Fakty i Mity 2011-29.pdf

(6628 KB) Pobierz
677963202 UNPDF
BLIDA KULISY NAGONKI
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 29 (594) 28 LIPCA 2011 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
 Str. 8–9
Pretty Women
Wiedzą o nich nawet dzieci. Niektórzy
korzystają z ich usług. U jednych budzą
pożądanie, u innych odrazę, u wszystkich
ciekawość. Kim są tirówki, jak wygląda
ich praca, jakie mają motywacje, marzenia...
I co z sumieniem?
 Str. 14–15
Â
Â
ISSN 1509-460X
Dlaczego Kaczyński i Ziobro zasłużyli na Trybunał Stanu
677963202.024.png 677963202.025.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 29 (594) 22–28 VII 2011 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
„Gazeta Wyborcza” z 20 lipca wściekle nas zaatakowała. Jo-
naszowi zarzucono kłamliwie zdradę tajemnicy spowiedzi
w książce „Byłem księdzem”, a „FiM” m.in. drwiny ze śmier-
ci ks. Jerzego Popiełuszki. Nasi prawnicy zażądali od „GW”
publikacji przeprosin w ramce oraz zapłatę10 tys. zł na cele
społeczne. W przypadku niespełnienia tych żądań występuje-
my na drogę sądową.
My, kiepscy
Billboardy polityków pokryły całą Polskę (zdaniem Państwo-
wej Komisji Wyborczej – bezprawnie). Na nich twarz Kaczo-
ra i napis: „Premier Kaczyński. Czas na odważne decyzje”.
O dobry Boże ateistów...
Państwa reakcji na moje komentarze pod wspólnym
tytułem „Kapitał”. Przypomnę, że rzecz dotyczyła kapitału,
jaki każdy z nas nosi pod czaszką. W reakcji odezwały się
głównie dwa środowiska: nauczycieli/pedagogów oraz – co
nikogo nie powinno dziwić – prywatnych przedsiębior-
ców. Pomimo oficjalnego bezrobocia w Polsce na pozio-
mie 12,2 proc. ci ostatni cierpią coraz bardziej na brak
wykwalifikowanych pracowników. A najbardziej narzeka-
ją na tych po studiach i ogólniakach, niby teoretycznie
wykształconych, „obcykanych” w kilku językach, a tak
naprawdę niemających za grosz wiedzy praktycznej, o prak-
tyce zawodowej, czyli konkretnych umiejętnościach, nie
wspominając. Nic dziwnego, zawodów-
ki – najbardziej pożądane dla rosną-
cej gospodarki – zostały zlikwido-
wane, a technika dogorywają i też
mają upaść. Inne szkoły (z wyż-
szymi na czele) specjalizują się
dziś głównie w kształceniu bez-
robotnych z całkiem niezłą wie-
dzą ogólną. Tylko komu to po-
trzebne? Na pewno nie im sa-
mym. Humaniści pamiętają ze
studiów kilka lektur i dużo więcej
imprez do białego rana. Absolwen-
ci ciężkich kierunków prawniczych
nie potrafią napisać prostego pi-
sma do sądu, bo na studiach po-
znali tylko strukturę takiego doku-
mentu. Szkoły muszą wychodzić
naprzeciw potrzebom pracodaw-
ców i rynku pracy. Wiadomo, że
każdy chciałby być prezesem,
menedżerem czy lekarzem, ale go-
spodarka i społeczeństwo potrzebują też cieśli, elektryków,
piekarzy, dekarzy itp. Cytując klasyka Kiepskiego: „Każdy
by chciał rządzić, a robić nie ma komu!”. Niestety, orga-
ny państwa, na przykład Ministerstwo Gospodarki, nie pro-
wadzą żadnej kontroli i żadnego planowania struktury za-
trudnienia. Efekt jest taki, że tworzą się nagle zaskakują-
ce deficyty etatów, na przykład murarzy. Zdarzają się też
„nadprodukcje” – ostatnio m.in. nagle przybyło lekarzy we-
terynarii, dlatego ci pracujący w zakładach mięsnych po-
szli na 1/2 etatu lub na bruk.
W krajach cywilizowanych kariery zawodowe obywate-
li są priorytetem dla rządów. Nikomu nie przychodzi tam
do głowy puścić wszystko na żywioł wolnego rynku, jak to
się dzieje w Katolandzie. W USA działają akademickie jed-
nostki doradztwa zawodowego, które informują studentów
o tym, jak potoczy się ich życie zawodowe po ukończeniu
danego kierunku. Podobnie jest w Niemczech, gdzie nawet
niejeden nastolatek zna już nazwę zakładu pracy, w którym
będzie kiedyś pracował. Ktoś powie, że to ogranicza mło-
dego człowieka, że zamyka mu inne drogi. Nic bardziej myl-
nego. Każdy jest spokojny o własną przyszłość, a jeśli ze-
chce z niej zrezygnować, to zawsze może założyć kwiaciar-
nię czy zacząć grać w zespole rockowym.
Skąd się bierze bezrobocie nad Wisłą?
Absolwentowi najtrudniej znaleźć pierwszą pra-
cę. Pracodawcy wiedzą bowiem, że przez ja-
kiś rok muszą takiemu delikwentowi zafundo-
wać de facto płatną praktykę. Nie zważają
więc zupełnie na papiery, często woleliby za-
trudnić technika czy bystrzaka po zawodów-
ce niż pana inżyniera z dyplomem i dwiema
lewymi rękami.
Pan Jan z Pruszkowa, tapicer tuż przed eme-
ryturą, pisze do mnie: „Syn poszedł na medy-
cynę, córka skończyła pedagogikę, a ja od 2 lat
nie mogę znaleźć nikogo do pomocy, choć mój następca
jest w stanie zarobić więcej od moich dzieci po studiach.
Chętnych, nawet po szkołach i po kursach, nie brakuje,
ale kiedy daję im do ręki narzędzia, to nie wiedzą, co z ni-
mi robić, nie potrafią obić taboretu” .
Na szczęście w wielu dziedzinach myśli za nas Unia.
Ministrowie edukacji krajów UE co jakiś czas ustalają
kierunki rozwoju oświaty w powiązaniu z wizją rozwoju go-
spodarczego UE do roku 2020. Na potrzeby programu Stra-
tegia 2020 robione są analizy, w których Polska nie wy-
gląda tragicznie... tylko na pozór. Mamy na przykład 29,7
proc. osób z wyższym wykształceniem, co stawia nas
w czołówce europejskiej. Jesteśmy na pierwszym miej-
scu pod względem liczby kobiet – szefów firm. Jednocze-
śnie daleko odstajemy w zakresie edukacji przedszkolnej
– średnia europejska to ponad 90
proc. dzieci (w wieku 3–5 lat) ob-
jętych wychowaniem przedszkol-
nym. Jesteśmy na szarym końcu
jeśli chodzi o kształcenie dorosłych
– 4,7 proc. (średnia UE to 9,5 proc.
biorących udział w kursach bran-
żowych lub na zmianę kwalifika-
cji). W szkoleniach pracowników
mamy przedostatnie miejsce, po-
dobnie w nakładach na badania na-
ukowe czy podniesienie innowacyj-
ności. Nikt nas za to nie poko-
na w absencji w pracy – 5,9 proc.,
bo nawet obsobaczani za nierób-
stwo Grecy mają wskaźnik 1,4 proc.!
Efekty: brak konkurencyjności na-
szych wyrobów, także w porównaniu
z Czechami czy Węgrami; tylko 1 proc.
polskich przedsiębiorstw uznano za najbardziej
pożądane miejsce pracy (w Wielkiej Brytanii – 7 proc.,
w Niemczech – 19 proc.). Celowo pomieszałem tu eduka-
cję z gospodarką, aby wykazać ich wzajemne przenikanie.
Dodajmy, że w Polsce przeważają kierunki humanistycz-
ne (w tym filozofia i teologia...), które generują niższe PKB
od kierunków/zawodów technicznych.
W polskiej szkole „podaje” się wiedzę, zamiast poka-
zywać, jak kreatywnie myśleć i rozwiązywać problemy.
Katuje się uczniów teorią i wiedzą ogólną zamiast specja-
lizacją i praktyką. Ale rozwiązania systemowe – jeśli na-
stąpią – nie załatwią wszystkich problemów. Dzieleni w cią-
gu wieków (nie wyłączając ostatnich lat) Polacy mają bo-
wiem we krwi brak umiejętności i woli współpracy, tym
bardziej że sama szkoła uczy postaw indywidualistycznych.
Trudno z taką wadą wrodzoną budować zaufanie społecz-
ne, które – jak wykazują wszelkie badania – jest funda-
mentem zamożności całych narodów (najwyższe w Danii).
Widzimy więc, w jaki sposób kiepska edukacja prze-
kłada się na kiepską gospodarkę, a nawet kiepskie relacje
społeczne. Nic dziwnego, że potem Polak Kiepski twierdzi:
w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem!
JONASZ
W kolejnym – jeszcze głupszym niż poprzedni (choć to wyda-
je się niemożliwe) – spocie wyborczym PiS Kaczyński otwie-
ra rękami szklane, rozsuwane drzwi. Ludzie, niech ktoś mu
wreszcie powie, że takie drzwi otwierają się same, że ludzie
mają konta w bankach, internet, a nawet prawo jazdy!
Zdaniem marszałka Grzegorza Schetyny ustawa o in vitro
w wersji bardziej liberalnej (projekt Kidawy-Błońskiej) nie ma
szans na przegłosowanie w tej kadencji Sejmu, bo siła kon-
serwatystów (także w PO i PSL) jest zbyt duża. PO celowo
odwleka głosowanie w tej sprawie poza wybory, aby centrole-
wicowy elektorat nie przestraszył się przykruchtowej mental-
ności tych, co to ponoć „nie klękają przed księdzem”.
Na 8 miesięcy w zawieszeniu sąd pierwszej instancji skazał
Aleksandrę Jakubowską za manipulowanie przy ustawie me-
dialnej. Chodziło o zniknięcie z tekstu ustawy słynnych słów
„lub czasopisma”. Wraz z nią skazano na podobne kary dwo-
je urzędników (z Ministerstwa Kultury i KRRiT). Jakubow-
ska zapowiada złożenie odwołania. Po kolejnych 8 latach od-
wołań (sprawa ciągnie się od wiosny 2003 r.) „lwicy lewicy”
wypadną kły niczym pałki zomowcom z „Wujka”.
Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu próbowała za-
jąć się incydentem na Jasnej Górze (pisaliśmy o tym tydzień
temu), kiedy to prawdziwi katolicy Rydzyka pobili dzienni-
karkę Polsatu. Próbowała, ale się nie zajęła, bo posłowie PiS
spoliczkowanie reporterki nazwali prowokacją i dziełem Tu-
ska oraz „Gazety Wyborczej”. „To było zamówienie politycz-
ne” – wykrzyczała Sobecka. Fakt, sami widzieliśmy – baba le-
jąca dziennikarkę miała twarz dziadka Tuska z Wehrmachtu.
Rezygnację z kierowania pierwszym programem TVP złożyła
Iwona Schymalla, twierdząc, że odchodzi z powodu wewnętrz-
nych konfliktów w telewizji publicznej. Ta „papieżyca” ślinią-
ca się na widok sutanny szefowała Jedynce dwukrotnie, a po raz
pierwszy mianował ją prezes Piotr Farfał, postfaszysta. Żegna-
my ją bez żalu, no chyba że jej miejsce zająłby na przykład
Jan Pospieszalski.
Świat się zatrzymał. A dokładnie zatrzymały się polskie koleje,
i to już jakieś 75 lat temu. W latach 30. podróż z Krakowa do Za-
kopanego zajmowała 138 minut. Dziś od 200 do 220 minut.
W budynkach jednej z parafii katolickich w Pruszczu Gdań-
skim PiS zorganizował pokaz filmu „Kibol”. Dokument zreali-
zowany przez przypisowską „Gazetę Polską” w karykaturalnym
świetle przedstawia premiera Tuska, a w sympatycznym – chu-
liganów stadionowych. Teraz przynajmniej wiadomo, dlaczego
religia powędrowała z salek przykościelnych do szkół. Dzięki
temu do domów katechetycznych może się wprowadzić PiS.
W Świętokrzyskiem miejscowy PiS urządza rodzinny, wybor-
czy piknik. Z loterią fantową. Dzieci będą mogły wygrać ga-
dżety partyjne (?), a dorośli – uwaga! – kolację z posłanką
Kempą. Na Facebooku już pojawił się profil tych, co wolą gło-
dować, niż żreć kawior przy Kempie. Gdyby PiS wymyślił ja-
ko nagrodę noc z Sobecką, doszłoby w Polsce do masowych
samokastracji.
Się zaczyna... Marszałek województwa małopolskiego jest wła-
ścicielem okazałego przyszpitalnego kościoła w podkrakow-
skim Kobierzynie. No a jak coś się ma, to trzeba na to coś ło-
żyć. Ponieważ samorządowi niby nie wolno finansować kultu
religijnego, marszałek dorzuca dodatkową kasę na szpital
z przeznaczeniem na tacę.
Półoficjalne statystyki podały kilka dni temu, że w Polsce ce-
libat jest fikcją. Co dziesiąty ksiądz ma przynajmniej jedno
dziecko na boku, a połowa księży utrzymuje kochanki. Jednak
pierwsza wiadomość zbulwersowała nas znacznie bardziej – co
najmniej trzy tysiące „sierot Kościoła”. Czy jakiś Caritas po-
chyla się nad ich losem? Czy ktoś uroczyście wręcza im bre-
lok „Nie wstydzę się tatusia”... Ups, to znaczy Jezusa?
Tomasz Kaczmarek, czyli słynny agent Tomek, oświadczył
na Krakowskim Przedmieściu, że gdyby Naród go potrzebo-
wał, to on ewentualnie może zasiąść w ławach Sejmu. Naród
pod namiotem „Solidarni 2010” w liczbie około 20 osób okla-
skami dał wyraz, że potrzebuje bardzo.
Tenisistka Agnieszka Radwańska dołączyła do katolickiej ak-
cji i nosi brelok „Nie wstydzę się Jezusa”. To świetnie, popie-
ramy. Ale mniej świetna jest wiadomość, że również nie wsty-
dzi się do ojca – trenera – krzyczeć: „Sp...dalaj, ty ch...!”.
WAŻNE!!! W zamówieniu prosimy podać numer telefonu i adres, na który możemy wysłać książki.
P rzyznam szczerze, że nie spodziewałem się aż takiej
677963202.026.png 677963202.027.png 677963202.001.png 677963202.002.png 677963202.003.png
Nr 29 (594) 22–28 VII 2011 r.
GORĄCE TEMATY
3
powiada, że jeśli biskup
diecezjalny lub wyższy
przełożony zakonny wy-
razi życzenie, to samorząd nie ma
wyjścia – miejscowe plany zagospo-
darowania przestrzennego muszą
uwzględniać watykańską inwestycję.
Skutek jest taki, że gdzie tylko po-
wstaje jakieś nowe terytorium miesz-
kaniowe, tam czarny palec wskazuje
działkę, którą chciałby otrzymać
w prezencie. Nazywa się to „sprze-
dażą z bonifikatą”, która dochodzi
nawet do 99,9 proc. Czasem bywa
tak, że wielebni jakimś „cudem” spra-
wę przeoczą i załapią się w ostatniej
chwili na kawałek ziemi, gdzie moż-
na zmieścić co najwyżej kaplicę. Ale
nic to! Najważniejsze, żeby teren ob-
sikać, choćby tylko wodą święconą,
a później – kroczek po kroczku...
„Zwracamy się o podjęcie postę-
powania administracyjnego, mające-
go na celu wstrzymanie rozbudowy
istniejącego budynku kościoła rzym-
skokatolickiej parafii Narodzenia
NMP przy ul. Beskidzkiej 5 w Kali-
szu – Osiedle Zagorzynek, i ustale-
nie, kto wydał decyzję pozwalającą
na budowę kościoła w samym cen-
trum osiedla domków jednorodzin-
nych bezpośrednio przygranicach gę-
sto zabudowanych działek” – zażą-
dała od wojewody wielkopolskiego
grupa rozwścieczonych mieszkań-
ców Zagorzynka.
– Chodzi o podjętą i realizowa-
ną od jesieni 2009 roku przez pro-
boszcza – księdza Pawła Kostrze-
– rozbudowę istniejącej świąty-
ni. O takim zamiarze niby wcześniej
informował, ale pokazywał dla zmył-
ki zdjęcia i makiety, na których bu-
dynek przyczółka był zaledwie ciut-
kę większy od dotychczasowego. Kil-
kanaście rodzin już wtedy miało od-
wagę protestować, ale innym śmia-
łości zabrakło, więc sprawa przyci-
chła. Gdy to monstrum wyrosło
z ziemi i zaczęło wznosić się coraz
wyżej i wyżej, ludzie wpadli w pa-
nikę – relacjonuje Bronisław W.
– Już teraz jestem przerażona wi-
dokiem betonowego bunkra za
oknem (fot. górna), a dzisiaj dowia-
duję się, że ma on osiągnąć wyso-
kość 12-kondygnacyjnego wieżow-
ca! I to na osiedlu niskiej zabudo-
wy jednorodzinnej, gdzie nikt nie
mógł otrzymać zgody na budynek
wyższy niż dziesięć metrów. To je-
dyny w Kaliszu przypadek, gdzie ko-
ściół jest budowany dosłownie
naścianach sąsiadujących znim
domów – mówi inna ofiara gigan-
tomanii ks. Pawła Kostrzewy.
Jej sąsiadka dodaje:
– Każdego ranka o godz. 6.30
zrywają mnie na nogi elektronicz-
ne dzwony. Powtórka o godzi-
nie 12, 15 i 17.30. Ale to nie wszyst-
ko. Żeby do końca ludzi zamęczyć,
każde nabożeństwo jest transmito-
wane na zewnątrz, a przy dobrych
wiatrach słychać je nawet przy po-
łożonym pół kilometra dalej dwor-
cu kolejowym. Nic nie pomaga, na-
wet hermetyczne okna. Jakim cu-
dem coś takiego powstało, skoro
– A pan prezydent Ryszard No-
wak składał nam solenne przyrze-
czenia, że nie wypuści tej działki
z rąk i nie klepnie budowy kościo-
ła, dopóki osiedle nie otrzyma obiek-
tu sportowego – zauważa Anna S.
„Trwają poszukiwania odpowied-
niej działki pod obiecane boisko,
żeby lokalizacja nie rodziła konflik-
tów, bo osobom starszym czy bez-
dzietnym może przeszkadzać takie są-
siedztwo” – wyjaśnia na łamach lo-
kalnej gazety dyrektor jednego z wy-
działów Urzędu Miasta. A co
z młodszymi i „dzietnymi”, którym
przeszkadza kościół?
~~~
Nieustanną czujność muszą wy-
kazywać mieszkańcy warszawskiego
Ursynowa, bowiem głośna onegdaj
sprawa budowy kościoła pod Kopą
Cwila, na terenie parku będącego
„zielonymi płucami” dzielnicy, wca-
le nie jest zamknięta, chociaż kard.
Kazimierz Nycz i prezydent Han-
na Gronkiewicz-Walz obiecywali,
że nie będą sprzeciwiać się woli lu-
du i świątynia tam nie powstanie.
„Odnosimy wrażenie, że zapowiedzia-
naprzez kard. Nycza rezygnacja zbu-
dowy kościoła pod Kopą Cwila nie
jest do końca przesądzona. Czyżby
kardynał oszukał mieszkańców?”
– czytamy w odezwie Stowarzysze-
nia Nasz Ursynów, wydanej w związ-
ku z wytoczonym przez kurię me-
tropolitalną procesem o ustanowie-
nie drogi służebnej do działki wska-
zanej czarnym palcem.
~~~
Z listu do redakcji: „Mam ka-
plicę cztery metry od podwórka,
a obok mojej działki powstanie jesz-
cze świątynia. Już teraz zero życia pry-
watnego. Kiedy rozpalam grilla, za-
czyna się msza. Czy można pić piwo
na oczach wiernych? Chcę działkę
sprzedać, ale ze względu na bliskość
kościoła nie ma chętnych. Przez to,
że miałam śmiałość odwołać się
Fot. Mariusz Krzuszcz
Przyczółki
Po kraju rozlewa się fala protestów przeciwko
budowie kościołów. Coś w narodzie pękło
i przestał „pękać”.
roboty potrwają10 lat, więc mal-
kontenci mają sporo czasu na zna-
lezienie sobie jakiegoś nowego lo-
kum. Ich protesty ograniczają się
na razie do wysyłania pism...
~~~
Twardy opór mieszkańców Olec-
ka z legendarnym już taksówkarzem
Zbigniewem Kaczmarkiem na cze-
le (pod petycją przeciwko budowie
kolejnego kościoła zebrał ponad
2 tys. głosów) sprawił, że Rada Mia-
sta wreszcie wstała z kolan i odrzu-
ciła projekt uchwały zmieniającej
plan zagospodarowania przestrzen-
nego działek w pobliżu plaży „Szyj-
ka”, co miało umożliwić wieleb-
nym wzniesienie tam „ośrodka cha-
rytatywno-oświatowego z obiektem
sakralnym”.
osiedle miało być w założeniu oazą
spokoju? Domy w pobliżu przyczół-
ka automatycznie straciły na warto-
ści od 30 do 40 proc.!
Ksiądz Kostrzewa apeluje: „Jak
Pan Bóg nam pobłogosławi, to wie-
ża będzie górować 36 m nad ziemią.
Bardzo proszę wszystkich o modli-
twę, ale też o pomoc [finansową],
żeby to dzieło nam się udało”. W od-
powiedzi, najbardziej zdesperowa-
ni mieszkańcy osiedla obiecują mu
takie rzeczy, że z tzw. ostrożności
procesowej musimy je przemilczeć.
Ci bardziej umiarkowani wybierają
się do sądu...
kredyty. Wiedziałem, że będzie trud-
no, ale spłaciłem je, tyrając na dwóch
etatach. Ten trud rekompensowała
mi fajna okolica, cisza, spokój... Aż
tu nagle wszystko szlag trafił i bę-
dę miał pod nosem zajebistą wieżę
kościelną z kurantami, a nawet ka-
plicę przedpogrzebową oraz chłod-
nię dla nieboszczyków, o czym nikt
nie raczył mnie wcześniej poinfor-
mować – irytuje się pan R.
Jego sąsiadka, pani K. , zauwa-
ża: – To ma być kolos. A przecież
do tymczasowego namiotu na msze
w niedziele przychodzi po kilkadzie-
siąt osób. W odległości zaledwie spa-
cerowej są już trzy kościoły. Ten bę-
dzie czwarty. Tymczasem na Mąko-
łowcu nie ma żłobka, przedszkola
ani szkoły, nie mówiąc już o porząd-
nych drogach.
~~~
W Stargardzie Szczecińskim
na osiedlu Pyrzyckim funkcjono-
wała dotychczas kaplica. Usytuowa-
na była tuż obok bloków mieszkal-
nych, ale dało się z nią jakoś wy-
trzymać. Choć gabarytowo całkowi-
cie wystarczała, żeby pomieścić
wszystkich chętnych, to z kościelne-
go punktu widzenia miała dwie za-
sadnicze wady: była niższa od po-
bliskich domów i nie posiadała
na zapleczu pałacu zwanego popu-
larnie plebanią. Wielebni wyrwali
więc miastu z gardła położone nie-
opodal działki (miał tam powstać
park!) i rozpoczęli budowę kościo-
ła o powierzchni ponad 500 mkw.
Na razie jest tylko hałas, tumany
kurzu i ciężki sprzęt rujnujący dro-
gę. Inwestor (parafia Przemienienia
Pańskiego z proboszczem – ks. Ja-
nem Śniegowskim ) pociesza, że
do pierwszego dzwonka daleko, bo
~~~
Kilkudziesięciu mieszkańców
dzielnicy Mąkołowiec w Tychach
przez kilka lat walczyło, żeby unie-
możliwić wybudowanie kościoła
pod swoimi oknami. Dla uspokoje-
nia nastrojów czarni zaczęli od pro-
wizorycznej kaplicy, ale sąsiedzi wy-
czuli podstęp. Złożyli skargę na sa-
mowolę i Powiatowy Inspektorat
Nadzoru Budowlanego zmusił pleba-
na do rozbiórki, co było doprawdy
ewenementem. Gdy pod naciskiem
kurii biskupiej ratusz wyraził zgodę
na okazałą świątynię, protesty jesz-
cze bardziej się nasiliły. Pisma trafia-
ły do wojewody śląskiego i nadzoru,
więc sprawa odwlekała się o kolejne
miesiące, ale w nieskończoność nie
dało się jej przedłużyć, bo od strony
formalnej pozwolenie było prawidło-
we i nie kolidowało z planem zago-
spodarowania przestrzennego. Tym
oto sposobem zaczęła wyrastać z zie-
mi hacjenda pod wezwaniem św. Oj-
ca Pio, której kierownikiem jest ks.
Dariusz Gadomski .
– Gdy zdecydowałem się na bu-
dowę domu, zaciągnąłem ciężkie
Kalisz: monstrum wyrasta z ziemi...
Na osiedlu Barskie w Nowym
Sączu (woj. małopolskie) mieszkań-
cy otwarcie i bez skrupułów mówią
„nie” dla nowej świątyni, która ma
przypominać watykańską Bazylikę
św. Piotra. Wołają niestety na pusz-
czy, bo inwestycja już ruszyła. Lu-
dziom najbardziej podnosi ciśnienie
fakt, że sakralny kompleks (z ple-
banią i rozmaitymi dodatkami) zaj-
mie dotychczasowe boisko.
od decyzji dotyczacej inwestycji sa-
kralnej, zostałam oskarżona z am-
bony, że proboszcz musiał zdjąć pra-
cowników z budowy na czas rozpa-
trzenia skargi. W mojej miejscowo-
ści jestem czarną owcą, choć w swo-
im długim życiu wielu ludziom po-
mogłam. Ale to się dzisiaj nie liczy.
Szczęść Boże wszystkim, którzy są
w podobnej sytuacji – Jola” ...
ANNA TARCZYŃSKA
Z bójeckie prawo III RP
677963202.004.png 677963202.005.png 677963202.006.png 677963202.007.png 677963202.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 29 (594) 22–28 VII 2011 r.
POLKA POTRAFI
Spis cudzołożnic
Prowincjałki
W Miastku na otwarciu biura parlamen-
tarnego PiS lokalni działacze dali straszną
plamę. Bo chociaż wszystko dopięli na ostatni guzik, zapomnieli o kropidle
i święconej wodzie. Ostatecznie ksiądz przybyły na przecinanie wstęgi poświę-
cił lokal pobłogosławioną na biegu kranówką.
Ciało kobiety jest u nas własno-
ścią Świętego Trójprzymierza:
Państwa, Kościoła i Zarodków.
Federacja na rzecz Kobiet i Pla-
nowania Rodziny rozpoczęła akcję
pt. „Moja aborcja”, która ma udo-
wodnić, że ciąża bywa dramatem
– i to nie tylko w przypadku bez-
myślnych gówniar, które upiły się
na szkolnej dyskotece. Do Federa-
cji napływają historie kobiet, które
opowiadają, w jakich okolicznościach
zdecydowały się na zabieg. Oto wy-
imek z listy polskich „cudzołożnic”.
Anna cierpi na niewydolność
żylną. Po trzeciej ciąży musiała pod-
dać się operacji nóg, a potem re-
habilitacji. Nie wolno jej stosować
pigułek antykoncepcyjnych. Po ostat-
nim porodzie prosiła o podwiąza-
nie jajowodów, ale usłyszała, że to
nielegalne. Pozostają prezerwatywy,
które zawodzą. Kiedy znów zaszła
w ciążę, jej mąż przestraszył się
i uciekł. Wiedziała, że stan jej zdro-
wia jeszcze się pogorszy. Ginekolog
zażądał 2,5 tys. zł za zabieg. Nie
chciał rozłożyć na raty. Anna
wstrzyknęła sobie w brzuch najtań-
szy płyn do mycia szyb, ale nie po-
roniła. W końcu zgodziła się na ad-
opcję. Ubłagała ordynatora, żeby
zrobili jej cesarskie cięcie – nie chcia-
ła widzieć dziecka.
Bożena latami starała się o dziec-
ko. Udało się jej tuż po 44 urodzinach.
Badania prenatalne wykazały zespół
Downa. Czuła, że nie podoła wy-
chowaniu chorego dziecka. W Za-
kładzie Genetyki poinformowano
ją, że może legalnie usunąć ciążę,
i skierowano do jednego z warszaw-
skich szpitali. Tam usłyszała, że bra-
kuje potrzebnej dokumentacji. Przez
kilka dni czekała na zabieg – na
czczo, bo przecież w każdej chwili
mogła być decyzja. W końcu abor-
cji odmówiono. Z wypisu szpitalne-
go wynikało, że przebywała na ob-
serwacji, a jej stan jest dobry. Za-
bieg udało się wykonać w innym
szpitalu.
Magda była 6 lat po rozwodzie.
Sama wychowywała dwóch synków.
Chłopcy byli chorowici, więc nie
mogła iść do pracy – utrzymywała
się z alimentów i dzięki pomocy ro-
dziców. Kiedy poznała swojego
obecnego partnera, zabezpieczali
się. Gdy zaszła w ciążę, wiedziała,
że nie może sobie pozwolić na ko-
lejne dziecko. Mimo że nowy zwią-
zek dobrze rokował, uważała, że nie
można decydować się na ciążę po
3 miesiącach znajomości. Żeby za-
płacić za zabieg, sprzedała obrącz-
kę i pierścionki. Wciąż brakowało,
ale pieniądze dozbierały jej przyja-
ciółki. „Czułam się upokorzona,
a jednocześnie bardzo wzruszona.
Złożyło się ponad 10 osób – opo-
wiada Magda. – To był normalny
gabinet w wynajętym mieszkaniu.
W poczekalni wisiał święty obra-
zek i kalendarz z rozebraną panien-
ką”. Po zabiegu czuła tylko ulgę.
Barbara miała syna chorego
na hypochondroplazję (choroba ge-
netyczna powodująca karłowatość
i nieproporcjonalną budowę ciała),
kiedy dowiedziała się o drugiej cią-
ży (mimo stosowania środków an-
tykoncepcyjnych). Kobieta przeszła
kilka operacji stawów biodrowych,
a problemy z poruszaniem sprawi-
ły, że ważyła już 120 kg. Każdy do-
datkowy kilogram mógł doprowa-
dzić do trwałego uszkodzenia sta-
wów. Przez kilka miesięcy odma-
wiano jej wykonania badań prena-
talnych. Kiedy się udało, badanie
wykazało nieprawidłowości w bu-
dowie płodu. „Wpadłam w histerię,
bo dotarło do mnie, że będę mat-
ką dwójki niepełnosprawnych dzie-
ci” – mówi kobieta. Na aborcję by-
ło za późno. Lekarz uspokajał, że
niekiedy USG pokazuje jakąś ano-
malię, a dziecko jest zdrowe. Bar-
bara jednak urodziła córkę, u któ-
rej stwierdzono tę samą chorobę co
u syna. Kobieta nie pracuje, a pen-
sja jej męża ledwie starcza na pod-
stawowe wydatki. Na rehabilitację
dzieci już brakuje.
Wszystkie historie Federacja prze-
śle naszym prozarodkowym posłom.
JUSTYNA CIEŚLAK
Oprócz pieniędzy... chipsy i orzeszki – na-
wet takim asortymentem nie gardzili po-
licjanci z drogówki w Busku-Zdroju. Jedenastu wspaniałych z zarzutami przyj-
mowania korzyści majątkowej oraz niedopełnienia obowiązków i poświadcze-
nia nieprawdy w dokumentach zasiądzie teraz na ławie oskarżonych. Rekor-
dzista ma 217 zarzutów, w tym 58 korupcyjnych. Grozi im do 10 lat paki.
W miejscowości Jacków (powiat świd-
nicki) dwóch pijanych nastolatków wje-
chało na rowerach w radiowóz. Na dodatek na policyjnym dołku okazało się,
że jeden z młodzianów jest na przepustce z poprawczaka i ma przy sobie kra-
dzioną komórkę. Nieszczęścia – jak widać – czasem chodzą stadami.
We wsi Przykop (powiat mielecki) dwóch
panów pasło własne konie na pobliskiej
łące. Gdy jeden z nich postanowił zaprowadzić swoje najedzone już zwierzęta
do stajni, nieopatrznie uwolnił rumaki kolegi. 66-letni właściciel uciekających
koni w złości i rozpaczy pociął nożem twarz winowajcy. Do winy się nie przy-
znaje, twierdząc, że to jego oponent kilkakrotnie uderzył go batem. Sprawę
rozpatrzy prokuratura w Tarnobrzegu. Opracowali: WZ, MaK, ASz
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Kościół nie może narzucać państwu zasad prawnych. Stanowisko Epi-
skopatu w sprawie zaostrzenia ustawy aborcyjnej jest nieporozumieniem.
(Andrzej Wielowieyski, były polityk Unii Wolności, działacz katolicki)
Moich kontrkandydatów bardzo boli, że jestem związany z Kościołem i ja
tego nigdy nie ukrywałem. Ponadto myślę, że nie powinno mieć wpływu
na decyzje wyborcze to, że mówi się, iż pan Wild jest ewangelikiem, pan
Szełemej ma korzenie żydowskie, a pan Lubiński być może reprezentuje
podejście ateistyczne. (Kamil Zieliński, kandydat PiS,
o swoich kontrkandydatach w wyborach prezydenta Wałbrzycha)
Nie ma ludzi z gruntu złych. Kaczyński jest rozgoryczony, rozbity, może na-
wet chory. Działa przeciw sobie. Nie musiałby do mnie przychodzić, wystar-
czyłoby, żeby zadzwonił. Ja wtedy wzięłabym go do psychologa albo psychia-
try, kogoś, kto mógłby mu pomóc. (Henryka Krzywonos-Strycharska,
sygnatariuszka porozumień sierpniowych)
Zamiast autentycznej rozmowy o najważniejszych problemach Polaków
pokazuje się nam w telewizji jakieś idiotyczne, lisie i wazeliniarskie „Szkła
kontaktowe” i „Śniadania mistrzów”, w których występują wciąż ci sami
pożyteczni idioci, bez głębszej refleksji, z prymitywnymi hasełkami i bu-
fonadą. (Stanisław Srokowski,
poeta, prozaik i dramaturg, w wywiadzie dla „Naszego Dziennika”)
To, co się dzieje w naszym kraju, jest skutkiem ogromnego kłamstwa, któ-
remu, niestety, duża część narodu się nie sprzeciwia. A doskonale wiemy,
że ojcem kłamstwa jest szatan. Dlatego Polsce potrzebny jest egzorcyzm.
(ksiądz Tadeusz Rydzyk)
Kościół narasta złość na arogancję kleru. Mo-
że ona (ta złość – nie arogancja) doprowadzić nie-
których duchownych za kratki.
Mówi się czasem o Polsce, że jest lub była najbar-
dziej katolickim krajem świata. Ci, którzy mówią ta-
kie rzeczy, nie wiedzą, co mówią. Zapominają o współ-
czesnej Malcie, dawnej Irlandii i kanadyjskim Quebec-
ku (też dawniejszym).
W Polsce przecież
szkoły w większości
od dawna nie były ko-
ścielne, a w połowie
XX wieku model ro-
dziny to nie było 2+5
ani 2+7. A w Irlandii – owszem. W niektórych rejo-
nach tego kraju w co drugiej rodzinie był jakiś ksiądz
lub zakonnica – u nas niekoniecznie. W Polsce za odej-
ście z Kościoła nie zamykano do katolickiego psychia-
tryka, a w Irlandii to się zdarzało jeszcze kilka poko-
leń temu („psychuszki”, jak widać, to nie był radziec-
ki wynalazek...).
Tymczasem właśnie w tym kraju – niegdyś skato-
liczałym do szpiku kości – opublikowano właśnie czwar-
ty rządowy raport na temat przestępstw seksualnych
kleru oraz nadużywania przez instytucje kościelne prze-
mocy wobec nieletnich. Czwarty raport to kolejny
wstrząs, tym bardziej że opowiada on nie o historii,
ale o Irlandii współczesnej, konkretnie – o naduży-
ciach i mataczeniu w hrabstwie Cork. Okazuje się, że
miejscowy biskup ukrywał przed władzami przestęp-
stwa swoich podwładnych aż do roku 2008, mimo że
episkopat irlandzki zobowiązał się do współpracy z wy-
miarem sprawiedliwości już w 1995 roku. Dodajmy,
że tym biskupem nie był pierwszy lepszy duchowny,
tylko John Magee , dawny osobisty sekretarz trzech
papieży, w tym Jana Pawła II .
Opublikowanie raportu wywołało wściekłość nie
tylko opinii publicznej, ale i rządu. Od kilku miesię-
cy zresztą nie rządzi już w Irlandii prawica, lecz ko-
alicja centrolewicowa. Premier Enda Kenny zapo-
wiedział, że władze nie będą respektować tajemnicy
spowiedzi i biskupi oraz inni duchowni będą lądo-
wać w więzieniu na
5 lat, jeśli zataili prze-
stępstwo, o którym
wiedzieli. Nawet jeśli
poinformowano ich
o nim w ramach spo-
wiedzi.
Ale to nie wszystko – premier wezwał na dywanik
nuncjusza apostolskiego rezydującego w Dublinie i za-
protestował przeciwko udziałowi Watykanu w mata-
czeniu przy aferze seksualnej. Rządowy raport wska-
zuje bowiem na to, że urzędnicy kurii rzymskiej znie-
chęcali biskupów irlandzkich do współpracy z wła-
dzami. Chodzi najprawdopodobniej o kardynała Da-
ria Hoyosa , który szefował kongregacji ds. ducho-
wieństwa i m.in. gratulował biskupowi francuskiemu
Pierre’owi Picanowi tego, że skutecznie ukrywał on
księdza pedofila. Tego samego Picana sąd francuski
skazał za to na 3 miesiące więzienia w zawieszeniu.
Zapowiada się więc dalsza eskalacja napięć między
Kościołem a rządem irlandzkim. W sprawie wyjawiania
przestępstw ukrytych pod płaszczykiem spowiedzi Ko-
ściół z pewnością ogłosi się męczennikiem za wiarę.
Tyle że w Irlandii mało kto przejmie się łkaniem pra-
łatów. Pozostaje mieć nadzieję, że stanowcza postawa
irlandzkich władz będzie służyła za przykład godny na-
śladowania. Także w Polsce. ADAM CIOCH
RZECZY POSPOLITE
Biskup do więzienia
Jest taka gazeta „Fakty i Mity” i wszyscy tam pracujący przedtem praco-
wali w departamencie czwartym UB. A ten ksiądz, który porzucił kapłań-
stwo... Ja się modlę za niego i to nic nie daje, bo on jest coraz bardziej
jakiś pokaleczony. Na niego to już nawet sierpa i młota szkoda używać.
(ksiądz Rydzyk kłamie na temat „FiM” w „Rozmowach niedokończonych”)
Rydzyk to nie żaden ojciec. Rydzyk to biznesmen i polityk z krwi i kości.
W dalszym planie Rydzyk sprawuje urząd księdza, który wykorzystuje do za-
łatwiania polityki i biznesów.
(Wacław Martyniuk, SLD)
Mogłabym polerować deski windsurfingowe za granicą. Po prostu nie po-
doba mi się polska mentalność i nie chcę się z nią utożsamiać. Jest tu
za dużo buraków i to mi przeszkadza.
(Doda)
Wybrali: AC, JC, PAR, PPr
PIS KRANÓWĄ ŚWIĘCONY
DESPERADOSY
JACKÓW-PLACKÓW
KOWBOJE
W kraju najdogłębniej skolonizowanym przez
677963202.009.png 677963202.010.png 677963202.011.png 677963202.012.png 677963202.013.png 677963202.014.png 677963202.015.png 677963202.016.png 677963202.017.png 677963202.018.png
Nr 29 (594) 22–28 VII 2011 r.
NA KLĘCZKACH
5
KARA ZA ODWAGĘ
A NIECH ICH PIORUN
– w większości katolików – a nie
odwrotnie? To przecież my niesie-
my na Zachód katolickie wartości
moralne, których ci bezbożnicy są
pozbawieni.
Na polecenie swoich przełożo-
nych ze zgromadzenia księży maria-
nów ksiądz Adam Boniecki –nie
zawsze posłuszny hierarchom były
redaktor naczelny „Tygodnika Po-
wszechnego” – musiał przeprowa-
dzić się z Krakowa do Warszawy.
W obronie upokorzonego, niemło-
dego już księdza (77 lat), związane-
go z Krakowem od dziesięcioleci,
stanęli znani katolicy krakowscy. Nic
to jednak nie pomogło. MaK
w jej niepublicznym odpowiedni-
ku. Tym samym zasugerował, aby
stworzono niepubliczną placówkę.
Archidiecezja oczywiście nie chce
się na to zgodzić, bo musiałaby do-
łożyć ze swego, i odwołała się do
kuratorium oświaty.
renowację ołtarza. Około 50 proc.
parafian odpowiedziało nań pozy-
tywnie, wyjmując z portfeli od 5 do
800 zł (imiona i nazwiska wszystkich
darczyńców wydrukowano w para-
fialnym biuletynie). Ostatecznie uda-
ło się uzbierać 16 475 zł. I byłaby
to klęska, bo to ledwie połowa na-
leżnego długu, gdyby na pomoc nie
ruszyły lokalne władze. Ksiądz pro-
boszcz nie kryje zachwytu: „W tym
miejscu chcę bardzo serdecznie po-
dziękować Panu Wójtowi oraz Sza-
nownym Radnym Rady Gminy
za podjęcie Uchwały i życzliwą de-
cyzję o przekazaniu 25 tys. zł pomo-
cy Urzędu Gminy na dwa cele prac
wnaszej świątyni: nowe prezbiterium
i odnowienie ołtarza głównego. Bóg
zapłać!!!” . Jednak na tym nie koniec
– w imię „sprawiedliwości społecz-
nej” wielebny wciąż dopomina się
o dary serca od tych, którzy jeszcze
nie dali, bo w kolejce do liftingu cze-
ka feretron oraz konieczny zakup
nowej figury Serca Pana Jezusa, któ-
ra uległa zagładzie w czasie tego-
rocznej procesji Bożego Ciała. Co
na to gmina?
W wieżę klasztoru jasnogórskie-
go uderzył grom – unieruchomił ze-
gar i spalił przewody do obsługi mo-
nitoringu elektronicznego. Opieka
„Najświętszej Panienki” okazała się
dziurawa, ale zapewne da to pauli-
nom okazję do ogłoszenia kolejnych
zbiórek i zainkasowania następnych,
wielomilionowych dotacji. AC
AC
O, PASTA!
ASz
Austriacki ateista Niko Alm jest
wyznawcą prześmiewczej religii Ko-
ścioła Latającego Potwora Spaghet-
ti. Właśnie dostał od władz swoje-
go kraju zgodę na to, aby na zdję-
ciu w prawie jazdy wystąpić w dursz-
laku – oficjalnym nakryciu głowy wy-
znawców pastafarianizmu. Musiał
za to przedstawić władzy zaświad-
czenie o poczytalności oraz psychicz-
nych predyspozycjach do prowadze-
nia pojazdów mechanicznych...
W końcu jednak pozwolenie do-
stał, a – jak tłumaczy rzecznik poli-
cji w Wiedniu – było to możliwe dla-
tego, że durszlak nie sprawia kło-
potów z identyfikacją twarzy wła-
ściciela dokumentu. Alm nie ukry-
wa, że kolejnym krokiem, jaki za-
mierza podjąć, jest oficjalne zareje-
strowanie swojego wyznania. WZ
PO TRUPACH…
A KYSZ, PIORUN!
CO WOLNO
WOJEWODZIE
Gwałtowne burze z piorunami
tego lata nie oszczędzają nawet ko-
ściołów. Po tym jak 10 lipca w cza-
sie mszy grom trafił w krzyż na wie-
ży kościoła św. Marcina w Kłobuc-
ku, wywołując pożar, a strażacy mu-
sieli ewakuować zgromadzone we-
wnątrz świątyni owieczki, tamtejszy
proboszcz zalecił wszystkim odma-
wianie podczas burzy i grzmotów spe-
cjalnej modlitwy. „Wszechmogący Bo-
że, wszystkie siły przyrody są Tobie po-
słuszne, pokornie błagamy, uśmierz
gwałtowne nawałnice ispraw, aby na-
sza trwoga zamieniła się w radosne
dziękczynienie. Przez Chrystusa Pa-
na naszego Amen” – tak brzmi za-
klęcie katolickiego szamana.
Skoro już jednak wznosić mo-
dły, to może – zamiast zabiegać
o łaski u obcych bóstw – znacznie
skuteczniej byłoby wypraszać je
u rodzimego słowiańskiego boga
Peruna – specjalisty od piorunów,
błyskawic i grzmotów? AK
Proboszcz Jarosław Burski
z Wadlewa (woj. łódzkie), znany
także jako duszpasterz motocykli-
stów, zginął na motorze (niepoświę-
conym?) po uderzeniu w drzewo.
Pleban przed śmiercią ostro szar-
żował, wyprzedzając na odcinku
drogi remontowanej. Czy fakt ten
był może powodem, dla którego
w pogrzebie uczestniczyła pani
wojewoda łódzka Jola Chełmiń-
ska ? A może udział w pogrze-
bach księży ma ona w swoim za-
kresie obowiązków? AC
Wystąpienie posłanki PiS Ma-
rii Zuby na obchodach 68 roczni-
cy pacyfikacji Michniowa przez hi-
tlerowców (woj. świętokrzyskie) wy-
wołało wielkie oburzenie wśród bio-
rących udział w tej uroczystości.
Podczas swojej przemowy Zuba
od upamiętniania ofiar pacyfikacji
zgrabnie przeszła do… „szkodliwo-
ści związków partnerskich oraz ho-
moseksualnych”. Wytykała też PO,
że ma powiązania z biznesem nar-
kotykowym. Przemowa posłanki wy-
wołała oburzenie wśród uczestni-
ków uroczystości, którzy ją wybu-
czeli oraz krzyczeli m.in. że „to nie
jest miejsce na politykę”. ASz
JPII SKASOWANY
AK
Podróżujący w najbliższych dniach
rzymską komunikacją miejską ska-
sują Jana Pawła II . A dokładniej
bilet z jego wizerunkiem... Zachwy-
cony tą inicjatywą jest na pewno tam-
tejszy Caritas, bowiem część pie-
niędzy ze sprzedaży zostanie prze-
lana na jego konto. Oddział diece-
zjalny katolickiej organizacji zyska
w ten sposób 30 tys. euro. Jej szef,
Enrico Feroci , już zaciera ręce i tłu-
maczy, że „dla turystów, którzy wsią-
dą na przykład do autobusu, będzie
to dowód na to, że Rzym to nie tyl-
ko artystyczne i historyczne piękno,
ale wzór solidarności”...
Ponadto aż 500 tys. euro
na ośrodek Caritasu przy dworcu
Termini przekaże biuro pielgrzym-
kowe w Wiecznym Mieście. Wice-
dyrektor placówki, ksiądz Liberio
Andreatta , tłumaczy, że jest to kwo-
ta pozostała po pokryciu kosztów
związanych z uroczystościami be-
atyfikacyjnymi JPII. PAR
STRAJK PASAŻERÓW
SPORT I FASZYZM
Pogrążające się pod kierownic-
twem ministra Cezarego Grabar-
czyka PKP zderzyły się z otwar-
tym buntem pasażerów. Na stacji
Łódź Kaliska pasażerowie, którzy
nie byli w stanie wsiąść do prze-
pełnionego pociągu relacji Biel-
sko-Biała–Władysławowo, zablo-
kowali lokomotywę i zażądali do-
czepienia dodatkowych wagonów.
Przyciśnięci do ściany kolejarze
odczepili więc wagony od innego
pociągu, mniej zatłoczonego, i do-
czepili je do składu kontrolowa-
nego przez pasażerów. Obydwa po-
ciągi i wszyscy zainteresowani mo-
gli w końcu odjechać, choć z du-
żym opóźnieniem. I może to jest
sposób na polską kolej – organiza-
cją podróży niech zajmą się pa-
sażerowie .
Chcesz aktywnie spędzić wa-
kacje? Zapisz się na obóz sporto-
wy z... neonazistą. Stowarzyszenie
Obóz Narodowo-Radykalny Pod-
hale zaprasza w internecie chętnych
na obóz sportowy w Białym Dunaj-
cu. Imprezę poprowadzi fiński spor-
towiec Niko Puhakka . Nie było-
by w tym nic nadzwyczajnego, gdy-
by nie pewien drobny szczegół.
Otóż Fin – poza tym, że jest za-
wodowym mistrzem Mieszanych
Sztuk Walki (MMA) – sympaty-
zuje z ruchami nacjonalistyczny-
mi. Na dowód swego uwielbienia
dla faszyzmu Puhakka wytatuował
sobie na ciele napis „Blood & Ho-
nour” (Krew i Honor), nawiązują-
cy do największej neonazistowskiej
organizacji na świecie. PAR
KRADZIEŻ WARTOŚCI
Klaus Dieter Huebner , bur-
mistrz niemieckiego miasta Guben,
skarży się, że od czasów wejścia Pol-
ski do strefy Schengen znacząco
wzrosła w mieście liczba kradzie-
ży, dokonywana przez Polaków.
Burmistrz skarży się też, że „starsi
mieszkańcy boją się wyjść z domów
wieczorem do miasta”, i sugeruje
częściowe przywrócenie kontroli gra-
nicznych. W Polsce rozległ się okrzyk
oburzenia. Nas zastanawia co inne-
go: jak to możliwe, że postenerdow-
scy Niemcy – w większości ateiści
– są okradani przez Polaków
NA WYKOŃCZENIE
MaK
W parafii pw. Chrystusa Króla
Wszechświata w Kolnie rada pa-
rafialna na wniosek proboszcza za-
decydowała o podwyżce składki
na tzw. raty, czyli na wykończenie
kościoła i domu parafialnego. Za-
miast dotychczasowych 120 zł rocz-
na danina od każdej rodziny ma
wynieść 200 zł. W tym wszystkim
najciekawsze jest jednak uzasad-
nienie wprowadzonej podwyżki.
Do podniesienia kwoty ofiar zain-
spirował radnych parafialnych fakt,
że „jest pewna grupa parafian, któ-
ra składa wyższe ofiary niż zwycza-
jowe 120 zł” , oraz że sąsiednia pa-
rafia pw. św. Anny na tzw. raty już
od jakiegoś czasu strzyże swoje
owieczki po 200 zł.
ZERO ARCYKASY!
INDIANA JONES
Poznańscy radni i tamtejsza
archidiecezja chcą utworzenia li-
ceum katolickiego – publicznego
– w stolicy Wielkopolski, ale pre-
zydent miasta nie chce wydać
na to zgody. Pomysłodawcy utwo-
rzenia placówki tłumaczą, że nie
ma gdzie ulokować tych absolwen-
tów katolickiego gimnazjum, któ-
rzy deklarują chęć kontynuowa-
nia kościelnej edukacji. Prezydent
Ryszard Grobelny sprzeciwia się
temu pomysłowi, tłumacząc, że
„sieć liceów publicznych jest wy-
starczająca, a nawet nadmierna.
Wkrótce staniemy przed koniecz-
nością likwidacji szkół”. Dodaje
do tego, że uczeń w szkole pu-
blicznej jest o 25 proc. droższy niż
AK
Proboszcz Kazimierz Ż. ostat-
niego dnia swojego biznesowania
w parafii we wsi Marczów (woj.
dolnośląskie) postanowił poszukać
skarbów pozostawionych tam – we-
dług legendy – przez Niemców. Tuż
po ostatniej mszy wraz z czterema
pomocnikami rozkopał w dwóch
miejscach wnętrze kościoła, nisz-
cząc przy tym XIII-wieczną posadz-
kę. Odgłosy z wykopalisk zanie-
pokoiły okolicznych mieszkańców,
którzy zawiadomili policję. Pro-
boszcz skarbu nie znalazł, za to
wraz ze swoimi kumplami usły-
szał zarzut dewastacji zabytku i usi-
łowania kradzieży. Duchowny tłu-
maczył, że wykonywał prace przy
renowacji kościoła... ASz
GMINNA „CO ŁASKA”
Ksiądz Piotr Siołkowski , pro-
boszcz parafii pw. św. Bartłomieja
w Czernikowie, w czerwcu na gwałt
zaapelował o 30 tys. zł dla kon-
serwatorów żądających zapłaty za
677963202.019.png 677963202.020.png 677963202.021.png 677963202.022.png 677963202.023.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin