Rak - czyli nowotwór złośliwy.pdf

(78 KB) Pobierz
http://www.bioslone.pl/print/book/export/html/283
Opublikowane na Wydawnictwo BIOSŁONE (http://www.bioslone.pl)
Strona główna > Rak, czyli nowotwór złośliwy
Rak, czyli nowotwór złośliwy
Rząd Stanów Zjednoczonych przyznał się do fiaska czterdziestoletniego programu badań
nad lekiem skutecznym w walce z rakiem. Program kosztował amerykańskich podatników
200 miliardów dolarów, a jedynym sukcesem jest 1,5 miliona publikacji, które posłużyły
autorom do zdobycia tytułów naukowych, popularności w środkach masowego przekazu i
zwiększenia dotacji państwowych na dalsze badania nad lekiem skutecznym w walce z
rakiem. Czyli że jest jak było – dotacje, badania i sensacyjne doniesienia o kolejnych
sukcesach medycyny w trudnej walce z rakiem.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) [1] , obecnie na raka umiera 7,6 milionów ludzi
rocznie, z czego 90 tysięcy w Polsce. Specjaliści nie dają żadnych złudzeń i twierdzą wprost,
że z każdym rokiem sytuacja będzie się wciąż pogarszać.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż wynalezienie lekarstwa na raka jest niemożliwe, z tej prostej
przyczyny, że takiej choroby nie ma. Rak to nie jakiś patogen, którym można się zarazić. Nie
przenosi się z gospodarza na gospodarza w imperatywie utrzymania gatunku, gdyż taki
gatunek po prostu nie istnieje. W pewnym sensie rak jest podobny do pasożyta, gdyż żyje
kosztem gospodarza, ale wraz z jego śmiercią zawsze ginie „bezpotomnie”.
Rak to jest nowy twór – nowotwór; coś absolutnie nowego, czego nigdy przedtem nie było. A
z czego on powstał, z niczego? Otóż rak, jako nowotwór, powstaje z czegoś tak
niepowtarzalnego jak kod genetyczny – struktura tak samo niepowtarzalna, jak odciski linii
papilarnych.
W medycynie sądowej ów kod genetyczny jest wykorzystywany do identyfikacji ludzi. Jest to
o wiele dokładniejszy sposób od daktyloskopii, w której potrzebny jest duży ślad, jakim jest
odbicie linii papilarnych. Tymczasem do identyfikacji na podstawie kodu genetycznego
wystarczy mikroślad – niewielki fragment tkanki, a nawet trochę śliny, użytej do polizania
znaczka pocztowego – by ponad wszelką wątpliwość ustalić, kto ów ślad pozostawił.
I właśnie z czegoś tak unikalnego, w wyniku szeregu zupełnie przypadkowych zmian,
zwanych mutacjami, powstaje rak. W tej sytuacji poszukiwanie leku skutecznego w leczeniu
nowotworów jest tak samo niedorzeczne, jak próby skonstruowania perpetuum mobile albo
stworzenia kamienia filozoficznego. Dlaczego więc się to robi? Przede wszystkim dlatego, że
są olbrzymie pieniądze na badania, no i są badacze, więc będą badać i poszukiwać dopóty,
dopóki im się to opłaci. By nie wyszła na jaw bezsensowność tych badań, będą co jakiś czas
ogłaszać, że są już o krok od odkrycia leku skutecznego w leczeniu raka. Tym sposobem
sami zdobędą potrzebny im rozgłos, zaś zwykłemu śmiertelnikowi wpoją przekonanie, że
postęp w medycynie już niebawem opanuje tę straszną chorobę, więc może spać spokojnie,
bo gdyby na niego trafiło, to do tego czasu lekarstwo na raka z pewnością będzie już
gotowe.
Dopiero w zderzeniu z rzeczywistością przekona się, że nic takiego nie istnieje, gdyż cały
postęp w onkologii to najwyżej cieńsza igła do wykonania biopsji, reszta zaś po staremu –
operacja, a na dokładkę barbarzyńska radio- i/lub chemioterapia.
Po co się to robi, skoro te metody nie przynoszą żadnych korzyści? Owszem, przynoszą –
przecież co jakiś czas słyszymy, jakie to koszty pociąga za sobą leczenie raka. Ale jest druga
1 z 9
2012-01-16 10:35
765449880.020.png 765449880.021.png 765449880.022.png
http://www.bioslone.pl/print/book/export/html/283
strona tego medalu – przemysł onkologiczny, który te olbrzymie nakłady pochłania. Więc
robią to, co robią – operują, poddają chorych działaniu promieniowania przenikliwego,
wlewają silną chemiczną truciznę, narażając chorego na straszne cierpienia, co rzekomo ma
przedłużyć życie o kilka miesięcy, albo nawet lat, choć nie ma żadnych dowodów, że bez
tych zabiegów chory nie przeżyłby tyle samo, ale bez tych strasznych cierpień.
Chory ma też wybór – medycynę naturalną, której metody nie są tak barbarzyńskie, jak
metody przemysłu onkologicznego, ale co to za wybór... między leczeniem a leczeniem?
Nam chodzi o alternatywę dla raka, a więc zdrowie, bo zdrowy organizm, mający sprawny
system odpornościowy, na raka nie zachoruje. Żeby to zrozumieć, a nie tylko uwierzyć,
prześledźmy krok po kroku proces, którego finałem jest totalna katastrofa zatrutego
organizmu – rak.
Podział komórek
Rośniemy dzięki temu, że komórki naszego organizmu rozmnażają się. Rozmnażanie to
odbywa się przez podział, czyli jedna komórka dzieli się na dwie mniejsze, które dorastają i
stają się replikami; dokładnymi kopiami tej, z której powstały. W ten sposób przybywa nam
masy ciała – rośniemy.
Gdy dorośniemy, wówczas proces rozmnażania się komórek także nie ustaje, ponieważ
ciągle kolejne komórki naszego organizmu albo starzeją się i umierają (zjawisko to zwie się
apoptozą), albo ulegają rozmaitym uszkodzeniom i giną. W tej sytuacji sąsiadująca komórka
musi podzielić się, by uzupełnić powstałą lukę. Proces wymiany komórek nazywa się
regeneracją i trwa nieprzerwanie przez całe życie, a jego istotą jest wymiana zestarzałych
bądź uszkodzonych komórek na nowe.
Za samoreplikację komórek odpowiedzialny jest kod genetyczny DNA (kwas
dezoksyrybonukleinowy [2] ), czyli zawarty w jądrze komórki, zbudowany z mikro- i
makroelementów łańcuch wiązań chemicznych, zawierający informacje, na podstawie
których komórki prowadzą procesy metaboliczne, dzielą się, różnicują i tworzą złożony
organizm.
DNA przypomina skręconą spiralnie drabinkę. Gdyby ją rozprostować, to zobaczymy
drabinkę z równoległymi poręczami i szczebelkami. Ponieważ wiązania chemiczne w środku
szczebelków są najsłabsze, to w trakcie podziału szczebelki zostają rozerwane właśnie w
tych miejscach. Wtedy każda z rozerwanych połówek drabinki przypomina grzebień i posiada
tylko połowę informacji genetycznej, ale to w zupełności wystarczy do odbudowy reszty
drabinki i tym samym przekazania pełnej informacji każdej z nowo powstałych po podziale
komórek.
Niezwykle istotnym czynnikiem, mającym wpływ na prawidłowy przebieg podziału komórek,
jest ciągła obecność wystarczającej ilości witamin, które tym procesem sterują.
Drugim decydującym czynnikiem, wpływającym na jakość powstających w procesie
regeneracji komórek, jest systematyczna podaż dostatecznej ilości substancji mineralnych,
zwanych mikro- i makroelementami, z których łańcuch DNA jest zbudowany. Warto w tym
miejscu zwrócić uwagę, że proces regeneracji trwa nieprzerwanie (choć niezauważalnie) i
jeśli w którymś momencie zabraknie odpowiedniego budulca, to powstają komórki
niepełnowartościowe; wadliwe, które szybko staną się pożywką dla pasożytów, głównie
oportunistycznego grzyba Candida albicans [3] , co zapoczątkuje powstanie omawianych nieco
dalej w tym rozdziale przewlekłych stanów zapalnych.
Mutacje komórek
2 z 9
2012-01-16 10:35
765449880.023.png 765449880.001.png 765449880.002.png
http://www.bioslone.pl/print/book/export/html/283
Wróćmy do kodu DNA. Otóż zdarza się, że – na skutek braku tylko jednej witaminy czy
jednego mikro- lub makroelementu – struktura DNA nie zostanie w pełni odbudowana.
Powodem owego braku może być na przykład żywność mało urozmaicona albo złożona z
produktów oczyszczonych, albo – ostatnio coraz częściej – zakłócenia wchłaniania, będące
przyczyną niedoboru substancji odżywczych, także w przypadku, gdy nasze pożywienie
zawiera odpowiednią ilość tych substancji.
Struktura DNA może ulec uszkodzeniu również w dojrzałej komórce, wskutek działania
czynników kancerogennych, tj. uszkadzających łańcuch DNA, czyli rakotwórczych.
Najczęstszymi przyczynami uszkodzeń struktury DNA są toksyny, głównie wolne rodniki,
promieniowanie przenikliwe, a także uszkodzenia mechaniczne i termiczne. Specjaliści do
zewnętrznych czynników kancerogennych zaliczają także fale elektromagnetyczne,
emitowane przez domowy i osobisty sprzęt elektryczny, głównie mikrofalówki i telefony
komórkowe.
Komórka z nie w pełni odbudowanym lub uszkodzonym DNA różni się w zasadzie tylko
nieznacznie (łagodnie) od pozostałych komórek. Jednak nawet najmniejsza różnica sprawia,
że nie może ona stanowić, wraz z pozostałymi komórkami, jednolitej tkanki. Staje się więc
ciałem obcym (antygenem z obcym dla organizmu kodem genetycznym), a ponieważ
powstała w organizmie jako coś nowego, to jest nowym tworem – nowotworem.
Takie uszkodzenie (przeobrażenie) komórki nazywamy mutacją, a powstałe w wyniku mutacji
komórki – mutantami.
Walka z mutantami
Mutacje ani nie są niczym wyjątkowym, ani rzadkim. Każdej doby w organizmie człowieka
zdarza się około tysiąca takich incydentów. Nowo powstała (nowotworowa) komórka jest dla
systemu odpornościowego ciałem obcym, z obcą informacją genetyczną (antygenem), więc
należy ją unieszkodliwić. Jednak najpierw trzeba tę zmutowaną komórkę odnaleźć, wśród
miliardów innych komórek.
W wyszukiwaniu antygenów specjalizują się przeciwciała [4] , czyli krążące bez przerwy we
krwi, niczym patrole, cząsteczki systemu odpornościowego. Są one bardzo małe i potrafią
dotrzeć wszędzie, do każdego zakamarka naszego ciała. Gdy napotkają komórkę z obcym
genem (antygen [5] ), przyklejają się do jej ścianki i zaczynają wysyłać specjalne chemiczne
sygnały. Na ich podstawie organizm wytwarza specjalną odmianę białych krwinek
(leukocytów [6] ), którymi są duże komórki żerne – limfocyty. To ich zadaniem jest odnalezienie
i zniszczenie (pożarcie) właśnie tych oznaczonych antygenów – żadnych innych, bo wtedy
mielibyśmy do czynienia z agresją systemu odpornościowego, skierowaną przeciwko
komórkom własnego organizmu, czyli autoagresją [7] .
Ale gdy w organizmie istnieją ogniska zapalne, takie jak wrzody, nadżerki, torbiele, polipy,
ropnie i inne chroniczne zmiany chorobowe (nie bez przyczyny zwane stanami
przedrakowymi), wówczas panujące tam warunki (wysoka temperatura oraz chaos
spowodowany obecnością wirusów, bakterii i pasożytów) utrudniają, a czasami wręcz po
prostu uniemożliwiają limfocytom wykonanie powierzonego im zadania – odnalezienia
konkretnej komórki i zniszczenia jej.
System odpornościowy posiada jeszcze wariant B. Są to duże komórki systemu
odpornościowego NK [8] (od angielskiego natural killers – naturalni zabójcy), które posiadają
zdolność samodzielnego rozpoznawania i pożerania każdej uszkodzonej komórki, by jej
miejsce zajęła komórka zdrowa, i tym samym proces regeneracji mógł przebiegać bez
zakłóceń. Szkopuł w tym, że w otoczeniu ogniska zapalnego są miliony uszkodzonych
(chorobowo zmienionych) komórek, a więc wszystkie one powinny zostać zniszczone, by
3 z 9
2012-01-16 10:35
765449880.003.png 765449880.004.png 765449880.005.png 765449880.006.png 765449880.007.png
http://www.bioslone.pl/print/book/export/html/283
umożliwić regenerację tego fragmentu tkanki.
Wytworzenie torebki guza
Komórki NK mają dużą samodzielność, a więc zdolność dokonywania wyboru co do obiektu
ataku. W praktyce znaczy to, że pożerają każdą napotkaną na swojej drodze uszkodzoną w
jakiś sposób komórkę – niekoniecznie nowotworową. Toteż, znalazłszy się w pobliżu ogniska
zapalnego, komórki NK pożerają pierwszą napotkaną, a więc pierwszą z brzegu komórkę,
która uległa uszkodzeniu na skutek istnienia stanu zapalnego. Im więcej tych komórek pożrą,
tym stają się większe (pęcznieją), aż w końcu tracą zdolność poruszania się i zostają
uwięzione na obrębie ogniska zapalnego.
Osiadłszy na obrzeżach miejscowego stanu zapalnego, komórki NK łączą się z innymi,
sąsiednimi komórkami NK, które spotkał taki sam los. W ten sposób zostaje stworzona
jednolita, stosunkowo mocna powłoka, która szczelnie otacza ognisko zapalne – niczym
torebka. Dlatego najczęściej używa się określenia, że guz się otorbił, co ma oznaczać, że jest
niegroźny. Chwilowo...
Podwójna rola torebki guza
Organizm – zabezpieczając się w ten sposób przed ekspansją guza, który potencjalnie może
zawierać komórki nowotworowe – nieopatrznie daje tym komórkom schronienie.
Podobny sposób postępowania, tj. otorbianie, organizm stosuje w wypadku innych
chronicznych zmian zapalnych, dając tym sposobem schronienie formom przetrwalnikowym
wielu rodzajów drobnoustrojów (bakterii, wirusów, grzybów czy pleśni), więc nie powinno
dziwić, że w guzach nowotworowych wykrywa się bakterie, wirusy, grzyby czy pleśnie. Dziwić
może jedynie to, że niektórzy wyciągają proste, a nawet prostackie wnioski – jedni, że
przyczyną raka są wirusy, inni że pleśnie, jeszcze inni, że grzyby. Są też głosy oskarżające
bakterie o działanie rakotwórcze.
Przypadki uszkodzenia torebki guza
Z punktu widzenia organizmu, torebka guza to konstrukcja solidna na tyle, że powinna, przy
sprawnie funkcjonującym systemie odpornościowym, uchronić go przed szkodliwymi
czynnikami, które zostały w niej uwięzione. Rzeczywistość bywa jednak inna, gdyż torebka
nie jest osłoną aż tak mocną, żeby sprostać rozmaitym urazom, na jakie bywa narażone
nasze ciało, więc czasami wystarczy zwykłe zadrapanie, by cały trud organizmu poszedł na
marne.
Istnieje również niebezpieczeństwo przypadkowego uszkodzenia torebki guza podczas
każdej operacji.
Są też przypadki zamierzonego uszkadzania torebki guza, które mają miejsce podczas
dziwnego zabiegu, zwanego biopsją. Dlaczego dziwnego? Otóż wziąwszy pod uwagę fakt,
że sam zabieg stwarza niebezpieczeństwo uwolnienia ewentualnych komórek
nowotworowych i przedostania się ich do krwi i/lub limfy, co – zwłaszcza w wypadku
osłabienia systemu odpornościowego – grozi powstaniem przerzutów. Gdyby chociaż było
coś w zamian – lepsze samopoczucie, szansa na wyzdrowienie... Jednak niczego takiego nie
ma, gdyż biopsja służy jedynie zaspokojeniu ciekawości lekarzy.
Nowotwór łagodny
Odgrodzona torebką komórka nowotworowa jest dobrze zabezpieczona przed zabójczym dla
niej działaniem systemu odpornościowego, ale za to nie ma żadnych możliwości dalszej
4 z 9
2012-01-16 10:35
765449880.008.png
http://www.bioslone.pl/print/book/export/html/283
ekspansji. W ciągu kilku lat rozmnaża się zaledwie do kilku milionów komórek, co w skali
organizmu jest tylko niewielkim ułamkiem procenta, zaś próby wyjścia komórek
nowotworowych poza obręb torebki guza spotykają się z reakcją systemu odpornościowego.
Toteż metoda utrzymywania w ryzach ogniska nowotworowego przez otorbienie zdaje
egzamin dopóty, dopóki system odpornościowy jest w stanie prawidłowo pełnić swoje
funkcje.
Ponieważ jego komórki narastają powoli (łagodnie), o takim nowotworze mówimy, że jest
łagodny, czyli niegroźny. W dawniejszych latach takie guzy nie uzłośliwiały się prawie nigdy,
bowiem do uzłośliwienia takiego ledwie zainicjowanego guza potrzeba aż kilkunastu (12 - 15)
kolejnych mutacji, do których z kolei potrzebne są kancerogeny, czyli czynniki rakotwórcze.
Jednak ze względu na fakt, że w dawniejszych latach owych czynników było znacznie,
znacznie mniej, to mutacje zdarzały się sporadycznie – co kilka, kilkanaście, a nawet co
kilkadziesiąt lat, więc ludzie najczęściej umierali z przyczyn naturalnych, albo jakichś innych
przyczyn, nie zdając sobie sprawy, że przez sporą część życia nosili w sobie raka.
Uzłośliwienie nowotworu
Obecnie możliwości mutacji komórek zwiększyły się wielokrotnie i końca tej tendencji nic nie
zapowiada. Wręcz odwrotnie – lawinowo zwiększają się szanse przeistoczenia łagodnego
guza w agresywnego, bardzo szybko rosnącego (złośliwego) raka.
Jako główne czynniki rakotwórcze wymieniane są:
Spaliny emitowane do atmosfery przez samochody, samoloty i kominy fabryczne, które
przenikają do gleby, a stamtąd do uprawianych roślin. Z tego powodu rośliny
uprawiane w przydomowych ogródkach też nie są wolne od toksyn.
Promieniowanie przenikliwe i jonizujące – promienie rentgena, pierwiastki
promieniotwórcze emitowane w wyniku wybuchów bomb atomowych, przez elektrownie
atomowe, a także zwiększone promieniowanie ultrafioletowe słońca.
Powszechne stosowanie środków ochrony roślin [9] .
Wszechobecne w naszym otoczeniu tworzywa sztuczne.
Wolne rodniki [10] , które powstają w organizmie oraz dostają się do niego ze środowiska
z żywnością, powietrzem albo dymem papierosowym.
Terapie hormonalne, głównie sterydy stosowane w estrogenowej terapii zastępczej [11]
oraz doustne środki antykoncepcyjne [12] .
Konserwanty [13] i dodatki do żywności [14] , które powodują zaburzenia jelitowe i w
konsekwencji upośledzają wchłanianie.
W tych sprzyjających warunkach łagodne guzy uzłośliwiają się coraz łatwiej i częściej,
ponieważ zostało przyspieszone tempo następowania po sobie kolejnych mutacji, których do
uzłośliwienia łagodnego guza potrzeba, jak już wiemy, kilkanaście. Po każdej kolejnej
mutacji komórki nowotworowe coraz bardziej różnią się od tej pierwotnej, zdrowej, z której
powstały, a każda kolejna mutacja tworzy odrębną grupę podobnych sobie komórek.
Wygląda to, jakby guz pączkował.
Wytworzenie zrębu
Pączkowanie komórek guza powoduje wyrwy w jego torebce, przez które wydostają się
pojedyncze komórki nowotworowe, na co organizm odpowiada walką angażującą coraz
większą ilość obrońców, którymi są krwinki białe – limfocyty i komórki NK. Żeby umożliwić
zwiększonej liczbie białych krwinek dotarcie w otoczenie guza, organizm zwiększa ilość
drobnych naczyń krwionośnych, tworząc tak zwany zrąb guza, przez co zwiększona liczba
limfocytów i komórek NK, wciąż dyżurująca w pobliżu guza, zawczasu wychwytuje i
unieszkodliwia oderwane od guza komórki nowotworowe. W ten sposób organizm zapobiega
5 z 9
2012-01-16 10:35
765449880.009.png 765449880.010.png 765449880.011.png 765449880.012.png 765449880.013.png 765449880.014.png 765449880.015.png 765449880.016.png 765449880.017.png 765449880.018.png 765449880.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin