Fakty i Mity 2008-44.pdf

(12251 KB) Pobierz
114471499 UNPDF
CZY JEST ŻYCIE PO ŚMIERCI?
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 44 (452) 6 LISTOPADA 2008 r. Cena 3,00 zł (w tym 7% VAT)
 Str. 20
Blisko 13 milionów mieszkańców miast
i gmin, które mają to „szczęście”
i „zaszczyt”, że JPII jest ich
honorowym obywatelem,
będzie musiało wyłożyć po
złotówce na „Dom miast
papieskich” w Krakowie.
TY, CZYTELNIKU „FAKTÓW
I MITÓW”, TEŻ!
 Str. 3
Â
ISSN 1509-460X
Â
114471499.030.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 44 (452) 31 X – 6 XI 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Już w listopadzie mają wejść w życie nowe zasady przyznawa-
nia Watykanowi polskiej ziemi (niby za należne mienie, utra-
cone w czasach PRL). Podczas posiedzeń tzw. Komisji Ma-
jątkowej mają być obecni wszyscy zainteresowani gruntem (po-
mysł PO), a jego wycena powinna zostać sporządzona
w oparciu o wartość rynkową. Nawet wierzący w to nie wie-
rzą. Niewierzący tym bardziej.
Łowcy skór i dusz
Ale to nie koniec informacji w tej sprawie. Wkrótce Trybu-
nał Konstytucyjny orzeknie, czy zabieranie gruntów gminom
na rzecz Kościoła było zgodne z prawem, czy też bezprawne.
Jeżeli bezprawne, to państwo polskie (bo przecież nie Kościół)
będzie musiało zwrócić samorządom ok. 25 miliardów zło-
tych (tyle wyłudzone grunty są warte!). Tego żaden budżet
nie udźwignie. I bardzo dobrze! Niech wreszcie pensje i eme-
rytury zacznie nam płacić ten, kto ma najwięcej. Czyli Glemp.
wach ważnych, poruszać to, czym w danej chwili ży-
je naród. Nasz tygodnik zajmuje się społeczeństwem
i Kościołem, religią; ma więc charakter narodowo-katolic-
ki... Co zatem najbardziej zajmuje w te dni Polaków? Kry-
zys, zakup zniczy, przygotowanie świąteczno-zaduszkowe-
go weekendu, czyli w sumie wydawanie pieniędzy. Dla
kleru – odwrotnie, jest to czas skrzętnego zbierania kasy
za „wypominki” i msze „za dusze”. Cmentarne dochody
księży w październiku czasem przewyższają nawet te ze
styczniowej kolędy. Ma rację polski rząd, że
„pewnych sektorów gospodarki kryzys w ogó-
le nie dotknął”.
Już chyba każde dziecko wie, że aby in-
teres wypalił, potrzebny jest skuteczny marke-
ting. I tak we wszystkich katolickich i państwo-
wych mediach co najmniej od tygodnia trwa
zmasowana akcja reklamowa pod hasłem:
nie pożałujesz dla księdza, po śmier-
ci nie spotka cię nędza. A w da-
nej chwili możesz znacząco
ulżyć w cierpieniach swoim
zmarłym krewnym, tym
strasznym grzesznikom
(inaczej nie potrzebowaliby
pomocy z zaświatów).
Stawki nie są wygórowa-
ne – poważne skrócenie
lub złagodzenie jakościo-
we mąk czyśćcowych
kosztuje ok. 100 zł. To
stawka za wymienienie
na długiej liście nazwiska
duszy – raz na cmentarzu
i co tydzień w niedzielę. Za mszę kolejną stówą się nie
opędzisz. Ale cóż to jest 200 zł wobec wieczności?! Co
prawda Biblia mówi: „ Darmo otrzymaliście, darmo dawaj-
cie“ (Mt 10. 8). Ale kto by się przejmował opinią sprzed
paru tysięcy lat w sytuacji, gdy tu i teraz mamy do czy-
nienia z dużym popytem i jeszcze większą podażą?
À propos marketingu. W sztandarowej broszurze re-
klamowej watykańskiej firmy – tygodniku „Niedziela”
– autorka o wdzięcznym imieniu Milena zachęca do prze-
żywania Wszystkich Świętych i Zaduszek po katolicku.
Wtedy, jej zdaniem, te dni niosą w sobie nadzieję i ukry-
tą radość z perspektywy zmartwychwstania. I bardzo pięk-
nie. Podobnie pięknie będzie też za dwa dni na cmenta-
rzach, w kazaniach księży. Kościół w temacie wieczności
– inaczej niż na przykład w kwestiach moralności seksu-
alnej – wychodzi naprzeciw pragnieniom i oczekiwaniom
swoich wiernych klientów: chcecie mieć życie po życiu?
Proszę bardzo! I nie może być inaczej, bo wyobraźmy so-
bie, że papież pisze encyklikę, w której orzeka, iż nauka
Kościoła o przemijaniu nie jest już dogmatem, tj. można
w nią wierzyć lub nie. Co się wówczas dzieje? Ano przy-
chody firmy Krk spadają o jakieś 50 procent z dnia na
dzień. „Jak bowiem uczy Kościół – pisze p. Milena – po
śmierci człowiek idzie albo na potępienie, al-
bo zostaje zbawiony. Zbawiony, to znaczy,
że trafia od razu do nieba lub najpierw do
czyśćca, gdzie cierpi, gdyż musi odpokutować
swe winy (...). Nasze modlitwy mają moc skró-
cenia czyjegoś cierpienia w czyśćcu” . I tak
być musi. W innym przypadku wszelkie płat-
ne modlitwy, odpusty i inne msze za zmarłych
nie miałyby najmniejszego sensu. Po co się
bowiem modlić za kogoś, kogo już nie ma
i kto dopiero – według Biblii – zostanie wskrze-
szony z martwych przy końcu świata? Autor-
ka co prawda sama we wstępie przyznaje,
iż pierwsi chrześcijanie wierzyli, że zmarli „zasnęli w Pa-
nu, by obudzić się w momencie zmartwychwstania” , ale
kilkanaście wierszy dalej sama temu zaprzecza! Ponadto
Biblia w wielu miejscach mówi też o „końcu zasług” czło-
wieka z chwilą jego śmierci i o niemożności przenikania
się świata żywych i umarłych. Ani słowem nie wspomi-
na o istnieniu czyśćca, potępia kupczenie modlitwą i obiet-
nicami zbawienia (szerzej pisze o tym Bolesław Parma na
str. 20). Tym gorzej dla Biblii.
Kościół i księża, którzy oficjalnie w Pismo
Święte wierzą na zabój, znają je i kochają,
uznali, że nauki te są nieżyciowe i w ogó-
le im się nie opłacają. Pani Milena też
uwierzyła (nie ma innego wyjścia, bo
inaczej przestałaby być katoliczką),
że natchniona ponoć przez Ducha
Świętego Biblia kompletnie się
myli: „Wierzę, że ta modlitwa
jest dwukierunkowa. Zmarli bo-
wiem mogą też modlić się za
żywych (...). My natomiast mo-
żemy pomóc im naszą modli-
twą, Mszą św. i Komunią.
I właśnie modlitwa za du-
sze zmarłych w tych dniach
jest najważniejsza (...). Po
przejściu na »drugi brzeg«
wychodzi po człowieka Pan
Jezus. A zaraz potem zja-
wiają się bliscy, którzy
kochali nas tutaj na
ziemi” . Przyznajmy, ja-
kie to miłe i jakie ludz-
kie mieć świadomość
– kiedy jeszcze żyję – że tak-
że po śmierci moi bliscy są tuż obok, że są ze sobą ra-
zem, tęsknią za mną, i wreszcie, że mogę im pomóc,
a oni mnie wspierają. No kurczę, przecież tak właśnie
być powinno! A jak nie, to może da się coś zrobić... I da-
ło się. To jeden z największych cudów dokonanych przez
papieży, porównywalny tylko z cudem stworzenia. Gwoli
ścisłości i uczciwości mogliby jednak nadać swoim na-
ukom tytuł „Platonizm” i wszystko byłoby OK. Zamiast te-
go podpięli się pod Biblię i chrześcijaństwo, z którym nie
mają prawie nic wspólnego.
Ludzie wybierają różne drogi w swoim życiu. Czasem
z nich zawracają, bo są omylni. Wybór drogi – wiary
i poglądów na świat – to kwestia rozumu i wolnej woli.
Kiedyś sam odprawiałem msze, czytałem wypominki, re-
klamowałem katolicyzm i papieża. Dziś jako były ksiądz
i antyklerykał uważam, że trzeba mieć niezły tupet, aby prze-
konywać kogoś do takiej czy innej wiary. Aby wypowia-
dać się o rzeczach niewidzialnych i niesprawdzalnych jak
o nieomylnych dogmatach. Dlatego dziś na łamach „FiM”
przekonuję tylko: wybierz wiarę, niewiarę lub zostań agno-
stykiem – nieważne, to Twoja decyzja. Tylko potem nie
oszukuj i nie zarabiaj na swoim oszustwie. JONASZ
W kościołach archidiecezji poznańskiej odczytano list arcybi-
skupa Gądeckiego, który można streścić tak: potrzeba nam
co najmniej dziesięciu nowych świątyń, a wredne władze ocią-
gają się z przekazaniem gruntów – np. w Śremie, Kamionkach,
Plewiskach, Kiekrzu, nie mówiąc już o kilku działkach w sa-
mym Poznaniu.
Racja! W poznańskiej archidiecezji jest 400 kościołów. Skan-
dalicznie mało! Bibliotek zaś niecałe 200. Przesadnie dużo!
Tenże Gądecki stwierdził podczas watykańskiej mszy dla
pielgrzymów z archidiecezji poznańskiej, że „żadna instytucja
nie zrobiła w historii tyle dla Polski i Europy, co Kościół ka-
tolicki”. Święte słowa! Tyle zła nie wyrządził nikt.
Następne sześć zgromadzeń zakonnych i jedna parafia doma-
gają się od Krakowa gruntów i kamienic. Wartość roszczeń
to kolejne 100 milionów złotych. Kolejne, bo sami tylko do-
minikanie wyszarpnęli do tej pory od miasta ziemię wartą bli-
sko 300 milionów!!! Końca nie widać – biadolą rajcy. Niesłusz-
nie. Koniec żądań Krk nastąpi wraz z końcem świata. Z tym,
że nie na pewno.
Kolejne diecezje ogłaszają kategorycznie, że na śluby, chrzty,
komunie, pogrzeby i inne religijne celebry nie będzie wpusz-
czany nikt z aparatem fotograficznym czy kamerą, kto nie
ukończy specjalnego kościelnego kursu, jak się zachowywać,
aby nie przeszkadzać celebransowi w ornacie. Koszt kursu:
100 złotych. Wszystko jasne?
W Słupsku pogoniono jednego Żyda. Fakt, że od lat nie ży-
je, nie stanowił dla radnych PiS żadnej przeszkody. Słupsz-
czanin, rabin Max Joseph (znany naukowiec i autorytet mo-
ralny), nie zostanie patronem jednej z ulic, bo... leży przy niej
katolicki cmentarz, więc coś podobnego byłoby obrazą wy-
znawców papieża. Tak argumentował Kaczy rajca Tomasz Ro-
siński. Ten sam, który sprzeciwiał się wystawieniu w miejsco-
wym teatrze sztuki „O dwóch takich, co ukradli księżyc”.
Trzy lata więzienia – tyle może dostać mieszkaniec Bielska,
który specjalnym, autorskim programem „wypozycjonował”
w internecie stronę prezydenta RP. I to na pionowo. Co to
oznacza? A to, że po wpisaniu w wyszukiwarkę słowa „kutas”
raz-dwa pojawiała się prezydencka witryna. Trzy lata za uży-
cie cytatu z „Pana Tadeusza” lub za przytoczenie nazwy mia-
steczka na Węgrzech? Lekka przesada.
Profesor Andrzej Romanowski, znany filolog z Uniwersytetu
Jagiellońskiego, jest samobójcą. Bo jak inaczej wytłumaczyć
jego oficjalną wypowiedź: „Polacy stawiający Janowi Pawłowi
II setki pomników zachowują się jak poganie i bałwochwal-
cy”. Zanim go wyrzucą z UJ, zlinczują i zlustrują, profesor
dorzuca, że prezydent RP, biorąc udział w odsłonięciu niele-
galnego pomnika JPII na Wawelu, podeptał polskie prawo.
W miejscowości Recz (woj. zachodniopomorskie) kościelny
poczuł nagłe powołanie. Łaska, która nań spłynęła jak grom
z jasnego nieba, objawiła się tym, że wywalił księdza z ambo-
ny, zajął jego miejsce i palnął wiernym kazanie o kłamstwach
Kościoła. Grożą mu nawet dwa lata odsiadki. I to za co?! Za
zdradę wielkiej tajemnicy wiary!
Nie mogąc sprostać rosnącej w Polsce popularności święta
Halloween, Kościół wymyślił podróbkę w postaci „Nocy Świę-
tych” (coś jak noc świętojańska zamiast nocy kupały). Odbę-
dzie się ona 1 listopada w katedrze w Gnieźnie. Też ma być
strasznie, bo wniesione zostaną truchła św. Wojciecha, bł.
Radzyma Gaudentego i bł. Jolenty. I tylko błogosławionej Dy-
ni ze świeczką w środku – nie będzie.
„Problemy globalizacji i światowego kryzysu finansowego na-
leży podjąć, powracając do etyki” – powiedział w Watykanie
kard. Oscar Andrés Rodríguez Maradiaga. My to już dawno
mówiliśmy: tylko etyka; religia won ze szkół!
John Thattungala – jeden z indyjskich biskupów – adoptował
26-letnią kobietę. Trzeba przyznać, że 26-letnie, a więc nie
najmłodsze już dziecko jest śliczne. Watykan wściekł się z po-
wodu skandalu i zawiesił hierarchę w czynnościach. „Za co?
– żali się bp John. – Ten związek daje mi duchowe orzeźwie-
nie”. Ech, poszukałby sobie lepiej biskup jakiegoś fajnego kle-
ryka i byłoby „po bożemu”. Czyli po cichu.
F elietonista ogólnopolskiej gazety powinien pisać o spra-
114471499.031.png 114471499.032.png 114471499.033.png 114471499.001.png 114471499.002.png 114471499.003.png
GORĄCE TEMATY
3
kowskiego Cen-
trum Jana Pawła
II Jan Kabziński łeb ma
nie od parady. Zamiast
żebrać na budowę kra-
kowskiego Centrum Ja-
na Pawła II „Nie lękaj-
cie się”, wymyślił spo-
sób finansowania in-
westycji.
Poznania). Panowie wystosowali
apele do samorządów grodów pa-
pieskich, by uruchomili strumień
kasiory. W zamian Centrum JPII
obiecuje wznieść dziwoląg o na-
zwie „Dom miast papieskich”. Aby
w pełni usatysfakcjonować funda-
torów, na elewacji tego obiektu
umieszczone zostaną herby owych
miast, a może i nazwisko prezy-
denta się zmieści...
miasta: Wrocław powinien wpłacić
ponad 635 tys. zł, Łódź – 767 tys.
zł, Poznań – ponad 567 tys. zł,
Szczecin – 411 tys. zł, Bydgoszcz
– 366 tys. zł, Częstochowa – ponad
245 tys. zł, Kielce – prawie 210 tys.
zł i Legnica – 105 tys. zł.
Kwoty, jak widać, są niemałe
i niejedno miasto mogłoby za te
pieniądze rozwiązać sporo róż-
nych problemów: od podniesienia
Podatek papie ski
Udało mu się
przeforsować swo-
isty podatek papie-
ski. Mają go płacić
wszyscy mieszkań-
cy (!) wszystkich
miast i gmin, któ-
re JPII nadały
honorowe oby-
watelstwo. No
bo jak zaszczyt,
to zaszczyt. Ini-
cjatywę księdza
prezesa poparł
drugi prezes
– tym razem
Związku
Miast
Polskich,
Ryszard
Grobelny
(prezydent
Jak ma wyglądać wspomniany
„podatek”? Ksiądz prezes propo-
nuje, by wynosił on 1 złotówkę od
każdego obywatela z gminy czy po-
wiatu, który nadał JPII honorowe
obywatelstwo. A zatem z 302 pa-
pieskich samorządów powinno
wpłynąć, lekko biorąc, ponad 12,5
miliona zł (na razie jednorazowo...).
Prezydenci, burmistrzowie i wój-
towie, a także radni znaleźli się te-
raz w nie lada kłopocie, tym bar-
dziej że budowę Centrum JPII fir-
muje sam kardynał Stanisław Dzi-
wisz . Nie wypada mu przecież od-
mówić kasy na tak „święty” cel,
a to oznacza, że niejako poza bu-
dżetem miasto Kraków będzie mu-
siało wyłożyć na stół ponad 750 tys.
zł. Nie sprzeciwi się także Warsza-
wa, której mieszkańcy mają wyasy-
gnować aż 1,7 mln zł, ani kolejne
nauczycielskich płac po wyżywie-
nie tabunów głodnych uczniów. Cóż
zatem robią samorządy? Zaciska-
ją zęby i płac(z)ą! Jedni – według
taryfy księdza prezesa, inni rozkła-
dają daninę na raty, jeszcze inni
ustalają jednorazowe kwoty ryczał-
towe, na ogół mniejsze od propo-
nowanego „podatku”.
Najgorsze w tym wszystkim jest
jednak to, że ów podatek ma za-
płacić każdy mieszkaniec miast
i gmin papieskich – zarówno wie-
rzący, jak i niewierzący, buddysta,
muzułmanin czy antyklerykał.
To jest kolejny przykład nie tyl-
ko dalszej klerykalizacji Katolan-
du, ale i poważnego nadużycia.
Przyklepanego mocą samorządo-
wych uchwał i autorytetu organi-
zacji jednoczącej polskie miasta.
BARBARA SAWA
ROZMOWA Z JANEM NOWAKIEM
wówczas nieco żartobliwie, że mam już przy-
gotowaną butelkę z benzyną. Podczas kolej-
nych spotkań Niemcy cały czas drążyli tego
typu tematy, sporządzali notatki, widać było,
że bardzo poważnie traktują sytuację w Pol-
sce. Atmosfera była u nas rzeczywiście bar-
dzo napięta, jako że mieliśmy do czynienia
z rozbuchaną „Solidarnością”.
– A jak było z Rosjanami stacjonują-
cymi wówczas w Polsce w pobliżu zachod-
niej granicy?
– Niejednokrotnie zapraszałem na nasze
uroczystości żołnierzy z Północnej
Grupy Wojsk Radzieckich ze
Świętoszowic, ale oni o nic nie
pytali, zachowywali się bardzo
powściągliwie. Za to do monta-
żu krosien w miejscowych zakła-
dach przyjeżdżali inżynierowie
ze Związku Radzieckiego,
którzy o włókiennictwie
nie mieli zielonego
pojęcia. Jak się
okazywało, byli
to przedstawiciele GRU. Kiedyś jeden z nich
zapytał mnie: „Kto to jest ten Wałęsa, bo my
przez niego od pół roku śpimy w butach?”.
– Co działo się na Pana terenie bez-
pośrednio przed stanem wojennym?
– Dwunastego grudnia wezwano nas do
Zgorzelca na spotkanie z I sekretarzem Ko-
mitetu Wojewódzkiego partii z Jeleniej Gó-
ry. Wysłuchaliśmy przemówienia... prymasa
Glempa. O stanie wojennym nic nie mówio-
no, powiedziano nam jedynie, że gdyby były
jakieś niepokoje, będzie telefon z hasłem: trzy
szóstki. Nocą powróciłem do domu.
– Czy w tym czasie Niemcy z NRD
robili jakieś przygotowania na granicy?
– W okresie poprzedzającym wprowa-
dzenie stanu wojennego Niemcy wciąż ofe-
rowali nam swoją pomoc, np. przy powie-
laniu różnorodnych materiałów partyjnych.
W dniach poprzedzających 13 grudnia
zbierali różne informacje, np. ad-
resy aktywu partyjnego. Gdy zdu-
mieni pytaliśmy, po co im takie
dane, odpowiadali, że mają za-
danie – jakby co – zadbać o na-
sze bezpieczeństwo. „Jakby co?”
– zapytałem. „No... gdyby do-
szło do wojny”.
– Zdecydował się pan napi-
sać list do „Faktów i Mitów”, bo...
– Bo za waszym pośrednictwem
chcę zgłosić się jako świadek w pro-
cesie Generała. Mam dużo do opo-
wiedzenia i udowodnienia na pod-
stawie dokumentów. Rozmawiał
RYSZARD PORADOWSKI
Fot. Autor
W obronie Generała
Po opublikowanym w „FiM” tekście pt. „Pol-
ska racja stanu” otrzymaliśmy obfitą kore-
spondencję. Autorzy listów i e-maili „dawa-
li świadectwo” z własnych obserwacji,
twierdząc, że w przededniu stanu wojen-
nego mogło dojść w Polsce do obcej inter-
wencji, czyli tzw. bratniej pomocy. Z auto-
rem jednego z najbardziej interesujących li-
stów przeprowadziliśmy krótką rozmowę.
gospodarze zabrali nas na zwiedzanie miasta,
a potem do parku, w pobliżu którego znajdo-
wało się boisko sportowe. Tu zobaczyliśmy
niemieckich żołnierzy i dużo broni artyleryj-
skiej, m.in. haubice. Naliczyłem ich ze czter-
dzieści. W pewnej chwili usłyszałem słowa tłu-
maczki: „Jeszcze nie ochłonęliśmy po wojnie,
a już może być następna”. Dowiedziałem się
także, że w NRD trwa mobilizacja poboro-
wych i rezerwistów.
– Co miały oznaczać te zgromadzone
działa, które wam pokazano?
– To nie było nic innego, tylko pokaz si-
ły, próba zastraszenia nas. Ale były i inne
namacalne dowody przygotowań do ewentu-
alnej inwazji na Polskę. W lip-
cu 1981 roku, w lesie w rejo-
nie przygranicznego Stojanowa,
w ciągu jednej nocy wycięto drze-
wa i powstało 5–6 kilometrów drogi.
Można się domyślać, dla kogo...
– Nie wydaje się to Panu dziwne?
Przecież do stanu wojennego było jeszcze
daleko...
– Spotykaliśmy się z Niemcami z Zittau
jeszcze niejednokrotnie. Podczas rozmów pa-
dały z ich strony różne pytania, np.: „Co zro-
bicie, jeśli armia niemiecka wkroczy do Pol-
ski, żeby ratować socjalizm?”. Odpowiadałem
– Z „faktów”, które ujawniają obecnie
historycy, wynika, że Związek Radziecki
nie decydował się w grudniu 1981 roku na
pośpieszenie Polsce z „bratnią pomocą”.
– Osobiście byłem świadkiem przygoto-
wywania się do interwencji ze strony nasze-
go zachodniego sąsiada.
– Zachodniego?! Nie wschodniego?
– Od 28 maja 1981 roku byłem I sekre-
tarzem Komitetu Miasta i Gminy PZPR
w Bogatyni, a na moim terenie znajdowała się
wówczas kopalnia węgla brunatnego i elek-
trownia „Turów”, gdzie pracowało kilka tysię-
cy ludzi. Wkrótce po wyborze na to stanowi-
sko pojawił się u mnie burmistrz Bogatyni Zbi-
gniew Czop i przywiózł mi zaproszenie swo-
jego odpowiednika z niemieckiego przygra-
nicznego Zittau (Żytawy), z którym współpra-
cowaliśmy od lat. Pojechaliśmy. Po śniadaniu
Jan Nowak – rocznik 1932. W 1939 r. deportowa-
ny z rodziną na Ural. Jak tysiące Polaków poznał
wówczas głód i poniewierkę. Do Polski powrócił
w 1946 r. W latach pięćdziesiątych pracował w ko-
palni Turów. Dziś – emeryt, mieszka w Chodzieży
K siądz prezes kra-
114471499.004.png 114471499.005.png 114471499.006.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 44 (452) 31 X – 6 XI 2008 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Demolka w kopanej
Prowincjałki
Ksiądz Józef K. , były proboszcz gli-
wickiej parafii ormiańsko-katolickiej,
miał pociąg do nie swojej gotówki. Za przywłaszczenie pieniędzy (po-
nad 600 tys. złotych) ze sprzedaży parafialnej kamienicy sąd skazał go
na cztery lata i dwa miesiące paki. Wyrok, ku rozczarowaniu wiernych,
nie jest prawomocny.
„Trzej przyjaciele z boiska, skrzy-
dłowy, bramkarz i łącznik. Żyć
bez siebie nie mogą, dziarscy
i nierozłączni...”. I co teraz z ni-
mi? Ano, już mają postawione pro-
kuratorskie zarzuty.
Cytowana wyżej piosenka Marii
Koterbskiej była hitem śpiewanym
przed laty na stadionach. Dalej jej
tekst informował, że „niejeden mecz
już przegrali” , ale dzisiaj szlagwort ten
powinien mieć inne brzmienie: „Nie-
jeden mecz już sprzedali”. Bardzo
proroczy film o korupcji w polskiej
piłce nożnej nakręcił Janusz Zaor-
ski („Piłkarski poker”, premiera:
31.03.1989 r.) z udziałem tak wybit-
nych aktorów jak Gajos , Englert ,
Opania , Pawlik , Pieczyńska , Bie-
drzyńska . Już wtedy, 20 lat temu,
reżyser Zaorski mówił: „Polska pił-
ka nożna toczy się po równi pochyłej.
Wyniki i jakość gry są uzależnione od
wartości pieniądza. Na trybunach sie-
dzi kilka lub kilkanaście tysięcy na-
iwnych kibiców. Czekają na wynik, nie
wiedząc, że ustaliło ten wynik wcze-
śniej kilka osób” . My również, kiedy
aresztowano tzw. Fryzjera, który bez-
problemowo i za szmal ustawiał wy-
niki meczów, proroczo stwierdzili-
śmy, że jest to dopiero wierzchołek
góry lodowej („Golono, strzyżono”
– „FiM” 28/2006), co dzisiaj, niestety,
potwierdza się w całej rozciągłości.
Nie dziwota więc, że blady strach
padł na działaczy, trenera, zawod-
ników, a nawet kapelana naszej wiej-
skiej drużyny Barcelona Mokre Py-
ski. No bo jak się nie bać? Wiemy
przecież, że 52 kluby z polskiego
związku piłki kopanej są zamiesza-
ne w proceder korupcyjny. Zarzuty
postawiono już 150 trenerom, sę-
dziom, obserwatorom, zawodnikom
i działaczom, a drugie tyle czeka
w kolejce do przesłuchania. Lista
oczekujących ciągle się powiększa
i jest równie długa jak lista nie-
spełnionych obietnic braci Kaczyń-
skich i Donalda Tuska . Były tre-
ner reprezentacji Polski i były sena-
tor z ramienia Samoobrony – Ja-
nusz W. – wyszedł z prokuratury
bez paszportu i zostawił 150 tysia-
ków poręczenia majątkowego. Zdzi-
sławowi K. , sekretarzowi general-
nemu PZPN, postawiono 2 zarzuty
o charakterze prawnogospodarczym.
Prezio Listkiewicz na przesłucha-
nie się nie zgłosił, bo przezornie wy-
jechał do Szwajcarii. Także świet-
nym ongiś piłkarzem Grzegorzem
Lato interesuje się prokurator. Pro-
cesy w toku. Ludzie, zapowiada się
kompletna demolka w kopanej
i zjazd PZPN w niczym nie pomo-
że, bo po zjeździe zaczną się nowe
szmery, bajery, damskie swetery, sta-
re rowery i dzikie węże. Nasza uko-
chana (s)kopana nadal będzie to-
nąć w oparach absurdu i korupcji.
Ale my w Mokrych Pyskach nie
obcyngalamy się jak minister spor-
tu Mirosław Drzewiecki . Natych-
miast daliśmy prikaz majorowi Gien-
kowi, żeby postawił bramkarzowi
Chelsea Suchy Las trzy browarki
i ten pijus wpuścił dwie bramki dla
naszej Barcelony. No, niby przegra-
liśmy 4:2, bo trzech naszych zawod-
ników ledwo trzymało się na no-
gach, i to wcale nie ze zmęczenia,
ale przynajmniej poza boiskiem za-
chowujemy się jak pierwsza liga. Wy-
waliliśmy także z funkcji kapelana
drużyny ks. Eustachego (ksywka:
Belzebub), bo chciał zmienić nazwę
naszego klubu na: „Matka Boża Fa-
timska” – Mokre Pyski. Doceniamy
wartości religijne i nie pozwolimy,
aby bezczelnie mieszać je do tak
zbrukanej polskiej piłki kopanej.
ANDRZEJ RODAN
www.arispoland.pl
13-latek z Nowej Rudy najpierw po-
szedł się pomodlić w jednym z tam-
tejszych kościołów, a chwilę później – duchowo umocniony – zakosił
stojące przed świątynią auto. Przejażdżka zakończyła się dachowaniem
w przydrożnym rowie. Boża Opatrzność jednak czuwała, bo amatorowi
cudzej kierownicy nic nie jest.
Trzej mieszkańcy Olesna sprzeda-
wali ropę po niezwykle konkuren-
cyjnej cenie. Do czasu, kiedy szczęśliwi właściciele diesli zorientowali
się, że ich maszyny jakoś jeździć nie chcą. I nic dziwnego, bo zakupio-
ny przez nich olej napędowy był niczym innym, tylko zabarwioną na
odpowiedni kolor wodą.
Właścicieli lubelskiej firmy przewo-
zowej odwiedza niezidentyfikowa-
ny ksiądz. Po to, żeby wypożyczyć samochód do przewozu zagranicz-
nych gości. Od kierowców aut podstawionych na wyznaczone miejsce
pożycza pieniądze i... znika jak kamfora. Wiedzie mu się znakomicie.
W końcu sutannowemu – nawet jeśli fałszywy – nikt jeszcze w tym
kraju nie odmówił.
Że rolnik sieje i patrzy, jak mu ro-
śnie – wiadomo. Tylko czasem uro-
śnie nie to, co trzeba. Rolnik z okolic Dołhobyczowa wyorał ze swoje-
go pola reklamówki, a w nich osiem pełnych magazynków do kałasz-
nikowa. Karabinu nie znalazł.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Kościół nigdy nie wyciągał ręki po nie swoje. (abp Tadeusz Gocłowski)
Widok Donalda Tuska w chińskim Pałacu Ludowym przyprawił mnie
o mdłości.
(Paweł Piskorski)
W edług najnowszego raportu OECD, Polska przy-
przyjęły model latynoamerykański. Sprawia on, że
w społeczeństwie powstaje ogromna podklasa ludzi żyją-
cych na granicy biedy czy nawet nędzy, którzy są źle
opłacani i nie mają szansy na wyrwanie się z kręgu chro-
nicznego niedostatku, lichej edukacji, wykluczenia z dóbr
kultury. Ich społeczne upośledzenie dziedziczą dzieci. Pol-
ska ma największy w Unii
odsetek biednych dzieci (za
to najwięcej kościołów...),
większy nawet niż Rumunia!
Wykluczenie społeczne pro-
wadzi do frustracji, apatii,
rozwoju patologii społecz-
nych, do kompletnej beznadziei milionów ludzi. Padają
oni ofiarami nałogów, kościołów i populistów.
Ciekawe jest to, że w całym OECD mimo spektaku-
larnego wzrostu ekonomicznego ostatnich lat przybywa
biednych, zwłaszcza wśród najmłodszych. Jeśli to nie sys-
tem jest chory, to gdzie tkwi błąd? Jeśli to nie system jest
chory, to dlaczego mamy teraz taki wstrząsający kryzys?
Nasi krajowi dyżurni głupcy zdążyli już zbagatelizo-
wać alarmującą wymowę raportu. W internecie pojawi-
ły się rady zachęcające biednych do bardziej wytężonej
pracy. Problem w tym, że w wadliwym systemie owoce
pracy biednych będą przejęte przez ich zamożnych pra-
codawców i przepaść tylko się pogłębi. Zawodowy opty-
mista profesor Janusz Czapliński stwierdził nawet, że
różnice w Polsce wynikają ze... wzrostu gospodarczego.
Czyżby na Słowacji i w Czechach go nie było?
ADAM CIOCH
Pan Brudziński zacny chłopak, ale czasami ma trudności, taką pewną cięż-
kość wysłowienia się i krótką pamięć.
(Ludwik Dorn)
pomina bardziej kraj latynoamerykański niż eu-
ropejski. I nie chodzi bynajmniej o przywiązanie do ka-
tolicyzmu i skłonność ludności do wiary w zabobony.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju,
skupiająca kraje o rozwiniętych gospodarkach oraz kil-
ka krajów pretendujących do
tego, ogłosiła raport o róż-
nicach dochodów w krajach
członkowskich. Okazuje się,
że Polska wśród europejskich
członków OECD ma naj-
większą przepaść w docho-
dach pomiędzy 10 procentami ludności o największych
dochodach i 10 procentami o najmniejszych. W Polsce
stosunek jednych do drugich wynosi 13,5. Innymi słowy
– szeroko rozumiana polska elita dochodowa ma 13 ra-
zy większy dochód od osób najmniej w naszym kraju za-
rabiających. To prawdziwa przepaść, rzadko spotykana
w krajach cywilizowanych.
Z raportu wynika, że w rozpiętości dochodów bliżej
nam do egzotycznej Turcji (różnica wynosi tam 17) niż np.
do Francji (7) lub sąsiednich Czech – 5,5 (!). Czesi mają
zresztą wynik porównywalny z najbardziej egalitarnymi
krajami rankingu – Danią i Szwecją, które uzyskały wy-
nik poniżej 5. Polska odstaje też od innych sąsiadów – na
Słowacji współczynnik wynosi 6, a na Węgrzech – 7.
Społeczeństwo powoli rozpada się na obce sobie świa-
ty. Piszemy o tym od lat, wskazując na to, że nasze eli-
ty, miast prowadzić kraj ku rozwiązaniom europejskim,
Ja tam swoje dzieci zrobiłem normalnie.
(Marek Suski w wypowiedzi na temat in vitro)
Demokracja to jest pryszcz na zdrowym ciele ludzkości, to jest jeden procent
historii ludzkości, nawet mniej. Zawsze się kończy tragicznie i teraz się skoń-
czy tak samo.
RZECZY POSPOLITE
(Janusz Korwin-Mikke)
W czarnej teczce miałem nieudolnie podrobione dokumenty opatrzone pie-
czątką z kartofla, które miały świadczyć o kontaktach Lecha Wałęsy z SB.
Była to próba sprowokowania mnie do pokazania fałszywych dokumentów,
które miały mnie ośmieszyć.
Polska przepaść
(Stan Tymiński)
Obserwujemy wysiłki zmierzające do ciemiężenia chrześcijaństwa i wszystkie-
go, co dobre, szlachetne, piękne (...). Na pierwszym miejscu przedmiotem ata-
ku zła jest życie. Wojny, obozy zagłady to miejsca, gdzie giną ludzie. Ale ta-
kimi miejscami są też szpitale, gdzie zabija się ludzi jako niechciane płody
i osoby nieprodukcyjne. Jest wielkie parcie na ustanowienie nowych ustaw do
dokonywania aborcji.
(kard. Józef Glemp)
Jestem stuprocentowym kobieciarzem. (Andrzej Urbański, prezes TVP)
Chodziłem po reżyserach, żebrałem i nic. No, prawie nic. Dali mi zagrać Pa-
na Samochodzika, czyli kolejną pozytywną postać typu Wujek Dobra Rada.
Nie o taką rolę chodziło. Zagrać szmatę. Słabego faceta, który się ześwinił.
Pijaka, złodzieja, cwaniaczka. Albo agenta obcego wywiadu, którego na koń-
cu łapią. Marzyłem o takich postaciach.
(Stanisław Mikulski)
Wybrała OH
ZBRODNIA I KARA
W IMIĘ BOŻE
TANIOCHA
NA SUTANNĘ
WYKOPKI
114471499.007.png 114471499.008.png 114471499.009.png 114471499.010.png 114471499.011.png 114471499.012.png 114471499.013.png 114471499.014.png 114471499.015.png 114471499.016.png 114471499.017.png 114471499.018.png 114471499.019.png 114471499.020.png 114471499.021.png 114471499.022.png 114471499.023.png 114471499.024.png 114471499.025.png
 
Nr 44 (452) 31 X – 6 XI 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
PROBLEM
KOŚCIOŁA...
Uśmiech natomiast wzbudza „Cen-
trum Pogrzebowe Raj sp. z o.o”,
„Arkadia” lub „Eden”. Podobnie jak
„Apokalipsa”, „Concordia” czy „Sle-
ep time”.
Turystyczno-Krajoznawczego w Cheł-
mie nowa ogólnopolska odznaka
dla amatorów turystyki kwalifiko-
wanej. Celem akcji jest zapoznanie
turystów z posiadającymi obrazy
maryjne obiektami sakralnymi na
terenie Polski, których jak dotych-
czas jest 175. Odznakę można zdo-
bywać indywidualnie lub zbiorowo
w dowolnym czasie. W stopniu po-
pularnym przysługuje po zdobyciu
potwierdzenia (stosowna pieczątka
w specjalnej kronice) obecności
w 15 koronowanych sanktuariach
maryjnych. Brąz wymaga nawiedze-
nia 20 z nich, srebro – 25, a złoto
– 30. Po udokumentowanym od-
wiedzeniu minimum 80 koronowa-
nych miejsc świętych należy się od-
znaka w stopniu honorowym. Za-
liczane sanktuaria nie mogą się jed-
nak powtarzać.
...to nie szerząca się plaga pe-
dofilii, to nawet nie zataczająca co-
raz większe kręgi apostazja i pu-
stoszejące świątynie, tylko... zła ko-
lejność czytań mszalnych!
Poznański metropolita Stani-
sław Gądecki przebywał – jak 252
innych biskupów – na synodzie
w Rzymie. Stamtąd blogował, bo
to nowoczesny eminencja. Dzięki
jego blogowi uzyskaliśmy bezcen-
ną możliwość wejrzenia w umysł
polskiego hierarchy. I dowiedzieli-
śmy się, co w jego opinii jest naj-
większą bolączką Kościoła.
Pustoszejące seminaria i kościo-
ły? Skandale pedofilskie i finanso-
we? Skądże znowu! Problemem
Kościoła jest nieprawidłowa litur-
gia. Tak! I właśnie tę kwestię emi-
nencja Gądecki przedstawi na sy-
nodzie jako polski wkład w refor-
mowanie Kościoła.
Jeśli dokona się zmian w litur-
gii, wszystko ułoży się samo. Gdy
drugie czytanie zamieni się miej-
scami z ewangelią, księża przesta-
ną gwałcić ministrantów, a odcho-
dzące z Kościoła owieczki zawró-
cą w pół drogi. Gdyż „przesunięcie
czytań stworzyłoby porządek chro-
nologiczny odzwierciedlający życie
Kościoła, gdzie Ewangelia znajduje
się – po czytaniu ze Starego Testa-
mentu – w centrum czytań, a po niej
następują pisma apostolskie, które
są echem Ewangelii”.
Nie wiadomo tylko, jak podob-
ną rewolucję przyjmą konserwatyw-
ni katolicy. Może dojdzie do nowej
reformacji, gdy nagle – miast dru-
giego czytania – usłyszą ewangelię?
Choć my obstawiamy, że pogrąże-
ni w mszalnej senności wierni za-
pewne w ogóle nie zauważą, że coś
jest nie po kolei.
podczas gdy adwokaci twierdzą,
że poniżej 0,5. Sąd uwzględnił wnio-
sek obrony. Opinia z Krakowa mo-
że być gotowa najwcześniej w mar-
cu przyszłego roku.
Do wypadku doszło na gorzow-
skiej Trasie Nadwarciańskiej, gdy
kapucyn, pędząc fiatem stillo z szyb-
kością 115 km/godz. i rozmawia-
jąc jednocześnie ze znajomą przez
telefon komórkowy, zjechał nagle
na lewy pas i zderzył się ze skodą
felicją. Na miejscu zginął 29-letni
kierowca i jego ojciec.
STRZELNICA
PLEBANA
AK
ZAKAZANE RÓŻE
Mamy kolejną odsłonę wojny
o osiedle Maltańskie w Poznaniu.
Gnębieni przez parafię św. Jana Je-
rozolimskiego za Murami miesz-
kańcy odkryli stare dokumenty,
z których wynika, że w latach dwu-
dziestych ubiegłego stulecia, a za-
pewne także znacznie wcześniej
(w czasach zaboru pruskiego), na
obszarze dzisiejszego osiedla miesz-
kaniowego znajdowała się strzelni-
ca wojskowa. Potwierdza to przy-
puszczenia, że tereny te nigdy nie
należały do Kościoła, jako że ar-
mia pruska nie lokalizowała swo-
ich obiektów na obcych gruntach.
Parafia przedstawia jednak doku-
menty, z których wynika, że jest
właścicielką tutejszych działek od
1883 r. Kilkadziesiąt rodzin z osie-
dla Maltańskiego nie uznaje wła-
sności kościelnej i nadal broni swo-
ich domów. Niestety, ani władze
miejskie, ani wojewódzkie nie ro-
bią nic dla rozwiązania wieloletnie-
go konfliktu.
BS
Parafia w Śmiłowie informu-
je wiernych, że projekt każdego
stawianego na kościelnym cmen-
tarzu pomnika (włącznie z napi-
sami) powinien – jeszcze przed
jego wykonaniem – uzyskać za-
twierdzenie w biurze parafialnym.
Tak dzieje się w większości para-
fii. Ks. Tadeusz Miłek przestrze-
ga też przed nielegalnym umiesz-
czaniem na krzyżu kłosów lub róż
zamiast Pana Jezusa. I zapowia-
da, że każdy kamieniarz, który
ośmieli się umieścić na nagrobku
„znaki gnostyckiej sekty różokrzy-
żowców”, będzie musiał dokonać
zmian na własny koszt.
Dla ułatwienia wyboru „właści-
wych” tekstów na pomniki ks. Mi-
łek przygotował listę 49 wzorów. Pa-
rafianie mogą wybierać spośród 48
formułek typu: „Prosi o Zdrowaś
Maryjo” ; „Gdy jestem z Tobą, nie
cieszy mnie ziemia” albo „Kto spo-
żywa ten chleb, będzie żył na wieki”.
Numer 49 ma jedna jedyna nieka-
tolicka sentencja: „Cokolwiek czy-
nisz, czyń roztropnie i patrz końca”
autorstwa Owidiusza – poganina
i autora słynnej „Ars Amandi”.
Jak widać, duch katolickiej cen-
zury tchnie kędy chce. AK
KOŚCIÓŁ ZAMIAST
STOCZNI
SK
KATO-BIG BROTHER
PS
We Francji prawdziwą furorę
robi cykl reality show pt. „Akade-
mia księży”, pokazujący codzienne
życie trzech katolickich duchownych.
Franck Ruffiot , Michel Je-
anpierre i Christophe Bazin
– to właśnie oni stali się najbar-
dziej znanymi księżmi nad Sekwa-
ną. Diecezja Besançon, która wpa-
dła na ten genialny i dochodowy
pomysł, trafiła w dziesiątkę. W czte-
rech odcinkach można było zoba-
czyć ich podczas modlitwy, przy-
gotowywania posiłków, spotkań
z młodzieżą i radą parafialną, oraz
w chwilach codziennych zmagań
i pokus.
DYREKTOR
DUCH ŚWIĘTY
Wiemy nareszcie, jaki powinien
być najlepszy dyrektor. Według
o. Macieja Zięby , wzorem sze-
fów jest... Duch Święty dyrektoru-
jący od lat Kościołowi. „Mało firm
potrafi przetrzymać tyle kryzysów”
– mówi dominikanin. A nam się
wydaje, że o. Zięba rozmija się
z prawdą, bo takiemu o. Tadeuszo-
wi Rydzykowi Duch Święty nie do-
rasta do pięt...
Okazuje się, że kilka tysięcy wy-
pasionych pomników niedostatecz-
nie upamiętnia w Katolandzie po-
stać JPII . Zarząd Fundacji „Cen-
trum Solidarności” wraz z Kościo-
łem zamierzają wznieść kolejną
świątynię w hołdzie polskiemu pa-
pieżowi, tym razem w kolebce „So-
lidarności”, czyli na historycznych
terenach Stoczni Gdańskiej. Pomysł
budowy nowej świątyni dla JPII po-
piera m.in. Lech Wałęsa , a także
abp Tadeusz Gocłowski . Metro-
polita gdański abp Leszek Sławoj
Głódź zaoferował nawet gotowy
projekt autorstwa włoskiego archi-
tekta. Miasto zobowiązało się po-
szukać miejsca pod kościół. BS
PRIORYTETY
PPr
W całej Polsce z pieniędzy sa-
morządowych lub funduszy na ra-
towanie zabytków odnawia się ka-
pliczki przydrożne, krzyże i figury.
Na przykład na Warmii wydano 250
tys. złotych na odnowienie 40 świąt-
ków. Nikt dotąd nie słyszał, aby do
renowacji katolickich przecież sym-
boli dołożył się jakiś proboszcz lub
kuria. Na samej Warmii, jednym
z najuboższych zakątków Polski, jest
jeszcze 160 takich kapliczek do wy-
remontowania.
HOMOPRAWICA
BS
W Austrii nie gaśnie skandal
po tragicznej śmierci Jörga Heide-
ra , przywódcy miejscowej skrajnej
prawicy. Okazało się, że Heider
podczas spowodowanego przez sie-
bie wypadku był pijany, a ostatnie
godziny życia spędził w jednym
z barów gejowskich, co udokumen-
towali inni klienci lokalu fotkami
z telefonów komórkowych. Jakby
tego było mało, wybrany po pogrze-
bie nowy przewodniczący partii Ste-
fan Petzner przyznał w mediach,
że jest byłym kochankiem Heide-
ra, po czym... koledzy partyjni zmu-
sili go do dymisji. Jakże krętymi
drogami chadzają czasem obrońcy
tzw. tradycyjnych wartości! AC
MAH
HADES KONTRA RAJ
ZAKONNY BEZKARNY
Właściwa nazwa firmy to poło-
wa sukcesu. A jak nazwać zakład
pogrzebowy?
W katolickiej Polsce przedsię-
biorcy pogrzebowi, nie wiedzieć cze-
mu, za obowiązujący w tej branży
standard przyjmują zapożyczenia
z mitologii. Królują więc „Hadesy”,
„Charony”, „Minosy” „Styksy” czy
„Lety”. Tu i ówdzie trafia się rów-
nież „Orfeusz”, „Hermes”, „Zeus”
a nawet... „Cerber”. Sporadycznie
za to pojawiają się nazwy chrześci-
jańskie – „Calvaria”, „Bethania”,
„Amen”. Modna jest natomiast ła-
cina – „Omnis”, „Memento”, „Ca-
pulus” (grób, trumna), „Exitus”,
„Sacrum”, „Credo”, „Lacrima”,
„Terra levis” (niech ci ziemia lek-
ką będzie). Konkuruje z nimi „Pri-
mus”, „Absolut” i „Enigma”.
Prawdziwe wyjątki stanowią na-
zwy polskie typu „Ostatnia posłu-
ga”, „Orszak”, „Niebo”, „Wieczność”
lub „Łezka”. Znacznie większą po-
pularnością cieszy się „Karawan”,
„Tren”, „Nokturn” i „Epitafium”.
Mieczysław L. , kapucyn, spo-
wodował w Gorzowie Wielkopol-
skim tragiczny wypadek. Pijany, ja-
dąc z nadmierną prędkością, zde-
rzył się czołowo z innym pojazdem,
w wyniku czego śmierć poniosło
dwóch mężczyzn. Zakonnik za
wszelką cenę usiłuje uniknąć od-
powiedzialności. Najpierw poma-
gali mu w tym przełożeni, propo-
nując ukaranie zakonnika pokutą
w klasztorze. Temida nie zgodziła
się na to, więc adwokaci szukają
kruczków prawnych, aby odwlec za-
kończenie procesu. Jeden z obroń-
ców domaga się sporządzenia po-
wtórnej opinii przez krakowski In-
stytut Medycyny Sądowej. Chodzi
o stwierdzenie, czy jego klient był
w stanie nietrzeźwości (do 12 lat
więzienia), czy po spożyciu alko-
holu (do 8 lat). Od wypadku do
pobrania krwi upłynęła ponad go-
dzina. Z wyliczeń biegłego wynika,
że we krwi sprawcy wypadku było
co najmniej 0,6 promila alkoholu,
MaK
PTTKOŚCIELNE
RELIGIA ALBO ETYKA
„Szlakiem Koronowanych
Sanktuariów Maryjnych w Polsce”
to ustanowiona przez Oddział
Wojskowy Polskiego Towarzystwa
Wrocławska kuria zabroniła jed-
nej z katechetek nauczania jedno-
cześnie religii i etyki. Zdaniem Ko-
ścioła, pomiędzy tymi dwoma
przedmiotami zachodzi – uwaga!
– nieusuwalna sprzeczność. Okre-
ślono, że „to tak, jakby ktoś z prze-
mysłu spirytusowego brał udział
w kampanii antyalkoholowej”. Mi-
ło zauważyć, że chociaż raz zgadza-
my się z kurią – straszenie nieka-
tolickich dzieci osobą reprezentu-
jącą Kościół to głupi pomysł. No
i porównanie Kościoła do instytu-
cji produkującej środki odurzające
też nam się podoba. MaK
114471499.026.png 114471499.027.png 114471499.028.png 114471499.029.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin