Fakty i Mity 2009-38.pdf

(10203 KB) Pobierz
157968147 UNPDF
ŁOWCY „SKÓR” Z WŁOCŁAWKA
ß Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 38 (498) 24 WRZEŚNIA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
„Korupcja w komisji przyznającej Kościoło-
wi utracone mienie!” – krzyczą od trzech
dni prasowe tytuły opisujące coś, co my re-
lacjonujemy od 10 lat. Dziś kolejny odprysk
tej afery. Na Śląsku. Tam Kościół przehan-
dlował na lewo blisko 3,5 tysiąca hektarów
atrakcyjnej, wycyckanej od państwa ziemi.
ß Str. 6
ISSN 1509-460X
157968147.024.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 38 (498) 18 – 24 IX 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Komisja Majątkowa MSWiA w zamian za... łapówki przyznawa-
ła Kościołowi odszkodowania za mienie jakoby utracone w cza-
sach PRL. Świadek, który ujawnił ten proceder, to Dariusz Mo-
skała – reprezentant strony kościelnej. CBA ma materiały ope-
racyjne potwierdzające te rewelacje. Innymi słowy, potwierdza
się kryminalny aspekt sprawy, o którym piszemy od lat.
Zło niezmienne
Blisko 70 procent Polaków jest przeciwko kościelnemu zaka-
zowi in vitro – wynika z sondażu PBS DGA. Tylko 20 pro-
cent powtarza za biskupami, że zapłodnienie pozaustrojowe
jest niedopuszczalne. 80 proc. respondentów nie chce zaś sły-
szeć o karaniu za zabieg lekarzy i przyszłych rodziców.
czywistości polskiej, w tym tej kościelnej, która ma
przemożny wpływ na życie Polaków. Siłą rzeczy piszemy
głównie o błędach i nadużyciach Kościoła, bo godnych uwa-
gi pozytywów, niestety, brak. Zdarzają się dobrzy księża,
ale to zupełnie co innego. Instytucja watykańska jako ta-
ka niczym pozytywnym się ludzkości nie przysłużyła. Wręcz
przeciwnie, zawsze stała na drodze postępowi, dobrobyto-
wi i szczęściu całych pokoleń, i to w takich m.in. dziedzi-
nach jak medycyna czy prawa człowieka. Jeśli ktoś chce
się spierać, niech położy na jedną szalę np. puste i w stu
procentach nieskuteczne apele papieży o pokój, a na dru-
gą dziesiątki wojen błogosławionych lub wręcz wywoła-
nych z inspiracji katolickiego Rzymu. Albo weźmy śladową
wobec bezmiaru środków i możliwości pomoc charytatyw-
ną czy rzekome dobrodziejstwa celibatu i zestawmy z cier-
pieniami armii dziecięcych ofiar księżowskiego libido. Czyż-
by więc rację miał Bolesław Parma (i nie-
mal wszystkie kościoły protestanc-
kie), głosząc, że Kościół papieski
jest tym szatańskim „małym ro-
giem” z Apokalipsy św. Jana?
Ostatnio – pod hasłem „czyń-
my sobie ziemię poddaną” – lu-
dzie Kościoła stają w szeregu
z tymi, którzy – tym razem z głu-
poty i braku wyobraźni – chcą
Ziemię zniszczyć, i to dosłow-
nie. Mam przed sobą artykuł
z najnowszego „Gościa Nie-
dzielnego”, najbardziej poczyt-
nego pisma katolików w Pol-
sce. Już wcześniej, w ko-
mentarzu „Bracia gorsi”
(„FiM” 25/2009), pisałem
o krucjacie, jaką rozpętał ten
tygodnik, atakując ekologów
i naukowców dowodzących,
że efekt cieplarniany oraz zmia-
ny klimatu spowodowane ludzką
działalnością są faktem. „GN” ze swadą powiązał np. „lob-
by ekologiczne” z „lobby proaborcyjnym” i nuże sugerować,
że sumy zbierane na ekologię służą do zabijania nienaro-
dzonych dzieci... Jak bowiem wiadomo, za wszystkim stoi
różowa masoneria i uwiedziona przez nią czerwona hołota.
Ale wróćmy do najnowszego artykułu pt. „Natura jest zmien-
na”. Jego autor, kompletny laik, orzeka, że za wszelkie zmia-
ny klimatu na Ziemi odpowiedzialny jest kosmos, natura...
Tylko nie człowiek. „Zmian nie da się wstrzymać. Ale jesz-
cze większym kuriozum jest mówienie, że przed tymi zmia-
nami trzeba chronić Ziemię. To przerasta nasze możliwości
tak samo, jak lot do sąsiednich galaktyk” – pisze Tomasz
Rożek. Tak więc pan Tomek przekonuje kilkaset tysięcy czy-
telników „GN”, żeby nie przejmowali się naukowymi do-
wodami (np. na podstawie badań zawartości dwutlenku
węgla w lodowcach) na to, że od 1850 roku (początek
epoki industrialnej) ilość CO 2 na Ziemi zwiększyła się o 18,2
proc., a co za tym idzie – wzrosła temperatura. Oczywi-
ście zdarzają się lata bardzo ciepłe i chłodniej-
sze. Ale trend wzrostowy jest stały i bardzo
wyraźny! Zaburzenia temperatury powodują
wzrost liczby klęsk żywiołowych takich jak taj-
funy, susze, powodzie itp. Każde zakłócenie,
np. odłamany kawał lodowca, może wywołać
kataklizm, bowiem klimat na Ziemi to ciąg na-
czyń połączonych. Z każdą chwilą mnożące się
gazy, które zatrzymują promieniowanie słonecz-
ne, podgrzewają atmosferę ziemską, cienką ni-
czym powierzchnia lakieru na małym globusie.
W saunie można wytrzymać 10–15 minut, ale
nie całe życie! Naturalnie większości gazów na naszej pla-
necie nie tworzą ludzie (cokolwiek to znaczy...), zaś naj-
więcej CO 2 powstaje podczas parowania oceanów. Ale do
niedawna zachowana była równowaga, którą człowiek na-
ruszył. Przykład? 60 proc. trującego metanu obecnego te-
raz w przyrodzie wyemitował człowiek.
Jeśli ludzie radykalnie nie zmniejszą emisji dwutlenku
węgla i innych zanieczyszczeń do atmosfery, jeśli nie prze-
staniemy wycinać lasów i nie rozwiniemy odnawialnych
źródeł energii – za 45 lat przy tym wyścigu ekonomicznym
ilość CO 2 wzrośnie o 100 proc., a to spowoduje już niemal
zupełne stopnienie lodowców, podniesienie się poziomu
mórz o 6 metrów i zalanie części kontynentów.
Kto może tego dokonać? Nie,
nie, Panie Tomku – nie Pan Bóg,
tylko człowiek, w którego możli-
wości Pan nie wierzy. Dokładnie
zaś 6,5 miliarda ludzi, których trze-
ba ogrzać, nakarmić i którzy jeż-
dżą cuchnącymi samochodami.
Wszystko to dodatkowe miliardy
metrów sześciennych gazów, spa-
lin i toksyn. Kiedy po II wojnie ży-
ło nas 2 miliardy, a gospodarka
była w gruzach, problem jeszcze
nie występował. Czy to znaczy,
że tak ma być? Nie. Wystarczy
tylko przestawić priorytety polity-
ków i wielkich korporacji – z wy-
ścigu zbrojeń i zysku wszelkim
kosztem na wyścig ekologicznych
technologii i zysków, które przy-
niesie on w przyszłości. Trze-
ba też ograniczyć liczbę uro-
dzeń, co dla Pana Tomka i je-
go sutannowych szefów jest
oczywiście nie do przyjęcia. Mó-
wienie o tym, że Ziemia nie jest
z gumy, do nich nie przemawia,
w odróżnieniu od bajek o tym, iż Pan Bóg,
dawca życia, wyżywi wszystkich, których stworzył, a bo-
gaci mają się dzielić z biednymi itd.
Problem w tym, że ludzie – nie bez wpływu religii
– myślą z perspektywy dzisiejszego i jutrzejszego dnia, nie
martwiąc się o to, co będzie pojutrze. Ale przecież i na na-
szych oczach dokonują się niepokojące zmiany. Czy ktoś
z Was pamięta z młodych lat trąby powietrzne w Polsce?
Burze zimą? Albo wyschnięte rzeki czy lasy? A kiedy na-
sze dzieci będą w naszym wieku, mogą już jeździć nad
morze do Torunia. Czy to obchodzi papieża, episkopat albo
katolickich dziennikarzy? Owszem, o ile stanowi okazję do
kpin i dokopania ekologom.
Ratować naszą planetę – jak zwykle na przekór ciem-
niakom i religijnym mitom – próbują światli ludzie. Wśród
nich Al Gore, były wiceprezydent USA, zdobywca Pokojo-
wej Nagrody Nobla w 2007 roku. Właśnie obejrzałem je-
go film „Niewygodna prawda”, który powinien obejrzeć
każdy.
„In vitro jest niedopuszczalne” – SMS-y tej treści, podpisane
„biskup (taki to a taki)”, dostają kilka razy dziennie posłowie
PiS, ale także niektórzy z PO, a nawet PSL. Kawał jakiś? Nic
podobnego – to pierwsza tego typu zjednoczona akcja bisku-
pia w Polsce. Kosztowna, powiecie? To nie znacie hierar-
chów Krk. Komunikaty wysyłane są z bramek internetowych.
Jeszcze 31 sierpnia, czyli w przeddzień uroczystych obchodów
rocznicy wybuchu wojny, prezydent Kaczyński żądał od pre-
miera Tuska, aby ten odwołał wizytę Putina na Westerplatte.
Gdyby do tego doszło, byłby to prawdopodobnie największy
w wymiarze europejskim, ba – światowym, skandal dyploma-
tyczny ostatniej dekady. No ale wszystko przed nami – prze-
cież prezydent Wolski nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Warszawa. W zamian za utracone po wojnie nieruchomości sio-
stry franciszkanki dostaną działkę (wartą nominalnie 4,3 mln
złotych) przy ulicy Przemysłowej na Powiślu. Według eksper-
tów, rynkowa cena gruntu jest dziesięciokrotnie wyższa. Odno-
towujemy jednak pewien postęp: dzielnica Śródmieście o trans-
akcji została poinformowana. Jeszcze niedawno o czymś podob-
nym władze Warszawy czy Krakowa dowiadywały się z prasy.
Ponad 9 godzin zeznawał przed sędziami w kurii biskupiej
(sic!) gdański arcybiskup Tadeusz Gocłowski. W trakcie roz-
prawy dotyczącej afery Stella Maris wyszło na jaw, że Gocłow-
ski o gigantycznych przekrętach w kościelnym wydawnictwie
doskonale wiedział. A nie powiedział, bo... nikt go nie pytał.
Podczas Międzynarodowego Kongresu Farmaceutów głos za-
brał „farmaceuta” abp Zimowski i przypomniał pigularzom,
że mają prawo do „sprzeciwu sumienia”, czyli odmowy dystry-
bucji kondomów oraz pigułek antykoncepcyjnych. Przypo-
mnijmy: 100 lat temu Kościół zabraniał stosowania szczepio-
nek, bo ich działanie było sprzeczne z wolą Boga.
Szef rosyjskiego Gazpromu Aleksiej Miller ujawnił powód bu-
dowy tak denerwującego Polskę Gazociągu Północnego. Oka-
zuje się, że strona rosyjska zaproponowała w 1999 roku, by
druga gazowa nitka szła przez nasz kraj. Jednak na pominię-
cie Ukrainy premier Buzek i prezydent Kwaśniewski absolut-
nie nie chcieli się zgodzić. „Straciliście w ten sposób miliardy
dolarów” – oświadczył Miller. Za to zyskaliśmy „dozgonną”
wdzięczność Ukraińców. Chyba tych z OUN i UPA.
Lubelski Sąd Okręgowy nakazał prokuraturze zbadać, czy uży-
te wobec Lecha Kaczyńskiego określenie „kurdupel” jest obra-
zą prezydenckiego majestatu. Naszym zdaniem, Temida źle po-
deszła do zagadnienia. Powinna spróbować ustalić przede wszyst-
kim, czy rzeczone określenie jest prawdziwe, czy może nie jest.
Łódź. Podczas Festiwalu Dialogu Czterech Kultur artyści w róż-
nych punktach miasta ustawili fortepiany z ukrytymi we-
wnątrz i cały czas działającymi telefonami komórkowymi. Zgro-
madzeni w filharmonii melomani mogli więc słuchać „muzy-
ki” ulicy. Niestety, instrumenty ktoś w nocy ukradł, a w sali
koncertowej słuchacze mieli okazję usłyszeć ciężki trud zło-
dziei taszczących fortepiany. Dodatkowo jeden z nich rzadko
przechodził z „łaciny” na polski.
Parafia w Wałbrzychu została ukarana przez Urząd Ochrony Kon-
kurencji i Konsumentów dotkliwą karą finansową za stosowanie
praktyk monopolistycznych oraz łamanie prawa na miejscowym
cmentarzu. Ten precedens należy wykorzystać i ukarać ok. 10 ty-
sięcy pozostałych polskich parafii. Za uzyskane z kar fundusze
można np. odnowić gminne drogi. Potem nałożyć kary za zbyt
głośne dzwony, a środki przekazać na głuchoniemych itd.
Nowa, na razie oddolna akcja PiS. Bardzo humanitarna
i jeszcze bardziej prorodzinna. Nakaz relegowania ze szkół
średnich uczennic w ciąży chcą przegłosować radni PiS z Pu-
ław. Założenie radnych najpewniej jest takie: jak byłaś taka
głupia, że zaszłaś, to głupia zostaniesz już na zawsze.
Przywódcą grupy, która uprowadziła meksykański samolot, był
religijny fanatyk z Boliwii Jose Flores Sea Pereira. Dziennika-
rzom BBC powiedział, że do tego kroku namówił go sam Bóg
i kazał przestrzec prezydenta Meksyku przed potwornym trzęsie-
niem ziemi, które miało nadejść 9 września. 10 września było już
jasne, że albo Panu Bogu, albo Pereirze coś się pokiełbasiło.
JONASZ
Uwaga!
Od następnego numeru zaczynamy
cykl artykułów opisujących romans
biskupa Karola Wojtyły i Ireny Kinaszewskiej
„F aktom i Mitom” przypadło w udziale opisywanie rze-
157968147.025.png 157968147.026.png 157968147.027.png 157968147.001.png 157968147.002.png
Nr 38 (498) 18 – 24 IX 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
ra co roku około 1,2
tys. osób, a w całym
powiecie notuje się
ponad 8 tys. zgonów. Znaczny od-
setek zmarłych ociera się u schyłku
życia o jedyny w okolicy publiczny
szpital wojewódzki, który dla zakła-
dów pogrzebowych jest największym
i nad wyraz atrakcyjnym, bo scen-
tralizowanym, dostawcą zwłok.
W mieście działało do niedawna pięć
takich zakładów, a gdy przed kilko-
ma miesiącami przybył szósty i siód-
my, konkurencja stała się ostra ni-
czym brzytwa. Na brak zajęcia nie
mogą uskarżać się dzisiaj jedynie fir-
my „Pascha” oraz najmłodsze „Ka-
lia” i „Lux Aeterna”, które – dzię-
ki nieformalnemu monopolowi na
pochówek osób zmarłych w szpita-
lu – zdobyły absolutnie dominującą
Wydatnej pomocy udzielił im le-
gendarny proboszcz miejscowej pa-
rafii Najświętszego Zbawiciela
ksiądz prałat Zbigniew Szygen-
da , który pozbawionej jakiejkol-
wiek bazy „Passze” wydzierżawił
parafialną chłodnię do przechowy-
wania zmarłych.
– Wchodząc w układ z księ-
dzem, automatycznie załatwili so-
bie spokój z sanepidem , bowiem
ten w ogóle nie kontroluje kościel-
nych lodówek – ujawnia kulisy związ-
ku jeden z konkurentów „Paschy”.
– Choć siedziba „Paschy” poło-
żona jest na uboczu, ledwie tylko
firma zaistniała na rynku, od razu
miała bardzo dużą liczbę pogrze-
bów. Niemal wszystkie zlecenia do-
tyczyły nieboszczyków ze szpitala
– ujawnia były współpracownik pa-
na „Jasia trupka”.
Proces gangu rozpoczął się
w marcu 2009 roku, ale „Tato” wy-
szedł na wolność nieco wcześniej
i odpowiada z wolnej stopy. Pan
„Jasiu trupek” słusznie zakładał,
że wspólnik kryminalista może go
wpędzić w niepotrzebne kłopoty,
więc... jego rodzony syn wynajął
w centrum Włocławka lokal po ka-
fejce internetowej i założył jesz-
cze jeden zakład pogrzebowy o na-
zwie Lux Aeterna. Nowa firma zo-
stała zaprowadzona za rękę do
konfitur i choć nie dysponowała
chłodnią oraz jakimkolwiek zaple-
czem do „obróbki” zwłok, a w ta-
borze samochodowym miała po-
czątkowo tylko zdezelowanego po-
loneza, od razu wystartowała z wy-
sokiego pułapu, przejmując co trze-
cią osobę wyjeżdżającą ze szpita-
la nogami do przodu.
własnej lodówki do przechowywa-
nia zwłok – podkreśla zazdrosny ry-
wal „Kalii”.
– Andrzej G. czuje się tak pew-
nie, że nawet wieczorem pojawia się
kontrolnie na niektórych oddziałach.
Mieszka dwa kroki stąd w hotelu
pielęgniarskim, ale przyjeżdża do
pracy w szpitalu służbowym ka-
rawanem i zostawia go w najbar-
dziej wyeksponowanym miejscu na
parkingu, jako reklamę – mówi pie-
lęgniarka M.K. , pokazując nam luk-
susowego chryslera z wymalowany-
mi na karoserii barwami zakładu
pogrzebowego (na zdjęciu).
Jej koleżanka pracująca na od-
dziale kardiologicznym zauważyła,
że panu „Gumisiowi” zdarzyło się
też rozdawać firmowe wizytówki ro-
dzinom beznadziejnie chorych pa-
cjentów, a szpitalni ochroniarze bez
żony, syna, bądź konkubiny? Bezna-
dziejna sprawa, którą mogłaby roz-
wiązać tylko dyrekcja szpitala, ale
nad Włocławkiem krąży widmo
„Niedzióła” i nikt nie chce wchodzić
w drogę Andrzejowi K., wciąż jesz-
cze występującemu jako współwła-
ściciel „Paschy” – żali się konkurent
duetu laborantów i gangstera.
Zapytaliśmy dyrektora szpitala
Bronisława Dzięgielewskiego
– czy ścisłe związki łączące pra-
cowników prosektorium z zakłada-
mi pogrzebowymi nie budzą aby
jego niepokoju.
– Problem dotyczący kohabita-
cji zakładów pogrzebowych działa-
jących na terenie zakładu patomor-
fologii nie jest mi obcy. Na tym po-
lu niejednokrotnie już dochodziło
do konfliktów. Wynika to z delikat-
nej materii, jaką obejmuje (śmierć,
problemy okołopogrzebowe itp.),
w zderzeniu z twardym realizmem
rynku i walką o byt tychże zakładów.
W przeszłości zdarzały się skargi
na niektórych pracowników zakła-
du. Część z nich była zasadna, część
to przejaw walki konkurencyjnej. Za
każdym razem były wyciągane sto-
sowne wnioski i stosowane odpo-
wiednie środki dyscyplinarne i roz-
wiązania organizacyjne – zapewnił
„FiM” dyr. Dzięgielewski.
Jeśli zaś chodzi o kwestię po-
wiązań rodzinno-biznesowych:
– Zupełnie mnie jako pracodaw-
cę nie interesują. Każdy z pracow-
ników może świadczyć pracę na rzecz
innych podmiotów zgodnie ze swo-
ją wolą i możliwościami psychofi-
zycznymi, o ile nie koliduje ona z je-
go obowiązkami w innym miejscu
jego pracy – podkreślił dyrektor.
– Z moją żoną pozostaję w se-
paracji, nie mieszkamy razem i w ogó-
le nie mam nic wspólnego z prowa-
dzonym przez nią zakładem pogrze-
bowym. Również z synem nawet się
nie spotykam i absolutnie nie inte-
resuje mnie jego biznes. Ewentual-
ne zarzuty są skutkiem działania za-
wistników, bo nie zajmuję się na te-
renie szpitala żadną działalnością
lobbingową. Że większość zleceń
stamtąd pochodzi? No cóż, żona
prowadzi „Paschę” od kilkunastu
już lat, więc ludzie nas znają i wra-
cają, gdy umrze im ktoś z rodziny
– wyjaśnił „FiM” Jan J.
Pomijając fakt, że udało nam się
go złapać na telefon, którego nu-
mer uzyskaliśmy od jednego z na-
ganiaczy jako kontakt z „Paschą”,
nasz rozmówca wykazał zdumiewa-
jąco dobrą znajomość aktualnej sy-
tuacji zakładu:
– Andrzej K. od pewnego czasu
już nie jest naszym wspólnikiem
– przekonywał, choć w firmowych pa-
pierach i ogłoszeniach publikowanych
w internecie kolega „Niedzióła” wciąż
w takim charakterze figuruje.
Pan „Gumiś” pozostał dla nas
nieuchwytny, ale jesteśmy głęboko
przekonani, że on również zna sze-
fową „Kalii” tylko z widzenia...
DOMINIKA NAGEL
Współpraca TS
Fot. TS
Skóry na wyprawę
Wielki szpital zmonopolizowały zakłady
pogrzebowe związane z gangsterem
i dwoma skromnymi laborantami prosektorium...
pozycję na rynku usług pogrzebo-
wych. Popatrzmy, jakim sposobem...
Laborantami w prosektorium
szpitala wojewódzkiego są Jan J.
alias Jasiu trupek i Andrzej G.
pseudonim Gumiś. Zajmują się tam
myciem, pośmiertną kosmetyką
i ubieraniem zwłok oraz pomagają
przy sekcjach. Na mocy zarządze-
nia wewnętrznego nr 5/2007 z 12
lutego 2007 r., wydanego przez dy-
rektora szpitala, mają absolutny
zakaz „jakiejkolwiek współpracy
z przedstawicielami zakładów po-
grzebowych , jak również udzielania
informacji o zgonach osób zmarłych
w Szpitalu oraz prowadzenia jakich-
kolwiek akwizycji lub czynności in-
formacyjno-reklamowych” . Robota
jest podle wynagradzana, ale zna-
leźli na to radę. I tak:
oprócz posady laboranta pan
„Jasiu trupek” sprawował równole-
gle funkcję prezesa usytuowanego
w willowej dzielnicy „Klubu Biznes-
mena”, pod którą to nazwą kryła się
faktycznie agencja towarzyska z wy-
szynkiem, będąca ulubionym miej-
scem relaksu ludzi Roberta N. zwa-
nego też Niedziółem – herszta ban-
dy zajmującej się handlem narko-
tykami, wymuszeniami haraczy, na-
padami z bronią w ręku i mającej
na swoim koncie co najmniej jed-
no zabójstwo;
gdy Centralne Biuro Śledcze
zaczęło dobierać się gangsterom do
tyłka, pan „Jasiu trupek” zmienił
szyld i przeistoczył „Klub Biznes-
mena” w zarejestrowany na żonę
zakład pogrzebowy Pascha, biorąc
sobie na wspólnika Andrzeja K.
ps. Tato – człowieka z półświatka,
ściśle związanego z „Niedziółem”.
– Poprzedni dyrektor szpitala,
Andrzej Pałucki (obecnie prezydent
Włocławka z ramienia SLD – dop.
red. ), bardzo się krzywił, że jeden
człowiek trzyma w garści prosekto-
rium i zakład pogrzebowy, bowiem
otrzymywał w tej sprawie wiele skarg.
I wtedy Jan J. nagle... znalazł się
w stanie separacji ze swoją żoną Bo-
żeną. Pozostał u nas skromnym la-
borantem. Nieźle mu się powodzi.
Wiem, że w tym roku miał bardzo
udaną egzotyczną wyprawę na Ma-
jorkę – twierdzi w rozmowie z „FiM”
urzędniczka administracji szpitala.
U schyłku 2007 r. CBŚ rozbiło
grupę „Niedzióła” i „Tato” trafił na
jakiś czas za kratki.
– Prędzej czy później Andrzej
K. musiał wpaść w tarapaty, bowiem
miał taką fantazję, że posuwał się
nawet do przewożenia firmowym
karawanem beczek z trefnym spi-
rytusem pochodzącym z przemytu
– wspomina włocławski policjant.
Dlaczego co trzecią, a nie fifty-
-fifty? Ano dlatego, że przecież
w prosektorium pracuje jeszcze bar-
dzo pojętny pan „Gumiś”, który wzo-
rem mistrza powołał do życia zakład
pogrzebowy „Kalia”, czyniąc jego
właścicielką swoją konkubinę.
– Trzepie potężną kasę bez żad-
nego trudu i nakładów finansowych
na reklamę oraz bez choćby jednej
żadnego zażenowania wręczają na-
miary na „Kalię” ludziom pogrążo-
nym w żałobie. Sprawdziliśmy...
– Zmarła mi babcia i nie mam po-
jęcia, co dalej robić – załkała dzien-
nikarka „FiM” jednemu z bramkarzy.
Wręczając jej wizytówkę zakła-
du konkubiny pana „Gumisia”,
ochroniarz zapewnił:
– Proszę sobie teraz nie zawra-
cać głowy formalnościami oraz urzę-
dami, bo oni wszystko za panią za-
łatwią, włącznie z ZUS-em, trum-
ną i pochówkiem.
Z formalnoprawnego punktu wi-
dzenia biznesmeni kontrolujący pro-
sektorium nie popełniają niczego
zdrożnego, bo przecież żaden z nich
nie jest oficjalnie właścicielem za-
kładu pogrzebowego.
– Ich praktykami próbowałem
zainteresować znajomego prokura-
tora, ale wyjaśnił mi, że w grę wcho-
dzi co najwyżej korupcja. Ba, ale jak
udowodnić, że dostali łapówkę od
W e Włocławku umie-
157968147.003.png 157968147.004.png 157968147.005.png 157968147.006.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 38 (498) 18 – 24 IX 2009 r.
POLKA POTRAFI
Europa da się lubić
Prowincjałki
5 stodół i ponad milion złotych strat – oto
bilans działalności pewnego 19-latka ze
Skawy w woj. małopolskim. Dla zmylenia śledczych podpalił stodołę wła-
snych rodziców. Miłośnikowi ognia grozi do 10 lat paki.
W Wielkiej Brytanii, naszej dru-
giej ojczyźnie, Polki słyną z uro-
dy, gospodarności i... skrobanek.
Ukazał się kolejny raport Pol-
skiego Centrum Zdrowia Seksual-
nego w Londynie. Jest dziedzina,
w której Polki są absolutnie bezkon-
kurencyjne. W ubiegłym roku aż
80 proc. przyjezdnych kobiet, któ-
re usunęły ciążę w UK, to nasze
rodaczki. Oficjalnie, w szpitalach,
przeprowadzono 30 tys. zabiegów.
Ile nieoficjalnie, w prywatnych kli-
nikach – nie sposób ustalić.
Londyńskie Centrum to tak na-
prawdę 7-osobowa grupa specjali-
stów, którzy doradzają e-mailowo
i telefonicznie. Powstało z myślą
o „uciekinierach” znad Wisły.
Zwłaszcza tych nieradzących so-
bie, z mizerną znajomością języ-
ka. Dzwonią rodacy z UK, z in-
nych krajów Unii, nawet z USA.
O co pytają? „Choć mieszka-
my w jednym z najbardziej roz-
winiętych krajów świata, wciąż tra-
pi nas znikoma wiedza. Pokus na
Wyspach jest wiele, ale wystarczy
jeden głupi błąd, by jego skutki
ciągnęły się za nami przez całe ży-
cie. Wciąż najwięcej pytań mamy
o antykoncepcję i możliwość prze-
badania się pod kątem wirusa HIV”
– opowiada Grażyna Czubińska ,
założycielka Centrum.
W Wielkiej Brytanii środki an-
tykoncepcyjne można dostać za dar-
mo, o czym wielu polskich emigran-
tów nawet nie wie. Potrzebujący po-
mocy to najczęściej młodzi ludzie,
którym w wielkim świecie puściły
tzw. moralne hamulce. Problem do-
tyczy też „małżeństw emigracyjnych”:
jedno z małżonków zostało w Pol-
sce, drugie pracuje za granicą, żeby
zarobić, dajmy na to, na spłatę kre-
dytu. Długa rozłą-
ka sprawia, że
emigrant szuka
pociechy. Nieplanowana ciąża czy
„wstydliwa” choroba to spory pro-
blem. Szczególnie kiedy trzeba wra-
cać do domu.
Pozostaje jeszcze tzw. turystyka
aborcyjna. W RParafialnej aborcja
jest nielegalna, czyli... ogólnie do-
stępna, tylko droga. Na Wyspach,
niezmiennie od przeszło 40 lat, funk-
cjonuje jedna z najbardziej liberal-
nych ustaw aborcyjnych na świecie.
Ciążę można usunąć do 24 tygodnia,
a jako powód wystarczy „mentalny
uszczerbek na zdrowiu” spowodo-
wany stanem błogosławionym.
Coraz więcej Polek przylatuje
do Anglii specjalnie na zabieg. Ca-
łe przedsięwzięcie (bilety, pobyt)
może w sumie kosztować znacznie
mniej niż pokątna skrobanka u nas.
Zwłaszcza jeśli ma się na Wyspach
znajomego (a kto teraz nie
ma?), u którego można się za-
trzymać, a dodatkowo trafi się
na korzystną ofertę linii lotni-
czych. Wystarczy zatrudnić się
na kilka dni w jakimś podrzęd-
nym barze, żeby dostać numer
ubezpieczenia. Pokolenie JPII
radzi sobie jak może.
JUSTYNA CIEŚLAK
Do małej szafki w przedpokoju zapakowa-
ła swego pięcioletniego synka pewna
mieszkanka Olsztyna. Dla pewności zamknęła go jeszcze na klucz. Wszyst-
ko przez to, że malec, łobuziak jeden, przeszkadzał w konsumpcji alkoholu.
Raz na zawsze chciał się pozbyć kretów
ze swojej działki 50-letni mieszkaniec Zbą-
szynka. Podłożył więc w okolicach kretowisk ładunki wybuchowe i naci-
snął detonator. Wybuch był gigantyczny. Mężczyzna zginął na miejscu.
Kretom nic się nie stało.
W ślady obywatela Wielkiej Brytanii, któ-
ry na przejściu granicznym w Medyce chciał
zjeść ,,lewy” dowód rejestracyjny bmw, poszedł Ukrainiec z Iwano-Fran-
kowska, który podczas odprawy na przejściu w Korczowej spałaszował sfał-
szowane ubezpieczenie OC samochodu.
Poszukiwany od 10 lat za niepłacenie ali-
mentów mieszkaniec wioski pod Luba-
czowem wpadł z kretesem w warszawskiej izbie wytrzeźwień, gdy podał
personalia znajomego, który – o czym pechowiec nie wiedział – gościł tam
poprzedniego dnia.
W samochodzie osobowym jadącym uli-
cami Częstochowy drogówka doliczyła się
dziewięciorga pasażerów i psa. Sześcioro dorosłych i zwierzę podróżowało
w kabinie auta. Dzieci – podobno dla przyjemności – w bagażniku.
Opracowali: WZ, JA
duchowny rzymskokatolicki nakazuje coś lub
zakazuje, odwołując się do „prawa naturalnego”.
Trwa debata nad prawem bioetycznym, regulującym
m.in. kwestię zapłodnienia in vitro. Kościół, jak to zwy-
kle bywa, używa wszelkich dostępnych chwytów i trików,
aby polskie prawo upodobnić do prawa kanonicznego,
a z systemu prawnego zrobić dodatek do swojego kate-
chizmu. Jednym z naj-
częściej stosowanych
przez biskupów jest
numer na „prawo na-
turalne”. Otóż bisku-
pi próbują wmówić
politykom i opinii pu-
blicznej, że dane wierzenie katolickie jest zgodne z tzw.
prawem naturalnym. Owo prawo to zasady moralne, któ-
re można odkryć samym rozumem, bez pomocy tzw. ob-
jawienia, czyli Biblii, nauczania Kościoła itp. Dużo
o tym perorował ostatnio kardynał Dziwisz .
Zdaniem hierarchów, miałoby to prawo obowiązy-
wać zawsze i wszystkich. Problem w tym, że jest wiele
poglądów na temat prawa naturalnego. Wielu myślicie-
li twierdzi, że ono nie istnieje, inni przyznają mu rację
bytu, ale rozumieją je zupełnie nie po katolicku. Na przy-
kład twierdzą, że prawem naturalnym jest to, co więk-
szość ludzi na danym obszarze i w danych czasach uwa-
ża za słuszne. Nie ma to nic wspólnego z katolickim po-
glądem, że takie prawo jest niezmienne i odwiecznie
wpisane w serca ludzi przez katolickiego Stwórcę.
Sam Kościół też zmieniał zdanie na temat owych
niezmiennych rzekomo zasad. Kiedyś na przykład na-
uczano, że niewolnictwo jest czymś absolutnie zgod-
nym z prawem naturalnym. Czasy jednak się zmieniły,
niewolnictwo wbrew Kościołowi zniesiono i to, co nie-
zmienne, stało się zmienne. Ale o tym nie wypada mó-
wić w katolickim kraju.
Odwoływanie się do natury przez ludzi żyjących w nie-
naturalnym przecież celibacie nastręcza także innych teo-
retycznych trudności. Na przykład nie bardzo wiadomo,
dlaczego to, co naturalne (cokolwiek przez to rozumieć)
miałoby być czymś automatycznie dobrym. Wydaje mi się,
że najbardziej naturalnym prawem rządzącym przyrodą
jest zasada mówiąca, że sprytniejszy i silniejszy wykorzy-
stuje, a czasem także niszczy tego, który jest słabszy
i mniej bystry. Ponieważ jednak ludzie pojęli, że w pew-
nych sytuacjach każdy jest lub może być owym głupszym
i mniej silnym, wymyślili całe mnóstwo obyczajów i praw,
które są absolutnie
sprzeczne z tą zasadą
natury, ale chronią
nas przed cudzą agre-
sją. Nikt nie lubi prze-
cież być wykorzysta-
nym lub obrabowa-
nym i na ogół chętnie na taki sprzeciw wobec natury przy-
stajemy. Z powodów sprzecznych z naturą uważamy tak-
że, że silniejsi z natury mężczyźni nie powinni bić kobiet.
Wymyśliliśmy w tym duchu także zasady, dzięki którym
ktoś sprytniejszy i bardziej wpływowy od nas nie może
nam dowolnie zabrać mieszkania, dziecka lub prawa au-
torskiego. Cała ludzka cywilizacja to w pewnym sensie
pokonywanie i przełamywanie tzw. natury.
Dziwisz nawoływał do tego, aby „zdrowo myślący,
a szczególnie ludzie wierzący stanowili prawo bezwzględ-
nie chroniące każde życie, zwłaszcza życie całkowicie bez-
bronne” . Bo to jest rzekomo zgodne z prawem natu-
ralnym. Można by rzec, że Dziwisz nawołuje w ten spo-
sób do powszechnego zamykania ubojni i rzeźni oraz
do wprowadzenia zakazu wyrębu drzew w lasach. Bo
czy widział ktoś kiedyś bardziej bezbronne życie niż
życie roślin? Ale żarty na bok. Dziwisz oczywiście miał
na myśli życie embrionów, zwanych przez katolików
„dziećmi nienarodzonymi”. Bo embriony, w odróżnie-
niu od piesków i cielaków, mają podobno duszę i z te-
go powodu, zdaniem Kościoła, mają być bezwzględnie
chronione, choćby po trupach własnych matek. A skąd
wiemy, że embriony mają duszę? A z katechizmu ka-
tolickiego. Oto prawdziwe źródło rzekomego „prawa
naturalnego” w wersji katolickiej. ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Nigdy wypowiadając nasze oceny moralne, klarowne i czyste, nie rańmy
tych, którzy decydują się wybrać in vitro, bo oni są tu właściwie ofiara-
mi, zagubionymi, rozdartymi między ludzkim uczuciem i tęsknotą za
małą stabilizacją a wyrzutem sumienia.
(abp Józef Życiński)
RZECZY POSPOLITE
¹¹¹
W metodzie in vitro jest poważnie zagrożona ochrona życia ludzkiego
od poczęcia. Rodzice otrzymują bowiem oczekiwane dziecko za cenę
zabicia lub zamrożenia pozostałego potomstwa.
(abp Stanisław Gądecki)
Purpurowi naturyści
¹¹¹
Homoseksualiści dopuszczają się aktów pedofilii przeciętnie kilkadziesiąt
razy częściej niż inni.
(ks. dr Dariusz Oko)
¹¹¹
Wstałem. Spojrzałem na nadchodzącą z zachodu nawałnicę i uczyniłem
znak krzyża. Burza cofnęła się. Przeszła bokiem. Nie, nie to nie żadne
czary-mary. To potężna moc kapłańskiego błogosławieństwa.
(Wspomnienia ks. Marcina – „Gość Niedzielny”)
¹¹¹
Stoję na boisku i czekam na wywiad, a reporter tłumaczy mi rozmowę,
którą trzy metry obok prowadzi prezes PZPN. Słyszę: Hej, właśnie zosta-
łeś zwolniony! A potem Lato przychodzi do mnie i zaprasza na wtorek
na rozmowę. Taki jest jego poziom? Za dużo wypił? Nie zamienię z nim
więcej nawet słowa, nie uścisnę dłoni. Jestem pierwszym, który ponosi
odpowiedzialność za to, jak grała reprezentacja, byłem do zwolnienia,
ale nie w taki sposób. To nie jest poziom zera, to poziom minus pięć.
(Leo Beenhakker)
¹¹¹
Ja już skończyłem z Polską. Z trudem przyjdzie mi pożegnać się z za-
wodnikami. Zupełnie inny temat to organizacja. Podczas meczów wyjaz-
dowych leciało z nami więcej działaczy niż moich piłkarzy. (jw.)
¹¹¹
Bez Chrystusa nie można zrozumieć Polski i bez Chrystusa nie można
wychować Polaków w duchu patriotyzmu i w ogóle w duchu poszano-
wania istotnych wartości ludzkich.
(ks. prof. Jerzy Bajda, „Nasz Dziennik” 216/2009)
Wybrali: OH, JC, RK
PIROMAN
DZIECI ŚMIECI
KRETY(N)
POŻERACZE
„HOTEL” Z OBŁOŻENIEM
TIR
N ie ma śmieszniejszego widoku jak ten, kiedy
157968147.007.png 157968147.008.png 157968147.009.png 157968147.010.png 157968147.011.png 157968147.012.png 157968147.013.png 157968147.014.png 157968147.015.png 157968147.016.png
Nr 38 (498) 18 – 24 IX 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
PARTYZANT GOWIN
„Fakty i Mity”? Też nic. Bo był an-
tyklerykalny. No ale przecież ani
UPA, ani OUN antyklerykalne nie
były.
pokoju. Urzędnik twierdzi, że po-
dawanie rąk podczas mszy sprzyja
przenoszeniu się wirusa A/H1N1.
My apelujemy również o to, by
ludzie – dla higieny psychicznej
– przestali przyjmować komunię
podawaną dłońmi kapłanów. Prze-
cież rączka księżowska może być
odpowiedzialna za molestowanie
seksualne dzieci. Ręką księża cho-
wają kasę, którą przed samym wyj-
ściem do ołtarza dostają jako za-
płatę za msze, a ponadto tą samą
ręką zaspokajają rozmaite swoje
apetyty... Przez ich ręce przenoszą
się wirusy, które atakują mózg, za-
bijają zdrowy rozsądek i zrównują
fakty z bajkami.
Organizatorzy powstającego
w Krakowie muzeum PRL-u zor-
ganizowali piknik „Uwolnij pa-
mięć”, który miał zachęcić krako-
wian do przekazywania nowo po-
wstałej placówce przedmiotów
związanych z minioną epoką. Ci
wyszperali z domowych zakamar-
ków prawdziwe perełki tamtego
okresu, jak chociażby pralkę Fra-
nia, adapter Bambino czy radio
Goplana. W najbliższych dniach
do muzeum trafi pięta z pomnika
Lenina – odpadła ona podczas de-
tonacji bomby (1979 r.), która mia-
ła zniszczyć posąg wodza rewolu-
cji. Oczywiście nie mogło zabrak-
nąć rodzimych polityków, którzy
również wsparli akcję – m.in. po-
seł PO Jacek Fedorowicz prze-
kazał niewykorzystaną kartkę na
mięso. Wszystkich zdeklasował po-
seł Jarosław Gowin, który prze-
kazał muzeum wydane w Paryżu
„Dzienniki” Gombrowicza, pod-
kreślając szeptem, że w czasie sta-
nu wojennego ukrywał je zakopa-
ne w Lasku Wolskim.
MarS
OFENSYWA MODŁÓW
JAJA RYDZYKA
GORZKIE GODY
Co różni Stańczyka i Rydzy-
ka? Ten pierwszy był mądry, a uda-
wał głupiego, ten drugi... nie był
nigdy na dworze Aleksandra Ja-
giellończyka . Chociaż trefnisiem
jest jak najbardziej. Po słynnym
już żarcie nt. Murzyna („gdzieś ty
się nie mył”) teraz tatko puścił po-
dobnego pawia à propos prezyden-
ta USA. Rydzyk zażartował, że
ktoś zabronił kapelanowi armii
USA (Polakowi z pochodzenia)
przyjazdu do Polski. „Pewnie Oba-
ma Barack mu zabronił” – pod-
rzucił szefowi ojciec Jacek Król .
„Który barak? Co za barak? Pierw-
sze słyszę” – żartował sobie re-
demptorysta.
Yes, yes, yes! Premier Marcin-
kiewicz poślubił wreszcie 28-letnią
Isabel , zwaną „młodziutką kochan-
ką”. Świeży rozwodnik, niegdyś
członek Stowarzyszenia Rodzin Ka-
tolickich i pokazowy PiS-owski mo-
ralista, żeby wypowiedzieć niesa-
kramentalne tak, wyjechał aż do
Hiszpanii. Złośliwi twierdzą, że bli-
żej się wstydził. Fakt, chwalić się
nie ma czym: pierwsza ołtarzowa
żona i dzieci porzucone, matka pan-
ny młodej o ślubie przeczytała
w „Super Expressie”, żaden biskup
nie pobłogosławił...
o.P.
JC
NAJSZCZĘŚLIWSI
LUDZIE ŚWIATA
W związku z trwającymi pra-
cami nad ustawą bioetyczną metro-
polita lubelski abp Józef Życiń-
ski zarządził od 13 września w ca-
łej diecezji lubelskiej powszechną
mobilizację modlitewną.
W tym celu we wszystkich pa-
rafiach powinny powstać specjalne
grupy modlitewne, mające modlić
się o przegłosowanie przez parla-
mentarzystów zakazu stosowania
zapłodnienia in vitro. „Dekretem
o objęciu szczególną modlitwą prac
nad przygotowywaną ustawą bio-
etyczną” abp Życiński zobowiązu-
je przedstawicieli każdej parafii do
udziału przynajmniej raz w tygo-
dniu w dodatkowym nabożeństwie
„polecającym Bogu trudne sprawy
obrony życia dyskutowane przez Par-
lament”. Jednocześnie do zjedno-
czenia sił w krucjacie modlitewnej
przeciwko metodzie in vitro usilnie
wzywają wszystkie ruchy i stowa-
rzyszenia katolickie oraz grupy
duszpasterstwa młodzieży. AK
MarS
MUR BETON
Nie chodzą do kościoła. Na oczy
nie widzieli żadnego księdza. Na-
wet misjonarza ani jednego. Choć-
by bardzo chcieli, na tacę nie da-
dzą, bo nie mają pieniędzy. Cho-
dzą prawie nago. Jedzą owoce i...
kochają się. Sekta zboczeńców? Nie.
Antropolodzy odkryli w puszczy
amazońskiej pięćdziesięcioosobowe
plemię, które nigdy nie miało kon-
taktu z cywilizacją. Czy ktoś może
wie, o której odchodzi najbliższy au-
tobus do Amazonii? MarS
RÓŻANIEC ZAMIAST
BADMINTONA
Niedługo dwudziesta rocznica
obalenia muru berlińskiego. Nim
dowiemy się, czy Polaków na nią
zaproszą, czy nie, warto odnotować
taką ciekawostkę, że mur co praw-
da runął, ale nie wszędzie. Otóż ist-
nieje sobie w Niemczech mała wio-
ska Moedlareith. Kiedyś przebie-
gała przez nią granica NRD-RFN,
więc postawiono mur. Najpierw
drewniany, później betonowy. Ta-
ki samiutki jak w Berlinie. No
i sobie stoi do teraz, nie wadząc ni-
komu. A podział w pewnym sen-
sie nadal istnieje. Wioska ma dwa
numery kierunkowe telefonów
– wschodni i zachodni, dwa kody
pocztowe i dwa kompletnie różne
systemy edukacji podstawowej.
MarS
PP
„Pomyśl, kochane dziecię: czy
w czasie, kiedy masz wiele zajęć
i gdy trzeba się pobawić z kolegami
na podwórku, nie znalazłoby się wię-
cej czasu niż dotychczas, aby same-
mu albo jeszcze lepiej z mamą, ta-
tą i rodzeństwem odmówić pacierz
albo przynajmniej dziesiątek różań-
ca?” – apeluje ks. Marek Kula ,
który pragnie, by bł. Karolina Kóz-
kówna stała się idolką dla uczniów
szkół podstawowych i gimnazjów.
Ksiądz swój autorski program wy-
chowawczy zawarł w broszurce
„Dziesięć spotkań dzieci z bł. Ka-
roliną”. Ma on przekonać, że naj-
ważniejsze w życiu to: nierozstawa-
nie się nigdy z różańcem, codzien-
ne jego odmawianie i zachęcanie
do tego najbliższych, modlenie się
przed religijnymi obrazami i figura-
mi, przed i po jedzeniu oraz wie-
czorem, codzienna modlitwa za Ja-
na Pawła II , częste przystępowa-
nie do komunii, troszczenie się
o zdrowie swojego ciała ( „nie wolno
bawić się swoim ciałem” ), zachowy-
wanie przykazań kościelnych i dba-
nie o potrzeby Kościoła. AK
OFIARY KRZYŻA
Dwoje kolejnych turystów po-
raził piorun na Giewoncie. Męż-
czyzna mimo prób reanimacji zmarł,
jego towarzyszka podróży walczy
w szpitalu o życie. Giewont jest jed-
nym z najniebezpieczniejszych, pio-
runochłonnych miejsc w Tatrach,
a to za sprawą 15-metrowego krzy-
ża, który niczym magnes przyciąga
pioruny, doprowadzając rokrocznie
do kilkunastu wypadków. Oczywi-
ście, przy takich dramatach cyklicz-
nie padają pytania o sens utrzy-
mywania krzyża właśnie w tym miej-
scu. Czy przywiązanie do symboli
ważniejsze jest od narażania ludz-
kiego życia?
JADOWITA POKUTA
Pewnego mieszkańca Tajlandii,
38-letniego Suanga Puangsriego ,
dopadły wyrzuty sumienia za roz-
maite popełnione w życiu grzechy.
W ramach pokuty postanowił więc
zamieszkać w swoim własnym do-
mu ze... skorpionami. Nie dwoma,
nie trzema, ale ponad czterema...
tysiącami. Pajęczaki łażą swobod-
nie po całym domostwie i od cza-
su do czasu skubią Suanga. On jed-
nak dzielnie się trzyma. Ech, gdy-
by podobną pokutę zechciał sobie
zadać ojciec Tadeusz . Chociaż nie,
co nam w końcu złego zrobiły bied-
ne skorpiony?
WŁOSKA RECEPTA
Giancarlo Gentilini , wicebur-
mistrz włoskiego miasta Treviso, za-
apelował do władzy kościelnej, by
w okresie zagrożenia epidemią gry-
py pozwoliła zrezygnować w czasie
nabożeństw z tradycyjnego znaku
PP
SIOSTRY
NIEMIŁOSIERNE
OSTATNIE
POŻEGNANIE
W Kuninie niedaleko Ostrołę-
ki zmarł 88-letni Zenon P. Miej-
scowy proboszcz najpierw odmówił
katolickiego pochówku, bo od 4 lat
nie widział Zenona w kościele.
W końcu jednak dał się rodzinie
przebłagać zapewnieniami, że sta-
ruszek był całkowicie niedołężny
i głuchy. Na cmentarzu wobec licz-
nie nad trumną zgromadzonych pa-
rafian takie oto palnął kazanie: „Co
roku podczas kolędy prosiłem Ze-
nona o otwarcie serca przed pa-
nem Jezusem. Niestety, nie godził
się on na to. Potrafił sąsiada przy-
jąć w swoim domu, ale Boga nie
chciał odnaleźć. Za każdym razem
słyszałem odpowiedź: »Daj mi spo-
kój z sakramentem«! Przeżyłem
to bardzo mocno...”.
Jeszcze mocniej przeżyli to wier-
ni, którzy nazajutrz po pogrzebie
dowiedzieli się w miejscowym GS,
że taczka kosztuje 120 zł. Zbiórka
idzie raźno.
MarS
Zakopane. 14 rodzin z dzieć-
mi zostanie wkrótce eksmitowa-
nych ze swych mieszkań. A to dla-
tego, że zamieszkują nierucho-
mość, którą kiedyś ktoś zapisał
w spadku Zakonowi Sióstr Miło-
sierdzia z Warszawy. Obdarowane
siostrzyczki nie chcą nawet słyszeć
o dalszej możliwości zamieszkiwa-
nia wspomnianych rodzin w ich ,,od-
wiecznym” majątku. Sprawa trafi-
ła do sądu, który oczywiście przy-
znał rację zakonnicom. Z pomocą
zagrożonym eksmisją rodzinom wy-
stąpił burmistrz Zakopanego Ja-
nusz Majcher , proponując sio-
strom miłosierdzia zamianę nieru-
chomości. Jeśli siostry odmówią,
Majcher zamierza poprosić, aby
przez 3 lata wstrzymały egzekucję,
żeby gmina mogła w tym czasie zna-
leźć lokale zastępcze. Ciekawe, ile
sobie zakonnice policzą za taki akt
miłosierdzia?
K-UPA ŚMIECHU?
PP
MarS
Największy społecznościowy por-
tal Nasza-klasa przechodzi sam sie-
bie. Tydzień temu pisaliśmy, jak to
hula sobie po nim wcale nie niepo-
kojony przez administratorów pro-
fil misia pedofila („Pedobear”), ale
to pikuś w porównaniu z tym, co
pojawiło się ostatnio. Na N-k odna-
leźliśmy bowiem konto „Ukraińska
Powstańcza”, a na nim wspólne zdję-
cie Kaczyńskiego i Juszczenki .
Obok powitanie: „Witajcie przyja-
ciele Ukraińskiej Powstańczej Ar-
mii i OUN-u”. W rubryce „Czym
się zajmujemy” autorzy wpisali: „Plu-
jemy Lachom kolejny raz w twarz”.
Co na to administratorzy por-
talu? Nic. A co zostało po profilu
157968147.017.png 157968147.018.png 157968147.019.png 157968147.020.png 157968147.021.png 157968147.022.png 157968147.023.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin