząd popadł w konflikt z Unią Europejską z powodu niereali-
zowania przez nasz kraj unijnego programu ochrony przyrody
Natura 2000. Jeśli Unia uzna, że Polska narusza standardy unij-
ne, może wówczas sądownie zablokować część środków prze-
znaczonych na pomoc dla określonych regionów RP.
To nic innego, jak dyskryminacja katolickiej Polski ze względu na jej
walkę o wartości watykańskie!
Według sondażu „Rzepy”, 63 procent Polaków nie chce instalo-
wania w naszym kraju amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Szkoda tylko, że tam, gdzie pojawiają się interesy USA lub Watyka-
nu, sondaże przestają się liczyć.
CZĘSTOCHOWA Członkowie LPR podczas zlotu pielgrzymek
na Jasnej Górze zbierali podpisy za karą śmierci. Według Toma-
sza Filaka – szefa koła Młodzieży Wszechpolskiej w Częstocho-
wie – w ciągu półtora dnia pod petycją podpisało się blisko ty-
siąc osób, w tym zwłaszcza zakonnicy i księża.
Wprowadzenie kary śmierci pozbawi nas członkostwa w Unii.
W Polsce to normalne, że „obrońcy interesów narodowych” działają
na ich szkodę. Często przy tym wspierają obce państwo – Watykan.
KRAKÓW Pies na agentów w sutannach, ksiądz Tadeusz Isako-
wicz-Zaleski, oskarżył krakowską kurię o chronienie donosicieli
bezpieki. Stwierdził nawet, że ktoś czyha na jego życie, aby nie
dopuścić do wydania książki o księżach, współpracownikach SB.
Czyżby z watykańskiego dworu do Krakowa miały trafić skrytobój-
cze obyczaje? A właściwie nie ma się czemu Dziwi...ć.
BIAŁYSTOK Sąd Grodzki uznał organizatora drastycznej wysta-
wy antyaborcyjnej, Łukasza Wróbla, za winnego wywołania szo-
ku i zgorszenia. Powołując się na opinie biegłej psycholog, try-
bunał uznał, że wystawa umieszczona w centrum miasta wymu-
szała na przechodniach kontakt z widokami mogącymi wywołać
urazy psychiczne. Sąd jednak odmówił ukarania Wróbla, tłuma-
cząc jego postępowanie szlachetnymi pobudkami.
Wróbel powinien zostać skazany także za propagowanie kłamstwa
i znaną już, kościelną manipulację („FiM” 48/2005). Otóż aborcję
wykonuje się do 12 tygodnia ciąży, a on pokazywał zdjęcia 7–8-mie-
sięcznych, rozkawałkowanych płodów.
W najbliższym numerze opublikujemy
sensacyjny wywiad z prałatem Jankowskim
oraz rozpoczniemy publikację cyklu o nazwie:
„Prawdziwa historia Kościoła w Polsce”
JONASZ
O d czasu do czasu obśmiewamy artykuły z katolickich pism,
96568820.029.png 96568820.030.png 96568820.001.png 96568820.002.png
Nr 33 (337) 18 – 24 VIII 2006 r.
GORĄCE TEMATY
3
z sytuacją dopraw-
dy zadziwiającą.
Nikt, kto choć tro-
chę interesuje się tym, co wo-
kół się dzieje, nie może mieć złu-
dzeń, że Prawo i Sprawiedliwość
upartyjnia państwo w skali nie-
spotykanej od czasów Władysła-
wa Gomułki.
W ząbek czesany poseł Suski
plotący androny o „genetycznych
patriotach” jest postacią jak z ar-
co innego. Partia ma własne struk-
tury terenowe i, co ważne, własne
pieniądze na swoją działalność. Po-
chodzą one ze składek członkow-
skich i z budżetu. Sumy łożone przez
państwo na poszczególne partie są
wprost proporcjonalne do ich poli-
tycznej wartości, mierzonej wyni-
kiem ostatnich wyborów sejmowych.
Teraz więc PiS ma tych pieniędzy
najwięcej, jako że jest największym
sejmowym ugrupowaniem. A jed-
nak mu za mało, koniecznie musi
kimś „z nas”. SLD to zawsze byli
„obcy”, ktoś, z kim można współ-
żyć, ale z największym obrzydze-
niem. Dlatego SLD dzień w dzień
był ćwiczony batogiem uplecionym
z gazet i telewizji, niezależnie czy
zasłużył, czy nie. Każde najdziksze
podejrzenie, każda plotka, nie mó-
wiąc już o prawdziwych przewinach,
było rozkrzyczane najgłośniej, jak
tylko można. Natomiast jeśli PiS po-
waża się na zawłaszczanie państwa
w stopniu niespotykanym, kwitowa-
Żydach, Słowakach. A trzeba przy-
znać, że inne tzw. „niezależne me-
dia” nawet na to jedno zdanie się
nie zdobyły. Państwowa telewizja
i państwowe radio mówiły jednym
głosem: „bohater”, „przywracanie hi-
storii”, „oddawanie czci patriocie”.
Polskie Radio z lubością nadawało
wypowiedzi byłych podkomendnych
„Ognia”, którzy z dumą opowiada-
li, jak to razem z nim zabijali „ko-
munistów”, i że jak ktoś mówi
o „Ogniu” „bandyta”, to najlepszy
o krwi i cierpieniu. Te audycje są
gdzieś w radiowych archiwach. Te-
raz, po latach, to samo radio bez
wstydu, bez poczucia przyzwoitości,
wypowiada bandyckie slogany o „ko-
muchach”, „sowietach”, „bolszewi-
kach”. Nie pozostawia złudzeń, że
ofiary „Ognia” cierpiały i ginęły za-
służenie, że należało się im. Opraw-
ców dopuszcza się do mikrofonów
i czyni z nich bohaterów, choć prze-
cież na ich rękach jest krew niewin-
nych ludzi. Polskie Radio przymyka
COŚ NA ZĄB
Polityczna
apolityczność
chiwalnego filmu o wyawansowa-
nym prostaku. Z kolei poseł Cy-
mański jest niczym intelektuali-
sta-fryzjer z prowincjonalnego mia-
steczka, który właśnie opanował
trudną sztukę konwersacji podczas
trwałej ondulacji. To oni teraz na-
dają ton, im podsuwają mikrofony,
ich „kamerują”... Teraz, kurwa, oni.
I Lepper z Filipkiem na dokład-
kę! Każda dziedzina życia oddawa-
na jest pod kontrolę tych ludzi, lu-
dzi PiS-u. Policja, służby specjalne,
wojsko, prawo, nauka, sport, sfera
produkcyjna, socjalna, rolnictwo, po-
lityka międzynarodowa. Nawet
Ochotnicze Hufce Pracy…
Co tam Hufce Pracy – PiS bez że-
nady ogłasza, że wojewodowie będą
jego pełnomocnikami w terenie... Te-
go naprawdę nie było od lat. Owszem
– wojewoda zawsze jest przedstawi-
cielem rządu w terenie, ale partia to
zachapać cudze. Uczynienie woje-
wody pełnomocnikiem partii w te-
renie oznacza bowiem nieuchronne
wprzęgnięcie tego urzędu do dzia-
łalności partyjnej, a więc także do
mieszania wydatków. Na każdym
kroku PiS będzie narzynał państwo,
bo uczynił płynną granicę między
państwem a sobą. A Polska i PiS to
jednak nie to samo. Przynajmniej
do czasu, gdy do Konstytucji RP po-
nownie zostanie wpisane zdanie
o przewodniej roli partii.
Gdyby w niedalekiej przeszłości
na coś takiego poważył się SLD,
prasa – na czele z „Gazetą Wybor-
czą” – dławiłaby się ze świętego obu-
rzenia. Teraz się nie dławi. PiS jest
przez Panie i Panów redaktorów
traktowany co najwyżej niczym czar-
na owca w rodzinie. Jak ktoś, kto
jest alkoholikiem, albo ma kuku na
muniu, ale jest jednak kuzynem,
V RP rozliczy PiS za upartyjnienie państwa i za rehabilitację zabójców
Fot. WHO BE
ne jest to co najwyżej grymasem nie-
zadowolenia.
Gdy ten ich prezydent, poprzez
swój osobisty udział w odsłonięciu
pomnika, poważył się ubrać w ma-
jestat Rzeczypospolitej bandytę Ku-
rasia , „Gazeta Wyborcza” napisała:
„Zakopiańskie władze zgodziły się
na monument mimo sprzeciwu czę-
ści mieszkańców Podhala i niektórych
akowców zarzucających »Ogniowi«
samowolę, zabójstwa i rabunki”. Tyl-
ko tyle. Jedno zdanie o niewyobra-
żalnych morderstwach na Polakach,
dowód, że to komuch. No to pies
wam mordę lizał – jestem komuchem!
Relacje Polskiego Radia wywo-
ływały we mnie największe zażeno-
wanie. Tam bowiem zaczynałem
swoją karierę dziennikarską. Sztu-
ki radiowej uczyli mnie dziennika-
rze tej miary, co Jacek Dąbrow-
ski , Krystyna Procner , Hanka
Kurek , Andrzej Najmrodzki , Fe-
liks Kidawa . To z tamtego czasu
pamiętam reportaże opowiadające
o polskiej, trudnej historii. Także
o „Ogniu”. Świadkowie opowiadali
oczy, udając, że jej nie widzi, zaty-
ka nos, udając, że nie czuje jej za-
pachu. Wydawałoby się, że od insty-
tucji z 80-letnią tradycją można wy-
magać poczucia ciągłości i wynika-
jącej z ciągłości przyzwoitości mo-
ralnej. Ale teraz nie to jest moral-
ne, co moralne, tylko to, co władza
uznaje za moralne. Jak w latach 50.
i 60. – PiS cofa Polskę o 40–50 lat,
a niezależne media, „Gazety Wybor-
czej” nie wyłączając, mówią: a fe!,
Jarku!, a fe! Leszku...
MAREK BARAŃSKI
GŁASKANIE JEŻA
Nowo narodzony
Oczywiście istnieje – a jakże – instytucja apo-
stazji (wystąpienie z Kościoła), jednak – jak się
okazało w moim przypadku (i tysiąca mnie po-
dobnych) – czysto teoretycznie. Do gdańskiego
kościoła, gdzie mnie pokropiono, wysłałem dwa
listy polecone, które najprościej streścić można
tak: NIE CHCĘ! NIE ŻYCZĘ SOBIE, WY-
PRASZAM I WYSTĘPUJĘ! Znając ubóstwo
Kościoła, za każdym razem załączałem znaczki
pocztowe na listy zwrotne i... nic. Księżulo znacz-
ki wsadził zapewne do albumu i zwyczajnie olał
faceta mieszkającego na drugim końcu Polski.
Tak więc nadal byłem (jestem) członkiem – co-
kolwiek to słowo znaczy w sensie statystycznym
i anatomicznym.
Ostatnio jednak promyk nadziei pojawił się
z tej strony horyzontu, z której się go zupełnie
nie spodziewałem. Z Watykanu mianowicie. Oto
watykańska Rada ds. Interpretacji Tekstów Praw-
nych rozesłała do episkopatów na całym świe-
cie (w tym także do polskiego) pismo, w któ-
rym stwierdza, że z Kościoła katolickiego mo-
że oficjalnie odejść każdy, kto podejmie taką
„wewnętrzną decyzję” i powiadomi o tym swo-
jego proboszcza. Urzędnicy papiescy piszą też,
że „kompetentne władze duchowne” MUSZĄ
przyjąć ten fakt do wiadomości, pod warunkiem
że był on „wyrażony w sposób osobisty, świa-
domy i wolny”.
Oto więc ja – człek wolny, w sposób świa-
domy i jak najbardziej osobiście – chcę wy-
mazać raz na zawsze tamto nieszczęsne wy-
darzenie z końca lat pięćdziesiątych, przez
które na długie lata stałem się przymuso-
wym członkiem Krk.
Przeto jak najrychlej wyślę do Gdańska
stosowne pismo i niecierpliwie będę czekał
na odpowiedź. Mam nadzieję, że proboszczu-
nio z dzielnicy Wrzeszcz nie oleje tym razem
wytycznych swoich wysokich zwierzchników,
tak jak mnie olewał dwukrotnie. O rezulta-
cie przedsięwzięcia powiadomię PT Czytelni-
ków najszybciej jak to możliwe. Trzymajcie
mocno za mnie kciuki, bo to tak, jakbym uro-
dził się na nowo.
A imię? Co z imieniem? Chyba sobie zo-
stawię, bo się, cholera, przyzwyczaiłem. Jest
zresztą dużo starsze niż imię Jezus. W koń-
cu dobrze, że nie nazywam się Bożydar.
MAREK SZENBORN
Od 40 lat chodzę do kościółka co nie-
dziela, śpiewam pieśni, odmawiam róża-
niec, daję na tacę, pilnuję „kalendarzy-
ka”, a dzieci wychowuję we właściwej
wierze. Tak wygląda szeregowy Polak
katolik, według danych Kościoła katolic-
kiego, przenoszonych do roczników sta-
tystycznych. Pięknie! Tylko że to akurat
gówno prawda.
Prawie pół wieku temu rodzice zatasz-
czyli mnie do jakiegoś kościoła w Gdańsku,
ksiądz pokropił olejem – czy czymś w tym
rodzaju – i dał na imię Marek. Kompletnie
nic z tego nie pamiętam, jednak tak było.
Z moim udziałem, ale bez mojej wiedzy, czy-
li akceptacji. Nie pytany przez nikogo o zda-
nie stałem się w jednej chwili członkiem ka-
tolickiej większości w Polsce – przewodniej
siły narodu (do komunii już nie poszedłem,
ale to nie zmienia mojej sytuacji).
Kiedy zacząłem składać pierwsze litery, do-
wiedziałem się, że jest nas – dumnych katoli-
ków – grubo ponad 90 procent. Cóż za siła
i jedność – przecież to mniej więcej taki sam
odsetek Polaków, jaki poparł Manifest Lipco-
wy, 3 x TAK, Gomułkę oraz Gierka . Zadziwia-
jące rozdwojenie jaźni, a może raczej zdolność
mimikry. Tylko że ja akurat gdzieś miałem za-
równo Kościół, jak i wybory – z tej choćby przy-
czyny, że wyboru mi nie pozostawiono.
A jednak Polska Ludowa była ciut uczciw-
sza względem przymusowego wcielania w sze-
regi wyznawców. Po prostu w swoim czasie
zapytała mnie, czy chcę „dostąpić zaszczy-
tu”, a ja odpowiedziałem, że akurat niespe-
cjalnie. Kościół o nic nie pytał.
M amy do czynienia
96568820.003.png 96568820.004.png 96568820.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 33 (337) 18 – 24 VIII 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Ale się porypało!
(kasa przeznaczona dla sportowców
biorących udział w międzynarodowych
zawodach). Ale poza tym to jest
z niego kawał rasowego orła! Potra-
fi robić szmal, kiedy inni tylko tracą.
Już wyjaśniam.
PZBiath na modernizację Ośrod-
ka Przygotowań Olimpijskich w Ja-
kuszycach otrzymał prawie 2 miliony
złotych państwowej dotacji. Lewicki
zmodernizował ośrodek i wystąpił
o jego kupno. Starosta Jeleniej Gó-
ry w te pędy odsprzedał ośrodek za
429 tysięcy zł. Udzielono 50 procent
bonifikaty, żeby tylko polski biath-
lon rósł w siłę. I teraz, uwaga, kto nie
rozumie, niech zapali światło! Krzyś
Lewicki tego samego dnia odsprze-
dał obiekt prywatnej osobie za pra-
wie 859 tysięcy. Dwa razy drożej!
I bez przetargu! Myślicie, że to koniec
biznesu? Ale skąd! Prezes PZBiath
nie powiadomił Ministerstwa Sportu,
że ośrodek w Jakuszycach poszedł
won i nadal występował o dotacje na
rozbudowę. I dostał. W sumie 600 ty-
sięcy! Ludzie, przecież to geniusz, brał
forsę na coś, co nie było już jego wła-
snością, a co wcześniej sprzedał za
dwa razy tyle, za ile kupił.
Jezu, jakie porypane są te polskie
sportowe biznesy. Wpuścić takiego
sportbiznesmena do łazienki, to ci
mydło zje. Wgryzie się w twój port-
fel jak szczerbaty w bruk. No bo po-
myślcie: jedni zdobywają w pływaniu
medale, a drudzy pływają w szma-
lu. Czy to nie jest porypane?
Nie rozumiem tego polskie-
go sportu i dlatego teraz robię
wypad do baru, bo już się skoń-
czyło przyjęcie towaru.
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
W centrum Legnicy pracował dźwig bu-
dowlany. Ludzie z przerażeniem patrzyli na
jego 30-metrowe ramię, które przelatywało nad ich głowami. W kabinie
maszyny pracował kompletnie pijany operator. Za nic nie dał oderwać się
od roboty. Udało się to dopiero policji po 20-minutowej perswazji.
Wielki sukces polskich pływaków
na mistrzostwach Europy! Wielki
przekręt w Polskim Związku Bia-
thlonowym! W naszym sporcie
jest jak w ludowym porzekadle:
co się polepszy, to się popieprzy.
Mało kto z laików do tej pory sły-
szał o Pawle Słomińskim . Od kil-
kunastu dni Słomiński (38 l.) zaczy-
na funkcjonować w historii sportu po-
dobnie jak najbardziej znani trenerzy
ubiegłego wieku: Feliks Stamm , Ka-
zimierz Górski , Jan Mulak , Hu-
bert Wagner . Jak do tego doszło?
Po prostu: na mistrzostwach Europy
w Budapeszcie nasi pływacy – treno-
wani przez Słomińskiego – zdobyli
osiem medali: pięć złotych, dwa srebr-
ne, jeden brązowy. Dwa razy złoto
zdobyła Otylia – na 200 metrów sty-
lem motylkowym i 200 m dowolnym
(dorzuciła jeszcze srebrny medal
w sztafecie). Złote medale zawisły też
na piersi Pawła Korzeniowskiego
(200 m delfinem), Bartosza Kizie-
rowskiego (50 m stylem dowolnym)
oraz Sławomira Kuczki (200 m sty-
lem klasycznym).
Nie do wiary! Ale się porypało!
Deszcz medali spłynął na reprezen-
tantów kraju, w którym nie ma...
basenów! Jestem tym tak zszoko-
wany, jakbym zobaczył Jarka Ka-
czyńskiego , który pływa delfinem
w wannie. I pomyśleć, że najwięk-
szym marzeniem Słomińskiego
jest, aby warszawska AWF miała
50-metrowy basen! Jarek mu to zała-
twi. Oczywiście, jak tylko przestanie
rzucać kamienie na szaniec i wylustru-
je wszystkich z Muminkami i smerfa-
mi włącznie. Czyli pewnie nigdy.
Mamy więc bohatera – pora na
antybohatera. Mało kto do tej pory
słyszał o Krzysztofie Lewickim .
To prezes Polskiego Związku Biath-
lonowego. Jest to dyscyplina dość
popularna w Polsce, a przyczynił się
do tego m.in. Tomasz Sikora (srebr-
ny medalista olimpijski z Turynu).
Lewicki to był gościu, wszyscy się
z nim liczyli, ale się zmieniło. Teraz
odwracają się od niego, jakby chcie-
li powiedzieć: Krzysiu, zgaś światło
i zejdź z dachu, bo psujesz papę!
A za co to, panowie?! Przecież
Lewicki to typ menedżera na miarę
IV RP. No, niby zarzucono mu, że
nie rozliczył się z 31
tysięcy euro
z tak zwane-
go star-
towego
W Będzinie 74-letni mężczyzna wjechał au-
tem na słup. Przybyli na miejsce policjan-
ci znaleźli kierowcę kilkadziesiąt metrów od miejsca zdarzenia. Siedział za
transformatorem wysokiego napięcia i okładał się tasakiem kuchennym. Miał
rany głowy, rąk, brzucha i ud. Policjanci musieli go obezwładnić.
Szef posterunku policji w Lubeni Andrzej
Z. przyjął butelkę koniaku od Wiesława T.
i obiecał mu, że załatwi niższą karę za jazdę po pijanemu. Został za to ska-
zany na rok i dwa miesiące więzienia, ale w zawieszeniu na 3 lata – tak
więc koniak może wypić.
W Ponętowie Górnym (gmina Olszówka)
do kamiennej studni wpadł byk. Przesie-
dział tam całą noc. Rano wezwano strażaków, którzy po dwugodzinnej ak-
cji z użyciem rolniczego cyklopa i wyciągarki wytaszczyli 400-kilogramowe
zwierzę. Obserwatorzy tej niezwykłej akcji odnotowali, że byk był wyziębio-
ny, przestraszony i wyraźnie dawał do zrozumienia, że byczo nie jest.
W Poznaniu Henryk N. ciężko ranił swo-
jego 23-letniego pasierba za to, że poryso-
wał mu karoserię samochodu. Zabił też swoją żonę. W prokuraturze zeznał,
że nie miał złych zamiarów wobec ślubnej. Próbował ją jedynie uciszyć, bo
krzyczała, gdy maltretował jej syna. „Poniosły mnie emocje, bo darła się bez
powodu” – wyjaśnił z zimną krwią pan Henryk.
Około pierwszej w nocy, w Łodzi, 21-letni
mężczyzna wybił szybę w oknie domku
75-letniej staruszki. Zażądał chleba i 100 zł w gotówce. Kiedy dostał to,
o co prosił, rozzuchwalił się i zażądał kolejnych 150 zł. Gdy staruszka dała
mu i tę kwotę, zażądał kolejnych banknotów. Tego już było dla babci za wie-
le. Obrzuciła bandytę garnkami i wazonami, a następnie złapała za siekierę.
Wystraszony napastnik zwiał.
Opracowała AH
wicowi właściciele państwa, wymaga ciągle
to nowych aktorów. Była już „Beata”, pojawił się po-
wracający co kilka lat niczym kometa „Bolek”, wresz-
cie przyćmił ich swoim blaskiem „Delegat”...
Lustracja – ta dzika i ta zgodna z prawem – oto wi-
dowisko, którym rządzący bawią społeczeństwo. Kto do-
nosił? Ile brał? Co powiedział 20 czy 30 lat temu? To py-
tania, jakimi władza bawi na-
ród zamiast skutecznie i owoc-
nie rządzić. Wśród tych pytań
nie pada jednak to jedno, naj-
ważniejsze. Czy lustracja
w ogóle jest zgodna z prawem?
Na łamach „FiM” kilka-
krotnie zajmowaliśmy się tym tematem i zawsze docho-
dziliśmy do wniosku, że ściganie i publikowanie teczek
byłych i domniemanych współpracowników SB jest
sprzeczne z konstytucją. Przede wszystkim dlatego, że
PRL był jak najbardziej legalnym państwem, uznawa-
nym przez inne kraje. Zatem współpraca z jego orga-
nami była normalnym prawem obywateli. Trudno więc
teraz pastwić się nad nimi z tego powodu, że współpra-
cowali z urzędnikami własnego państwa. Szeroko pisał
na ten temat m.in. profesor Ryszard Paradowski , wy-
bitny politolog z Poznania.
Z kolei Andrzej Dominiczak , działacz humani-
styczny i publicysta, zwraca uwagę na fakt, że państwo
nie ma prawa organizować lustracji (co w Polsce ma
miejsce), ponieważ jest to próba moralnej oceny po-
czynań obywateli wykraczająca poza ramy, jakie nada-
je konstytucja służbom państwowym. A zadaniem or-
ganów państwa jest właśnie stanie na straży konstytu-
cji, nie zaś wystawianie laurek moralności. Oto konklu-
zja – lustracja jest zatem jaskrawym przekroczeniem
kompetencji organów władzy na czele z parlamentem,
który uchwalił prawo lustracyjne.
Dodam od siebie, że lustracja jest zdradą organów
państwa wobec obywateli. Współpracownicy służb pań-
stwowych muszą mieć zawsze pewność, że nie zostaną
ujawnieni. Jeżeli państwo (a powinna tu zachodzić cią-
głość, niezależnie od ustroju politycznego) doprowadza do
upublicznienia ich nazwisk i zeznań, to dopuszcza się zdra-
dy wobec nich. Nie ma współ-
czesnego państwa, które oby-
łoby się bez tajnych służb
i ich współpracowników.
Lustracja wypływa z pry-
watnej potrzeby części daw-
nych działaczy „Solidarności”,
którzy chcą wykolegować wiarołomnych kolegów z pod-
ziemia, chcą „oczyścić” swoje szeregi m.in. z konkuren-
tów do stołków. Jest to pragnienie poniekąd zrozumiałe,
ale nie widzę powodu, aby dla prywatnych interesów Ka-
czyńskich czy innych Rokitów miało być łamane prawo,
obywatele zdradzani przez państwo, a cały kraj na lata
pogrążony w żenującym grzebaniu w esbeckim śmietniku.
Nie chcę przez powyższe powiedzieć, że działalność
wielu współpracowników SB nie miała swojego negatyw-
nego ciężaru moralnego, bo przecież dochodziło m.in. do
niezliczonych zdrad i donosów na przyjaciół oraz kole-
gów z pracy lub księży na parafian i „przyjaciół” z opo-
zycji. Nie widzę w kapowaniu i często złośliwym lub po-
wodowanym chciwością szkodzeniu znajomym niczego po-
zytywnego. Tylko nie jest to dziedzina, którą powinno się
zajmować państwo. Podobnie jak nie zajmuje się ono tro-
pieniem niewiernych mężów, wiarołomnych żon lub nie-
lojalnych kolegów. Takimi rzeczami zajmują się państwa
totalitarne, a my (przynajmniej oficjalnie) z dyktaturą nie
chcemy mieć nic wspólnego. ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Rząd będzie równą drużyną, która będzie maszerowała za swoim dowódcą
– premierem Jarosławem Kaczyńskim. (Przemysław Edgar Gosiewski)
Jak ktoś jest winny, to powinien odcierpieć za to, jakie cierpienia zadał
mojej osobie. Nikomu nie zostanę dłużny. (prałat Henryk Jankowski)
Zarządziłem „casting” na nowych ludzi pracujących dla rządu. Starymi
kadrami wiele zrobić się nie da.
Igrzyska głupoty
(Jarosław Kaczyński)
Przewidzieć, co powstanie w polskim Sejmie, może wyłącznie Duch Święty.
(Jan Rokita)
Pan prezes Wildstein uważa chyba się za osobę, która jakby spadła nam
z księżyca, która ma misję zarządzania polską telewizją. Przecież to jest
albo niepoważne, albo pan prezes sobie żarty robi. (Andrzej Lepper)
To farsa, że tacy ludzie ( ze szkoły medialnej o. Tadeusza Rydzyka – dop.
red.) uczą dyplomacji i kultury! Ale jeśli ktoś chce za te studia płacić, to
proszę. Frajerów nie brakuje.
(Stefan Niesiołowski)
Po wyborach samorządowych, kiedy już PiS całkowicie wchłonie LPR, Ro-
man Giertych zostanie dostosowany do realiów partii – zostanie skrócony
o głowę.
(Michał Tober)
Post i asceza to nie są kuracje odchudzające.
(abp Tadeusz Gocłowski)
Jeśliby (Tony Blair – dop. red.) chciał pracować w Hollywood, załatwię,
by zagrał Terminatora 4.
(Arnold Schwarzenegger)
Wybrała OH
PRACUJE ZA SWOJE
SAMOSĄD
ZA ZDROWIE ZA KARĘ
BYK SPELOLOG
AUTOMANIAK
CO ZA DUŻO...
W idowisko, jakie społeczeństwu fundują pra-
96568820.006.png 96568820.007.png 96568820.008.png 96568820.009.png 96568820.010.png 96568820.011.png 96568820.012.png 96568820.013.png 96568820.014.png 96568820.015.png 96568820.016.png 96568820.017.png 96568820.018.png 96568820.019.png 96568820.020.png 96568820.021.png 96568820.022.png
Nr 33 (337) 18 – 24 VIII 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
JAROS OD DZIECI
WNIEBOWZIĘCIE
już za sobą jedno małżeństwo i dwóch
synów. Teraz mówi o miłości od
pierwszego wejrzenia.
Paweł Jaros , jeszcze niedawno
rzecznik praw dziecka, o którego
grzeszkach kilkakrotnie pisaliśmy (np.
„FiM” 22/2005), niczym kot spadł na
cztery łapy. Mimo zmasowanej kry-
tyki jego pracy niedorzecznika,
a szczególnie zamiłowania do kosz-
townych podróży po świecie za pie-
niądze podatników, zdołał utrzymać
się na dobrze płatnym stołku (po
upojnym romansie wrócił też na ło-
no rodziny) i wciąż za friko zarabia
furę kasy w... biurze RPD, gdzie tym
razem jest doradcą. Co miesiąc zgar-
nia 8 tysięcy zł, jeździ luksusową li-
muzyną służbową i nikt właściwie nie
wie, czym się naprawdę zajmuje.
I pomyśleć, że ten niepozorny nie-
gdyś prawnik z Kutna – jak na dzia-
łacza „S” przystało – był stawiany za
wzór skromności i uczciwości... BS
W Rejowcu (woj. lubelskie) trzy-
dziestokilkuletni pijany kierowca bez
prawa jazdy nie wyrobił na zakręcie
i uderzył fordem w zabytkową figu-
rę Matki Boskiej Niepokalanego Po-
częcia z 1904 r. Sprawca kolizji, zo-
baczywszy, że święta cało ze zde-
rzenia nie wyszła, doznał szoku (mo-
że obawiał się linczu ze strony oko-
licznej ludności...) – porzucił samo-
chód i zbiegł z miejsca wypadku. Po-
licji bez trudu udało się go zatrzy-
mać, ale nazajutrz niespodziewanie
pojawiła się nowa zagadka. Tym ra-
zem z miejsca zdarzenia w tajemni-
czych okolicznościach znikła roztrza-
skana figura Matki Boskiej wraz
z cokołem.
RP
Dokumentacja zdjęciowa wyka-
zuje, że podczas kampanii parlamen-
tarnej Ślusarczyk rozwieszał plakaty
ze swoją podobizną niemal wyłącz-
nie w miejscach, gdzie nie wolno
tego robić – nie tylko na ścianach
budynków, ale także na drzewach.
Chociaż Straż Miejska w Legni-
cy pod wodzą Andrzeja Srzedziń-
skiego zgromadziła dowody na ła-
manie prawa przez obywatela Ślu-
sarczyka, w żaden sądowy sposób ich
nie wykorzystała.
informując w liście, że krzyż ma
symbolizować przywiązanie do tra-
dycji i wiary chrześcijańskiej oraz
stać się wotum wszystkich pracow-
ników jednostek administracji rzą-
dowej z terenu województwa pod-
laskiego.
KSIĘŻA DO ROBOTY
AK
To będzie trzęsienie ziemi w Nie-
mieckim Kościele Ewangelickim
(EKD). Powstał właśnie plan jego
reformy. Przewiduje m.in. zmniejsze-
nie liczby (z 23 do 12) Kościołów
krajowych wchodzących w skład
EKD, a także odchudzenie armii pro-
boszczów (z 22 do 16 tys.). Bp Wol-
fang Huber chce ponadto zagonić
pastorów do roboty, by zarabiali pie-
niądze na utrzymanie swoje i swojej
świątyni, a ponadto apeluje o kre-
atywność. Wprowadzona „kontrola
jakości świadczonych usług” ma spo-
wodować zapełnienie się pustych dziś
świątyń. Problem w tym, że wielu hie-
rarchów, obawiając się utraty stoł-
ków, już dziś torpeduje reformę Hu-
bera. U nas o takiej reformie strach
nawet pomyśleć! My jeszcze nie prze-
żyliśmy... reformacji.
PAPIEŻ EKSMITUJE
Kow
Tego jeszcze nie było! Jeśli po-
licja pomoże, będziemy świadka-
mi pierwszej w dziejach Katolandu
eksmisji zakonnic. A dojść do te-
go może już niedługo w Kazimie-
rzu Dolnym, ponieważ Watykan na-
kazał tamtejszym betankom opusz-
czenie klasztoru. Zbuntowane za-
konnice, które stanęły murem za
odwołaną wcześniej siostrą prze-
łożoną, już od dawna nie słuchają
ani swoich władz zakonnych, ani
nawet arcybiskupa Życińskiego
(„FiM” 48/2005, 8/2006). Zamknię-
te za murami i odizolowane cał-
kowicie od świata przestały uczęsz-
czać do kościoła. Buntowniczki na-
wet nie chcą myśleć o opuszczeniu
klasztoru. Może by im tam paru fa-
cetów podesłać?
DĘBOWE MOCNE
AK
ANTYKRZYŻOWCY?
MORALISTA KURSKI
Jeden z kościołów na łódzkim
Radogoszczu zainstalował aparatu-
rę alarmową tak czułą, że reaguje
nawet na muchę. A jednak złodzie-
je zdołali włamać się do kiosku pa-
rafialnego i skraść dewocjonalia. Po-
dobnych włamań jest więcej. Choć
niemal wszystkie łódzkie świątynie
mają alarmy – wandale i amatorzy
cudzego mienia są górą. Nie dość,
że niszczą różnorodne święte figur-
ki, to jeszcze dewastują kościelne
mienie, np. z jednego z kościołów
wyparował niedawno podjazd dla
wózków inwalidzkich. Złodzieje są
nieuchwytni. A księżom nawet do
głowy nie przyjdzie pomodlić się do
św. Antoniego od zagubionych fan-
tów.
Nieskazitelnie czysty moralnie
Jacek Kurski (PiS) żąda od nobli-
sty Güntera Grassa , by ten zrzekł
się dobrowolnie tytułu „honorowe-
go obywatela Gdańska”. „Jak nie, to
gdańscy radni Prawa i Sprawiedliwo-
ści mu w tym pomogą” – grozi Kur-
ski. Grass przyznał kilka dni temu
na łamach niemieckiej prasy, że ja-
ko nastolatek wstąpił do Waffen SS.
Dostał się później do niewoli
aliantów i siedział w obozie jeniec-
kim Bad Aibling, razem z niejakim
Josephem Ratzingerem... Papież to
ma szczęście, że gdańszczanie i je-
mu nie nadali godności. Zaraz by
go Kurski capnął za Wehrmacht. Nie-
prawdaż?
BS
O, ŚW. KONDOMIE!
Delegacja prawicowych samo-
rządowców z Zamojszczyzny na za-
proszenie europosła Mirosława
Piotrowskiego , wybranego z listy
LPR, udała się z wycieczką do Bruk-
seli w celu zapoznania się z funk-
cjonowaniem Parlamentu Europej-
skiego. Potwierdziwszy swoje przy-
puszczenia, iż nie cieszą się tam po-
pularnością ani poglądy konserwa-
tywne, ani religia, polska delegacja
postanowiła dać odpór szatańskiej
laicyzacji Europy i w imieniu Kapi-
tuły Dziedzictwo Narodu Święta
Sprawa zasadziła na terenie Polskiej
Misji Katolickiej w Brukseli dąb „Jan
Paweł II”. Drzewko wcześniej po-
błogosławił na Jasnej Górze pod-
czas pielgrzymki do Polski Bene-
dykt XVI . Mocna sprawa! AK
BS
Przed sądem apelacyjnym w Tu-
luzie (Francja) zapadł wyrok unie-
winniający stowarzyszenie AIDES
działające na rzecz prewencji
HIV/AIDS, które sąd pierwszej in-
stancji skazał za obrazę wspólnoty
katolickiej. Stowarzyszenie podpa-
dło miejscowym katolikom po akcji
plakatowej, na której widniały kon-
domy, postać przypominająca kato-
licką zakonnicę oraz napis: „Święta
Prezerwatywo, chroń nas!” . Trybunał
odwoławczy uznał, że celem plaka-
tu nie było podjudzanie do nienawi-
ści przeciwko wspólnocie katolickiej
i że nie narusza on granic wolności
słowa.
„DELEGATÓWKA”?
Wino na wodę zamienił prałat
Henryk Jankowski . Rozlewnia
w Muszynie właśnie wypuszcza na
rynek wodę mineralną z wizerun-
kiem duchownego-agenta z Gdań-
ska i liczy na niezłe zyski. Firma
nie boi się ani ujawnienia przeszło-
ści prałata, o której teraz głośno, ani
gniewu arcybiskupa Gocłowskiego ,
który nie zgadzał się niegdyś, by
ksiądz reklamował wino i w ogóle
cosik nie przepada za Monsignorem.
Sam Jankowski milczeniem kwituje
komentarze na temat pomysłu, bo
przecież z wody, podobnie zresztą
jak i z winka, będzie fura szmalu po-
trzebnego na dokończenie budowy
bursztynowego ołtarza i na fajnych,
młodych chłopców.
RP
MarS
ZAKOCHANY
PALIKOT
WÓDA ZA OŁTARZEM
Płaczcie panienki, rozwódki
i wdóweczki – Janusz Palikot, poseł
PO, jeden z bogatszych Polaków (300
mln zł, właściciel Grupy Jabłonna,
współwłaściciel Polmosu Lublin SA,
właściciel jednego z wydawnictw) nie
jest już wolny. Zaręczył się z 30-let-
nią Moniką Kubat , młodszą od nie-
go o 12 lat asystentką reżysera w Te-
atrze Gardzienice. Na zaręczynach
z udziałem 70 osób grał zespół Cy-
ganów specjalnie sprowadzony z Bel-
gii. Ślub ma się odbyć niedługo
– oboje marzą o dziecku. Palikot ma
AC
Tylko 14 metrów dzieli sejmową
kaplicę od sklepiku z alkoholem! Każ-
dy, kto zmierza na modlitwę, musi
przejść obok krynicy procentów. Jed-
nych to bulwersuje, inni wzruszają ra-
mionami. Jak się okazuje, w tym miej-
scu nie obowiązują przepisy takie jak
w wielu innych rejonach Polski, gdzie
odległość obiektu kultu religijnego
od półek z trunkami nie może być
mniejsza niż 50 metrów. Nas to nie
dziwi, wszak wielu parlamentarzystów
bardzo aktywnie wspiera polski mo-
nopol spirytusowy, a taki senator Ka-
nicki spod Sieradza przeszedł nawet
do historii polskiego pijanego parla-
mentaryzmu, kiedy to marszałkowi
sejmu wynajął orkiestrę. BS
WARTO ROZMAWIAĆ
Brytyjski pastor Jan Gregory
postanowił zastąpić tradycyjne nabo-
żeństwa w swojej parafii luźnymi spo-
tkaniami wiernych, w czasie których
będzie można porozmawiać o życiu
i np. obejrzeć wspólnie film. Zda-
niem duchownego, język nabożeństw
jest „archaiczny i głupi”, a uczestnic-
two w nich nie przynosi ludziom żad-
nej korzyści.
ŚCIEPA NA KRZYŻ
RP
Góra Krzyży przy sanktuarium
w Świętej Wodzie nieopodal Białe-
gostoku, zwana też Pomnikiem Trze-
ciego Tysiąclecia, powstała w 1997
roku. Dziś na wzgórzu wznosi się
już podobno około pięciu tysięcy
krzyży, ustawionych nie tylko przez
pielgrzymów, ale także przez fir-
my, związki zawodowe, stowarzysze-
nia lekarzy, prawników, samorzą-
dy... Wojewoda podlaski Jan Do-
brzyński umyślił więc sobie niedaw-
no, że w Świętej Wodzie koniecznie
powinien stanąć również Krzyż Ad-
ministracji Rządowej Województwa
Podlaskiego. Swoim podwładnym
złożył propozycję nie do odrzuce-
nia: mają dobrowolnie zrzucić się
na jego autorski akt dewocji. Do
wszystkich podległych urzędów,
a przy okazji także służb munduro-
wych, rozesłał stosowne skarbonki,
ZLOT MATEK
BOSKICH
MK
Dominikanin o. Jan Góra wpadł
na kolejny „genialny” pomysł – do
Jamnej zaprosił Matki Boskie z ca-
łej Polski. Dojechało zaledwie 16 fi-
gurek i obrazów. A jednak spory na
temat wyższości zalet poszczególnych
MB trwały przez wiele godzin. Tym-
czasem Góra się zawziął. W przy-
szłym roku chce zobaczyć w Jamnej
wszystkie figury i obrazki. Zapewne
zabraknie miejsca dla uczestników,
bo te najbardziej znane madonny,
np. z Częstochowy, Piotrkowa Try-
bunalskiego czy Krzeptówek, przy-
jadą z potężnymi orszakami. Czy doj-
dzie do bijatyki o prymat którejś
z Maryi, jak to już bywało np. w piotr-
kowskiej farze?
TECZKA NA POSŁA
Piotr Ślusarczyk , jeden z naj-
bardziej wpływowych działaczy
i polityków LPR, ma swoją teczkę.
Leży w komendzie Straży Miejskiej
w Legnicy.
Można tam znaleźć dowody, któ-
re potwierdzają, że w trakcie kan-
dydowania do parlamentu łamał pra-
wo, a gdy już zdobył mandat posła
i immunitet – nie został ukarany.
PS
96568820.023.png 96568820.024.png 96568820.025.png 96568820.026.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin