Fakty i Mity 2008-24.pdf

(10809 KB) Pobierz
114120054 UNPDF
KSIĘŻA GWAŁCĄ KOBIETY
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 24 (432) 19 CZERWCA 2008 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 6
Ten stojący na nabrzeżu statek zostanie za
parę dni zwodowany. Jego wyprodukowanie
parę dni zwodowany. Jego wyprodukowanie
kosztowało stocznię w Gdyni 80 milionów
kosztowało stocznię w Gdyni 80 milionów
dolarów. Sprzeda go zaś za 55 milionów.
dolarów. Sprzeda go zaś za 55 milionów.
Szaleństwo? Nie, to tylko polska gospodarka!
Szaleństwo? Nie, to tylko polska gospodarka!
Str. 3
ISSN 1509-460X
Ten stojący na nabrzeżu statek zostanie za
114120054.033.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 24 (432) 13 – 19 VI 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W minioną niedzielę Polska przegrała z Polakiem. Tym ra-
zem nie w Strasburgu, tylko na boisku. Zbiorowe szaleństwo
przedmeczowe zamieniło się w tym większą smutę. Miał być
1410, a znów był 1939. I tak już mamy zawsze, kiedy liczymy
na cud. Czyli, cholera, bardzo często.
Satyra na młotek
Z 5 procent za Olejniczaka do 10 procent za Napieralskiego
SLD zwiększyło swój udział w najnowszych sondażach popar-
cia dla partii politycznych. No... Panie Grzegorzu, jeszcze tyl-
ko dotrzymać słowa à propos konkordatu i religii w szkołach,
a 50 procent murowane!
N ie wiem, czy odziedziczyłem to w genach, czy nabyłem
A pisząc o agentach w sutannie, mieli oni przykazane „po-
chylać się z troską” nad losem biskupów i księży. Takie za-
lecenie nie obowiązywało, gdy na podstawie przecieków
z IPN obrzucano błotem ludzi nauki (patrz rektor UG – prof.
Ceynowa), kultury czy polityki, publicznie mówiących o tym,
że są niewierzący. Skok PiS na telewizję publiczną i radio nie
wzbudził obaw SDP co do niezależności tych mediów.
SDP nie reagowało, gdy tak zwane poważne media kra-
dły informacje z łamów „FiM” – afera paliwowa, sprawa ks.
Pawłowicza, arcybiskupa Paetza, skandal w Płocku itp. SDP
w końcu nie uważało za stosowne protestować, gdy prawi-
cowy polityk Kazimierz Michał Ujazdowski domagał się de-
legalizacji naszego tygodnika.
Ci, którzy dzisiaj z taką troską pochylają się nad wol-
nością słowa (oprócz SDP także red. naczelni: „Wprost”
– Janecki, „Gazety Polskiej” – Sakiewicz i „Rzepy” – Li-
sicki), nie reagowali, gdy w imię ochrony uczuć religij-
nych ścigano dziennikarzy ujawniających
prawdę o aferach w Kościele. Dla nich
ten kuriozalny przepis w kodeksie kar-
nym broni... godności człowieka. Nie
zauważają, że doprowadził on do ustano-
wienia kościelnej cenzury.
Nie przeszkadzało im, że za cza-
sów IV RP podsłuchiwano dziennika-
rzy, że w latach 2005–2007 służby
specjalne z pomocą wybranych re-
dakcji niszczyły osoby publiczne
(patrz: Cimoszewicz wykończony
sprawą asystentki Jaruckiej, li-
sty agentów tygodnika „Wprost”
i „Gazety Polskiej”, materiały TVP „Mi-
sji specjalnej” pomawiające Barbarę Blidę o udział w mafii
węglowej). Nie protestowali, bo to, według nich, było wy-
konywanie misji dziennikarskiej. To się nazywa katolicka
i prawicowa uczciwość!
Ale problem jest głębszy, bo jeśli media w taki sposób
podchodzą do rzetelności, to jak mamy się później dziwić,
że biorą z nich przykład politycy? Oto ci, którzy doprowadzi-
li 8 lat temu kraj na krawędź bankructwa, mają dzisiaj czel-
ność kreować się na najsprawniejszych menadżerów i kan-
dydować do najwyższych urzędów (por. Buzek jako kandy-
dat na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego). W nor-
malnych państwach ludzie ci sami wycofaliby się z wszel-
kiej działalności publicznej (por. Kohl, który organizował nie-
legalne finansowania CDU, Major – były premier Wielkiej
Brytanii, który rozregulował gospodarkę). Czy w państwie,
w którym elity (politycy i media) z obłudy uczyniły cnotę,
mogą być zdrowe relacje społeczne?
Przykład idzie z góry. Skoro elitom wolno, to i my, zwy-
kli ludzie, także możemy sprzedawać buble klientom, nie
płacić podatków, kraść, kłamać i śmiać się w nos.
A wszystko to podlane jest sosem ludowej, powierzchow-
nej religijności, o której nikt nie może powiedzieć nic złego,
bo od razu jest wyzywany i targany po sądach. Za uderze-
nia gumowym młotkiem, czyli słowem pisanym. I tylko cza-
sami chciałoby się pochwycić młotek żelazny. JONASZ
„W Kościele wiele jest próżności, zawiści i oszczerstw. Wiele
grzechów zostało popełnionych przez świeckich, ale także przez
księży, zakonnice, zakonników, kardynałów, biskupów i rów-
nież papieży, przez wszystkich”... Cytat z Jonasza? A nie. Tak
ostatnio stwierdził Carlo Maria Martini, znany arcybiskup Me-
diolanu. Gość przeszedł właśnie na emeryturę i nie musi już
kadzić papieżowi i kolegom. Dobrze, że nasz naczelny nie cze-
kał tak długo...
w przedszkolu, w każdym razie od kiedy pamiętam, je-
stem uczulony na hipokryzję. Chyba właśnie dlatego tak do-
brze utrwaliło mi się jedno z moich najwcześniejszych wspo-
mnień. Któregoś dnia w piaskownicy zamiast łopatką bawi-
łem się młotkiem. Gumowym młotkiem. I tym właśnie na-
rzędziem (nie innym...) puknąłem parę razy koleżankę Mar-
lenkę, która rozdarła gębę od ucha do ucha i w tym stanie
pobiegła na skargę do rodziców. Za chwilę przy piaskowni-
cy był jej ojciec, złapał mnie za rękę i zawlókł do mojej ma-
my. Już od progu zaczął krzyczeć: „Pani syn uderzył
moją córkę w głowę młotkiem!”. Oczywiście,
obłudnie zataił, że był to młotek gumowy.
Za to on domagał się potraktowania mnie
jak najbardziej prawdziwym
paskiem. Pamiętam, że skrę-
ciło mnie na taką tenden-
cyjną relację. Miałem coś
wtedy ze trzy lata, ale
gdybym miał pod ręką prawdzi-
wy młotek... Na szczęście w toku
dochodzenia mama sprawę wyja-
śniła, co utwierdziło mnie na resz-
tę życia w przekonaniu, że hipokry-
zja nie popłaca. Jako nastolatek biega-
łem do kościoła, który, jak wiadomo, za komuny „głosił od-
ważnie słowa prawdy”. I tak szukając szczerej idei, trafiłem
do kuźni obłudy wszelakiej. Na szczęście wybrałem wolność
i chyba tylko dzięki temu ocaliłem w sobie alergię na wszel-
kie przejawy obłudnych zachowań. Ot, na przykład takich.
Od ponad miesiąca prawicowi dziennikarze oraz polity-
cy roztrząsają szczegóły postępowania prokuratury oraz ABW
wobec członków Komisji Weryfikacyjnej WSI, w tym Piotra
Bączka (asystent posła Jacka Kurskiego). W całym tym mię-
dleniu w nieskończoność kolejnego głupiego tematu zastęp-
czego nikt zdaje się nie dostrzegać hipokryzji „obrońców wol-
ności słowa”. Dla Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (SDP),
redaktorów „Wprost”, „Rzepy”, „Gazety Polskiej” i telewizji
publicznej zatrzymanie i poddanie rewizji osobistej dzienni-
karzy „Misji specjalnej” było zamachem na wolność słowa
ze strony agentów ABW. Co tam, to była zbrodnia! Mimo
że dziennikarze wdali się w pyskówkę z agentkami, przeszka-
dzali im w obowiązkach, a przede wszystkim – rewizji nie
wolno im było nagrywać.
Poparło ich jednak kruchtowe Stowarzyszenie Dzienni-
karzy Polskich, które ostatnio wsławiło się przygotowaniem
skrajnie restrykcyjnego projektu prawa prasowego (patrz
felieton M. Szenborna – „FiM” 18/2008). Jego celem miało
być wyeliminowanie z rynku wszelkich mediów niezależnych
od Kościoła i jego instytucji. To samo SDP domagało się uka-
rania dziennikarzy TVP, którzy przygotowali film o kulisach
finansowania Porozumienia Centrum braci Kaczyńskich. Za-
miast uhonorować odwagę i dociekliwość jego autorów, któ-
rzy zebrali wiele dokumentów pokazujących brudne konszach-
ty PC z szefami FOZZ oraz innych państwowych firm, SDP
przyznało im tytuł „Hiena roku” (2001) i zażądało od preze-
sa TVP wyrzucenia obydwu dziennikarzy z pracy. Rok wcze-
śniej kierownictwo SDP domagało się wywa-
lenia z roboty redaktorów łódzkiego oddziału
TVP. Powód? Poinformowali oni widzów, że na
rynku pojawił się tygodnik „Fakty i Mity”. Gdy
państwowy RUCH wyrzucił „FiM” ze swoich
kiosków, SDP pochwaliło (!) kierownictwo naj-
większego kolportera.
SDP nie reagowało, gdy minister Roman Gier-
tych nie tylko nie odpowiadał na pytania dzien-
nikarzy „FiM”, ale unieważniał akredytacje pra-
sowe naszych reporterów. SDP domagało się od
dziennikarzy wielkiej ostrożności, gdy ci podej-
mowali tematykę afer pedofilskich w Kościele.
Od przyszłego roku szkolnego, czyli od września, katecheci
na lekcjach religii mają oceniać uczniów tylko za wiedzę,
a nie za wiarę – oświadczył metropolita warszawski Kazi-
mierz Nycz. No to teoretycznie ministranci mogą nie zdać. Ty-
le że oni później i tak robią kariery w polityce.
Mirosław Orzechowski (LPR) wezwał prezydenta RP do
odebrania polskiego obywatelstwa piłkarzowi Podolskiemu.
No bo strzelił Polakom dwa gole, więc jako folksdojcz i osob-
nik pracujący na rzecz innego państwa nie może mieć pasz-
portu z orłem. Coś w tym jest. Taki na ten przykład Wojty-
ła: 27 lat na stanowisku szefa wrogiego nam, zaborczego mo-
carstwa i... 400 pomników nad Wisłą!
W odpowiedzi na kretyństwa byłego wiceministra edukacji (Pa-
nie, cóż ci Polacy uczynili?!) dziennik „Bild” zaproponował,
aby naturalizować Roberta Kubicę, dając mu niemiecki pasz-
port. Jest szansa, że o Orzechowskiego upomni się Czukotka
(podobno najniższy średni iloraz inteligencji na świecie).
Przy Klubie Parlamentarnym PiS ma powstać doradcza gru-
pa, uwaga... intelektualistów, czyli – jak się to mówi na Za-
chodzie – „think tank”. Ma mieć charakter oczywiście naro-
dowo-katolicki i nazywać się skromnie „Fundamenty Niepod-
ległości”. Do grupy ma należeć m.in. Cezary Mech – twórca
programu gospodarczego PiS i członek Opus Dei.
Mamy pomysł na skróconą nazwę think tanku PiS: funda-
mentaliści. Lub jeszcze krócej: beton.
„Uważam, że Agata nie powinna być wykorzystywana w taki
sposób, że dopiero w chwili śmierci dostała order. Może ktoś
powie, że jestem niewdzięczny, ale nie mogę tego przyjąć, po-
nieważ złamałbym w dniu pogrzebu Agaty moje przekonania
i zdradziłbym ideały żony” – powiedział Jacek Olszewski, od-
mawiając przyjęcia od prezydenta RP Krzyża Kawalerskiego.
Mądry, dzielny facet. Pan Jacek, a nie Lech. Nasz wywiad
z Agatą Mróz na str. 18.
We wrześniu zostanie uruchomiona w Polsce katolicka sieć
telefonii komórkowej. Użytkownicy „klechofonów” (których
konto będzie można doładować z bankomatów! Czyż nie o to
chodzi?) mają dostawać SMS-y ze Słowem Bożym i różnymi
modłami. Wyobrażacie już sobie te rozmowy: Zdrowaś, Ma-
rio? Zdrowam!
Dobra wiadomość! Polacy jako naród mądrzeją. Skąd wiemy
o czymś, czemu logika i codzienna obserwacja zaprzeczają?
A ze statystyk Kościoła kat. Podał on, że z roku na rok maleje
liczba osób uczestniczących (systematycznie lub okazjonalnie)
w mszach. W roku 2007 był to odsetek 44,2 proc. populacji, co
stanowi spadek o ponad 1,6 proc. w stosunku do roku 2006. Jak
tak dalej pójdzie, to w 2034 roku w polskich kościołach pozo-
stanie 30 tysięcy księży. Chociaż ich ubywa jeszcze szybciej...
6 czerwca o godz. 11.35 Sławomir Mrożek – jeden z najwięk-
szych dramaturgów i pisarzy światowego formatu – opuścił na
pokładzie samolotu Polskę. Jak oświadczył dziennikarzom, „na
zawsze”. Kilka godzin później wylądował w słonecznej Nicei.
„Będę sobie oglądał ludzi, oni są tam tacy kolorowi” – po-
wiedział jeszcze przed wylotem. Ma rację. Tam nawet czarni
są kolorowi. Nie to, co u nas.
Na miesiąc więzienia (bez zawieszenia) skazał Sąd Okręgowy
w Gliwicach Roberta L. Zbrodniarz ów, całkowicie zdemora-
lizowany, ukradł był Zakładowi Energetycznemu prąd. War-
tości 2 złotych. Haniebnie niski wyrok sprawi, że bandyta znaj-
dzie naśladowców. A należało łobuza powiesić!
Włoski biskup Lorenzo Chiarinelli oficjalnie odmówił udzie-
lenia ślubu młodemu mężczyźnie choremu na niedowład nóg.
Powód? Niepełnosprawność! (nie będzie mógł kopać połowi-
cy?). Brzydkie przekleństwo: „A żeby cię tak pokręciło!” nie
wydaje się w tym przypadku przesadą.
Grupa archeologów odkryła w Jordanii budowlę, która jest
najpewniej pierwszym kościołem chrześcijańskim. A my, bied-
ni, dzień w dzień przeglądamy doniesienia agencyjne w po-
szukiwaniu sensacyjnego hitu, że oto odkryto nareszcie ko-
ściół ostatni!
114120054.034.png 114120054.035.png 114120054.036.png 114120054.001.png 114120054.002.png 114120054.003.png 114120054.004.png 114120054.005.png
Nr 24 (432) 13 – 19 VI 2008 r.
GORĄCY TEMAT
3
sy, gdy za marne grosze
sprzedawaliśmy statki.
Wiadomo, komu, i wia-
domo, dlaczego. Ten czas miał mi-
nąć bezpowrotnie. Nie minął! Jest na-
wet gorzej. Doskonałej jakości stat-
ki, na widok których ślinią się arma-
torzy z całego świata, polskie stocz-
nie sprzedają w cenie złomu. Wielki
Brat ze Wschodu został zamieniony
w małego braciszka, ale za to bardzo
łapczywego. Chodzi o firmę z Izra-
ela o nazwie Ray Car Carriers Ltd.
należącą do Ramiego Ungara . Że-
by było jeszcze śmieszniej, Ungar jest
udziałowcem Stoczni Gdynia, na przy-
kładzie której pokażemy klęskę pol-
skiego przemysłu okrętowego.
~~~
należy do największych odbiorców
statków z Gdyni i płaci za nie brzę-
czącą walutą w kolorze zielonym .
„Dobroczyńca nasz ukochany!” – ktoś
zakrzyknie. Otóż guzik prawda, bo
diabeł jak zwykle siedzi w szczegó-
łach. Pan R. Ungar przed laty za-
warł sprytnie skonstruowane umowy
na dostawę polskich statków. Za pod-
pisanie takich dokumentów wcześniej-
sze zarządy stoczni i jej rady nadzor-
cze powinny siedzieć w zbiorowych
celach. Ale nie siedzą i to jest ko-
lejny skandal. Co zawarto (a raczej
pominięto) w tych umowach? A to
np., że nie ma w nich klauzuli o wa-
loryzacji przelicznika złotówki do do-
lara (czy innych walut). Mamy pod-
stawy przypuszczać, że brak takie-
go fundamentalnego zapisu nie jest
na jednym statku. A Gdynia SA ta-
kich statków wyprodukowała już
Ungerowi 27! Ile jeszcze ma wybu-
dować? To tajemnica... Tak czy ina-
czej czegoś podobnego nie wytrzy-
małby finansowo nawet Bill Gates ,
a co dopiero kraj, którego łączny
budżetowy przychód jest niższy niż
zysk jednego tylko Microsoftu.
No i z tego pata podobno nie
ma wyjścia. Tak przynajmniej twier-
dzą kolejni prezesi kolejnych zarzą-
dów umierającej stoczni. Czy aby
naprawdę nie ma?
Otóż redakcja „Faktów i Mitów”
(dlaczego to właśnie my, a nie ko-
lejne rządy, od pięciu lat próbujemy
uratować polski przemysł stocznio-
wy?) zorganizowała konferencję praw-
ników (bardzo dobrych), podczas
powiększającym się zadłużeniu
(obecnie ok. 1 miliard złotych). In-
nymi słowy, pan Ungar, nabywając
statki poniżej ich wartości i unie-
możliwiając renegocjowanie ich ce-
ny, naraża stocznię na straty. Dzia-
ła przeto na szkodę firmy, o którą
jako akcjonariusz powinien dbać. Jak
twierdzą łebscy prawnicy (a wśród
nich jeden były minister finansów,
który udzielał nam konsultacji), pod-
pada to pod określone paragrafy ko-
deksu cywilnego i karnego ( świado-
me działanie na szkodę spółki ),
co może skutkować nie tylko odsiad-
ką za kratkami, ale i utratą olbrzy-
miego majątku pana Ungara.
Prawnicy zwracają uwagę na
jeszcze jedno: Ungarowi można po-
stawić zarzuty działania w zmowie
produkowane statki były w końcu ren-
towne. Jednak renegocjacja umów
nie jest prosta i ten proces musi po-
trwać. Nawet dwa lata...
Zdaniem naszych ekspertów – nie-
koniecznie. Istnieją bowiem zapisy
prawne, które mogą być dla zarzą-
du stoczni błogosławieństwem, a dla
pana Ungara przekleństwem.
Oto kodeks cywilny w artykule
357.1 stanowi o kwestii dla stoczni
kluczowej: „Jeżeli z powodu nadzwy-
czajnej zmiany stosunków spełnienie
świadczenia byłoby połączone z nad-
miernymi trudnościami albo grozi-
łoby jednej ze stron rażącą stratą,
czego strony nie przewidywały przy
zawarciu umowy, sąd może po roz-
ważeniu interesów stron, zgodnie
z zasadami współżycia społecznego,
Pochylnia
Popatrzcie na zdjęcie. Oto wielki statek, który
zostanie zwodowany za kilka dni. Przy jego
budowie pracowało kilka tysięcy stoczniowców.
Koszt wykonania: 80 milionów dolarów. Cena
sprzedaży: 55 milionów. Ktoś tu oszalał? Nie, to
tylko polnische Wirtschaff – polska gospodarka,
jak to pogardliwie określają Niemcy.
Stocznia w Gdyni, jedna z naj-
większych tego typu firm w Euro-
pie, umiera. Gdyby nie pomoc pań-
stwa, już dawno zniknęłaby z prze-
mysłowej mapy kraju. A jednak na
tym dogorywającym organizmie moż-
na jeszcze zarobić fortunę, co po-
twierdza przypadek wspomnianego
izraelskiego współwłaściciela i głów-
nego odbiorcy wyrobów stoczni.
Gdyńska firma od lat czeka na
prawdziwą, a nie fikcyjną restruk-
turyzację, która jest jedynym dla niej
ratunkiem. Domaga się tego Unia
Europejska grożąca poważnymi kon-
sekwencjami finansowymi (np. wy-
cofaniem zgody na państwową do-
tację), co już będzie gwoździem do
trumny. Wówczas stocznia pójdzie
na dno wraz z blisko siedmiotysięcz-
ną wykwalifikowaną załogą i 150
tysiącami kooperantów z całego kra-
ju. Ocenia się, że ponad połowa Gdy-
ni żyje ze stoczni (np. handel i usłu-
gi), więc piękne dziś miasto obumrze.
Jak można było do czegoś po-
dobnego dopuścić? Tak oto. Akcjo-
nariuszami gdyńskiej firmy są m.in.
Ministerstwo Skarbu Państwa (33
proc. kapitału), Korporacja Polskie
Stocznie SA (10 proc.), Agencja Roz-
woju Przemysłu (10 proc.) i wielu in-
nych drobniejszych udziałowców.
Państwo i jego agendy, mając 53 pro-
cent akcji, dały się ograć wspomnia-
nej wcześniej izraelskiej firmie Ray
Car Carriers Ltd. (16 proc.) – wła-
sność owego Ramiego Ungara. „Przy-
padkowo” to właśnie ów pan od lat
przypadkowy. Jakby co, to swoją wie-
dzą chętnie podzielimy się z ciekawy-
mi panami prokuratorami.
~~~
Co się stało później, to wie już
nawet dziecko. Niebotycznie wywin-
dowany polski złoty i marniejący
z dnia na dzień dolar sprawiły, iż
zaczopowanie jednego nitu na bla-
sze kadłuba statku wiązało się ze
stratą. A co dopiero miliona ni-
tów! Oto bowiem Stocznia Gdynia
(zobowiązana umowami) kupuje np.
stal za mocne złotówki, a tę samą
stal w postaci kontenerowca sprze-
daje za liche dolary. Średnio licząc,
biznes jest w plecy o jakieś 28 pro-
cent, czyli 20 do 30 milionów dolarów
której ustalono, że wyjście jest. Ta-
kie: co roku znany nam już biznes-
men z Izraela odbiera z Gdyni stat-
ki (sprzedając je często już na re-
dzie z gigantycznym zyskiem). Na
każdym z nich Polska traci ok. 30
milionów dolarów. Ale... ale...
Ungar jest przecież akcjonariuszem
stoczni, ma więc swój mało chwa-
lebny udział w jej olbrzymim i wciąż
z zarządem. Za takie zbiorowe oszu-
stwo polskie prawo przewiduje już
naprawdę bardzo surowe kary. Oczy-
wiście, odpowiedzialność ponosi tak-
że (i mamy nadzieję, że poniesie)
wspomniany zarząd stoczni, który
nie dość, że dopuścił do zawarcia
tak niekorzystnych umów, to jesz-
cze świadomie każdorazowo nara-
żał firmę na straty, wydając Izrael-
czykowi kolejny nowy statek.
~~~
I jeszcze jedno: czy minister skar-
bu państwa, który w przypadku
stoczni reprezentował interes kra-
ju, wypełniał należycie swoje obo-
wiązki? Z pewnością nie. Można
i trzeba postawić mu zarzut doty-
czący nienależytego nadzoru i dba-
nia o firmę, w której Skarb Pań-
stwa ma olbrzymi przecież kapitał.
Krótko mówiąc, na ławie oskarżo-
nych, oprócz kolejnych rad nadzor-
czych i zarządów firmy, powinni za-
siąść jeszcze niektórzy ministrowie.
Z lewa i z prawa.
Rzecznik stoczni Janusz Wikow-
ski w obszernym oświadczeniu dla na-
szej gazety stwierdził, iż obecny zarząd
nie odpowiada za podpisane niegdyś
fatalne kontrakty i robi wszystko, by
oznaczyć sposób wykonania zobowią-
zania, wysokość świadczenia lub na-
wet orzec o rozwiązaniu umowy”.
Jest też bardzo interesujący za-
pis w kodeksie spółek handlowych:
Art. 266. par. 1: „Z ważnych przy-
czyn dotyczących danego wspólnika
sąd może orzec jego wyłączenie ze
spółki na żądanie wszystkich pozo-
stałych wspólników, jeżeli udziały
wspólników żądających wyłączenia
stanowią więcej niż połowę kapitału
zakładowego” ;
Art. 268: „W celu zabezpieczenia
powództwa sąd może, z ważnych po-
wodów, zawiesić wspólnika w wyko-
nywaniu jego praw udziałowych
w spółce” .
Dlaczego z tego prawa nie sko-
rzystały dotychczasowe zarządy
stoczni kontrolowane przez rady
nadzorcze? Dobre pytanie. Dla pro-
kuratora!
I na koniec podsumowanie: je-
śli w naszym kraju nie zacznie się
rozliczać rodzimych i obcych cwa-
niaków za partactwo i złodziejstwo,
to pora nam wszystkim emigrować.
MAREK SZENBORN
RYSZARD PORADOWSKI
MiC
Tragiczna sytuacja Stoczni Gdynia, a właściwie całego polskie-
go przemysłu stoczniowego, to skutek wielu błędów, zanie-
dbań i oszustw. W ostatnich latach pisaliśmy na ten temat
wielokrotnie, apelując jednocześnie do rządu o ratowanie stocz-
ni i miejsc pracy tysięcy Polaków. Już w 2002 i 2003 r.
przedstawiliśmy skutki szkodliwej działalności prezesa stoczni
Janusza Szlanty, który przy pomocy Stoczniowego Funduszu
Inwestycyjnego naraził firmę na straty wysokości 31 mln zł
(„FiM” 50/2002, 44/2003). O przekrętach tegoż pana związa-
nych m.in. z wyprowadzaniem stoczniowego majątku do ma-
łych spółek i utratą cennych doków pisaliśmy też później
(32/2005, 3/2006). Nie odpuściliśmy również „Republice Szlan-
ty”, czyli ludziom z nim związanym, przez lata dołującym fir-
mę i sypiącym piach w tryby stoczni (6/2006). Nie pominęli-
śmy też szkodliwej działalności R. Ungara (32/2005, 45/2007),
który już od lat narażał gdyńską stocznię na straty.
K iedyś już były takie cza-
CZY MOŻNA URATOWAĆ POLSKIE STOCZNIE? TAK. ZNALEŹLIŚMY SPOSÓB!
114120054.006.png 114120054.007.png 114120054.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 24 (432) 13 – 19 VI 2008 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Polska chce gola!
Prowincjałki
Wziął sobie tę prośbę do serca i postano-
wił w ten sposób pomóc „naszym” pewien
kibic z Bielska-Białej. Miał pecha nie mniejszego niż reprezentacja, bo
spadł z barierki balkonu, na który się wdrapał. Nieprzytomnego przewiezio-
no do szpitala.
Polska gola, Polska gola, taka jest
kibiców wola! A Konus niech wra-
ca do Polski, bo przynosi pecha!
Mistrzostwa Europy w Piłce Noż-
nej mają już 48 lat. Początkowo od-
bywały się pod nazwą Puchar Naro-
dów Europejskich. Reprezentacja Pol-
ski wzięła udział już w pierwszych roz-
grywkach, ale odpadła w eliminacjach,
przegrywając z renomowaną Hiszpa-
nią 2:4 (Chorzów, 100 tys. widzów na
stadionie) oraz w rewanżu 0:3. Bram-
ki dla Polski zdobyli Ernest Pohl
i Lucjan Brychczy . W drużynie hisz-
pańskiej grały wówczas gwiazdy świa-
towego futbolu: Di Stéfano , Suárez ,
Gento , Mateos . Puchar pierwszych
mistrzostw Europy zdobył Związek
Radziecki, wygrywając z Jugosławią
2:1. U Ruskich grał wówczas jeden
z najsłynniejszych bramkarzy świata
Lew Jaszyn (pseudonim: Czarna
Pantera), który podczas całej swojej
kariery obronił aż 150 rzutów karnych.
W następnych mistrzostwach ZSRR
zdobył 2 miejsce, przegrywając w Ma-
drycie z Hiszpanią 1:2. W kolejnych
turniejach mistrzami Europy byli: Hisz-
pania (1964 r.), Włochy (1968 r.), RFN
(1972 r.), Czechosłowacja (1976 r.,
w rzutach karnych pokonała RFN),
RFN (1980 r.), Francja (1984 r.), Ho-
landia (1988 r.), Dania (1992 r.), Niem-
cy (1996 r.), Francja (2000 r.) i Gre-
cja (2004 r.).
Polsce nigdy nie udało się wyjść
z grupy eliminacyjnej i dopiero Leo
Beenhakker wprowadził naszych do
finałów EURO 2008. Ostatnie mi-
strzostwa (2004 r.) odbyły się w Por-
tugalii na lizbońskim stadionie Estádio
da Luz (Stadion Światła). Mistrzem
Europy nieoczekiwanie została Gre-
cja, pokonując w finale Portugalię 2:1.
Grecy zwyciężyli, mimo że grali prze-
ciwko takim sławom jak Cristiano
Ronaldo , Luis Figo , Rui Costa , Nu-
no Gomes , Deco , Pauleta itp. Gre-
cy, w odróżnieniu od Polaków, potra-
fili jednak grać skutecznie i zespoło-
wo, dlatego biało-czerwoni nie oka-
żą się, niestety, „czarnym koniem”
EURO 2008. Co najwyżej kobyłą
przeganianą po boiskach...
Póki co, ja z chłopami z mojej wsi
oczy mamy w telewizorach, szyje
– mimo upału – owinięte biało-czer-
wonymi szalikami, a usta zatopione
w browarku. Na mecze, oprócz nasze-
go stałego kompletu, przyszedł nawet
Monopol (to ksywka, bo świetnie pę-
dzi bimberek) oraz ksiądz Eustachy
(ksywka: Belzebub). Eustachy długo
nie siedzi, bo boi się swojej młodej
gospodyni. Mówi, że to jego siostrze-
nica, ale bufetowa Jadźka widziała,
jak obłapiał tę młodą za cycki.
W przerwie meczu potoczyła się dys-
kusja o Lechu Kaczyńskim (ksyw-
ka: Prezydent). Temat: przynosi na-
szej reprezentacji pecha czy nie?
Zgodnie doszliśmy do wniosku, że je-
go obecność na trybunach nie pozwo-
liła naszym Orłom wygrać z Niem-
cami. Byliśmy wściekli na konusa!
– Chłopy, a co zrobilibyście, gdy-
byście spotkali się z Kaczyńskim
w windzie? – zapytał wnerwiony Bi-
bliotekarz. – Ja bym powiedział: „ty,
chłopczyku, tak sam, bez mamusi?!”
– rzekł Zwiadowca Szoguna. – A po-
tem poprosiłbym, żeby spojrzał wprost
przed siebie i powiedział, czy mam
zapięty rozporek”.
ANDRZEJ RODAN
www.arispoland.pl
15-latek spod Jeleniej Góry wraz ze swoim
o rok starszym kolegą okradał okoliczne szo-
py. Ich łupem padały między innymi gołębie i króliki. Z ustaleń policji wyni-
ka, że te ostatnie chłopcy kradli w celach wyłącznie kulinarnych. Dla pienię-
dzy natomiast kradł 24-letni jeleniogórzanin. Tyle że on preferował kury.
Pewna młoda Polka pokochała Bułgara.
Scenariusz niczym z „Love story” zaczął
się jednak komplikować, bo mężczyzna oświadczył, że skończyły mu się
pieniądze. Zgodnie ze swą rodzimą tradycją, zaproponował wybrance, aby
zarabiała dla niego ciałem, wystając w przydrożnych rowach. Dziewczyna
kochała, więc się zgodziła. Kiedy po pewnym czasie zmieniła zdanie, „roz-
kochany” Bułgar próbował podnieść jej samoocenę – bijąc, gwałcąc i wy-
wożąc na drogę siłą.
Pewnego dnia ubrał się, wyszedł z domu,
wsiadł do autobusu i pojechał oglądać star-
tujące z warszawskiego Okęcia samoloty. Do domu z tej wycieczki odsta-
wili go policjanci, którzy po drodze dowiedzieli się, że ma na imię Mikołaj
i zaledwie 3 lata. Mundurowi obiecali zorganizować dla malca wycieczkę
na lotnisko.
W samym centrum Stąporkowa policjan-
ci zatrzymali dwóch młodych mężczyzn po-
dróżujących na jednym rowerze. Obydwaj panowie byli zupełnie pijani,
a na zgodę zaproponowali funkcjonariuszom dziesięć puszek piwa. Policjan-
ci, w tym sam komendant miejscowego komisariatu... odmówili!
Kolejom państwowym dobrze się nie wie-
dzie i nic dziwnego, skoro mają takich pra-
cowników. W Zgorzelcu na przykład zatrzymano pięciu maszynistów, któ-
rzy regularnie kradli paliwo z lokomotyw. Obciągnęli co najmniej 12 tysię-
cy litrów.
Opracowała WZ
L edwie tylko Grzegorz Napieralski objął funkcję
zoologiczną nienawiścią, że gazety do niej należące od-
mawiają zamieszczania płatnych reklam wyborczych na-
wet bardzo umiarkowanej SPD, czyli tamtejszej socjalde-
mokracji. Wolą mniej zarobić, byle przeciwnik politycz-
ny dostał mniej głosów. Budująca zaiste ideowość.
W Polsce springerowcy przez lata popierali na ogół
PiS, ale po ostatnich wyborach wspierają PO. Premier
Tusk został nawet na je-
den dzień symbolicznie
naczelnym brukowego
„Faktu”. Najwyraźniej
kwatera główna Axel
Springer uznała, że Pol-
skę można uczynić bar-
dziej prawicową raczej pod kierunkiem PO niż niezarad-
nego i skompromitowanego PiS-u.
W „Dzienniku” raz po raz pojawiają się w ostatnich
dniach głosy, by Napieralski bardzo uważał z tym swoim
antyklerykalizmem. Czyżby dziennikarze mieli świado-
mość, że walka o państwo niepodległe od wpływów Ko-
ścioła to może jedna z ostatnich desek ratunku dla SLD?
Nie przez przypadek też zapewne Napieralskiego poszczu-
to bulterierem episkopatu – bp. Pieronkiem . Ten po-
groził w „Dzienniku” wojną: „Lewica chce zburzyć po-
kój”, tykając się konkordatu. Senator Cimoszewicz
w chwilę później poradził Napieralskiemu, aby ten nie
przesadzał z krytyką Kościoła. Stara gwardia SLD ma
usłużność wobec kleru przetrenowaną jak psy Pawłowa .
Przed SLD wybór jest dosyć prosty: albo kontynuować
dotychczasowy kurs na nijakość i zniknąć, albo zająć się
zdecydowanie sprawami społecznymi i światopoglądowy-
mi, mimo rad „przyjaciół”. Tertium non datur .
ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
przewodniczącego SLD, a już tłum dziennikarzy
z zatroskaniem pochylił się nad losem SLD. Dzien-
nikarzy z prawicowych mediów najbardziej mar-
twi deklarowany antyklerykalizm Napieralskiego...
Najbardziej martwi się „Super Express” i „Dziennik”.
Ten pierwszy poprosił nawet politologa Jana Flisa o ra-
dy dla SLD. Autorytet Fli-
sa w prostowaniu lewicy
jest niepodważalny – wszak
na co dzień udziela on
rad... partiom prawicowym.
Flis przestrzega więc prze-
wodniczącego SLD, że
„u nas społeczeństwo zawsze ufało Kościołowi” i dlatego
„Napieralski nie powinien wyciągać błędnych wniosków”.
Tak się składa, że w ostatnich tygodniach i miesiącach wie-
lokrotnie pisaliśmy o preferencjach politycznych i świato-
poglądowych Polaków. Przypomnę zatem, że Polacy
są społeczeństwem, które najmniej w Europie ufa du-
chownym (zaledwie 11 procent absolutnego zaufania)
i w większości domaga się zdecydowanie bardziej świec-
kiego państwa. Jesteśmy więc społeczeństwem antyklery-
kalnym w klasycznym tego słowa znaczeniu. Flis twierdzi
mimo to, że antyklerykałowie w Polsce „ilościowo stano-
wią margines”. Mam nadzieję, że na kolejnych szkoleniach
dla prawicy Flis będzie udzielał nie mniej kompetentnych
porad. I że prawica – w odróżnieniu od Napieralskiego
– posłucha ocen tego błyskotliwego politologa.
O przyszłość SLD pod kierunkiem Napieralskiego
bardzo martwią się także w „Dzienniku” – gazecie, przy-
pomnijmy, wydawanej przez prawicowy koncern niemiec-
ki Axel Springer. W Niemczech firma ta darzy lewicę tak
To egzotyczne postulaty człowieka, który zapewne nie pamięta, jak wygląda-
ła Polska przez dziesiątki lat przed 1989 r.
(bp Tadeusz Pieronek na temat wypowiedzi
nowego szefa SLD Grzegorza Napieralskiego w sprawie konkordatu)
To żenujące i kompromitujące, by były premier zarzucał rządowi, Donaldowi
Tuskowi brak patriotyzmu. Co to za gestykulacja, co to za machanie rękami,
to styl upadłego dyktatora.
RZECZY POSPOLITE
Pocałunki śmierci
(Stefan Niesiołowski)
Państwo jest dla wierzących i niewierzących, dlatego chcemy absolutnego
rozdziału państwa od Kościoła. Dzisiaj jesteśmy w opozycji, jak będziemy
formacją rządzącą, na pewno będziemy te postulaty realizować.
(Grzegorz Napieralski)
Wezwałem dziś rano Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego do natychmiasto-
wego wszczęcia procedur pozbawienia obywatelstwa polskiego tych osób,
które występują w narodowych barwach obcych państw.
(Mirosław Orzechowski)
To jakieś głupoty. Byłoby ciężko, bo polskiego obywatelstwa nie mam. Tyl-
ko niemieckie, ale co mam powiedzieć (...) zaczyna się jakaś polityka? Mnie
to nie interesuje. Łukasz sprzed meczu i ten po niedzielnym wieczorze to ten
sam człowiek. Nic się nie zmieni i nikt nie będzie ingerował w moje uczucia
i sympatie.
(Łukasz Podolski)
Miejsce zmarłego senatora Mazurkiewicza musi zająć człowiek wierny
idei Polski niepodległej, demokratycznej, sprawiedliwej, opierającej się na
fundamentach Kościoła.
(Jarosław Kaczyński w Krośnie na konwencji PiS)
Wybrała OH
WYWIEŚMY FLAGI!
SKOK NA KRÓLIKA
MIŁOŚĆ AŻ PO RÓW
ŻWIRKO CZY WIGURA?
ABSTYNENCI
JAK NASZE, TO NASZE!
114120054.009.png 114120054.010.png 114120054.011.png 114120054.012.png 114120054.013.png 114120054.014.png 114120054.015.png 114120054.016.png 114120054.017.png 114120054.018.png 114120054.019.png 114120054.020.png 114120054.021.png 114120054.022.png 114120054.023.png 114120054.024.png 114120054.025.png 114120054.026.png 114120054.027.png 114120054.028.png
 
Nr 24 (432) 13 – 19 VI 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
CZARY-MARY KLOPS
nie, ale trudno uznać „uzdrowie-
nia” za dowód w jakimkolwiek spo-
rze teologicznym czy światopoglą-
dowym.
córki obecnego prezydenta Raula
Castro , Marieli , która szefuje tam-
tejszemu Centrum Edukacji Sek-
sualnej. W tym roku także oficjal-
nie obchodzono na Kubie Dzień
przeciwko Homofobii. W godzinach
największej oglądalności państwo-
wa telewizja nadała wówczas ame-
rykański film „Tajemnica Broke-
back Mountain”, ogólnoświatowy
hit kinowy sprzed dwóch lat na
temat skutków homofobii. Cóż,
w Polsce nie ma na razie ani pra-
wa do aborcji, ani związków part-
nerskich, ani normalnej edukacji
seksualnej, nie mówiąc o ciekawych
filmach o normalnej porze w TV
publicznej. No, ale my nie żyjemy
pod władzą jakiejś głupiej dykta-
tury, lecz w pełnej (ponoć) demo-
kracji.
Jeśli przygotowania naszego
Krk do EURO 2012 przebiegać bę-
dą tak samo skutecznie jak w przy-
padku aktualnych mistrzostw Eu-
ropy, możemy być spokojni o... kla-
pę. Choć ksiądz kapelan naszej dru-
żyny – zamiast zagrzewać piłkarzy
na stadionie – spędził cały mecz
w kaplicy, „góra” i tak nie okaza-
ła nam nawet odrobiny łaskawo-
ści i przegraliśmy 2:0. Nie pomo-
gło też dedykowanie ewentualne-
go sukcesu zmarłej Agacie Mróz ,
postoje modlitewne zorganizowa-
nych grup kibiców na Jasnej Gó-
rze, a nawet wizyta delegacji pol-
skiej reprezentacji u papieża. Nie-
biosa pozostały głuche.
A może... A może to jednak Pan
Bóg (tyle że ten prawdziwy) po raz
kolejny oburzył się i ukarał Pola-
ków, którzy modlą się do Jego fał-
szywej, katolickiej wersji? PS
MaK
9 świętymi, 5 błogosławionymi i 1 słu-
gą bożym, znalazły się również na-
zwiska 11 nieświętych patronów – 10
księży (m.in. Józef Tischner , Je-
rzy Popiełuszko , Jan Twardow-
ski ) oraz kardynała Stanisława
Hozjusza .
innym) pokazujący dwóch całują-
cych się mężczyzn. Na uroczystość
odsłonięcia stawiło się wielu czo-
łowych polityków, między innymi
nadburmistrz Berlina Klaus Wo-
wereit , który już dawno zadekla-
rował się publicznie jako gej. Kosz-
ty budowy i utrzymania (600 tys. eu-
ro) poniosło państwo. Warto rów-
nież dodać, że ani jeden Watykań-
czyk w Niemczech nie odważył się
tego faktu skomentować. RM
REKORDOWY
SZPITAL
AK
Rekord opieszałości wpisany do
„Księgi rekordów Guinnessa” – szpi-
tal budowany od 50 lat. W roku
1956 położono kamień węgielny,
do chwili obecnej stan surowy ma
pięć pięter i już wymaga general-
nego remontu. Pomimo to prace
nad ukończeniem lecznicy dalej są
prowadzone i co roku pochłaniają
bajońskie sumy. Ot, polska rzeczy-
wistość – powiecie. A nie. Chodzi
o południowe Włochy. To tak, że-
by nam się trochę raźniej zrobiło.
MarS
PÓŁKSIĄDZ
HISZPAŃSKI RYDZYK
Federico Jimenez Losantos
to były maoista, a obecnie miłośnik
zmarłego generała Franco i szef
największej katolickiej stacji radio-
wej w Hiszpanii, Radia COPE. Lo-
santos ma pełne poparcie episko-
patu, mimo – lub dlatego – że prze-
ciwników politycznych, czyli socja-
listów Zapatery , nazywa m.in. sta-
linowcami, czekistami, łajdakami
i zdrajcami. Należące do episkopa-
tu Radio COPE roztacza katastro-
ficzne wizje i straszy zagładą kra-
ju z rąk lewicy. Losantos ma obec-
nie kłopoty z prawem, bo proces
wytoczył mu prawicowy burmistrz
Madrytu za nazwanie go „palan-
tem i nikczemnikiem” oraz zarzu-
canie fałszerstwa.
MaK
JANKES POTRAFI
DIABEŁ
W DZIECIACH
Od czasu do czasu ze świata na-
pływają nad Wisłę pocieszające in-
formacje...
Z portu w La Crosse w stanie
Wisconsin przepadła bez śladu ko-
twica. Stała u wjazdu od szeregu
lat, a którejś nocy nagle zniknęła
bez śladu. Zdarzenie o tyle zasta-
nawiające, że ważyła około tony
i kradzież jej była nie lada przed-
sięwzięciem technicznym. Do lokal-
nych punktów skupu złomu kotwi-
ca nie trafiła, więc chyba ktoś bu-
duje sobie duży statek.
POLSKA KRUCJATA
W Izraelu wybuchł skandal po
tym, jak ujawniono, że w jednej
z ortodoksyjnych sekt judaistycz-
nych znęcano się nad dziećmi. Trak-
towanie maluchów młotkiem, śru-
bokrętem, nożem, zmuszanie do je-
dzenia kału, prowokowanie wymio-
tów i kneblowanie zalecał rodzicom
29-letni rabin Elior Chen jako spo-
sób na przepędzanie sił diabelskich.
Aferę ujawnili lekarze, którym ro-
dzice przywieźli jedno ze skatowa-
nych przez siebie dzieci – miało
uszkodzoną czaszkę. Sprawą zaję-
ła się policja, ale rabin przezornie
schronił się pod opiekę współwy-
znawców w Brazylii.
Niektórym środowiskom kato-
lickim w Polsce marzy się misja
ogólnoświatowa. I tak politycy i teo-
logowie (m.in. Libicki , Jurek ,
Garncarzyk , Salij ) wystosowali
apel do polskich parlamentarzystów,
aby walczyli z aborcją na... forum
ONZ. Sygnatariusze apelu podkre-
ślają szczególne predestynowanie
Polaków do takiej misji jako „na-
rodu Jana Pawła II”.
Tomasz Chmielewski , kate-
cheta z Torunia, został pierwszym
w Polsce żonatym stałym diakonem,
czyli pomocnikiem księdza upraw-
nionym do udzielania ślubów, od-
prawiania pogrzebów, chrzczenia
niemowląt i rozdawania komunii.
To odpowiedź na spadek liczby po-
wołań i powrót do korzeni; wszak
diakonat był już znany w począt-
kach chrześcijaństwa (aktualnie
w 129 krajach jest 32 tys. diako-
nów). Choć zgodę na formację dia-
kona musi wyrazić biskup, który też
udziela święceń, bezwzględnie wy-
magana jest również pisemna ak-
ceptacja żony.
MaK
TN
MaK
HISZPANIA ŚWIECI
PRZYKŁADEM
„CZARNY” LĄD
CZCIGODNE
TRUCHŁA
Kościół katolicki może liczyć je-
dynie na Afrykę. Taki wniosek wy-
pływa ze statystyk Watykanu opu-
blikowanych na łamach „L’Osse-
rvatore Romano”.
Kościół rozwija się dziś już tyl-
ko w Afryce: rośnie liczba wiernych,
więcej jest księży, nowych zakonów
i świątyń. Obie Ameryki ogarnął za-
stój, zaś w Europie postępuje nie-
przerwanie regres. W ciągu 7 lat
ogólna liczba ochrzczonych katoli-
ków pozostaje mniej więcej nie-
zmienna: 17,3 proc. ogółu ludności
świata.
Nie ma podstaw prawnych, aby
zmuszać niewierzących ministrów
do udziału w uroczystościach, w któ-
rych ważną rolę odgrywają symbo-
le chrześcijańskie – twierdzą hisz-
pańscy lewicowi autorzy projektu
„Awyznaniowego protokołu”. Le-
wica w tym kraju zmierza do tego,
żeby z uroczystości państwowych
znikły raz na zawsze krzyż i Biblia.
Jak się okazuje, dla większości Hisz-
panów krzyż jest dziś jedynie ele-
mentem tradycji. Warto zatem
uczyć się laickości od kraju, który
przez wieki odgrywał czołową rolę
w Europie w propagowaniu chrze-
ścijaństwa i w budowie potęgi Ko-
ścioła.
MaK
Biskup diecezji Tarnowskiej
Wiktor Skworc , jak za życia, tak
i po śmierci nie ma ochoty prze-
bywać wśród motłochu. Dlatego za-
rządził remont krypty w tarnow-
skiej katedrze, aby stworzyć tam
ekskluzywne miejsca pochówku dla
siebie i następców. Planuje również
ekshumować szczątki poprzednich
diecezjalnych hierarchów, by z wiel-
ką pompą złożyć ich truchła w pod-
ziemiach katedry.
Diecezja tarnowska została
utworzona w 1783 r., a przed Skwor-
cem władało nią czternastu bisku-
pów, tak więc grabarze wynajęci
przez ekscelencję będą mieli zapew-
nione spore wykopki.
KUBA ZASKAKUJE
PS
W Hawanie za państwowe pie-
niądze odbyła się największa dotąd
konferencja działaczy środowisk ge-
jów i lesbijek. Zjazd odwiedził Ri-
cardo Alarcon – przewodniczący
parlamentu, który zapewnił zebra-
nych o poparciu dla projektu usta-
wy o rejestrowanych związkach
partnerskich. Mniejszości seksual-
ne cieszą się na Kubie wsparciem
RZUT BERETEM
Parafia Wszystkich Świętych
w Elblągu zorganizowała festyn
z okazji Dnia Dziecka. Wśród wie-
lu religijno-rozrywkowo-sportowych
atrakcji znalazł się także konkurs w...
rzucie moherowym beretem. Ini-
cjatywę tę witamy jako rzadki prze-
jaw poczucia humoru w środowi-
skach przykościelnych. MaK
JF
PS
PP
ŚWIĘCI AWANSEM
MARYJA
EKUMENICZNA
Powołując rok temu do istnie-
nia Diecezjalną Rodzinę Szkół im.
Świętych i Błogosławionych, biskup
tarnowski Wiktor Skworc zapro-
sił do wstąpienia w jej szeregi
wszystkie placówki edukacyjne, któ-
rym – za zgodą i błogosławieństwem
diecezji tarnowskiej – patronują róż-
ni święci i błogosławieni. Obecnie
do tarnowskiej Rodziny szkół im.
Świętych i Błogosławionych nale-
ży prawie 70 placówek, przeważnie
publicznych. O dziwo, na liście pa-
tronujących im postaci, pomiędzy
POMNIK INACZEJ
Biuro medyczne przy sanktu-
arium maryjnym w Lourdes ogło-
siło, że dwie muzułmanki pielgrzy-
mujące do tego miejsca zostały cu-
downie uzdrowione. Niektórzy mu-
zułmanie, którzy otaczają szacun-
kiem matkę proroka Jezusa, piel-
grzymują czasem do chrześcijań-
skich sanktuariów. Krytyczni obser-
watorzy tzw. uzdrowień maryjnych
wskazują na to, że statystycznie
znaczny odsetek chorób cofa się sa-
moczynnie. Czasem ma to związek
z wiarą religijną chorych, czasem
W Berlinie został odsłonięty po-
mnik... No właśnie, nie Wielkiego
Karola , nawet nie jego następcy
B16 . Pomnik jest poświęcony ho-
moseksualnym ofiarom nazizmu.
Dzieło duetu artystów – Michaela
Elmgreena i Ingara Dragseta
– to prosty kamienny blok z ma-
łym oknem, w którym na okrągło
emitowany jest dwuminutowy film
(co dwa lata ma być zastępowany
114120054.029.png 114120054.030.png 114120054.031.png 114120054.032.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin