Cesarskie Łowy.docx

(8276 KB) Pobierz

Cesarskie Łowy

Wielkie pruskie rody były często spokrewnione lub zaprzyjaźnione z rodami królewskimi czy cesarskimi. Gospodarzowi ogromny zaszczyt sprawiało goszczenie książąt i władców Prus oraz Niemiec we własnym majątku. Doskonałą ku temu okazję stanowiły polowania. Szczególnie jeśli dobra rodowe obfitowały w zwierzynę łowną.

Sława rogaczy z Prakwic spowodowała, że w roku 1880, właśnie na polowanie, przybył tu pierwszy członek rodu królewskiego. Był to książę Friedrich Carl von Preussen (prawdopodobnie kuzyn Wilhelma II, zmarły w roku 1885). Zauroczony łowiskami i wielkością poroży, przyjechał do Prakwic jeszcze trzykrotnie. W sumie ustrzelił około dwudziestu rogaczy, których poroża po jego śmierci powróciły do dworu w Prakwicach i stały się zaczątkiem kolekcji cesarskich trofeów. O jego pobycie zaświadcza najstarszy kamień ustawiony w lasach prakwickich, pochodzący z roku 1882. Wyryty na nim napis głosi, że „Książę Carl Friedrich von Preussen, 30 maja 1882 roku strzelił w tym miejscu kapitalnego rogacza. ( niem. S.K.H Prinz Friedrich Carl von Preussen erlegten 30 Mai 1882 einen capitalen Rehbock). Na mapce kamień ten oznaczono numerem jeden.

 http://kamienie-wilhelma.net.pl/images/stories/zdjcia/friedrich_karl_von_preussen.jpg

Friedrich Carl von Preussen

Friedrich Carl von Preussen ur. 28 marca 1828 r. w Berlinie, zm. 15 czerwca 1885 r. w Kleinglienicke w Poczdamie, był pruskim księciem i wybitnym dowódcą wojskowym. Pochodził z rodu Hohenzollernów. Zapalony myśliwy i doskonały jeździec. Książę lubił samotne życie, z dala od dworu i wielkiego świata. Większość swego życia spędził w "Jagdschloss Dreilinden", w dworku, który zbudował w 1869 r., w lesie Dreilinden,  gdzie polował i zajmował się rolnictwem.

http://kamienie-wilhelma.net.pl/images/stories/zdjcia/jagdschloss_dreilinden.jpg

W  1859 roku założył Zakon Białego Bardzo Szlachetnego Jelenia - Sancti Huberti. Ustanowił też Order Białego Jelenia (("Der sehr edle Orden vom weißen Hirschen Sancti Huberti"), przyznawany wybitnym myśliwym, członkom rodziny królewskiej. Tak było do 1885 r. do śmierci założyciela Zakonu. Ciekawostką jest to, że w 1909 r.  Cesarz Wilhelm II reaktywował order jako Pruską Myśliwską Odznakę Honorową przyznawaną zapalonym myśliwym, kontynuatorom pruskiej tradycji polowań. Odznaka została wyprodukowana przez firmę jubilerską "Sy&Wagner". Jej produkcja została sfinansowana przez parę cesarską ze specjalnego funduszu ufundowanego do tego celu. Odznaczenie miało być przyznane w ilości 26 szt. stanowiącą  symboliczną ilość odpowiadającą dokładnie liczbie żyjących jeszcze nagrodzonych osób początkowego Zakonu, Ustanowiona w  50. rocznicę powstania Zakonu Białego Bardzo Szlachetnego Jelenia - Sancti Huberti. Otrzymało je w sumie 25 szlachciców. Dwudziestaszósta została zarezerwowana dla samego Wilhelma II.

http://kamienie-wilhelma.net.pl/images/stories/zdjcia/hofjagdehrenzeichen.jpg

Odznaka była trzystopniowa - złota, srebrna i brązowa

http://kamienie-wilhelma.net.pl/images/stories/zdjcia/post-2876-0-19910700-1318445115.jpg

Na fotografii widoczna pod lewą kieszenią Cesarza Pruska Myśliwska Odznaka Honorowa

Jako drugi królewski myśliwy przybył do Prakwic w roku 1884 książę Wilhelm von Preussen - późniejszy cesarz Niemiec i król Prus Wilhelm II.

W swych wspomnieniach Aleksander Dohna opisuje, że o cesarskich wizytach opowiadał mu służący, a potem dozorca dworu w Prakwicach - Hoffmann. Właśnie w 1884 roku książę strzelił pierwszego kapitalnego rogacza. Uczynił to będąc zaproszonym na polowanie do pobliskiego majątku Lipiec (niem. Lippitz), nie stanowiącym własności Dohnów. Na pamiątkę tego wydarzenia właściciel Lipiec ustawił na granicy ziem prakwickich i lipieckich kamień z wyrytym napisem.

Poszukiwałem wśród pól owego kamienia i prawdopodobnie go odnalazłem. Kamień leżał przewrócony w rumowisku innych głazów ściągniętych z pól przez rolników. Rumowisko znajduje się w wyschniętym bagienku na granicy ziem prakwickich i lipieckich. Niestety upływ czasu zatarł litery i jedynie z wielkim trudem udało mi się odczytać litery S.K.H. Nie zrobiłem fotografii tego kamienia, ponieważ uznałem, że na zdjęciu napis ten byłby słabo widoczny. Jego waga nie pozwalała na to, żeby go odwrócić i zbadać dokładnie. Tym niemniej z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że jest to kamień, o którym wspomina Aleksander von Dohna. Świadczy o tym jego położenie na granicy pól prakwickich i lipieckich oraz litery S.K.H., którymi oznaczano kamienie książęce. Obeliski cesarskie miały trochę inne oznaczenie, ale o tym napiszę w dalszej części niniejszej publikacji. W 2008 roku myśliwy z Niemiec Burkhard Steins - Winsmann, goszczący w naszym kole na tzw. polowaniu dewizowym, pokazał mi starą niemiecką mapę, na której oznaczono pierwotne położenie tego kamienia. Niestety nie ma go już w tym miejscu.

Udane polowanie w 1884 roku spowodowało, że Wilhelm von Preussen odwiedzał Prakwice corocznie do 1910. W lasach prakwickich do dnia dzisiejszego znajduje się kamień nazywany przez miejscowych myśliwych „Drewnianym”. Kiedy jest obrośnięty mchem, przypomina z daleka pień drzewa. Jest to największy kamienny obelisk pochodzący z 1887 roku, ostatni z odnalezionych kamieni, ustawionych dla Wilhelma jeszcze jako księcia. Napis w języku niemieckim brzmi „S.K.H Prinz Wilhelm von Preussen erlegten hier am.15 Mai 1887 einen capitalen Rehbock”, co znaczy, że rogacz padł z książęcej ręki 15 maja 1887 roku.

Rok później, w 1888r. księcia Wilhelma koronowano na cesarza Niemiec i króla Prus - Wilhelma II. Objął on schedę po ojcu cesarzu Fryderyku III, który panował tylko 99 dni, ponieważ zmarł w 1888 roku, z powodu raka krtani. Cesarz Wilhelm II był wnukiem brytyjskiej królowej Wiktorii, ( matka Wilhelma była jej córką). Urodził się 27.01.1859 r. Koronowano go w wieku 29 lat i panował do 9.11.1918 roku. Zmuszony do abdykacji, zbiegł do Holandii, gdzie w miejscowości Doorn zmarł 04.06.1941 r.

http://kamienie-wilhelma.net.pl/images/stories/zdjcia/skanuj0001.jpg

Berlin 1886 r. Wyjazd na polowanie: cyfrą 1 zaznaczony książę Wilhelm von Preussen, cyfrą 2 jego ojciec, późniejszy Fryderyk III.

Powróćmy jednak do pasji łowieckich Wilhelma II. Cesarz w początkowym okresie przybywał do Prakwic w otoczeniu świty, która składała się, z:

·         von Ilberga - osobistego lekarza cesarskiego

·         von Kessela

·         Grafa von Moltke (młodszgo)

W tym towarzystwie zawsze polowali goście:

·         Philipp Fürst Eulenburg- przyjaciel cesarza

·         Graf Dohna Waldburg

·         Graf Finckenstein - Simnau

·         Graf Dohna - Mallmitz

W okresie późniejszym do orszaku cesarskiego dołączyli:

·         generał - pułkownik Hans von Plessen

·         adiutant przyboczny Wilhelm von Dommes- (niem. adiutant skrzydłowy)

·         adiutant przyboczny Friedrich von Gontard- (niem. adiutant skrzydłowy)

·         doktor Niedner (imię nieznane) - osobisty lekarz, który zastąpił dr A. von Ilberga.

W latach 1884 - 1910 każdego roku w maju cesarz spędzał w Prakwicach kilka dni na polowaniu. W następnych latach, nie polował, mocno zajęty polityką: kryzysami marokański-mi 1905 i 1911, kryzysem bałkańskim 1908-1909, rozbudową floty oraz armii. Polityka „na krawędzi” w sumie doprowadziła do wybuchu I wojny światowej.

Skrupulatni biografowie zanotowali nawet ile czasu spędzał cesarz w ciągu roku na polowaniach, nie tylko w Prakwicach. I tak:

- rok 1895 - 40 dni,

- rok 1896 - 57 dni,

- rok 1897 - 66 dni,

- rok 1898 - 22 dni,

- rok 1899 - 45 dni,

- rok 1900 - 43 dni,

- rok 1901 - 41 dni,

- rok 1902 - 35 dni,

- rok 1903 - 40 dni,

- rok 1904 - 39 dni,

- rok 1905 - 24 dni,

- rok 1906 - 40 dni,

- rok 1907 - 28 dni,

- rok 1908 - 51 dni,

- rok 1910 - 33 dni,

- rok 1911 - 48 dni,

- rok 1912 - 38 dni,

- rok 1913 - 27 dni.

Z zestawienia wynika, że średnio w roku oddawał się swojemu ulubionemu zajęciu czyli polowaniom przez 39 dni. Nie wliczono tutaj czasów dojazdów i odjazdów na miejsca polowań. Właściwie to urlopy spędzał na polowaniach. Nie polował w ogóle z chwilą wybuchu I Wojny Światowej, aż do abdykacji.

W 1906 roku cesarz mocno poróżnił się z Ryszardem Wilhelmem von Dohna. Ochłodziło to stosunki pomiędzy Jego Wysokością a właścicielem Prakwic. Dokładnie nie wiadomo jakie było podłoże tego konfliktu. Wspomina o nim polski malarz Wojciech Kossak: „Ryszard Wilhelm Dohna niekiedy przeciwstawiał się cesarzowi. W 1906 roku musiało dojść do tak poważnych rozbieżności, że Wilhelm od tego czasu ograniczył przyjazdy na polowania do Prakwic”. O konflikcie pisze też Julian Fałat w swoich "Pamiętnikach". Jako uczestnik jednego z polowań w Rominten, Julian fałat, zauważył, że Ryszard von Dohna poróżniony był mocno z ulubieńcem cesarza, Philipem von Eulenburg. Zapewne to było źródłem nieporozumień Wilhelma II i Ryszarda von Dohna. Hrabia Eulenburg bowiem do końca monarchii był cesarskim faworytem, a książę Dohna zapewne pragnął zająć jego miejsce. Jak to bywało na królewskich, cesarskich i carskich dworach trwała walka dworaków o wpływy.


W 1910 roku, przy okazji manewrów wojskowych (cesarskich), Wilhelm na pewno przebywał w Prakwicach. Dowodem tego jest fotografia. Wiadomo, że polował podczas tej wizyty. Dworskie uniformy łowieckie cesarza i jego świty, przedstawione poniżej, potwierdzają ten fakt. Warto zwrócić uwagę, że cesarz, pozując do zdjęć zawsze ukrywał chorą lewą rękę.

http://gok.nazwa.pl/kamienie/foto_artykuly/c1.jpg

Manewry Cesarskie 1910 r. – wizyta Cesarza w Prakwicach (trzeci od lewej).
Cesarz i inni panowie ubrani są w mundury myśliwskie.
Pierwszy z lewej: gen. płk von Plessen, trzeci Wilhelm II, piąty Ryszard zu Dohna właściciel Słobit i Prakwic.

Jak podają źródła historyczne, Wilhelm II w sumie strzelił w Prakwicach około 500 sztuk rogaczy. Spowodował tak znaczny ubytek populacji, że przez następne 20 lat odbudowywano ich stan.

Był on fanatykiem polowań nie tylko na rogacze, a właściwie na wszystko. Strzelał nie tylko sztuki o okazałym porożu, ale także te słabe, niczym specjalnie się niewyróżniające. W każdym miejscu, gdzie strzelił rogacza, ustawiano drewniany pal-słup, na którym były wyryte: data pozyskania zwierza, cesarska korona i literka „W”. Do czasu upadku monarchii, słupy te corocznie odnawiano i konserwowano. Tylko w miejscach, gdzie z cesarskiej ręki padł kapitalny rogacz, ustawiano kamienny obelisk z napisem: „S.M. Kaiser u König erlegten hier (tutaj następowała data) einen capitalen Rehbock”. Ile tych kamieni ustawiono? Różne źródła podają różne dane. Prawdopodobnie było ich 100 - 105. Do dziś znajduje się ich dwadzieścia dwa. Są zinwentaryzowane, ponumerowane i naniesione na mapę w miejscach, w których się znajdują.

Łowczy Schmidt

Łowczy Gustaw Adolf Schmidt. Fotografia wykonana w obecnej leśniczówce leśnictwa "Królewskie" w Starym Mieście.

Zastanawia ogromna pasja cesarza Wilhelma do polowań. Być może miało na to wpływ jego kalectwo. Cierpiał on bowiem na niedowład lewej ręki i właściwie posługiwał się tylko prawą. Jakby chciał sobie i światu coś udowodnić.

W łowach na terenie Słobit i Prakwic, Wilhelmowi towarzyszył zawsze nadworny łowczy von Dohnów, Gustaw Adolf Schmidt, który pomagał cesarzowi w oddaniu strzału. Służył mu swoim ramieniem jako podpórką i nastawiał przyrządy celownicze. Jego Wysokość podczas łowów używał broni myśliwskiej z ruchomą szczerbinką, kal. 5,2x34R, zwanej 5,2mm- Kronprinz). Schmidt potem opowiadał, że cesarzowi z emocji tak silnie chwiała się broń, że musiał zakrywać szczerbinkę aby dostojny myśliwy mógł się uspokoić i odprężyć przed oddaniem strzału. Cesarz nieraz żartobliwie przygadywał Schmidtowi, „że skoro tak dobrze mu wszystko ustawia, to niech też ustawi mu księżyc, żeby lepiej świecił”. Łowczy towarzyszył cesarzowi w tych wyprawach przez szesnaście lat. Gustaw Adolf Schmidt był jednocześnie leśniczym w Starym Mieście, które wchodziło w skład dóbr von Dohnów. Dzisiaj w tym budynku nadal mieści się siedziba leśnictwa "Królewskie" i mieszka w nim leśniczy i też łowczy  tyle że, nie łowczy nadworny ale łowczy Koła Łowieckiego "Knieja" w Starym Dzierzgoniu, Marian Maślanka.             

Broń myśliwska Wilhelma II

Andreas Gautschi,  opisuje w swojej książce broń myśliwską Jego Wysokości, podając w jakich latach i okresach ewaluowały cesarskie upodobania co do broni myśliwskiej.

W latach 1877 do 1879 ulubioną bronią myśliwską Wilhelma była para wielkokalibrowych, 11 mm, kurkowych sztucerów firmy J.P. Sauer & Sohn z Suhlu. Był to prezent ślubny od Naczelnego Łowczego Prus, księ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin