Pierwszy piktogram A.doc

(1929 KB) Pobierz
Pierwszy piktogram A

Pierwszy piktogram A.D. 2011 odkryto na polu ryżowym na wyspie Jawa.

Tegoroczny sezon „kręgów zbożowych” zaczął się dość nietypowo. Pierwszy tegoroczny piktogram nie powstał ani w Meksyku, ani w Wielkiej Brytanii, ale na polu ryżowym w okolicy wioski Krasakan w okręgu Berbah, w pobliżu miasta Sleman na Dżakarcie w Indonezji.

Głównym elementem piktogramu jest gigantyczny okrąg o średnicy 70 metrów. W jego środku znajdują się przeróżne figury geometryczne, które zadziwiają precyzją wykonania. Piktogram powstał w nocy z soboty na niedzielę 22/23 stycznia 2011 roku. W jego pobliżu znajduje się linia wysokiego napięcia.

Kobieta, która jest jednym z właścicieli pól i która przedstawiła się jako Ngadiran (60 l.) opowiedziała dziennikarzom, że ten znak wprawił ją w całkowite osłupienie. Powodem jej zaskoczenia było to, że pole to jest obserwowane przez właścicieli i trudno jej sobie wyobrazić, aby ktoś niezauważony mógł wykonać jakieś pomiary na polu w nocy i wygnieść tak skomplikowaną figurę. W pierwszej chwili pomyślała, że znak został zrobiony przypadkiem przez jakieś zwierzę, które dostało się na pole z lasów, które są wokół Merapi. Zmieniła zdanie dopiero wtedy, kiedy jeden z miejscowych nastolatków wykonał zdjęcie z drzewa, na które się wspiął. Okazało się, że znak ma niezwykle regularne kształty.

Przypomina fraktal, czyli bardzo skomplikowaną figurę geometryczną. Sprawa zaczęła być głośna na całej Dżakarcie. Na wyspach mieszka artysta Tomon Ismanto, który kiedyś wykonywał obrazy w zastygłej lawie w miejscowości Dukun (region Magelang). Ten jednak stanowczo zaprzeczył, że ma z tym cokolwiek wspólnego.

- Nie zrobiłem tego i prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie pracy na polu ryżowym – powiedział Tomon Ismanto.

Miejscowi rolnicy uprawiający ryż na polach są przekonani, że nie jest to żaden „żart lub prowokacja”, ale efekt lądowania UFO, które zresztą często są widywane w tamtej okolicy. W sprawę zaangażowała się nawet policja, która przeprowadziła dochodzenie w związku ze stratami, które przez tajemnicze wygniecenie na polu poniósł jego właściciel. Okazało się jednak, że nie znaleziono żadnego śladu lub nawet sygnału od miejscowych o tym, że ktoś ów znak „celowo wygniótł”. Miejscowi badacze „zjawisk niewyjaśnionych” ustalili nawet, że zupełnie poważnie w policyjnym raporcie zostały zapisane relacje o dziwnych światłach, które były obserwowane kilka tygodni wcześniej.

Okoliczni mieszkańcy zdecydowali, aby nie niszczyć znaku, gdyż na miejsce zaczęli przyjeżdżać ludzie z całej wyspy zaintrygowani „niezwykłym znakiem”.

Wiele osób mylnie uważa, że “piktogramy” są to figury powstające wyłącznie na polach zboża i jest to „historia mody” z ostatnich lat. Zapiski o dziwnych „wygnieceniach na polach” pojawiały się już w średniowieczu. Przykładem może być linoryt z 1678 roku, na którym widać diabła wygniatającego zboże. Wtedy bowiem ludzie byli przekonani, że tak precyzyjne wygniecenia może robić tylko diabeł, stąd potem pojawiła się nazwa „kręgi diabelskie”.

Od tego czasu kręgi zostały zauważone praktycznie we wszystkich krajach świata. W Archiwum FN znajduje się relacja z 1942 roku terenu północnej Polski (krąg powstał na terenie Generalnego Gubernatorstwa), kiedy to sprawą zainteresowało się nawet SS, a funkcjonariusze niemieckich służb sporządzili w tej sprawie stosowny raport.

Próbowaliśmy do niego dotrzeć, ale wszystko pochłonęła wojenna zawierucha.

 

Kręgi powstają w najbardziej dziwnych miejscach. Nie tylko na polach ryżowych czy plantacjach bananów, ale także na śniegu w najbardziej niedostępnych rejonach Himalajów.

Zresztą kręgi śniegowe mają swoją bardzo unikalną odmianę, czyli „kręgi na lodzie”. Aby zrozumieć, co się kryje pod tym niewinnym pojęciem, warto zobaczyć fotografie z naszego archiwum. Na początek Skandynawia i krąg na śniegu, który został znaleziony 3-ciego lutego 2005 roku.

Nasz czytelnik ze Słowacji Krzysiek kilka lat temu przysłał nam zdjęcie piktogramu, który został wykonany na śniegu. Podobno powstał nagle i była hipoteza, że musiał powstać na trawie, a w czasie zimy „przebił się” przez śnieg. Niestety zabrakło czasu, żeby go sprawdzić, dowiedzieć się więcej... Oto zdjęcie:

A teraz najciekawsze, czyli figury na lodzie. Kilka lat temu w Rosji na małym jeziorze nagle pojawiły się takie okręgi o rożnych średnicach i idealnych krawędziach. Warto tutaj podkreślić, że lód był bardzo cienki i nie utrzymałby człowieka na swojej powierzchni.

W Archiwum FN znajdują się dwie relacje dotyczące wygnieceń na koronach drzew. Obie dotycząc lat 80-tych i poza relacjami świadków nie zachowały się żadne zdjęcia. Jeden z pilotów zajmujący się wykonywaniem zdjęć topograficznych opowiadał, że na płaszczyźnie tworzonej przez korony drzew było widać potężne wygniecenie, które wykluczało przypadkowe działanie wiatru!

Jednym z elementów owej figury był kwadrat o boku długości ponad stu metrów z kołem w środku. Szansa, że na korony drzew dostali się „dowcipnisie z deskami do wygniatania” jest – powiedzmy sobie to wprost - zerowa. Podobne wygniecenia na koronach drzew pojawiały się w Brazylii i Meksyku. Na pokładzie okrętu Nautilus najbogatsze materiały oczywiście dotyczą słynnej operacji Wylatowo, kiedy w latach 2000-2003 zebraliśmy tyle materiału, że w zasadzie nawet tylko materiał wideo (ponad sto godzin nagrań) czeka na swą chwilę… i taka chwila nadejdzie. Na razie Wylatowo jest wymarzonym miejscem na kolejną odsłonę naszej operacji „Otwarte Niebo”, tym razem już z nowym sprzętem zakupionym pod koniec ub. roku.

 

 

 

3

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin