Fakty i Mity 2008-49.pdf

(12144 KB) Pobierz
114528217 UNPDF
Na kkonfferrencjjii w Warrszzawiie kkllerr prrzzedsttawiiłł swójj nowyy prrojjektt::
PPAAŃSSTTWO ZZBBUDUJJEE KKOŚŚCCIIOŁŁYY
 Str. 2
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 49 (457) 11 GRUDNIA 2008 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Będzie Niemiec pluł im w twarz. Już pluje.
Dwie polskie wielopokoleniowe rodziny
utraciły dom, w którym mieszkały od 30 lat.
Czyli od zawsze. Bo Niemka powiedziała:
„To moje”, a polski sąd wydał wyrok: „To jej”.
Wyrok – podkreślmy – na podstawie
wadliwego polskiego prawa. Politycy, m.in.
Kaczyński i Giertych, obiecywali pomoc
i wsparcie. Ale to było przed wyborami...
 Str. 8
ISSN 1509-460X
Â
114528217.020.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 49 (457) 5 – 11 XII 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Kumys, czyli sfermentowane mleko klaczy, pił podczas poby-
tu w Mongolii prezydent RP. Jak już sobie popił, to podpisał
w Ułan Bator deklarację, że trzeba walczyć z terroryzmem.
Al Kaida zadrżała z przerażenia. Zadrżał też z zimna prezy-
dencki samolot i odmówił dalszego lotu. Na szczęście Kacz-
ka nie pognała z tego zimna na wizytację południowej grani-
cy Mongolii z Chinami. Zaś byłaby strzelanina!
V RParafialna
Po awarii Tu-154 i wyczarterowaniu samolotu od Mongołów
(za 400 tys. zł!) Lech K. kontynuował azjatycką wycieczkę
i poleciał do Japonii. Na wieść o tym cesarzowi Akihito skoczy-
ło ciśnienie i omal nie wyzionął ducha. Z Kaczorem, oczywi-
ście, się nie spotka. Tymczasem prezydent RP czuje się cudow-
nie – drugi raz w ciągu 10 dni – ocalony. Ten to ma szczęście!
wali sztukę wywoływania tematów zastępczych i tworzenia
szumu informacyjnego. O ileż łatwiej jest wówczas przekuć klęskę
w sukces lub nakryć rzeczy ważne głupimi incydentami. Także bi-
skupi katoliccy – mistrzowie negocjacji przy zielonym stoliku – lu-
bią takie numery. Ostatnie tygodnie to kolejny etap ich zakulisowej
walki o kasę i wpływy. Ale czy ktoś słyszał o tym choćby jedną
wzmiankę w mediach? Nie!
Większość obywateli swoją wiedzę o świecie czerpie z telewi-
zji. Szefowie głównych stacji i ich dyrektorzy programowi decydu-
ją o tym, czym żyją Polacy. Poprzez nierzadko tendencyjne komen-
tarze dziennikarze kreują społeczne nastroje, przesądzają, co jest
smutne, co zabawne, bulwersujące itp. Liczy się tylko to, co poka-
żą przed kamerami. Dochodzi do paradoksów – na przykład tygo-
dniami relacjonuje się okoliczności pojedynczego zabójstwa w Ro-
sji, a wojnę w Rwandzie, w której tylko w ciągu 100 dni zginęło
milion ludzi, kwituje się dwoma zdaniami. A już słowem nie wspo-
mina się o związanym z tą wojną belgijskim procesie dwóch zakon-
nic odpowiedzialnych za zamordowanie 60 tysięcy (!!!) zbiegów
z plemienia Tutsi (gromadziły ich etapami w swoim kościele, po
czym informowały o tym bojówki Hutu).
Z kolei od trzech tygodni „żyjemy” incydentem w Gruzji („FiM”
też nie mogły zostać w tyle) i szeregiem raportów w tej bzdurnej
sprawie, która skutecznie przykryła skandaliczną decyzję rządu RP
o odrzuceniu konwencji bioetycznej. Rząd spełnił w ten sposób ży-
czenie biskupów i ograniczył wolność polskiej nauki. Decyzja zapa-
dła po cichutku, bez kamer, bez konsultacji społecznych.
Drugi skandal wytropili dziennikarze „FiM”. Otóż biskupi, widząc,
że sprawa Komisji Majątkowej idzie w złą stronę, zmienili front. Liczą
się z tym, że NSA może uznać, iż ograbione jednostki (gminy, szkoły
wyższe, dzierżawcy) mają prawo do składania odwołań od decyzji
Komisji o przekazaniu nieruchomości Kościołowi. Przygotowali więc
nową propozycję uwłaszczenia się na budżecie państwa. Do jej pre-
zentacji wykorzystali konferencję „naukową”, jaką zorganizowała Chrze-
ścijańska Akademia Teologiczna. Mieliśmy tam swojego człowieka.
Na konferencji m.in. reprezentanci Kościołów mniejszościowych
usłyszeli od niezwykle wpływowego ks. prof. Piotra Stanisza z KUL-u,
że decyzja z 1990 roku o powrocie religii do szkół była... błędem.
Dlaczego? Ponieważ szkoła ze swymi przyziemnymi przedmiotami
nie jest godnym miejscem dla szerzenia nauk papieży. Najlepszym
rozwiązaniem byłby teraz powrót religii do salek katechetycznych.
Tak na marginesie, właśnie w taki sposób lekcje religii organizują in-
ne kościoły (poza częścią Podlasia, gdzie prawosławni mają kate-
chezę w kilku szkołach, i Śląska Cieszyńskiego, gdzie zajęcia w szko-
le mają protestanci), tyle że za własne pieniądze. I to jest błąd!
– orzekł ksiądz Stanisz – bo przykościelną katechezę, niezależnie od
tego, gdzie ta się odbywa, ma obowiązek finansować państwo.
Oparł się przy tym na konstytucji, która gwarantuje rodzicom prawo
do religijnego wychowania dzieci. Konstytucja mówi jednak jasno,
że państwo i Kościół są niezależne i autonomiczne, ergo opłacanie
przez państwo działalności stricte religijnej i misyjnej (uskuteczniane
od 18 lat), czyli katechezy – jest bezprawiem. Ależ nie! – kontynu-
uje ks. profesor – to jest właśnie sprawiedliwe społecznie! No bo
skoro wierni płacą podatki, to mają prawo domagać się, aby wydat-
ki z budżetu były moralne (czyt. szły na cele kościelne). A co z po-
datkami niewiernych? O nich ani słowa. – Jeżeli pieniądze budżetu
państwa – prawił ksiądz – idą na cele niemoralne typu refundacja
leków antykoncepcyjnych czy leczenie niepłodności, to muszą też być
z niego finansowane dobre dzieła, jakim jest katecheza. Inne dobre
dzieła, które są sprawiedliwe społecznie, to finansowanie przez pań-
stwo budowy świątyń (to na przyszłość) oraz – poprzez Fundusz
Kościelny – emerytur i rent duchownym. Państwo w ten sposób spła-
ca swój dług za przejęte mienie (którego oddało więcej, niż zabra-
ło!). A poza tym – UWAGA! – duchowni nie mogą sami płacić na
ZUS, gdyż... nie mają dochodów. Po prostu wredne, ateistyczne
państwo nie płaci im pensji! Ci biedacy (każdy widzi, że klepią bie-
dę) znajdują się w identycznej sytuacji jak uczniowie czy bezrobot-
ni, którym przecież trzeba pomagać. Ksiądz Stanisz twierdzi, że np.
budowanie świątyń za pieniądze z budżetu pozwoliłoby wyrównać
szanse rynkowe podmiotów, albowiem kościoły – żyjące z ofiar
wiernych – nie są w stanie konkurować na wolnym rynku z bogaty-
mi, prywatnymi koncernami. Cóż z tego, że gmina da działkę na no-
wy cmentarz czy świątynię z parkingiem, pokryje koszty prądu i wo-
dy, a konserwator lub Unia sfinansują remont. Takie na przykład ku-
rie biskupie czy parafie, zamiast inwestować w swoje biznesy i na
nich zarabiać, muszą zajmować się kupowaniem materiałów budow-
lanych i jeszcze opłacać pracowników. To skandal, tym bardziej że
biedny kler dwoi się i troi, by zaspokajać najważniejszą potrzebę oby-
watela: rozwój sfery duchowej. A konstytucja gwarantuje przecież pra-
wo do harmonijnego rozwoju. Zdaniem księdza, owocuje to społecz-
nym zaangażowaniem, np. w wyborach. Także np. finansowanie ka-
pelanów służy realizacji prawa do ochrony zdrowia, które bez księży
w szpitalach byłoby poważnie zagrożone. A taka policyjna ochrona
pielgrzymek czy procesji służy prawu do bezpieczeństwa. Pewnie
o tej oczywistej oczywistości też nie wiedzieliście? No to już wiecie.
Na zakończenie konferencji ksiądz Stanisz zagrzał do boju tak-
że inne wyznania. Cel? Wspólny front w walce z państwem o pie-
niądze należne z budżetu. Papieskim byłby bardzo na rękę taki so-
jusznik (oprócz kruchtowej prawicy), głównie ze względów propa-
gandowych. Na razie jednak chrześcijan zatkało... Za to księdza Sta-
nisza wspierali jego koledzy z KUL-u, łącznie z etatowymi konsul-
tantami Episkopatu.
Oczywiście tą kosmiczną eskalacją żądań Kościół chce wyba-
dać, jak daleko może się posunąć wobec obecnej ekipy rządowej.
Zawsze przecież może łaskawie „złagodzić swoje stanowisko” i z tej
okazji znów coś dla siebie wyszarpać. Każde ustępstwo PO byłoby
krokiem w stronę państwa wyznaniowego i zrównaniem Polski z Ira-
nem. Niestety, zdaniem wielu konstytucjonalistów, np. prof. Ryszar-
da Małajnego, polska konstytucja w obecnym kształcie nie gwaran-
tuje ani rozdziału, ani neutralności państwa i Kościoła. Co gorsza, da-
je Kościołowi otwarte furtki do ciągłego wchodzenia w szkodę pań-
stwu. Nigdy na odwrót. Pozornie pozytywna reguła, że państwo
i Kościoły mają współdziałać dla dobra człowieka i dobra wspólne-
go, jest jeszcze bardziej fatalna od tej, że prezydent i rząd prowadzą
wspólnie politykę zagraniczną. Kto bowiem w Katolandzie definiuje
pojęcie dobra? Oczywiście Kościół katolicki. Już w preambule kon-
stytucji to jego wartości są uznane za uniwersalne, tak jakby spra-
wiedliwość, dobro czy piękno dało się jednoznacznie zdefiniować.
Na dodatek Kościół sam definiuje swoją misję, a państwo nie
ma prawa stwierdzać, co do niej należy. Biskupi uznali się także za
depozytariusza prawa naturalnego, co oznacza, że mają prawo oce-
niać i ingerować w każdą dziedzinę działalności państwa. My tak
naprawdę, twierdzi prof. Ryszard Małajny, nie znamy kompetencji
Kościoła katolickiego. Powinniśmy raczej przestać udawać, że wła-
dza publiczna w Polsce jest bezstronna religijnie, skoro co chwilę
w różnych aktach prawych odwołujemy się do katolickiego syste-
mu wartości (patrz: ustawa o radiofonii i telewizji), a symbole reli-
gijne znajdują się w każdym urzędzie. Niektórzy politycy PO i PSL
twierdzą, że najlepszą formą rozwiązania problemu wzajemnych re-
lacji państwo–Kościół jest rozmowa z biskupami i... pewne ustęp-
stwa ze strony państwa. Oczywiście, jak zwykle w imię spokoju
społecznego oraz zażegnania konfliktów.
Tyle że my to przerabiamy od 20 lat. Od 20 lat państwo cofa
się przed naporem kleru – urzędników wrogiego Polsce państwa.
Każdą słabość czy brak stanowczości ze strony świeckiej władzy bi-
skupi bezwzględnie wykorzystują. Chwiejny i koniunkturalny Alek-
sander Kwaśniewski w 1995 r., aby nie stracić szansy na prezyden-
turę, poszedł na ustępstwa i w ostatniej chwili, wykorzystując po-
śpiech i bałagan na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej, przepchnął
konkordat oraz konstytucyjny rozdział, który oznacza władzę Kościo-
ła nad państwem. A uczynił to dwa dni po posiedzeniu władz lewi-
cy, na którym przysięgał, że jak lew będzie bronił świeckości. Sta-
ło się inaczej i bez żadnej dyskusji przyjęto klerykalną propozycję
Kościoła i rządu Suchockiej. W przypadku innych zapisów Kwaśniew-
ski pozwalał na długie i bezsensowne spory. W kwestii fundamen-
talnej nie dopuścił do debaty czy konsultacji. Dzisiaj wciąż kreuje
się na zbawcę i uzdrawiacza lewicy...
A może, niestety, potrzebny jest nam drugi Iran nad Wisłą, żeby
zdrowa część narodu pogoniła wreszcie zdrajców i pętaków, po czym
wybrała wreszcie swych godnych przedstawicieli? JONASZ
11 ekologów (z 7 krajów) wdrapało się na 150-metrowy komin
elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Zapowiedzieli, że nie zli-
zą, dopóki Tusk nie obieca, że Polska będzie stopniowo rezy-
gnować z energetyki węglowej. No i siedzą i marzną. Dlaczego
premier nie powie, że „nie ma sprawy”? Mało to już obiecał?
Na przejściu granicznym (z Ukrainą) w Medyce przemytnicy
papierosów pobili się z policją, bo zakazano im kontrabandy.
W odpowiedzi na to strajkiem generalnym – na znak prote-
stu przeciw monitoringowi marketów – grożą sklepowi zło-
dzieje, pikietę pod Sejmem zapowiadają księża pedofile, bo
zabrania się im pedofilić, jednak najgroźniej wygląda sprze-
ciw seryjnych morderców, którzy w liście otwartym napisali,
że zamordują każdego, kto nie pozwoli im mordować!
Zastrajkowali też... proboszczowie. Biskupi zapowiedzieli, że
posada plebana będzie kadencyjna (maksimum 7 lat), wobec
czego księża zagrożeni utratą ciepłych posadek sami zagrozi-
li buntem (na początek nieodprawianie jednej niedzielnej
mszy), który rozleje się na całą Polskę. „Doły” oświadczyły,
że jeśli probostwo, to i biskupstwo będzie limitowane czaso-
wo. No i rura biskupom zmiękła. Koniec świata jest bliski...
„Jak tak dalej pójdzie, Kościół może stracić cierpliwość”
– oświadczyła ustami księdza Klocha czarna strona tzw. Ko-
misji Majątkowej, rozdającej Watykanowi polską ziemię za
Bóg zapłać. O co chodzi? A o to, że ziemie przed wiekami
wyłudzone przez klechów (niby zagrabione przez komunę)
zwracane są – zdaniem Krk – zbyt wolno. A co oznacza owa
groźba: „Kościół straci cierpliwość”? Może warto sprawdzić?
Coraz cięższe czasy przychodzą dla kleru katolickiego. Zapy-
tani przez OBOP Polacy odparli (87 procent ankietowanych),
że Kościół ma psi obowiązek płacić odszkodowania ofiarom
księżowskiej pedofilii. Nas jednak wielce zainteresowało 9 pro-
cent tych, którzy stwierdzili, iż Kościół odszkodowań płacić
nie musi. Może to jest ten odsetek niemolestowanych?
Ron Howard, reżyser „Kodu da Vinci”, kręci kolejny bestsel-
ler Dana Browna pt. „Anioły i demony”. No i spotkał go kło-
pot w postaci odmowy Watykanu na zdjęcia w kilku rzymskich
kościołach. Ekipa Howarda podszyła się więc pod inny zespół
filmowy i nakręciła co chciała. Premiera filmu opowiadające-
go o mordowaniu kardynałów podczas konklawe – już na
wiosnę przyszłego roku.
SLD zapowiadała hucznie, że złoży do Trybunału Konstytu-
cyjnego wniosek o zbadanie zgodności z ustawą zasadniczą
działań Komisji Majątkowej rozdającej (bez możliwości od-
wołania się od jej decyzji) ziemię Kościołowi. Ale... brakuje
podpisów. Musi być ich pod wnioskiem minimum 50. Swojej
parafki postawić nie chce frakcja Marka Borowskiego. Zapa-
miętajmy to nazwisko: Marek Borowski. Ta pamięć przyda
się podczas kolejnych wyborów.
Ultrakatolickie czasopismo „Fronda” wzywa swoich czytelni-
ków (w liczbie 5?) do bojkotowania sklepów szwedzkiej sieci
IKEA. A to z takiego powodu, że IKEA w katalogu pokaza-
ła parę gejów w ich przytulnym mieszkanku. Informację o „pol-
skiej akcji” podały wszystkie główne dzienniki skandynaw-
skie. Jedna z największych gazet, „Dagen”, skomentowała to
tak: „Spokojnie, przestańmy się podniecać wieściami z tego
prowincjonalnego, fundamentalistycznie religijnego kraiku”.
Można się obrazić. Albo lepiej przyznać Szwedom rację.
Rzecznik Watykanu Federico Lombardi zauważył, że telefony
komórkowe i internet utrudniają wyciszenie się człowieka i – co
najgorsze – zakłócają ludzką religijność. No i historia się powta-
rza: Watykan w czasach Gutenberga identycznymi słowy wyra-
żał się o wynalazku druku, a w wieku XIX – o kolei żelaznej.
Papamobil Benedykta XVI napędzany będzie energią słonecz-
ną. Skonstruowanie takiego samochodu zaproponowała pa-
pieżowi pewna firma niemiecka. A on na to jak na lato – co
dumnie ogłosił Watykan.
Był już taki facet w historii, który uważał, że słońce doda mu
boskiej energii. To faraon Echnaton. Marnie skończył...
Barack Obama to nie tylko nadzieja na ocieplenie agresywnej
zagranicznej polityki amerykańskiej. W USA coraz głośniej mó-
wi się o tym, że prezydent elekt obiecał temu i owemu, że jak
wygra wybory, to odtajni dokumenty dotyczące Roswell i in-
nych fenomenów związanych z „obcymi”. Fani UFO z całego
świata czekają na styczeń – początek prezydentury. Podobno
za obietnicę odtajnienia prawdy o Roswell Obama dostał po-
nad pół miliona dodatkowych głosów.
P olscy politycy z prawa i z lewa, do spółki z mediami, opano-
114528217.021.png 114528217.022.png 114528217.023.png
Nr 49 (457) 5 – 11 XII 2008 r.
GORĄCY TEMAT
3
roku Caritas diece-
zji koszalińsko-koło-
brzeskiej kupił sobie
w Darłowie przy ul. Wiejskiej 9 dział-
kę o powierzchni ponad 1,5 hekta-
ra, którą w miejscowym planie zago-
spodarowania przestrzennego zakla-
syfikowano jako „tereny usług tury-
stycznych i zamieszkania zbiorowe-
go” . W ładnej okolicy, rzut beretem
od nadmorskich plaż. Zapłacił za
tę nieruchomość zaledwie 5005 zł ,
bowiem dotychczasowy właściciel po-
stanowił udzielić kościelnemu na-
bywcy 95 proc. bonifikaty od osza-
cowanej na 100,1 tys. zł rzekomej
wartości rynkowej gruntu (6,60
zł/mkw., choć średnia cena w okoli-
cy znacznie przekracza 100 zł/mkw.!).
radnej Genowefy Klingiert , która
ośmieliła się wyrazić zastrzeżenia
wobec projektu uchwały.
„Ja się nie dziwię, że dzisiaj aku-
rat nie kto inny, tylko pani Klingiert
17 lat po rozwiązaniu Polskiej Zjed-
noczonej Partii Robotniczej i upadku
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej tak
aktywnie przeciwko tej uchwale opo-
nuje. Bo kto politycznie nasiąkł w la-
tach 70.–80. pewnymi ideami walki
z Kościołem, ideami ateizmu wojują-
cego, temu dzisiaj – nawet po prawie
20 latach – wszystko się kojarzy źle,
jeżeli coś jest związane choćby pośred-
nio z działalnością charytatywną Ko-
ścioła” – pluł w oponentkę burmistrz.
A gdy się już nieco opamiętał, so-
lennie zapewnił radnych, że Caritas
ma na podorędziu kilka milionów
które byłyby rano przywożone przez
rodziny i wieczorem zabierane z po-
wrotem, oraz stały dom pogodnej
starości dla emerytów. Oczywiście
tych bardziej zamożnych, a nie sza-
rańczy otrzymującej najniższe kil-
kusetzłotowe świadczenie – wyjaśnia
radny z Darłowa.
„Działkę już mamy właściwie
kupioną , więc z budową na pewno
lada moment ruszymy” – obiecy-
wał ks. Stasiejko w styczniu 2007 r.
Okazało się jednak, że nikt
nie wie, gdzie są te zapowiadane
przez Caritas i burmistrza Kli-
mowicza miliony...
„Zaczynamy już zbierać pienią-
dze na rozpoczęcie inwestycji. Po-
trzebujemy co najmniej półtora
miliona złotych ” – tłumaczył
„Kasę na hospicjum bym dała,
bo jest potrzebne. Jednak z tej kasy
ma być budowany również dom spo-
kojnej starości, który będzie zarob-
kowy, i tu pojawia się problem. Pro-
blem w kłamstwie, bo »czarni« wy-
ciągają łapy po dobrowolne datki rze-
komo na hospicjum, a faktycznie
na powiększenie swojego majątku.
Niech więc dom spokojnej starości
budują za swoje, a hospicjum za spo-
łeczne” – bluźni mieszkanka Dar-
łowa na forum internetowym.
~~~
W lipcu 2007 r. ks. Stasiejko ra-
dośnie zakomunikował lokalnym me-
diom, że wszystko ma już dopięte na
ostatni guzik: pokazał jakieś rysun-
ki będące podobno projektem archi-
tektonicznym i uroczyście oznajmił,
„Bal był również znaczącym wy-
darzeniem towarzyskim. Wśród gości
dominowali przedsiębiorcy, lekarze,
prawnicy, dziennikarze, samorządow-
cy i politycy (...). Jeszcze w tym roku
rozpoczną się prace przy budowie ho-
spicjum. Koszt inwestycji szacowany
jest na 4 miliony złotych . Burmistrz
Darłowa był jednym z patronów ubie-
głorocznej i tegorocznej edycji balu
charytatywnego” – reklamował się tuż
po balu Klimowicz na oficjalnej stro-
nie internetowej Urzędu Miasta.
Skąd nagle wytrzasnął te 4-mi-
lionowe koszty, nie wiemy. Po upły-
wie ponad roku od cytowanej wyżej
deklaracji ks. Stasiejki, że rozpoczę-
cie budowy hospicjum jest w zasa-
dzie kwestią tygodni, w lipcu 2008
roku wielebny obwieścił na łamach
tygodnika katolickiego „Gość Nie-
dzielny”: „We wrześniu powinniśmy
otrzymać pozwolenie na budowę
i wszystko wskazuje na to, że rozpocz-
niemy ją w październiku. Pieniądze są
już prawie zebrane , w przyszłym roku
hospicjum powinno zacząć działać
i przyjmować pierwszych podopiecz-
nych. Dopiero wówczas uruchomimy
drugi etap budowy (dom pogodnej sta-
rości – dop. red. ), na który też będzie
potrzeba przynajmniej dwa, może na-
wet więcej milionów złotych”.
– Mydlił ludziom oczy, bo nikt
znający się na rzeczy nie miał złu-
dzeń, żeby Caritas rozpoczął ja-
kąkolwiek działalność charytatyw-
ną bez zagwarantowania sobie
przyzwoitych dochodów , które mo-
że im przynieść tylko dom dla eme-
rytów, nie zaś żadne hospicjum. Jed-
no jest, moim zdaniem, pewne: sa-
mi pieniędzy nie wyłożą i tak długo
nie rozpoczną inwestycji, dopóki nie
zbiorą od ludzi całej kasy na oba
obiekty – twierdził wówczas w roz-
mowie z „FiM” radny z Darłowa.
~~~
14 listopada nawiedził Darło-
wo ordynariusz koszalińsko-koło-
brzeski bp Edward Dajczak . Za-
rządził samorządowcom zbiórkę
w ratuszu i oznajmił, że słyszał wred-
ne pogłoski, jakoby blokował budo-
wę hospicjum, choć on jak najbar-
dziej popiera „wszelkie dobre ini-
cjatywy”. Jest tylko jedno „ale”...
– Z Narodowego Funduszu
Zdrowia można uzyskać 60 procent
kwoty potrzebnej do finansowania
bieżącej działalności takiej placów-
ki. A niby skąd mamy wziąć resztę?
– przepytywał zebranych hierarcha.
Ponieważ nawet burmistrz nie
umiał odpowiedzieć, biskup stwier-
dził, że na razie jego ludzie „z kal-
kulatorem w ręku” policzą koszty
„wybudowania samych murów bu-
dynku”, a potem się zobaczy...
Cierpiący i umierający, o których
tak bardzo troszczył się Klimowicz,
namawiając radnych do ofiarowania
wielebnym superatrakcyjnych nadmor-
skich gruntów, muszą uzbroić się
w cierpliwość. Jest dla nich wszakże
jedna dobra wiadomość: Caritasowi
udało się już zaplanować datę... ko-
lejnego balu charytatywnego – 7 lute-
go 2009 r. ANNA TARCZYŃSKA
tarczynska@faktyimity.pl
Jak baluje Caritas
Według definicji kleru katolickiego, „działalność
charytatywna” polega na redystrybucji otrzymanych
od kogoś dóbr materialnych, z potrąceniem sobie
godziwej marży za ten wysiłek...
Jak łatwo się domyślić, sprzedaw-
cą rzeczonej działki nie mógł być nikt
bardziej rozumny i wspaniałomyślny
niż tylko lokalni samorządowcy na
czele z burmistrzem Arkadiuszem
Klimowiczem – wpływowym polity-
kiem Platformy Obywatelskiej, któ-
ry przy każdej możliwej okazji szczy-
ci się wielką zażyłością ze swoim „du-
chowo obecnym” w Darłowie szkol-
nym kolegą „Przemkiem” Gosiew-
skim , szefem Klubu Parlamentarne-
go Prawa i Sprawiedliwości.
Klimowicz załatwił sprawę w ten
sposób, że w marcu 2006 r. przeka-
bacił radnych, aby klepnęli uchwa-
łę upoważniającą go do „wskazywa-
nia nieruchomości przeznaczonych
do sprzedaży” z 95-procentową bo-
nifikatą na rzecz „osób prawnych
prowadzących działalność charyta-
tywną”, i wcale nie ukrywał, że for-
suje to specjalnie pod Caritas.
„Bezpośrednią przyczyną do po-
wstania tej uchwały był wniosek Ca-
ritasu o zakup nieruchomości na ce-
le hospicjum stacjonarnego w Dar-
łowie. Caritas diecezjalny ma za-
pewnione środki na wybudowanie tej
instytucji. Planuje również, aby przy
hospicjum powstały inne instytucje
prowadzące działalność charytatyw-
ną i opiekuńczą. Przyjęcie uchwały
pozwoli na nabycie z 95-procentową
bonifikatą nieruchomości przez Ca-
ritas. Uchwała ma zasięg szerszy:
inne instytucje, które chciałyby pro-
wadzić w Darłowie działalność na
rzecz mieszkańców, też będą mogły
z niej skorzystać” – czytamy w pro-
tokole z sesji Rady Miejskiej.
Klimowicz nie zawahał się na-
wet przed publicznym sponiewie-
raniem najstarszej w owym gremium
złotych „wkładu własnego” , które
chce koniecznie zainwestować w Dar-
łowie, żeby tubylcom żyło się dostat-
niej dzięki nowym miejscom pracy
w hospicjum, i nie ma co zwlekać,
bo umierający cierpią, zaś mnóstwo
innych samorządów lokalnych ocze-
kuje w „kolejce, by właśnie u nich
podobne dzieło uruchomić”...
~~~
Caritas – owszem – miliony ma,
ale nie po to, żeby je marnować na
jakieś społecznie użyteczne dzieła
pomocy. Także w tym przypadku
księża mieli na podorędziu wy-
łącznie krzyż i kropidło : już w paź-
dzierniku 2006 r., czyli niemal pół
roku przed podpisaniem formalne-
go aktu notarialnego kupna-sprze-
daży nieruchomości przy ul. Wiej-
skiej 9 watykańczycy uroczyście ją
zaanektowali. Na „swoim” nowym
terytorium wkopali krzyż, a biskup
pomocniczy diecezji koszalińsko-ko-
łobrzeskiej Paweł Cieślik pokropił
plac pod budowę Domu Hospicyj-
no-Opiekuńczego, którego dyrekto-
rem mianowano księdza Rafała
Stasiejkę , wikariusza pobliskiej pa-
rafii św. Gertrudy.
Skąd nagle pojawił się ten drugi
człon w nazwie placówki, skoro wcze-
śniej mówiono tylko o hospicjum?
– Mając tak atrakcyjną lokaliza-
cję, wielebni słusznie wykombinowa-
li, że można by w tym miejscu tłuc
kasę na majętnych staruszkach, bo
przecież ludziom w stanie agonal-
nym jest raczej obojętne, jak daleko
jest od ich łóżka do morza. Pojawi-
ła się więc wersja, że oprócz hospi-
cjum funkcjonować tu będzie rów-
nież dom odpłatnego dziennego po-
bytu dla osób wymagających opieki,
lekki poślizg ksiądz dyrektor zdają-
cy się sugerować, że ma już 1,4 mln
zł, gdy anonsował wielki bal chary-
tatywny na rzecz wspomożenia bu-
dowy hospicjum, z udziałem Kazi-
mierza Nycza , ówczesnego bisku-
pa koszalińsko-kołobrzeskiego wice-
premiera Andrzeja Leppera i mi-
nistra Gosiewskiego oraz przedsta-
wicieli lokalnego establishmentu.
– Impreza odbyła się na począt-
ku lutego. Z tych najważniejszych
gości był tylko biskup i Lepper. Biz-
nesmeni chyba niespecjalnie się spi-
sali, bo według późniejszej relacji
księdza Stasiejki całkowity dochód
z balu wyniósł zaledwie 65 tys. zł
– wspomina darłowski radny.
W mieście i okolicach rozstawio-
no 100 skarbonek, licząc na hojność
turystów i mieszkańców, organizo-
wano rozmaite kwesty, nieustannie
mobilizowano sponsorów specjalny-
mi w ich intencji nabożeństwami
w św. Gertrudzie, niestety – na pla-
cu budowy wciąż tkwił jedynie krzyż.
że Caritas wciąż „jest zdecydowany
budować”, a nawet uczyni to „jak
najszybciej”, choć pojawił się drob-
ny problem, bo przy silnym wzroście
cen materiałów prognozowane 1,5
mln zł może im nie wystarczyć.
Do zimy nic na Wiejskiej 9 nie
drgnęło, a w styczniu 2008 r. ks.
Stasiejko wraz z żoną burmistrza Kli-
mowicza Jolantą zorganizował dru-
gi bal charytatywny. Przyszło 280 go-
ści, do tańca przygrywali seniorzy
z „Tercetu Egzotycznego”, gorzałki
nie brakowało, więc zabawa trwała
do białego rana, dochód (bilety, da-
rowizny, loterie i licytacje) przekro-
czył 100 tys. zł. Żadnego biskupa tym
razem nie zaobserwowano, z bardziej
znanych duchownych odliczył się po-
chodzący z Darłowa krajowy dusz-
pasterz hospicjów ks. Piotr Krako-
wiak (na zdjęciu, por. „Stąd do
wieczności” – „FiM” 9/2006), zaś
z polityków – wiceminister środowi-
ska Stanisław Gawłowski , niegdy-
siejszy burmistrz tego miasta.
W połowie ubiegłego
114528217.001.png 114528217.002.png 114528217.003.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 49 (457) 5 – 11 XII 2008 r.
POLKA POTRAFI
Bez kija nie podchodź!
Prowincjałki
Małżonkowie z Białegostoku kłócili się tak
głośno, że zaniepokojeni sąsiedzi zawiadomi-
li policję. Funkcjonariusze zastali na miejscu martwą 79-letnią kobietę oraz jej
74-letniego męża, który trafił do szpitala w stanie krytycznym. Staruszkowie
walczyli na noże.
O tym, że młode panienki potrafią
być agresywne, a nawet spuścić
solidny łomot, mówi się od nie-
dawna. Są sprytniejsze niż chłop-
cy w ich wieku, ich wybryki rza-
dziej wychodzą na jaw i – o dzi-
wo! – pokutuje jeszcze stereotyp
delikatnego dziewczęcia, któremu
takie rzeczy nie w głowie.
W listopadzie media poinformo-
wały o ustawce kibicek gdańskiej Le-
chii i Arki Gdynia. „Laska z Lechii
podwalała się do chłopaka dziew-
czyny z Arki”. Dziewczęta (14–17
lat) założyły dresiki, obwiązały się
szalikami, wzięły drewniane pały
i poszły zaprowadzić porządek. Po-
licja zatrzymała je, kiedy na ulicy ob-
rzucały się wyzwiskami, zagrzewając
do planowanej walki.
O podobnych wyczynach
będziemy pewnie słyszeć coraz
częściej. W ciągu trzech
ostatnich lat liczba kobiet
zatrzymanych za udział w
bijatykach i rozbojach
zwiększyła się prawie o 100
proc. I wciąż rośnie. Najbar-
dziej agresywne są te młode,
w przedziale wiekowym
15–25 lat. Przyczyny bó-
jek bywają różne. Może to
być zwyczajowa „miarka”
(dla szczęśliwie niewtajemniczo-
nych – chodzi o zmierzenie wzro-
kiem), nagła potrzeba finanso-
wa i – oczywiście! – rywalizacja
o chłopaków. Nasze babki, aby po-
zbyć się konkurencji, mogły co naj-
wyżej rozpuścić wstrętne plotki na
temat rywalki – że źle się prowadzi,
gotować nie umie itp. Dziś można
znacznie więcej, więc i wysilić trze-
ba się bardziej. Jak jedna z uczen-
nic zwierzających się na forum dla
nastolatek: „Jest taki śliczny chłopak
w szkole i się takiej jednej idiotce
podoba, i my obie do niego startuje-
my, i ja dziś do niej tak: »Podoba ci
się Maciek? To niech się lepiej prze-
stanie podobać, bo masz wp...l«.
A mi na nim naprawdę zależy. I przy-
najmniej będzie to wiedział, bo się
z nią prawie pobiłam o niego”.
Jeśli ktoś pamięta jeszcze cza-
sy zostawianych na wycie-
raczce bukiecików
suszonych
kwiatków
i niewinnych
panienek, które gdzieś w okolicach
dwudziestej randki pozwalały na ca-
łusa, powinien koniecznie przeczy-
tać raport dra Jacka Kurzępy – so-
cjologa i terapeuty. Swoje badania
nad zachowaniami seksualnymi
współczesnych nastolatków zakoń-
czył takim oto wnioskiem: dzisiej-
sze gimnazjalistki i licealistki mają
„ciąg na penisa”. Nastoletni chłop-
cy opowiadali o swoich rówieśnicz-
kach, które rozpinały im rozporki,
obmacywały i zachęcały do śmiel-
szych zalotów. Jak się okazało, sło-
wo „puszczalska” nie ma już zna-
czenia pejoratywnego – wręcz prze-
ciwnie. Seks stał wśród nastolatek
świetnym sposobem na potwierdze-
nie własnej atrakcyjności i pokaza-
nie, co potrafią: gimnazjalistki za-
stawiają sidła na licealistów, lice-
alistki – na studentów.
Drogie mamusie nastoletnich
chłopców! Pilnujcie swoich synu-
siów! Wiadomo, że wolniej doj-
rzewają. Albo kierujcie wprost
po podstawówce do niższego se-
minarium, albo wychowajcie ich
na tyle dobrze, by uradowali wa-
sze matczyne serca i uszy po-
dobnym wyznaniem: „Kiedyś mój
syn, patrząc na taką jedną, co dłu-
bała w publicznym miejscu w pęp-
ku, powiedział: »Mamo, nawet se
nie wyobrażasz, jak ciężko spotkać
teraz porządną dziewczynę«” .
JUSTYNA CIEŚLAK
Pomysł młodych reżyserów, aby wyniki son-
dy SMS-owej zadecydowały o ukrzyżowaniu
Chrystusa („FiM” 48/2008) ożywił zgnuśniałe legiony Polaków katolików. Z ko-
lei stowarzyszenie z Łochowa apeluje do wiernych z całego świata o podjęcie
krucjaty różańcowej w intencji Bydgoszczy wolnej od bluźnierstw kryjących się
za hasłem wolności wypowiedzi SMS-owej. Do urzędu miasta spływają petycje
i protesty. Tylko patrzeć, jak zamiast Chrystusa lud boży ukrzyżuje reżyserów.
Do parafii N.M. Panny w Bydgoszczy przy-
jechali Holendrzy. Z darami dla chorych i ubo-
gich. Przyjechali samochodem, ale już nim nie wrócili. W nocy, spod krzyża,
pod którym auto zaparkowali, ktoś je ukradł. Zagraniczni goście najbardziej zdzi-
wieni byli faktem, że w katolickim kraju ktoś miał czelność zapieprzyć cokol-
wiek z terenu parafii.
Pierwsze doświadczenie z narkotykami 5-let-
ni Nikodem z Zabrza ma już za sobą. Pew-
nego dnia tak mu się chciało pić, że bez pytania sięgnął po doprawioną coca-
-colę, którą pił jego ojciec. Stężenie amfetaminy w napoju było tak duże, że
chłopiec trafił do szpitala. Ma uszkodzoną wątrobę.
Policję, antyterrorystów, pirotechników, straż
pożarną i pogotowie postawili w stan naj-
wyższej gotowości trzej gimnazjaliści z Zambrowa, którzy zamiast do szkoły po-
szli na wagary. Chłopcy z nudów – jak deklarują – terroryzowali mieszkańców
miasta, dzwoniąc do nich i grożąc, że jeśli nie dadzą 10 tysięcy złotych okupu,
wywalą im chałupę w powietrze. Nie żywili do nikogo urazy. Numery wybiera-
li na chybił trafił.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
cie może mieć zaskakujące konsekwencje,
o których w głównych mediach mówi się na razie
niewiele. Nie jest mianowicie wykluczone, że naj-
więksi bankruci najbardziej się na nim obłowią...
Kilkakrotnie na łamach „FiM” (39/2008, 42/2008)
pisaliśmy o wielkim kryzysie, który przetacza się przez
świat. Informowaliśmy o jego przyczynach oraz o tym,
że skompromito-
wał on wielki do-
gmat, w który ka-
zano nam tak dłu-
go wierzyć – że
państwo nie ma
nic do szukania
w gospodarce, bo rynek sam się wyreguluje, a niewi-
dzialna ręka rynku wszystkim zrobi dobrze. Okazało
się, że nic się samo nie wyregulowało, raczej rozregu-
lowało, niewidzialna ręka walnęła gospodarkę w twarz
i „rynek” z płaczem przybiegł do państwa po ratunek.
A państwo podało pomocną dłoń, czyli gotówkę,
choć nie bez protestów części obywateli, którzy twier-
dzili, że niech sobie lepiej bankruci do reszty zbankru-
tują i poniosą do końca konsekwencje swojej głupoty
i brawury. Ponieważ państwa, zapewne słusznie, uzna-
ły jednak, że sytuacja jest tak poważna, że zgon wielu
banków mógłby doprowadzić do zapaści całej gospo-
darki, postanowiono jednak bankrutów ratować za po-
mocą publicznych pieniędzy. Niektóre banki budżety
państwa po prostu kupiły, ale większości spośród ban-
krutów zwyczajnie pożyczono pieniądze. I tu zaczyna
się kłopot. Wiele państw i bez kryzysu żyło na deficy-
cie budżetowym, czyli wydawało więcej, niż zarobiło,
i nie miało żadnych znaczących rezerw. Aby pożyczyć
ogromne kwoty bankom, trzeba zaciągnąć kredyty, czy-
li wypuścić obligacje. A ogromną część owych obliga-
cji wykupią od państwa... właśnie ratowane przez nie
banki. Innymi słowy – banki, których udziałowcami jest
finansowa elita świata, w konsekwencji zarobią ogrom-
ne pieniądze na pomocy, jakiej im udzielono...
O tym, jak wielkie są to obciążenia, niech świadczy
przykład Wielkiej Brytanii, której deficyt z roku na rok
(z 2008 na 2009)
wzrośnie trzykrot-
nie (!!!) – z 2,6 do
8 procent. Opubli-
kowany właśnie
w Londynie plan
budżetu wywołał
szok i niedowierzanie specjalistów. Niektórzy wręcz wąt-
pią w to, czy pogrążony w recesji kraj udźwignie takie
długi. A co mają zrobić społeczeństwa krajów wielo-
krotnie biedniejszych lub tak zadłużonych jak Polska?
Wiemy już, kto na tych długach zarobi, ale czy wia-
domo, kto je będzie spłacał? Oczywiście, że wiadomo
– wszyscy obywatele ze swoich podatków. Kryzys będzie
miał i inną jeszcze konsekwencję – oto rządy powiedzą
obywatelom, że na nic nie ma pieniędzy, trzeba zaci-
skać pasa, bo są wielkie kredyty do spłacenia. Zatem
ci, którzy do kryzysu doprowadzili i omal nie utonęli,
zarobią na nim, a ci, którzy ratowali, choć nie byli ni-
czemu winni, do tego interesu jeszcze dopłacą i ponio-
są dotkliwe konsekwencje spadku poziomu życia. Świa-
domość tej sytuacji powoli przenika do społeczeństw
i budzi cokolwiek nerwowe komentarze. Zaczyna się mó-
wić o grabieży i wielkim przekręcie. Czy będzie z tego
rewolucja – tego jeszcze nie wiadomo, ale niewątpliwie
będzie wielkie niezadowolenie. ADAM CIOCH
Odrzucamy, i to chcę podkreślić z całą mocą, odrzucamy ortodoksję rozu-
mianą jako płynące z zewnątrz nakazy czy zakazy. Będziemy posługiwali się
własnym rozumem i własnym sumieniem, będziemy posługiwali się radami
i ocenami różnych instytucji życia publicznego, ale to porozumienie będzie
rodziło się w trakcie debaty, która musi być nacechowana dobrą wolą, a nie
konfliktem o charakterze aksjologicznym czy wyznaniowym. To nie może być
święta wojna, to musi być debata o tym, jak pomóc parom, które szukają
swojego szczęścia poprzez urodzenie i wychowanie swoich dzieci.
(Donald Tusk nt. debaty o zapłodnieniu in vitro,
które chce refundować z publicznych pieniędzy)
To moralna schizofrenia. To opłacanie zabójstwa. (Abp Henryk Hoser
o zapowiedzianej przez D. Tuska częściowej refundacji metody in vitro)
Sławomir Cenckiewicz kłamie jak wściekły pies, on dobrze wiedział, że Gra-
czyk żyje. A on chciał grać, pisząc paszkwile. Mam nadzieję, że wszystkie pasz-
kwile będą spalone.
RZECZY POSPOLITE
Bogacze się wyżywią
(Lech Wałęsa)
Ja nie miałem pojęcia, co się dzieje. W Sejmie siadam często z Kowalem
i Ołdakowskim, mamy taki klubik, który pozwala nam przetrwać sześciogo-
dzinne głosowania, co bywa męczarnią. I nagle Kowal, który na chwilę wy-
szedł do dolnej palarni, gdzie jest telewizor: mamy kryzys elżbietański. My-
ślałem, że zmarła królowa Elżbieta. A to była jazda TVN na Elę Kruk.
(Jacek Kurski)
Znaczna część naszego klubu to osoby, które przyznają się do wiary katolic-
kiej i nas, polityków, w tej kwestii obowiązuje przede wszystkim własne su-
mienie. Co do metody in vitro, ja jako osoba wierząca, jako członek Kościo-
ła katolickiego, muszę brać pod uwagę też w swojej aktywności politycznej
głos mojego Kościoła. Poczekam na ten głos.
(Joachim Brudziński)
Cała nasza historia po 1989 roku wskazuje na to, jak jednak politycy ulega-
ją czarowi władzy i wydaje im się, że to jest pewien stan szczególny. Ja to na-
zywam zjadaniem własnego ogona.
(Julia Pitera)
Wybrali: OH, DP, PAR
OSTATNIA KŁÓTNIA
O MÓJ JEZU!
GOŚĆ W DOM
PRAGNIENIE
ZABAWA W BUM-BUM
S zeroko komentowany kryzys finansowy na świe-
114528217.004.png 114528217.005.png 114528217.006.png 114528217.007.png 114528217.008.png 114528217.009.png 114528217.010.png 114528217.011.png 114528217.012.png 114528217.013.png
Nr 49 (457) 5 – 11 XII 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
PUL, PUL… PULS
kurialnych księgowych, w przyszłym
roku wpłynie od wiernych aż o 35
mln euro mniej. Biskupi rozważają
zorganizowanie akcji reklamowej,
aby zachęcić ludność do ofiarności
na rzecz Kościoła.
Żadnych stringów na sobie nie miał,
widzieli natomiast wyeksponowany
penis, bo ksiądz leżał na plecach, któ-
re „miał poddawać kuracji słonecz-
nej”. 40-letni ks. Pawłowski uwagę
o penisie odrzucił z oburzeniem, twier-
dząc, że pokazywanie go publice „jest
wbrew jego zasadom”. Sąd dał jed-
nak wiarę łapsom, podkreślając, że
bawiące się w parku dzieci nie po-
winny być wystawione na „obscenicz-
ny” widok kapłana au naturel . PZ
W katolickiej telewizji Puls nie
ma już... redakcji katolickiej. Dzien-
nikarze ją tworzący oraz 20 innych
osób dostali wypowiedzenia.
Kościół oficjalnie nie zamierza
wtrącać się do rozmów z potencjal-
nymi inwestorami mającymi urato-
wać zdychającą stację. „To jest przed-
sięwzięcie biznesowe, a nie ideowe”
– powiedział „Dziennikowi” abp
Sławoj Leszek Głódź , przewodni-
czący komisji Episkopatu Polski ds.
środków społecznego przekazu.
Niszowa TV katolicka szuka
wszelkich środków na przetrwanie
w katolickim kraju. Idzie nowe!
PPr
zdwojoną siłą, wynika jak na dłoni,
że JPII chciano wykorzystać do ra-
towania szkoły.
przełożonych – biskupów i zwierzch-
ników zakonnych. Jeżeli przegra pro-
cesy, będzie zobowiązany wypłacić
odszkodowania na rzecz ofiar mo-
lestowania. Jeżeli się z tego nie wy-
wiąże, wówczas komornicy będą mo-
gli ścigać wizytujących USA waty-
kańskich hierarchów.
MaK
BS
KOBIETA JAK JEZUS
EKOLOGICZNE
NAWRÓCENIE
Aktywiści włoscy, którzy poma-
gają na co dzień ofiarom gwałtów,
zdecydowali się na odważny plakat
– półnagą kobietę w pozycji leżącej,
która prawie przypomina ukrzyżo-
wanego Chrystusa.
Prawica, oczywiście, już bije na
alarm. Jej radni w Mediolanie twier-
dzą, że plakat obraża uczucia reli-
gijne katolików. Jednak organiza-
torzy akcji nie zamierzają rezygno-
wać. 25 listopada z okazji Świato-
wego Dnia przeciw Przemocy wo-
bec Kobiet rozwieszą w Mediola-
nie 500 plakatów, na których
(oprócz kobiety) widnieje napis:
„Kto płaci za grzechy mężczyzny?”.
Organizatorzy zdecydowali się na
ostrą promocję, bo – jak sami tłu-
maczą – tylko taka forma zwróci
uwagę opinii publicznej na problem
gwałconych.
PPr
RELIKWIE
W KOSMOSIE
ŚWIĘTY JÓZEF II
W Strielnej (obwód petersbur-
ski) w cerkwi św. Olgi pojawiła się
ikona z wizerunkiem... Józefa Sta-
lina. Jednak duchowni pracujący
w cerkwi nie widzą w tym obrazie
nic obraźliwego. Stalin widoczny
jest obok św. Matrony Moskiew-
skiej. – To jej poświęcona jest iko-
na – podkreśla ihumen Jewstafij .
Jak na duchownego przystało, gło-
si, że po ataku Niemiec na ZSRR
Stalin miał modlić się do świętej,
prosząc o ocalenie kraju.
Jakby tego było mało, organi-
zacja Komuniści Petersburga we-
zwała do kanonizacji Józefa Stali-
na.
Tego jeszcze nie było! 47-letni
amerykański kosmonauta Ron Ga-
ran zabrał w kosmos relikwię świę-
tej Teresy z Lisieux. Na pokładzie
promu Discovery w ciągu 14 dni
przebyła ona ponad 9 mln kilome-
trów. Po co relikwii zafundowano
taką kosmiczną podróż? Nie bardzo
wiadomo, ujawniono jednak, że do
tej nietypowej eskapady świętych
szczątków doszło na prośbę karme-
litanek bosych z New Caney. BS
AUDI DOBROCZYNNE
Jak donosi „Trybuna Robotni-
cza”, ks. Józef L. – wysoki rangą
duchowny z Legnicy – potrącił kie-
rowanym przez siebie samochodem
jadącego prawidłowo motocyklistę.
Toczy się śledztwo w tej sprawie.
Motocyklista z powodu licznych zła-
mań i stłuczeń spędził kilka tygo-
dni w szpitalu. Duchowny to czło-
wiek łączony z przekrętami w ob-
rocie ziemią w diecezji legnickiej.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że
duchowny w towarzystwie innego
księdza jechał audi A8 z przyciem-
nianymi szybami, zarejestrowanym
na Caritas i wartym... ok. 500 tys.
złotych!
Krk odkrywa nowe pole działa-
nia, o czym już zresztą wspomina-
liśmy, m.in. przy okazji geotermal-
nej awantury sprowokowanej przez
radiomaryjnego guru. Biskup Piotr
Jarecki , szef Rady ds. Społecznych
Episkopatu, stwierdził niedawno, nie
bez pewnych racji zresztą, że u pod-
staw kryzysu finansowego oraz kry-
zysu środowiska naturalnego leży
kryzys wartości. Ten pierwszy to sku-
tek przeszacowania wirtualnych war-
tości finansowych, a z kolei war-
tość środowiska naturalnego jest nie-
doszacowana. Ekscelencja zapew-
nia, że Episkopat środowisku i je-
go ochronie poświęci osobne zebra-
nie i nawet przygotuje list paster-
ski apelujący o „ekologiczne nawró-
cenie”.
JAK KUBA BOGU...
PPr
Watykan wciąż odcina kupony
od słynnej wizyty JPII na Kubie
z 1998 roku. W lutym bieżącego ro-
ku w dziesiątą rocznicę tego wyda-
rzenia Kubańczyków nawiedził wa-
tykański sekretarz stanu Tarcisio
Bertone , a teraz na ołtarze wynie-
siono XIX-wiecznego bonifratra
z Camaguey Josego Otalla Valde-
sa . W tym wydarzeniu wziął udział
sam Raul Castro , co obserwato-
rzy sceny politycznej odczytują ja-
ko umocnienie roli papiestwa na
Kubie i zapowiedź sojuszu pań-
stwo–Kościół. Pomni naszych losów,
wołamy: Kubo! Panowie Castro, nie
idźcie tą drogą! Na szczęście na wy-
spie jest większy niż w RParafial-
nej religijny pluralizm – w paździer-
niku w Hawanie wybudowano wiel-
ką cerkiew.
PRZEM
KSIĄDZ Z PENISEM
KLATONOSZ
Ksiądz dobrodziej Wiesław
Pawłowski , szerzący od roku 2002
dobrą nowinę na Antypodach, otrzy-
mał złą nowinę od sądu w Melbo-
urne: 400 dolarów grzywny za ob-
nażanie się w miejscu publicznym.
Polski duchowny bronił się przed
zarzutem sformułowanym przez po-
licję za pomocą dwu dowodów nie-
winności: majtek w kolorze białym
i szarych stringów. Zapewniał, że
istotnie opalał się w parku miejskim,
ale miał na sobie stringi, których śle-
pawi gliniarze nie dostrzegli. Ponad-
to wystawiał się na promienie sło-
neczne z pobudek zdrowotnych, bo
takie było zalecenie lekarza w związ-
ku z oparzeniem na plecach.
Policjanci twierdzili, że duchow-
ny wylegiwał się na trawie w pobli-
żu wejścia do szkoły i na ich widok
jął pospiesznie naciągać białe gatki.
MaK
Kraj Kwitnącej Wiśni słynący do
tej pory z pracowitości i informaty-
zacji tym razem zasłynął... produk-
cją staników dla płci brzydkiej.
Interes jest całkiem opłacalny,
gdyż nie brakuje mężczyzn, którzy
po porannym goleniu chcą założyć
cyckonosz. W ciągu 2 tygodni sprze-
dano 300 męskich staników, każdy
po około 30 dolarów za sztukę.
Jak twierdzi Masayaki Tsu-
chiya , sprzedawca, to świetny po-
mysł: „Lubię takie uczucie, że coś
mnie uciska. Dobrze się wtedy czu-
ję”. I dodaje: „Wydaje mi się, że co-
raz więcej mężczyzn zainteresuje się
stanikami. Od czasu, gdy zaczęliśmy
je oferować, otrzymujemy stale sy-
gnały od klientów mówiących z eu-
forią: »Tak, to jest to, na co czeka-
liśmy!«”.
SAMI SIĘ LECZCIE!
Tadeusz i Krystyna Ś. z Ma-
łopolski postanowili zlekceważyć
konwencjonalne leczenie córki cho-
rej na nowotwór mózgu i ograniczyć
się jedynie do... modlitw do JPII
oraz ziół ojców bonifratrów. Sąd ro-
dzinny ograniczył w tej sytuacji pra-
wa rodziców 12-letniej pacjentki
i nakazał podjęcie natychmiastowe-
go jej leczenia. Ludziom pokłada-
jącym całą ufność w zmarłym pa-
pieżu grozi od 3 do 5 lat pozbawie-
nia wolności. Postulujemy, aby to
był zakład psychiatryczny. Zamknię-
ty i bez kaplicy.
PS
PIETA DLA RYDZYKA!
Dosyć niecodzienny sposób na
poszerzanie własności Kościoła zna-
lazł katolicki prymas Anglii i Walii
Cormac Murphy-O’Connor . Za-
żądał, aby słynny obraz „Chrzest Je-
zusa” Piera della Francesca zo-
stał przeniesiony z Galerii Narodo-
wej w Londynie do jednego z ko-
ściołów. Uznał on bowiem, że to
dzieło sztuki ma wartość duchową
i najlepszym miejscem do jego wy-
stawiania będzie świątynia. MaK
PS
WATYKAN UWIERA
W Belgii sensacja. W długim sze-
regu instytucji i organizacji, które
w ostatnich latach zerwały związki
z Kościołem papieskim, ustawił się
sam Uniwersytet Katolicki w Louva-
in, jedna z najbardziej znanych ko-
ścielnych uczelni świata! Władze uni-
wersytetu zapowiedziały rozpoczę-
cie debaty nad wyrzuceniem z na-
zwy przymiotnika „katolicki”. Część
kadry, która postuluje zmianę, uwa-
ża, że katolicyzm kojarzy się często
z restrykcjami i nietolerancją, a to
nie ma nic wspólnego z otwartością,
jaką zawiera w sobie pojęcie uni-
wersytet.
PRZEM
MaK
RADNI PRZECIW JPII
Tego jeszcze nie było! Rada
Gminy Szczytniki w Wielkopolsce
nie zgodziła się, aby gimnazjum przy
Zespole Szkół w Marchwaczu no-
siło imię Jana Pawła II. Oficjalnie
radni tłumaczą, że szkoła jest zbyt
mała i nie zasługuje na imię tak wiel-
kiego Polaka, ale rodzice, którzy
chcieli nowego patrona i już przed
laty niemal cudem obronili swoją
szkołę przed zamknięciem, w myśl
teorii spiskowej mówią wprost: to
atak na gimnazjum, szkoła w ramach
szukania oszczędności na remonty
dróg przestanie istnieć. Stąd napi-
sy na płotach: „Sprzedali nas za as-
falt”. Nikt nie mówi głośno, ale
z konfliktu, jaki wybuchł teraz ze
WATYKAN POZWANY
Państwo Watykan może odpo-
wiadać przed amerykańskimi sąda-
mi za tuszowanie skandali pedofil-
skich w Kościele – tak orzekł sąd
apelacyjny w Chicago.
Co prawda orzeczenie sądu nie
rozstrzyga o winie bądź niewinno-
ści Watykanu, może natomiast spo-
wodować nową, ostrzejszą falę pro-
cesów przeciw Kościołowi. Watykan
nie będzie jednak sądzony za mo-
lestowanie dzieci przez księży, lecz
za skrywanie ich przestępstw przez
MaK
IDZIE BIEDA
Episkopat Włoch bije na alarm
– spada liczba osób płacących po-
datek kościelny na rzecz Kościo-
ła rzymskokatolickiego. Według
114528217.014.png 114528217.015.png 114528217.016.png 114528217.017.png 114528217.018.png 114528217.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin