Fakty i Mity 2006-36.pdf

(24319 KB) Pobierz
str_01_36.qxd
W polskim Internecie namawiają na
SEKS Z DZIEĆMI
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 36 (340) 14 WRZEŚNIA 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 9
liccy tak często łamią
prawo – kradną, gwał-
cą, molestują, pijani jeżdżą
samochodami? Ci „wybrań-
cy narodu” statystycznie ro-
bią to o wiele częściej niż
przeciętni zjadacze chleba!
Czy dzieje się tak dlatego,
że większość księży to ma-
terialiści z powołania? Prze-
stępczość autorytetów znaw-
cy tematu nazywają emana-
cją ich prawdziwych pra-
gnień lub po prostu odreago-
waniem. Kościół naucza,
że im ktoś jest bliżej świę-
tości, tym większe pokusy
podsuwa mu szatan...
Str. 3
D laczego kapłani kato-
96568823.030.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 36 (340) 8– 14 IX 2006r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Reprezentacja piłkarska kultywuje wieloletnią trady-
cję – jak przegrywała, tak przegrywa.
Nasz holenderski trener, w odpowiedzi na taką tradycję, odesłał pił-
karzy do psychiatry.
Ducha nie gaście
Sześć milionów uczniów zaczęło nowy rok szkolny od akademii
i mszy w kościele. Modlitwy dzieci i nauczycieli nie zostały wy-
słuchane. Roman Giertych nadal będzie ministrem oświaty.
“Oświata” pochodzi od „oświecenia”. Więc skąd tu ciemniak?
Kampania wyborcza nie może się obyć bez festiwalu dema-
gogii i kłamstw – taka tradycja.
W bezczelności na razie prowadzi PO, która pod hasłem RAZEM,
idzie do wyborów sama.
w 99 przypadkach na 100 nie opłaci się załamywać i re-
zygnować. Nawet kiedy sprawa z pozoru jest już przegrana,
zazwyczaj można jeszcze coś odkręcić. Oczywiście, pod wa-
runkiem, że przypniemy się do problemu i działamy według
dobrej piłkarskiej zasady – dla mnie nie ma straconych piłek.
Wielokrotnie przekonywałem się też, że to, co w danej chwi-
li było wielkim stresem i wydawało się ogromną tragedią
– choćby tylko pozostawione działaniu czasu, stawało się
niewiele znaczącym epizodem. Sam czas bowiem nie tylko
leczy rany, ale też przynosi i podsuwa nowe rozwiązania i moż-
liwości. Podobnie jest z przyszłością Polski, a także z misją,
jaką mają przed sobą „Fakty i Mity”.
Wiem, że czasy (z pozoru!) nie skłaniają do optymizmu
i rozbudzania nadziei. Wszyscy jesteśmy podłamani chmurną
i durną polską rzeczywistością. Ale fakt, że jest źle, nie po-
winien, nie może nas zwalniać od działania. Wręcz przeciw-
nie! To najlepszy czas na przygotowanie gruntu pod przyszłe
zmiany, na planowanie i budowanie. Podobnie jak najlepszym
okresem do inwestowania na giełdzie jest właśnie bessa, gdyż
wiadomo, że po niej musi przyjść hossa, czyli zwycięstwo
i zbieranie plonów. IV RP jest już de facto państwem wyzna-
niowym, ale klerykalne działania władz coraz częściej będą
skazane na konfrontację z osądem racjonalnie myślących
wyborców. A tych przybywa, w miarę jak dorasta nam mło-
dzież, zaś moherowe pokolenie odchodzi do wieczności. Zresz-
tą, wszystko na tym świecie toczy się zgodnie z prawami fi-
zyki, a trzecia zasada dynamiki Newtona mówi, że akcja rów-
na się reakcji, czyli: jeżeli ciało B działa na ciało A, to ciało
A działa na ciało B z taką samą siłą co do wartości, lecz prze-
ciwnym zwrocie. Nie muszę tłumaczyć, że B to kościelni B ez-
bożnicy, zaś A to światli A ntyklerykałowie. Tak więc nasza
siła jest co najmniej równa ich sile, a w dodatku czas działa
na naszą korzyść. Potrzebne jest tylko konsekwentne działa-
nie. I tu my, redaktorzy „FiM”, spotykamy się czasem z za-
rzutami, że nasze pisanie jest bezproduktywne, że nic się nie
zmienia. Otóż jesteście w wielkim błędzie! Tygodnik „FiM” zro-
dził antyklerykalną partię RACJA, a ta za dwa miesiące bę-
dzie miała dużą szansę zdobyć wiele mandatów w wyborach
samorządowych, startując wspólnie z SLD (na 90 proc.). Na-
sze artykuły kreują rzeczywistość. Przekazujemy policji i pro-
kuraturom wszelkie ustalenia, które mogą znamionować po-
pełnienie przestępstw i nadużyć. Oczywiście, dalszy los tych
doniesień jest bardzo różny. Zdarzało się, że prokurator, za-
pewne nawiedzony katolik, zamiast ścigać domniemanego
przestępcę, zaczął ścigać nas, tj. wzywać po kilkanaście
razy na przesłuchania tylko po to, aby ustalić... skąd mamy
takie informacje o panu proboszczu, a w innym przypadku
– o biskupie. Jakby nie wiedział, że ochrona informatora jest
dla dziennikarza ważniejsza niż tajemnica spowiedzi dla księ-
dza. Po kilku latach dobijania się do różnych drzwi, udało
nam się jednak uświadomić wielu stróżom prawa, że ma być
ono równe dla wszystkich. Naszej korespondencji z prokura-
torami i komendami policji nie drukujemy w „FiM”, bo nie ma
na to miejsca. Obiecuję jednak, że będziemy informować
– ku pokrzepieniu serc – przynajmniej o dobrych owocach tej
współpracy.
Strasznie nas wkurza to, że po pu-
blikacjach „FiM” nie trzęsie się ziemia
i nie pękają drzewa. Inne media (z ma-
łymi wyjątkami) nie wspominają o na-
szych demaskatorskich ustaleniach,
a jeśli wspomną, to najzwyczajniej
ukradną bez podania źródła. A prze-
cież informacja jest własnością inte-
lektualną – towarem, jak każdy inny.
Aby uzyskać informację, trzeba wpierw
zainwestować. I tak skradziono nam
np. aferę Paetza, nadużycia w funda-
cji Rydzyka „Nasza Przyszłość”, mafię
paliwową, a ostatnio „Delegata” Jankowskiego, groby Pola-
ków w Niemczech, protekcje na Uniwersytecie Gdańskim
i inne pomniejsze. Każda inna gazeta w Polsce, nawet taka
regionalna, byłaby cytowana i komentowana – począwszy od
„Wiadomości” TVP, a na portalach internetowych skończyw-
szy – gdyby wysmażyła bombę na temat: polskim rzekom
grozi zatrucie pestycydami składowanymi na granicy z Ukra-
iną; gazociąg Rosja–Niemcy może spowodować katastrofę
ekologiczną; dlaczego premier Marcinkiewicz musiał odejść;
Wałęsa współpracował z SB; prałat Jankowski oskarża ar-
cybiskupów. O „FiM” jest ciągle cicho, ale już nie tak cicho
jak pięć lat temu. W ubiegły wtorek na łamach prawicowe-
go „Dziennika” zastępca red. naczelnego Cezary Michalski
stwierdził, że publikacja „Rzeczpospolitej” na temat „Delega-
ta” jest plagiatem z „FiM”. Dyskusja na ten temat, już z udzia-
łem przedstawiciela „Rzepy”, przeniosła się do TVN 24. Tak
będzie się działo coraz częściej, bo krople wody drążą ska-
łę, a co dopiero puste głowy niektórych decydentów. Potrze-
ba tylko mnożyć akcje i inicjatywy, a jeśli coś wydaje się
zbyt trudne, warto pomyśleć, jak taki zgryz obejść od dru-
giej strony. Na przykład: potęga Kościoła budzi u wielu po-
dziw i grozę, zresztą sami duchowni uwielbiają poprawiać so-
bie humor, powtarzając, że Kościół trwa 2 tysiące lat i bę-
dzie trwał do końca świata. Hierarchowie szczycą się „kato-
lickim społeczeństwem” i 97 procentami ochrzczonych kato-
lików. No to co my na to? No to my możemy im te cyferki
w statystykach trochę poprzestawiać. I tak „FiM” wspólnie
z RACJĄ Polskiej Lewicy organizują akcję „Wypisz się z Ko-
ścioła”. Mam przyrzeczenie przewodniczącego RACJI, że
w siedzibie każdego koła partii będzie można otrzymać do
wypełnienia gotowy druk apostazji, który następnie trzeba
przesłać lub zanieść do kancelarii parafialnej. Tym sposobem
– jeśli oczywiście większość z Was zdecyduje się na ten zboż-
ny krok – możemy odchudzić zastępy katolickie o kilkaset
tysięcy baranków! Wiecie jaki z tego będzie szum na cały
kraj!? Zresztą rozwody z proboszczami są dzisiaj coraz bar-
dziej trendy. Wiem, co Was powstrzymuje: pogrzeb bez
księdza... Kochani, to Wy nie widzieliście prawdziwych świec-
kich pogrzebów! Jest to tzw. pełny wypas – mistrz ceremo-
nii odziany w piękną szatę, który mówi zawsze mądre kaza-
nie, może przeczytać nad grobem fragment Biblii lub innej
księgi (według życzenia) itp. Do tego jest nastrojowa muzy-
ka, przemówienia przyjaciół i rodziny. Wszystko z klasą i kul-
turą, często większą niż z proboszczem panem.
A wracając do działania. Zaangażowałem się w wielki,
antyklerykalny projekt, o którym już kiedyś na łamach „FiM”
pisałem. Więcej zdradzę wówczas, gdy już nikt nie będzie
nam mógł pokrzyżować planów. Projekt ten wymaga jednak
wkładu KASY, właśnie takiej dużej. Nigdy nie śmiałem pro-
sić o pieniądze za nic (na szczęście nie byłem proboszczem).
Dlatego oferuję Wam moją książkę – zbiór 150 wybranych
przeze mnie komentarzy z lat 2000–2005. Każdy z nich jest
pewnym zapisem najnowszej historii. Cały dochód ze sprze-
daży „Księgi Jonasza” przeznaczam na walkę z ciemnogro-
dem i nowe, wielkie, humanistyczne dzieło, które zmieni ob-
licze tej ziemi.
Według „Dziennika”, rządząca koalicja chce przed wyborami
samorządowymi odgrzebać aferę Orlenu, która nie została za-
mknięta przez poprzedni Sejm. Celem jest ponowne skompro-
mitowanie SLD i postawienie przed Trybunałem Stanu Leszka
Millera oraz Aleksandra Kwaśniewskiego.
Prawica uwielbia odwoływać się do sprawdzonych metod i wzorów,
ale ile razy może kończyć Leszek Miller?!
Zanim katoprawica będzie się starała wprowadzić nową konsty-
tucję, próbuje poprawić starą. Według LPR, powinien się w niej
znaleźć zapis o „ochronie życia ludzkiego od poczęcia do natu-
ralnej śmierci”, co uniemożliwi wszelkie próby legalizacji abor-
cji lub eutanazji. Pod apelem w tej sprawie podpisali się tacy
moraliści jak Jan Pospieszalski, Piotr Semka czy nawiedzony lu-
strator ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Dlaczego tak wielkie autorytety nie powstrzymują nas, a wręcz za-
chęcają do wprowadzenia aborcji, eutanazji...?
Dwaj posłowie LPR, Arnold Masin i Bogusław Sobczak, wyra-
zili chęć zwrócenia się do Kapituły Orderu Orła Białego o ode-
branie Jackowi Kuroniowi orderu, jeśli okazałoby się, że „współ-
pracował z komunistami”.
Co tam Kuroń! Sam Jan Paweł II wielokrotnie, za tzw. komuny, mó-
wił o „konieczności współpracy Kościoła i władz państwowych”. To
albo kłamał, albo...
Powstało Porozumienie Lewicy i Demokratów Wspólna Polska,
grupujące SLD, SdPl, Unię Pracy oraz Partię Demokratyczną
(trwają rozmowy z RACJĄ). Ma to być alternatywa dla rządzą-
cej koalicji. Sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej, Grze-
gorz Schetyna, stwierdził, że dla nowej koalicji „nie ma miejsca
na scenie politycznej”, która jest już podzielona między PiS i PO.
Czyli Polacy mają wybór pomiędzy prawicą klerykalną a skrajnie
nacjonalistyczno-klerykalną. No i wybierają... Londyn.
Potężna żydowska organizacja – Liga przeciwko Zniesławieniu
– zaapelowała do władz polskich i Unii Europejskiej o zajęcie
się problemem Radia Maryja, które „jest głównym czynnikiem
wzrostu antysemityzmu w Polsce, nieustannie emitującym anty-
semickie oszczerstwa”.
To nieprawda, że Rydzyk nie lubi Żydów. Spytajcie Wierzejskiego.
Zarząd Polskiego Radia zatrudnił Stanisława Michałkiewicza,
który swoim antyżydowskim felietonem nadanym wiosną na fa-
lach stacji Rydzyka doprowadził do międzynarodowego skanda-
lu, po którym interweniował nawet Watykan. Poza nim felieto-
nistami politycznymi będą mierni, ale wierni piewcy kaczyzmu:
Ziemkiewicz, Rybicki i Zalewski. Na okrasę dodano Michała
Ogórka z „Gazety Wyborczej”.
Polskie Radio pozazdrościło popularności Rydzykowej Maryi.
KRAKÓW Emerytka z Nowej Huty, Wanda Gąsior, została ska-
zana na przeproszenie Zbigniewa Wassermanna, koordynatora
służb specjalnych, oraz zapłacenie 1400 zł grzywny i karnych
opłat. Kobieta zarzuciła Wassermannowi oszustwo, bo nie chciał
on zapłacić jej synowi za wykonane prace budowlane, w tym in-
stalację słynnej już wanny z jacuzzi.
I o co tyle hałasu? Gdyby Gąsiorowa wygrała z Wassermannem, to
byłby dopiero hit!
Według „Gazety Krakowskiej” kandydatem na prezydenta Kra-
kowa ma być ultrakatolicki multimilioner, fan Rydzyka, przyjaciel
biskupów, sponsor sanktuarium łagiewnickiego – Roman Kluska.
Tym sposobem PiS będzie miał w kieszeni i Kościół toruński, i ła-
giewnicki.
SOPOT Elton John, główna gwiazda tegorocznego festiwalu so-
pockiego, wygłosił apel o przestrzeganie w Polsce praw gejów
i lesbijek. Poseł Wierzejski, moralny autorytet IV RP, specjali-
sta od gejów, uznał artystę za „człowieka głęboko nieszczęśliwe-
go”, godnego współczucia.
Jeszcze trochę i byłby skłonny się z Eltonem umówić.
JONASZ
SZTUM Na wniosek burmistrza Leszka Tabora w miejscowych
szkołach nie odczytano listu ministra edukacji narodowej Ro-
mana Giertycha. Tabor uznał, że Giertych, który haniebnie ob-
raził Jacka Kuronia, nie ma prawa zwracać się do młodzieży.
Ale zdaniem kuratorium to Tabor nie miał prawa zabraniać od-
czytywania listu, a dyrektorzy szkół poniosą konsekwencje służ-
bowe za wykonanie poleceń burmistrza.
W imię IV RP czasem trzeba zszargać nieboszczyka, żeby ujawnił się
układ wrażych burmistrzów.
NIEMCY Organizacje lewicowe, gejowskie i wolnomyślicielskie
zapowiedziały protesty w związku z wizytą w Bawarii Benedyk-
ta XVI w dniach 9–14 września.
No, oczywiście, z Bawarii wyszedł Hitler i wszelkie zło. I papież też...
K rótkie, pourywane, ale ciekawe życie nauczyło mnie, że
96568823.031.png 96568823.032.png 96568823.033.png 96568823.001.png 96568823.002.png
Nr 36 (340) 8– 14 IX 2006r.
GORĄCE TEMATY
3
Kilka lat temu zabił czło-
wieka. Przed dwoma
miesiącami – próbował...
Trafił za kratki, ale ma
na tyle wpływowego
szefa, że ten pociągnął
za odpowiednie sznurki
i uwolnił swojego czło-
wieka z pudła. Kim są
obaj panowie? Czy może
należą do jakiejś mafii?
Dla ułatwienia podajemy,
że ich służbowym unifor-
mem jest sutanna...
całkiem świeży... Podobnie zresztą,
jak ostatnio w Uciechowie, gdzie
o mały włos nie odesłał do św. Pio-
tra kobiety jadącej fiatem seicento
– dodaje policjant.
18 lipca 2006 r. pleban z R. mu-
siał pić od samego rana, bo około
godziny 13 miał już we krwi ponad
2 promile – w sam raz, żeby dosiąść
swojego ślicznego volkswagena. Je-
chał jak zwykle wężykiem i napotka-
ną na szosie Alinę J. postawił przed
bardzo trudnym wyborem: „czołów-
ka” lub ucieczka do głębokiego rowu
na poboczu jezdni. Wybrała rów,
a ksiądz wcisnął pedał gazu do dechy.
– Usiłował się później ukryć, ale
świadkowie opisali samochód i od ra-
zu było wiadomo, kogo szukać. Na
pytanie, dlaczego uciekł, nie próbu-
jąc udzielić ofierze pomocy, odpowie-
dział: „Bo byłem wypity”... Ciężko po-
turbowana kobieta trafiła do szpita-
la, ksiądz proboszcz – na policyjny
nawet zatrzymania pijanych rowerzy-
stów. O groźnym wypadku w Ucie-
chowie, ucieczce sprawcy i pościgo-
wym sukcesie nie ma jednak ani słów-
ka. Jakby ich zamurowało... Dlacze-
go? – Sprawa była niejasna, dlatego
o niej nie informowaliśmy – wyjaśnił
„FiM” rzecznik policji, podinspektor
Krzysztof Lamorski ;
Przyganiał kocioł...
Prokuratura Rejonowa w Dzierżo-
niowie miała pewne kłopoty z udzie-
leniem nam odpowiedzi na kilka pro-
stych pytań. Barbara Chodorowska
wydawała się zaskoczona trupem
w Strzelinie, nie wiedziała, ile razy
zatrzymywany po pijanemu ks. Krzysz-
tof wychodził bezkarnie z opresji, ja-
ka była wysokość poręczenia za od-
zyskaną w lipcu wolność... – Dopie-
ro od niedawna prowadzę tę sprawę
– tłumaczyła pani prokurator;
Alkohol – jak już wspomnieliśmy
– nie jest jedyną pasją ks. Krzyszto-
Już niedługo księża będą ujaw-
niać z ambony nazwiska pija-
nych kierowców. Takie przymiar-
ki czynione są w kilku diece-
zjach na południu Polski.
z Rakszawy, ks. Czesława N. , któ-
ry w samo południe jeździł sobie
zygzakiem po ulicach Łańcuta. Po-
licja zarekwirowała mu prawo jaz-
dy, ale księżunio nie utracił pojaz-
du. Na szczęście biskup Michalik
surowiej niż policjanci potraktował
swojego podwładnego i pozbawił go
probostwa. Ostatnio koncertowy po-
pis jazdy na podwójnym gazie za-
serwował mieszkańcom Lidzbarka
Warmińskiego również tamtejszy
ksiądz Jarosław S. Policjanci za-
trzymali go nad ranem i stwierdzi-
li 2 promile alkoholu.
Jeden z najbardziej dramatycz-
nych przypadków związany jest
z byłym proboszczem z Gołdapi, ks.
Waldemarem Barnakiem (lat 45),
który pod wpływem alkoholu do-
prowadził do zderzenia z innym
samochodem osobowym i śmierci
50-letniej nauczycielki Anny P. Pro-
boszcz uciekł z miejsca wypadku,
a potem przez kilka lat unikał od-
siadki, zasłaniając się m.in. choro-
bą. Wyczerpała się cierpliwość Te-
midy i ksiądz – doprowadzony przez
policję – trafił za kratki. W więzie-
niu pozostanie do marca 2010 r.
Prawie wszyscy księża nadal wy-
pełniają księżowskie obowiązki. Te-
raz sami będą z ambony potępiać
pijanych kierowców. Może ich przy
tym ruszy sumienie? BS
Coraz częściej do opinii publicz-
nej docierają informacje o pijanych
kapłanach, którzy prowadzą pojaz-
dy, a często są również sprawcami
wypadków drogowych. Na przykład
prawie 3 promile alkoholu stwier-
dzili policjanci u Wiesława M. , księ-
dza z jednej z podchojnickich pa-
rafii, który swoją skodą staranował
volvo. Do wypadku doszło na skrzy-
żowaniu ulic. Wina księdza była bez-
sporna, ale sprawca zderzenia nie
zgodził się na badanie alkomatem
i wywołał awanturę.
Przed paroma laty przesławny
biskup Śliwiński , nawalony jak
stodoła, też wjechał w inny samo-
chód, ale on przynajmniej wykazał
skruchę.
Tak samo pijany jak Wiesław
M. był inny kapłan, 43-letni Piotr
T. z Działdowa, rzekomo zażar-
ty... antyalkoholik, pomagający pro-
boszczowi w prowadzeniu parafial-
nej organizacji AA. Amatora jaz-
dy po pijaku zatrzymali stróże pra-
wa na jednej z ulic Nowego Mia-
sta Lubawskiego.
Aż 3,5 promila alkoholu stwier-
dzono u 53-letniego proboszcza
Ksiądz Krzysztof przeciągnął stru-
nę i w połowie sierpnia opuścił swo-
ją parafię w R. koło Dzierżoniowa
(diecezja świdnicka). Wziął urlop zdro-
wotny. Na nic się specjalnie nie uskar-
żał, no bo cóż może dolegać 42-let-
niemu proboszczowi, niepodzielnie
Daleko od szosy
panującemu nad blisko tysiącem dusz
oraz kieszeniami szat ich powłok cie-
lesnych? Poszedł na ten urlop, gdyż
biskup ordynariusz Ignacy Dec (na
zdjęciu) martwił się, że wyczerpał już
cały zapas egzorcyzmów, dzięki któ-
rym prokuratorzy tracili rozum i wzrok:
„Słuchaj, synu, powiedzieli mi, że nie
będą więcej ryzykować. Minister Zio-
bro gardłuje o wsadzaniu pijanych
kierowców do więzień i że będzie brał
za tyłek śledczych, którzy wcześniej
przymykali oko na twoje wybryki. Ro-
dziny tych dwóch kobitek też nie da-
ją mi spokoju i nachodzą w kurii.
Narobiłeś tyle smrodu, że nie ma wyj-
ścia – musimy cię na jakiś czas scho-
wać” – tak z grubsza brzmiała posta-
wiona przez ordynariusza diagnoza,
uzasadniająca skierowanie probosz-
cza z R. do kościelnego sanatorium.
Ksiądz Krzysztof narobił szefowi
smrodu przez dwie pasje: upodoba-
nie do gorzały, po której bardzo chęt-
nie dosiada swojego mechanicznego
rumaka, oraz... młode mężatki.
– Czasem ledwo trzymał się kie-
rownicy, ale nie było na niego moc-
nych. Pamiętam, że ledwie skończył
wrocławskie seminarium, gdy w 1991
roku nasi policjanci zatrzymali go po
długim pościgu i wydmuchał im po-
nad promil. Sprawę zatuszowano po
interwencji jakiegoś wysłannika od
kardynała Henryka Gulbinowicza .
„Drogówka” zabierała księdzu pra-
wo jazdy, a on jakimś cudem je od-
zyskiwał. I tak na okrągło. Gdy w 1999
roku zabił w Strzelinie kobietę, tro-
chę się opamiętał. Ale nie na długo...
– mówi nam policjant z Komendy Po-
wiatowej w Dzierżoniowie.
Śmiertelny w skutkach wypadek
uszedł ks. Krzysztofowi na sucho. Czy
był wówczas trzeźwy?
– Szczegółów nie znam, bo Strze-
lin to nie nasz powiat. Ale słysza-
łem od kolegów, że oddech miał nie
dołek. Przy tych wszystkich hasłach
głoszonych przez Ziobrę wydawało
się, że prokuratura wystąpi o tymcza-
sowy areszt. Wiem, że prowadzący
tę sprawę prokurator Krzysztof B.
miał nawet zamiar posadzić księdza,
ale po osobistej interwencji biskupa
Deca coś tam zakręcili i skończyło się
na poręczeniu majątkowym. Żeby by-
ło ciekawiej – ten wyrywny prokura-
tor został następnie oddelegowany do
Świdnicy – ironizuje nasz informator.
Niejedyna to ciekawostka:
fa: – Dwa małżeństwa rozbił od cza-
su, jak został proboszczem w R. Jed-
no w S. (wieś należąca do parafii
dop. red. ), gdzie mąż nie wybaczył
zdrady i kobieta została sama z 5-let-
nią córką, oraz w samym R. Mąż po-
jechał do pracy w Stanach Zjednoczo-
nych, a ten hultaj „zaopiekował się”
jego żoną, przez co rozpadło się mał-
żeństwo z 10-letnią córką. Rodziny
obu tych kobiet jeździły do biskupa,
prosząc o jakąś interwencję, ale ten
tylko wysłuchał i nic nie zrobił – mó-
wi nam... ksiądz z sąsiedniej parafii,
rozgoryczony trybem życia konfratra.
Niewykluczone, że ks. Krzysztof
odzyskałby swojego volkswagena,
gdybyśmy nie zaczęli dociekać przy-
czyn „cudownej” bezkarności wie-
lebnego. Po jego ostatniej wpadce
z promilami we krwi autko cierpli-
wie wypatrywało właściciela, stojąc
na policyjnym parkingu (patrz zdję-
cie). Dopiero gdy zainteresowaliśmy
się sprawą, 29 sierpnia pojazd zabrał
stamtąd windykator z urzędu skar-
bowego, wykonując postanowienie
prokuratury o zabezpieczeniu volks-
wagena na poczet grożącej ks.
Krzysztofowi grzywny.
Przed ludźmi, którzy go osłania-
li, jakoś nie ma nas kto zabezpieczyć...
DOMINIKA NAGEL
Nie z Księżyca
Nawet 12 lat może spędzić
w więzieniu oskarżony o gwałt
wielebny Krzysztof J. – pro-
boszcz z Częstochowy.
i zawiadomiła policję. Ta w ekspre-
sowym tempie capnęła domniema-
nego gwałciciela.
W ostatnią niedzielę po każdej
mszy w miejscowym kościele wika-
riusze odczytywali specjalny komu-
nikat w związku z aresztowaniem
ich plebana. Informowali, że pro-
boszcz został zatrzymany pod zarzu-
tem popełnienia przestępstwa na tle
seksualnym. Prosili jednak, by nie
zapominać o jego wcześniejszych do-
konaniach na innym polu – jako bu-
downiczego kościoła i działacza na
rzecz potrzebujących...
44-letni kapłan nie od dziś miał
opinię kobieciarza, co – w zestawie-
niu z zastępami pedofilów w su-
tannach – nawet mu się chwali. Po
święceniach w 1987 r. ksiądz Krzysz-
tof pracował w parafiach: NSPJ
w Radomsku, kolegiacie św. Piotra
i Pawła w Zawierciu, św. Rodziny
w Praszce i św. Wojciecha w Czę-
stochowie. Facet, poza ostrym sek-
sem, lubi też żeglować, a przynaj-
mniej raz w tygodniu spędzać kil-
ka godzin, pływając w basenie. No
i wypłynął na głębię...
JAROSŁAW RUDZKI
– Nie jestem przecież z Księży-
ca – odpowiadał w wywiadzie pro-
boszcz parafii Najświętszej Marii
Panny Częstochowskiej w Często-
chowie, kiedy zapytano go, czy był
kiedyś zakochany. I dodawał: – Dzię-
kuję Panu Bogu za dar doświad-
czenia tego, że można kochać i być
kochanym. Jestem wdzięczny Panu
za piękno i czystość tego uczucia,
szczególnie doświadczanego w ostat-
nich latach szkoły średniej.
Ślicznie. No i masz babo placek.
Może gdyby ks. Krzysztof J. miał
więcej okazji do kochania, drama-
tu by nie było, a tak – siedzi w kry-
minale.
Do przestępstwa doszło praw-
dopodobnie 31 sierpnia na plebanii.
To wówczas 21-letnia studentka Ani-
ta P. przyszła do księdza, by zała-
twić wyjazd na rekolekcje. Po krót-
kiej rozmowie jurny pleban zerwał
z niej ubranie i brutalnie zgwałcił.
Dziewczynie nie pomógł opór, bła-
gania i krzyki. Przezwyciężyła wstyd
Na Alinie J. jeszcze nie zdążył wy-
schnąć gips, gdy odwiedzili ją dwaj
księża z Dzierżoniowa. Nie wiadomo,
kto pomógł im w odnalezieniu kobie-
ty. Wiemy natomiast, że namawiali ją
do „wyciszenia sprawy”, bo „biskup
już ukarał winowajcę skierowaniem
na leczenie odwykowe”. Dodajmy, że
sporo obiecywali, jeśli tylko skieruje
prowadzących śledztwo na fałszywy
trop. No i – mimo że w pierwszym
zeznaniu opisała sytuację na szosie
zgodnie z prawdą – później zgodziła
się z podpowiedzianą wersją, że „mo-
że jednak się zagapiłam i dlatego
wylądowałam w rowie...”. Na szczę-
ście pani Alina dziś już oprzytom-
niała i nabrała pewności, co wydarzy-
ło się na szosie;
Dzierżoniowska policja na swo-
jej stronie internetowej odnotowuje
96568823.003.png 96568823.004.png 96568823.005.png 96568823.006.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 36 (340) 8 – 14 IX 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Ja pierdziuśkam!
Prowincjałki
Dwaj młodzi mężczyźni z bloku w Olsz-
tynie w skuteczny sposób uciszyli
uciążliwego sąsiada i jego hałaśliwych gości. Kopniakiem otworzyli drzwi,
za którymi balowało pijane towarzystwo, młotkiem stłukli telewizor, po-
wywracali meble, a następnie pobili i okradli balangowiczów.
Przychodzi piłkarz do fryzjera i mó-
wi: gol! I to jest wszystko, co moż-
na powiedzieć o skopanej (na razie
przez Finów) polskiej piłce nożnej.
Oczywiście, z wyjątkiem afery ko-
rupcyjnej, która ma coraz ciekawsze
wątki: wzięto się już nie tylko za sę-
dziów, ale także za trenerów i piłka-
rzy. Jan Tomaszewski , mój sąsiad
z osiedla, legendarny bramkarz teamu
„Orły Górskiego”, zupełnie poważnie
uważa, że korupcję w PZPN można
zlikwidować tylko poprzez... likwida-
cję sędziów. „Tomek” domaga się cał-
kowitej wymiany arbitrów i sięgnię-
cia po młodych sędziów z trzeciej li-
gi. Tych, którzy jeszcze nie zdążyli się
skorumpować. Proponuje również de-
sant „kaloszy” z zagranicy. Powiedz-
my, zgoda. Ale co z piłkarzami i tre-
nerami? Wrocławska prokuratura już
zahaczyła o te środowiska.
Prokurator Leszek Karpina na-
rzeka na brak współpracy ze strony
PZPN. Zatrzymano już 38 sędziów
i działaczy, a teraz przyszła pora na
trenerów. Tymczasem ludzie związku
milczą, jakby się bali, że im się zęby
spocą. Andrzej Strejlau , szef kole-
gium sędziów związku, jest bezradny
i poza sugerowaniem sędziom, aby
sami się zgłaszali do prokuratury,
nic więcej zrobić nie może. Oddycha
z ulgą, bo za 4 miesiące przestaje się
babrać w tym szambie.
Ja sam byłem na meczu Kujawia-
ka Włocławek z ŁKS, gdzie działy
się rzeczy, o których mawiał Ferdek
Kiepski: „To są sprawy, o których się
nie śniło fizjologom”. Sędzia Zbigniew
R. (nie podaję nazwiska, bo nieba-
wem Zbynio zasiądzie na ławie oskar-
żonych) pokazał cztery (!) czerwone
kartki ełkaesiakom, a następnie prze-
rwał mecz przy prowadzeniu Kujawia-
ka. Zbigniew R. mocno leciał w plisz-
ki, a ja zdębiałem. Ludzie, ludzie,
cuda w tej budzie! Zarząd ŁKS-u zgło-
sił formalny protest do Kolegium Sę-
dziowskiego PZPN. I co? I g...!
Zapytacie, a skąd oni mają kasę
dla sędziów? Lewe, nieksięgowane bi-
lety albo zrzutka. Na przykład w Gór-
niku Polkowice zbiórka szmalu od-
bywała się w ten sposób, że piłkarze
podpisywali wypłatę premii, ale do rę-
ki dostawali tylko jej część. Reszta
szmalu szła do kieszeni arbitrów. Nic
więc dziwnego, że Polkowice „wy-
walczyły” awans do I ligi w napole-
ońskim stylu: na 34 mecze zdobyły
aż 76 punktów. Natomiast na własnym
boisku Górnik „wygrał” wszystkie spo-
tkania, strzelił 44 bramki, stracił tyl-
ko 5. Sędziowie tych spotkań oraz kie-
rownictwo klubu już się spowiadają
u „proroka”. Nagonka jest taka, że
niedługo strach będzie wygrać 3:0 al-
bo strzelić bramkę z karnego. Lepiej
oberwać baty, niż się tłumaczyć przed
prokuratorem. A my się dziwimy, że
polska piłka podupada...
Teraz przyszła pora na Telesfora.
Jarosław i Lech Kaczyńscy (to ci,
co chodzą tak, jakby mieli jeże pod
pachami, a trampki trzy numery za
małe) obiecali narodowi, że zrobią po-
rządek w polskim futbolu. Chleb dro-
żeje – będą igrzyska!
Wyjaśniam, że tytułowe „Ja pier-
dziuśkam!” nie oznacza tego, czego
się domyślacie, ale w młodzieżowym
slangu znaczy „nic mnie to nie obcho-
dzi”. Jestem naprawdę tym wszystkim
zmęczony jak 150 dzikich dinozaurów.
ANDRZEJ RODAN
AH
W Buczku kierowca samochodu o ma-
ło nie wpadł na nieoświetloną furman-
kę. Zatrzymał się i zwrócił uwagę woźnicy, że porusza się po drodze pu-
blicznej pojazdem bez świateł. Zarobił siekierą. Życiu kierowcy nie zagraża
niebezpieczeństwo. Furmana ściga policja.
AH
Mieszkańcowi wsi Dobra pod Słup-
skiem płonął dom. Strażacy z Ochot-
niczej Straży Pożarnej w Podolu Małym przyjechali po paru minutach... po-
patrzeć, jak się pali. Zrozpaczonemu właścicielowi wytłumaczyli, że są stra-
żakami, ale nie mają żadnego sprzętu. Rzeczywiście, w żuku, którym przy-
jechali, nie było nawet zbiornika na wodę.
AH
Policjanci w Warszawie otworzyli
drzwiczki samochodu, z którego wy-
padł kierowca wiozący pięcioro swoich dzieci na piknik nad Jeziorko Czer-
niakowskie. Półprzytomnego tatę odwieziono do izby wytrzeźwień, a dzie-
ci – w wieku od 3 do 6 lat – do mamy. Trzeźwej.
AH
Policja z Suchedniowa zatrzymała
mężczyznę, który okradł teściową.
Mężczyzna wszedł przez wybite okno i wyniósł z domu butelkę wódki,
dwa wina, a także 1,5 kg kiełbasy, kurczaka i 1,5 kg kaszanki. Skradziony
łup w całości odzyskano. Czynu zięcia wprawdzie nie pochwalamy, ale też
co sądzić o teściowej, która chowała przed nim tyle dobra...
AH
Mieszkańca Strupina Dużego sąsie-
dzi znaleźli w kałuży krwi. Jak się
szybko wyjaśniło, znany z zamiłowania do trunków wszelakich Jan N. za-
dał sobie nożem cztery głębokie ciosy w brzuch. Pytany o powody tar-
gnięcia się na swoje życie, wyjaśnił, że przyszedł do niego szatan z orkie-
strą i zażądał krwawej ofiary. Jeszcze w drodze na salę operacyjną pa-
cjent darł się w niebogłosy, że wzywa go diabeł. Po zakończeniu leczenia
chirurgicznego zostanie przekazany pod opiekę psychiatrów.
AK
wolnościowych i prospołecznych kipi od ana-
liz, często całkiem trafnych diagnoz i niegłupich po-
mysłów. Jednak lewicowi wyborcy zamiast dobre-
go wina z tego fermentu, pić muszą jakąś mętną
i niesmaczną ciecz.
Co kilka tygodni, a czasem nawet co kilka dni, w śro-
dowiskach szeroko rozumianej lewicy odbywają się spo-
tkania i dyskusje, których temat
można streścić w jednym pyta-
niu: „Co dalej z lewicą?”. Mnożą
się także artykuły, a nawet całe
książki poświęcone tej tematyce.
W minione wakacje miałem oka-
zję uczestniczyć w dwóch tego ty-
pu spotkaniach: pierwsze zostało zorganizowane przez
środowisko Forum Klubowego, związanego z SLD, a dru-
gie – pod wielce wymownym tytułem: „Czy lewica w Pol-
sce się skończyła?” – przez portal www.wyborylewicy.pl,
wsparty przez Fundację Róży Luksemburg. Miałem też
okazję przeczytać „Rozbrat z ideą” autorstwa Krzyszto-
fa Pilawskiego – wyjątkowo wnikliwą analizę drogi
SLD (wówczas SdRP) od prospołecznej i antyklerykal-
nej partii demokratycznego socjalizmu z 1990 roku do li-
beralnego i dbającego o interesy Kościoła i wielkiego ka-
pitału ugrupowania po roku 1999.
Oceny i refleksje wynikające z tych spotkań są na ogół
trafne, ale pozostaje ogromny niedosyt na płaszczyźnie
działań największych lewicowych partii. Tak jakby szefo-
stwo tych organizacji było niemal zupełnie odcięte od swo-
jego intelektualnego i wyborczego zaplecza. Wiele wąt-
pliwości może budzić podpisanie porozumienia partii uwa-
żających się za lewicowe z Partią Demokratyczną, czyli
przechrzczoną Unią Wolności. Zamysł twórców koalicji
jest oczywisty – chodzi o to, aby przez ten mariaż „post-
komuny” z partią „postsolidarnościową” zmazać z „czer-
wonych” grzech pierworodny niedobrego w oczach elit,
bo pezetpeerowskiego, pochodzenia. Nie jest jasne jed-
nak, czy ten zabieg wybielania ma służyć lepszemu sa-
mopoczuciu środowiska przywódców dawnej pokomuni-
stycznej lewicy, czy – jak deklarują pomysłodawcy – prze-
konania do nowej, szerokiej ko-
alicji jak największego spektrum
wyborców. Moim zdaniem – w grę
wchodzi raczej to pierwsze, czyli
nobilitacja postkomuny przez daw-
nych solidarnościowców. Pamię-
tam jednak dobrze, że w 2001 ro-
ku 41 procentom wyborców PRL-owska przeszłość same-
go Millera i SLD bynajmniej nie przeszkadzała w odda-
niu głosu poparcia. Poza tym niech elity SLD-owskie nie
liczą na to, że ich przeciwnicy polityczni wybaczą im PRL.
Media prawicowe, czyli prawie wszystkie w Polsce, do gro-
bowej deski będą im wypominać prawdziwe i domniema-
ne komunistyczne zbrodnie.
Połączenie czterech nieprzekonujących ugrupowań
(SLD, SdPl, UP i PD) w jeden mało wiarygodny blok nie
musi wcale procentować wzrostem zaufania wyborców.
Pozostaje mieć nadzieję (choć ja mam jej raczej mało),
że sojusz ten ma jedynie taktyczny charakter, spowodo-
wany PiS-owskim zagrożeniem, i że lewica będzie chcia-
ła dogadać się sama, we własnym, rzeczywiście prospo-
łecznym gronie, bez udziału pogrobowców Balcerowi-
cza . No i wreszcie nadzieja największa – że zjednoczo-
na, antyklerykalna lewica zacznie wygrywać wybory.
ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Często grałem sam w szachy, warcaby. I grałem też w tę polityczną
grę sam. (Lech Wałęsa o Sierpniu ’80)
Warto być Polakiem, bo się Polakiem urodziło.
(Jarosław Kaczyński)
RZECZY POSPOLITE
Historia zmienia się w pałkę i wali po głowie ludzi niewinnych.
(Donald Tusk)
Ferment
Formacja, która mówiła o tanim państwie, powołuje kosztowną in-
stytucję pod tytułem instytut wychowania. Czy ma to być instytut wy-
chowania, czy może przechowywania? Przechowywania kadr, przy-
jaciół i znajomych pana wicepremiera ministra Giertycha (...). Gdy-
by ten instytut jeszcze mógł wychowywać te kadry, gdyby mógł wy-
chować na przykład pana wicepremiera ministra Giertycha (...). Prze-
jawem braku wychowania są też poglądy pana ministra Giertycha,
który atakuje lewicę pod hasłem: A może dacie prawa człowieka
szympansom i gorylom. A przecież pan wicepremier jako katolik po-
winien wiedzieć, że owe goryle i szympansy to są bracia mniejsi.
(Piotr Gadzinowski)
Atak jest na tych, którzy są tolerancyjni, na Radio Maryja czy Te-
lewizję Trwam. Jedna wypowiedź jednego człowieka, który może się
wypowiedział niefortunnie. Z czego ten śmiech, panowie posłowie?
Z czego to jest śmiech? Co, słuchacie tego radia? (...) to dobrze,
dobrze, fajnie. Fajnie, to słuchajcie dłużej, słuchajcie częściej, całą
noc słuchajcie, to wtedy przestaniecie się śmiać.
(Andrzej Lepper)
Wybrała OH
SĄSIEDZI
CHŁOP ŻYWEMU...
OGLĄDACZE
TATUŚ
SKNERA
DEMON Z BUTELKI
W powalonych wyborczą porażką środowiskach
96568823.007.png 96568823.008.png 96568823.009.png 96568823.010.png 96568823.011.png 96568823.012.png 96568823.013.png 96568823.014.png 96568823.015.png 96568823.016.png 96568823.017.png 96568823.018.png 96568823.019.png 96568823.020.png 96568823.021.png 96568823.022.png 96568823.023.png 96568823.024.png 96568823.025.png
Nr 36 (340) 8– 14 IX 2006r.
NA KLĘCZKACH
5
DZIEŃ DOBRY!
Mimo udzielenia szybkiej pomocy
lekarskiej – dziewczyna zmarła. Mo-
tywem zbrodni była zawiedziona mi-
łość.
Polskim w Bielsku-Białej miała miej-
sce premiera filmowa. Pokazano
mianowicie dokument „Brat papie-
ża”, poświęcony Edmundowi Woj-
tyle , bielskiemu lekarzowi, który
zmarł w 1932 roku podczas epide-
mii szkarlatyny. – Film o bracie pa-
pieża jest inscenizowaną impresją
dokumentalną – powiedział „Dzien-
nikowi Polskiemu” reżyser filmu
Stanisław Janicki . – Zamiast
przedstawienia tylko gołych faktów,
chciałem zadziałać na wyobraźnię,
uczucia i emocje widzów.
Teraz tysiące kinomanów cze-
ka na kolejne filmy o członkach ro-
dziny Wojtyłów.
8 września obchodzony jest ja-
ko Dzień Dobrej Wiadomości. Po
przejrzeniu doniesień agencyjnych
z Iraku i Libanu, po zapoznaniu
się z PAP-owskimi depeszami o owo-
cach kolejnego dnia wytężonej pra-
cy Prezydenta RP i premiera oraz
nowych pomysłach obu wicepremie-
rów i parlamentarzystów LPR, do-
szliśmy do wniosku, że jedyną do-
brą wiadomością jest ta, iż trzymasz,
Czytelniku, w ręku kolejny numer
„Faktów i Mitów”. MarS
BS
policzenia strat materialnych Polski
spowodowanych II wojną światową.
Nieco wcześniej minister kultury
i dziedzictwa narodowego Kazi-
mierz Michał Ujazdowski uroczy-
ście ogłosił inaugurację programu
naukowo-badawczego szacowania
w Polsce strat osobowych – ofiar re-
presji niemieckich podczas wojny.
Obawiamy się, że niebawem spu-
stoszenia spowodowane działania-
mi LPR będą większe od tych z cza-
sów wojennych...
SELERY ZAKRAPIANE
MON-OGRAFIA
UKŁADU
Kościelne ogłupianie nie omi-
nęło niektórych działkowców. Ro-
dzinne Ogrody Działkowe w Cze-
chowicach-Dziedzicach, obchodzą-
ce właśnie 70-lecie istnienia, otrzy-
mały modlitewną oprawę. Specjal-
nie sprowadzony ksiądz dobrodziej
najpierw długo zawodził do nie-
bios o ładną pogodę, a później po-
kropił selery, kalarepy i inne ziel-
sko. Jeszcze później zainkasował su-
te „Bóg zapłać”.
W Ministerstwie Obrony Naro-
dowej wiceminister za publiczne pie-
niądze promuje prywatną książkę.
Do rozmaitych redakcji rozesłał faks
z nagłówkiem „Centrum Informa-
cyjne Ministra Obrony Narodowej”,
podpisany przez rzecznika prasowe-
go MON Piotra Paszkowskiego .
Zaprosił dziennikarzy na promocję
książki podsekretarza stanu MON
Stanisława Kozieja „Między pie-
kłem a rajem – szare bezpieczeń-
stwo na progu XXI wieku”. Zapy-
taliśmy Stanisława Kozieja, czy MON
pomaga w jakikolwiek sposób w pro-
mocji jego książki. Odpowiedział, że
nie. Oznacza to, że faks, który do
nas trafił, musiał zostać napisany po
godzinach pracy przez krasnoludki
podpisujące się bezczelnie jako rzecz-
nik MON.
OPOZYCJA
PLAKATOWA
D
Sz
BS
BISKUP KŁAMCA
RYNEK NASYCONY
W obliczu zbliżających się wy-
borów samorządowych Sojusz Le-
wicy Demokratycznej przystąpił do
działania. Owoce akcji pod nazwą
Kampania plakatowa 2006 na razie
KAGANIEC
Czarne chmury zbierają się nad
głową biskupa łowickiego Józefa
Zawitkowskiego . Może być mu po-
stawiony zarzut poświadczenia nie-
Tylko 37 tys. funtów zapłacono
na licytacji w Szkocji za papamobil,
którym Wielki Podróżnik JPII przed
24 laty jeździł po Wyspach Brytyj-
skich. Totalnie zawiedziony jest dom
aukcyjny Thomsona Roddicka , któ-
ry liczył nawet na pół miliona fun-
tów za pojazd będący w doskonałym
stanie technicznym (ok. 18 tys. km
na liczniku). Zaskoczyło to wielu ob-
serwatorów aukcji, bo wcześniej za
samą tablicę rejestracyjną samocho-
du z literami „VIP”, którym JPII po-
ruszał się po Irlandii w 1979 r., ro-
syjski milioner Roman Abramowicz
zapłacił aż 285 tys. funtów. Cóż, ode-
zwały się odwieczne prawa rynku:
jak podaż pamiątek po Papie ro-
śnie lawinowo, to i spadek cen jest
kaskadowy.
Plakat przedstawiający Matkę
Boską Częstochowską z twarzą męż-
czyzny i dwoma dzieciątkami o głów-
MaKu
FPP
LPR ledwo rozpoczęła kampa-
nię wyborczą, a już ma z nią pro-
blem. Najważniejsze ulice polskich
miast obrzydziły niedawno nudne
błękitne billboardy prezentujące no-
we logo LPR i hasło przewodnie
– „Rodzina, Praca, Polska”. Hasło
to jest zerżnięte z sojusznika Hi-
tlera , francuskiego rządu Vichy, któ-
ry kierował się niemal identycznym
sloganem: „Praca, Rodzina, Ojczy-
zna”. Szybko jednak owe billboar-
dy stały się nad wyraz atrakcyjne dla
grafficiarzy. Sprytni przeciwnicy LPR
wykonali potężną robotę: na kilku-
dziesięciu z nich niebieską farbą za-
malowano słowo „rodzina”. Teraz
na największych arteriach stolicy
można podziwiać błękitne billboar-
dy z nowym logo LPR i hasłem prze-
wodnim – „Faszyzm, Praca, Pol-
ska”...
BS
są tylko na oficjalnej stronie Soju-
szu, ale już wkrótce będzie można
podziwiać je na billboardach. A za-
wisną na nich między innymi... pies
polujący na kaczki (patrz fot. powy-
żej), kot rozprawiający się z niere-
alnymi obietnicami, bocian świato-
wiec czy rozważna sowa. SLD sy-
gnuje plakaty jako prawdziwa opo-
zycja.
prawdy, jako że stwierdził w ban-
ku, że jest uprawniony do poręcze-
nia 300-tysięcznej pożyczki dla b.
wikariusza generalnego – Augustyń-
skiego , który zwiał z około 0,5 mln
zł do Anglii. Z kolei sam złodziej
może być dodatkowo oskarżony
o symonię, czyli kupczenie (bardzo
powszechne w polskim Krk) stano-
wiskami kościelnymi. Zarówno do
kurii, jak i nowego proboszcza ło-
wickiej parafii św. Ducha, w której
pracował ks. Augustyński, zgłasza-
ją się teraz po zwrot pożyczek lub
zwykłych łapówek kolejni księża. Nie
mogą liczyć na zwrot pieniędzy, bo
prawo kościelne zabrania udziela-
nia pożyczek przez kapłana innemu
księdzu, chyba że za zgodą bisku-
pa. A „pożyczki” dochodziły nawet
do 50–60 tys. zł.
kach Kaczyńskich zawisł pod ko-
niec sierpnia w centrum Poznania
na jednej z tablic billboardowych
(o owo „bezeceństwo” podejrze-
wana jest grupa artystów związana
z anarchistyczną formacją Rozbrat).
Fakt ten do tego stopnia rozsier-
dził posła PiS Jana Libickiego , że
pobiegł on do prokuratury z do-
niesieniem o zniesławieniu władz
i przedmiotu kultu religijnego. No
cóż, satyra ze swojego założenia po-
wstała (i jeszcze trwa) tylko po to,
aby dokładać jednym ku radości
i satysfakcji innych. ZGROZA!
Precz więc z satyrą! A tak na mar-
ginesie, to cóżeś uczynił narodowi,
Juliuszu Słowacki ? Czy pisząc sło-
wa: „Lecz zaklinam, niech żywi nie
tracą nadziei i przed narodem niosą
oświaty kaganiec” , przypuszczałeś,
że zostaną kiedyś one potraktowa-
ne opacznie?
NIE CHCĄ JPII!
OH
Kilka partii francuskich, a tak-
że jedno ze stowarzyszeń gejow-
skich, wciąż protestuje przeciwko
nadaniu placowi przed katedrą No-
tre Dame imienia Jana Pawła II ,
co stało się faktem w ostatnią nie-
dzielę. Zdaniem mera Paryża – Ber-
tranda Delano – w ten sposób do-
ceniono wielkość postaci polskie-
go papieża. Policja nie dopuściła
antypapieskich manifestantów do
zakłócenia uroczystości zmiany na-
zwy placu. Według oponentów, JPII
z powodu zakazu stosowania pre-
zerwatyw przyczynił się do rozsze-
rzenia AIDS i śmierci tysięcy ludzi
na całym świecie.
KONTROLA JAKOŚCI
DP
Platformie Obywatelskiej zarzu-
ca się małą aktywność przed wybo-
rami samorządowymi. Tymczasem
partia – zamiast rozwieszania billbo-
ardów i przygotowywania bajkowych
spotów reklamowych, postanowiła ze-
brać dowody rzeczowe na niekom-
petencję obecnej władzy. Istotą dzia-
łania powołanego w tym celu Ruchu
Obywatelskiego będzie monitorowa-
nie poczynań koalicji, głównie PiS.
Krajowym koordynatorem akcji zo-
stała Urszula Augustyn . Ma ona ze-
brać (przy pomocy około 350 pełno-
mocników w całym kraju) argumen-
ty, które pomogą PO w kampanii wy-
borczej. Służymy pomocą. OH
BRAT NASZEGO BOGA
Tego jeszcze nie było. 27 sierp-
nia 2006 r. – w stulecie urodzin
brata Karola Wojtyły , w Teatrze
BS
PS
NA WOLONTARIUSZA
MarS
Złodzieje stosują różne sposoby,
by się obłowić. Jeden z oprychów do-
konał kradzieży, korzystając z meto-
dy „na śpiocha” (został na noc
w kościele), inny bezczelnie wyniósł
skarbonę w biały dzień. Ostatnio
z sanktuarium Bożego Ciała w Glo-
towie znikły dwie cenne XIX-wiecz-
ne drewniane rzeźby aniołów. Z po-
licyjnego dochodzenia wynika, że za-
bytki skradziono podczas sprzątania
świątyni przez wolontariuszy. BS
ŚMIERĆ
W „KATOLIKU”
Świętym Wieluniem, gdzie dzień
wcześniej z wielką pompą odsłonię-
to pomnik JPII , wstrząsnęła trage-
dia, jaka zdarzyła się na progu li-
ceum katolickiego. 22-letni Karol
K. pchnął trzykrotnie nożem 18-
-letnią Darię , uczennicę tej szkoły.
Do mordu doszło wkrótce po zakoń-
czeniu inauguracji roku szkolnego.
HISTORIA I HISTERIA
Wicemarszałek Sejmu Marek
Kotlinowski poinformował, że LPR
złoży projekt ustawy dotyczącej
Fot. DP
96568823.026.png 96568823.027.png 96568823.028.png 96568823.029.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin