Fakty i Mity 2009-47.pdf

(11426 KB) Pobierz
198751088 UNPDF
Prowokacja „Faktów i Mitów”
NASZ CZŁOWIEK W RADIU MARYJA
ß Str. 9
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 47 (507) 26 LISTOPADA 2009 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Gdyby ktoś wpadł na pomysł wy-
dania ilustrowanej Konstytucji RP,
to do jej art. 25 – (...) Władze pu-
bliczne w Rzeczypospolitej Polskiej
zachowują bezstronność w spra-
wach przekonań religijnych, świa-
topoglądowych i filozoficznych (...).
Stosunki między państwem a ko-
ściołami i innymi związkami wyzna-
niowymi są kształtowane na zasa-
dach poszanowania ich autonomii
oraz wzajemnej niezależności (...)”
– taki oto proponujemy obrazek.
ß Str. 2, 26
ISSN 1509-460X
198751088.023.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 47 (507) 20 – 26 XI 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W odpowiedzi na wyrok strasburskiego Trybunału polskie
organizacje katolickie domagają się umieszczenia krzyża w go-
dle RP i w herbach wszystkich polskich miast! Całkiem
poważny projekt takiej ustawy trafi za kilka dni do laski mar-
szałkowskiej. Krzyż miałby być na orle. Naszym zdaniem,
powinno być odwrotnie: orzeł na krzyżu.
Krzyż na drogę
CBOS po raz enty zbadał religijność Polaków. Tendencja spad-
kowa jest stała. To cieszy, ale raduje znacznie bardziej fakt,
że odsetek młodych Polaków (18–24 l.) deklarujących się ja-
ko „osoby głęboko wierzące” w ciągu 10 lat (2000–2009) spadł
aż o połowę. Ciekawa zbieżność dat – zauważcie... Zbieżność
z powstaniem i rozkwitem „Faktów i Mitów”!
w urzędach i szkołach oraz dziurawe drogi czy brudne
klatki schodowe? Otóż bardzo wiele.
Tak naprawdę symbole religijne w państwowych i samo-
rządowych instytucjach to tylko zewnętrzny objaw ciężkiej
choroby, jaka toczy Polskę. Choroby, która nazywa się bra-
kiem poszanowania dla prawa i demokratycznie uzgodnionych
zasad postępowania. Jednocześnie trudno powiedzieć o krzy-
żu bezprawnie zawieszonym w sali sejmowej, że jest tylko
objawem. O ile widok ukrzyżowanego Chrystusa powinien
przypominać chrześcijaninowi o ofierze Boga dla człowieka
(choć w historii krzyż był częściej znakiem cierpienia człowie-
ka niż Boga), to krzyż sejmowy ma przekaz zupełnie
inny. On wyraźnie mówi: prawo, któ-
re stanowimy w tej sali, nic nie
znaczy, można je łamać i jeszcze się
tym chełpić. To m.in. dzięki temu krzy-
żowi, zatkniętemu niczym zwycięski
sztandar przez katooszołomów w 1997
roku, prezydent RP mógł w dniu Świę-
ta Niepodległości, 12 lat później, po-
grozić palcem tym, którzy chcieliby
korzystać z postanowień Konstytu-
cji RP, podstawowego aktu prawn-
ego w Polsce. Artykuł 25 ust. 2
konstytucji przewiduje, że „wła-
dze publiczne w Rzeczypospolitej
Polskiej zachowują bezstronność
w sprawach przekonań religijnych,
światopoglądowych i filozoficznych
(...)”. A skoro w ten sposób trak-
tuje podstawowe prawo pierwsza
osoba w państwie, która ma stać
na jego straży, to – jak to się mó-
wi – nic nie rządzi! Dlaczego na przy-
kład ja – Jan Kowalski – mam sprzątać po
swoim psie albo respektować „zakaz wywozu śmieci” do
lasu? Patologia gładko schodzi na doły, a jeszcze zanim tam
zejdzie, skutkuje kiepską jakością prawa tworzonego na ko-
lejnych szczeblach państwa – od sejmu poczynając, a na
uchwałach rad gmin kończąc. Bo po co przykładać się do two-
rzenia dobrego prawa, które i tak nie będzie respektowane?
Taka mentalność nieustannie zatruwa i osłabia szanse rozwo-
jowe Polski – jest jak kij w szprychach postępu.
Socjologowie od wielu dziesięcioleci debatują, dlaczego
my, Polacy, mamy tak indyferentny stosunek do prawa? Bo
przecież krzyż sejmowy to naprawdę tylko taki krzyż przydroż-
ny, na pewnym etapie polskich dróg. Zazwyczaj mówi się, że
nie szanujemy i nie przestrzegamy ustalonych reguł, gdyż przez
ponad 100 lat żyliśmy pod obcym reżymem, gdzie przestrze-
ganie prawa zaborcy było formą kolaboracji. O dziwo, szuka-
jąc przyczyn zniknięcia Polski z mapy Europy, mało kto sięga
do czasów sprzed zaborów. A dlaczego taka Wielkopolska,
która funkcjonowała pod ciężkim zaborem i restrykcyjnym pra-
wem pruskim, gospodarzy się o wiele lepiej niż Podkarpacie,
które pod Austriakiem cieszyło się dużą wolnością? Niestety,
nigdzie nie usłyszycie i nie przeczytacie (poza „FiM”) odpo-
wiedzi oczywistej: tam, gdzie Kościół rzymski wywiera więk-
szy wpływ na wychowanie i codzienne zachowania ludzi,
tam zawsze panuje mniejsza lub większa pogarda dla prawa
świeckiego; bieda jest na porządku dziennym, a dobro pań-
stwa i narodu na miejscu podlejszym. Są bowiem zawsze in-
ne priorytety (czyt. wartości), np. krzyż w instytucjach pań-
stwowych, ochrona prawna embrionów, budowa nowych
kościołów i pomników, zwrot mienia niegdyś wyłudzonego
itp. Nie mówiąc o całej ideologii Krk, która przecież zakłada,
że wszystko pochodzi od Bozi, życie na tej ziemi jest guzik
warte, więc nie trzeba się troszczyć o jego dobrą organiza-
cję, a prawo kościelne stoi nad świeckim, podobnie jak Pan
Bóg i wszyscy święci nad głową państwa i parlamentem.
Już młody człowiek, który żyje w społeczności, gdzie
przewagę mają katolicy, uczy się, że: 1 – inny niż katolik zna-
czy obcy i gorszy; 2 – nasz los zależy nie od naszych decy-
zji, ale od woli Boga (więc po co się starać); 3 – silniejszy
ma prawo łamać prawo i dlatego np. proboszcz rządzi w pań-
stwowej szkole, a krzyże wiszą w urzędach; 4 – hipokryzja
jest cnotą itd.
Współczesny, cywilizowany świat oparty jest jednak na
innych podstawach. W państwach o demokracji świeckiej
(inaczej niż w Polsce – wyznaniowej) podstawową troską wła-
dzy jest wyrobienie w społeczeństwie szacunku dla prawa
oraz włączanie obywateli do pracy na rzecz dobra wspólne-
go, bez względu na ich przekonania religijne, kolor skóry
czy orientację seksualną. I dlatego nie wiesza się
w obiektach publicznych żadnych sym-
boli religijnych, bo miejsce, w którym
obywatel spotyka się z państwem,
musi być przyjazne dla każdego.
A przecież nie każdy musi być ka-
tolikiem czy buddystą. W konsty-
tucjach państw demokratycznych
(również w Polsce w 1997 r.) za-
pisano regułę świeckości państwa.
Ale tylko w naszym Katolandzie się
jej nie przestrzega.
Wielki wrzask polskich bisku-
pów i ich świeckich podnóżków,
który rozległ się po wyroku Euro-
pejskiego Trybunału Praw Człowie-
ka w Strasburgu w sprawie bez-
prawnego wieszania krzyży w szko-
łach publicznych, jest dowodem
na to, że katoliccy talibowie się
boją. Boją się, że zbliża się ko-
niec demolowania przez nich pol-
skiego porządku prawnego, co
może oznaczać początek końca bi-
skupich rządów. Dotąd trzymali oni władzę dzięki bezczel-
ności i przemocy psychicznej. Rodzi to największe spusto-
szenie w relacjach społecznych. Jedna grupa pokazuje resz-
cie: my nie musimy przestrzegać tej a tej przez siebie wy-
branej regulacji prawa (tu: świeckości państwa). Ale też
inni – wobec takiej postawy – czują się zwolnieni od regu-
lacji, która im z kolei nie odpowiada. W życie państwa/gmi-
ny/parafii wdziera się chaos. Nawet jej mało znaczący
członek konstatuje, że pewnie i reszta przepisów to nic nie-
warta sieczka. Jako młody ksiądz byłem kiedyś świadkiem
rozmowy proboszcza z kandydatami do ołtarza. Była to wieś,
więc pleban się nie certolił: – A czystości przedmałżeńskiej
dochowali? – zwrócił się do młodych w trzeciej osobie.
– A księża to żyją w czystości? – wypalił mu rezolutnie chło-
pak. – A co to ma do rzeczy! – ryknął na niego mój przeło-
żony. Ryknął, bo argumentów nie miał żadnych. W ten m.in.
sposób (ale też na przykład poprzez instytucję spowiedzi, po
której ma się znowu czyste konto) Kościół uczy swoich
wiernych życia w hipokryzji. Uczy również, że przynależność
do większości oznacza przywileje i bycie lepszym, a także
tego, że mój interes prywatny jest ważniejszy od idei
(np. celibatu) czy dobra wspólnego. W końcu, jeżeli proboszcz
nie płaci podatków, to dlaczego ja – katolik – mam być fra-
jer. Potem sumienie pierze się już samo. Mogę więc także
oszukiwać pracodawcę „krwiopijcę” i okradać miejsce pra-
cy, a dla własnego widzimisię czy wygody niszczyć dobro
wspólne – klatki schodowe w blokach, windy, autobusy,
pociągi, malować graffiti. A władza? Ona pochodzi z ludu.
W stolicy 40-milionowego państwa są duże osiedla, do któ-
rych prowadzi polna, gliniasta droga. Zagadują o to urzędni-
ka gminy, a on mówi, że gmina nie musi budować dróg do
prywatnych osiedli. Ale jego oczy mówią coś innego: a co
mnie to obchodzi, ja tamtędy jeździć nie będę! JONASZ
Księża z 10 tys. parafii policzyli w niedzielę wiernych. Racho-
wania dokonano 11 października i zanotowano dalszy spadek
o ok. 5 proc. Dalszy, bo w ubiegłym roku spadek wynosił niemal
4 procent. Za jakieś 20 lat po Kościele zostanie tylko spadek.
3,5 tysiąca małżeństw składa co roku wnioski o unieważnienie
sakramentu (ponad 2,5 tys. skutecznie). Ten swoisty rekord
świata to gdzie? W Holandii? Nie, w katolickiej Polsce!
Gdyński prałat Jerzy Więckowski okazał się tajnym i nieźle
płatnym agentem Służby Bezpieczeństwa. Teraz, gdy się
wydało, uciekł ze swojej parafii. Jeśli IPN nie zaprzestanie
polowania na księży, to za rok, góra dwa okaże się, że nie
donosiło tylko dwóch kapłanów. Obaj mają być w przyszłym
roku beatyfikowani za heroiczność cnót.
Katolicki obrońca wartości i moralności Jan Pospieszalski prze-
grał proces z dziennikarzem, którego kłamliwie pomówił.
Wyrokiem sądu miał go przeprosić na swoim blogu. I tak
zrobił. W nocy. Tekst przeprosin wisiał na stronie kilka se-
kund, po czym został przez „Warto rozmawiać” wykasowany.
Ale internauci byli szybsi i porobili zrzuty z ekranu... Teraz
Katonowi katolowi grozi proces o próbę oszukania sądu, ale
co mu tam – przecież o takim grzechu nikt nie słyszał.
„Będziecie mieć najsmutniejsze Boże Narodzenie, jakie mogli-
ście sobie wyobrazić. Opieka społeczna zabierze wam dzieci”
– takimi słowy skłaniał pewną rodzinę do spłaty zaległej raty
pracownik Eurobanku, którego reklama brzmi: „Co jeszcze
możemy dla ciebie zrobić?”. Odpowiadamy: A walcie się!
11 listopada – podczas manifestacji ultranarodowców z ONR
i kontrmanifestacji antyfaszystów – okazało się, że wznosze-
nie w Polsce okrzyków nazistowskich i rasistowskich jest le-
galne, zaś sprzeciw wobec takich praktyk może być srogo ka-
rany. Wysoka grzywna grozi aż siedmiu antyfaszystom zatrzy-
manym przez policję.
Do Radia Maryja zadzwoniła pani Genowefa z Buska-Zdro-
ju i na antenie wykrzyknęła: „W wodzie z kranu płyną środ-
ki poronne! I dlatego mężczyźni tracą impotencję ! Uczeni
szwajcarscy to zbadali!”. Po tych rewelacjach do Buska cią-
gną całe pielgrzymki panów po sześćdziesiątce. W kranach
zaczyna brakować wody.
Kościół Afryki Południowej protestuje przeciwko Mundialo-
wi 2010. Tamtejsza Konferencja Episkopatu przestrzega, że
mistrzostwa piłki kopanej w RPA doprowadzą do intensyfi-
kacji prostytucji i handlu żywym towarem. „Bądźmy szczegól-
nie wyczuleni na ludzką krzywdę” – apelują biskupi. Słusznie.
Bądźcie! Chociaż raz na cztery lata.
Obrońcy życia w Dallas są w szoku. Pastor Curtis Boyd otwo-
rzył ośrodek aborcyjny w stolicy stanu Teksas. „Owszem, za-
bijam nienarodzone dzieci, ale zaraz potem żarliwie modlę
się, aby dusze tych ciąż wróciły do Boga z miłością i zrozu-
mieniem” – oświadczył demon. A może jednak święty jakiś?
Lloyd Blankfein, szef bankowego giganta „Goldman Sachs”,
oświadczył zdumionym dziennikarzom CNN i BBC, że „ban-
ki krzewią dzieło boże”. Nas nie dziwi to ani trochę. Od 2 ty-
sięcy lat wiadomo, że dzieło boże w wydaniu jego sług pole-
ga na łupieniu ludzi.
„W obozach koncentracyjnych umarło ok. 200 tysięcy Żydów,
jednak ani jeden w komorze gazowej” – za te słowa biskupo-
wi lefebryście Richardowi Williamsonowi grozi nawet 5 lat
więzienia. Sąd w Ratyzbonie najpierw skazał kłamcę na 12 ty-
sięcy euro grzywny, ale ten odmówił zapłaty. Wobec tego
proces sądowy został wznowiony.
„Jesus, Queen of Heaven” (Jezus, Królowa Nieba) – sztukę pod
takim tytułem wystawił teatr w Glasgow. Spektakl opowiada
o Jezusie, który bardzo chce zostać kobietą, więc zmienia płeć.
Premierę bojkotował tłum homofobów z transparentami: „Bóg:
Mój syn nie jest zboczeńcem!” To bodaj pierwszy od czasów
gorejącego krzaka przypadek, by Stwórca odezwał się do ludu.
Carrie Prejean, miss Kalifornii, została świętą katolicką za
życia po tym, jak oświadczyła, że brzydzi się gejami i najbar-
dziej na świecie kocha Świętą Panienkę. Tymczasem do me-
diów przedostała się taśma wideo, na której Carrie uprawia
seks. Sama z sobą. I jest wniebowzięta. Jak to święta!
Matka Boska sexy? Nie wiadomo, czy była, ale przecież mogła
być. Do takiego wniosku doszli madryccy wydawcy kalendarza na
rok 2010. Na jego kartach śliczne jak marzenie modelki wystę-
pują m.in. w roli Madonny – dyskotekówki, Marii – nagiej blond
laski, a nawet Marii Murzynki z czarnym Dzieciątkiem na ręku.
C o mają ze sobą wspólnego krzyże nielegalnie wiszące
198751088.024.png 198751088.025.png 198751088.026.png
Nr 47 (507) 20 – 26 XI 2009 r.
GORĄCE TEMATY
3
rian Minkiewicz ,
syn Józefa , objął we
władanie Delegatu-
rę Agencji Bezpieczeństwa We-
wnętrznego w Białymstoku. Doświad-
czeni fachowcy nie mieli przy nim
żadnych szans, bowiem Minkiewicz
od wielu lat koleguje się z Krzysz-
tofem Bondarykiem , który dwa
kierował tu UOP-em w latach ko-
alicji AWS-UW. Mieliśmy nadzie-
ję, że człowiek trochę dojrzał po
okresie karencji wynikającej z nie-
korzystnego układu politycznego,
ale skończyło się na nadziejach...
– mówi „FiM” oficer ABW.
Minkiewicz rozpoczął urzędo-
wanie od zwyczajowego wywiesze-
nia na ścianie gabinetu krzyża,
rav4. Później załatwił sobie u Bon-
daryka mitsubishi lancera – super-
maszynę „dla klientów szukających
ponadczasowej elegancji i dynamicz-
nych właściwości jezdnych”, jak twier-
dzi japoński koncern. Żeby zaś służ-
bowo-prywatnej błyskotki nie prze-
męczyć, do znajdującego się w ta-
borze ABW fiata doblo kazał zamon-
tować hak holowniczy.
wód” w Krynicy Górskiej (1135 km
w obie strony). Oczywiście, kierow-
ca musiał po kuracji dostarczyć ja-
śniepana z powrotem do domu.
– To jeszcze nic, bo pamiętam,
jak w latach 90. pojechał w Wigilię
do małżonki wypoczywającej na wcza-
sach w Krynicy. Zaangażował za kół-
ko dwóch funkcjonariuszy, żeby
– prowadząc samochód na zmianę
pracy w ABW kandydatów nazbyt
wykształconych (m.in. przypadek wy-
bitnego fachowca z kilkoma unikal-
nymi specjalizacjami, którego spła-
wiono, bo... „nie spełniał kryteriów
intelektualnych”);
potrafi się odwzajemnić za
trzymanie mordy na kłódkę, czego
niezbitym dowodem jest przyjęcie do
pracy syna swojego osobistego kie-
rowcy, mimo że chłopiec legitymuje
się tylko średnim wykształceniem;
troszczy się o kolegów, za-
trudniając w ABW kumpli z podla-
skiego oddziału SG i powierzając
im najbardziej odpowiedzialne sta-
nowiska, nierzadko kosztem kom-
petentnych i uczciwych oficerów ma-
jących czelność myśleć nieco inny-
mi kategoriami niż szef;
jest pryncypialny, czemu dał
wyraz, wykopując z roboty kierow-
nika sekcji organizacyjno-kadrowej
delegatury, który ośmielił się odmó-
wić panu Marianowi przyjmowania
do pracy jego znajomych ze Straży
Granicznej bez wymaganych usta-
wą specjalistycznych badań psycho-
logiczno-psychiatrycznych;
dba o porządek i estetykę po-
mieszczeń służbowych, poświęca-
jąc wiele czasu na sprawdzanie czy-
stości taboru samochodowego oraz
troszcząc się, by usytuowanie me-
bli w pokojach funkcjonariuszy nie
raziło jego poczucia smaku.
No i jeszcze jedno – kto wie, czy
nie najważniejsze – w kłopotliwych
dla siebie sytuacjach Minkiewicz jest
niesłychanie małomówny. Gdy zwró-
ciliśmy się doń na piśmie z prośbą
o skomentowanie podnoszonych
w niniejszej publikacji kwestii, na-
brał wody w usta...
ANNA TARCZYŃSKA
Wszystko złoto, co się świeci
Układy, prywata, nepotyzm, a nawet fałszerstwa
– dygnitarze z ABW prezentują „ponadczasową
elegancję”.
– Co woził i dokąd jeździł fiatem
– nie wiadomo, w każdym razie po-
trafił przejechać nim jednorazowo
w dniach wolnych od pracy nawet
400 km – ujawnia mechanik z ABW.
W Agencji obowiązuje żelazna
zasada (uregulowana zarządzeniem
dyrektora Biura Administracyjno-
-Gospodarczego ABW), że każdy
ruch pojazdu służbowego musi zo-
stać udokumentowany w jego książ-
ce kontroli pracy, do której wpisu-
je się m.in. godziny i cel użytkowa-
nia, nazwisko dysponenta oraz licz-
bę przejechanych kilometrów. Oka-
zuje się, że ta zasada obowiązuje
wszystkich... oprócz Minkiewicza.
Z nad wyraz wiarygodnego źró-
dła uzyskaliśmy informacje, że szef
specsłużb na Podlasiu:
W dniach 25–30 czerwca 2009
roku wyjechał wraz z rodziną na wy-
poczynek w Bieszczady. Skorzystał
ze służbowego seata alhambry, na-
bijając na liczniku 1485 km i nie pła-
cąc za przejazd ani grosza;
16 września 2009 r. kazał się
zawieźć samochodem ABW „do
– zdążyli wrócić na Święta Bożego
Narodzenia do Białegostoku. Dzi-
siaj natomiast bywa tak, że ludzie
tłuką się do Warszawy w ważnych
sprawach służbowych pociągiem, bo
pan dyrektor nie pojedzie przecież
do domu prywatnym autem. Jest
w tym również aspekt kryminalny,
bowiem w książce żadnego samo-
chodu użytkowanego przez Minkie-
wicza nie ma jego wpisów, a ludzie
odpowiedzialni materialnie za te po-
jazdy zmuszeni są do rozpisywania
przejechanych przez szefa „kilo-
metrów” w fikcyjnych celach ope-
racyjnych, dopuszczając się w grun-
cie rzeczy oszustwa – ujawnia nasz
rozmówca.
A jak wygląda u Minkiewicza
polityka kadrowa? Na plus zapisu-
jemy mu fakt, że:
jako gorliwy katolik bardzo
dba o politykę prorodzinną – w pod-
laskim ABW pracuje już jego szwa-
gierka, a od kilku miesięcy również
szwagier (personalia znane redakcji);
nie toleruje żadnych nierów-
ności i odwala zgłaszających się do
miesiące wcześniej został główno-
dowodzącym ABW. Służył pod je-
go rozkazami jeszcze w białostoc-
kiej ekspozyturze Urzędu Ochrony
Państwa, by w listopadzie 1997 r.
osiedlić się w gabinecie swojego pa-
trona, gdy ten dostał posadę w rzą-
dzie Jerzego Buzka .
Okres rządów lewicy i IV Rzecz-
pospolitą Jarosława Kaczyńskie-
go Minkiewicz przeczekał w Naj-
wyższej Izbie Kontroli na etacie
wicedyrektora delegatury w Białym-
stoku, a ledwie tylko do władzy do-
szła Platforma Obywatelska, znowu
się zmilitaryzował, przechodząc na
kilka miesięcy do Podlaskiego Od-
działu Straży Granicznej (dali mu
tam stopień majora), skąd miękko
wylądował w ABW.
– Na firmę padł blady strach, bo
starsi koledzy opowiadali o jego apo-
dyktyczności i amatorszczyźnie, gdy
a następnie zażądał dla siebie do-
datkowego apartamentu, gdzie
mógłby się w wolnych chwilach re-
laksować, koniecznie przy filiżance
aromatycznej kawy. Agencja ma for-
sy jak lodu, więc niezwłocznie za-
kupiła szefowi ekskluzywny zestaw
wypoczynkowy, nie zapominając
oczywiście o ekspresie za 2500 zł.
Gdy pan Marian już odpoczął,
oddał swoje prywatne auto synowi,
po czym zapragnął, aby służbowy
peugeot 307 HDI pozostawał do je-
go wyłącznej dyspozycji przez 24
godz. na dobę i siedem dni w tygo-
dniu. Polecił zamontować w aucie
czujniki cofania oraz CB Radio, no
i oczywiście nawigację satelitarną, że-
by przypadkiem nie zabłądzić w dro-
dze z pracy do domu. Po kilku mie-
siącach centrala ABW przydzieliła
delegaturze nowe samochody, więc
Minkiewicz przesiadł się do toyoty
Caritas oszukuje...
Ksiądz Słowik nie ukrywa, iż nie uznaje
związku zawodowego powstałego w Domu
Kombatanta, a „oszczerstwa, które padły
z jego strony pod adresem Caritasu, nie uj-
dą płazem”. Księżulo zapowiedział skiero-
wanie sprawy do sądu i nie wyklucza dalszych
konsekwencji.
Na pierwszy ogień poszedł oczywiście prze-
wodniczący Aksamit, który za tzw. „destruk-
tywny wpływ na pracowników” został odde-
legowany do pracy w ośrodku Caritasu w od-
ległym o 40 km Sędziszowie. Wielebny zaka-
zał mu też wstępu do Domu Kombatanta.
Sprawa została zgłoszona do Państwowej
Inspekcji Pracy w Krakowie, której rzecznik
Anna Majerek powiedziała, że „ksiądz nie
powinien zakazywać przewodniczącemu
związków zawodowych wstępu na teren za-
kładu. W ustawie o związkach zawodowych
jest mowa o utrudnianiu działalności związ-
kowej i przewidziane są za nią kary grzyw-
ny, a nawet pozbawienia wolności”.
Kolejną niepokojącą sprawą są tzw. dni
skupienia, organizowane dla wszystkich pra-
cowników Caritasu – każdy z pracowników
ma obowiązek uczestniczyć w nich minimum
raz w roku. Pracownicy Domu Kombatanta
w Miechowie, który jeszcze miesiąc temu był
placówką stricte publiczną, zapowiedzieli, że
nie będą brać udziału w żadnych takich szop-
kach. Jednak teraz ich nowy przełożony
– ksiądz Słowik – zapowiedział, iż każdy
oporny daje wyraz swojego stosunku wobec
pracodawcy... Tak więc są to de facto przy-
musowe katolickie rekolekcje. Zachodzi tu
ewidentne złamanie Konstytucji RP, która za-
kazuje jakiegokolwiek nacisku na obywateli
w celu uczestnictwa w praktykach religijnych.
Gdy Caritas przejmował DPS, pracow-
nicy nie kryli nadziei. Dziś mówią, że wpa-
dli z deszczu pod rynnę: – Jak byliśmy pod
starostwem, było do kogo się odwoływać,
a teraz co? Tylko modlitwa do Pana Boga
nam zostaje – mówi zwolniony przez księ-
dza Słowika Władysław Kucharski. W spra-
wę zaangażował się też Ogólnopolski Pra-
cowniczy Związek Zawodowy „Konfederacja
Pracy”, którego przedstawiciel, Michał Le-
wandowski , mówi: – Związkowcy z miechow-
skiego DPS-u działają w świetle prawa i są
zarejestrowani w strukturach OPZZ. Do Za-
rządu Głównego dotarły już sygnały o kon-
flikcie. Teraz czekamy na dostarczenie nam
pełnej dokumentacji w sprawie.
W całym konflikcie jest jeszcze trzecia
i zapewne najbardziej pokrzywdzona strona
– pensjonariusze Domu Kombatanta, któ-
rzy przecież płacą Caritasowi niemałe pie-
niądze za pobyt w ośrodku, a są narażani na
nieustające spory oraz namawiani do popar-
cia którejś ze stron konfliktu. „FiM” będą
śledzić rozwój wydarzeń.
MAREK PAWŁOWSKI
marek503@op.pl
...pracowników nie szanuje – transpa-
rent o takiej treści pojawił się niedawno
na Domu Pomocy Społecznej w małopol-
skim Miechowie. W miesiąc po tym, jak
nowym właścicielem placówki został Ca-
ritas archidiecezji kieleckiej.
Zaraz po wywieszeniu transparentu, przy-
była na miejsce ekipa interwencyjna złożona
z policjantów i... miejscowych zakonnic, któ-
re próbowały usunąć ,,reklamę” kościelnej fir-
my. Policja ze swej strony wezwała protestu-
jących pracowników DPS do zachowania spo-
koju, a jedna z funkcjonariuszek odczytała
im artykuł 212 kodeksu karnego: „Kto poma-
wia (...) osobę, grupę osób, instytucję (...) pod-
lega grzywnie, karze ograniczenia albo pozba-
wienia wolności do roku” . Jednak przewodni-
czący związku zawodowego pracowników DPS
Waldemar Aksamit stanowczo zaprotesto-
wał przeciwko oskarżeniom, mówiąc: ,,Niko-
go nie pomawiamy. Napisaliśmy całą praw-
dę. Caritas nas oszukał!”. A było tak...
Miesiąc temu Caritas Kielce wygrał kon-
kurs, zorganizowany przez zarząd powiatu mie-
chowskiego, na prowadzenie miejscowego
DPS-u, który oficjalnie nazwano Domem
Kombatanta . Caritas, przejmując placówkę,
obiecał, że utrzyma całe zatrudnienie 23-oso-
bowej załogi, jednak wkrótce swoje stanowi-
sko stracił Władysław Kucharski , przełożo-
ny pielęgniarek. – Dostałem wypowiedzenie
z powodu likwidacji stanowiska, a kilka dni póź-
niej dowiedziałem się, że moje miejsce zajmu-
je siostra Kinga – mówi oburzony Kucharski.
Innych pracowników przeniesiono na gorsze
stanowiska oraz pozbawiono premii. Płaca nie-
których wynosi 700 zł na rękę. Waldemar Ak-
samit powołuje się na artykuł 26 ustawy o związ-
kach zawodowych, z którego wynika, iż nowy
pracodawca i pracownik są związani treścią do-
tychczasowych umów o pracę. Ich zmiana mo-
że nastąpić tylko w trybie porozumienia stron.
– A tu żadnego porozumienia nie było, bo nikt
nie chce z nami rozmawiać – twierdzi.
Jedyną odpowiedzią Caritasu był list dy-
rektora księdza Stanisława Słowika do
związkowca: „Jeśli ma Pan w sobie cokolwiek
ducha chrześcijańskiego, to w imię miłości
bliźniego wzywam Pana do zaprzestania dzia-
łań na szkodę mieszkańców domu – ludzi star-
szych, schorowanych, często zasłużonych kom-
batantów. Życzę opamiętania. Szczęść Boże”.
W marcu 2008 r. Ma-
198751088.001.png 198751088.002.png 198751088.003.png 198751088.004.png 198751088.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 47 (507) 20 – 26 XI 2009 r.
POLKA POTRAFI
Sekspertki
A propos seksu i biznesu...
Ostatnio w rodzimych mediach za-
reklamowała się najdroższa na tej
szerokości geogra-
ficznej kurtyzana:
niejaka Aurelia ,
44-letnia zdeklaro-
wana katoliczka, któ-
ra pod medialnym pa-
tronatem programu „Roz-
mowy w toku” sprzedaje to,
co ma najcenniejsze
– dziewictwo. Pi-
semnie poświad-
czone przez gine-
kologa. To, czego
nikt nie chciał na-
wet za darmo,
wyceniła na... pół
miliona złotych. Pie-
niędzy potrzebuje na
remont baru, w któ-
rym sobie pracuje.
Szczęśliwy deflorator,
poza posiadaniem żądanej
kwoty, musi spełniać je-
den tylko warunek – ma
być domyty. Interes ży-
cia! Pomyślcie, ile weź-
mie, dajmy na to, 88-let-
nia prawiczka? Jak nic ca-
łą bańkę!
Z zazdrości skręca się
ta, która z dobroci ser-
ca dała za darmo...
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
Poseł PiS z Zagłębia, Waldemar Andzel ,
dowiedział się, że opalanie w solarium mo-
że prowadzić do raka skóry. No to postanowił ludziom pomóc i wszystkich
korzystających ze sztucznych promieni rejestrować. Po co? Żeby – kiedy już
zachorują – mogli udowodnić przed sądem, ile godzin spędzili pod lampami
i wywalczyć odszkodowanie. Idąc tym tropem, proponujemy rejestrować
wszystkich palaczy i drinkujących. Czyli wszystkich.
Jeśli wierzyć medialnym donie-
sieniom, płci pięknej zachciało się
pracy w seksbiznesie.
Przekonanie, że kobiety nie lu-
bią pornosów, to mit – zapewnia-
ją seksuolodzy. „Nawet jeśli na co
dzień Polka nie używa wulgarnych
słów, stara się być stateczna i kul-
turalna, zmienia się, gdy siada do
komputera – świntuszy ile wlezie.
Trafiają do mnie pacjentki wystra-
szone tą drugą stroną swojej natu-
ry. Kiedy proszę, by powiedziały,
jakich używają określeń, odpowia-
dają: »Przez gardło mi to nie przej-
dzie«” – referował seksuolog, pro-
fesor Zbigniew Izdebski , kiedy ba-
dano seksualność naszych rodaczek
i okazało się, że na anonimowych
czatach internetowych ujawniają
swoją drugą, lubieżną naturę.
Doniesienia ze strony zachod-
nich sąsiadów zdają się te rewela-
cje potwierdzać. Na tegorocznym
festiwalu filmów pornograficznych
w Berlinie blisko połowę zaprezen-
towanych filmów wyreżyserowały
kobiety. Panie już zaangażowane
w porno-biznes przedstawiły swoje
plany na najbliższą przy-
szłość. I tak:
Kobiety mają czę-
ściej reżyserować por-
nosy. Dzięki temu sce-
nariusze będą uwzględ-
niać babskie potrzeby
i kłaść większy nacisk na
przyjemność kobiety. Po-
za tym – lepsze warunki
pracy dla aktorek, bez-
pieczny seks, więcej gry
wstępnej na ekranie, sce-
nariusz zakładający coś
więcej poza podglądem
penetracji i serią uda-
wanych jęków.
Ustanowiono nawet
nagrodę dla najlepszego
feministycznego filmu por-
no. Statuetka, którą otrzy-
ma laureatka, ma kształt
otwartej ostrygi.
Złośliwi twierdzą, że
z pornosów powstaną te-
raz komedie romantycz-
ne ze ślubem na końcu,
ale nie ma co przesą-
dzać sprawy.
Pod Chełmem zatrzymano 25-latka, który
skradł rolnikowi cztery prosiaki i paszę.
Funkcjonariuszom udało się odzyskać troje prosiąt, gdyż jedno złodziejowi
uciekło... 25-latek tłumaczył, że były mu one potrzebne na święta.
W Woli Idzikowskiej pod Krasnymstawem
doszło do domowej awantury. Kłócili się:
50-letni ojciec, jego 28-letnia córka i jej narzeczony. W pewnym momencie
mężczyźni wzięli się „za bary”. Interweniowała córeczka, która, chcąc ich
rozdzielić, uderzyła tatusia... maczetą. Ten z poważnymi obrażeniami ciała
trafił do szpitala.
Pięciu mężczyzn w wieku od 24 do 44 lat
zatrzymała w Dniu Niepodległości lubel-
ska policja. Chłopcy przebrani za ułanów wracali konno do stadniny w Pra-
wiednikach. Wszyscy jeźdźcy byli pijani. Konie były trzeźwe.
W miejscowości Sporniak nieopodal Lu-
blina dwaj nieletni młodzieńcy wdarli się
na posesję jednego z mieszkańców, pobili go, a z domu zabrali: dokumenty
gospodarza, radioodbiornik oraz... pralkę wirnikową „Frania”, którą dziecia-
ki ledwo wytaszczyły. Wkrótce policja wpadła na ślad jednego ze spraw-
ców – 15-letniego Grzegorza K. , u którego policja znalazła przedmioty po-
chodzące z innych kradzieży.
Opracowali: WZ, KC
wnętrza jakiegoś szkodliwego systemu ob-
naża go i krytykuje, aby przestrzec przed nim jego
ofiary. Kimś takim może być na przykład były ksiądz.
Albo wielki finansista.
Nic tak nie kompromituje danej instytucji albo da-
nego systemu, jak fakt, że tworzący go ludzie zwraca-
ją się przeciwko niemu i demaskują go. Przy tym naj-
istotniejsze są nie tyle motywy takich działań (choć nie
są one bez znaczenia), co raczej sam fakt udanego ob-
nażania wad danego sytemu. Tak zadziałał kiedyś „efekt
Lutra ”, czyli wolta wy-
bitnego teologa katolic-
kiego, który zwrócił się
przeciwko Kościołowi.
Tak też było w przypad-
ku Lwa Trockiego ,
współtwórcy państwa ra-
dzieckiego, który po wyjeździe z ZSRR obnażył stali-
nizm i wskazał przyczyny zdrady rewolucji przez rze-
komych komunistów z KPZR.
Trochę podobnie jest w przypadku George’a So-
rosa – węgiersko-amerykańskiego finansisty i multi-
miliardera (w 2007 roku miał ok. 8 mld dol.), który
– siedząc w samym środku zglobalizowanego kapitali-
zmu – niemiłosiernie go atakuje. Soros jest oczywiście
szczególnie kontrowersyjny, bo wściekle atakuje to, na
czym sam się dorobił (nadal na tym zarabiając) i z cze-
go hojnie łoży na działalność społeczną.
Jego wypowiedzi przeciw zdziczałemu kapitali-
zmowi nie są może jakoś szczególnie odkrywcze ani
specjalnie radykalne, ale cała ich wartość i smak pły-
ną z tego, że pochodzą właśnie od tej, a nie innej oso-
by: od kogoś, kto należy do elity finansowej świata, dla
dobra której cały ten system działa i z którego czerpie
ona niesłychane korzyści. Wypowiedzi Sorosa, choć sku-
piają się na krytyce sytuacji w USA, pozwalają lepiej
zrozumieć także sytuację w Polsce. Wszak współcze-
sna Polska jest pomyślana jako coś w rodzaju księży-
ca Ameryki, jest jej satelitą wzorującym się na niedo-
ścigłych ideałach zza oceanu i świecącym odbitym (choć
mizernym) blaskiem cudzej chwały.
Soros pokazuje podstawową sprzeczność, jaka ist-
nieje pomiędzy demokracją a rynkiem: to, co dla spo-
łeczeństwa jest najwyższą wartością, nie musi nią być
dla podmiotów gospodarczych działających na rynku.
Tym drugim chodzi o maksymalizację zysku, a społe-
czeństwu powinno zależeć na rozwoju wszystkich oby-
wateli. Soros podkreśla sprzeczność pomiędzy faktem,
że politycy mają reprezentować obywateli, a faktem,
że są oni sponsorowani przez wielkich rynkowych gra-
czy. Politycy są lojalni wobec sponsorów, a nie wobec
tych, którzy ich wybrali (patrz np. afera hazardowa
w Polsce). „Urynkowie-
nie” polityki i demokra-
cji jest początkiem ich
końca. Rynek korumpu-
je politykę i prowadzi do
uwiądu demokracji. Skut-
ki są takie, że polityka
nie służy obywatelem, a cały system staje się zniechę-
cającą grą pozorów. Brzmi znajomo?
Soros mówi wprost: „Podstawowym grzechem pa-
nującego fundamentalizmu jest to, że służy on po pro-
stu najzamożniejszym i że układa rynek według ich in-
teresów”. Finansista wykazuje, że ta grupa interesu ma-
nipuluje opinią publiczną za pośrednictwem mediów,
uciekając się do kłamstw i przekręcania danych staty-
stycznych. W efekcie ludzie popierają rozwiązania, któ-
re godzą w ich najbardziej podstawowe interesy. Soros
podaje przykład zwalczania prospołecznych reform zdro-
wotnych Obamy także przez biednych ludzi, ogłupio-
nych przez prawicowe media.
Mogę też podać przykład z Polski – ostatnio me-
dia na ogół wspierające PO przypuściły zdumiewające
ataki na tę partię. Powód – lobby bankowo-ubezpie-
czeniowe poczuło się zagrożone planem reformy cho-
rego systemu emerytalnego. PO – przyciśnięte do mu-
ru w związku z brakiem pieniędzy – chciało poprawić
najgłupsze i najbardziej marnotrawne rozwiązania te-
go systemu, ale to godzi w interesy funduszy emerytal-
nych, czyli ich właścicieli – banków. Dlatego ten wście-
kły i jednobrzmiący jazgot z ostatnich tygodni nie wy-
gląda na przypadkowy.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Europa trzeciego milenium pozostawia nam tylko dynie, symbol święta
obchodzonego ostatnio 11 listopada, i odbiera nam nasze najukochańsze
symbole jak krzyż.
(Kard. Tarcisio Bertone, watykański sekretarz stanu)
¹¹¹
Nie ma żadnej możliwości zmuszenia nas do usunięcia krzyży z klas szkol-
nych. Nawet ateista musi się zgodzić z tym, że historia Włoch jest chrze-
ścijańska.
(Silvio Berlusconi)
¹¹¹
Chciałabym zasugerować przeniesienie krzyża do przestrzeni osobistej. Reli-
gia jest sprawą osobistą, zakorzenioną w osobie, choć prowadzi do wspól-
noty. W szkole najbardziej osobiste jest wnętrze plecaka. Tam może znaleźć
się miejsce na mały znak swojego wyznania, na święty tekst, coś, co o wie-
rze przypomina. Przyjaciół można dopuścić do obejrzenia takiego skarbu.
(Halina Bortnowska,
publicystka katolicka, działa w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka)
¹¹¹
Skaza współczesnej demokracji polega na tym, że stała się ona grą me-
dialną i PR-ową, w której się pierdoli wyborców. (Jarosław Gowin)
¹¹¹
Mówienie o Lechu Kaczyńskim, który zachował się po chamsku, że jest cha-
mem, jest dobre. To demokratyzuje urząd prezydenta. (Janusz Palikot)
¹¹¹
Każda złotówka dana na Kościół, jest najlepiej wydaną złotówką. Bo jest
największa szansa, że dzięki tej złotówce ktoś stanie się lepszym człowie-
kiem.
Jak nas ogrywają
(Stefan Niesiołowski)
¹¹¹
Dzisiaj polityka nie zwabia do siebie ludzi zbyt wielkiego formatu. Zwłasz-
cza w Polsce jest to kariera dla ludzi ze słabego rozdania, którzy widzą
w niej szansę na awans społeczny. Dwa lata temu odczułem wielką ulgę,
gdy PO wygrała wybory parlamentarne. Teraz odczuwam lęk, że Jarosław
Kaczyński i PiS może wrócić do władzy.
(Marek Kondrat)
¹¹¹
Moja wymarzona wizja jest taka, że Jarosław Kaczyński będzie prezesem
PiS do 2040 roku. I ja mu do tego czasu pozostanę wierny.
(Jacek Kurski)
Wybrali: OH, MarS, RK, DS, JC
ADAM CIOCH
SPIS POWSZECHNY
IDĄ ŚWIĘTA
ROMEO I JULIA
UŁANI ULANI
CZYŚCIOSZKI?
M iło jest czytać o tym, jak człowiek z samego
198751088.006.png 198751088.007.png 198751088.008.png 198751088.009.png 198751088.010.png 198751088.011.png 198751088.012.png 198751088.013.png 198751088.014.png
Nr 47 (507) 20 – 26 XI 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
LEWO-WIERNI
MODLITWĄ W A/H1N1
dozowniki na mydło w płynie w to-
aletach publicznych. Pomysł nam
się podoba i podpowiadamy jesz-
cze, w tym samym higienicznym du-
chu, automaty wrzutowe na ko-
munijne opłatki. Bo czy to higie-
niczne, aby jeść księdzu z ręki?
A jakie to poniżające... MaK
W dwóch sondażach zorganizo-
wanych ostatnio przez portal Inte-
ria internauci wypowiadali się na
temat zaufania, jakie żywią wobec
Kościoła oraz poglądów na kato-
lickie nauczanie w sprawach sek-
sualnych. Okazuje się, że Kościół
darzy zaufaniem i popiera jego na-
uczanie moralne od 22 do 24 proc.
respondentów. Oto kolejny dowód
na to, że prawowierni katolicy to
w Polsce mniejszość. MaK
MIASTO
SPECJALNEJ TROSKI
„aktualne intencje i ogłoszenia” na sa-
morządowym (!) portalu interneto-
wym Urzędu Gminy w Zaniemyślu.
Obywatele gminy Zaniemyśl na-
prawdę mogą czuć się dobrze po-
informowani. A swoją drogą, czcze-
nie narodowego Święta Niepodle-
głości poprzez organizowanie zbiór-
ki kasy na potrzeby Watykanu to
nader symboliczny przejaw polskie-
go patriotyzmu.
Dopadła cię grypa? Czym prę-
dzej sięgnij po „leczniczą moc Pi-
sma Świętego i modlitwy”, a „bę-
dziesz mógł cieszyć się zdrowiem
w Bogu” – zapewnia dr Don Col-
bert w książce „Biblia leczy: prze-
ziębienie i grypa” (do kupienia
w księgarniach katolickich). Jej au-
tor, lekarz medycyny, odkrył bo-
wiem, że grypa i infekcje grypopo-
dobne mają „silne korzenie ducho-
we”. Stąd opracowana przez niego
biblijna kuracja antygrypowa opie-
ra się na „wglądzie duchowym, sil-
nej wierze, naturalnej mądrości i me-
dycznej poradzie lekarskiej” . Na po-
czątek jako skuteczną szczepionkę
przeciw wirusom doktor Don Col-
bert reklamuje modlitwę: „Panie,
dziękuję Ci za to, że stworzyłeś mnie
bojaźliwym i wspaniałym (...). Jeśli
w nieświadomości dokonałem sabo-
tażu własnego systemu immunolo-
gicznego, proszę, otwórz oczy mego
rozumu i uczyń mnie mądrym”. Na-
stępnie w ramach terapii propo-
nuje ułożyć osobistą modlitwę do
Jezusa Chrystusa, żeby podzięko-
wać Mu „za uzdrowienie z przezię-
bienia, grypy, zapalenia zatok” .
A jeśli i to nie pomoże, pacjento-
wi należy zaaplikować na przykład
„żydowską penicylinę”, czyli gorą-
cy rosół, lub tzw. japoński chrzan,
czyli wasabi.
MIODOWA CELA
Ekonomiści zapewniają, że re-
cesję mamy już za sobą, ale nie wszy-
scy przyjmują to do wiadomości. Po-
licja stanu Tennessee aresztowała
parę młodą w noc poślubną.
Brian Dykes i Mindy McGhee
wzięli ślub w Kaplicy Anielskiego
Widoku w Sevierville, po czym uda-
li się na noc poślubną do domku
wynajętego w kurorcie Black Bear
Ridge. Zamiast jednak oddawać się
pobożnie aktowi defloracji, para
młoda wróciła do kaplicy... Nieste-
ty, kapliczny anioł stróż zauważył
ich o 1 w nocy, a potem spostrzegł,
że zniknęła kasetka z ofiarami. Po-
licja nakryła parę w restauracji. Przy-
znali się i oddali 500 dolarów. Noc
poślubna skończyła się dla oblubień-
ców w celach. Osobnych. TN
AK
DARCZYŃCA
ZŁOCZYŃCA
KAPLICE
NA BULODROMY
Tadeusz M. , jeden z najbar-
dziej wpływowych prawicowych po-
lityków na Dolnym Śląsku, stanął
przed sądem za rozdawanie spo-
łecznych pieniędzy Kościołowi.
Prokuratura Okręgowa w Jele-
niej Górze postawiła politykowi (je-
den z byłych prezydentów Lubina,
parlamentarzysta AWS, a potem
PO) zarzut przekroczenia upraw-
nień. Grozi mu za to od roku do 10
lat więzienia. Według prokuratora,
M. złupił budżet gminy na kwotę po-
nad 1,6 miliona złotych. Śledztwo
w tej sprawie toczyło się od lat. Już
w 2003 roku M. mógł mieć przed-
stawione zarzuty. Wtedy jednak chro-
nił go immunitet parlamentarny.
W trakcie dochodzenia ustalo-
no, że gotówka od sponsorów, któ-
rzy chcieli wspierać finansowo mia-
sto, trafiała najpierw na specjalnie
wydzielone konto w Urzędzie Mia-
sta, a stamtąd była przekazywana
– zgodnie z poleceniami Tadeusza
M. – bezpośrednio do parafii, ko-
ścielnych fundacji albo innych or-
ganizacji związanych z Krk. ZK
Radni Działdowa słyną z nazy-
wania ulic imionami świętych ka-
tolickiego Kościoła („Radni para-
fialni” – „FiM” 46/2008). Tym ra-
zem w jednej uchwale połączyli
szczyt absurdu i upojenia dewocją.
W październiku postanowili, że do
patronki miasteczka, świętej Kata-
rzyny Aleksandryjskiej , dołączą
jeszcze dwaj błogosławieni koledzy
– biskupi Julian Nowowiejski
i Leon Wetmański . Do pomysłu
skłonił rajców fakt, że obaj pano-
wie zmarli w działdowskim obozie
koncentracyjnym (ich męczeństwo
nie znajduje potwierdzenia w źró-
dłach) oraz lobbing miejscowego
duchowieństwa.
W Kalonce koło Łodzi powstał
pierwszy w Polsce zadaszony bulo-
drom, czyli pole do gry w popular-
ne we Francji bule. Bulodrom mie-
ści się w dawnej kaplicy, nieużywa-
nej już przez miejscową parafię. Po-
mysł „rewitalizacji kaplic” zachwy-
cił nas i przewidujemy wielką karie-
rę sal gimnastycznych, skoczni nar-
ciarskich, a nawet basenów w bu-
dynkach pokościelnych. MaK
BISKUPI SZCZUJĄ
KRZYŻEM
LIBERAŁOWIE
Po wyroku Europejskiego Try-
bunału Praw Człowieka krzyż stał
się w RP tematem numer jeden.
Z okazji skorzystali biskupi san-
domierscy.
Miasto obiegł ostatnio specjal-
nie na tę okoliczność wydany ko-
munikat. Hierarchowie donosili
mieszkańcom na ich prezydenta
Andrzeja Szlęzaka , który najpierw
nakazał watykańczykom usunięcie
krzyża nielegalnie postawionego na
miejskim gruncie, a wobec braku
porozumienia skierował sprawę sa-
mowolki do sądu. Bo ów krzyż
– jak się szybko okazało – to zalą-
żek kościoła, który diecezja posta-
nowiła wybudować dla „właściwej
opieki duszpasterskiej” nad miesz-
kańcami osiedla Młodynie. „Idea
powstania kościoła nie ma niestety
poparcia ze strony obecnego prezy-
denta Stalowej Woli. Najbardziej za-
smuca jednak to, że po ustawieniu
tam przez wiernych krzyża pan pre-
zydent wystąpił na drogę sądową”
– skarżą się wiernym biskupi, ape-
lując o żarliwą modlitwę. I zagrze-
wają do walki z prezydentem:
„W przededniu procesu cywilnego
należy przypomnieć słowa Sługi Bo-
żego Jana Pawła II. Wołał on do
nas Polaków: »Brońcie krzyża, nie
pozwólcie, aby imię Boże było ob-
rażane w waszych sercach, w życiu
rodzinnym czy społecznym«”.
Prezydent konsekwentnie nie
ugina się pod naporem purpury
i tłumaczy spokojnie: „Tu nikt
z krzyżami nie walczy. Kościół za-
czął się rządzić na terenie miejskim
jak na swoim”. Rozprawa przed
niezawisłym sądem odbędzie się 24
listopada br.
AK
Sąd Najwyższy Kuwejtu uznał
za sprzeczne z konstytucją prawo,
które wymaga podpisu męża na po-
daniu o paszport złożonym przez
żonę. Kuwejt, w którym kobiety ma-
ją czynne i bierne prawo wyborcze,
uchodzi za jeden z najliberalniej-
szych krajów nad Zatoką Perską.
MaK
DEFICYT
Ultrakatolicka Irlandia przez
dziesięciolecia eksportowała księ-
ży na wszystkie kontynenty. Tak by-
ło. Arcybiskup Diarmuid Martin
stwierdził, że „wkrótce archidiece-
zja dublińska może stanąć przed
problemem deficytu księży”. Obec-
nie jest tam 46 kapłanów powyżej
80 roku życia i tylko dwóch mają-
cych poniżej 35 lat.
o.P.
JAKI ZNAK TWÓJ?
BIBLIA
SKONFISKOWANA
ŚWIĘCI
NADE WSZYSTKO
Parafia bł. Karoliny Kózki
w Rzeszowie na swojej stronie in-
ternetowej przestrzega rodziców
przed pozwalaniem swoim dzieciom
na noszenie „symboli innych religii
i demonicznych mocy”. Chodzi m.in.
o krzyż celtycki, krzyż egipski, pen-
tagram, yin-yang, pierścień atlan-
tów, młot Thora czy talizmany is-
lamskie. Noszącym te symbole ma
podobno grozić „zaprzedanie się
złemu i szatanowi” oraz „sprowa-
dzenie uroków”. Aby temu zapo-
biec, oprócz rezygnacji z wyżej wy-
mienionych „szatańskich znaków”,
parafia poleca wiernym „zamanife-
stować przynależność do chrześci-
jan”. Na przykład poprzez nosze-
nie krzyża jerozolimskiego – sym-
bolu ludobójczych krucjat. AK
PPr
Władze Malezji skonfiskowały
w ostatnich miesiącach ponad 15
tys. egzemplarzy Biblii sprowadza-
nej z Indonezji, gdyż słowo „Bóg”
zastąpiono w nich słowem „Allach”
(co oznacza „Bóg” w języku arab-
skim), a takie tłumaczenie jest za-
kazane w tym w większości muzuł-
mańskim kraju. Muzułmanie nie
chcą, aby utożsamiano w ten spo-
sób Boga islamu z Bogiem Biblii.
PPr
Samorządowcy trwonią pienią-
dze obywateli na dywagacje o świę-
tych. A wszystko w czasie oficjal-
nych spotkań, które finansują po-
datnicy. Przedstawiciele Związku
Miast Polskich jako podstawowy
punkt obrad 18 i 19 listopada w Do-
lsku wyznaczyli temat: „Patroni pol-
skich miast – kult świętych w spo-
łecznościach lokalnych”. W boga-
tym programie spotkania zaplano-
wano wiele wystąpień poświęconych
świętym i świętości: „Dolsk – 650-
-lecie miasta św. Michała” – prele-
gent Henryk Litka , burmistrz Do-
lska; „Patronka dnia – bł. Karoli-
na Kózkówna” – ks. dr Wiesław
Piotrowski (Tarnów); „Św. Michał
Archanioł – patron Dolska (także
Strzelina, Strzyżowa i Żagania)”
– o. Stanisław Przepierski . Do-
piero po zrealizowaniu tych punk-
tów programu samorządowego spo-
tkania zajęto się planem polityki fi-
nansowej państwa na rok 2010
(w tym subwencją „szkolną”), sta-
nem prac nad ustawą o planowa-
niu przestrzennym itd. ZK
CUDEŃKA
DOZOWANE
Włoski Kościół katolicki, aby
przeciwdziałać rozprzestrzenianiu
się grypy, wprowadził w wielu świą-
tyniach dozowniki na wodę świę-
coną. Działają one podobnie jak
WATYKAN ŚWIĘTUJE
„W środę 11 listopada Święto
Niepodległości. Msze św. o 7.00
u sióstr, w kościele Matki Bożej o 8.00
i 11.00 a w kościele św. Wawrzyńca
o 8.30, 10.00 i 18.00. Taca przezna-
czona będzie na potrzeby Stolicy
Świętej” – oto jedna z informacji,
jakie można znaleźć w zakładce
WZ
198751088.015.png 198751088.016.png 198751088.017.png 198751088.018.png 198751088.019.png 198751088.020.png 198751088.021.png 198751088.022.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin