EKONOMIA - Samuelson & Nordhaus cz.1.pdf

(8400 KB) Pobierz
Paul A. Samuelson
William D. Nordhaus
EKONOMIA 1
Warszawa 1998
El-..... ®
Część pierwsza
POJĘCIA PODSTAWOWE
ROZDZIAŁ 1
WPROWADZENIE
Epoka rycerstwa się skończyła; nadszedł czas adeptów nauki, ekonomistów i
rachmistrzów.
Edmund Burke
Po co studiować ekonomię? Ludzie czynią to dla wielu
przyczyn.
 
Ponieważ mają nadzieję, że zrobią pieniądze.
Ponieważ traktuje się ich jak analfabetów, jeśli nie mogą
zrozumieć, w jaki sposób prawa popytu i podaży stosują się
do ropy naftowej.
Ponieważ słyszeli, że ekonomię nazywa się królową nauk
społecznych - najstarszą ze sztuk, najmłodszą z nauk.
Komu bije dzwon
Wszystkie te racje mają swój sens. A po chwili
zastanowienia moglibyśmy podać inne argumenty,
przemawiające na rzecz poświęcenia czasu - brakującego nam i
cennego - na uczenie się podstaw ekonomii.
Tak czy inaczej, zdajemy już sobie sprawę, że jest jedna
najważniejsza przyczyna uzasadniająca potrzebę studiowania
ekonomii.
Przez całe życie - od kolebki do grobu i dalej jeszcze -
musimy stawiać czoła brutalnym prawdom ekonomii. Jako
wyborca, każdy z nas będzie musiał podejmować decyzje w
takich sprawach, jak inflacja, bezrobocie czy protekcjonizm,
których po prostu nie można zrozumieć dopóty, dopóki się nie
opanuje bodaj elementarnych podstaw tej dyscypliny.
Z ekonomią wiąże się zdobywanie dochodów w ciągu
całego naszego życia, a także wydawanie naszych dochodów,
gdy występujemy w roli konsumentów. Jeżeli chodzi o ważną
czynność oszczędzania i inwestowania - o przezorne
operowanie odłożonymi przez nas zasobami, które same o
siebie nie zadbają - ekonomia nie może zagwarantować, że
uczyni nas geniuszami. Bez ekonomii nie mamy jednak szans
w tej grze.
Nie warto rozwodzić się nad tą kwestią. A poza tym, mamy
nadzieję, że się okaże, iż sama ekonomia jako taka jest
przedmiotem fascynującym i że to będzie niespodziewana
nagroda. Całe pokolenia studentów odkrywają, często ku
swemu zaskoczeniu, jak bardzo może być interesująca.
CZYM JEST EKONOMIA
Ekonomia jako dyscyplina akademicka liczy sobie zaledwie
dwa wieki. Adam Smith ogłosił swoje otwierające nowe drogi
dzieło, Bogactwo narodów, w roku 1776, pamiętnym również
ze względu na Deklarację Niepodległości Stanów
Zjednoczonych. To nie przypadek, że oba teksty pojawiły się
tego samego roku: wolność polityczna od monarchicznej tyranii
ściśle się wiązała z wyemancypowaniem się cen i płac spod
presji regulacji państwowej.
Oczywiście, Adam Smith to dopiero początek. W ciągu
przeszło półtora stulecia, które upłynęło od ukazania się
Bogactwa narodów do opublikowania Ogólnej teorii
zatrudnienia, procentu i pieniądza (1936) Johna Maynarda
Keynesa, ekonomia przeszła przez wiele stadiów rozwoju.
Prawie w połowie tej drogi pojawiła się zasadnicza krytyka
kapitalizmu, dokonana przez Karola Marksa: Kapitał (1867; po
czym ukazały się, pośmiertnie, dwa dalsze tomy). Przeszło
miliard ludzi, jedna trzecia ludności świata, żyje w krajach, w
których Kapitał był biblią ekonomiczną.
Definicje
Stykając się po raz pierwszy z ekonomią, ludzie często chcą
jakiejś krótkiej definicji. Reakcją na ten popyt jest wcale obfita
podaż. Oto parę popularnych definicji.
• Ekonomia jest to badanie działań człowieka, dotyczących
produkcji oraz wymiany między ludźmi.
• Ekonomia analizuje zmiany w całości gospodarki -
tendencje cen, produkcji, bezrobocia. Z chwilą gdy te zjawiska
zostaną zrozumiane, pomaga w kształtowaniu polityki, za
pomocą której rządy mogą wywierać wpływ na całokształt
gospodarki.
• Ekonomia jest nauką o dokonywaniu wyborów. Bada, w
jaki sposób ludzie dobierają rzadkie albo ograniczone zasoby
wytwórcze (ziemia, praca, wyposażenie, wiedza techniczna),
aby produkować z nich różne dobra (jak na przykład zboże,
wołowinę, płaszcze, koncerty, drogi, rakiety odrzutowe) i jak
decydują o rozdziale tych dóbr między konsumujących je
członków społeczeństwa.
• Ekonomia to nauka o tym, w jaki sposób istoty ludzkie
organizują działania w sferze konsumpcji i produkcji.
• Ekonomia jest nauką o pieniądzu, stopie procentowej,
kapitale i bogactwie.
Jest to dobra lista, ale uczony może ją wielokrotnie
wydłużyć. Dlaczego jest taka długa? Dlatego, że przedmiot,
który obejmuje tak wiele i ewoluuje tak szybko, zawsze trudno
ścieśnić w paru tylko linijkach dokładnego opisu, który by
wytyczył granice oddzielające go od innych dyscyplin.
Ekonomia na pewno obejmuje wszystkie elementy uwypuklane
w tych różnych, poszczególnych definicjach i jeszcze o wiele
więcej.
Ekonomiści zgadzają się dziś co do pewnej definicji
ogólnej:
Ekonomia jest nauką o tym, jak jednostki i społeczeństwo
decydują o wykorzystaniu rzadkich zasobów - które mogą mieć
także inne, alternatywne, zastosowania - w celu wytwarzania
różnych dóbr i rozdzielania ich na konsumpcję, obecną lub
przyszłą, pomiędzy różne osoby i różne grupy w
społeczeństwie.
Pomiar w ekonomii
Moglibyśmy więc wywnioskować, że ekonomia mówi o
bardzo wielu praktycznych, życiowych problemach. Nie tylko
jednak o nich mówi: jest głęboko zainteresowana pomiarem
ważnych zjawisk - bezrobocia, cen, dochodów i tak dalej.
Jednego z ważnych przykładów takiego pomiaru dostarcza
makroekonomia. Jak zobaczymy w drugiej i trzeciej części
książki, makroekonomia bada zachowania gospodarki
traktowanej jako całość - ogólne całościowe ruchy cen,
produkcji czy zatrudnienia. Mikroekonomia, zaś, w pewnym
sensie, ogląda gospodarkę przez mikroskop, badając
zachowania poszczególnych molekuł gospodarki -
przedsiębiorstw lub gospodarstw domowych.
Powracając do pomiaru: jednym z najważniejszych pojęć w
całej ekonomii jest produkt narodowy brutto (gross national
product), PNB. Jak to zobaczymy w rozdziale 6, wyraża on
łączną wartość pieniężną wszystkich dóbr i usług wytarzanych
każdego roku w danym kraju. PNB mówi nam wiele o realnych
efektach ekonomicznych osiąganych w danym kraju. Jest to
najlepsza z rozporządzalnych, sumaryczna miara ilości
rzeczywistych dóbr i usług - żywności, odzieży, penicyliny,
baletu, piłki nożnej i tak dalej - ilości, jaką dany kraj jest w
stanie generować. Mówi nam wiele o stopie życiowej w tym
kraju, o stanie zdrowotnym i poziomie oświaty.
Jakość życia. Powszechne posługiwanie się pomiarem
doprowadziło do pewnych kłopotów. Krytycy ekonomii zaczęli
ubolewać nad jej zmaterializowanym koncentrowaniem się na
samej tylko ilości tego czy tamtego. Według
charakterystycznych słów młodego radykała: „Przestańcie
gadać mi o tych wszystkich waszych liczbach i dolarach, o
waszym produkcie narodowym brutto. Dla mnie NBP to
„paskudztwo narodowe brutto” (w oryginale: GNP -gross
national pollution - przyp. tłum.). Czy to nie prawda, że PNB
obejmuje rakiety odrzutowe i emitujące zasiarczone dymy
paleniska, a także chleb i oświatę? Czy współczesna ekonomia
kosztem jakości życia musi fetyszyzować ilość? A może
moglibyśmy skorygować niedostatki urzędowych statystyk
produktu narodowego brutto tak, aby lepiej odzwierciedlały
naprawdę satysfakcjonujące produkty naszej gospodarki?
Tak, możemy skupić uwagę zarówno na jakości, jak i tylko
na ilości. Aby wbudować nowe realia w stare ramy, możemy
skorygować liczby tradycyjnego PNB. Możemy potrącić koszty
nieprzyjemnych cech współczesnego bytowania miejskiego, jak
na przykład zanieczyszczone powietrze i zatłoczenie. Możemy
dodać lepsze warunki wypoczynku, z jakich mogą korzystać
nasi obywatele, podobnie jak i usługi wytwarzane w
gospodarstwach domowych przez żony i mężów. Statystyki
rządowe pomijają te straty i korzyści, ale ekonomiści nie muszą
ich ignorować.
I o takie korekty pokusiłi się właśnie ekonomiści. Aby
wprowadzić poprawkę ze względu na nadmierne akcentowanie
przez PNB samej tylko „surowej” produkcji, zaproponowano
inny jeszcze miernik życia gospodarczego, ochrzczony mianem
„dobrobytu ekonomicznego netto”, DEN (NEW - net economic
welfare). Krzywa na rys. 1.1 pokazuje przeciętny DEN na
jednego mieszkańca w Stanach Zjednoczonych. DEN rósł od
1929 r., co sugeruje, że nawet z uwzględnieniem
zanieczyszczeń i zatłoczenia, rzeczywista ekonomiczna stopa
życiowa wzrosła. Jednakże DEN rósł wolniej niż PNB i to
potwierdza nasze intuicyjne wrażenie, że rynkowy rachunek w
1060049359.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin